Czas próby i godzina powagi. Wynaradawianie zaczyna się od lektur, czyli od kultury

Nasi autorzy

Czas próby i godzina powagi. Wynaradawianie zaczyna się od lektur, czyli od kultury

Odkąd pamiętam, otaczają mnie książki, te stare, tradycyjne i papierowe, które znacznie lepiej symbolizują majestat, tajemniczość i wiedzę w nich zawartą niż e-booki, ich o wiele młodsze rodzeństwo. Początkowo były to raczej książeczki, a nie księgi. Do literatury poważnej (nazwijmy ją tak z braku lepszego określenia) podszedłem na dobre w wieku kilkunastu lat. Wiem, że wcześniej sięgnąłem kiedyś po „Pana Tadeusza”, ale zupełnie nie zrozumiałem, o co w nim chodzi i na wiele lat dałem sobie z nim spokój. Pierwszą pozycją z Literatury przez duże L, którą dosłownie pochłonąłem, był „Władca Pierścieni”. Przed przeczytaniem tego arcydzieła nie miałem pojęcia, jak sugestywnie można opisać słowem wszystko to, co nas otacza, a przede wszystkim to, co czujemy. Historia o męstwie, przyjaźni, miłości i bezkompromisowej walce dobra ze złem idealnie trafiła do młodego chłopaka, który sam wchodząc w okres dojrzewania, doskonale potrafił się wczuć w niepozornych niziołków wyruszających w ogromny, niebezpieczny świat. 

Moja osobista wędrówka przez słowo pisane wiodła mnie po różnych ścieżkach, ale nigdy chyba już nie czytałem tak wiele dla własnej przyjemności, jak w szkole średniej – nawet na studiach. Szacuję, że w ciągu tych kilku lat przed maturą przeczytałem ok. 200–300 książek i to mimo intensywnego zaangażowania w piłkę nożną oraz życie towarzyskie – na pewno pomógł mi fakt, że internet i media społecznościowe dopiero raczkowały. Interesowało mnie dosłownie wszystko – na lekcjach francuskiego przewinęło się nazwisko Diderota, więc wybrałem w bibliotece „Kubusia Fatalistę”. Porwała mnie ekranizacja „Romea i Julii” z Leonardem DiCaprio oraz Claire Danes, więc chwyciłem za literacki pierwowzór i kolejne dzieła Szekspira. Innym razem za karę w szkole kazano mi przeczytać „Effi Briest” – historia tytułowej bohaterki tak mnie zachwyciła, że zacząłem szukać podobnych lektur i trafiłem na „Lalkę”, „Annę Kareninę” oraz „Madame Bovary”. Od Flauberta droga do Victora Hugo była dość prosta, więc rzuciłem się na „Nędzników”. Wówczas najbardziej zaintrygował mnie wątek walki francuskiej młodzieży o wolność, dzisiaj zaś, kiedy wracam do tej książki, na pierwszy plan wysuwa się głęboka miłość ojca do córki. Dzieła Tomasza Manna, Bolesława Prusa, Thomasa Bernharda, Francisa Scotta Fitzgeralda, Henryka Sienkiewicza, George’a Orwella, J.R.R. Tolkiena, C.S. Lewisa czy Mario Vargasa Llosy stały mi się wówczas bliskie.

Niektóre zdania napisane przez tych mistrzów wywarły na mnie takie wrażenie, że wystarczyło mi przeczytać je raz, a zostały we mnie do dziś. „Wielkie słowa ukrywają małe uczucia” – pisał Gustaw Flaubert. „Gdy postawisz dom, nadejdzie śmierć” – wzdychał wiecznie melancholijny Thomas Buddenbrook w słynnej sadze rodzinnej Tomasza Manna. „Szpaki i kosy na przewodach elektrycznych wyglądają jak przecinki w niewidzialnych zdaniach” – zauważył z kolei John Updike, udowadniając, że kreatywny umysł dostrzeże podłoże metafory nawet w słupach elektrycznych. „Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje/ Żem widział umierając miłe dziecię swoje./ Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały/ A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały” – to już „Treny” Jana Kochanowskiego, tak sugestywnie opisujące rozpacz, że samo czytanie tych słów boli i zapomnieć się ich nie da.

