Kroplówka dla deweloperów. Bolączka mieszkaniowa w Polsce będzie coraz gorsza – również przez działania rządu oraz UE

Nasi autorzy

Kroplówka dla deweloperów. Bolączka mieszkaniowa w Polsce będzie coraz gorsza – również przez działania rządu oraz UE

Bloki mieszkalne na jednym z warszawskich osiedli. Obecnie ocenia się, że w Polsce brakuje od 1,5 do 2 mln mieszkań. Fot. Arkadiusz Ziółek/East News

Bloki mieszkalne na jednym z warszawskich osiedli. Obecnie ocenia się, że w Polsce brakuje od 1,5 do 2 mln mieszkań. Fot. Arkadiusz Ziółek/East News

Sytuacja mieszkaniowa, podobnie jak kwestia służby zdrowia, edukacji, skuteczności służb, jest papierkiem lakmusowym państwa i społeczeństwa. Źle prowadzona polityka mieszkaniowa generuje liczne problemy społeczne i gospodarcze. Kwestie mieszkaniowe potrafią polityków drogo kosztować – wszyscy pamiętamy słynną kompromitację Bronisława Komorowskiego, który pytany o problemy z zakupem mieszkania radził: „weź kredyt, zmień pracę”, a kilka miesięcy później był na marginesie polskiej polityki. Dziś niestety polskie mieszkalnictwo rysuje się w czarnych barwach, uderzając szczególnie w ludzi młodych. A wiele działań Unii Europejskiej powoduje, że w przyszłości może być tylko gorzej.

Ile osób w mieszkaniu to za dużo?

„Na dziś jest nam ciasno. Wraz z mężem i dwoma synami mieszkamy na nieco ponad 40 metrach. Mieszkanie składa się z salonu, kuchni, pokoju chłopców, łazienki i korytarza. To nie jest tak, że nie da się w takich warunkach żyć, jednak bardzo brakuje nam osobnej sypialni. Problemem jest również jedna łazienka, zwłaszcza rano, gdy wszyscy wychodzimy z domu o tej samej porze i robi się kolejka. W przyszłości na pewno będziemy szukali czegoś większego, z czasem dzieci podrosną i też będą potrzebować większej przestrzeni. Na dziś na zmianę mieszkania nas nie stać. Może w przyszłości ceny spadną lub pensje pójdą w górę?” – zastanawia się 34-letnia Sylwia, mieszkanka Chojnic, w rozmowie z „Wpisem”. I rzeczywiście, sytuacja przeludnienia w naszych mieszkaniach wygląda bardzo źle w porównaniu do reszty Unii Europejskiej. Ale co to konkretnie znaczy? Dla rzetelnego oglądu sprawy istotne jest zdefiniowanie gospodarstwa przeludnionego – normy kulturowe sprawiają, że subiektywna ocena ankietowanych nie byłaby sprawiedliwa. To, co może wydawać się przeludnieniem w południowej Europie, jest zupełnie inaczej odbierane na Północy. Eurostat uznaje za mieszkanie niezatłoczone każde, które posiada jeden pokój (salon) i dodatkowo: jeden pokój na parę w gospodarstwie, jeden pokój dla każdej osoby samotnej, która ukończyła 18 lat, jeden pokój na parę osób stanu wolnego tej samej płci w wieku od 12 do 17 lat; jeden pokój dla każdej osoby w wieku od 12 do 17 lat i nieujętej w poprzedniej kategorii; jeden pokój na parę dzieci do lat 12. Tak więc dwupokojowe mieszkanie, w którym mieszka małżeństwo z dwójką dzieci, według tej definicji jest przeludnione.

Dane Europejskiego Urzędu Statystycznego z 2021 roku (kolejne raporty pojawiają się z dużym opóźnieniem) są miażdżące dla naszej części Europy. Najgorzej sytuacja wygląda na Łotwie, gdzie 41,3 proc. mieszkańców żyje w zatłoczonych mieszkaniach. Równie źle jest w Rumunii, gdzie odsetek ten wynosi 41 proc., kolejna jest Bułgaria – 37,9 proc. Czwarte miejsce zajmuje Polska – 37,5 proc. To oznacza, że więcej niż 1/3 naszych rodaków mieszka w gospodarstwach, które mają zbyt małą ilość pokojów w stosunku do członków rodziny/mieszkańców. Średnia unijna wynosi 17 proc. i jest ponad dwa razy niższa niż w Polsce. Problem zbyt małych mieszkań jest systemowy i dotyczy zwłaszcza państw bloku postkomunistycznego oraz krajów Południa. Pozytywnym liderem jest Cypr (2,3 proc.), następna jest Malta (2,9 proc.), Irlandia (3,4) i Holandia (3,4).

Komfort mieszkaniowy jest także ważnym czynnikiem prodemograficznym; w licznych badaniach sami przyszli rodzice często wskazują, że bezpieczeństwo mieszkaniowe jest jednym z najważniejszych aspektów sprzyjających zakładaniu rodziny. Niestety wg Eurostatu również źle wypadamy w kwestiach zatłoczenia gospodarstw zamieszkiwanych przez osoby w wieku między 15. a 29. rokiem życia. W Polsce z zatłoczeniem mieszkania mierzy się 46,8 proc. młodych; gorzej jest tylko w Grecji (48,4 proc.), na Łotwie (53,9 proc.), w Bułgarii (57,2 proc.) i w Rumunii (60,3 proc.). Unijna średnia wynosi 26 proc.

Niestety z jeszcze gorszą sytuacją mamy do czynienia na rynku najmu. W raporcie przygotowanym przez firmę deweloperską HREIT czytamy, że aż 65 proc. polskich najemców mieszka w za małym mieszkaniu. To wynik najgorszy w całej Unii Europejskiej i dużo gorszy niż w poprzednich latach. Co istotne, między 2021 a 2022 r. sytuacja polskich najemców pogorszyła się o 4 proc. „W 2022 roku mieliśmy do czynienia z połączeniem co najmniej kilku problemów. Pierwszym i podstawowym jest fakt, że w Polsce mieszkań brakuje, a te, które istnieją, są małe. Tu możemy winić całą naszą burzliwą historię wraz z rozbiorami i wojnami światowymi. Swoje zrobił też PRL, podczas którego, co prawda, ‘za Gierka’ budowano dużo mieszkań, ale małych. Ich standard często nie przystaje do tych, które Eurostat stawia dziś za wzór minimum” – twierdzą analitycy HREIT. Analitycy dodają, że wzrost przeludnienia w 2022 r. mógł wyniknąć ze zmniejszenia dostępności do kredytów, co spowodowało spadek ilości transakcji i w związku z tym wzrost ilości wynajmowanych mieszkań (odłożenie decyzji o zakupie mieszkania na przyszłość). Drugim czynnikiem pogarszającym sytuację wynajmujących była fala uchodźców z objętej wojną Ukrainy, co spowodowało wystrzelenie cen czynszów i pomniejszenie standardu oraz metrażu. 

Hotel Mama

„Mam 28 lat, trzy lata temu ukończyłem studia. Zawodowo na pełen etat pracuję od dwóch i pół roku, wcześniej w czasie studiów dorabiałem sobie, ale to były pieniądze na drobne wydatki. Wciąż mieszkam z rodzicami, bo wynajem samemu nawet kawalerki zjadłby większość mojej pensji. Alternatywą mogłoby być wynajmowanie czegoś ze znajomymi, ale wolę mieszkać z rodzicami i tak zaoszczędzone pieniądze odkładać, szczególnie że w tygodniu dużo pracuję, a weekendy często spędzam na mieście. Nie wiem, jak długo potrwa taki stan, chciałbym mieszkać na swoim, ale dziś jest to niemożliwe” – opowiada nam Michał z Warszawy.

„Mieszkałem z żoną i synem w wynajmowanym mieszkaniu. Jednak dwa lata temu zmarł mój ojciec, postanowiliśmy więc wprowadzić się do domu moich rodziców i zamieszkać z mamą. Mama pracuje na pół etatu, zresztą niedługo przechodzi na emeryturę, ma więc możliwość pomóc nam w wychowaniu syna. Jestem jedynakiem, decydując się na powrót, chcieliśmy, by moja mama nie była samotna” – mówi z kolei 33-letni Paweł z Piaseczna.

Dane Eurostatu wykazują, że w Polsce przybywa tzw. gniazdowników, czyli młodych dorosłych, którzy mieszkają z rodzicami. Statystyki z 2022 r. pokazują, że w grupie wiekowej 25–34 lat aż 51 proc. Polaków wciąż mieszka z rodzicami. Dla porównania – dziesięć lat temu było to 42,5 proc. Co ciekawe, problem gniazdowników równie jak z sytuacją dostępności do mieszkań związany jest z kulturą, w której żyjemy – długie mieszkanie z rodzicami cechuje państwa Południa. Najgorzej w tej kwestii wypadają Grecja (problem dotyczy 60 proc.), Portugalia (56 proc.), Włochy (53 proc.) i Hiszpania (46 proc.). Średnia europejska wynosi 30,5 proc. i niestety znów ją niechlubnie zawyżamy. W których narodach problem długiego mieszkania z rodzicami jest najmniejszy? W Belgii (20,9 proc.), Francji (15,3 proc.), Danii, Szwecji i Finlandii (mniej niż 5 proc.).

Wiele o przyczynach gniazdownictwa możemy dowiedzieć się z badania Głównego Urzędu Statystycznego z 2020 r. pt. „Pokolenie gniazdowników w Polsce”. Polscy badacze, podobnie jak Eurostat, również zauważają wzrost zjawiska w naszym kraju, chociaż liczby ze względu na metodologię są inne niż w przypadku Eurostatu. „Poziom zjawiska gniazdownictwa (45,1 proc.) w Polsce jest znacznie wyższy od średniej dla Unii Europejskiej, która w 2018 roku wyniosła 28,6 proc. W porównaniu z 2005 rokiem odsetek osób w analizowanej grupie wieku, które mieszkały ze swoimi rodzicami, wzrósł w Polsce o blisko 9 proc. W Unii Europejskiej w latach 2011–2018 skala występowania zjawiska utrzymywała się na stabilnym poziomie nieznacznie przekraczającym 28 proc.” – podkreśla GUS.

Wg GUS głównym problemem gniazdownictwa jest kwestia dochodów. Aż 60 proc. osób z tej grupy nie miało żadnego dochodu lub był on niższy niż stawka płacy minimalnej. Jako drugą przyczynę (29 proc.) pozostania w rodzinnym domu była konieczność zajmowania się rodzicami. Istotne są również zmiany kulturowe, związane z późniejszym wkraczaniem w dorosłość. Jak twierdzi GUS: od początku lat 90. XX wieku obserwowane są w Polsce istotne zmiany zachowań demograficznych dotyczących tworzenia rodziny i jej rozwoju. Przez blisko 30 lat mediana wieku nowożeńców wzrosła o ponad 5 lat (dla kobiet z 22 lat w 1990 roku do niespełna 28 lat w 2018 roku, dla mężczyzn z 25 lat w 1990 roku do 30 lat w 2018 roku), co skutkowało również wzrostem wieku środkowego kobiet rodzących pierwsze dziecko (z 23 lat w 1990 roku do 28 lat w 2017 roku). Znacznie spadł także poziom dzietności (z 1,991 z w 1990 roku do 1,435 w 2018 roku).

Odkładanie decyzji o założeniu rodziny, posiadanie mniejszej liczby dzieci czy nawet samotne życie są wynikiem przeobrażeń zachodzących w zachowaniach ludzi młodych, którzy najpierw inwestują w rozwój zawodowy, a dopiero później w założenie rodziny i jej powiększenie.

Co istotne, opóźnienie procesu wejścia w dorosłość nie jest zjawiskiem nowym, bo jak podkreśla GUS, „porównanie typowych biografii życiowych dwóch pokoleń (osób urodzonych w latach 1950–1954 oraz osób urodzonych w latach 1975–1979) wskazuje na opóźnianie się procesu przejścia do dorosłości, ale także na destandaryzację i większą złożoność ścieżek wśród młodszych generacji. Osiąganie dorosłości jest również bardzo często postrzegane w kategoriach indywidualistycznych i psychologicznych, jako zdolność do podejmowania decyzji w oparciu o własne przekonania i wartości czy branie odpowiedzialności za swoje działania. Zdarzeniem, które łączy obie perspektywy, jest opuszczenie domu rodzinnego i usamodzielnienie się od rodziców”.

Oczywiście nie można zapominać, że dobrze działające gospodarstwa wielopokoleniowe mogą przynieść liczne korzyści, i to wszystkim – najstarsze pokolenie nie ma poczucia samotności związanego z „opuszczeniem gniazda” przez potomstwo, babcie i dziadkowie naturalnie włączają się w proces wychowania i opieki nad wnukami. Jednak dobrze, by decyzja o tworzeniu takiego gospodarstwa domowego wynikała ze stylu życia, a nie potrzeby ekonomicznej.

Kilka metrów mieszkania kosztuje więcej od dobrego auta

„Udało mi się zakupić kilka lat temu mieszkanie dzięki jednemu z rządowych programów, który sfinansował nam dużą część wkładu własnego. Wtedy skorzystałam z kredytu hipotecznego i niewielkiego kredytu na wykończenie. Dziś doczekałam się dwójki dzieci, przydałoby się za jakiś czas zmienić mieszkanie na większe, jednak dziś sporą część mojej i męża pensji obciążają kredyty i czynsz. Ciężko nam odłożyć coś na większe mieszkanie, szczególnie że ceny nieustannie idą w górę” – mówi 37-letnia Ania z Gdańska.

