"Pierwszą miłością po Bogu jest miłość ojczyzny". Myśl bł. Wincentego Kadłubka wciąż aktualna
Bł. Wincenty Kadłubek na obrazie Aleksandra Lessera. Fot. Wikimedia
W kalendarzu liturgicznym wspominamy dzisiaj bł. Wincentego Kadłubka, zwanego również Mistrzem Wincentym. Z tej okazji publikujemy refleksję Czesława Ryszki na temat jego myśli i dziedzictwa.
*
Jak czytamy w „Kronice” Jana Długosza, „8 marca 1223 roku biskup krakowski Wincenty Kadłubek zakończył życie w klasztorze jędrzejowskim i został pochowany w chórze zakonnym kościoła. Ostatnie 5 lat życia spędził tu jako mnich cysterski, rezygnując wcześniej z biskupstwa”. Nie dochowały się żadne zapisy o ostatnich chwilach jego życia. Jan Długosz zanotował jedynie: „Wiadomo z tego, że tego dnia przypadł początek wielkiego postu, była to zatem środa popielcowa”.
Całunem Wincentego stał się jego zakonny habit (kukulla), ale na szyję włożono mu paliusz arcybiskupi (prawo do jego noszenia uzyskał już w XI wieku, nie będąc formalnie metropolitą, biskup krakowski Aron). Dopiero w wieku XV na płycie grobowej w jędrzejowskim klasztorze wyryto napis: „Hic iacet Vincentius Kadłubek, episcopus Cracoviensis, monachus Andreoviensis” („Tu leży Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, mnich klasztoru jędrzejowskiego”).
Doczesnych szczątków biskupa nie pochowano razem z braćmi w podziemiach kościoła – według ówczesnego zwyczaju, lecz złożono je w prezbiterium między stallami u stóp wielkiego ołtarza, pośrodku chóru zakonnego. Był to przywilej, który w klasztorze cystersów mogła wysłużyć tylko czyjaś wyjątkowa świętość. Mniej w tym przypadku ważyła tu spuścizna piśmiennicza Kadłubka, a głównie jego pobożne dokonania na stolicy biskupiej oraz później w klasztorze. Zapewne już wówczas liczono się z jego beatyfikacją.
Bł. Wincenty Kadłubek, wybitny uczony i mąż Kościoła, autor „Kroniki Polskiej”, znany jest (albo powinien być) każdemu uczniowi, w rzeczywistości jednak o jego życiu oraz dokonaniach wiemy nie za wiele. Badacze prowadzą spór dotyczący większości zasadniczych momentów jego życia: czasu i miejsca narodzin, pochodzenia, wykształcenia, działalności biskupiej, wreszcie rezygnacji z urzędu i pobytu u cystersów. Myślę, że w tym roku będzie okazja, aby do tych okoliczności jego życia wracać. W niniejszym tekście chciałbym jedynie skupić się na ogólnym naszkicowaniu jego biografii oraz politycznej myśli, jakże aktualnej również w naszych czasach.
Z „ciemnego” średniowiecza
Jakże często można usłyszeć takie opinie o epoce, która stworzyła etos rycerski i uniwersytety, wydała wielkich filozofów i teologów, postawiła wspaniałe katedry, wycisnęła niezatarte piętno na ludzkiej myśli i kulturze. Politycznie zaś stworzyła najpiękniejszą i najlogiczniejszą wizję zjednoczonej Europy: Christianitas, w której polityka oparta była na żelaznych wartościach moralnych – zupełnie inaczej niż dzisiaj. Można by się nie dziwić, że takie przekonanie o „ciemnym” średniowieczu panowało w latach PRL-u. Ale dziwię się, że kiedy już w wolnej Polsce rządziła obecna opozycja, utrwalano ów stereotyp ciemnego średniowiecza, czego dowodem było m.in. ograniczanie lekcji historii w polskich szkołach, nie mówiąc o tysiącach szyderczych publikacji medialnych. A i dzisiaj ta sama opcja polityczna podniosła wrzask przy wprowadzaniu do szkół nowego przedmiotu „Historia i teraźniejszość”, zwłaszcza zaś uwzięła się na podręcznik do „HiT-u” prof. Roszkowskiego, ponieważ upowszechnia on wizję Polski i narodu polskiego zbudowanych na fundamencie katolickim. Jednym słowem, istnieje lobby dążące do tego, aby Polacy wstydzili się swej historii, swego patriotyzmu jakoby niepasującego do nowoczesnej Europy. Komuś bardzo przeszkadza nasza historia, poczucie dumy narodowej, nasza polska, chrześcijańska tożsamość.
