O. Jan Góra, pomysłodawca spotkań lednickich - wspomnienie w rocznicę śmierci
Lednica, 2006 r. – o. Góra z ks. prał. Zdzisławem Peszkowskim (zm. 2007), kapelanem Rodzin Katyńskich i ZHP poza granicami kraju. Fot. Adam Bujak Janka Górę poznałem kilka dziesiątków lat temu; był wówczas młodym, szczupłym, pełnym energii dominikaninem. Kiedy po dłuższym czasie znów się spotkaliśmy, powiedział: „Przyjedź Adamie na Jamną i nad Lednicę”. Zaczynały to już być coraz bardziej znane inicjatywy duszpasterskie – dużo więcej wówczas się o nich mówiło w mediach, zwłaszcza publicznych, i bez porównania bardziej je propagowało niż obecnie. Spodobały mi się jego pomysły i zacząłem dość regularnie odwiedzać Jamną, do której nie miałem zbyt daleko z mojego Krakowa, oraz Lednicę, o której w końcu wydałem w Białym Kruku album. Utrwalałem wszystkie ważniejsze wydarzenia w tych dwóch potężnych ośrodkach duszpasterskich. Spotkanie z Janem za każdym razem było dla mnie wielkim przeżyciem. Miejsca te, które, można powiedzieć, on powołał do życia, naznaczone są bowiem modlitwą, kontemplacją, ale i tańcem, muzyką, tworzącymi razem niepowtarzalny duchowy, ewangeliczny klimat. Taniec zbiorowy na Lednicy to radosny sposób uwielbienia Pana Boga, choć oczywiście Eucharystia zawsze była na pierwszym miejscu. (...)
Był to bowiem z jednej strony wielki duszpasterz młodzieży, twórca wielkich dzieł ewangelizacyjnych, a z drugiej – człowiek o ogromnym poczuciu humoru. Mówił też piękne, porywające kazania – proste w swym przesłaniu, a trafiające głęboko do serca. Często rzucał hasła, które szybko potem szły w obieg, były zapamiętywane. Miał też w sobie wielką ojcowską życzliwość, dobroć i czułość wobec wszystkich, którzy przychodzili na Jamną do założonego przez niego dominikańskiego Domu św. Jacka. Ten Dom to duchowa oaza dla młodych ludzi z całej Polski, a zarazem sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Ale też kuźnia pamięci historycznej i patriotyzmu. Jamna upamiętnia bowiem m.in. tragiczną pacyfikację polskiej ludności, której Niemcy dokonali w tym miejscu w 1944 r. Poniżej nowego kościółka znajduje się niewielka Świątynia Pamięci, która o tym tragicznym wydarzeniu przypomina.
Zarówno budowaniu Jamnej, jak i powstawaniu Lednicy, która jest miejscem historycznego Chrztu Polski, błogosławił św. Jan Paweł II. Ojciec Święty otaczał działania o. Jana Góry wielką życzliwością, wspierał je całym sercem. Pamiętam, jak podczas pewnego spotkania na Lednicy po Jeziorze Lednickim płynęła łódź z krzyżem, który św. Jan Paweł II trzymał w rękach na krótko przed śmiercią w Wielki Piątek 2005 r., kiedy w swojej kaplicy na Watykanie słuchał Drogi Krzyżowej odprawianej w rzymskim Koloseum. Potem Jasiu Góra kazał zrobić wierną kopię tego krzyża, która od tamtej pory towarzyszy już każdemu spotkaniu na Lednicy. Zresztą na każdym lednickim spotkaniu organizowanym przez ojca Górę zawsze były ślady i odwołania do św. Jana Pawła II. Był on wielkim wielbicielem Ojca Świętego i propagatorem Jego nauczania. Podobnie jest też na Jamnej, gdzie w gablotach wystawione są liczne listy pisane do o. Góry przez Ojca Świętego, a także chustki i płócienne serwetki, których używał Jan Paweł II np. do ocierania potu. Jasiu Góra wszystko to skrzętnie zbierał, wiedział, że to będzie rodzaj relikwii… Jego zasługą jest też, że na Jamnej znajduje się odlew dłoni naszego kochanego Papieża. Pewnego dnia bowiem, gdy Janek przyszedł do apartamentów papieskich, poprosił Ojca Świętego o podkasanie prawego rękawa sutanny i koszuli. Postawił na stole wanienkę z ciekłym woskiem i poprosił Papieża, by zanurzył w niej swoją dłoń, co Papa posłusznie uczynił. W ten sposób powstał wierny odlew, bo trzeba podkreślić, że to nie jest rzeźba, a wierne odwzorowanie papieskiej dłoni.
Jasiu miał wiele takich pomysłów, które mogłyby wydawać się niektórym ludziom szalone, nie do zrealizowania. Wielokrotnie, gdy przybywał z młodymi pod papieskie okna na Plac św. Piotra, wznosił wraz z nimi gromkie okrzyki podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański na cześć naszego Papieża. Zawsze uważał Jana Pawła II za świętego, a nie dopiero od kanonizacji. Papież był dla niego naprawdę Świętym Ojcem, z położeniem akcentu na święty.
Kiedy (...) dowiedziałem się o jego śmierci, popłynęły mi po policzku łzy i głęboko się zasmuciłem. W nocy słuchałem przez kilka godzin Radia Maryja, które przywoływało nagrania jego kazań i wypowiedzi, przypomniało cudowne lednickie pieśni, wykonywane przez wspaniałych polskich muzyków. Te pieśni śpiewane są obecnie przez O. Jan Góra (widoczny na tle słynnej Bramy Trzeciego Tysiąclecia w kształcie ryby) był ukochanym duszpasterzem młodzieży – organizatorem Spotkań Młodych Lednica 2000 w domniemanym miejscu chrztu Polski. Fot. Adam Bujak młodzież w wielu polskich kościołach. Kiedy ostatnio byłem w Niegowici, tamtejsze dziewczęta i chłopcy zaprezentowali tańce i śpiewy lednickie. Ziarno zasiane przez ojca Jasia Górę przynosi więc plony. Pozostawił po sobie wielkie dzieło, w które włączył ogromną rzeszę młodych. Z radością i entuzjazmem przygotowywał się na krakowskie Światowe Dni Młodzieży. Można zapytać – dlaczego Pan Bóg nie pozwolił mu ich dożyć, dlaczego właśnie teraz powołał go do siebie? Ale taka widocznie była wola Opatrzności, tak widocznie miało być. Teraz Jasiu jest już blisko swego ukochanego ojca – św. Jana Pawła II. Bo on traktował Papieża jak swego ojca.
Może przyjdzie jakiś godny następca ojca Góry – daj Boże! – który dalej poprowadzi jego dzieło, który też będzie miał charyzmę i będzie umiał przyciągać tysiące młodych ludzi dla Bożej sprawy. Gdy latałem helikopterem nad Lednicą, widziałem w dole ponad sto tysięcy zgromadzonych pielgrzymów! Ta wielka rzesza robiła ogromne wrażenie. Zamieściliśmy te zdjęcia we wspomnianym albumie Białego Kruka „Lednica, czyli w sieci Bożej miłości”.
Śmierć o. Jana Góry to dla mnie wielka strata. Te kilka godzin spędzonych przy Radiu Maryja na słuchaniu wspomnień poświęconych Jankowi było dla mnie wielkim przeżyciem. Smutkiem napełnia mnie myśl, że już nie usłyszę jego głosu ani śmiechu, nie porozmawiam, nie pożartuję, nie spotkam go na Lednicy…
Ostatnio widziałem go z końcem października w bibliotece Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II podczas sympozjum „Wy jesteście moją nadzieją – Święty Jan Paweł II, ojciec młodzieży”, w którym obaj braliśmy udział. Spotkaliśmy się potem na obiedzie, pięknie rozmawiając, wspominając Jamną i Lednicę. Nie pomyślałem, że będzie to nasze ostatnie spotkanie… Ojciec Jan Góra – Jaś – pozostanie jednak na zawsze w mojej pamięci oraz na zdjęciach.
