Adam Bujak – Życie malowane światłem

  • promocja

Z okazji 55-lecia pracy twórczej (1964 – 2019) powstał ten monumentalny album, który jest przeglądem całej twórczości mistrza Adama Bujaka! Ten przekrojowy, retrospektywny album składa się z 20 tematów-rozdziałów, a okiem wielkiego artysty zobaczymy m. in. misteria, Kraków, portrety, Ruś, Japonię, sanktuaria świata, Ziemię Świętą i...

Autorzy: Adam Bujak

liczba stron: 344
obwoluta: tak
format: 24 x 30 cm
papier: papier kredowy 150 g
oprawa: twarda
data wydania: 22-05-2019
ISBN: ISBN 978-83-7553-269-2
EAN: 9788375532692
Zarejestruj się aby otrzymać rabaty* 25% na pierwsze zamówienie oraz 20% na kolejne! Darmowa dostawa na terenie Polski powyżej 200zł.
*Rabaty nie łączą się z pakietami i innymi promocjami oraz nie dotyczą cen podręczników.

Dostępność: duża ilość
Cena: 65,00 zł 119,00 zł 65.00

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 119,00 PLN
ilość szt.
dodaj do przechowalni
Pin It

Wierny swym przekonaniom tak artystycznym, jak i światopoglądowym, jest Adam Bujak twórcą wybitnym i zasłużonym. Wierny Bogu i Ojczyźnie. Nie wdaje się w formalne eksperymenty, dziś niemal obowiązkowe w sztuce, nie szuka efekciarskich ujęć, ale dogłębnie penetruje ważne tematy, głównie w książkach, które dzięki jego talentowi zmuszają czytelnika do głębokich refleksji. Jest autorem ponad 150 albumów! A ileż jego ilustracji ubogaciło książki takich znakomitych pisarzy i myślicieli, jak choćby prof. Andrzej Nowak, prof. Wojciech Roszkowski czy ks. prof. Waldemar Chrostowski. Ileż jego fotografii wzruszało widzów licznych wystaw; wystarczy powiedzieć, że „Pielgrzymki polskie Jana Pawła II” prezentowane były w 70 największych polskich galeriach.

Jest osobą bezkompromisową, jeśli chodzi o wyznawanie wartości chrześcijańskich i patriotycznych – nie idzie tu na żadne ustępstwa, nie ulega modom, nie popiera relatywizmu. Zdecydowany przeciwnik poprawności politycznej. Daje temu wyraz swoją sztuką, ale również licznymi wystąpieniami publicznymi, medialnymi. „Tak” oznacza u niego „tak”, „nie” – „nie”. Jest zatem człowiekiem walki, bowiem żyjemy w czasach, kiedy podkopywanie fundamentów wiary naszych ojców oraz sianie zwątpienia stały się powszechne oraz agresywne. Mimo upływu lat Adam Bujak nie słabnie w tej walce, znajdując silne wsparcie w środowisku twórczym Białego Kruka, gdzie ukazują się jego książki od blisko ćwierć wieku, gdzie opracowano ponad 80 proc. jego albumów. To właśnie w ścisłej współpracy z Leszkiem Sosnowskim, założycielem wydawnictwa, ale też kreatywnym edytorem i propagatorem rodzimej twórczości, powstało wiele historycznych już serii wydawniczych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, polskiej sztuce i historii, polskim miastom i regionom, polskiemu sacrum.

Adam Bujak skoncentrowany jest na swej Ojczyźnie, ale wielokrotnie wyruszał z aparatem fotograficznym na wyprawy w świat; wędrował od Japonii poprzez Syberię po Nowy Jork. Faktycznie życie swe malował światłem – i czynił to dla nas, jego wiernych czytelników. Ten przekrojowy, retrospektywny album składa się z 20 tematów-rozdziałów, ale mimo to trudno było zaprezentować w jednej, choć niemałej, księdze wszystkie wątki obecne w twórczości Autora. Zaczyna się Krakowem, skąd jego ród, kończy – można powiedzieć: jakżeby inaczej – św. Janem Pawłem II. Książka ukazuje też najdawniejsze prace Bujaka, młodzieńcze, nigdy dotychczas nie publikowane. Widać już w nich fenomenalną wrażliwość na piękno i prawdę, bezbłędne wyczucie kompozycji i światła oraz niebywały zmysł obserwacyjny. Również wiele zdjęć bliższych nam czasowo pokazywanych jest po raz pierwszy. Najstarsza zachowana fotografia pochodzi z 8 marca 1964 r.; ilustruje ingres abp. Karola Wojtyły. Tak więc w roku 2019 Adam Bujak świętuje niezwykły jubileusz: 55-lecie pracy artystycznej!