Nie bez znaczenia jest fakt, że w wieku XIII Polska dała Kościołowi aż dziesięcioro świętych i błogosławionych! Wówczas nie wynoszono na ołtarze tak wielu jak dziś, bo i też narody i społeczeństwa liczebnie były wielokroć Męczennicy dominikańscy z Sandomierza: bł. Sadok i 48 towarzyszy giną zamordowani przez Tatarów. Malowidło z sandomierskiej katedry Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Fot. Wikimedia mniejsze. Nasi święci i błogosławieni to bp Wincenty Kadłubek, Jadwiga Śląska, Salomea, Kinga, Jolanta, Jacek, Czesław, Bronisława, Sadok z towarzyszami. Ściślej mówiąc, dała ich nieomal sześćdziesięciu, ponieważ męczenników dominikańskich z Sandomierza, którzy naprzeciw hordzie tatarskiej wyszli procesjonalnie ze świecami i kadzidłami, było czterdziestu dziewięciu. Oprócz tego żyło w tym czasie sporo osób świątobliwych, którym tradycja przyznała tytuł błogosławionych. Pierwszeństwo bł. Wincentego w porządku chronologicznym w tym „pokoleniu świętych” nie jest bez znaczenia.
Kim był Wincenty Kadłubek? Najkrócej pisząc, to jedna z najpiękniejszych postaci z początków państwa polskiego, wszechstronnie wykształcony, doskonale władający piórem, bogaty w cnoty, a na koniec życia – mistyk zatopiony w Bogu. Wiele z tego, co o nim wiemy, można wydedukować z jego epokowej „Kroniki Polskiej”.
Był pierwszym znanym Polakiem z tytułem Magistra, czyli Mistrza, co świadczy, że ukończył któryś z europejskich uniwersytetów. Był to albo Paryż, albo Padwa. Jest również pierwszym znanym Polakiem, który napisał książkę o wielce wymownym tytule: „Kronika Polska”. Dość wspomnieć, że na tym utworze wychowały się pokolenia Polaków, a czytana była w całej wykształconej Europie wieków średnich. Sięgali do niej później nasi najwybitniejsi twórcy, z Mickiewiczem i Wyspiańskim na czele. Co więcej, „Kronika” jest do dzisiaj przedmiotem poważnych badań naukowych; coraz więcej faktów i zdarzeń w niej opisanych potwierdzają m.in. badania archeologiczne.
Kadłubek był również pierwszym biskupem polskim, który wziął udział w soborze powszechnym, a był to ważny Sobór Laterański IV w roku 1215, sobór wielkich reform w Kościele. Przypomnę, że wśród uchwał Soboru Laterańskiego IV można wymienić coroczny obowiązek przystępowania do sakramentu pokuty i ołtarza oraz zobowiązanie biskupów, aby co roku odbywali synody diecezjalne i prowincjonalne. To na tym soborze ustalił się termin „transsubstancjacja” na określenie przeistoczenia w czasie Mszy św., czyli realnej przemiany chleba w Ciało, a wina w Krew Chrystusa. To po powrocie z soboru Kadłubek jako biskup krakowski wprowadził w Polsce zwyczaj palenia światła przed Najświętszym Sakramentem. Stąd w malarstwie ukazuje się go jako kapłana trzymającego przed Najświętszym Sakramentem płonący kaganek.
Aby zrozumieć autora oraz jego dzieło, należy wspomnieć o czasach, w jakich żył bł. Wincenty Kadłubek, bo tu znajdziemy odpowiedź na pytanie, dlaczego podjął się napisania dziejów Polski.
