Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy
liczba stron: | 256 |
format: | 168x238 mm |
papier: | Magno Natural 150g |
data wydania: | 15-02-2017 |
ISBN: | 978-83-7553-220-3 |
Wychodząc z pierwotnych koncepcji wspólnoty europejskiej, nawiązując do myśli tzw. Ojców Założycieli, autor Krzysztof Szczerski, politolog i polityk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego przestrzega - zgodnie z tym, co mówił w polskim Sejmie św. Jan Paweł II - przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia. Dowodzi, że nowe formy współpracy UE, które są niezbędne, nie muszą i nie powinny oznaczać likwidowania idei, które przez wiele lat przyświecały budowaniu wspólnego europejskiego domu. Badacz widzi wielką wartość i bogactwo w różnorodności europejskich narodów, w tradycji dostrzega piękno, jest zdecydowanie przeciwny redukcji historii starego kontynentu i zaczynania jej dopiero od czasów francuskiego Oświecenia. To hegemoni doprowadzają do konfliktów i tragedii, a nie wielka europejska rodzina suwerennych narodów. Nie wspólnota ojczyzn jest przyczyną kryzysu integracji, lecz odejście od pod-stawowych wartości moralnych i obywatelskich.
Prof. Krzysztof Szczerski analizuje w tej książce również funkcjonowanie demokracji w UE wykazując wciąż rosnące obszary jej deficytu. Dowodzi jak wielkie znaczenie dla całego kontynentu ma nasz region, czyli Europa Środkowo-Wschodnia. Podkreśla rolę i możliwości Polski w reintegracji Europy. "Utopia europejska" prezentuje wizję kontynentu widzianą oczami polskiego polityka i naukowca, który respektuje rację stanu swego suwerennego państwa, szanując zarazem swobody innych narodów. Koncepcja prof. Szczerskiego wkomponowuje się w ruch odnowy moralnej i przywracania roli moralności oraz demokracji w Europie. Jego książka budzi nadzieję, że z naszym kontynentem nie jest i nie musi być tak źle, jak się to zwykle przedstawia. Wystarczy zrezygnować z utopijnych pomysłów konstruowania "nowej" Europy i "nowego" człowieka.
Wstęp: Prof. Zdzisław Krasnodębski Europa - z jaką Unią?
Prolog: Dni Noego
Rozdział I: Historyczne źródła kryzysu integracji europejskiej
Rozdział II: Władza a rynek
Rozdział III: Jak rozumieć obecny europejski kryzys?
Rozdział IV: Rekonstytucja, czyli nowa integracja
Rozdział V: Dlaczego nie udaje się wyjść z kryzysu
Rozdział VI: Suwerenność we wspólnej Europie
Rozdział VII: Miejsce dla Europy w geopolityce
Rozdział VIII: Trójmorze: nowa rola i miejsce Europy Środkowej
Rozdział IX: Europa wg nauczania św. Jana Pawła II
Rozdział X: Rekonstytucja Europy - założenia programowe
Bibliografia
Indeks osób
To już ostatni być może moment, aby ratować europejską jedność, przynajmniej w obecnym kształcie. Mówiąc wprost: to ostatni moment, by ratować Unię Europejską. Utrata jednego z państw członkowskich, i to tak dużego i rozwiniętego jak Wielka Brytania, powinna być ostatecznym sygnałem alarmowym. Po raz pierwszy od 1951 roku obszar zintegrowanej Europy w najbliższym czasie się zmniejszy, a nie poszerzy. Przestrzeń pokoju w Europie jest także coraz mniejsza, wojna pojawiła się w kraju graniczącym z Unią, na dodatek w państwie z nią stowarzyszonym - na Ukrainie, a wcześniej w Gruzji. Zakres stabilności gospodarczej na naszym kontynencie też jest coraz bardziej niepewny. Granice Unii już nie gwarantują mieszkającym wewnątrz niej Europejczykom bezpieczeństwa, co tragicznie udowodniły zamachy terrorystyczne w największych i najsilniejszych, a więc i najbardziej bezpiecznych, jakby się wydawało, państwach Unii - we Francji i w Niemczech.
Integracja europejska cofa się na wszystkich polach, a elity polityczne europejskiego rdzenia nie mają na to odpowiedzi, mało tego, niektórymi swymi decyzjami tylko pogłębiają kryzys i tworzą kolejne jego przyczyny. Bruksela jest oddalona od życia przeciętnego Europejczyka jak nigdy dotąd, a jednocześnie stara się ingerować swymi decyzjami w każdy codzienny krok mieszkańca Unii, reguluje i ingeruje coraz mocniej, ocenia i poucza coraz wynioślej, jednocześnie będąc coraz bardziej obcą i ideologicznie złowrogą. To jeszcze jeden z wielu paradoksów polityki europejskiej. W klasycznych modelach instytucje, które tracą poparcie społeczne, słabną także w swej aktywności. W Unii jest tymczasem odwrotnie - im mniej zrozumienia ze strony obywateli, tym większa "pasterska" aktywność instytucji unijnych. Pasterska to znaczy taka, która - jak pisał kiedyś o tym rodzaju władzy Michael Foucault - zakłada, że obywateli należy doglądać i prowadzić jak stado, które samo nie da sobie rady. Tymczasem Unia to nie stado, lecz dobrowolna wspólnota tworzona przez wolne narody i równe państwa. I dlatego instytucje unijne powinny pełnić wobec nich wyłącznie rolę służebną, zgodnie z zasadą pomocniczości, która nie tylko u początku integracji europejskiej, ale jeszcze do niedawna uważana była za jej fundament ustrojowy. Polityka europejska zaczyna się od demokratycznych rządów państw członkowskich i z nich czerpie swą pierwotną prawomocność; dopiero za zgodą tych wspólnot państwowych mogą zacząć działać instytucje i polityki ponadnarodowe. Nigdy zaś odwrotnie. Instytucje unijne, takie jak Komisja Europejska czy Parlament Europejski, nie mogą same być źródłem swojej władzy i uprawnień decyzyjnych. Nie mogą kreować nowej władzy z niczego, czyli samymi własnymi decyzjami czy własnymi roszczeniami kompetencyjnymi. Dlatego Komisja nie może, zgodnie z duchem prawa wspólnotowego, któregoś dnia legalnie ogłosić, że ma prawo do dyktowania wewnętrznych rozstrzygnięć dotyczących np. sądownictwa konstytucyjnego w jednym z krajów członkowskich, skoro żadne państwo nie przekazało jej nigdy takich uprawnień. Wielokrotnie w orzeczeniach sądów konstytucyjnych krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym także w stanowiskach niemieckiego Trybunału, powtarzana jest sentencja, że "kompetencja do kompetencji" leży po stronie państw członkowskich Unii i to one mogą kreować władzę, czyli np. uznać, że dany problem - powiedzmy dopuszczalne emisje spalin w związku z zanieczyszczeniem powietrza - powinien być poddany regulacji przez ponadnarodowe instytucje polityczne. Dopiero po stosownej decyzji pojedynczych państw można zdecydować o przekazaniu zaakceptowanego rozwiązania na poziom unijny. Nigdy odwrotnie.
Dzisiaj wiele spraw w Unii Europejskiej postawione jest na głowie. Zapanował taki chaos, że każda z instytucji stara się wydzierać na własną rękę kompetencje i prawo do decydowania za innych. Ofiarą tego pada unijny system polityczny, który staje się nielogiczny, czyli bezsensowny. Konsekwencje ponoszą obywatele państw członkowskich, u których narasta poczucie opresyjności ze strony władzy, na którą nie mają wpływu. Niech się nikomu nie wydaje, że taka sytuacja może trwać przez dłuższy czas. Wręcz odwrotnie. Dynamika zmiany już się uruchomiła. Reakcja społeczna nadchodzi i może ona położyć kres zjednoczonej Europie. I o tym jest ta książka. Przedstawiam w niej najistotniejsze wątki diagnozy obecnej sytuacji oraz ścieżki ofensywnego, twórczego wyjścia z problemu kryzysu europejskiego. Bo nie mamy do czynienia z sytuacją beznadziejną dla współpracy na kontynencie. Istotnym elementem rozwiązania kryzysu powinna być nowa polska inicjatywa polityczna, wpisana w szerszy kontekst regionalny. Recepta na przywrócenie stabilności w Europie, wobec nastrojów i ruchów społecznych, jakie obserwujemy, musi zakładać potrzebę znalezienia punktu równowagi pomiędzy narastającą falą unilateralizmu, jednostronności, a potrzebami utrzymania obszaru zintegrowanego. Narody europejskie chcą posiadać kontrolę nad swoim losem i przyszłością, nie chcą być sterowane odgórnie przez jakąś międzynarodową hiperbiurokrację. Trzeba to przyjąć do wiadomości. Ważne by różne kraje nie musiały czynić tego poprzez rozbicie wspólnoty i w kontrze do siebie nawzajem, ale w ramach ogólnego porozumienia o jedności europejskiego interesu. Takie porozumienie nie może nie mieć granic, a wyznacza je wola wszystkich członków wspólnoty, także tych małych i średnich. To, co wspólnie cechuje najnowsze wybory polityczne dokonywane przez obywateli tak różnych państw, jak Holandia, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Polska (wcześniej zaś Węgry), a w najbliższym czasie zapewne również Francja i może Niemcy oraz inne kraje, to chęć odzyskania kontroli nad decyzjami politycznymi, poprowadzenia tych decyzji w kierunku bardziej narodowym, własnym. To chęć kierowania się oczekiwaniami własnych społeczeństw, a nie nadrzędną ideologią, której trzeba się podporządkować i zrzec własnych nie tylko celów, ale nawet przekonań. Proces ten nazywam właśnie unilateralizmem - jednostronnością.
Opinie o produkcie (0)