Rocznica hołdu Szujskich, czyli jak car Rosji kłaniał się polskiemu królowi
Hołd carów Szujskich, Jan Kanty Szwedkowski. fot. Wikipedia
W rocznicę hołdu Szujskich, który odbył się 29 października 1611 r., publikujemy opis tego wydarzenia zawarty w V tomie „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka.
***
W czerwcu 1611 roku, kiedy na zgliszczach spalonej połowy stolicy państwa carów toczyły się od kilku miesięcy zażarte walki powstańców Lapunowa z załogą Gosiewskiego, możliwe było już tylko zorganizowanie odsieczy pod sztandarem Rzeczypospolitej. Wojna domowa w państwie moskiewskim wygasała, przybierając coraz wyraźniej kształt wojny „narodowej” przeciw „Lachom” i „Litwie”. Otwarte było pytanie, czy tę wojnę Rzeczpospolita może wygrać jeszcze dla królewicza Władysława jako cara, zabezpieczyć na trwałe jego tron na Kremlu i odnowić realne nadzieje przynajmniej na „wieczny sojusz” polsko-moskiewski. Czy też walkę trzeba kontynuować po to, żeby utrwalić tylko zdobycze terytorialne dla Rzeczypospolitej, z ich najważniejszym symbolem – Smoleńskiem? A to pytanie właśnie trzeba było rozstrzygać z udziałem sejmu. (...)
W owym czasie obradowały już sejmiki zwołane przez króla, a sam monarcha zmierzał z wolna na sejm do Warszawy. Po drodze namawiał hetmana Chodkiewicza, by wziął na siebie misję poprowadzenia odsieczy dla załogi Kremla. Hetman litewski zostawił w liście do żony kapitalne świadectwo, jak się to namawianie – w czasie wspólnego biesiadowania króla i Chodkiewicza w majątku kanclerza Sapiehy w Tołczynie – odbywało. Trudno się powstrzymać od dłuższego cytatu: „Kiedy mię już prawie dobrze przygrzano, pił do mnie Król i rzecze mi: «Przez zdrowie Waszmości, którego Waszmosci życzymy uprzejmie». Podziękowałem uniżenie. Zatym zaczęła się dobra myśl [zabawa]; kazano w trąby, w bębny uderzyć, okrzyk w izbie. Dworzanie wszyscy, rozkazał Jego Królewska Mość, aby za zdrowie moje wypili; pił sam do żołnierzów i sług moich za mojeż zdrowie […] Mnie się już mózg zagrzał, przyszło mi do rozbierania; jenom w samej delijce przyszedł do Króla. Wyuzdałem się aż nazbyt, acz nie nad przystojność, ale ile z panem – nazbyt. […] I tak wsadziwszy mi szklenicę wina na rękę swą, [Król] trzymał, ażem ją wypił. Stłukłem szklenicę o głowę, aż Król rzecze: «Miły panie hetmanie, nie tłuczcie tej głowy, siła nam na niej zależy». Snam [podobnom] odpowiedział: «I głowa, i ręce zdrowe, i serce stałe; jeno go Waszą Królewską niełaską swą niewątl». […] Obłapiałem go w pas już nie nisko, zalawszy się łzami. Król westchnął i łzy mu kręciły się w oczach, a obłapił mnie. Ja tego wszystkiego nic nie wspomnę, bom był pijany haniebnie; ale mi to wszystko tłumaczyli słudzy i drudzy dworzanie. Biegałem na koniu pod oknem u Króla; chciał pan ze mną pić, jeno że mię haniebnie pijanego widział, tedy dał mi pokój. Wymacał tedy we mnie, żem niefutrowany [nieudawany] sługa jego, i dziwnie był kontent, że mię takiego widział”.
Takie były kulisy wschodniej polityki w szczęśliwej godzinie. Król grzał się w blasku smoleńskiego triumfu, którego gratulowali mu m.in. papież Paweł V, cesarz Rudolf II i król Hiszpanii Filip III. W Wilnie Zygmunt świętował już razem z królewiczami (Władysławem i Janem Kazimierzem) oraz małżonką, naradzając się jednocześnie z panami litewskimi w sprawach dalszej strategii wobec Moskwy. Sejmiki w większości opowiadały się za zmierzaniem do traktatów raczej niż walki do upadłego o Kreml. Również większość zgadzała się na pobór podatków, choć w różnej wysokości – od jednego poboru (co nie wystarczyłoby nawet na pokrycie dawno zaległego żołdu) do trzech. Król wjechał uroczyście do Warszawy 16 września. Dziesięć dni później sejm zaczął swoje obrady. (...)
Sprawą dominującą w obradach była oczywiście polityka wobec Moskwy. Trudno było w tym kontekście nie docenić sukcesu odniesionego w czerwcu pod Smoleńskiem. Ducha królewskich nadziei z tym związanych oddają słowa ułożonej przez kancelarię Zygmunta pierwszej konstytucji tego sejmu: „Iż za łaską Bożą y pomocą iego ś.[więtą] Woiewództwo Smoleńskie y insze Zamki y Prowincye z rąk nieprzyjacielskich rekuperowaliśmy, tedy one według przysięgi y powinności Naszey Królewskiey Rzeczypospolitey iako własność oddajemy”. A więc, wbrew tylekroć stawianym zarzutom o niedotrzymywanie pactów conventów, udało się właśnie zrealizować ich – jak się zdawało, najtrudniejszy punkt: odzyskać to, czego nie potrafił odbić od Moskwy ani Zygmunt August, ani Stefan Batory. Tym sukcesem, zgodnie z zasadą, iż zwycięzcy się nie sądzi, Zygmunt III bronił legalności wojny, którą wszak zaczął bez formalnej zgody sejmu (a tylko – przypomnijmy – za przyzwoleniem senatorów, potwierdzonym przez część sejmików). Teraz senatorowie radzili, co dalej robić. Prawie wszyscy zgadzali się na potrzebę uchwalenia podatków na wojsko. Większość dodawała do tego myśl o prowadzeniu wojny aż do zwycięskiego końca, mniejszość podkreślała raczej potrzebę jak najszybszego uzyskania pokoju. „Zwycięski koniec” marszałek wielki koronny Zygmunt Myszkowski wyobrażał sobie po prostu jako podział wielkiego carstwa moskiewskiego na drobne księstewka, zależne od Rzeczypospolitej. Inni wskazywali na możliwość osiedlania w podporządkowanym państwie rosyjskim szlacheckich kolonistów z przeludnionego Mazowsza. Wszyscy zgadzali się, że król miał rację, nie zgadzając się na wysłanie syna do Moskwy „na mięsne jatki i na rzeź” (jak to dobitnie wyraził biskup kijowski Krzysztof Kazimierski). Rysowała się z tej dyskusji aprobata dla zajęcia przez króla – a nie królewicza – pozycji właściwego pana Moskwy. (...)
Długi skarbu wobec wojska przedstawione na sejmie przez podskarbiego nadwornego wynosiły już 1186 tysięcy Scena hołdu cara Wasyla Szujskiego i jego braci, złożonego Zygmuntowi III Wazie, namalowana przez nadwornego malarza polskiego monarchy Tomasza Dolabellę. Obok króla siedzi królewicz Władysław. złotych, a w rzeczywistości sięgały nawet dwóch milionów. Sejm ostatecznie przychylił się do takiej uchwały podatkowej, która z jednej strony wyrażała aprobatę dla wojny z Moskwą (bo w ogóle podatek został przyjęty), ale z drugiej ukazywała nieprzezwyciężoną niechęć obywateli-szlachty do wyjścia poza minimum obciążeń ich gospodarki. Postawa jak najbardziej zrozumiała, ale nie do pogodzenia z polityką fantastycznej ekspansji, o której roił poseł Broniewski. Uchwalono zatem łanowe po 30 groszy z łanu, do tego m.in. podwójny szos, czopowe, składne winne, pogłówne żydowskie. Sejm zaaprobował również pokrycie pożyczek udzielonych na potrzeby wojny od 1609 roku m.in. przez królową i hetmanów – w łącznej wysokości 580 tysięcy złotych. Wpływy do skarbu z tytułu przyjętych przez sejm 1611 roku podatków wyniosły w ciągu następnych dwóch lat zaledwie nieco ponad 800 tysięcy złotych. To było, niestety, jakby zaproszenie do tworzenia się konfederacji wojskowych, które same zaczną sobie w naturze wybierać zaległy żołd, głównie w ekonomiach królewskich na Litwie.
Król mógł prowadzić wojnę dalej – miał na to zgodę sejmu, ale pieniędzy już raczej nie. Wydawało się jednak wówczas, że „jakoś to będzie”. Uczestnicy sejmu i mieszkańcy Warszawy byli przecież właśnie świadkami imponującego pokazu potęgi Rzeczypospolitej. 29 października, a więc na 10 dni przed końcem sejmowych obrad, odbyła się uroczystość, którą niektórzy wspominają dzisiaj jako „hołd ruski”. Po przejeździe 60 karet przez ulice miasta składali ów hołd na zamku warszawskim przywiezieni na tę okazję czcigodni więźniowie: car Wasyl Szujski i jego dwaj bracia, Iwan oraz Dymitr, w obecności sprowadzonych także patriarchy Filareta Romanowa i dzielnego dowódcy obrony Smoleńska, Michaiła Szeina. Car i jego bracia złożyli pokłon przed królem Zygmuntem i znajdującym się u jego boku hetmanem Żółkiewskim. Podkanclerzy Kryski podsumował znaczenie triumfu: „Wypełnić raczył JKM Pan nasz przysięgę swoję: wetował nieszczęścia dziada swego [utratę Smoleńska przez Zygmunta Starego]; wrócił państwom trzeci a szczęśliwy Zygmunt, co pierwszy upuścił, wrócił męstwem, wrócił dzielnością, wrócił mocą i siłą to, co zdradą odeszło było”. Moment hołdu uwiecznił włoski nadworny malarz króla, Tomasz Dolabella. Kiedy Rzeczpospolita tracić zaczęła suwerenność na rzecz imperialnej Rosji, czyli sto lat po owym hołdzie, na polecenie cara Piotra I obraz został z zamku warszawskiego zabrany (czy też przekazany carowi przez króla Augusta II). Dziś znamy go tylko z kopii.
Nie był to jedyny hołd, który odbył się w tych jesiennych dniach 1611 roku w Warszawie. 16 listopada, również w uroczystej oprawie, przed kościołem świętej Anny, złożył swój hołd lenny królowi nowy książę w Prusach, elektor brandenburski Jan Zygmunt Hohenzollern. Tym razem już nie sam król, ale sejm (w konstytucji „Lenno pruskie”) uznał go następcą żyjącego wciąż jeszcze Albrechta Fryderyka, niepełnosprawnego syna pierwszego księcia w Prusach, Albrechta – tego samego, przez którego pomysł wspólnego z Moskwą rozbioru państwa polsko-litewskiego 97 lat wcześniej stracony został Smoleńsk… Na ten historyczny związek jakoś wtedy nie zwracano specjalnej uwagi. Praktycznie ważniejszy wydawał się inny akt, także przypieczętowany jesienią tego roku, dokładnie 16 października: był to rozejm między Rzecząpospolitą a Szwecją. Front inflancki, już od ponad roku nieczynny, na czas rozejmu (kilkakrotnie przedłużanego) przestawał być groźny.
***
Powyższe fragmenty pochodzą z książki prof. Andrzeja Nowaka "Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej", która ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.
(AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej na półkę z publikacjami, które opowiadają naszą polską historię na przestrzeni dziejów:
PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł
Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu:
Dzieje Polski. Tom 1. Skąd nasz ród
Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski
Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła
Dzieje Polski. Tom 4. Trudny złoty wiek.
Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej
Dzieje Polski. Tom 6.
Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku
Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.
Kalendarz 2025 Pierwsze królestwo. 1000 - lecie koronacji Bolesława Chrobrego
Wielkoformatowy, elegancki kalendarz prezentujący ilustracje nawiązujące do czasów pierwszego króla Polski Bolesława Chrobrego. Na każdy miesiąc wybraliśmy wybitne dzieło sztuki opowiadające o polskich dziejach sprzed tysiąca lat.
Kronika Polaków
Aż trudno uwierzyć, że Kronika Polaków (Chronica Polonorum) Macieja z Miechowa musiała czekać ponad 500 lat aż zostanie przetłumaczona na język polski. To wielkie dzieło było oczywiście dobrze znane historykom – wielu z nich odwoływało się do jego treści – ale czytanie go wymagało dobrego opanowania łaciny.
Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.
Dlaczego? – ciśnie się na usta za każdym razem, kiedy zastanawiamy się nad historią Rosji oraz relacji polsko-rosyjskich. Dlaczego Rosja boi się Polski? Dlaczego państwa zachodnie od stuleci naiwnie wierzą w dobre intencje Moskwy? Dlaczego w dziejach Rosji jest aż do dziś tyle brutalności, przemocy i zacofania? Dlaczego krwiożerczo napadała na kraje, które uważała za słabsze; na przykład na Polskę w 1920 czy 1939 r., na Gruzję w 2008 r. albo na Ukrainę w 2022 r.
Klęska imperium zła. Rok 1920
Tytuł książki mówi o klęsce „imperium zła”, nawiązując oczywiście do Związku Sowieckiego, który w roku 1919 wyruszył, aby unicestwić dopiero co odrodzoną Polskę, i na szczęście w roku 1920 poległ. Kulisy tej walki, nie tylko militarnej, ale także politycznej i społecznej, w sposób niezwykle wciągający odsłania prof.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.