Dziś Światowy Dzień Sztuki. "Czymże byłaby sztuka bez religijnego zamysłu tajemnicy i tego, co najważniejsze?"

Nasi autorzy

Dziś Światowy Dzień Sztuki. "Czymże byłaby sztuka bez religijnego zamysłu tajemnicy i tego, co najważniejsze?"

Fragment ornatu z motywem Serca Pana Jezusa. Haft wg projektu s. Anieli Kisielewskiej. Fot. Adam Bujak z książki „Klasztor i sztuka”, wyd. Biały Kruk Fragment ornatu z motywem Serca Pana Jezusa. Haft wg projektu s. Anieli Kisielewskiej. Fot. Adam Bujak z książki „Klasztor i sztuka”, wyd. Biały Kruk Klasztor od zawsze był oazą sztuki - pisze w książce "Klasztor i sztuka" o. Cyprian Moryc. Ten znaczący dla kultury fenomen nie dziwi nikogo, kto wychował się na starym przekonaniu, że sztuka jako dar Niebios została religii zaślubiona. Ten związek, w opinii wybitnego teologa głębi Abrahama Heschela, okazał się płodny i korzystny dla obu stron. „Czymże byłaby sztuka – utrzymuje żydowski uczony – bez religijnego zamysłu tajemnicy i tego, co najważniejsze, a zarazem jakże ponura byłaby religia bez bohaterskich prób artysty, by to, co tajemnicze, wcielić w formy widzialne, by wyprowadzić wizję z ciemności serca i bezmiar nieobecności Bóstwa wypełnić światłem ludzkiego geniuszu. Prawica artysty usycha, kiedy zapomina on o tym, że Bóg jest najważniejszy…”. Szczególny stosunek do sztuki zawdzięczają wspólnoty franciszkańskie największemu uczonemu zakonu, scholastykowi i mistykowi św. Bonawenturze z Bagnoregio. Utrwalił on odziedziczony po starożytnych pogląd, że piękno ma charakter wewnętrzny i jako takie należy do pojęć transcendentalnych wraz z bytem, prawdą i dobrem. Dla Doktora Serafickiego źródłem piękna jest Bóg, a cały stworzony świat objawia je i manifestuje. Człowiek nie jest więc twórcą piękna, lecz jego odkrywcą, co uczony podkreślał w dobitnych słowach: „Ślepcem jest więc ten, do kogo nie dociera blask bijący z rzeczy stworzonych. Głuchy jest ten, kto nie słyszy tak potężnego wołania. Niemy jest ten, kto nie wysławia Boga za te wszystkie skutki. Głupi jest ten, który mimo takich wskazówek nie zauważa pierwszej zasady”. Franciszkański uczony uważał, że człowiek został wyposażony w narzędzia poznawania odblasku Boskiego piękna, które w swych wielorakich przejawach jest dla niego drabiną do poznania Stwórcy. Mistrzem i przewodnikiem wstępowania po stopniach piękna jest Chrystus, „najpiękniejszy z synów ludzkich”. To za Jego sprawą „świat zostaje przyozdobiony i upiększony, ponieważ rzeczy zniekształcone czyni pięknymi, a piękne piękniejszymi, a piękniejsze przepięknymi”. Bonawentura oczekiwał więc od wierzących umiejętności patrzenia kontemplacyjnego, któremu z pomocą śpieszyły dzieła sztuki. Osobę samego Boga przedstawiał Doktor Seraficki jako artystę – rzeźbiarza i malarza.

Nauka Bonawentury miała istotny wpływ na stosunek do sztuki sakralnej w średniowieczu oraz w okresie odnowy Kościoła po Soborze Trydenckim, kiedy powrócono do zasadniczych myśli franciszkanina. We wspólnotach Braci Mniejszych szczególne znaczenie miał pogląd o wielkiej sile perswazji świętych obrazów, większej nawet od słów kaznodziei. Ubogie klasztory otworzyły się na język malarstwa, które służyło wierze niepiśmiennych, w oziębłych rozpalało ducha pobożności, a wszystkim nie pozwalało zapomnieć o Bożych cudach.

W środowisku bernardyńskim, którego duchowość w XVII i XVIII wieku kształtowały przede wszystkim pisma ascetyczno-mistyczne św. Bonawentury, najbardziej emblematycznym przedstawicielem świata sztuki był malarz Franciszek Lekszycki. Do nieco zapomnianego w okresie laickiego klasycyzmu i walki zaborców z klasztorami polskiego rubensisty wróciła poczytna prasa w XIX wieku. Malarz-bernardyn, na równi z kwestarzem i kapelanem-spiskowcem, stał się przedmiotem sentymentalnych wzruszeń jako rodzime wcielenie Fra Angelico da Fiesole. Jednak przed i po Lekszyckim rodzimy krajobraz sztuki klasztornej ubogacali poświęceni Bogu mężczyźni i kobiety. Dzięki podjętym badaniom można obecnie nakreślić nawet dość obszerne charakterystyki artystów bernardyńskich, takich jak: Benedykt z Żarnowca, Franciszek z Węgier, Hilarion z Poznania, Benedykt Mazurkiewicz, Walenty Żebrowski, Jacek Uzdowski, Dydak Bataryna. Inaczej przedstawia się sytuacja w klasztorach bernardynek, których działalność artystyczna, pozbawiona rozmachu wspólnot męskich, ale interesująca i bogata, wciąż oczekuje na swych badaczy. Mniszki klasztoru św. Józefa w Krakowie oddawały się przede wszystkim sztuce haftu, która zaspokajała własne potrzeby liturgiczne oraz zapewniała wspólnocie utrzymanie. Kroniki i nekrologi klasztorne w sposób niezwykle powściągliwy odnotowują imiona uzdolnionych sióstr hafciarek zdobiących szaty liturgiczne, antepedia, umbracula, sztandary brackie czy sukienki dla cudownych wizerunków. Niestety jedynie sporadycznie przypisuje się konkretne prace ich autorkom. Największym uznaniem w gronie mniszek najbardziej utalentowanych i cenionych w sztuce haftu cieszyły się matka Franciszka Wiszowata w XVIII wieku oraz siostra Teresa Piątek w XX stuleciu. Pierwszej z nich kronika klasztorna przypisuje także dzieła malarskie w postaci ornamentalno-symbolicznej dekoracji wejścia na tzw. Gradusy, schody służące kultowi męki Pańskiej, oraz interesujący zespół rokokowych kartuszy z ascetycznymi sentencjami w klasztornych rozmównicach. W repertuarze motywów dekoracyjnych na szatach i paramentach liturgicznych z ostatnich trzech stuleci niezmiennie dominują motywy kwiatowe inspirowane tradycjami religijnej sztuki średniowiecznej oraz twórczości ludowej. Kwiaty jakby żywcem przeniesione ze swojskich ogrodów otaczają barwnymi bukietami lub wieńcami typowe dla bernardynów złociste glorie z monogramami Jezusa i Maryi oraz świętych Zakonu Serafickiego. 

Tradycja hafciarstwa, uważana za sztukę, była do tego stopnia utrwalona w szeregach mniszek, że również dyplomowana artystka, Aniela Kisielewska, została zobligowana, by dostarczać projekty dekoracji do klasztornej hafciarni, a także własnoręcznie wyszywać lub uzupełniać malaturą twarze i dłonie świętych. Za to ją ceniono. Natomiast jej malarstwo sztalugowe szybko poszło w zapomnienie. Gdy kilka lat temu poświęciłem się analizie dorobku artystycznego matki Franciszki Wierzbickiej, bernardynki, która rozpoczynała swoje życie zakonne w krakowskim klasztorze św. Józefa, moje zadanie było ułatwione za sprawą dość bogatych archiwaliów zakonnicy, a przede wszystkim ocalałego dziennika duszy, który starannie prowadziła przez niemal całe życie. Badań nad twórczością kolejnej utalentowanej zakonnicy, która na stałe związała się ze wspólnotą mniszek z Poselskiej w Krakowie, nie ułatwiają żadne źródła pisane. Nie zachowała się osobista korespondencja siostry. Przepadł również jej dziennik duchowy. Nie żyją już zakonnice, które pamiętały klasztorną artystkę. Z konieczności więc w publikacji poświęconej życiu i malarskiej działalności siostry Anieli Kisielewskiej zwrócę uwagę na najbliższy kontekst franciszkańskiej wspólnoty kontemplacyjnej, która tworzyła środowisko jej twórczej działalności. Aby nie powtarzać po wielekroć publikowanych i znanych informacji, zwrócę uwagę na aspekt zapomniany czy uparcie pomijany, jakim jest zaangażowanie sióstr w opiekę nad ważnymi sanktuariami i łaskami słynącymi wizerunkami. Uważam, że ten wymiar działalności zewnętrznej, jak i cichego klauzurowego poświęcenia, stanowi ważny wyróżnik polskich tercjarek bernardyńskich i to on właśnie przyczynił się do polonizacji i sarmatyzacji ich konwentów.

Powyższy tekst pochodzi z książki o. Cypriana Moryca "Klasztor i sztuka" ilustrowanej fotografiami mistrza Adama Bujaka. 

Klasztor i sztuka. Życie i twórczość s. bernardynki Anieli Kisielewskiej

Klasztor i sztuka. Życie i twórczość s. bernardynki Anieli Kisielewskiej

Adam Bujak, o. Cyprian Moryc OFM

Siostra Aniela Kisielewska, zmarła przed pięćdziesięcioma laty bernardynka, łączyła w sobie dwa powołania – zakonne i malarskie. Nie zaniedbała żadnego z nich. Realizowała w swej twórczości tematykę głęboko religijną. Nie było zatem rozdźwięku między nią jako artystką i jako siostrą zakonną. Tworzeniu oddawała się z takim samym poświęceniem i zaangażowaniem jak codziennym obowiązkom zakonnym.

 

Piękno sztuki przedstawiają także inne albumy Białego Kruka: 

Rafael w Watykanie

Rafael w Watykanie

 

Kolejna, po "Kaplicy Sykstyńskiej", monumentalna publikacja, prezentująca sztukę Watykanu! Potężne dzieło edytorskie. Pierwsze w świecie pełne studium wykonywanych przez najwybitniejszych artystów dekoracji krużganków (Loggi) w Pałacu Apostolskim. Wyjątkowe, bogate i nowatorskie opracowanie wybitnej historyk sztuki – Nicole Dacos.

 

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

 

Kaplica Sykstyńska, miejsce tak ważne dla dziejów Kościoła katolickiego i światowej kultury, w 2013 r. obchodziła 530-lecie istnienia! W tym czasie była świadkiem wielu wyborów Następcy św. Piotra i najważniejszych uroczystości, a także została ozdobiona bezcennymi freskami. Tegoroczny jubileusz to wspaniała okazja, by odkryć ją na nowo.

Adam Bujak – Życie malowane światłem

Adam Bujak – Życie malowane światłem

Adam Bujak

Wierny swym przekonaniom tak artystycznym, jak i światopoglądowym, jest Adam Bujak twórcą wybitnym i zasłużonym. Wierny Bogu i Ojczyźnie. Nie wdaje się w formalne eksperymenty, dziś niemal obowiązkowe w sztuce, nie szuka efekciarskich ujęć, ale dogłębnie penetruje ważne tematy, głównie w książkach, które dzięki jego talentowi zmuszają czytelnika do głębokich refleksji.

Wawel. Skarbiec wiary i polskości

Wawel. Skarbiec wiary i polskości

Adam Bujak, Piotr Rabiej

Tu biło i bije serce Polski. Wawel – ponad tysiącletnia katedra i królewski zamek – góruje nad Krakowem, prastarą stolicą. To prawdziwy skarbiec najdawniejszych i nowszych zabytków; od romańskich po młodopolskie. Wawel to świadectwo silnej wiary Polaków i państwa-mocarstwa zwanego Rzeczpospolitą.

Sanktuaria polskie

Sanktuaria polskie

Adam Bujak, Czesław Ryszka

Sanktuaria katolickie istnieją na całym świecie, ale nigdzie nie notuje się takiego ich rozkwitu jak w Polsce – tak było w dawnych wiekach, tak jest i teraz. Gdy na świecie kościoły są zamykane lub wzorem bolszewickim przekształcane na magazyny, muzea lub galerie wystawowe, w naszym kraju pobożność ludowa kwitnie i nieustannie się rozwija.

 

 

Polska. Dwanaście wieków

Polska. Dwanaście wieków

Adam Bujak, Wojciech Polak

Takiego albumu o naszym kraju jeszcze nie było. Polska ukazana została tu od czasów najdawniejszych do najnowszych, wiek po wieku. Każde stulecie, od X po XXI, zostało osobno scharakteryzowane. Przypomniane zostało również, że wcześniej istniała Prapolska.

 

Romantyzm polski

Romantyzm polski

Bohdan Urbankowski

Książka pełna niezwykłego uroku, tajemniczości i emocji – jak cały romantyzm.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.