Dużym walorem albumu są osobiste komentarze Autora do każdego rozdziału, ujawniające kulisy pracy nad danym tematem. Natomiast okładkowe zdjęcie w sposób symboliczny odzwierciedla Bujakowe cechy. Strój pielgrzyma z Composteli podkreśla jego pasję poszukiwania duchowości i podążania za Bogiem, a niezwykły krajobraz rozlanej po niebie łuny zachodzącego słońca uwydatnia talent do malowania światłem obu sfer – sacrum i profanum – przy pomocy aparatu fotograficznego.

Partner Publikacji: PKN Orlen 

OD WYDAWCY
Kraków
Misteria
Kalwaria Zebrzydowska
Portrety
Ruś
Auschwitz
Krajobrazy
Artyści
Kameduli
Mniszki
Arcybractwo
Lourdes
Ziemia Święta
Krzyż
Stan wojenny
Japonia
Reportaż
Karol Wojtyła
Św. Jan Paweł II
Pożegnanie
EPILOG

Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Polsce, choć nie jest ani politykiem, ani celebrytą. Nigdy też nie zabiegał o tę rozpoznawalność. Swoją silną i niezależną pozycję w polskim społeczeństwie zawdzięcza oryginalnemu talentowi artystycznemu, niezłomnemu przywiązaniu do wartości chrześcijańskich oraz głębokiemu patriotyzmowi. Nim rozpatrzymy te trzy charakteryzujące Adama Bujaka atrybuty, rzućmy krótko okiem na jego rodowód.

12 maja tego roku kończy 77 lat (w co trudno uwierzyć patrząc na jego aktywność, której pozazdrościć mógłby mu niejeden młody). Ma za sobą prawie 60 lat działalności twórczej! Jego najwcześniejsze prace fotograficzne nie przetrwały próby czasu; w tym albumie publikujemy najstarszą z zachowanych, sprzed 55 lat, z 8 marca 1964 r. Od urodzenia mieszka w rodzinnym domu na krakowskich Dębnikach, w pięknym, spokojnym, nadwiślańskim fragmencie tej dzielnicy, który przed wojną nazywał się Osiedlem Legionowym. Osiedle to, składające się z jednorodzinnych domów, powstało po wojnie z bolszewikami, na początku lat dwudziestych ubiegłego wieku. Było dowodem troski Marszałka o jego żołnierzy; działkami budowlanymi właśnie na Dębnikach Józef Piłsudski nagrodził najdzielniejszych oficerów, wywodzących się jeszcze z Legionów, obrońców Ojczyzny przed czerwoną nawałą. Wśród nich był np. pierwszy polski medalista olimpijski (1924), słynny kawalerzysta mjr Adam Królikiewicz. Był także ojciec Adama Bujaka, który szczęśliwie przeżył Bitwę Warszawską; w okopie pod Radzyminem został zasypany ziemią po wybuchu tuż obok pocisku artyleryjskiego. Na szczęście któryś z żołnierzy zorientował się, że nagle zniknął por. Stanisław Bujak; zdołano go ledwo żywego odkopać i odratować. Trauma nie pozostała bez śladu; jąkał się od tamtego zdarzenia przez całe życie.

Matka Zofia, z domu Jezierska-Bobrowska, przynależała także do zacnej rodziny krakowskiej, ale przyszła na świat daleko na Syberii, w Omsku. Losy tej familii były typowe dla tamtych czasów, kiedy to otchłanie Azji stawały się przymusowo nowym, przeważnie nędznym miejscem zamieszkania wielu Polaków. Po odzyskaniu niepodległości przez Rzeczpospolitą kto mógł, wracał do Ojczyzny. Kiedy na świat przyszło pierwsze dziecko państwa Zofii i Stanisława Bujaków, Adam, a półtora roku później Ewa, wokół hulała kolejna wojna światowa. Niedaleko ich domu, około 200 m dalej, na ul. Tynieckiej 10, od jesieni 1938 r. mieszkał w skromnym przyziemiu sam z ojcem pewien młodzieniec, Karol Wojtyła, wówczas student polonistyki, a potem od jesieni 1942 r. tajnego, podziemnego seminarium duchownego. Ten młody człowiek, pracując podczas okupacji na Zakrzówku, w pobliskim kamieniołomie należącym do Zakładów Solvaya, codziennie udawał się do pracy ok. 2 km piechotą, mijając dom Bujaków. Tak się zaczęło krzyżowanie się dróg Adama, przyszłego wybitnego artysty, i Karola, przyszłego wielkiego Papieża.