„Moi rodzice od emerytury mieszkają w domu na wsi. Niestety z roku na rok wydają coraz więcej na opał. Dom, w którym mieszkają, nie jest nowy. Wstępnie interesowałem się z tatą, ile kosztowałoby nowoczesne źródło energii i modernizacja, która mogłaby spełniać przyszłe normy, o których tak dużo się mówi. Kwota jest ogromna, w zasadzie przekracza wartość domu. Nie wyobrażam sobie, że to mogłoby zostać przeprowadzone bez wsparcia państwa lub samorządu” – twierdzi 35-letni Łukasz z Włocławka.

Mieszkanie w Polsce jest w stosunku do zarobków uznawane za drogie i wiele wskazuje na to, że to nie koniec wzrostu cen – zarówno najmu, jak i zakupu. Również koszty kredytu w Polsce są droższe niż w wielu państwach Unii Europejskiej. W czerwcu 2023 r. portal rynekpierwotny.pl podsumował średnie oprocentowanie kredytów w krajach Unii Europejskiej. Niestety Polska zajęła niechlubne drugie miejsce ze średnim oprocentowaniem wynoszącym 8,55 proc. Liderem byli Węgrzy (10,06 proc.), za nami Rumunia (7,42 proc.), Łotwa (5,6 proc.), Litwa (5,58 proc.), Czechy (5,40 proc.). Najtańsze kredyty hipoteczne można było zaciągnąć na Malcie (2,30 proc.), w Bułgarii (2,57 proc.), Francji (3,04 proc.) i Chorwacji (3,07 proc.).

Na mieszkanie wydajemy dużo. Jak czytamy w raporcie „Problemy mieszkaniowe osób mieszkających w Polsce oraz ocena istniejących rozwiązań – raport z badania opinii publicznej” przeprowadzonym dla Fundacji Habitat for Humanity Poland, 48 proc. Polek i Polaków przeznacza na wydatki na mieszkanie do 30 proc. swoich dochodów, kolejnych 29 proc. przeznacza na nie między 30 a 40 proc. dochodów. Niestety Polskę cechuje wysoki współczynnik przeciążenia kosztami mieszkaniowymi, który wskazuje na odsetek populacji danego kraju, która przeznacza na koszty związane z mieszkaniem co najmniej 40 proc. dochodu gospodarstwa domowego. „W Polsce dotyczy to 6,7 proc. gospodarstw domowych w miastach oraz 5,3 proc. na wsiach. To zaś stawia Polskę również poniżej średniej w Unii Europejskiej, która wynosi odpowiednio 10,4 oraz 6,2 proc. W tym kontekście wyniki badania są niepokojące, ponieważ 24 proc. Polek i Polaków wydaje na mieszkanie ponad 40 proc. dochodów” – czytamy w raporcie. Ponadto ponad 25 proc. Polek i Polaków w ocenie własnej znajduje się w „luce czynszowej” – to sytuacja, w której dana osoba lub dane gospodarstwo domowe osiąga dochody zbyt niskie, aby zakupić własne mieszkanie (z uwzględnieniem zaciągnięcia kredytu) lub wynająć je na wolnym rynku, a jednocześnie zbyt wysokie, aby móc skutecznie ubiegać się o najem z mieszkaniowego zasobu gminy.

Coraz częściej narzekamy na problemy z ogrzaniem mieszkania oraz większe trudności finansowe związane z przeprowadzeniem remontu. Zapowiedziane przez rząd drastyczne podwyżki cen prądu od połowy roku jeszcze pogorszą znacznie ten problem. Jak podkreślają badacze „Habitat for Humanity Poland”, w badaniu przeprowadzonym w 2020 roku pojawiła się nowa kategoria problemów, na którą we wcześniejszych badaniach respondenci nie mogli wskazywać – był nią brak lub niewystarczające możliwości ogrzania mieszkania. „Wówczas odpowiedź tę wskazało 14 proc. osób i był to trzeci w kolejności problem. Natomiast w 2022/2023 roku na odpowiedź tę wskazało 19 proc. osób i jest to drugi w kolejności najczęściej wskazywany problem”. W kwestii tej wielu Polaków ma zupełnie niebezpodstawne obawy związane z coraz większymi kosztami energii oraz termomodernizacją licznych budynków mieszkalnych, które wymuszą na Polsce rozwiązania „Zielonego Ładu”. Wiele wskazuje na to, że z każdym kolejnym rokiem na utrzymanie mieszkań i domów będziemy wydawać coraz więcej.