*
Ojciec Jan Góra urodził się 8 lutego 1948 r. w Prudniku koło Opola. W 1966 r. wstąpił do zakonu dominikanów, w latach 1967-74 studiował w dominikańskim Kolegium Filozoficzno-Teologicznym w Krakowie, a w 1972 r. złożył śluby wieczyste. Dwa lata później przyjął święcenia kapłańskie. Na Wydziale Teologicznym ATK w Warszawie uzyskał w 1981 r. tytuł doktora teologii. W latach 1977-87 był w Poznaniu duszpasterzem młodzieży szkół średnich, a od 1987 r. duszpasterzem akademickim. W 1992 r. zaczął tworzyć Dom św. Jacka – ośrodek duszpasterski na górze Jamna niedaleko Tarnowa, gdzie wybudował Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei; podobne ośrodki stworzył w Hermanicach i nad Lednicą, gdzie powstał również Dom Jana Pawła II. W 1997 r. po raz pierwszy zaprosił młodzież całej Polski na Lednicę koło Gniezna; przerodziło się to w coroczne Spotkania Młodych pod Bramą III Tysiąclecia, gromadzące ponad 100 tys. uczestników. W 2011 r. otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski
*
Powyższy artykuł Adama Bujaka ukazał się w całości w miesięczniku WPiS nr 63.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o roli wiary w polskiej historii i rzeczywistości:
Lednica, czyli w sieci Bożej miłości
Ponad 200 doskonałych, reporterskich fotografii Adama Bujaka pozwala nam towarzyszyć młodym pielgrzymom w ich drodze na Lednicę, do kolebki chrześcijańskiej Polski. Oglądamy tysiącletnie ruiny najstarszej siedziby Piastów, przepiękną tamtejszą przyrodę i uczestniczymy w przygotowaniach do VIII Spotkań Młodych nad Lednicą.
Cuda polskie. Matka Boża i święci w naszych dziejach
Na historię naszego kraju należy patrzeć z punktu widzenia człowieka wierzącego, chrześcijanina, jeśli chce się dzieje Polski interpretować uczciwie. Ta książka nie jest suchym dziełem naukowym, lecz zawiera solidną porcję wiedzy o minionych wiekach. Jest napisana barwnie i żywo. Prezentuje autentyczne wydarzenia, konkretne osoby oraz sprawdzone opinie. Obejmuje okres od Mieszka I po współczesność.
Polacy wierni i dzielni
Polacy – kim jesteśmy? Kim byliśmy? Kim powinniśmy być w przyszłości? O. prof. Marian Zawada od ponad 40 lat szuka odpowiedzi na te pytania. Szuka – i znajduje. Zastanawia się nad kondycją naszego narodu od momentu jego narodzin w X wieku po czasy najbardziej współczesne. I nieustannie jest pełen zachwytu nad duszą polską, nad jej zdolnością przetrwania nawet największych kataklizmów, nad jej niezłomnością.
Polska i Krzyż
Piękno, niezachwiana moc i potęga Krzyża. Związanie losów Rzeczypospolitej, od narodzin po dzień dzisiejszy, z Krzyżem oraz nieprzemijająca nadzieja pokładana w Chrystusie – to temat tej książki. Wybitni autorzy i uczeni, wielcy patrioci, utrwalają słowem, a mistrz Adam Bujak obrazem wizerunek Polski wiernej Bogu od jedenastu wieków. Bez chrześcijaństwa nie byłoby ani naszego państwa, ani naszego narodu.
Kościół i Naród. Lata trwogi, lata nadziei
Agentura wpływu nazywana nie tak dawno sowiecką, a dziś rosyjską, poczyna sobie śmiało także w III RP. Jej dziełem jest narzucana Polakom od kilkunastu lat przez media głównego nurtu (wszystkie w rękach zagranicznych decydentów) i przez niektórych polityków tzw. polityka wstydu.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.