Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

W ponurej i niebezpiecznej rzeczywistości komunistycznej Jerzy Popiełuszko był nie tylko duchownym, lecz także bojownikiem o prawdę i sprawiedliwość. W książce ukazano jego życie od wczesnych lat, przez trudne wybory, które musiał podejmować jako młody kapłan, aż po jego zaangażowanie w obronę studentów oraz ruch „Solidarności”. Popiełuszko swoje kazania przekształcił w manifesty wolności i wiary, odważnie potępiając nadużycia władzy i nawołując do pokojowego oporu. Jego słowa, pełne miłości do Ojczyzny i troski o człowieka, stawały się iskrą, która rozpalała i wciąż rozpala serca, budząc nadzieję na lepsze jutro. Zaś jego nawoływanie, aby zło dobrem zwyciężać, znajduje się w samym centrum chrześcijańskiej rzeczywistości.

Ks. Jerzy zapłacił za to najwyższą cenę. Książka Jolanty Sosnowskiej szczegółowo opisuje – na podstawie najnowszych badań historycznych – dramatyczne okoliczności, które doprowadziły do jego męczeńskiej śmierci. Popiełuszko, nieustannie śledzony i prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa, wiedział, że jego życie jest zagrożone, ale nigdy nie zrezygnował z głoszenia prawdy. Wieść o tym, że w październiku 1984 r. został brutalnie zamordowany, wstrząsnęła całą Polską i stała się momentem przełomowym w walce z komunistycznym reżimem. To świadectwo męstwa i poświęcenia, które znalazło wyraz w beatyfikacji ks. Popiełuszki, jest centralnym punktem tej poruszającej, świetnie napisanej opowieści. Wspomnienie jego życia to nie tylko hołd dla przeszłości, ale także inspiracja dla przyszłych pokoleń, by nigdy nie rezygnować z walki o wiarę i sprawiedliwość.

Wciągający tekst uzupełniają liczne ilustracje, w tym także wcześniej nieznane ujęcia archiwalne, które jeszcze lepiej pozwalają zrozumieć epokę, a także heroizm i świętość ks. Jerzego Popiełuszki.

Część I

 

Moc w słabości się doskonali

9

Życie nasze jest labiryntem

11

Z samego środka Europy

21

Polną drogą do szkoły

33

Kto naprawdę się modli, nie ma w głowie głupot

39

Jeśli Bóg jest w domu, nie ma kłopotów z wychowaniem

43

Dusz ludzkich nie zbawia się pięknymi słowami, lecz krzyżem   

47

Alumn Alek zostaje… szeregowcem

57

Mimo wątłego zdrowia

71

Część II

 

Dla wszystkich był wszystkim

79

Na parafiach

81

Wsród medyków

85

Duszpasterz ludzi ciężkiej pracy

91

Zobaczyłem, jak Ewangelia zmienia człowieka

97

Poznawanie świata

111

Kościół ostoją wolności

117

Za Ojczyznę i tych, którzy dla niej cierpią

121

Wielkość rodziła się przy ołtarzu

133

Umiał zapanować nad tak ogromną rzeszą ludzi

147

Aktywne zainteresowanie

153

Prowokacja na Chłodnej

159

Ja już długo nie pożyję….

165

Dlaczego pojechał do Bydgoszczy?

171

Bestialskie morderstwo

177

Pogrzeb

193

Matka

199

Część III

 

Błogosławiony naśladowca Chrystusa

207

Miejsce kultu

209

Powiedz im, że wszystko będzie dobrze

219

Bezmiar wymiaru niesprawiedliwości

223

Kolejne ofiary

235

Jan Paweł II wstrząśnięty śmiercią Kapłana

239

Droga na ołtarze

249

Wyniesiony na ołtarze

259

Wybrana bibliografia

270

 

Część II Dla wszystkich był wszystkim

(...)

Prowokacja na Chłodnej

 

Ks. Jerzy stał się też celem działań operacyjnych Służby Bezpieczeństwa. Akcję inwigilowania o kryptonimie „Popiel” rozpoczęto prawdopodobnie w drugiej połowie 1982 r. Prowadziło ją co najmniej czterech tajnych współpracowników, zarówno pewne osoby duchowne (niestety…), jak i świeckie. „Dzisiaj wiemy – piszą Ewa K. Czaczkowska i Tomasz Wiścicki – na podstawie zeznań z procesu Ciastonia i Płatka, że w akcji [na Chłodnej] wzięli udział w komplecie późniejsi zabójcy księdza, zastępca Piotrowskiego Janusz Dróżdż, a także Leszek Wolski, który był w tej sprawie zatrzymany jako (co najmniej) uczestnik narad nad ‘rozwiązaniem problemu ks. Popiełuszki’, ale ostatecznie nie wytypowano go na ławę oskarżonych w Toruniu. Trudno o lepszy dowód ciągłości w działaniach SB przeciw księdzu, aż po zbrodniczy finał”.

Kiedy 12 grudnia 1983 r. kapelan „Solidarności” był w pałacu Mostowskich przesłuchiwany, milicja przeprowadziła w tym czasie rewizję w jego mieszkaniu, o czym w trakcie przesłuchania uprzedził go prokurator.

