Mikołaj Święty. Żywot, dzieło i cuda wielkiego biskupa z Miry
liczba stron: | 160 |
obwoluta: | nie |
format: | 20,0 cm x 26,0 cm |
papier: | kreda półmatowa |
oprawa: | twarda |
data wydania: | 29.10.2021 |
ISBN: | ISBN 978-83-7553-327-9 |
EAN: | 9788375533279 |
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
Czy wierzysz w św. Mikołaja? Jeżeli myślisz przy tym o czerwono ubranym dużym krasnalu albo o starszym panu z białą brodą i z brzuszkiem oraz w czerwonej czapie, to znak, że zdecydowanie należy sięgnąć po tę publikację. Bo choć świąteczny zwyczaj dawania prezentów został już dziś przykryty grubą warstwą komercji, to jednak źródła tej pięknej tradycji sięgają III i IV wieku po Chrystusie, kiedy biskup Mikołaj z Miry dał jedno z najznamienitszych świadectw chrześcijańskiej miłości bliźniego oraz obrony wiary. Już on sam był wymodlonym prezentem dla swoich rodziców, którzy długo nie mogli doczekać się potomka. Okazał się dobrym, zdolnym i pobożnym synem. Został najpierw kapłanem, a później biskupem. Będąc niezłomnym stróżem wiary, wielokrotnie padał ofiarą prześladowań, ale nigdy nie zdradził Chrystusa. Pragnął Zbawiciela naśladować we wszystkim. Szczególnie wziął sobie do serca przypowieść o bogatym młodzieńcu, gdyż sam pochodził z zamożnej rodziny. Po śmierci rodziców rozdał więc odziedziczony spadek potrzebującym. Z tego przez wieki wyrosła piękna tradycja obdarowywania się prezentami. Kiedy Biskup z Miry zmarł 6 grudnia w połowie IV wieku, natychmiast rozwinął się kult jego osoby, gdyż odszedł do Pana w powszechnej opinii świętości.
Dziś św. Mikołaj nadal jest jednym z najbardziej znanych świętych całego świata chrześcijańskiego, choć wielu zapomniało, kim naprawdę była ta wielka postać. Przypominają to w tej książce w barwny sposób Jolanta Sosnowska słowem, a mistrz fotografii Adam Bujak obrazem. Autorka odtwarza w literackiej opowieści historyczną postać św. Mikołaja z Miry, oświetlając jego niezwykłe życie, które do dziś pozostaje niedościgłym wzorem cnót. Adam Bujak, dokumentując fenomenalne dzieła sztuki przedstawiające świętego Biskupa, udowadnia natomiast, jak szeroko kult Mikołaja jest w Polsce, i nie tylko, obecny. Pokolenia artystów oddawały hołd temu człowiekowi, który w swej radykalnej miłości do Jezusa potrzeby innych zawsze stawiał ponad swoje.
Paradoksalnym zatem jest, że blisko 1600 lat po śmierci św. Mikołaja symbolem niepohamowanej konsumpcji stała się jego karykatura. Tym bardziej trzeba więc sięgnąć po tę publikację, usiąść w spokojnym miejscu i zanurzyć się w żywocie niezwykłego świętego.
I po tym, miejmy nadzieję, drogi Czytelniku, zapewne uwierzysz w Mikołaja – świętego, prawdziwego. Ta piękna, barwna, żywo napisana książka przeznaczona jest także dla młodszego odbiorcy.
