Znak Męki Pańskiej w polskim krajobrazie. „Ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż”

Nasi autorzy

Znak Męki Pańskiej w polskim krajobrazie. „Ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż”

Jeden z najsłynniejszych polskich krzyży, ustawiony w 1900 r. na szczycie Giewontu na pamiątkę 1900. rocznicy narodzin Jezusa Chrystusa. Inicjatorem powstania monumentalnego metalowego krzyża był ks. Kazimierz Kaszelewski. Fot. Adam Bujak

Jeden z najsłynniejszych polskich krzyży, ustawiony w 1900 r. na szczycie Giewontu na pamiątkę 1900. rocznicy narodzin Jezusa Chrystusa. Inicjatorem powstania monumentalnego metalowego krzyża był ks. Kazimierz Kaszelewski. Fot. Adam Bujak

Będą patrzeć na Tego, którego przebili’ – te słowa kierują nasz wzrok ku Krzyżowi świętemu, ku drzewu krzyża, na którym zawisło zbawienie świata – mówił św. Jan Paweł II w homilii podczas Mszy św. w Zakopanem 8 czerwca 1997 r. – ‘Nauka bowiem krzyża – jak pisze św. Paweł – która jest głupstwem dla świata, dla nas jest mocą Bożą’ (por. 1 Kor 1,18). Rozumieli to dobrze mieszkańcy Podhala. I kiedy kończył się wiek XIX, a rozpoczynał współczesny, ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, iż ten jubileuszowy krzyż patrzy w stronę Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. Chcieli wasi ojcowie, aby Chrystusowy krzyż królował w sposób szczególny na Giewoncie. I tak się też stało”.

Sedno sacrum

„Wiara i szukanie świętości jest sprawą prywatną tylko w tym sensie, że nikt nie zastąpi człowieka w jego osobistym spotkaniu z Bogiem, że nie da się szukać i znajdować Boga inaczej niż w prawdziwej wewnętrznej wolności. Ale Bóg nam powiada: ‘Bądźcie świętymi, ponieważ Ja sam jestem święty’ (Kpł 11,44). On chce swoją świętością ogarnąć nie tylko poszczególnego człowieka, ale również całe rodziny i inne ludzkie wspólnoty, również całe narody i społeczeństwa” – mówił Jan Paweł II w homilii w Lubaczowie 3 czerwca 1991 r.

Bóg, który objawił nam siebie, jest na kartach Biblii przedstawiany jako Święty. Świętość Boga kojarzymy z Jego absolutną niewinnością, czystością i doskonałością moralną, ale biblijna koncepcja świętości ma o wiele głębszy sens. Hebrajski rzeczownik qōdēš, tłumaczony jako „święty”, etymologicznie ma znaczenie „inny”, „odmienny”, „wyłączony”. Bóg jest święty, ponieważ jest radykalnie inny i odmienny od świata. Bóg jest święty, ponieważ nie podlega żadnym uwarunkowaniom ani ograniczeniom tego świata, a więc jest INNY w najpełniejszym sensie tego słowa. Z tej radykalnej odmienności wynikają wszystkie przymioty Boga.

Na kartach Starego Testamentu, najczęściej w Księdze Kapłańskiej, przewija się wezwanie skierowane do ludu Bożego wybrania: „Bądźcie świętymi, ponieważ Ja sam jestem święty”. Wraca ono najczęściej w tzw. Prawie Świętości (Kpł 17–25), którego treść stanowią wezwania do wejścia w sferę życia Bożego, to jest uznania i przeżywania odmienności, która pozwala różnić się od tych ludzi, którzy Boga nie znają. Tym samym ukazuje zupełnie nowe horyzonty duchowe, które człowiek przeczuwa i których pragnie, ale sam, bez Bożej pomocy, nie byłby w stanie nawet ich sobie wyobrazić, nie mówiąc już o ich osiągnięciu. Skoro Bóg wskazuje te nadzwyczajne duchowe horyzonty, daje też siłę, by ku nim zmierzać; skoro wprowadza człowieka na drogi, które ku Niemu prowadzą, daje też moc, by na te drogi bezpiecznie wejść i osiągnąć upragniony cel. A tym celem jest inne życie, odmienne od tego, na jakie stać nas wówczas, gdy polegamy jedynie na sobie.

Człowiek, który wyznaje Boga i dąży, by mieć udział w Jego życiu, nie jest więc zdany wyłącznie na siebie, na swoje możliwości poznawcze. Bóg, ukazując, kim naprawdę jest, obdarza niezbędną pomocą, by coraz bardziej miłować to, co w Nim poznajemy. Ten proces ma charakter nie tylko wewnętrzny, aczkolwiek odbywa się przede wszystkim w najgłębszych zakamarkach ludzkiego sumienia i jaźni. Jego przejawy są i powinny być widoczne również na zewnątrz. Uznanie Boga i wyznawanie Go nigdy nie jest prywatną sprawą człowieka, nie pozwala się zamknąć jedynie we wnętrzu ani zredukować do tego, co wyznacza granice prywatności. Wyznawanie Boga jest sprawą osobistą człowieka, z czego wniosek, że gdy dokonałem wyboru Boga, jestem zobowiązany, by dawać Mu bezkompromisowe świadectwo. Najpiękniejszym potwierdzeniem wiary religijnej jest wierność Bogu, która znajduje wyraz w życiu i postępowaniu, nadając im znamię świadectwa. Właśnie ono umacnia wierzących w tym, co dobre, natomiast tym, którzy patrzą na wierzących, pomaga odczuć atrakcyjność inności opierającej się na intymnych więziach z Bogiem.

Podjęcie obowiązku świadectwa przyczynia się wydatnie do wewnętrznej przemiany człowieka, sprzyja nieustannemu nawracaniu się, lecz także na rozmaite sposoby znajduje wyraz na zewnątrz. Stale wzbogaca i przemienia ku lepszemu najbliższe otoczenie, czyli rodzinę, krewnych, przyjaciół i znajomych, co nie pozostaje bez wpływu na przemianę środowiska, w jakim żyjemy, co więcej – na przemianę świata. Wprawdzie to, co najważniejsze, dokonuje się w sumieniach ludzi, pobudzając ich do refleksji i opamiętania, lecz znajduje też odzwierciedlenie i potwierdzenie w naszym otoczeniu, nie omijając krajobrazu tworzącego kontekst naszego bytowania. Otoczenie osób, które wierzą w Boga i mężnie Go wyznają, wygląda inaczej, bo jest obficie karmione owocami ich wiary i pobożności. Wierzący w Boga potrzebują widzialnych znaków, nie tylko po to, by wyrazić siebie, lecz także, by swą wiarę karmić i umacniać. Skoro stali się „inni”, „odmienni” od pozostałych ludzi, mając dzięki temu udział w inności, odmienności Boga, zatem również ich otoczenie oraz środowisko, w którym żyją, nosi wyraźne znamiona tej odmienności.

Istnieje wzajemność: ludzie kształtują krajobraz, a krajobraz kształtuje ludzi. Człowiek wierzący w Boga wyraża swoją tożsamość, gdy troszczy się o zewnętrzne znaki i symbole swej wiary. Lecz te zewnętrzne znaki i symbole w dwójnasób mu się odwdzięczają, potwierdzając, że droga wiary, aczkolwiek jest sprawą osobistego wyboru, łączy ludzi oraz jednoczy w jej wspólnotowym wyznawaniu. Każdy wyznaje Boga osobiście, we właściwy sobie sposób, ale ogromna różnorodność osobistych wyznań wiary buduje i umacnia wspólnotę wierzących. Im jest liczniejsza, tym jest bardziej mocna; im jest mocniejsza, tym jest bardziej trwała; im jest trwalsza, tym więcej znaków, które na to wskazują i to wyrażają. W ten sposób sacrum, to znaczy świętość, wkracza w sferę profanum, czyli świeckości. To wejście zawsze rodzi błogosławione owoce wszechstronnego przemieniania tego, co świeckie, przez bogactwo inności, której źródłem jest sam Bóg.

Sacrum a natura

„Kiedy wędruję poprzez polską ziemię, od Bałtyku, przez Wielkopolskę, Mazowsze, Warmię i Mazury, kolejne ziemie wschodnie od Białostockiej aż do Zamojskiej, i kontempluję piękno tej ojczystej ziemi, uprzytamniam sobie ten szczególny wymiar zbawczej misji Syna Bożego. Tutaj z wyjątkową mocą zdaje się przemawiać błękit nieba, zieleń lasów i pól, srebro jezior i rzek. Tutaj śpiew ptaków brzmi szczególnie znajomo, po polsku. A wszystko to świadczy o miłości Stwórcy, o ożywczej mocy Jego Ducha i o odkupieniu, którego Syn dokonał dla człowieka i dla świata. Wszystkie te istnienia mówią o swojej świętości i godności, które odzyskały wtedy, gdy ‘Pierworodny z całego stworzenia’ przyjął ciało z Maryi Dziewicy” – mówił św. Jan Paweł II w homilii podczas Liturgii Słowa w Sandomierzu 12 czerwca 1999 r.

Zewnętrzne znaki wzmacniają wiarę religijną i ją ożywiają. Budują wspólnotę między ludźmi, tak w aspekcie horyzontalnym, poziomym, czyli w wymiarze każdego pokolenia, jak i w aspekcie wertykalnym, pionowym, przesądzając o ciągłości kolejnych pokoleń oraz trwałej tożsamości określonej wspólnoty religijnej i narodowej. Podróżując, przemieszczając się, można bez trudu zauważyć i obserwować to, co specyficzne dla mieszkańców danego regionu lub terytorium. Wskazuje na to zarówno natura, a więc także krajobraz, jak i rozmaite składniki szeroko rozumianej kultury, wśród których przejawy wiary religijnej zajmują uprzywilejowane miejsce. Podróż, która zyskuje ów szczególny wymiar duchowy, nosi nazwę pielgrzymowania. Człowiek przemieszcza się wtedy nie tylko w przestrzeni geograficznej, lecz odbywa nie mniej odkrywczą duchową wyprawę w głąb swojego serca i sumienia. Zwłaszcza ojczyste krajobrazy pozwalają lepiej poznawać i wyrażać siebie, jesteśmy bowiem w jakimś sensie ich częścią, a one nas współtworzą. Szczególnym łącznikiem między naturą a kulturą jest język, zarówno mowa słów, jak i mowa gestów oraz symboli i znaków.

Natura, najbardziej zasadniczy element krajobrazu, przynależy nie tylko do sfery świeckości. Ma także wartość religijną, nasuwa bowiem pytania o Boga jako Autora, to jest Stwórcę świata oraz istniejącego w nim porządku. Refleksja nad przyrodą, jej bogactwem i złożonością, zawsze prowadziła do pytania o Pierwszą Przyczynę. Aczkolwiek padały rozmaite odpowiedzi, ponieważ Bóg wyposażył człowieka w rozum, z którego może on korzystać, a zatem także go nadużywać czy wręcz – taka jest cena wolności! – obracać przeciw Bogu, jednak przeważająca większość ludzi przeobraża refleksję o Bogu we wspaniały hymn ku czci Stworzyciela świata i człowieka. Świat jest postrzegany i przeżywany jako droga, która – mając początek w Bogu – ku Bogu prowadzi i pozwala nam Go poznawać. Psalmista w uniesieniu pełnym zdumienia i radości wołał (Ps 104[103], 24.27):

Jak liczne są dzieła twoje, Panie!

Ty wszystko mądrze uczyniłeś,

ziemia jest pełna Twych stworzeń.

Wszystko to czeka na Ciebie,

byś dał im pokarm w swym czasie.

„Świecki” świat jest podatny na sacrum, a nawet je zakłada i go potrzebuje. Znaki ludzkiej kultury, które mają wydźwięk i charakter religijny, doskonale wpisują się w rzeczywistość i porządek świata. Odnosi się to przede wszystkim do krajobrazu. Natura, wołając o Boga oraz uznanie Jego władzy i działania w świecie, nie tylko otwiera się na przejawy sacrum, które są wyrazem wiary i pobożności człowieka, lecz stanowi dla nich konieczną oprawę i tło, pozwalając im zaistnieć i nadając im jeszcze głębszy sens. Przyroda i jej bogactwo nastraja człowieka na Boga, lecz ów przedziwny „koncert stworzenia” potrzebuje rytmu wyznaczonego przez zewnętrzne znaki wewnętrznej odpowiedzi, której człowiek udziela Bogu, opiewając Jego moc, mądrość i dobroć. Niezbędnym uzupełnieniem krajobrazu są więc świadectwa ludzkiej religijności i pobożności; dla odmiany ich najwłaściwszy kontekst stanowi krajobraz, który tym mocniej wydobywa i podkreśla ich wymowę.

Podział między sacrum a naturą jest w dużej mierze sztuczny. Natura jest pod każdym względem otwarta na przejawy wiary religijnej, bo i sama stanowi głośne świadectwo o Bogu. Jej wołanie może i powinno być wysłuchiwane przez człowieka, który z woli Boga jest „koroną stworzenia”, gdyż właśnie człowiek może to wołanie natury ująć w słowa, symbole i znaki. Całe stworzenie potrzebuje ludzkiego głosu, by hymn ku czci Bożej mądrości i opatrzności stał się wyrazem tego, co w świecie najbardziej zadziwiające, czyli daru rozumu i wolności. W tym nurcie powstały biblijne psalmy, w zracjonalizowany sposób podjęła go także teologia jako „wiara szukająca zrozumienia”. Z kolei symbole i znaki odzwierciedlają równie ważną potrzebę komunikacji pozawerbalnej, która uzupełnia i dopowiada to, czego brakuje słowom albo czego nie są one w stanie należycie wyrazić.

Dzieło stworzenia stanowi rozstrzygający dowód na istnienie Boga, potwierdzając Jego moc i mądrość. Jednak u samych początków istnienia świata nastąpiło wielkie pęknięcie, bunt przeciw Bogu, który otrzymał nazwę grzechu pierworodnego. Jego dalekosiężne skutki, czyli zerwanie przyjaźni z Bogiem oraz nieporządek w relacjach między ludźmi i w ich relacjach ze światem, stały się udziałem całej ludzkości i każdego człowieka. Mimo to Bóg nie dopuścił, by ostatnie słowo należało do tego, co złe, występne i grzeszne. Dzieło stworzenia zostało zachowane i wzbogacone przez wspaniałe dzieło zbawienia. Bóg stworzył świat, bo go umiłował, zaś miłość Boża, która znalazła wyraz w stworzeniu, została doprowadzona do szczytu w dziele zbawienia i odkupienia świata i człowieka. Stało się jasne, że w każdych warunkach i wbrew wszelkim przeciwnościom i zakusom ostatnie słowo należy zawsze do Boga. Wiedzą o tym i doświadczają tego ci, którzy pokładają w Nim ufność i otwierają się na coraz to nowe dary Jego miłosierdzia i dobroci.

Dziedzictwo skarbu wiary

„Czasy, w których żyjemy, ludzkość współczesna, europejska cywilizacja i postęp mają już za sobą owo szukanie Boga po omacku – które jednak było szukaniem i do Niego jakoś prowadziło. Wszyscy odziedziczyli skarb. W Chrystusie otrzymali więcej jeszcze niż Dekalog. Któż jednak bardziej niż Chrystus – ukrzyżowany i zmartwychwstały – potwierdza moc tamtego pierwszego słowa Dekalogu: ‘Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną’?” – mówił św. Jan Paweł II w homilii podczas Mszy św. w Koszalinie 1 czerwca 1991 r.

Oblicze świata zostało tak bardzo naznaczone piętnem zła i grzechu, że to, co mroczne, przesłoniło wzrok człowiekowi, uniemożliwiając mu przyjaźń i zażyłość z Bogiem. Pierwsza część Biblii, nazywana Starym Testamentem, odzwierciedla wielkie wołanie o to, aby Bóg „odsłonił swoje oblicze” i ukazał, kim naprawdę jest. Chociaż dzieło stworzenia sprawia, że nie musimy szukać Go całkowicie po omacku, jednak człowiek może Go poznawać prawidłowo jedynie wtedy, gdy On sam zechce się nam objawić. Tęsknota za Bogiem zaistniała i stale się wzmagała dlatego, że jest najgłębiej i trwale wpisana w ludzkie serca. Doskonale wyrazili to myśliciele i poeci: „Nie szukałbyś Mnie, gdybyś Mnie nie znalazł!”.

Długie oczekiwanie ludzkości na wejście Boga w dzieje oraz ich przemianę od wewnątrz, które stwierdzamy we wszystkich religiach i kultach starożytności pogańskiej, nabrało wyjątkowej intensywności w wierze i pobożności Izraela jako ludu Bożego wybrania. Z pokolenia na pokolenie nasilały się oczekiwania mesjańskie, to znaczy nadzieja na przyjście Mesjasza, tajemniczego Pomazańca Bożego, który definitywnie naprawi porządek świata skażony i zepsuty przez grzech. Szły one w różnych kierunkach, wyrażając zarówno głębokie potrzeby wierzących, jak też wielość i rozmaitość wyobrażeń o Bogu. Najważniejsze rozpoznajemy na kartach Starego Testamentu, bo znalazły wyraz w koncepcjach Mesjasza jako Króla, Proroka i Kapłana. Biblijny Izrael czytał i rozważał księgi święte, co ożywiało i wzmacniało właściwe tylko dla niego nadzieje mesjańskie, znajdowało również wyraz w systematycznym podkreślaniu swojej zasadniczej inności i odmienności wśród otaczających go ludów i narodów. Korzeniem tej odmienności i jej probierzem stał się dar Dekalogu, dzięki któremu lud hebrajskich niewolników uwolnionych z niewoli egipskiej przeobraził się w świadomy swojej tożsamości naród Izraela. Dekalog otwiera fundamentalne przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!”. 

Wzgląd na wierność zobowiązaniom przymierza z Bogiem sprzyjał podtrzymywaniu i ożywianiu oczekiwań mesjańskich. Obejmowały one również nurt nadziei na przyjście i absolutnie wyjątkowy los Mesjasza cierpiącego, wyraźnie obecny np. w Psalmie 22:

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?

Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.

Ja zaś jestem robak, a nie człowiek,

pośmiewisko ludzkie i wzgardzony przez lud.

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,

rozwierają wargi, potrząsają głową:

‘Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,

niechże go wyrwie, jeśli go miłuje’.

Przebili ręce i nogi moje,

policzyć mogę wszystkie moje kości.

A oni się wpatrują, sycą mym widokiem

i moje szaty dzielą między siebie,

i losy rzucają o moją suknię

(ww. 2,7–9,18–19).

Tak samo wyrazisty obraz cierpiącego Mesjasza zawierają cztery Pieśni Sługi Pańskiego, zachowane w drugiej części starotestamentowej Księgi Izajasza (Iz 42,1–9; 49,1–7; 50,4–9; 52,13–53,12). Niezwykle wymowna jest czwarta pieśń, a w niej m.in. takie słowa:

On wyrósł przed nami jak młode drzewo

i jakby korzeń z wyschniętej ziemi.

Nie miał on wdzięku ani też blasku,

aby na niego popatrzeć,

ani wyglądu, by się nam podobał.

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi.

Mąż boleści oswojony z cierpieniem,

jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa,

wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic.

Lecz on się obarczył naszym cierpieniem,

on dźwigał nasze boleści,

a my uznaliśmy go za skazańca,

chłostanego przez Boga i zdeptanego.

Lecz on był przebity za nasze grzechy,

zdruzgotany za nasze winy.

Spadła nań chłosta zbawienna dla nas,

a w jego ranach jest nasze uzdrowienie (Iz 53,2–5).

Mimo że biblijny Izrael znał, przepisywał, czytał i rozważał te, a także inne, podobne do nich teksty, wykazując w tym trudzie wielką determinację i pilność, to wtedy, gdy Bóg wkroczył w dzieje ludzkości, właśnie w biblijnym Izraelu nastąpiło głębokie pęknięcie, wielkie rozdarcie, które trwa do dzisiaj. Cierpienie Mesjasza, zwłaszcza Jego krzyż, zostały uznane i przyjęte przez grono tych członków ludu Bożego wybrania, wśród których prym wiedzie Maryja, Matka Jezusa. W Niej dokonało się przejście od nadziei żydowskiej do nadziei chrześcijańskiej, którego głosicielami stali się pierwsi uczniowie i wyznawcy Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Z drugiej strony jednak dla znacznej części Izraela ten sam Ukrzyżowany i Zmartwychwstały stał się „znakiem sprzeciwu”.

„Zgorszenie dla Żydów, a głupstwo dla pogan” (1 Kor 1,23)

„To Duch Święty, Pocieszyciel i Duch Prawdy, wprowadza nas na drogi Bożego miłosierdzia. Przekonując świat ‘o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie’ (J 16,8), równocześnie odsłania pełnię zbawienia w Chrystusie. To przekonywanie o grzechu dokonuje się w dwojakim odniesieniu do Krzyża Chrystusa. Z jednej strony Duch Święty pozwala nam przez Krzyż Chrystusa poznać grzech, każdy grzech, w pełnej skali zła, jakie w sobie zawiera i kryje. Z drugiej strony przez Krzyż Chrystusa Duch Święty pozwala nam zobaczyć grzech w świetle ‘mysterium pietatis’, czyli miłosiernej, przebaczającej miłości Boga. Tak oto ‘przekonywanie o grzechu’ staje się równocześnie przekonywaniem o tym, że grzech może być odpuszczony, a człowiek może odzyskać poczucie godności umiłowanego dziecka Bożego. Krzyż bowiem ‘stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka’” (Dives in misericordia, nr 8) – mówił św. Jan Paweł II w homilii podczas Mszy św. w Krakowie-Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 r.

Biegunową paradoksalność rzeczywistości zbawienia można najzwięźlej wyrazić tak: podczas gdy w Betlejem trwała radość Maryi i Józefa, gdy pastuszkowie stawali się powiernikami wspaniałej wieści o narodzinach Zbawiciela, a Trzej Mędrcy ze Wschodu przybyli, aby złożyć Mu hołd i oddać cześć, to w sąsiedniej Jerozolimie, odległej od Betlejem nie więcej niż o 8 kilometrów, rosło już drzewo, które 33 lata później zostało ścięte na Jego krzyż…

Dlaczego Jezus oraz dokonane przez Niego zbawienie, a więc również Jego krzyż, stały się przedmiotem kontestacji, odmowy i sprzeciwu? Chociaż odpowiedź na tak trudne pytanie nie może być łatwa ani prosta, nie jesteśmy zdani na zupełną porażkę. Istnieją tropy i kierunki, które ją ukazują i przybliżają nas do niej. Można je rozpoznać również w nauczaniu Jana Pawła II, które i w tym przedmiocie stanowi niezwykle cenny drogowskaz. Papież podjął dwa najistotniejsze wątki samoobjawienia się Boga, wyznaczające dwa najważniejsze epizody Jego wejścia w historię, a mianowicie wcielenie Syna Bożego oraz Jego mękę i śmierć na krzyżu.

Wyjaśniając podstawową prawdę wiary chrześcijańskiej, że Bóg dla nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, Jan Paweł II stwierdził: „Samoobjawienie się Boga łączy się z Jego ‘uczłowieczeniem’. Tu znów wielka pokusa, ażeby słowami Ludwiga Feuerbacha dokonać klasycznej redukcji tego, co Boskie, do tego, co człowiecze. Słowa są Feuerbacha, ateizm marksistowski pochodzi od niego, ale jeśli tak można się wyrazić – ut minus sapiens (por. 2 Kor 11,23), wypowiadam szaleństwo – prowokacja pochodzi od Boga samego, bo przecież On naprawdę stał się człowiekiem w swoim Synu i narodził się z Dziewicy i właśnie w tym narodzeniu, a w szczególności poprzez mękę, krzyż i zmartwychwstanie, samoobjawienie się Boga w dziejach człowieka osiągnęło swój zenit: objawienie się niewyrażalnego Boga w widzialnym człowieczeństwie Chrystusa” (Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 48).

Nawiązując do odwiecznej potrzeby poznawania Boga takim, jaki On naprawdę jest, Jan Paweł II nadmienił: „Czy jednak – starajmy się być bezstronnymi w naszym rozumowaniu – Bóg mógł pójść dalej w swojej kondescendencji, w swym zbliżaniu się do człowieka, do jego ludzkiej kondycji, do jego możliwości poznawczych? Wydaje się, że poszedł najdalej jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sensie za daleko…! Czyż Chrystus nie stał się ‘zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan’ (1 Kor 1,23)? Właśnie przez to, że Boga nazywał swoim Ojcem, że tego Boga tak bardzo objawiał sobą, iż zaczęto odnosić wrażenie, że za bardzo…! W pewnym sensie człowiek już nie mógł tej bliskości wytrzymać i zaczęto protestować. Ten wielki protest nazywa się naprzód Synagogą, a potem Islamem. I jedni, i drudzy nie mogą przyjąć Boga, który jest tak bardzo ludzki. Protestują: ‘To nie przystoi Bogu’. Powinien pozostać absolutnie transcendentny, powinien pozostać czystym Majestatem – owszem, Majestatem pełnym miłosierdzia, ale nie aż tak, żeby sam płacił za winy swojego stworzenia, za jego grzech” (Przekroczyć próg nadziei, s. 49).