Nieszczęsne podziały
Wincenty pisał „Kronikę” być może na polecenie księcia Kazimierza Sprawiedliwego, najmłodszego syna Bolesława Krzywoustego. Pisał dla synów i wnuków Krzywoustego, dla Piastowiczów, którzy walczyli między sobą o tzw. dzielnicę senioralną, o Kraków, o koronę królewską. Tego, niestety, Bolesław Krzywousty nie przewidział, dzieląc państwo na dzielnice (nie był w tym jedyny w Europie). Przypomnę, że w głośnym testamencie z 1138 roku ten wybitny monarcha każdemu ze swoich synów przydzielił dzielnicę dziedziczną. Wyznaczył też dzielnicę, która nie miała być dziedziczna, lecz winna zawsze przypaść najstarszemu księciu w całym rodzie Piastów, czyli seniorowi, który miał być władcą całej Polski. Co ważne, dzielnicy senioralnej nie wolno było rozdrabniać.
Nie było to więc rozbicie dzielnicowe rozumiane jako rozbicie jedności państwa. Przeciwnie, król wyznaczył legalny porządek dziedziczenia i sposób zachowania jedności państwa, o które powinien był zadbać senior, jako książę zwierzchni. Zgodnie z testamentem synowie Bolesława Krzywoustego mieli obejmować dzielnice w zarząd w miarę dorastania. Jak się jednak okazało, ideę senioratu przesłoniła chęć panowania; bracia, podjudzani przez niektórych możnych, zamiast uszanować wolę ojca, zaczęli między sobą walczyć o objęcie zwierzchniej dzielnicy stołecznej w Krakowie. To z tego powodu w ostatniej ćwierci XII wieku doszło do złamania królewskiego testamentu, do zburzenia zasad wyboru seniora.
Józef Szermentowski, „Widok Sandomierza od strony Wisły”. Fot. Wikimedia Nie wdając się w szczegóły, kto z kim walczył albo kto po kim dziedziczył (bo nie o tym jest ten artykuł; znakomicie opisuje i analizuje ten czas prof. Andrzej Nowak w I i II tomie „Dziejów Polski”), można napisać jedno: Wincentego Kadłubka bardzo bolała ta sytuacja walki między braćmi. Zamiast pilnować jedności państwa, synowie Bolesława Krzywoustego doprowadzili do zamachu stanu, seniorat załamał się, jednolity ród piastowski podzielił się na, z grubsza biorąc, odrębne, rywalizujące ze sobą linie: krakowską, wielkopolską, mazowiecką oraz śląską. Książę Kazimierz Sprawiedliwy, który co prawda złamał zasadę senioratu w stosunku do Mieszka Starego, dość skutecznie jednak próbował odbudować jedność polityczną państwa. Miał zdecydowane aspiracje wielkoksiążęce, nosił tytuł „księcia Polski”; zmarł przedwcześnie w 1194 roku. Podejrzewano nawet otrucie władcy.
Jego śmierć wywołała kolejną wojnę o tron krakowski. Wincenty Kadłubek natomiast, straciwszy protektora, opuścił Kraków, zamieszkał w Sandomierzu, gdzie piastował urząd prepozyta kapituły. Z Sandomierza został Kadłubek powołany na biskupstwo krakowskie. Czyli oczywisty wniosek z tego, że nie był tu na zesłaniu. W Sandomierzu przebywali wówczas młodociani synowie Kazimierza Sprawiedliwego i kiedy starszy z nich, Leszek Biały, został w 1206 roku księciem krakowskim, nie było przypadkiem, że pod koniec 1207 roku Wincenty Kadłubek został wybrany przez kapitułę biskupem krakowskim. Jak można przypuszczać, za Wincentym interweniował w Rzymie arcybiskup gnieźnieński i prymas Henryk Kietlicz, upatrując w nim sojusznika ze względu na jego wiedzę prawniczą. Zresztą nowy biskup krakowski najprawdopodobniej poznał przyszłego papieża, który nazywał go „mężem przesławnym, mądrym i pobożnym”, jeszcze podczas studiów. O wyborze także zdecydował wzgląd na księcia Leszka Białego, który popierał tę decyzję. Stąd też papież Innocenty III zatwierdził 28 marca 1208 roku wybór Wincentego. Trzeba podkreślić, że wyboru dokonał nie król czy książę, ale po raz pierwszy kapituła.
Po 10 latach pasterzowania, w 1218 roku, za zezwoleniem papieża Honoriusza III, biskup Kadłubek – powszechnie szanowany i kochany przez lud, zrzekł się nagle godności i urzędu, wstąpił do surowego zakonu cystersów w Jędrzejowie. Tę decyzję owiewa mgła tajemnicy.
Mistrz Wincenty jako kronikarz z powołania, który sławił świetność Lechitów i Piastów, porównywał ich z historią starożytnych potęg, miał nadzieję, że współcześni mu władcy polscy przymnożą narodowi chwały. Niestety, nie nastąpiło to od razu; w pierwszych dziesięcioleciach XIII wieku postępował rozkład dawnej monarchii Bolesławów, a ośrodek władzy zwierzchniej, zamiast łączyć, stał się przyczyną waśni i krwawych wojen pomiędzy synami Krzywoustego.
Był zresztą Wincenty cały czas typem, jak byśmy to dziś powiedzieli, intelektualisty. Jako biskup krakowski stał się automatycznie jedną z najważniejszych postaci tamtego czasu na terenach nie tylko małopolskich, ale bardziej od władzy fascynowało go duszpasterstwo. Miał na pewno wielkie talenty pisarskie, cenione zresztą w ówczesnym świecie.
Przyjmowało się dotychczas, że w przypadku bacznego obserwatora wydarzeń, jakim był Wincenty Kadłubek, dramatyczny obrót spraw państwowych prowadził do poczucia bezsilności i zniechęcenia polityką, w której z urzędu, z racji piastowania godności biskupiej, musiał uczestniczyć. To przypuszczenie jest wszakże przez współczesnych badaczy kwestionowane, bo nic nie wskazuje na słabszą osobowość naszego bohatera.
W decyzji mistrza Wincentego można zatem dopatrywać się pewnego radykalizmu ewangelicznego: nie odrzucając zatroskania o sprawy doczesne, obrał mniszą wspólnotę cystersów, by z jednej strony piórem upominać rządzących i poddanych, a z drugiej – gromadzić skarby w niebie.
Z miłości do ojczyzny
Przedmiotem, a właściwie podmiotem „Kroniki” Kadłubka jest silny, zjednoczony polski naród i uświęcający go Bitwa na Psim Polu pomiędzy wojskami księcia polskiego Bolesława III Krzywoustego i króla niemieckiego Henryka V. Mistrz Wincenty Kadłubek przedstawił ją jako walną bitwę i wielki sukces polskiego oręża. Obraz Michała Stachowicza z XIX w. Fot. Wikimedia mocny Kościół. Dzieło obejmuje historię Polski od czasów przedhistorycznych aż do początków XIII wieku. I nie jest to tylko suchy, kronikarski zapis faktów historycznych, ale – zgodnie z poglądami i smakiem ówczesnej epoki – dzieło literackie, które można nazwać sagą narodu. Celem było ukazanie dawnej wielkości państwa oraz zjednoczenie i powrót do dawnej świetności.
Trzeba jasno stwierdzić, że „Kronika Polska” powstała z miłości Kadłubka do ojczyzny. Dlatego sięgnął do antyku, aby wzbogacić i uczynić silniejszą tradycję narodową o znaczące „dzieje bajeczne” w duchu tzw. renesansu XII wieku. Stąd mamy podania o Kraku, Wandzie, Popielu i licznych Lestkach (Lestek – to pierwotne imię Leszek, oznaczało osobę sprytną i przebiegłą, dziad Mieszka I nosił to imię). Swojskie postacie z polskich legend, jak Krak i Popiel, zyskały rzymskie imiona Grakchus i Pompiliusz, kojarzące się z bohaterami historii starożytnej republiki Rzymu. Dla większego splendoru w ciąg dziejów ojczystych włączeni zostali wielcy herosi starożytności – Aleksander Wielki i Juliusz Cezar. W konsekwencji w „Kronice” znalazły się opisy fikcyjnych klęsk, jakie mieli ponieść obaj wybitni wodzowie w starciach z naszymi najdawniejszymi przodkami. W ten sposób Kadłubek nobilitował Lechitów. Cel był oczywisty: przekonać jemu współczesnych, że „wszelkie dowody dzielności, wszelkie oznaki zacności odbijają się w przykładach przodków, jakoby w jakichś zwierciadłach”.
Stąd mamy opowieść o tym, jak to wolni i dumni Lechici-Polacy starli się z samym Aleksandrem Macedońskim: „Gdy bowiem ów sławny Aleksander (…) usiłował ściągnąć z nich trybut, [Polacy] rzekli posłom: ‘Posłami jesteście, czy także królewskiego skarbu kwestorami?’ Ci odpowiedzieli: ‘I posłami jesteśmy, i komornikami’. Na to tamci: ‘Wpierw więc – mówią – trzeba okazać posłom szczerze uszanowanie, abyśmy wspaniale przyjętych wspaniałymi uczcili darami; następnie komornikom musimy wypłacić wyznaczony trybut – należy się bowiem cesarzowi, co jest cesarskiego – aby nie spotkał nas zarzut obrazy majestatu’. Przeto głównym osobom spośród posłów najpierw żywcem połamano i powyrywano kości, potem zdarte z ich ciał skóry wypchano częściowo złotem, częściowo najlichszą trawą morską, i ten kruszec, ludzką skórą, lecz nieludzko odziany, odesłano z takim listem: ‘Królowi królów Aleksandrowi królewska władczyni Polska. Źle innym rozkazuje, kto sam sobie nie nauczył się rozkazywać; nie jest bowiem godzien zwycięskiej chwały ten, nad którym zgraja namiętności triumfuje. Zwłaszcza twoje pragnienie żadnego nie znajduje zaspokojenia, żadnego umiarkowania; co więcej, ponieważ nigdzie nie widać miary twojej chciwości, wszędzie żebrze niedostatek twego ubóstwa. Chociaż jednak świat nie może nasycić twojej nienasyconej żarłoczności, zaspokoiliśmy jakoś głód przynajmniej twoich [ludzi]. I niech ci będzie wiadome, że u nas nie ma trzosów, dlatego te oto podarki włożyliśmy w kalety twoich najwierniejszych [sług]. Wiedz zaś, że Polaków ocenia się według dzielności ducha, hartu ciała, nie według bogactw. Nie mają więc skąd zaspokoić gwałtownej żarłoczności tak wielkiego króla, by nie powiedzieć tak wielkiego potwora. Nie wątp jednak, że obfitują oni w prawdziwe skarby młodzieży, dzięki której można by nie tylko zaspokoić, lecz całkowicie zniszczyć twoją chciwość razem z tobą’” (tłum. Kazimierz Abgarowicz i Brygida Kürbis).
Polacy-Lechici, walcząc o swoją wolność, rozbijają roszczenia kolejnych Aleksandrów do uniwersalnego panowania, o Polaków rozbijają się kolejne imperia. Tak więc wymyślony przez Kadłubka Lestek I pokonuje chciwość Macedończyka. Potem rządy Wandy, córki Krakusa, prowadzą do zwycięstwa nad „tyranem niemieckim”, a Lestek kładzie granice panowaniu samego Cezara.
Mistrz Wincenty szukał swoistego sensu opowiadanej przez siebie historii Polaków w konsekwentnej obronie nie tylko suwerenności zewnętrznej – między imperiami, ale i wolności obywateli (czyli rycerskiej elity) od samowoli Klasztor jędrzejowski według rysunku Napoleona Ordy. W 1819 r. car Aleksander I skasował zakon cystersów; od 1855 r. klasztorem opiekowali się oo. franciszkanie reformaci, jednak zostali z niego wyrzuceni za poparcie Powstania Styczniowego. Cystersi powrócili w klasztorne mury dopiero po II wojnie światowej. Fot. Polona własnego władcy. Wzór dał w osobie pierwszego legendarnego władcy: Kraka-Grakcha. Wybrali go na wiecu wolni Polacy po złożeniu przez kandydata do tronu obietnicy, że „nie królem będzie, lecz wspólnikiem królestwa”. Władca miał współrządzić z obywatelami, w oparciu o państwowe prawo, które winno stać na straży sprawiedliwości.
Dzieje z morałem
Mistrz Wincenty pisał dzieje Polski z morałem. Stąd kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski, określił „Kronikę Polską” rodzajem pedagogiki narodowej. „Ma ona przecież charakter wybitnie nauczycielski… Autor jej stawia sobie jako cel uczyć cnoty, zwłaszcza miłości do Ojczyzny, miłości własnego kraju, dziejów ojczystych, zachęcać do czynów rycerskich, do czynów wzniosłych… Czegoś równie gorącego i żarliwego nie znajdujemy w piśmiennictwie polskim, bodaj, że dopiero w kazaniach sejmowych Piotra Skargi… Jest to księga ciekawa, niezwykła, bo jest pełna jakiegoś przedziwnego optymizmu, jakiegoś głębokiego szacunku dla dziejów narodu”.
Mimo że Kadłubek ówczesnym zwyczajem puszczał wodze fantazji, to jednak potrafimy wydobyć cenne i liczne ziarna prawdy historycznej o ówczesnych czasach i wydarzeniach, a także potrafimy dzisiaj skorzystać z nauk tam zawartych, nauk jakże aktualnych. Odwołam się do kard. Karola Wojtyły, który jako arcybiskup krakowski głosząc konferencję do cystersów w 1964 r., powiedział, że gdyby tłumaczyć historię Polski tym, co zostawił nam w dziejach św. Stanisław, mógłby ktoś zrozumieć, że są to dzieje konfliktu władzy z Kościołem. Z kolei akcentowanie św. Wojciecha jest jakoś dalekie od spraw rdzennie polskich. Najlepiej więc ukazywać osobę i działalność bł. Wincentego, ponieważ on jest tak rdzennie nasz – z ziemi sandomierskiej, z ziemi świętokrzyskiej, poprzez Kraków – i dzięki temu stał się własnością wszystkich Polaków. Przyszły kardynał i papież z Krakowa wymienił znane już z litanii atrybuty bł. Wincentego jako „ojca kultury polskiej”, a także „nauczyciela miłości Ojczyzny”, „stróża ojczystej ziemi”, „wiernego opiekuna ludu polskiego”.
Właśnie Kadłubkowa „Kronika” ukazuje idealny obraz ojczyzny, w której panuje „publiczna uczciwość”, czyli harmonijny rozkład praw i obowiązków między panującym a podwładnymi. Opisując różne wydarzenia i problemy, Mistrz Wincenty czynił to z myślą o ojczyźnie, o ładzie prawno-publicznym, o wspólnym dobru narodu. Jest więc mowa o obronie granic, czyli o sprawach polityki zagranicznej, o praworządności, o heroicznym męstwie w obronie zagrożonej wolności. Nieobca jest mu niedola ludu wiejskiego, skoro często opisuje nadużycia możnowładców czynione „biednym chłopkom”. Głęboko chrześcijańskie sformułowania pełne sympatii dla maluczkich i ubogich mają swe źródło w poczuciu sprawiedliwości i prawdziwej miłości bliźniego.
Jakże współczesna wydaje się doktryna polityczna Mistrza Wincentego! Władzę monarchów wywodził z mandatu narodu. Monarchowie są stróżami i sługami prawa zbudowanego na fundamencie sprawiedliwości, definiowanej przez kronikarza jako „to, co korzystne dla tego, który mniej może”. Winni oni dopuszczać do współrządów elitę przywódczą narodu, liczyć się z głosem poddanych, podlegać kontroli społeczeństwa. Gdy któryś sprzeciwi się swemu powołaniu, naród może obalić go jako tyrana i wprowadzić na tron godniejszego.
Z powodu takich treści wybitni historycy widzieli w „Kronice Polskiej” traktat polityczny, „w którym historia potraktowana jest jako pretekst do pokazania znaczenia Polski i Polaków, same zaś dzieje stają się okazją do ukazania cnót i przywar społeczeństwa, które – poprzez swych możnych – samo decyduje o obsadzaniu tronu i stanowi właściwy podmiot działania politycznego” (H. Samsonowicz).
Na jakie zasady miłości ojczyzny, poszanowania porządku naturalnego wskazywał bł. Wincenty? Przede wszystkim akcentował ofiarę życia za ojczyznę – obowiązek przede wszystkim stanu rycerskiego. Jest o tym mowa w „Kronice Polskiej” w wielu miejscach. I tak akcentuje wyższość miłości ojczyzny nad więzami rodzinnymi – o czym jest mowa przy obronie oblężonego Głogowa, że „lepiej, by rodzice utracili dzieci, niżby obywatelom wydarto ojczyznę i raczej o wolności, niż o dzieciach myśleć należy” (III, 18).
W opisie tym odczytujemy przesłanie, iż poświęcenie się dla ojczyzny, chociażby graniczące z szaleństwem, nie jest błędem, ale miłością. Jak pisze: „Czego podejmujemy się z miłości ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością; bo mocna jest miłość jak śmierć, im trwożliwsza, tym śmielsza”.
Mistrz Wincenty poucza, że samo pochodzenie nie jest formą legitymizacji rządów, ale dopiero praktykowanie cnót chrześcijańskich i – używając języka współczesnego – osobista formacja czyni władcę sprawiedliwym. Nie ulega wątpliwości, że były to uwagi i napomnienia skierowane do polskich książąt i pretendentów do tronu, o czym świadczą słowa: „Próżno więc nasi wyrodni chlubią się złudą wysokiego rodu. Próżno z olbrzyma zrodzony karzełek pyszni się z wielkości olbrzyma, bo z krzaku róży i róża wyrasta, i cierń kłujący”. I w innym miejscu: „Są bowiem cztery córy namiętności: zachłanność bogactwa, żądza zaszczytów, ubieganie się o czczą sławę, łaskotliwa lubieżność” (I, 6).
Początek komentarza rektora Akademii Krakowskiej Jana z Dąbrówki do „Kroniki Polskiej” Kadłubka („Chronica Polonorum cum commentario Ioannis de Dambrowka”). Rękopis z 1456 r. Fot. Wikimedia Obraz ideału Rzeczypospolitej dopełnia w „Kronice” zaangażowanie ludzi Kościoła, przede wszystkim biskupów. To oni nauczają naród o wartościach nadprzyrodzonych, a także swoim przykładem to poświadczają. Jednym słowem, są oni dla władców nauczycielami zasad rządzenia, podporami sprawiedliwych rządów, mediatorami w walkach wewnętrznych, orędownikami u Boga, gdy ojczyzna jest zagrożona. Biskupi z tytułu swojego charyzmatu i powołania mają prawo ujmować się za pokrzywdzonymi i uciśnionymi ze wszystkich stanów, mogą karcić złych władców, występować przeciw despotyzmowi, a w razie konieczności stanowią ostoję czynnego oporu wobec tyranów. Ich moc ma także swoje źródło w osobistej świętości. Wincenty przedstawił więc wzorzec udziału Kościoła w życiu publicznym chrześcijańskiego narodu. Sformułował przede wszystkim pewien program działania episkopatu polskiego, żywotny w każdym czasie, nie tracący pierwiastków aktualności także i dzisiaj.
Z tego tytułu Kościół nazywa Kadłubka Patronem Polski i Opiekunem Ojczyzny. Takie wezwanie znajdujemy w litanii do bł. Wincentego Kadłubka. Dobrze wiedzieli o tym polscy władcy i rządzący, uciekając się do jego opieki. Między innymi król Jan III Sobieski polecał się mu, idąc na odsiecz Wiednia. To ten władca wniósł do Stolicy Apostolskiej prośbę o beatyfikację Kadłubka. Albo dobrze będzie wspomnieć, że kiedy w 1920 roku zagroziła młodemu państwu bolszewicka nawała, to „lud polski gromadził się przy grobie bł. Wincentego Kadłubka i modlił się za Polskę”. W tak krytycznym położeniu udawano się z pokorną prośbą o ratunek do „Wielkiego Obrońcy naszego”, ufając, że bł. Wincenty wysłucha naszych próśb i uratuje Ojczyznę naszą od zguby” (za: bp A. Łosiński).
Kiedy w latach dwudziestolecia międzywojennego formowały się struktury państwowe niepodległej Polski, Kościół starał się eksponować tych świętych, którzy w jakiejś mierze mogli stać się wzorem dla duchowej formacji społeczeństwa. Doskonale wpisywali się w te wzorce bł. Wincenty Kadłubek, św. Wojciech czy św. Stanisław Biskup, którzy piastując w średniowiecznej Polsce znaczące urzędy w Kościele i państwie, kierowali się zasadą, że pierwszą miłością po Bogu jest miłość ojczyzny. Chcąc podczas uroczystości religijnych czy państwowych ukazać wzór głębokiej pobożności, a zarazem patriotycznej troski, nawiązywano do życia bł. Wincentego.