Potrzebującym pomagał, |
|
Pobożność, umartwienie, |
9 |
Dobroć i hojność |
23 |
Inspirujące życie |
35 |
Biskup, obrońca wiary |
45 |
Cuda św. Mikołaja. |
57 |
Moc uzdrawiania |
75 |
Polskie zwyczaje i obyczaje |
87 |
Wielowiekowy kult |
105 |
Z Mikołajem po Polsce |
121 |
Pobożność, umartwienie, czystość obyczajów i pokora
Czy jeszcze wierzysz w istnienie świętego Mikołaja? – zwykło się pytać starsze dzieci, sprawdzając niejako ich poziom naiwności. No bo przecież wiadomo – żaden brodaty, siwy biskup Mikołaj prezentów nie przynosi. Nie dałby rady obsłużyć wszystkich milusińskich na całym świecie, a poza tym skąd miałby na to wszystko pieniądze. Podarki kupują oczywiście rodzice i następnie, w zależności od miejscowego zwyczaju, kładą je 6 grudnia nad ranem pod poduszkę lub do wyczyszczonego buta, albo też wieczorem 24 grudnia pod choinkę. Piękny ten zwyczaj obdarowywania się prezentami w Adwencie czy na Boże Narodzenie – od dłuższego czasu już przecież nie tylko dzieci – ma swoje źródło w życiorysie autentycznego Mikołaja – biskupa z Miry. Żył naprawdę w III i IV w., zasłynął bezinteresowną, obrosłą w przepiękne legendy miłością bliźniego oraz cichą, dyskretną dobroczynnością. Dokonywał dzieł miłosierdzia tak, aby ludzie nic nie wiedzieli o darczyńcy i aby go za to nie podziwiali. Nie dbał o uznanie, nie liczył na wdzięczność, bo najważniejsza była dla niego ta nagroda, jaką otrzyma kiedyś w niebie od Pana Boga.
***
Mikołaj pochodził z położonej w południowo-zachodniej części Azji Mniejszej, otoczonej górskimi łańcuchami starożytnej krainy zwanej Licją (niegdyś była jedną z prowincji cesarstwa, obecnie leży w tureckiej Anatolii). Wewnątrz Cesarstwa Rzymskiego Azja Mniejsza należała do języka i kultury greckiej. Mikołaj urodził się ok. 270 r. w portowym mieście Patara, gdzie jego wuj – podobno również o imieniu Mikołaj – był biskupem. Niegdyś zatrzymał się tu św. Paweł podczas jednej ze swoich podróży apostolskich, wraz z nim dotarło tu więc chrześcijaństwo.
Rodzicami Mikołaja byli bogaci i wielce pobożni chrześcijanie, którym tradycja nadała imiona Teofaniusz i Nonna; wg „Złotej legendy” nazywali się Epifanes i Joanna. Długo czekali na potomka, kobieta uchodziła za niemogącą mieć dzieci. Małżonkowie nie ustawali jednak w modlitwach, jałmużnie i postach w intencji poczęcia upragnionego dziedzica. Zostali wysłuchani; na świat przyszedł syn Mikołaj. Pozostał jedynakiem, gdyż po narodzinach chłopca jego matka znów stała się niepłodna.
Że urodziła dziecko nadzwyczajne, rodzice mogli przekonać się natychmiast po jego przyjściu na świat. Od samego początku ssał bowiem tylko prawą pierś matki, „jakby chciał zaświadczyć, że chce stać tylko po prawej stronie Boga-Sędziego, razem ze sprawiedliwymi” – pisał anonimowy średniowieczny biograf. W środy i piątki karmił się tylko raz, i to wieczorem, gdy rodzice skończyli wspólnie się modlić. W dniu swego Chrztu, gdy zanurzono go w święconej wodzie, Mikołaj stanął sam na nóżki i trwał tak przez trzy godziny, „oddając w ten sposób cześć Przenajświętszej Trójcy, której wielkim głosicielem i wielbicielem był przez całe swoje życie”. Jakub de Voragine podaje z kolei, że chłopczyk, „gdy kąpano go w pierwszym dniu jego życia, stanął wyprostowany w wanience”.
Imię Mikołaj – gr. Nikolaos – pochodzi od słów nikos (zwycięstwo) i laos (lud). Owo wywiedzione z jego imienia zwycięstwo ludu odnosi się, wedle dzisiejszych interpretacji, do pokonywania z sukcesem tego wszystkiego, co w nas, ludziach, złe, nikczemne i podłe, do pokonywania wad i grzesznych pokus, w czym Biskup z Miry przodował. Po wielokroć dawał nam tego przykłady, które do dziś nie straciły nic na aktualności. Imię Mikołaj różnie brzmi w różnych językach: Nikolas, Niklas, Klaus, Mikulasz, Miklos, Nicholas, Mykoła.
Św. Mikołaj bardzo wcześnie zaczął zgłębiać naukę czytania i pisania, poznawać Pismo Święte oraz modlitwy najpierw pod kierunkiem swoich pobożnych rodziców, a potem wuja biskupa, którzy uczyli go i słowem, i przykładem. Wzrastał w praktykach religijnych, przez całe życie pościł w środy i piątki. Był bystry, pilny i – jak pisze anonimowy biograf – „wkrótce prześcignął wszystkich współuczniów w naukach, a daleko więcej w pobożności, umartwieniu, czystości obyczajów i pokornej skromności”.
Upodobał sobie stan duchowny, święceń kapłańskich udzielił mu jego wuj biskup, twórca wspólnoty mnichów zwanej Patarskim Syjonem. Także Mikołaj wstąpił do tego zakonu eremitów, wydawało mu się bowiem, że jego powołaniem jest służenie Bogu modlitwą w pustelni, z dala od świata. Pewnego dnia usłyszał jednak głos: „Mikołaju, jeśli pragniesz stać się uczestnikiem Mojego wieńca, idź i trudź się dla dobra tego świata”. Gdy zlękniony zastanawiał się, co słowa te mogą oznaczać, Pan przemówił do niego ponownie: „Mikołaju, nie tutaj jest niwa, na której przyniesiesz oczekiwane przez Mnie płody. Wyjdź stąd i idź w świat, i niech będzie uwielbione przez ciebie Imię Moje”.
W czasie panującej w Patarze epidemii w 300 r. Mikołaj stracił matkę i ojca. Osobista boleść i żałoba nie zraziły go jednak do dalszej opieki nad chorymi: „Krwawiło się serce jego na widok przerażającej klęski, przeto smucił się wraz z smuconymi, a pomagał, pocieszał i przynosił ulgę według możności” – czytamy w jednej ze średniowiecznych biografii. Wielki spadek, który odziedziczył po rodzicach, Mikołaj postanowił rozdzielić pomiędzy ubogich. Po ustaniu zarazy zdecydował się pielgrzymować do Ziemi Świętej, albowiem miał wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. „Podczas przeprawy jednak do Palestyny powstała nagle sroga burza, a bałwany miotały statkiem, jak łupiną orzechową, więc zguba zdawała się nieuchronną – pisał średniowieczny biograf. – Marynarze biadali w śmiertelnym przestrachu i błagali Mikołaja spoglądającego na zachmurzone Niebo, aby prosił Boga o ratunek. Nie zawiodło ich też położone w nim zaufanie, wzburzone bowiem fale uspokoiły się, a okręt ocalał. Odtąd uchodzi Mikołaj za Patrona żeglarzy”. Kościoły nadmorskie lub nadrzeczne często obierały sobie potem św. Mikołaja za swego patrona, wieść bowiem o tym cudzie krążyła powszechnie w ustnych przekazach.
Mikołaj po powrocie z Ziemi Świętej wybrał się do Miry Licyjskiej (obecnie tureckie Demre), by w tamtejszej świątyni podziękować Panu Bogu za szczęśliwy powrót z pielgrzymki. Akurat wtedy, po śmierci tamtejszego arcybiskupa Jana, metropolity prowincji licyjskiej, zebrali się w Mirze duchowni w celu wyboru jego następcy. Długo obradowali i nie było pośród nich jednomyślności. Nie potrafili się zdecydować na żadnego kandydata. Postanowili wreszcie zdać się na los – nowym biskupem zostanie ten mężczyzna, który nazajutrz jako pierwszy przyjdzie do kościoła – a więc, w domyśle, okaże swoją szczególną pobożność i zostanie wskazany przez Boga. Tym kimś okazał się właśnie Mikołaj.
Trzeba pamiętać, że w IV w. nie było takich procedur wyboru biskupa jak obecnie, mógł zostać nim każdy duchowny. Niemniej bardzo dbano o nienaganność życia kapłanów i oczywiście drobiazgowo zwracano uwagę na cnotliwe życie tych, którzy zostaną wybrani na pasterzy diecezji i będą stać na czele lokalnego Kościoła. W dokumencie z tego okresu, w „Kanonach Hipolita”, zostało ustanowione: „Biskup powinien być wybrany spośród ludu. Powinien być bez zarzutu”. Z kolei w świetle o wiek wcześniejszych listów św. Cypriana, biskupa Kartaginy, prawowity i legalny wybór biskupa był widomą oznaką Bożej interwencji. Szczególne potwierdzenie wybór znajdował wtedy, gdy biskup cierpiał prześladowania, o czym św. Cyprian pisał: „(…) kiedy biskup jest ustanowiony na miejsce zmarłego, kiedy jest wybrany zgodnie z głosem całego ludu, kiedy w czasie prześladowania z pomocą Boga jest wspierany i ze wszystkimi kolegami wiernie złączony, (…) przez lud wypróbowany, podczas pokoju dbały o karność, w czasie burzy proskrybowany [skazany na banicję, wygnany – JS] przez wyraźne powołanie się na jego biskupie imię (…) Gdy takiego niektórzy zatraceńcy i niegodziwcy znajdujący się poza Kościołem zwalczają, wówczas atakują oczywiście nie w imieniu Chrystusa, który biskupów ustanawia lub się nimi opiekuje, lecz czynią to jako przeciwnicy Chrystusa, wrogowie Kościoła. Dlatego prześladują zwierzchnika Kościoła, aby po usunięciu sternika jeszcze okrutniej i gwałtowniej starać się o rozbicie okrętu Kościoła”.
Mikołaj, wedle średniowiecznego żywota, „mimo niechęci i oporu musiał osiąść na stolicy Biskupiej. ‘Mikołaju – westchnął w pokorze – godność ta wymaga świętobliwszego żywota niż twój, a słowa twe tylko wtedy głód twej trzody zaspokoją, jeśli im przyświecać będziesz przykładem wszelkich cnót’. Odtąd podwoił posty, czuwania nocne, dzieła pokuty i modły; dochody jego nie starczyły na wspieranie żebraków i ubóstwa, sam przeto zbierał dla nich jałmużny i pożyczał potrzebne dla siebie sprzęty i księgi. Kazania jego słynęły z wymowy, a św. Chryzostom sławi go jako najpiękniejszy wzór pokory. We wszystkich sprawach duszpasterstwa zasięgał rady ludzi mądrych, nakazywał częste synody i kazał duchownym donosić o wszystkich ważniejszych wypadkach zachodzących w rozległej Dyecezyi, chciał bowiem o wszystkim wiedzieć i wszystko mieć na oku” – czytamy w średniowiecznej biografii nieznanego z imienia i nazwiska autora, który potwierdza szczególną dbałość biskupa Mikołaja o nienaganność swego życia.
Jakub de Voragine pisze z kolei, że to pewien stary, cieszący się szacunkiem biskup usłyszał w nocy głos „mówiący mu, aby w czasie jutrzni czuwał u drzwi kościoła i pierwszego człowieka, który przyjdzie do kościoła, a który przy tym będzie zwał się Mikołaj, wyświęcił na biskupa. (…) W czas jutrzni, jakby cudem przysłany przez Boga, przed innymi nadszedł Mikołaj, a biskup chwytając go za rękę zapytał: Jak ci na imię? On zaś pełen gołębiej prostoty rzekł, pochylając głowę: Mikołaj, sługa waszej świątobliwości. Wówczas wprowadzili go do kościoła i choć bardzo się wzbraniał, posadzili go na stolicy biskupiej. On zaś, zostawszy biskupem, zachowywał dawną pokorę i powagę obyczajów, noce spędzał na modlitwie, umartwiał ciało postami, unikał zetknięcia z kobietami, z pokorą wszystkich do siebie dopuszczał, skutecznie przemawiał, gorliwie napominał, surowo karcił”.
Zofia Kossak-Szczucka w opowiadaniu „Pierwsze dary św. Mikołaja” połączyła w jedno dwa wątki: wspomaganie pod osłoną nocy najbiedniejszych mieszkańców Miry majątkiem odziedziczonym po rodzicach z przypadkowym „zdemaskowaniem” anonimowego dobroczyńcy, który akurat w kościele szukał schronienia, uciekając tam, by go nie rozpoznano. Przebywający wtedy w świątyni sędziwy biskup rozpoznał w Mikołaju swego długo poszukiwanego następcę.
Opinie o produkcie (0)