Kolejna kroplówka dla deweloperów

Na początku kwietnia na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt ustawy o kredycie mieszkaniowym #naStart, który nazywany jest potocznie kredytem 0 proc. Teraz projekt czeka opiniowanie i zapewne dość szybka ścieżka legislacyjna (był to sztandarowy punkt programowy rządzącej koalicji, stąd będziemy świadkami pośpiechu).

Jak twierdzi Ministerstwo Rozwoju i Technologii, program wprowadzi kredyty hipoteczne z niskim, okresowo stałym oprocentowaniem (w przedziale 0–1,5 proc.) dzięki dopłatom z budżetu państwa realizowanym przez dziesięć lat. Dostęp do kredytów ma być ograniczony kryterium dochodowym, limitami wysokości pożyczonego kapitału z dopłatami i limitem powierzchni kupowanej nieruchomości. Program zakłada również limit wniosków – 15 tysięcy na kwartał, co oznacza 60 tysięcy wniosków na rok. To niestety kropla w morzu potrzeb – naukowcy wskazują, że w Polsce brakuje od 1,5 do 2 milionów mieszkań. Wszystko wskazuje również na to, że program będzie kolejną kroplówką dla deweloperów, którzy będą istotnym jego beneficjentem. Eksperci podkreślają, że w przeszłości wprowadzanie podobnych programów zawsze kończyło się kolejnymi podwyżkami cen mieszkań, prawdopodobnie tak samo będzie i tym razem.

Oczywiście obecnej sytuacji nie można porównywać z jeszcze trudniejszymi czasami okresu PRL-u czy początkami III RP, jednak polska gospodarka dziś jest w zupełnie w innym miejscu niż w tamtych czasach i to naturalne, że rosną również oczekiwania co do jakości życia. Niestety wiele kwestii mieszkaniowych w sposób negatywny wpływa na polską demografię, a ta jest w złej kondycji i powinna być jedną z najważniejszych, tuż obok bezpieczeństwa narodowego i kwestii suwerenności w ramach Unii Europejskiej, polskich racji stanu. Niestety problem zatłoczonych mieszkań, gniazdownictwa, luk czynszowej i mieszkaniowej, małej dostępności do tanich kredytów wraz z bogaceniem się społeczeństwa nie znika, a często wręcz narasta. Wiele z tych problemów musi być rozwiązanych tu i teraz, bo w przyszłości mogą nas drogo kosztować.

Mateusz Kosiński

Artykuł ukazał się w ostatnim, majowym numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok!

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.

 

Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy

Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy

Krzysztof Szczerski

Wychodząc z pierwotnych koncepcji wspólnoty europejskiej, nawiązując do myśli tzw. Ojców Założycieli, autor Krzysztof Szczerski, politolog i polityk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego przestrzega - zgodnie z tym, co mówił w polskim Sejmie św. Jan Paweł II - przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia.

 

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja

Adam Bujak, Andrzej Nowak, Jolanta Sosnowska, Leszek Sosnowski, Ryszard Kantor

Niniejsza antologia publicystyki patriotycznej próbuje dać odpowiedź na postawione w tytule pytanie: Dokąd zmierzamy, my jako Polacy? A co za tym idzie – kto nam wyznacza, lub usiłuje wyznaczać, drogę? Jakże często czujemy się zagubieni, zdezorientowani, manipulowani.
Szukamy stałych punktów odniesienia, niezmiennych wartości, na których można by się oprzeć bez obawy, że pobłądzimy.

 

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Wojciech Roszkowski

Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

 

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot szkolny Historia i teraźniejszość wzbudził w 2022 roku olbrzymie zainteresowanie – okazał się niezwykle potrzebny. W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko. Wynika to z faktu, że książka napisana została w sposób szczególnie atrakcyjny.

 

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość wymaga także nowego podejścia do podręcznika. Autor – wybitny badacz, historyk i ekonomista, człowiek bardzo aktywny społecznie – postawił na narracyjność. W połączeniu z atrakcyjnym stylem pisania powinno przynieść to istotny efekt dydaktyczny, pobudza bowiem ciekawość czytelnika-ucznia.

 

Tyrania postępu

Tyrania postępu

Andrzej Nowak, ks. Dariusz Oko, ks. Waldemar Chrostowski, Jerzy Kruszelnicki, Grzegorz Kucharczyk

Kim będziemy za parę lat? Czy w ogóle jeszcze będziemy? Nasza rzeczywistość przypomina sytuację znaną nam z opisów i filmów o katastrofie „Titanica”. Statek zderzył się z górą lodową i zaczyna tonąć, ale pokładowa orkiestra pięknie gra i gra.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.