Dlaczego to jest ważne? Czy te wspomnienia trzydziestoparolatka mają jakiś sens? Dla mnie osobiście mają ogromny – te książki oraz ich autorzy w jakiejś mierze mnie uformowali i wywarli wpływ na moje dalsze życiowe wybory. Bohaterów tych powieści chciałem naśladować w tym, co dobre, a unikać w nich tego, co złe. Młody człowiek zawsze szuka wzorów i ważne jest, aby je znalazł w odpowiednich miejscach. Wymienione wyżej dzieła wybierałem i czytałem poniekąd na chybił trafił. Nie miałem wówczas głębokiej wiedzy teoretycznej w zakresie literatury, nie toczyłem dyskusji genologicznych – nie znałem nawet takiego pojęcia. W zasadzie łączyło te książki tylko jedno – zaliczane są do kanonu literatury światowej i uchodzą za dzieła wybitne. W najróżniejszy sposób dążą do tego, aby przedstawić najważniejsze wartości łacińskiej cywilizacji: prawdę, piękno, dobro i miłość. Przez to mają charakter uniwersalny i potrafią przemówić do każdego, kto choć trochę utożsamia się z naszym kręgiem kulturowym.

Trzecie tysiąclecie zdaje się cechować przede wszystkim tym, że cywilizacja ta atakowana jest najbardziej zajadle przez swoich własnych członków. Łudziliśmy się w Polsce przez długi czas, że to zło czyha tylko hen, hen na Zachodzie, ale rok 2024 powinien wstrząsnąć nawet najbardziej naiwnymi. Aborcja na życzenie czy związki homoseksualne to tylko niektóre z projektów na neoczerwonych sztandarach nowego rządu. W pierwszej linii polska lewica szykuje się do przejęcia szkół oraz zdobycia wpływu na chłonne, a niedoświadczone umysły młodzieży. Kolejne rozporządzenia wprowadzają zmiany w podstawach programowych, a na pierwszy ogień poszły lektury szkolne. Ministerstwo edukacji dumnie ogłasza, że wychodzi naprzeciw oczekiwaniom i odchudza wszystko o 20 proc. Dlaczego akurat tyle? Tego nie wiadomo, wpisuje się to jednak w niepokojący trend, aby wymagać i uczyć coraz mniej. Rzekomo chodzi o to, aby odciążyć uczniów, którzy jakoby na nic nie mają czasu i muszą ciągle odpoczywać. To oczywiście mit albo mówiąc dosadniej – propaganda. Według raportu Common Sense Media przeciętny dzisiejszy nastolatek korzysta z telefonu około 4,5 godziny dziennie! Wg raportu „Nastolatki 3.0” jest to nawet ponad 5,5 godziny dziennie, a w weekend aż 6 godzin i 16 minut! W ciągu doby nastolatek otrzymuje między 200 a 4000 powiadomień. Oznacza to, że w tygodniu przed smartfonem traci niemal 32 godziny. Dla porównania – młodzi w liceum mają ok. 34 godziny lekcyjne po 45 minut; w tygodniu daje to 25,5 godziny. A przecież do tej średniej nie wliczamy wakacji czy innych dni wolnych, kiedy szkoły co prawda nie ma, ale smartfon dalej pozostaje pod ręką i nastolatkowie z niego namiętnie korzystają. Młodzież znacznie więcej czasu spędza z telefonami niż na lekcjach. Raport NASK podaje z kolei, że na telefonach nastolatkowie najczęściej słuchają muzyki, oglądają seriale albo grają w gry online.

W Polsce daje się zauważyć ponadto – zwłaszcza w miastach – swoisty wyścig szczurów, który zaczyna się już wśród dzieci. Rodzice zapisują swoje pociechy równocześnie na kilka korepetycji, na różne sporty, do szkoły muzycznej i jeszcze najlepiej na jakieś warsztaty kreatywne. Efekt jest taki, że w żadnej z tych dziedzin dziecko nie rozwinie specjalnych umiejętności, ale za to będzie żyć w odczuciu, że cały czas coś robi. Taki sposób działania przypomina „Rok 1984” Orwella. W powieści tej mieszkańcy oceańskiego Londynu również mają starannie zaplanowany dzień, aby nie zaczęły przychodzić im do głowy rewolucyjne pomysły, zaś swój wolny czas mogą spędzać przed ekranem, który – tak jak u nas – dokładnie ich obserwuje i zbiera wszelkie potrzebne dane. Jak u Orwella, tak i dziś w Polsce gwarantuje to wykształcenie sumiennego pracownika korporacji (prywatnej czy państwowej), ale z pewnością nie przyczyni się do wychowania świadomego obywatela, a tym bardziej nie ukształtuje patrioty.

I tak w nowej szkole ministry Barbary Nowackiej uczeń przez cztery lata liceum ma do przeczytania już tylko 13 dzieł literackich w całości. Tak, dobrze Państwo przeczytaliście. Jest to 13 książek przez cztery lata, a nie rocznie. Siedem dzieł polskich i sześć zagranicznych. Nie ma wśród tych 13 książek Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Władysława Reymonta, Ignacego Krasickiego czy Zygmunta Krasińskiego. Dzieła tych (oraz wielu innych) wielkich pisarzy uczniowie poznają we fragmentach, a najczęściej wcale. Dla „W pustyni i w puszczy” miejsca już nie ma, podobnie dla Zygmunta Krasińskiego, jednego z trzech wieszczów, a „Pana Tadeusza”, być może najważniejsze dzieło polskiej literatury, uczniowie poznają tylko we fragmentach; nawet już nie będą mieć narzędzi, żeby podjąć się dyskusji o miejscu arcydzieła Adama Mickiewicza w kanonie polskości.

Zmiany dotyczą także szkoły podstawowej – w pierwszych trzech klasach teoretycznie nie zmieniono dotychczasowego zestawu lektur, ale zaznaczono jedynie, że żadna z nich nie jest obowiązkowa. Istnieje zatem możliwość, że dziecko przez pierwsze trzy lata edukacji w szkole podstawowej nie przeczyta żadnej książki albo zostanie zapoznane z czymś nieodpowiednim dla swego wieku. W czwartej, piątej i szóstej klasie nie jest wcale lepiej, albowiem w całości uczniowie poznają jedynie 5 (słownie: pięć) książek. To także w tym przedziale wiekowym doszło do zmiany najgłośniejszej, o której przed chwilą już pisałem, mianowicie do fragmentaryzacji „Pana Tadeusza”.

Nader widoczny jest klucz w działaniach ministerialnych cenzorów: w pierwszej kolejności do kasacji wybrano dzieła o charakterze narodowym i cechach wspólnototwórczych. Jaskrawym przykładem takich intencji jest usunięcie ballady „Powrót taty” Adama Mickiewicza, która składa się jedynie z 21 strof, uchodzi za arcydzieło polskiego mistrza, a ponadto została napisana w sposób bardzo przystępny i intuicyjnie zrozumiały. Rzecz jasna, badacze literatury poświęcili „Powrotowi” tysiące stron, odnajdując w głębi tego utworu nowe warstwy interpretacyjne, niemniej najważniejsze przesłanie ballady natychmiast nasuwa się czytelnikowi i jest do odkrycia podczas jednej godziny lekcyjnej: nic nie jest w stanie pokonać siły, której źródłem są rodzina oraz wiara w Boga. Czy takie dzieło mogło się ostać w „uśmiechniętej” Polsce? Czy polskie dzieci w 2024 roku mogły dowiedzieć się o swoich rówieśnikach sprzed 200 lat, którzy z pokorą słuchali matki i z tęsknotą wyczekiwali ojca? Którzy czyniąc znak krzyża całowali polską ziemię i odmawiali Ojcze Nasz oraz Litanię do Najświętszej Maryi Panny?

Spór o rodzinę to nie tylko pojedyncze ustawy, jak ta o depenalizacji aborcji, która szczęśliwie (jeszcze) przez Sejm nie przeszła. To przede wszystkim walka na polu kultury, gdzie lewica prze naprzód niczym sowiecki czołg, a prawica w Polsce przespała ostatnie osiem lat, gdy możliwości do odwrócenia tego trendu było wiele. „Miałeś, chamie, złoty róg…” – czy ostanie się jeszcze ktoś w Polsce, kto ten cytat zrozumie?

Na tej samej zasadzie uczniowie nie poznają już krótkiej Mickiewiczowskiej ballady „Pani Twardowska”. W kraju zarządzanym przez człowieka, który zrzeka się reparacji wojennych, dzieci nie mogą przecież przeczytać takich zdań: „Diablik to był w wódce na dnie/ Istny Niemiec, sztuczka kusa”. Wiersz „W pamiętniku Zofii Bobrówny” Juliusza Słowackiego składa się co prawda tylko z 18 wersetów, więc żadne to odchudzenie podstawy programowej, ale opowiada historię wygnańca, któremu tęskno za wolną ojczyzną, w której zaznał kiedyś błogości oraz szczęścia. Niebezpieczny potencjał interpretacyjny staje się zatem natychmiast widoczny i wiersza w spisie lektur już nie ma, podobnie jak polskich baśni czy legendy o Lechu, Piaście, Kraku i Wandzie. Usunięto także wiersze Władysława Bełzy, autora „Katechizmu polskiego dziecka”. Z klas VII–VIII wyrzucono z kolei Jarosława Marka Rymkiewicza, którego Barbara Nowacka nieudolnie próbowała zdyskredytować, nazywając go „niejakim” wystawiając tym samym sobie – nomen omen – jak najgorsze świadectwo.

Najpoważniejsze zmiany dotknęły jednak szkoły średnie, gdzie, jak już wspomniano, książek nie będzie się czytać prawie wcale. Rzecz jasna, dodano Olgę Tokarczuk, a konsekwentnie trzymając się klucza wynaradawiania, usunięto „Kronikę Polską” Galla Anonima, lirykę religijną Franciszka Karpińskiego oraz „Konrada Wallenroda” Mickiewicza, co w kategorii myślenia władz ministerstwa edukacji wydaje się wręcz oczywiste. Poemat gloryfikuje walkę o wolność i niepodległość, co może być uznane za zagrażające dla autorytarnego reżimu, który tłumi wszelkie przejawy buntu, a nawet zwykłej niechęci wobec Niemiec. Utwór silnie podkreśla ponadto znaczenie patriotyzmu i walki za ojczyznę, wzbudza narodową świadomość i jedność, zagrażając stabilności władzy opierającej się na bezpodmiotowości oraz serwilizmie. „Konrad Wallenrod” jest alegorią sytuacji politycznej Polski w czasach Mickiewicza, co mogłoby skłonić młodych czytelników do odnajdywania analogii z współczesną sytuacją polityczną. Słusznie zresztą. Co więcej, Wallenrod, poświęcając swoje życie dla wyższych celów, mógłby stać się inspiracją do oporu wobec reżimu. Przy założeniu kontrolowania narracji historycznej i narodowej dla takiej lektury nie mogło być miejsca.

Inne dzieła wylądowały w kategorii lektur uzupełniających. Pozwala to urzędnikom powiedzieć, że nie zostały usunięte, chociaż w praktyce skutek jest ten sam. Uzupełniających lektur jest bowiem 70, a według rozporządzenia „w każdej klasie obowiązkowo jest poznawana co najmniej jedna pozycja książkowa z listy przykładowych lektur uzupełniających lub spoza tej listy, wybrana przez nauczyciela lub zaproponowana przez uczniów”. Oto tylko wybór książek, z którymi uczniowie już się de facto nie zapoznają:

Sofokles, „Król Edyp”;

Arystoteles, „Retoryka-Poetyka”;

Platon, „Państwo”;

Piotr Skarga, „Kazania sejmowe”;

Stanisław Staszic, „Przestrogi dla Polski”;

Juliusz Słowacki, „Listy do Matki”;

Zygmunt Krasiński, „Nie-Boska komedia”;

Aleksander Fredro, „Śluby panieńskie”;

Eliza Orzeszkowa, „Nad Niemnem”;

Stefan Żeromski, „Ludzie bezdomni”;

Eliza Orzeszkowa, „Gloria victis”;

Gabriela Zapolska, „Moralność pani Dulskiej”;

Aldous Huxley, „Nowy wspaniały świat”;

Zofia Nałkowska, „Granica”;

Zofia Kossak-Szczucka, „Pożoga. Wspomnienia z Wołynia 1917–1919”;

Witold Pilecki, „Raport Witolda”;

Józef Mackiewicz, „Droga donikąd”.

Jeszcze gorszy los spotkał Adama Asnyka, którego usunięto całkowicie. Jego wiersze charakteryzują się głębokim patriotyzmem i miłością do Ojczyzny, ale miały również refleksyjny i melancholijny ton. Często wyrażał tęsknotę za niepodległością Polski oraz pragnienie odrodzenia narodowego. Jego poezja, pełna wrażliwości i osobistych przeżyć, ukazywała miłość do Ojczyzny jako uczucie skomplikowane i wielowymiarowe, łącząc patriotyzm z krytycznym spojrzeniem na aktualne wydarzenia i sytuację polityczną. Asnyk nawoływał do pracy organicznej i edukacji, wierząc w odrodzenie Polski poprzez rozwój społeczny i gospodarczy. Jego wiersze były nie tylko wyrazem miłości do Ojczyzny, ale także inspiracją do działania, zachęcając Polaków do wytrwałości i zaangażowania w sprawy narodowe. W zderzeniu z Barbarą Nowacką Adam Asnyk był bez szans.

Ale być może jego poezja przy pomocy innych obroni się sama. Z pewnością jednak możemy powiedzieć, że słowa Asnyka wciąż trafiają do młodych ludzi – bo takich jest wielu wśród fanów polskiej piosenkarki Sanah, która rok temu wydała płytę z poezją śpiewaną na podstawie wierszy największych polskich poetów (oraz jednego Wisławy Szymborskiej). Cały zbiór na samym YouTube zanotował już ponad 140 milionów wyświetleń, a wśród wykonanych utworów znajdują się chociażby „Hymn” Juliusza Słowackiego, „Bajka” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego czy „Kamień” Adama Asnyka, w którym młoda artystka za wielkim poetą śpiewa tak:

I witam z dreszczem rozkoszy

Każdy zadany mi gwałt –

W niszczeniu, co mnie rozproszy,

Zgadując przyszłości kształt.

 

Tam, gdzie się boleść zaczyna,

Bezwiednej martwości kres!

A nad nią boska kraina,

Gdzie miłość wykwita z łez.

 

Przez wszystkie śmierci ogniwa

Postępu ciągnie się nić –

Ból samowiedzę zdobywa:

Chcę cierpieć, kochać i żyć!

 

Doprawdy trzeba być cynikiem albo bezdusznym urzędnikiem, aby sądzić, że takie słowa mogą nie poruszyć młodych odbiorców. Ale jest właśnie wręcz odwrotnie – uśmiechnięci politycy doskonale zdają sobie sprawę, że właśnie takie słowa mogą zagrać nastolatkom w duszy. A przecież w tych wersetach jest tyle Boga i mistycyzmu, tyle miłości Ojczyzny i tęsknoty za wolnością, że nie mogą one trwać bezpiecznie w strukturze korporacyjnej dyktatury.

Nie dziwi więc, że ideologiczna miotła nie oszczędziła także uczniów, którzy wybrali klasy z rozszerzonym profilem polonistycznym. Bez pardonu usunięto stamtąd św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu, największych myślicieli chrześcijańskich, do których w naszym kręgu kulturowym świadomie czy nieświadomie odwołuje się każdy twórca – chociażby krytycznie. Trudno znaleźć myśl, która wcześniej nie pojawiła się już u tych dwóch geniuszy. Niestety, dla nich są świętymi Kościoła katolickiego, a tu resort edukacji nie ma litości – ktokolwiek ma związki z katolicyzmem, ten odnajdzie się na liście proskrypcyjnej. Taki los spotkał też św. Jana Pawła II i Prymasa bł. Stefana Wyszyńskiego. To może ostała się chociaż Zofia Kossak? Pozornie przecież wspaniale pasująca do nowego klucza – wszak to kobieta, która za pomoc Żydom podczas II wojny światowej została odznaczona medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Jad Waszem w Jerozolimie. Była wśród kandydatów do literackiej Nagrody Nobla, a jej książki stały się bestsellerami nie tylko w Polsce, lecz także w USA. Ale cóż z tego, skoro Kossak była gorliwą katoliczką, która swoją wiarę zawsze stawiała na pierwszym miejscu… Za nic współcześni cenzorzy mają jej bohaterstwo, choć w innych krajach taka postać doczekałaby się już licznych filmów, seriali i gier.

I tak przykłady można mnożyć. Zupełnie niezwykły, bo szczery do bólu, dość zwięzły i literacko ambitny „Raport Witolda Pileckiego” jest jedynie na liście lektur uzupełniających, czyli w praktyce zostanie pominięty. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że nie interesował się nim także rząd Prawa i Sprawiedliwości, a do zbioru lektur uzupełniających dodał go dopiero w 2021 r. prof. Przemysław Czarnek. To i za mało, i za późno. Dokument takiej rangi powinien być co najmniej tak samo znany w świecie jak „Pamiętniki” Anny Frank. Tymczasem w Polsce pamięć o Pileckim jest usuwana nawet z muzeum poświęconego II wojnie światowej. Ale nie może być inaczej, skoro Rotmistrz był zarówno bezkompromisowym antynazistą, jak i antykomunistą.

Nawet Stanisław Wyspiański nie może czuć się bezpieczny za obecnej władzy. Nasz młodopolski geniusz literacki mógłby dzięki swojemu talentowi malarskiemu bez bariery językowej przenikać do świadomości zachodniej – przynajmniej jako malarz. Dla ministerstwa Nowackiej nie są to żadne argumenty i jego „Noc listopadowa” została skreślona. Postaci tego dramatu są bowiem gotowe poświęcić swoje życie w walce o wolność Polski, co ukazuje ich wielkie oddanie sprawie narodowej. Ponadto w „Nocy” (i generalnie u Wyspiańskiego) postaci historyczne mieszają się z mitologicznymi, co podkreśla uniwersalny wymiar walki o wolność i sprawiedliwość. O tym w „uśmiechniętej” Polsce też nie wolno mówić.

Zestawiając te fakty, widocznym staje się, czym kierowali się upolitycznieni ministerialni urzędnicy w swoich wyborach. Owszem, niektóre pozycje z polskiej klasyki na listach lektur jeszcze się ostały, ale rozwiązania totalitarne bywają przecież wprowadzane stopniowo. Nieraz słychać pytanie, jak to jest możliwe, że Hitler w Niemczech krok po kroku wyłączał demokrację, a nikt się nie zorientował. Prawdą jest, że zorientowało się wielu, ale mało kto reagował. A jak wygląda Rok Pański 2024 w Polsce? Kto i jak reaguje, gdy kapłana w Wielki Czwartek zamyka się w więzieniu, a potem na jaw wychodzą informacje o tym, że w areszcie był torturowany? Gdy kolejnym posłom nieprzychylnym władzy odbiera się immunitety? Gdy największej partii opozycyjnej planuje się odebrać finansowanie? A ile na niższych szczeblach degradacji patriotów i katolików – bez rozgłosu, a skutecznie?

Co będzie dalej? Nie wiemy, choć pierwsza poważna ingerencja w lektury z pewnością jest tylko początkiem, a walec ideologiczny się nie zatrzyma. Wątpliwym jest, aby naród prędko się obudził, bo jest pozbawiony dostępu do informacji. Krytyczne media już są na marginesie, a Elon Musk ujawnił, że Komisja Europejska dogadała się z wszystkimi dużymi mediami społecznościowymi – oprócz należącego do Muska Twittera – aby te wprowadziły mechanizmy cenzury na treści, z którymi UE się nie zgadza. Czy znów pozostaje tylko pozytywistyczna praca u podstaw? Czy uczniowie dowiedzą się w ogóle o niej w szkołach?

„Patrząc na to, co dzieje się w oświacie publicznej, a także na to, co jest dopiero w tej kwestii zapowiadane, jestem coraz bardziej przekonany o tym, że warto zacząć budować alternatywny model kształcenia dla naszych dzieci i młodzieży” – uważa przykładowo dr Artur Górecki, rektor Collegium Intermarium oraz były pełnomocnik ministra edukacji i nauki ds. podstaw programowych i podręczników za czasów Przemysława Czarnka. Wiele będzie znowu zależało od tych rodziców, którzy poważnie się martwią lewicowym przechyłem w szkołach. Jeszcze nigdy w historii III RP tyle dzieci nie uczyło się w systemie edukacji domowej; obecnie jest ich aż 55 tys.

Rzeczywiście, czeka nas czas próby i godzina powagi, o której przepięknie pisał Rainer Maria Rilke w wierszu pod tym samym tytułem. Będzie to okres trudny, ponury, wielokrotnie także samotny w rozumieniu ludzkim, jednocześnie jednak z przekonaniem, że człowiek w tych najgorszych chwilach nigdy tak naprawdę nie jest sam. Tak ujął to austriacki poeta:

 

Kto teraz płacze gdziekolwiek na świecie,

bez powodu płacze na świecie,

płacze nade mną.

 

Kto teraz śmieje się gdziekolwiek nocą,

bez przyczyny śmieje się nocą,

śmieje się ze mnie.

 

Kto teraz chodzi gdziekolwiek po świecie,

bez przyczyny chodzi po świecie,

podąża ku mnie.

 

Ktokolwiek teraz umiera na świecie,

bez przyczyny umiera na świecie,

spogląda ku mnie.

 

Dr Adam Sosnowski


Artykuł ukazał się w ostatnim, wakacyjnym numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok!

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ. 

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Jolanta Sosnowska

Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

 

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja

Adam Bujak, Andrzej Nowak, Jolanta Sosnowska, Leszek Sosnowski, Ryszard Kantor

Niniejsza antologia publicystyki patriotycznej próbuje dać odpowiedź na postawione w tytule pytanie: Dokąd zmierzamy, my jako Polacy? A co za tym idzie – kto nam wyznacza, lub usiłuje wyznaczać, drogę? Jakże często czujemy się zagubieni, zdezorientowani, manipulowani.
Szukamy stałych punktów odniesienia, niezmiennych wartości, na których można by się oprzeć bez obawy, że pobłądzimy.

 

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość wymaga także nowego podejścia do podręcznika. Autor – wybitny badacz, historyk i ekonomista, człowiek bardzo aktywny społecznie – postawił na narracyjność. W połączeniu z atrakcyjnym stylem pisania powinno przynieść to istotny efekt dydaktyczny, pobudza bowiem ciekawość czytelnika-ucznia.

 

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot szkolny Historia i teraźniejszość wzbudził w 2022 roku olbrzymie zainteresowanie – okazał się niezwykle potrzebny. W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko. Wynika to z faktu, że książka napisana została w sposób szczególnie atrakcyjny.

 

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Wojciech Roszkowski

Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

 

Pakiet 4 dowolnych kalendarzy na 2025 rok

Pakiet 4 dowolnych kalendarzy na 2025 rok

 

Oferujemy pakiet 4 dowolnie wybranych kalendarzy na 2025 rok w promocyjnej cenie!Przy zakupie tego produktu należy w uwagach do zamówienia podać tytuły wybranych kalendarzy, w przypadku braku tej informacji będziemy wysyłać kalendarze w miarę dostępności poszczególnych tytułów.
Dostępne wzory do wyboru:
Św. Jan Paweł II. ModlitwaPolska. Dwanaście wiekówPierwsze królestwo.

 

PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł

PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł

 

Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu: 
Dzieje Polski. Tom 1. Skąd nasz ród
Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski
Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła
Dzieje Polski. Tom 4. Trudny złoty wiek.
Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej
Dzieje Polski. Tom 6.

 

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

Jolanta Sosnowska

Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

 

Kościół i Naród. Lata trwogi, lata nadziei

Kościół i Naród. Lata trwogi, lata nadziei

Jan Żaryn

Agentura wpływu nazywana nie tak dawno sowiecką, a dziś rosyjską, poczyna sobie śmiało także w III RP. Jej dziełem jest narzucana Polakom od kilkunastu lat przez media głównego nurtu (wszystkie w rękach zagranicznych decydentów) i przez niektórych polityków tzw. polityka wstydu.

 

 

 

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.