Skoro wcielenie Syna Bożego zostało w ludzie Bożego wybrania odebrane jako zgorszenie, tym bardziej zgorszeniem stało się to, że losem Mesjasza było cierpienie, męka i okrutna śmierć na krzyżu. Jan Paweł II tłumaczył: „Czy można się dziwić, że nawet wyznawcom jedynego Boga, którego Abraham był świadkiem, trudno jest przyjąć wiarę w Boga ukrzyżowanego? Uważają, że Bóg może być tylko potężny i wspaniały, absolutnie transcendentny i piękny w swojej mocy, święty i nieosiągalny dla człowieka. Bóg może być tylko taki! Nie może On być Ojcem i Synem, i Duchem Świętym. Nie może być Miłością, która siebie daje, która siebie pozwala widzieć, słyszeć i naśladować jako człowiek, która siebie pozwala krępować, bić po twarzy i krzyżować. To nie może być Bóg…! Tak więc w samym środku wielkiej monoteistycznej tradycji jest obecne takie głębokie rozdarcie” (Przekroczyć próg nadziei, s. 30).

W Jezusie Chrystusie spełniły się wszystkie starotestamentowe nadzieje i proroctwa. Autorzy czterech Ewangelii kanonicznych, opisując Jego mękę i śmierć, często nawiązują do tych zapowiedzi mesjańskich, w których przewijał się wątek Mesjasza cierpiącego. Także sam Jezus w jego świetle postrzegał swoje przeznaczenie i posłannictwo. Towarzysząc uczniom idącym do Emaus, perswadował: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały” (Łk 24,25–26). Natomiast św. Paweł w Liście do Filipian przytacza jeden z najstarszych i najpiękniejszych hymnów wczesnochrześcijańskich, który wymownie odsłania najgłębszy sens męki i śmierci Chrystusa: „On istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6–8).

„Rozczarowanie” niemałej części Izraelitów, które znalazło wyraz w „nie” powiedzianym Jezusowi, świadczy, że zapowiedzi i nadzieje mesjańskie, w których wyraźnie przewijał się wątek Mesjasza cierpiącego, zeszły na drugi plan, ponieważ przeważyły inne nurty. W tej odmowie i sprzeciwie znajduje odbicie coś, co znamionuje całe dzieje ludzkości, a mianowicie z jednej strony bezprzykładna pokora Boga, z drugiej zaś fakt, że stale wydaje On siebie na osąd człowieka. Najpierw lud Bożego wybrania, a następnie cała ludzkość została postawiona wobec bezprecedensowego wyboru, którego sedno tak ujął św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian: „Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był ‘tak’ i ‘nie’, lecz dokonało się w Nim ‘tak’. Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są w Nim ‘tak’. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze ‘Amen’ Bogu na chwałę” (2 Kor 1,19–20). Ciąg dalszy w następnym numerze

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Artykuł ukazał się w ostatnim, czerwcowym numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok! 

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ. 

Prenumerata elektroniczna WPiSu na drugie półrocze 2024 roku (5 numerów od lipca do grudnia włącznie w tym jeden podwójny)

Prenumerata elektroniczna WPiSu na drugie półrocze 2024 roku (5 numerów od lipca do grudnia włącznie w tym jeden podwójny)

 

Prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.

 

Polska i Krzyż

Polska i Krzyż

Adam Bujak, Andrzej Nowak, kard. Stanisław Nagy, ks. Waldemar Chrostowski, Krzysztof Ożóg

Piękno, niezachwiana moc i potęga Krzyża. Związanie losów Rzeczypospolitej, od narodzin po dzień dzisiejszy, z Krzyżem oraz nieprzemijająca nadzieja pokładana w Chrystusie – to temat tej książki. Wybitni autorzy i uczeni, wielcy patrioci, utrwalają słowem, a mistrz Adam Bujak obrazem wizerunek Polski wiernej Bogu od jedenastu wieków. Bez chrześcijaństwa nie byłoby ani naszego państwa, ani naszego narodu.

 

Przymierze z Bogiem. Obrazy Kościoła w Piśmie Świętym

Przymierze z Bogiem. Obrazy Kościoła w Piśmie Świętym

ks. Waldemar Chrostowski

Czyż nie jest to bardzo trafny komentarz do naszych czasów: „Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje”. Te słowa napisał blisko dwa tysiące lat temu św. Paweł Apostoł – nic nie straciły na aktualności. Tak samo zresztą jak i całe nauczanie Chrystusa, którego dziełem jest nasz Kościół.

 

Kobiety w Piśmie Świętym

Kobiety w Piśmie Świętym

ks. Waldemar Chrostowski

Ewa, Sara, Anna, Miriam czy Estera – jakże często słyszymy te imiona; są one nierozerwalnie połączone z Pismem Świętym i całą historią Zbawienia. Ale kim są postacie kryjące się za tymi imionami? Co o nich wiemy i czego te wspaniałe kobiety uczą nas dzisiaj? Na te i na wiele innych pytań odpowiada ks. prof.

 

Święta Rodzina

Święta Rodzina

Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski

W czasach, kiedy rodzina przeżywa swój największy w dziejach kryzys, gdy jest zewsząd brutalnie atakowana przez nowe ateistyczne trendy i ideologie, najlepszą jej obroną jest przedstawienie pewnego – niezachwianego – wzoru wiary, nadziei i pokoju. Wzorem tym była, jest i bez wątpienia pozostanie dla kolejnych pokoleń matek, ojców i dzieci – Święta Rodzina z Nazaretu.

 

Dekalog

Dekalog

ks. Waldemar Chrostowski

Dziesięć Bożych Przykazań odmieniło świat, wprowadziło ład w stosunkach między ludźmi i przygotowywało człowieka na przyjście Chrystusa. Zna je niby każdy – ale czy na pewno wszystkie? Czy je rozumie? Jak np. pogodzić polecenie „nie zabijaj” z karą śmierci? Dlaczego jako dzień święty święcimy niedzielę, a nie szabat? Czy przykazań naprawdę jest dziesięć? Pytań wokół Dekalogu wiele.

 

Święty Prymas. Wyd. II 2021

Święty Prymas. Wyd. II 2021

Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Ryszard Rzepecki, Karol Wojtyła

Był nie tylko wielkim prymasem i wielkim patriotą. Był wielką nadzieją Polaków, tej olbrzymiej większości narodu, która nie zamierzała ulegać bolszewizacji. Był naszą ostoją. Nie lękał się ani komunistycznych gróźb, ani więzienia, ani życia w nieustannej walce. Zawierzył swój los Maryi, Pani Jasnogórskiej, w niej szukał wzmocnienia oraz pociechy – i znajdował! Również przyszłość całego narodu oddał Jej w opiekę.

 

Ojcze Nasz. Dzieje i przesłanie Modlitwy Pańskiej

Ojcze Nasz. Dzieje i przesłanie Modlitwy Pańskiej

ks. Waldemar Chrostowski

Odmawialiśmy „Ojcze nasz” tysiące razy, od dziecka znamy na pamięć treść tej modlitwy – ale czy naprawdę dobrze ją rozumiemy? To pytanie staje się szczególnie aktualne w obliczu nowego tłumaczenia szóstej prośby Modlitwy Pańskiej: „i nie wódź nas na pokuszenie”. Bóg nas ani nie kusi, ani nie przywodzi do złego – taka wykładnia chyba nikomu wierzącemu nie przychodziła do głowy.

 

Osiem błogosławieństw

Osiem błogosławieństw

ks. Waldemar Chrostowski

Treść ośmiu błogosławieństw wygłoszonych przez Chrystusa na Górze jest bez wątpienia znana większości katolików. Jednak z właściwą ich interpretacją bywają niestety kłopoty. Najwięcej trudności przysparza zwykle wyjaśnienie, kogo miał Jezus na myśli mówiąc o „ubogich w duchu”.  Jak wszyscy dobrze wiemy wiara żywi się pobożnością, ale trwały fundament ma w ugruntowanej wiedzy.

 

Uczynki Miłosierdzia

Uczynki Miłosierdzia

ks. Waldemar Chrostowski

Wybitny biblista i znakomity pisarz ks. prof. Waldemar Chrostowski pięknie i jasno przybliża "dzieła miłości, przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebach jego ciała i duszy" (Katechizm Kościoła Katolickiego).
W dzisiejszych czasach, w których miłosierdzie traktowane jest jako przejaw słabości, a świat opanowują różne niebezpieczne ideologie, potrzeba wyraźnego przypomnienia, że uczynki miłosierdzia są niezbędnym elementem życia chrześcijanina.


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.