Kiedy Jan Paweł II w 2002 r. nawiedzając salezjański kościół św. Stanisława Kostki, swój dawny kościół parafialny na Dębnikach, powiedział „tutaj dojrzało moje powołanie kapłańskie”, to podobne słowa mógł wypowiedzieć i Adam Bujak, choć jego powołanie było rzecz jasna natury artystycznej. Kościół ten był im wspólny nie tylko przez wyznawanie tej samej wiary, ale poprzez zapoczątkowanie w tym miejscu swych wędrówek po życiowych szlakach. Różnił ich wiek, Karol był o 22 lata starszy, ale łączyło wiele, przede wszystkim zaś bezgraniczne oddanie Jezusowi, miłość do Ojczyzny, ukochanie Krakowa oraz zamiłowania artystyczne. O ile jednak Karol, z wiekiem coraz bardziej pochłonięty pracą dla Kościoła, krakowskiego, polskiego i światowego, stawał się tylko koneserem sztuki, zwłaszcza pięknego słowa, o tyle Adam tonął coraz bardziej w objęciach muz, zwłaszcza fotografii. Całe swe młodzieńcze i dorosłe życie był, i jest, urzeczony światłem. Światłem (z greckiego phōtós) pisał (z greckiego gráphō). Światłem malował. Potrafił tak je wykorzystywać, że swymi pracami wzruszał, zaciekawiał, budził zmysły estetyczne, wywoływał refleksje nad światem i miejscem w nim człowieka, zachęcał do czczenia Boga oraz kontemplacji piękna.

Szybko posiadł rzadką umiejętność pracowania nad określonym tematem, drążenia go nieraz latami całymi. Osoby zajmujące się fotografią, także zawodowo, najczęściej fascynują się pojedynczymi ujęciami i tak też są zazwyczaj postrzegane. Wyraża się to do dziś w nagminnym pytaniu dziennikarzy o „najlepsze zdjęcie”, co dla takich autorów jak Adam Bujak jest dość irytujące. Jedno zdjęcie? To wielkie uproszczenie. Rzecz jasna są unikatowe obrazy fotograficzne, które pojedynczo również wiele wyrażają, są zapadającymi w pamięć znakami lub symbolami, ale one nie tworzą jeszcze narracji. Adam Bujak od wczesnej młodości gromadził zbiory tematyczne, bo chciał je następnie przetwarzać na opowieści książkowe, nieraz bardzo obszerne i o dość skomplikowanych konstrukcjach. Odkąd go znam, a więc od bez mała pół wieku, zawsze myślał o kolejnej książce. Robił nieraz wydawałoby się zupełnie przypadkowe zdjęcia, które jednak z czasem okazywały się elementem jakiejś większej układanki, początkowo zazwyczaj jeszcze mglistej, ale w miarę pogłębiania tematu układała się ona w wyraźną książkę. W czasach PRL-u jednakże wiele takich książek wydawać się nie dało tak ze względów technicznych, jak i jeszcze bardziej, w przypadku Adama Bujaka, ze względów światopoglądowo-politycznych. Bujak ulubieńcem władzy nie był, wprost przeciwnie.

Pamiętam, jak w 1970 r., będąc młodziutkim i naiwnym dziennikarzem, usiłowałem zamieścić w „Gazecie Krakowskiej” recenzję z pierwszego, czarno-białego albumu Adama zatytułowanego „Oświęcim” (wówczas rzadziej używało się nazwy „Auschwitz”). Byłem zafascynowany tą książką, jej walory estetyczne były niekwestionowane, a temat przecież jak najbardziej odpowiadał linii politycznej ludowego państwa, które niemieckich zbrodni nie zamierzało tuszować. Po jakimś czasie wezwał mnie naczelny i zapytał, dlaczego chodzę po redakcji i agituję za Bujakiem. Widząc moją zdumioną minę zapytał, czy ja nie wiem, że ten facet, czyli autor, jest w bliskich konszachtach z Kościołem, a nawet, o zgrozo!, z samym kardynałem Wojtyłą? Za swój duży sukces uważam do dziś, że udało mi się jednak tego znacznie bardziej działacza partyjnego niż redaktora naczelnego przekonać do walorów albumu i obszerna recenzja tej książki w „Gazecie Krakowskiej” się ukazała. Niebawem sam miałem niestety doświadczyć, na własnej skórze, co znaczy „wdawać się w konszachty” z Kościołem… Lekcje pozbywania się naiwności były w tamtych czasach bardzo szybkie, choć niekoniecznie prowadziły do celu założonego przez nauczycieli...

Czytelników, którzy kupili tę książkę, zainteresowało również:

Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl