„Zwycięstwo było absolutne”. 4 lipca 1610r. Polacy pokonali armię moskiewską pod Kłuszynem

Nasi autorzy

„Zwycięstwo było absolutne”. 4 lipca 1610r. Polacy pokonali armię moskiewską pod Kłuszynem

Bitwa pod Kłuszynem (4 lipca 1610 r.) w artystycznej wizji Szymona Boguszowicza. W centrum widoczne dwie chorągwie polskiej husarii atakujące moskiewską jazdę. Malarz dobrze uchwycił ogromną przewagę liczebną połączonych sił rosyjsko-szwedzkich, która jednak nie przeszkodziła odnieść Polakom błyskotliwego zwycięstwa.fot. Wikimedia Bitwa pod Kłuszynem (4 lipca 1610 r.) w artystycznej wizji Szymona Boguszowicza. W centrum widoczne dwie chorągwie polskiej husarii atakujące moskiewską jazdę. Malarz dobrze uchwycił ogromną przewagę liczebną połączonych sił rosyjsko-szwedzkich, która jednak nie przeszkodziła odnieść Polakom błyskotliwego zwycięstwa.fot. Wikimedia Dnia 8 czerwca 1610 r. hetman Stanisław Żółkiewski ruszył spod Smoleńska. (...) Nie zastawszy oddziałów Szujskiego pod Białą, Żółkiewski skierował się na Carowe Zajmiszcze. (...)

Oblężenie Carowego Zajmiszcza trwało jeszcze tydzień, w trakcie walk złapano dwóch Niemców-najemników, którzy dali znać o zbliżającej się z Możajska odsieczy. Była to armia Dymitra Szujskiego, wzmocniona o oddziały szwedzkie (w których służyli różni zagraniczni najemnicy) Jakuba De la Gardie. Hetman Żółkiewski ruszył jej na spotkanie. W kierunku armii moskiewsko-szwedzkiej wymaszerowało ponad 5500 husarzy, 1000 kozaków i petyhorców, 200 piechurów zaopatrzonych w dwa lekkie działa. Korpus Dymitra Szujskiego liczył ok. 30 tysięcy żołnierzy, w tym 5 tysięcy cudzoziemców, oraz 11 dział.

Dnia 4 lipca 1610 r. nad ranem oddziały polskie zbliżyły się do sił nieprzyjacielskich i doszło do wielkiej bitwy pod Kłuszynem. Natychmiastowe uderzenie husarii uniemożliwiały płoty, które zostały podpalone, więc elementu zaskoczenia nie udało się Żółkiewskiemu osiągnąć. Ustawienie wojsk polskich było następujące: na prawym skrzydle stanął pułk Aleksandra Zborowskiego, na lewym skrzydle pułk starosty chmielnickiego Mikołaja Strusia. Pułki Marcina Kazanowskiego i Ludwika Weihera (dowodzony przez Samuela Dunikowskiego) posiłkowały prawe skrzydło. Pułk Żółkiewskiego komenderowany przez kniazia Janusza Poryckiego posiłkował lewe skrzydło. Owo posiłkowanie oznaczało wkroczenie do walki, gdy osłabną oddziały użyte wcześniej. Z tyłu umieszczono różne formacje odwodu. Gdy już wojsko zostało ustawione, „objeżdżając pan hetman od hufu do hufu, animował swoich, ukazując jako necessitas in loco, spes in virtuti, salus in victoria [potrzeba w miejscu, nadzieja w męstwie, ratunek w zwycięstwie] i kazał uderzyć w bębny, w trąby do potkania” (S. Żółkiewski, Początek i progres wojny moskiewskiej, s. 56). Podkreślić należy, że łacińska formuła, którą hetman zagrzewał swoje wojska do walki, pochodzi z dzieł Tacyta. Żółkiewski sparafrazował fragment mowy wodza rzymskiego Gaiusa Claudiusa Drususa Caesara Germanikusa do legionistów w czasie walk z germańskimi Cheruskami w 15 roku n.e.

Siły moskiewskie znajdowały się w dwóch obozach. W jednym stacjonowały oddziały cudzoziemskie dowodzone przez Jakuba De la Gardie. Oprócz Szwedów byli to także Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Flamandowie, Anglicy i Szkoci. W drugim obozie były kilkakrotnie bardziej liczebne oddziały moskiewskie dowodzone przez Dymitra Szujskiego.

Główne uderzenie skierował Żółkiewski najpierw na wojska moskiewskie. Walka z nimi była długa i zacięta. Niektóre roty husarskie wykonywały osiem, a nawet dziesięć szarż. W końcu oddziały moskiewskie załamały się i ruszyły do ucieczki. Polacy ścigali ich przez dłuższy czas. Jeszcze cięższe walki toczyły się z oddziałami cudzoziemskimi, wspierającymi Moskwę. Tak opisywał je Stanisław Żółkiewski: „Płot był między nami długi, jako się wyżej wspomniało, dziury jednak były w onym płocie, tak, iż nam gdyśmy do nich do potkania szli, przyszło onemi dziurami wypadać. Na wielkiej nam przeszkodzie był płot; bo i Pontus [Jakub De la Gardie] przy onym płocie postawił piechotę, która naszych onemi dziurami wypadających i odwracających bardzo psowała. Trwała długo bitwa, bo i naszy się, i oni, zwłaszcza cudzoziemcy poprawowali. Naszym, którzy na moskiewskie hufy przyszli, łacniejsza była sprawa, bo Moskwa nie strzymała razu, jęli uciekać, nasi gonić. W tym też one falkoneciki [małe działa] z trochą piechoty przyszli i bardzo potrzebie dogodzili. Bo do onych Niemców pieszych, którzy przy płocie stali, wygodzili puszkarze z działek, i piechota, choć ich trocha, ale ochrostani [otrzaskani, doświadczeni] i w wielu potrzebach bywali, skoczyli do nich, i upadło zaraz między Niemcy kilku z działek z rusznic-li postrzelanych, wystrzelili i Niemcy do nich i zabili pana hetmanowych dwóch, trzechli. Ale widząc, że ochotnie do nich idą, jęli Niemcy od płotu uciekać do lasu, który tam był nie daleko. Francuzowie i Anglikowie jezdni przecie z naszemi rotami w polu, co raz jedni drugich posilając, czynili; aż kiedy już nie stało onych Niemców pieszych, którzy przy płocie nam byli na przeszkodzie, skupiwszy się kilka rot naszych, uderzyli w onę jazdę cudzoziemską kopijami, kto jeszcze miał, pałaszami, koncerzami, oni też destituti praesidio [opuszczeni od zasłony] ludzi moskiewskich i onej piechoty, nie mogli się oprzeć; jęli w swój obóz uciekać, ale i tam nasi na nich wjechali, bijąc, siekąc, pędzili ich przez obóz własny; wtenczas Pontus i Horn pouciekali. Zostało jeszcze do trzech tysięcy albo i lepiej, tych cudzoziemców, stali w kraju przy lesie, pan hetman jął rozmyślać, jakoby ich z tego fortelu ruszyć. Lecz oni nie mając już starszych, widząc też, że Moskwa pouciekała, coś trochę jeszcze w wiosce, która była przy obozie kniazia Dymitrowym obostrożona [otoczona ostrogiem, zabezpieczona] bawiło się ich, a i sam kniaź Dymitr tamże był. Chcąc tedy owi cudzoziemcy o zdrowiu swym radzić, wysłali do pana hetmana prosząc rokowania. Pan hetman też widząc rzeczy pełne trudności, że ich było niełacno od onego chróstu odrazić, pozwolił. Stanęło na tym, że się dali dobrowolnie; wielka część obiecali się addicere stipendiis [zaciągnąć na żołd] Króla Jegomości, a wszyscy przysięgli i daniem ręki od przedniejszych kapitanów, a po tym i pismem utwierdzili, że nigdy w Moskwie przeciwko Królowi Jegomości służyć nie mają. Pan hetman im też obiecał przy zdrowiu i majętnościach ich zachować, i któryby służyć nie chcieli, wolne przejście do ojczyzny u Króla Jegomości otrzymać” (S. Żółkiewski, Początek i progres wojny moskiewskiej, s. 56–58).

Pomimo rozbicia zasadniczych sił moskiewskich i zneutralizowania korpusu cudzoziemskiego bitwa nie była jednak jeszcze wygrana. Część oddziałów nieprzyjacielskich, które wycofały się z pola bitwy, teraz powróciła do pobliskiej, umocnionej przez Moskali wioski Pirniewo, a także do obozu wojsk moskiewskich.

W obozie schronił się też Dymitr Szujski. Próbowali go skłonić do działania kniaziowie Andrzej Golicyn i Daniel Mezecki, ale niewiele osiągnęli. W obozie znaleźli się także Jakub De la Gardie i Edward Horn. Nie zdołali oni odwieść swoich żołnierzy od kapitulacji. Sam Dymitr, gdy zorientował się, że jego wojska cudzoziemskie dogadują się z hetmanem Żółkiewskim, rzucił się do ucieczki. Aby powstrzymać pogoń, powykładał w obozie najkosztowniejsze przedmioty. Okazało się to metodą skuteczną – żołnierze polscy rzucili się na te łupy. Pomimo ucieczki moskiewskiego dowódcy zwycięstwo było absolutne.

 ***

Powyższy opis bitwy pod Kłuszynem pochodzi z książki "Żółkiewski. Pogromca Moskwy" prof. Wojciecha Polaka, wyd. Biały Kruk.

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Żółkiewski.Pogromca Moskwy – biografia

Żółkiewski.Pogromca Moskwy – biografia

Wojciech Polak

Gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów.

 

Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego

Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego

 

Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.

 

Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku

Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku

Wojciech Polak

Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.

 

Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej

Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej

Andrzej Nowak

Ten tom „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka wprowadza nas w czasy, które w rodzimej historiografii zwykło się nazywać epoką królów elekcyjnych. W opisywanym okresie – od 1572 do 1632 r. – Rzeczpospolita trzykrotnie zmierzyła się z bezkrólewiem.

 

PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł

PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł

 

Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu: 
Dzieje Polski. Tom 1. Skąd nasz ród
Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski
Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła
Dzieje Polski. Tom 4. Trudny złoty wiek.
Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej
Dzieje Polski. Tom 6.

 

Polacy wierni i dzielni

Polacy wierni i dzielni

o. dr hab. Marian Zawada

Polacy – kim jesteśmy? Kim byliśmy? Kim powinniśmy być w przyszłości? O. prof. Marian Zawada od ponad 40 lat szuka odpowiedzi na te pytania. Szuka – i znajduje. Zastanawia się nad kondycją naszego narodu od momentu jego narodzin w X wieku po czasy najbardziej współczesne. I nieustannie jest pełen zachwytu nad duszą polską, nad jej zdolnością przetrwania nawet największych kataklizmów, nad jej niezłomnością.

 

Cuda polskie. Matka Boża i święci w naszych dziejach

Cuda polskie. Matka Boża i święci w naszych dziejach

Czesław Ryszka

Na historię naszego kraju należy patrzeć z punktu widzenia człowieka wierzącego, chrześcijanina, jeśli chce się dzieje Polski interpretować uczciwie. Ta książka nie jest suchym dziełem naukowym, lecz zawiera solidną porcję wiedzy o minionych wiekach. Jest napisana barwnie i żywo. Prezentuje autentyczne wydarzenia, konkretne osoby oraz sprawdzone opinie. Obejmuje okres od Mieszka I po współczesność.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.