Oto relacja ks. Jerzego z tych wydarzeń, spisana przez ks. Romualda Biniaka: „Zgodziłem się natychmiast, ponieważ wiedziałem, że nie mam tam żadnych obciążających mnie rzeczy. Tak więc z prokuratorem pojechaliśmy do mojego mieszkania. Rewizję przeprowadzało trzech pracowników SB. Kiedy weszliśmy do mieszkania, byłem bardzo spokojny, że nic tam nie znajdą. Myliłem się jednak. Zaraz po wejściu jeden z pracowników SB dość spiesznie udał się bez zastanowienia do pokoju i z szafy na oczach wszystkich ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zaczął pokazywać kartony z ulotkami, których nigdy w domu przecież nie miałem. Nie wiedziałem, skąd one tam się wzięły. Później kioskarka, która miała wgląd na wejście do domu, w którym mieszkałem, powiedziała, że przed południem widziała jakichś mężczyzn wnoszących kartony do domu. Tak, to była prowokacja, nawet patrząc na to wszystko, powiedziałem – Panowie, przesadzacie. Mówiąc o przesadzie, nie myliłem się, bo już przed domem czekała ekipa telewizji polskiej, aby sfilmować całe to żałosne widowisko.

Oczywiście natychmiast zostałem aresztowany.

O godz. 20.00 byłem w pałacu Mostowskich. Tam po rewizji osobistej osadzono mnie w celi, wśród pięciu podejrzanych o różne przestępstwa kryminalne. Pamiętam, że był tam podejrzany o zabicie żony i wrzucenie do Wisły, ktoś posądzony o udział w morderstwie w Grodzisku Mazowieckim, jeden z moich towarzyszy z celi, jestem przekonany, był konfidentem.

Po spędzeniu jednej nocy w celi, następnego dnia zostałem zwolniony na skutek interwencji Sekretarza Episkopatu, abpa Dąbrowskiego”.

Arcybiskup Jerzy Dąbrowski faktycznie interweniował u ministra spraw wewnętrznych, gen. Czesława Kiszczaka, w wyniku czego następnego dnia, 13 grudnia, Ksiądz Jerzy został zwolniony. Zaprzyjaźniona z nim Anna Szaniawska wspominała: „Kiedy przyszedł do nas po wyjściu z więzienia, mąż [Klemens Szaniawski, filozof – przyp. JS] pyta: no, jak było? Wyspowiadałem czterech morderców – i uśmiech szczęścia miał na twarzy, już nie pamiętał upokorzeń”.

W czasie rewizji w mieszkaniu na Chłodnej Ksiądz Jerzy napisał gryps do ks. Teofila Boguckiego, który udało się przekazać za pośrednictwem Waldemara Chrostowskiego, kierowcy, który woził ks. Popiełuszkę. Treść brzmiała: „Zawsze głosiłem prawdę. Poza Mszami św. za Ojczyznę i pomocą charytatywną nic innego nie czyniłem. Prowokację przyjmuję jako doświadczenie dane mi przez Boga dla większych owoców mojej pracy patriotyczno-religijnej. Nie chcę, by moja osoba była wykorzystana do wyjścia ludzi na ulicę. Na zeznaniach nic nie powiem, nikogo nie wydam. Proszę o modlitwę, by starczyło mi sił”.

Natychmiast po tym wydarzeniu ks. Popiełuszko stał się na nowo przedmiotem licznych i niewybrednych ataków komunistycznej propagandy. Rewizję na Chłodnej 15 opisano w ówczesnej popołudniówce „Express Wieczorny” 27 grudnia 1983 r. w artykule „Garsoniera obywatela Popiełuszki”. Warto tu przytoczyć fragment tego oszczerczego tekstu, gdyż przedstawia on typowy dla czasów komunizmu esbecki styl tego typu paszkwili: „Czemuż więc miałby oczyszczać z obciążających go dowodów swą garsonierę na mieście, o istnieniu której nikt nie wiedział? No i przecież skoro nielegalną ‘bibułę’ trzymał w swoim mieszkaniu oficjalnym, to czy tym bardziej nie magazynowałby takich rzeczy w mieszkaniu konspiracyjnym, o którego istnieniu do grudnia nie wiedziały ani władze śledcze, ani kościelne?”.

Ksiądz Jerzy usiłował nawet potem skontaktować się z autorem tego „artykułu”, ale okazało się, że w redakcji nie ma osoby o tym nazwisku. Przesłał więc do „Expressu Wieczornego” sprostowanie, ale gazeta oczywiście go nie zamieściła. Oświadczenie Księdza Jerzego odczytane zostało natomiast z ambon; kapelan „Solidarności” pisał w nim wprost o prowokacji. Aby uzmysłowić sobie, jak grubymi nićmi ją szyto, należy przytoczyć fragment zapisków, w którym Ksiądz Jerzy dokładnie przedstawia, co esbecy podrzucili do jego mieszkania na Chłodnej: „Było tam 15 tysięcy egzemplarzy nielegalnych pism. Gryps w języku francuskim, 60 egzemplarzy 14-stronicowego sprawozdania ks. Małkowskiego ze spotkania z ks. Prymasem, rzekomo wysłane do mnie z listem od Giedroycia z Paryża, 36 naboi do pistoletu maszynowego, trotyl, dynamit z zapalnikiem i przewodem elektrycznym do detonacji, 4 duże gazy łzawiące, 60 matryc zagranicznych [do powielaczy – przyp. JS], 5 tub farby drukarskiej”.

Prowokacja nie udała się, bo nie udało się przy jej pomocy wywołać skandalu, a tym samym podburzyć ludzi przeciwko kapelanowi „Solidarności”, nadszarpnąć wobec niego zaufania, zmienić powszechny dla niego podziw i szacunek w odrzucenie i niechęć. Kiedy Ksiądz Jerzy powrócił na plebanię, powitanie, które mu zgotowano, przeszło jego oczekiwania: „Podjeżdżam pod kościół. Od drzwi do bramy ze świec ułożony krzyż i V na moją cześć. Ludzie pod plebanią. W oknie ks. Prałat, który przywitał mnie ze łzami w oczach. Pokój zastawiony kwiatami”.


Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl