Swoją muzyką budził światło Boże. Dziś 175. rocznica śmierci Fryderyka Chopina
Koncert Fryderyka Chopina w salonie księcia Antoniego Radziwiłła. fot. miesięcznik "WPiS" nr 89. Pisali o Chopinie Polacy i cudzoziemcy, artyści i uczeni oraz liczni wielbiciele jego muzyki – zarówno współcześni mu, jak i żyjący później. Najczęściej urzekało ich w nim niezwykłe połączenie jednoznacznie kojarzonego z polskością oryginalnego stylu muzycznego z uniwersalnymi wartościami sztuki. Rodem warszawianin, sercem Polak – napisał o Chopinie w słynnym „Nekrologu” Cyprian Kamil Norwid. Nawet cudzoziemcy rozpoznawali ów trudny do opisania „idiom polskości”. Wszyscy, którzy osobiście znali autora polonezów i mazurków, podkreślali jego patriotyczne zaangażowanie, choć talentem był z niego świata obywatel. Twórczość Chopina zachwycała i zachwyca nadal nawet najbardziej egzotycznych słuchaczy. Wspominał już o tym Artur Rubinstein, znakomicie nawiązując do myśli Norwida. Muzykolog Bohdan Pociej próbując określić, na czym polega ów „przedziwny fenomen polskości” w życiu i twórczości Fryderyka Chopina, wymienił silne zakorzenienie w rodzimej rzeczywistości historyczno-politycznej oraz rozmaite odczytania patriotyzmu w warunkach narodowej niewoli.
Wielkie nadzieje
Fryderyk Chopin przyszedł na świat w Żelazowej Woli 1 marca (22 lutego?) 1810 r. Był to szczególny moment dziejowy dla Rzeczypospolitej, gdyż po klęsce trzech rozbiorów trwał czas wielkich narodowych nadziei związanych z osobą Napoleona. Cesarz Francuzów, pogromca Prus (1806), zwycięzca w starciu z Rosją (1807) i z Austrią (1809), był u szczytu swej błyskotliwej militarnej kariery. Istniało już wtedy Księstwo Warszawskie, utworzone na mocy traktatu w Tylży z 1807 r. Co więcej, w 1809 r. po brawurowej kampanii zakończonej odebraniem Austriakom Galicji i Krakowa przez księcia Józefa Poniatowskiego i jego wojsko wydawało się, że odzyskanie wszystkiego, co nam obca przemoc wzięła, to tylko kwestia czasu. Potem nastąpił ów rok 1812, przejmująco opisywany później przez Mickiewicza, kiedy ponad półmilionowa armia Napoleona, wsparta silnym V Korpusem Polskim, ruszyła na Rosję. Niestety, tragiczny odwrót spod Moskwy i śmierć księcia Józefa w bitwie narodów pod Lipskiem (1813) sprawiły, że Wszystkie nadzieje na wolność zasypał śnieg rosyjski, wymarzona przyszłość rozwiała się z popiołami gasnących obozów wojennych – napisał Kazimierz Wierzyński. Na mocy postanowień Kongresu Wiedeńskiego (1815) z okrojonych ziem Księstwa Warszawskiego utworzono zależne od Rosji Królestwo Polskie ze stolicą w Warszawie. Na króla koronował się car Aleksander I, który podkreślał, iż wskrzeszenie Królestwa Polskiego uważa za najpiękniejszy tytuł do nieśmiertelności. Zachowywał też wszelkie pozory życzliwości dla nowych poddanych. Czas miał pokazać, jak cyniczną prowadził grę…
Początkowy okres istnienia Królestwa wydawał się jednak dla wyczerpanych nieustannymi działaniami wojennymi Polaków nad wyraz pomyślny. W celu pozyskania ich zaufania, a także dla uwiarygodnienia w oczach Europy wizerunku „anioła pokoju” car zezwolił na powrót polskich oddziałów do kraju. Mimo początkowego zdecydowanego sprzeciwu wyraził też zgodę, by powracający Polacy zabrali z Lipska zwłoki księcia Józefa, przewieźli je z honorami do Warszawy i wyprawili uroczysty pogrzeb. Następnym posunięciem cara było nadanie Królestwu Polskiemu konstytucji, która gwarantowała m.in. wolność wyznania, szczególną opiekę rządu nad religią rzymskokatolicką, własne wojsko i aparat administracyjny, wolność druku oraz funkcjonowania języka polskiego w przestrzeni publicznej. Już wówczas pojawiły się też pierwsze rozczarowania, związane np. z powierzeniem funkcji carskiego namiestnika generałowi Zajączkowi, a dowództwa nad wojskiem polskim wielkiemu księciu Konstantemu. Jednak w pierwszych latach istnienia Królestwa zakończenie nieustannych wojen było dla ogółu Obraz Jana Rosena „Bitwa pod Stoczkiem” z 1890 r. ukazujący zbrojne zmagania powstańców listopadowych 14 lutego 1831 r. pod Stoczkiem Łukowskim. fot. miesięcznik "WPiS" nr 89. społeczeństwa najważniejsze, podobnie jak poprawa warunków ekonomicznych, co było zasługą powołanego na stanowisko ministra skarbu księcia Franciszka Druckiego-Lubeckiego.
Zamożność zaczęła wzrastać, miasta dźwigały się z ruin, odżyła też Warszawa, stając się swoistym centrum intelektualnym i kulturalnym Królestwa. Dzieciństwo i młodość Fryderyka Chopina, którego rodzice w związku z zatrudnieniem ojca jako nauczyciela języka francuskiego w Liceum Warszawskim mieszkali już od października 1810 r. w stolicy, przypadło zatem na czasy względnego spokoju. Należy jednak pamiętać, iż patriotycznie nastawiona młodzież szybko zaczęła dostrzegać grożące Polakom niebezpieczeństwo związane z pozornie życzliwą polityką cara Aleksandra. Brutalne postępowanie wielkiego księcia Konstantego wobec polskich oficerów, nie mniej represywne posunięcia carskiego komisarza hrabiego Nikołaja Nowosilcowa oraz pełna aprobata dla metod ich obu okazywana przez generała Zajączka nie pozostawiały złudzeń co do prawdziwych intencji rosyjskiego imperatora.
Frycek podbija Warszawę
Atmosfera rodzinnego domu państwa Chopinów w Warszawie sprzyjała muzycznym zainteresowaniom. Matka Fryderyka, Tekla Justyna, grała na fortepianie, lubiła także śpiewać, a i ojciec, Mikołaj, chętnie brał udział w domowym muzykowaniu jako skrzypek lub flecista. W arkana gry na fortepianie wprowadziła Frycka jego najstarsza siostra Ludwika, później jego nauczycielką została matka. Regularną edukację sześcioletni chłopiec rozpoczął u Wojciecha Żywnego, i to jemu zawdzięczał zamiłowanie do muzyki Johanna Sebastiana Bacha oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta, których będzie cenił do końca życia. Niespełna rok później – w 1817 r. – ukazała się drukiem jedna z pierwszych kompozycji Chopina – Polonez g-moll, wydany staraniem księdza Cybulskiego, proboszcza kościoła Najświętszej Marii Panny na Nowym Mieście. Jak przekazał Oskar Kolberg, edycja obejmowała także, niedochowany do dzisiejszych czasów, słynny marsz, który na rozkaz wielkiego księcia Konstantego grano w wersji zinstrumentowanej podczas parad wojskowych na placu Saskim.
Równolegle rozwijała się także kariera pianistyczna młodego wirtuoza. Frycek debiutował (nie licząc domowych koncertów) w 1818 r. na urządzonym przez Juliana Ursyna Niemcewicza wieczorze Towarzystwa Dobroczynności w pałacu Radziwiłłowskim. Ośmiolatek okrzyknięty przez stołeczną prasę mianem geniusza muzycznego koncertował z wielkim powodzeniem w salonach warszawskiej socjety; był stałym gościem m.in. u Czartoryskich, Sapiehów, Czetwertyńskich, Radziwiłłów, Sowińskich, Kickich. Grał także w Belwederze w obecności wielkiego księcia Konstantego. Podobno, ile razy dostawał on ataku wściekłości, księżna Joanna wysyłała poselstwo do pałacu Kazimierzowskiego, gdzie mieszkali Chopinowie. Adiutant wielkiego księcia porucznik Kicki albo szef sztabu wielkiego księcia generał Dimitrij Kuruta zabierali młodego pianistę do Belwederu, gdzie, jak opisywał Kazimierz Wierzyński, Fryderyk pełnił rolę Orfeusza uciszającego [swoją grą] furie wielkoksiążęce…
Z pewnością nie było to przyjemne doświadczenie dla wrażliwego młodzieńca. Przykrości doznawane w Belwederze rekompensowała atmosfera rodzinnego domu, bowiem rodzice Fryderyka prowadzili intensywne życie towarzyskie. Do stałych bywalców w ich salonie należeli czołowi przedstawiciele intelektualnej elity Warszawy, m.in. Kazimierz Brodziński (uczestnik kampanii z 1812 r., poeta, a od 1822 r. wykładowca literatury na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim), Samuel Bogumił Linde, autor cenionego do dziś Słownika Języka Polskiego, kartograf i geodeta Juliusz Kolberg, ojciec Wilhelma (przyszłego inżyniera hydrografa, jednego z budowniczych Kanału Augustowskiego) oraz Oskara (pioniera polskiej etnografii). Obaj bracia Kolbergowie byli zaprzyjaźnieni z Fryderykiem, który w 1823 r. został uczniem Liceum Warszawskiego. Chłopiec rozpoczął także edukację w zakresie kompozycji pod kierunkiem Józefa Elsnera, uważanego wówczas obok Karola Kurpińskiego za najwybitniejszego twórcę polskich oper. Uczył się także gry na organach, a lekcji udzielał mu popularny w Warszawie kompozytor Wilhelm Wacław Würfel, autor wirtuozowskich utworów fortepianowych.
Frycek był chłopcem towarzyskim, lubianym przez rówieśników, niezwykle kreatywnym w organizowaniu rozrywek, podczas których popisywał się nie tylko talentem muzycznym, ale i aktorskim. Do jego najbliższych kolegów w czasach licealnych należał Dominik Dziewanowski – bratanek Jana Nepomucena, rotmistrza 1 Pułku Szwoleżerów-Lansjerów Gwardii Cesarskiej, zmarłego z ran odniesionych podczas słynnej szarży w wąwozie Somosierra. Ów oficer był niegdyś uczniem Mikołaja Chopina, a także ojcem chrzestnym najstarszej siostry Fryderyka, Ludwiki. Kiedy w majątku rodziców Dominika – Szafarni Frycek spędzał wakacje, zetknął się tam z folklorem wiejskim Mazowsza i Kujaw; w przyszłości stanie się on jednym z głównych źródeł twórczej inspiracji artysty. Inny kolega szkolny, Julian Fontana, zostanie impresariem i wydawcą utworów Fryderyka, jako pierwszy też zagra jego utwory na Kubie. Do pozostałych przyjaciół należeli: Konstanty Gaszyński, przyszły bard Powstania Listopadowego, a także Jan Białobłocki, Tytus Wojciechowski i Eustachy Marylski.
Uczniowie Liceum Warszawskiego lubili spędzać czas w oryginalny sposób: O zmroku, mając wolne chwile od nauki, opowiadaliśmy wypadki z historii polskiej jak śmierć króla Warneńczyka, Żółkiewskiego, staczane bitwy przez wodzów naszych i to wszystko młody Chopin wygrywał na fortepianie. Nieraz popłakaliśmy się przy tej muzyce – pisał Eustachy Marylski. Tak oto dojrzewało młode pokolenie, dla którego już niedługo miał nadejść czas próby dziejowej. O świadomości patriotycznej Chopina w tym czasie świadczy jego postawa wobec konieczności występu dla cara Aleksandra podczas jego pobytu w Warszawie w kwietniu 1825 r. Młody artysta chciał odmówić udziału w koncercie, mając zapewne w pamięci głośną, bolesną dla mieszkańców stolicy sprawę publicznej degradacji i skazania na katorgę majora Waleriana Łukasińskiego i jego towarzyszy – członków Towarzystwa Patriotycznego. Opór był jednak niemożliwy; niepełnoletni wówczas Fryderyk nie mógł sprzeciwić się woli ojca, który należał do orientacji lojalistycznej, a poza tym obawiał się o utratę posady. Po koncercie car obdarował piętnastoletniego wirtuoza pierścieniem z brylantem, który artysta już po wyjeździe z ojczyzny sprzedał. W tym samym roku powierzono Fryderykowi rolę organisty w kościele sióstr Wizytek, a prawdopodobnie pod koniec listopada usłyszał w Wilanowie grę Chopina muzykalny książę Antoni Radziwiłł, namiestnik Wielkiego Księstwa Poznańskiego. W latach późniejszych kilkakrotnie będzie gościł utalentowanego młodzieńca w swoim pałacyku myśliwskim w Antoninie.
W 1826 r. Fryderyk ukończył liceum, decydując się na kontynuację nauki w Szkole Głównej Muzyki kierowanej przez Józefa Elsnera, którego do końca życia będzie darzył estymą jako nauczyciela trudnej sztuki kompozycji. Uczęszczał też na wykłady z literatury polskiej powszechnie lubianego przez studentów prof. Kazimierza Brodzińskiego. W latach studiów Fryderyk zawarł nowe przyjaźnie, m.in. z Ignacym Feliksem Dobrzyńskim, który miał w przyszłości zasłynąć jako autor dzieł symfonicznych, a także z poetami Józefem Bohdanem Zaleskim oraz Stefanem Witwickim, do których tekstów komponował pieśni. Jeszcze w czasach warszawskich powstała urokliwa Hulanka do słów Witwickiego, którą później z rozmaitymi tekstami śpiewali powstańcy listopadowi. Do bliskich przyjaciół Chopina należał wówczas także nieco starszy od niego student prawa i administracji Aleksander Jełowicki. Jego losy – w przyszłości uczestnika Powstania Listopadowego, a następnie kapłana, jednego z kapelanów Wielkiej Emigracji, w przejmujący sposób połączą się z drogą życiową Fryderyka Chopina.
W latach studenckich powstały pierwsze dojrzałe kompozycje Chopina, pisane pod opieką Elsnera: Wariacje B-dur na temat Lá ci darem la mano z Don Giovanniego Wolfganga Amadeusza Mozarta z finałowym brawurowym polonezem, Fantazja na tematy polskie, zawierająca m.in. motywy popularnej piosenki o Laurze i Filonie, oraz Rondo á la Krakowiak z oryginalnie opracowanym krakowiakiem Albośmy to jacy tacy. Młody artysta nadal aktywnie uczestniczył w życiu muzycznym Warszawy, nie tylko sam koncertując, ale też biorąc udział we wszystkich Portret Fryderyka Chopina namalowany ok. 1838 przez francuskiego artystę Eugène’a Delacroix. fot. miesięcznik "WPiS" nr 89. ważniejszych wydarzeniach artystycznych. Obejrzał np. polską prapremierę opery Wolny Strzelec Carla Marii von Webera, która bardzo przypadła mu do gustu. W 1829 r. wielkie wrażenie wywarła na nim gra „wirtuoza skrzypiec wszechczasów” Niccolo Paganiniego, zaproszonego do Warszawy w związku z koronacją cara Mikołaja I na króla polskiego. Miał także okazję usłyszeć słynną niemiecką sopranistkę Henriettę Sontag; wysoko cenił jej głos i umiejętności wokalne.
Geniusz muzyczny na emigracji
Gdy w 1829 r. Fryderyk ukończył Szkołę Główną Muzyki, na jego świadectwie Józef Elsner napisał: „Szopen Friderik – szczególna zdolność, geniusz muzyczny”. Niedługo później 19-letni artysta wyjechał na pierwsze tournée koncertowe do Wiednia. Po drodze zwiedzał Kraków i jego okolice – m.in. kopalnię soli w Wieliczce, Ojców i Pieskową Skałę. W Wiedniu, dzięki pomocy dawnego nauczyciela, Würfla, dał dwa koncerty w Theater am Kärntnertor (pierwszy stały teatr w tym mieście), gdzie wykonał swoje Wariacje oraz Rondo, a także na życzenie publiczności improwizował na temat polski, wybierając melodię prastarej obrzędowej pieśni weselnej Oj, chmielu, chmielu. Występy młodego Polaka zostały gorąco przyjęte przez wiedeńską publiczność i krytyków.
Po powrocie do Warszawy Chopin intensywnie występował i rozpoczął pracę nad Koncertem f-moll, którego warszawskie prawykonanie wywołało euforię publiczności. Zaiste! Daleko rozgłosi swe imię kto w młodych latach tak zaczyna! – pisał Maurycy Mochnacki. Zachęcony sukcesem, Fryderyk rozpoczął pracę nad kolejnym, Koncertem – e-moll, który już po pierwszej oficjalnej próbie z orkiestrą we wrześniu 1830 r. został określony w „Krajowym Dzienniku Powszechnym” jako „utwór geniusza”. 20-letni artysta planował ponowny wyjazd koncertowy do Wiednia, ale mimo obiecujących perspektyw zagranicznej kariery nie była to dla niego łatwa decyzja. Pisał wówczas w liście do najbliższego przyjaciela, Tytusa Wojciechowskiego: Nie mam dosyć siły do zdecydowania dnia; myślę, że wyjeżdżam po to, żebym na zawsze zapomniał o domu; myślę że jadę umrzeć – a jak to przykro musi być umierać gdzie indziej, nie tam gdzie się żyło.
Obawiając się szpiclów Nowosilcowa inwigilujących przesyłaną pocztą korespondencję, wysłał ów list przez zaufaną osobę. W Warszawie bowiem znów wzmogły się aresztowania, szalała cenzura. Zaniepokojony rewolucyjnymi wydarzeniami we Francji i w Belgii car Mikołaj zamierzał interweniować wysyłając tam przeciwko „buntownikom” polskie oddziały. Młodzi podchorążowie, pozostający od 1828 r. w sprzysiężeniu zawiązanemu p
rzeciwko carowi i wielkiemu księciu Konstantemu, zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa dekonspiracji. Nie ulegało wątpliwości, iż wybuch powstania jest kwestią najbliższych tygodni; ojciec Fryderyka pragnął aby jego syn, od dzieciństwa zmagający się z problemami zdrowotnymi, wyjechał jak najszybciej, nie narażając się na niebezpieczeństwo.
11 października 1830 r. odbył się pożegnalny koncert Chopina w Teatrze Narodowym, podczas którego artysta wykonał Koncert e-moll oraz Fantazję na tematy polskie. Wystąpiły także dwie młode śpiewaczki warszawskie – Anetta Wołkow oraz Konstancja Gładkowska, pierwsza miłość Fryderyka. W dzień zaduszny, 2 listopada, na cztery tygodnie przed wybuchem powstania Chopin opuszczał Warszawę na zawsze. Przy rogatkach na Woli serdecznie żegnali go przyjaciele, profesorowie i znajomi. Józef Elsner specjalnie na tę okazję skomponował kantatę Zrodzony w polskiej krainie, niech Twój talent wszędzie słynie do tekstu Ludwika Dmuszewskiego. Kiedy wybrzmiały słowa Choć opuszczasz nasze kraje/ Lecz serce Twoje wpośród nas zostaje, przyjaciele wręczyli młodemu artyście srebrną puszkę z polską ziemią…
W Wiedniu dotarła do Fryderyka wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie. W mieście, w którym przed rokiem odnosił artystyczne sukcesy, nastąpił jeden z najbardziej dramatycznych momentów w jego życiu. Wiedział, iż dla Polaków nadeszła decydująca chwila próby dziejowej, pragnął więc z całego serca powrócić do kraju i walczyć w szeregach powstańczych. Od tych zamiarów odwiódł go towarzyszący mu w podróży Tytus Wojciechowski; sam jednak udał się w drogę powrotną i wziął udział w wojnie polsko-rosyjskiej w stopniu podporucznika.
Fryderyk został więc sam, a decyzja o pozostaniu za granicą wywołała poważny konflikt sumienia, który pozostawi w jego psychice ślady do końca życia. Żałował wyjazdu, śmiertelnie niepokoił się o los rodziców, sióstr, ukochanej Konstancji, przyjaciół biorących udział w powstańczych zmaganiach. Zawierał co prawda nowe znajomości – m.in. ze znakomitym skrzypkiem Josephem Slavikiem i wielką sławą ówczesnej medycyny dr. Johannem Malfattim, brał udział w wiedeńskim życiu muzycznym, jednak nie był w stanie koncertować. O jego stanie psychicznym najlepiej świadczy list do Jana Matuszyńskiego, napisany tuż po samotnie spędzonych w Wiedniu świętach Bożego Narodzenia: Gdybym mógł, wszystkie bym tony poruszył jakie by mi tylko ślepe, wściekłe, rozjuszone nasłało uczucie, aby choć w części odgadnąć te pieśni, których rozbite echa gdzieś jeszcze po brzegach Dunaju błądzą, co wojsko Jana śpiewało (…). Mój Boże i ona [Konstancja] i siostry choć szarpiami mogą się przysłużyć, a ja… Gdyby nie to że ojcu teraz może ciężar, natychmiast bym powrócił. Przeklinam chwilę wyjazdu. W salonie udaję spokojnego, a wróciwszy piorunuję na fortepianie (…).
Według tradycji to właśnie w Wiedniu miały powstać pierwsze szkice słynnego Scherza h-moll z wplecionym motywem kolędy Lulajże Jezuniu oraz Ballady g-moll. Po raz pierwszy wystąpił dopiero na początku kwietnia 1831 r.
Fryderyk nadal oczekiwał wiadomości z kraju; 14 maja 1831 r. w liście do rodziców napisał: Co sądzicie o zwycięstwie generała Dwernickiego pod Stoczkiem? Oby Bóg nadal pomagał! W lipcu 1831 r. zdecydował się opuścić Wiedeń i wyruszyć do Paryża. W Stuttgarcie dotarła do niego hiobowa wieść o upadku Warszawy i tragicznym zakończeniu powstańczych zmagań. Silny wstrząs psychiczny, który wówczas przeżył, znalazł swój wyraz w spontanicznych, przejmujących w swym wyrazie notatkach: Pisałem poprzednie karty nic nie wiedząc, że wróg w domu. Przedmieścia zburzone – spalone – Jaś! – Wiluś na wałach pewnie zginął – Marcela widzę w niewoli – Sowiński, ten poczciwiec w ręku tych szelmów! O Boże jesteś Ty! Jesteś i nie mścisz się! Czy jeszcze nie dość Ci zbrodni moskiewskich (…) Mój biedny Ojciec! – Mój poczciwiec może głodny, nie ma za co Matce chleba kupić! (…) Matko, cierpiąca tkliwa Matko (…). Spalili miasto! Ach czemuż choć jednego Moskala zabić nie mogłem! (…). A może wcale Matki już nie mam. Może ją Moskal zabił, zamordował (…). Ojciec w rozpaczy (…), a ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam… Czy właśnie wtedy powstały pierwsze szkice słynnej Etiudy c-moll,nazywanej „rewolucyjną”?
Do Paryża przybył we wrześniu, a niedługo później otrzymał pomyślne wiadomości, iż wszyscy z rodziny ocaleli. Odezwał się także Tytus, który po ranach doznanych w powstańczych zmaganiach powrócił do zdrowia. W stolicy Francji zaczęli pojawiać się liczni uchodzący przed zemstą Rosjan Polacy, entuzjastycznie przyjmowani przez ludność miasta. Polskę mieli wszyscy na ustach, dla wielu była ona symbolem wolności – pisał Kazimierz Wierzyński.
Pierwsze miesiące pobytu w stolicy Francji nie należały do najłatwiejszych. Co prawda Chopinowi udało się nawiązać kontakty z paryskim środowiskiem muzycznym – poznał m.in. Ferdinando Paëra, Luigiego Cherubiniego, Gioacchino Rossiniego, a także wielką pianistyczną sławę – Friedricha Kalkbrennera, który bardzo wysoko ocenił jego umiejętności, jednak zorganizowanie koncertu okazało się przedsięwzięciem nad wyraz trudnym. Na talencie Fryderyka poznał się dopiero Robert Schumann, który zapoznawszy się z wydanymi jeszcze w Wiedniu Wariacjami na temat „Lá ci darem la mano” zamieścił w lipskiej „Allgemeine Musikalische Zeitung” recenzję, w której padły słynne słowa: Panowie, czapki z głów, oto geniusz!. Do pierwszego publicznego występu Chopina w Paryżu doszło w lutym 1832 r.; zagrał wówczas Koncert f-moll oraz owe Wariacje, które tak przypadły do gustu Schumannowi. Poznał wówczas znakomitego węgierskiego pianistę i kompozytora Franciszka Liszta, z którym serdecznie się zaprzyjaźnił; w przyszłości Liszt napisze pierwszą biografię polskiego kolegi. Występ okazał się wielkim sukcesem. Znany paryski krytyk François Joseph Fétis napisał wówczas: Pan Chopin wykonał koncert, który zdumiał i przyjemnie zaskoczył audytorium zarówno świeżością melodii i rodzajem pasażów (…). Jest dusza w tych melodiach, jest fantazja w tych pasażach, a wszędzie jest oryginalność. (…) Również jako wirtuoz zasługuje młody artysta na pochwały. Gra jego jest elegancka, lekka, pełna wdzięku i odznacza się blaskiem i czystością.
Także entuzjastyczne przyjęcie przez paryską publiczność (Wszystkich tutejszych fortepianistów zabił na śmierć, cały Paryż ogłupił) nie pozostało bez echa. Pierwsze zamówienia na lekcje gry na fortepianie pozwoliły młodemu artyście na ustabilizowanie sytuacji finansowej. Zadecydował wówczas, że zostanie w stolicy Francji na dłużej. Z wielkim powodzeniem występował w salonach paryskiej socjety, nawiązał znajomości z Hectorem Berliozem, Felixem Mendelssohnem, Vincenzo Bellinim oraz z Heinrichem Heinem, współpracował ze znakomitym francuskim wiolonczelistą Auguste’em Franchomme’em. Zaprzyjaźnił się z rodakami z kręgu Wielkiej Emigracji – m.in. Adamem Mickiewiczem, księciem Adamem Jerzym Czartoryskim, jego siostrą księżną Marią Wirtemberską oraz znaną z urody i talentu wokalnego Delfiną Potocką.
O patriotycznym zaangażowaniu Fryderyka w tym czasie świadczy pewne znaczące wydarzenie z 1835 r., które miało miejsce w Dreźnie, w salonie znanych mu jeszcze z czasów warszawskich państwa Wodzińskich. Chopin improwizował wówczas na temat Jeszcze Polska nie zginęła, co nie spodobało się obecnemu na tym wieczorze sekretarzowi ambasady rosyjskiej. Hrabia Józef Krasiński za obecność w domu, gdzie śpiewano rewolucyjne, patriotyczne pieśni nie dostał przedłużenia pobytu w Dreźnie, a państwu Wodzińskim kazano wyjechać z miasta. Chopin wracając do Paryża odwiedził w Lipsku Roberta i Klarę Schumannów; w rok później niemiecki kompozytor zamieści w „Neue Zeitschrift fűr Musik” recenzję wydanego w Lipsku Koncertu f-moll, pisząc w niej: Gdyby samowładny, potężny monarcha Północy wiedział, jak niebezpieczny wróg grozi mu w pełnych prostoty melodiach mazurków, zakazałby pewnie tej muzyki. Dzieła Chopina to ukryte wśród kwiatów armaty.
Ambasador Rosji w Paryżu, hrabia Pozzo di Borgo, inwigilował z rozkazu cara Mikołaja środowisko Wielkiej Emigracji. W 1834 r. car wydał rozporządzenie, aby wszyscy przebywający we Francji Polacy zgłosili się do ambasady rosyjskiej i przedłużyli paszporty; kto nie dopełnił tego obowiązku, tracił prawo powrotu na ziemie polskie. Uzyskanie przedłużenia wiązało się rzecz jasna z tłumaczeniem się z dotychczasowego postępowania: należało „odciąć się” od udziału w powstaniu i zadeklarować lojalność wobec imperium rosyjskiego. Chopin, podobnie jak wielu rodaków, nie uczynił tego, dobrowolnie decydując się na status emigranta. Mimo to kilka lat później rosyjski ambasador przedłoży będącemu już wówczas u szczytu sławy artyście propozycję objęcia stanowiska „pierwszego pianisty imperatora Rosji”, które dawało wysoką pensję, zapewniało emeryturę i liczne zaszczyty. Chopin wypowiedział wtedy słynne słowa: Jakkolwiek nie brałem udziału w rewolucji [powstaniu] 1831 (…) to jednak sercem byłem z tymi którzy ją robili. Dlatego uważam się za emigranta, który to tytuł nie pozwala przyjąć mi innego.
George Sand (1804-76), właściwie Amantine Aurore Lucile Dupin, francuska powieściopisarka, długoletnia przyjaciółka i opiekunka Chopina. Portret namalował August Charpentier. fot. miesięcznik "WPiS" nr 89. Taka postawa wiązała się z zamknięciem na zawsze drogi powrotu do Polski.
Intensywna działalność koncertowa, pedagogiczna oraz liczne spotkania towarzyskie w pierwszych latach pobytu w Paryżu nie pozostawiły Chopinowi wiele czasu na pracę kompozytorską. Powstały wówczas jednak pierwsze w historii muzyki fortepianowej etiudy koncertowe, doszło także do publikacji m.in. Scherza h-moll i b-moll, a także Ballady g-moll. Szczytowy okres twórczości Fryderyka przypadnie na lata późniejsze, gdy nawiąże bliższą znajomość z francuską pisarką Aurorą Dudevant, publikującą pod męskim pseudonimem George Sand. Podczas słynnej wyprawy tej pary w zimie 1838 r. na Majorkę w archipelagu Balearów Chopin pracował nad cyklem Preludiów, ukończył także Polonezy A-dur i c-moll. Pierwszego z tych polonezów kompozytor wyobrażał sobie jako utwór, który powinien zabrzmieć podczas koronacji króla niepodległej Polski. Dziś Polonez A-dur należy do powszechnie rozpoznawalnych utworów Chopina. W powstałym na wyspie Mazurku e-moll, jednym z najbardziej znanych, pobrzmiewa nuta powstańczej piosenki o ułanie i dziewczynie (Tam na błoniu błyszczy kwiecie).
Niestety podczas pobytu na Majorce stan zdrowia artysty uległ gwałtownemu pogorszeniu; zdiagnozowano u niego gruźlicę. George Sand wspominała: Będąc śmiertelnie chory, stworzył na Majorce muzykę przywodzącą nieodparcie myśl o raju. Po dramatycznym powrocie z tej podróży i rekonwalescencji w Marsylii, otrzymał zaproszenie do Nohant, wiejskiej posiadłości Aurory. Tam ukończył naszkicowane na Balearach kompozycje. Przez kilka następnych lat związku z George Sand Chopin spędzał w Nohant letnie miesiące i intensywnie komponował, m.in. Fantazję f-moll, Nokturny z op. 48, Balladę As-dur czy też Polonez As-dur. Przez pozostałą część roku przebywał w Paryżu, ciesząc się wciąż niesłabnącym powodzeniem jako wirtuoz; koncertował m.in. w obecności markiza de Custine. Utrzymywał także znajomość ze znakomitym malarzem Eugéne’em Delacroix oraz z pisarzem Théophile’em Gautierem. Pracował też ze swoimi uczniami.
Konflikt George Sand z synem Maurycym i córką Solange, którą Fryderyk bardzo polubił, przyczynił się do rozpadu jego relacji z pisarką. W 1837 r. nastąpiło zerwanie, które stało się wielkim osobistym dramatem Chopina i bardzo odbiło się na jego zdrowiu. Mimo to, w 1848 r., po entuzjastycznie przyjętym koncercie w Paryżu, zdecydował się za namową swej uczennicy Jane Stirling na podróż koncertową do Anglii i Szkocji. Odniósł tam wielki sukces, grał m.in. w obecności królowej Wiktorii i jej męża – księcia Alberta. Mimo opieki Jane i jej siostry wyczerpujące koncerty oraz wilgotny klimat spowodowały gwałtowny postęp choroby. 16 listopada w stanie silnego osłabienia i z gorączką wystąpił po raz ostatni w sali Guidhall w Londynie; dochód z koncertu był przeznaczony na weteranów Powstania Listopadowego.
Po powrocie do Paryża próbował jeszcze komponować i dawał lekcje. Był jednak coraz słabszy; na początku 1849 r. przestał przyjmować nowych uczniów. Mimo własnych cierpień odwiedził chorego Mickiewicza, dla którego improwizował. Coraz częściej przyjmował odwiedzających go przyjaciół – Eugéne’a Delacroix, Cypriana Kamila Norwida, Delfinę Potocką, Marię Kalergis, ulubioną uczennicę księżną Marcelinę Czartoryską wraz z mężem Aleksandrem, Bohdana Zaleskiego, Auguste’a Franchomme’a. W sierpniu przyjechała z Warszawy najstarsza siostra, Ludwika, z mężem i córką. Pojawił się także dawny przyjaciel ks. Aleksander Jełowicki, jeden z najbardziej oddanych kapelanów Wielkiej Emigracji. To on wyspowiada Chopina i udzieli mu ostatnich sakramentów. Jak przekazała Paulina Viardot-Garcia, Chopin znajdował jeszcze siły, by każdemu powiedzieć serdeczne słowo, by pocieszyć przyjaciół. 16 października poprosił o zniszczenie rękopisów ostatnich kompozycji, a Ludwice wyznał, że pragnie, aby jego serce przewiozła do Warszawy. Nadeszła ostatnia noc – pisał Kazimierz Wierzyński – Dostał nerwowych kurczów, cierpiał dotkliwie (…) Słuchał modlitw księdza Jełowickiego, przy końcu ich powiedział głośno Amen. Zmarł 17 października 1849 r. około godziny drugiej nad ranem.
W nim straciła Polska największego muzyka, jakim poszczycić się może, a świat muzyczny założyciela nowej szkoły, szkoły romantycznej – napisał Stanisław Mycielski w nekrologu zamieszczonym 11 listopada 1849 r. w „Gazecie Poznańskiej”. Podczas uroczystości żałobnych w paryskim kościele św. Magdaleny wykonano, zgodnie z ostatnią wolą zmarłego, Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta, a utwory Chopina, Preludia e-moll i b-moll, zagrał na organach Louis James Lefébure-Wély. Kondukt żałobny na cmentarz Père Lachaise był godny osoby rodu królewskiego, jak pisze Irena Poniatowska. W ostatniej drodze Chopinowi towarzyszyli m.in. książę Adam Jerzy Czartoryski, wybitny kompozytor Giacomo Meyerbeer, księżna Marcelina Czartoryska wraz z mężem, Auguste Franchomme, Ignacy Pleyel, Eugéne Delacroix oraz Théophile Gautier. Za trumną podążali Ludwika wraz z mężem i córką, Jane Stirling, a także inni uczniowie, przyjaciele, liczni Polacy oraz przedstawiciele paryskiego świata muzycznego. Po modlitwach księży, po bolesnym „Requiestat in pace”, wysypano na spuszczoną już do dołu trumnę garść ziemi – tę samą, którą przed dwudziestu laty wyjeżdżającemu Chopinowi ofiarowali w srebrnej czarze żegnający się z nim przyjaciele – napisał Henryk Opieński, opierając się na relacji Ludwiki z Jędrzejowiczów Ciechomskiej, siostrzenicy kompozytora. Serce artysty, zgodnie z jego ostatnią wolą, siostra przewiozła do Warszawy, gdzie spoczęło w kościele św. Krzyża.
17 października 1999 r. w 150. rocznicę śmierci kompozytora podczas nabożeństwa w tejże świątyni poeta ks. Jan Twardowski powiedział wzruszające słowa, które stanowią chyba najlepsze podsumowanie niezwykłego życia oraz wielkiego dzieła Fryderyka Chopina: dostał wielki dar od Boga – dar wielkiej muzyki, uniwersalnej, docierającej do wszystkich, do młodego i starego, do prostego i do wykształconego, do Polaka i do Japończyka. Ta muzyka wzrusza, budzi tęsknotę za miłością za dobrocią. W tym kościele są relikwie, to znaczy wspomnienia po świętych, ale świętym jest nie tylko święty kanonizowany, ale i ten, który budzi światło Boże w życiu doczesnym. Chopin był tym, który budził światło Boże swoją muzyką.
***
Powyższy artykuł dr Moniki Makowskiej ukazał się w miesięczniku "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" nr 89.
(AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni po miesięcznik "WPiS" oraz publikacje związane opowiadające o pięknie sztuki:
WPIS 09/2024 (e-wydanie)
Ukazał się już najnowszy, wrześniowy numer miesięcznika „Wpis”. Jak każdego miesiąca przygotowaliśmy dla Państwa wyselekcjonowany zbiór felietonów powiązanych z aktualną tematyką, wywiady z wybitnymi osobistościami z dziedziny polskiej nauki (choć nie tylko), jak również całą serię artykułów historycznych, nawiązujących do bieżących rocznic.
Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe
"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku.
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.
Prenumerata elektroniczna WPiSu na drugie półrocze 2024 roku (5 numerów od lipca do grudnia włącznie w tym jeden podwójny)
Prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.
Sándor Petőfi. Lutnia i miecz
Sándor Petőfi żył krótko, niespełna 27 lat. Zginął jako adiutant gen. Józefa Bema w okrutnej bitwie z przeważającymi wojskami rosyjskimi pod Szegeszwarem, w gorący lipcowy dzień 1849 roku. Ten młody bohater nie odszedł jednak w zapomnienie, bowiem pozostawił po sobie obfitą spuściznę literacką, która do dziś stanowi tyleż patriotyczną, co romantyczną inspirację Węgrów. Zważywszy na wiek poety, bogactwo jego twórczości jest zdumiewające.
János Pilinszky. Kamień i chleb. Wybór poezji i prozy
János Pilinszky (1921–1981) należy do najbardziej cenionych węgierskich pisarzy XX w. Jeszcze za życia uznano go za czołowego reprezentanta swego pokolenia, otaczając niemal kultem. Jego twórczość, zwłaszcza tajemnicza i przejmująca poezja, wywierała na Węgrów jakby nadprzyrodzony wpływ.
Na Powrót. Wiersze
Zamieszczone w tym tomie wiersze powstały na przestrzeni wielu lat; mimo swej różnorodności tematycznej stanowią spójną całość. Sam Autor określa ten zbiór mianem „cyklu poetyckiego o duszy w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.