113. rocznica urodzin Czesława Miłosza. Refleksja Marka Skwarnickiego o wielkim polskim artyście
Prywatna audiencja Poety noblisty w apartamentach Ojca Świętego Jana Pawła II, 15 grudnia 1980r. fot. z książki „Mój Miłosz”, wyd. Biały Kruk Kończę tę opowieść w maju 2004 roku – pisał Marek Skwarnicki w swojej książce „Mój Miłosz”, która ujrzała światło dzienne już po śmierci Czesława Miłosza 14 sierpnia 2004 roku w Krakowie. Pierwszy maja był przez dziesiątki lat komunistycznej władzy dniem przymusowych pochodów ,,ludu pracującego miast i wsi", w których nieliczni tylko brali udział z własnej ochoty. W tym roku był to dzień przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, a ja skończyłem 74 rok życia. Dożyłem więc końca „Jałty"! I to jest również kropka nad „i" opowieści o dziejach wzajemnych kontaktów, a z czasem pogłębiającej się przyjaźni z Czesławem Miłoszem, trwającej nadal, mimo różnic nie tylko skali zdolności poetyckich, ale i poglądów na różne polskie problemy. Dawałem temu wyraz w komentarzach do korespondencji lub wymianie opinii z Miłoszem, m.in. na te- mat życia Kościoła. Te różnice nie stanowiły nigdy dla Miłosza przeszkody we wzajemnych naszych stosunkach. Wiadomo, że byłem i jestem głęboko zaangażowany w życie Kościoła. Podobnie wyglądały stosunki między Miłoszem i Jerzym Turowiczem, aczkolwiek ich znajomość była dłuższa i łączyło ich pokrewieństwo pokoleniowe. Dla mnie podobnie, jak dla wielu innych przyjaciół Pana Czesława, jego niejednokrotne w czasie naszej znajomości wystąpienia w sprawach publicznych, będące w mniejszej lub większej niezgodzie z moimi poglądami, nie były przeszkodą nie do pokonania. Człowiek o takim widzeniu świata, jakie ma i to nie tylko w sporadycznych wystąpieniach medialnych, lecz w całej, przebogatej twórczości, ma prawo do wolności słowa, jak każdy z nas - uważał Marek Skwarnicki.
Ta wzajemna tolerancja sprawiła, że przyjaźnie Miłosza z osobami niekoniecznie podzielającymi jego poglądy na różne zjawiska w życiu Polski czy Kościoła, były nie tylko możliwe, ale też i obustronnie owocne. Gdy czasami mnie zirytował, zwłaszcza w sprawach polskich, tłumaczyłem sobie to faktem, że 40 lat żył nie tylko poza krajem, ale nawet poza tzw. Polską polonijną. Miłosz stał się cząstką życia i współtwórcą kultury nie tylko polskiej, ale i amerykańskiej, anglosaskiej, a jego „Zniewolony umysł" w czasach ,,jałtańskich", odegrał uniwersalną rolę w zmaganiach świata z totalitaryzmem i ocalił wielu.
Najważniejsze zawsze było dla mnie to, że jego antytotalitaryzm nigdy nie był manieryzmem salonów literackich. Modną manierą różnych kręgów awangardyzmów pokoleniowych w Polsce stało się ostatnio wzgardliwe albo kpiące traktowanie literatury, także poezji o korzeniach sakralnych, religijnych lub wręcz religijnej tematyce. Z racji owej religijnej substancji treściowej wielu uważa taką twórczość za mniej wartościową w odróżnieniu od całkowicie „indyferentnej". W języku zmanieryzowanych elit ceni się tylko „wątpiących" (bez tłumaczenia, w co właściwie wątpią). Czyżby dobre maniery w salonach literackich mają mieć tylko agnostycy, kontrowersyjni myślowo szaleńcy, prestidigitatorzy słów?
Ofiarą krytyki owych,,manierystów" stał się również i sam Miłosz. Kompletnie nie wiadomo, dlaczego poczęli się nad nim pastwić niektórzy poeci z kręgu chrześcijańskiego.