Wincenty Kadłubek imponuje nie tylko swoim dziełem, ale także sylwetką duchową. Mimo że działał na przełomie XII i XIII wieku, to jednak jest nam bliski poprzez swoją bogatą wiedzę, wrażliwość społeczną, demokratyzm, głęboką religijność. Należał do tych osób, które potrafią godzić wartości religijne ze świeckimi. Ze swoim umiłowaniem sprawiedliwości społecznej, a także z dużym dystansem do pieniądza jest bliski Kościołowi ubogiemu – o jakim dzisiaj wiele się mówi.
Podkreślił to w liście pasterskim z 1964 roku arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, pisząc, że kultura chrześcijańska w naszym kraju zawdzięcza bardzo wiele u samych swoich początków bł. Wincentemu Kadłubkowi, który jest autorem pierwszej książki, jaka wyszła spod pióra Polaka. „Książka ta, to Chronica Polonorum (Kronika Polska), w której znawcy słusznie dopatrują się pierwocin całego polskiego piśmiennictwa”.
W dalszych słowach następca Wincentego Kadłubka na stolicy biskupiej krakowskiej, Jan Paweł II, przypominając, że „Kronika” Kadłubka obejmuje dzieje Polski od czasów przedhistorycznych aż do początków XIII wieku, dodał, iż „nie stanowi ona tylko suchego, kronikarskiego zapisu faktów historycznych, ale – zgodnie z poglądami i smakiem ówczesnej epoki – stanowi dzieło literackie o bardzo złożonym charakterze. Jeżeli piśmiennictwo polskie rozwinęło się później stopniowo w wielu kierunkach i wydało wiele gatunków, to wszystkie one tkwią w dziele Kadłubka jakby w jakimś złożu pierwotnym lub wspólnym pniu”.
Przyszły papież nie tylko zawarł w tych słowach trafną i głęboką ocenę dzieła bł. Wincentego Kadłubka, ale także wskazał na wielowiekową wspólną historię pisaną przez wielu wybitnych Polaków, która na podobieństwo dębu ma swoje korzenie, pień, by następnie rozrosnąć się w rozłożyste drzewo. Tak tworzy się żywa kultura, nasza dawna i obecna historia. Aktualność dokonań błogosławionego potwierdza nadanie (...) imienia Wincentego Kadłubka Polskiej Fundacji Humanistycznej.
Myślę, że starania o kanonizację bł. Wincentego powinny przyspieszyć, aby stał się patronem mocnej, niepodległej Polski, zjednoczonej wokół krzyża Chrystusowego, aby nas ostrzegał przed utratą ojczyzny, przed zatraceniem własnej tożsamości, upadkiem polskiej kultury, języka i rodziny.
Powyższe fragmenty pochodzą z artykułu Czesława Ryszki, który ukazał się w miesięczniku WPiS nr 148; red. AD.
Zapraszamy do naszej Księgarni po książki o naszej polskiej historii, tej dawniejszej i tej najnowszej:
Kronika Polaków
Aż trudno uwierzyć, że Kronika Polaków (Chronica Polonorum) Macieja z Miechowa musiała czekać ponad 500 lat aż zostanie przetłumaczona na język polski. To wielkie dzieło było oczywiście dobrze znane historykom – wielu z nich odwoływało się do jego treści – ale czytanie go wymagało dobrego opanowania łaciny.
Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku
Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.
PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł
Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu:
Dzieje Polski. Tom 1. Skąd nasz ród
Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski
Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła
Dzieje Polski. Tom 4. Trudny złoty wiek.
Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej
Dzieje Polski. Tom 6.
Opresja. Ilustrowana historia PRL
Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.
Rok 1939. Od beztroski do tragedii
Dla Polski rok 1939 był rokiem przedziwnym; przede wszystkim tragicznym, gdyż agresja na nasz kraj Niemiec dokonana 1 września, a następnie Związku Sowieckiego – 17 września spowodowała śmierć milionów rodaków jak również zamordowała prężnie rozwijającą się II Rzeczpospolitą. Ten straszny rok kojarzy nam się zatem głównie z początkiem II wojny światowej.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.