Mnie Miłosz przywiązał do swej twórczości m.in. prawdziwością przedstawiania stanów duchowych, jakie ludzie, także i on, przeżywają w sporze o tajemnicę naszego kontaktu z Bogiem, ze świętością świata natury i dziwnością duchowej natury człowieka. Niech więc tę książkę oddawaną do publikacji w wolnej Polsce, w wolnej Europie, zakończy wiersz z tomu Miłosza ,,Druga przestrzeń" (2000 r.):
JEZELI NIE MA
Jeżeli Boga nie ma,
To nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
I nie wolno mu brata swego zasmucać,
Opowiadając, że Boga nie ma.
***
Powyższa refleksja pochodzi z książki Marka Skwarnickiego "Mój Miłosz", wyd. Biały Kruk
Mój Miłosz
Wspomnienia Marka Skwarnickiego o Czesławie Miłoszu zawarte w tej książce doprowadzone zostały do ostatnich dni życia Noblisty. Są nie tylko zapisem przyjaźni, ale ukazują całą epokę, w którą wpisali się bohaterowie tej książki. Obszernie cytowana korespondencja między poetami ujawnia wiele osobistych sympatii i antypatii Miłosza oraz rozterki duchowe wielkiego artysty.
Serce Litwy. Wilno
Dwaj wielcy artyści – laureat literackiej nagrody Nobla Czesław Miłosz i mistrz obiektywu Adam Bujak - spotkali się w tym przedziwnym, magicznym mieście. Poeta wspomina Wilno wierszem i prozą, przywołuje z pamięci spędzone tam lata dzieciństwa i młodości, zaś fotografik światłem opisuje urodę grodu Giedymina, piękno tamtejszych kościołów i innych zabytków, malowniczość zaułków.
Wstańcie, chodźmy!
Albumowe wydanie bestsellerowego dzieła Jana Pawła II, w którym na prawie 300 fotografiach ukazane zostały osoby i miejsca, o których Papież pisze w swoim tekście. Przez karty albumu przewijają się najwybitniejsze postaci powojennej historii Polski - Prymas Tysiąclecia i inni wybitni hierarchowie Kościoła, znakomici artyści, działacze podziemia, zasłużeni legioniści oraz zwykli ludzie, jak choćby mieszkańcy podhalańskiej wsi czy krakowskich Bieńczyc.
Renesansowy Psałterz
Trzecia część tryptyku „Poezje słowem i światłem pisane”. Bestseller! Album ten zawiera młodzieńcze, nigdy wcześniej nie publikowane poematy gimnazjalisty i studenta Karola Wojtyły, w których wciela się on m.in. w postać króla Dawida. Utwory te, napisane wiosną i latem 1938 roku oraz jesienią roku 1939, stanowią liryczne, pełne niezmierzonego zachwytu wyznanie wiary w Boga.
Poezje zebrane. Tryptyk rzymski
Wielkie Wydanie Jubileuszowe! Album na 25 rocznicę Pontyfikatu i na 83. urodziny Ojca Świętego! Zawiera wszystkie wiersze i poetyckie medytacje, jakie napisał Karol Wojtyła oraz bestseller Jana Pawła II "Tryptyk rzymski". Książka ta to dokument nie mający precedensu w historii polskiej literatury.
Sándor Petőfi. Lutnia i miecz
Sándor Petőfi żył krótko, niespełna 27 lat. Zginął jako adiutant gen. Józefa Bema w okrutnej bitwie z przeważającymi wojskami rosyjskimi pod Szegeszwarem, w gorący lipcowy dzień 1849 roku. Ten młody bohater nie odszedł jednak w zapomnienie, bowiem pozostawił po sobie obfitą spuściznę literacką, która do dziś stanowi tyleż patriotyczną, co romantyczną inspirację Węgrów. Zważywszy na wiek poety, bogactwo jego twórczości jest zdumiewające.
János Pilinszky. Kamień i chleb. Wybór poezji i prozy
János Pilinszky (1921–1981) należy do najbardziej cenionych węgierskich pisarzy XX w. Jeszcze za życia uznano go za czołowego reprezentanta swego pokolenia, otaczając niemal kultem. Jego twórczość, zwłaszcza tajemnicza i przejmująca poezja, wywierała na Węgrów jakby nadprzyrodzony wpływ.
Na Powrót. Wiersze
Zamieszczone w tym tomie wiersze powstały na przestrzeni wielu lat; mimo swej różnorodności tematycznej stanowią spójną całość. Sam Autor określa ten zbiór mianem „cyklu poetyckiego o duszy w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.