Nie chciał być premierem. Władysław Smoleński, przenikliwy autor „Konfederacji targowickiej”
Władysław pochodził ze szlacheckiej rodziny herbu Zagłoba. Był synem Józefa Smoleńskiego (1809–1859) i Balbiny ze Smosarskich (1812–1901). Urodził się 6 kwietnia 1851 r. we wsi Grabienice Małe koło Ciechanowa. Po przedwczesnej śmierci ojca zaopiekował się nim starszy o 19 lat brat Maciej, który był już księdzem, umieszczając go w szkole elementarnej w Lipnie. Z tej pierwszej placówki edukacyjnej Władysław wyniósł jak najgorsze wspomnienia, w tym „niemiłosierne bicie” za błędne recytowanie katechizmu. Chłopak uczył się następnie w szkole w Niedzborzu, a później w Mławie, gdzie zetknął się z ruchem niepodległościowym. Ze względu na młodociany wiek nie wziął udziału w Powstaniu Styczniowym, jednak dzięki udziałowi w nabożeństwach patriotycznych ugruntowała się w nim polska świadomość. Po upadku narodowego zrywu Władysław przeniósł się do Płocka, gdzie kontynuował naukę w tamtejszym gimnazjum. Była to najlepsza szkoła w regionie, mogąca poszczycić się znakomitymi absolwentami; należeli do nich Wincenty Zakrzewski, Stosław Łaguna, Edward Jürgens, Ludwik Krzywicki czy Władysław Broniewski.
Początkowo Smoleński nie uczył się najlepiej. Na jego cenzurkach przeważały oceny dostateczne, jedynie z języka polskiego miał ocenę bardzo dobrą. W 1868 r. został wydalony z gimnazjum za udział w buncie przeciwko narzucaniu języka rosyjskiego na lekcjach religii. Choć status ucznia mu przywrócono, szkoły nie ukończył, a na świadectwie z klasy siódmej przeważały oceny niedostateczne. W czerwcu 1869 r. 18-letni Władysław wyjechał do Warszawy, gdzie uczęszczał do II gimnazjum męskiego. Po wielu perypetiach zdał tam maturę i zapisał się na studia medyczne na rosyjskim wówczas Uniwersytecie Warszawskim. Nie mając powołania do lekarskiego fachu, rychło przeniósł się na Wydział Prawa, który ukończył w 1874 r. ze stopniem rzeczywistego studenta, tzn. że nie napisał rozprawy kandydackiej. Według współczesnej badaczki Marii Wierzbickiej Władysław podjął studia prawnicze jedynie „dla chleba” i nigdy nie przejawiał zainteresowań prawniczych. Podczas pobytu w Warszawie młody Smoleński zasmakował jednak w badaniach historycznych, poświęconych stosunkom wewnętrznym w Polsce w XVIII w. Na uniwersytecie zetknął się z zamiłowanym bibliofilem Cyprianem Walewskim, który użyczał mu zbiorów ze swej obszernej książnicy. Dzięki temu Władysław wiele czytał, gromadząc materiały do artykułów publicystycznych i naukowych. W latach 1869–1874 zaczął drukować na łamach prasy warszawskiej, ogłaszając kilkanaście wierszy i przekładów z literatury rosyjskiej.
W 1876 r. objął posadę podpisarza sądu poprawczego w Warszawie. Trzy lata później przeniósł się do prokuratorii skarbu, gdzie dosłużył się stanowiska radcy. Dodatkowe fundusze przynosiło mu nauczanie historii Polski na pensjach żeńskich i specjalnie organizowanych kompletach dla dziewcząt. Poziom tych szkół prywatnych był bardzo wysoki dzięki wybitnym wykładowcom, w tym Piotrowi Chmielowskiemu, Ludwikowi Krzywickiemu czy Tadeuszowi Korzonowi. Największą popularnością i uznaniem cieszył się jednak na pensji Smoleński, nazywany „profesorem Smołą”. Wykłady wygłaszał z werwą i humorem, przedstawiając dzieje Polski od X do XVIII w. Działalność dydaktyczną traktował jako obowiązek patriotyczny. Zarobione pieniądze pozwalały mu na wynajmowanie trzypokojowego mieszkania przy ul. Hożej 24, gdzie przez lata zgromadził pokaźny księgozbiór. Wakacyjne urlopy spędzał najchętniej we Włoszech lub w Tatrach.
Pomimo rozlicznych obowiązków zawodowych znajdował też czas na badania naukowe w zakresie historii XVIII w. Jak wspominał, na naukę poświęcał „niedospane godziny nocy i dnie wypoczynków świątecznych. (…) bez widoków na jakiekolwiek korzyści materialne, w przeświadczeniu, że się spełnia obowiązek służby narodowej”. Nie był związany z żadną ze szkół, nie miał też mistrza, który wpływałby na kierunek jego zainteresowań badawczych. Pozostawał samoukiem. Samodzielnie zaczął też prowadzić kwerendy archiwalne w zasobach przeróżnych polskich rodów magnackich. Korzystał m.in. ze zbiorów Potockich, Krasińskich, Ossolińskich, Rzewuskich, Lubomirskich, Dzieduszyckich i Czartoryskich. Dzięki życzliwości Teodora Wierzbowskiego zbierał także materiały w warszawskim Archiwum Głównym. Kwerendą nie sięgał jednak do archiwaliów zagranicznych ani też nie zapoznał się z literaturą obcojęzyczną, za wyjątkiem rosyjskiej. Dlatego też jego orientacja w problematyce europejskiego oświecenia była niewielka. Przedstawiał on bowiem stosunki międzynarodowe w oparciu o polskie źródła i opracowania. Od początku natomiast krytykował tzw. krakowską szkołę historyczną, zarzucając jej polityczny dydaktyzm i naginanie doń wydarzeń z przeszłości.
Władysław Smoleński debiutował w 1876 r. rozprawą „Stan i sprawa Żydów polskich w XVIII wieku”. Nie ukrywał w niej celów utylitarnych, tj. pożytku dla aktualnej kwestii asymilacji Żydów. Nie powściągał też krytyki względem polityki państwa polskiego wobec wyznawców judaizmu. Pisał, że „wina rządu polskiego polegała głównie na tym, że nie uważał Żydów za część składową narodu, że nie starał się wcielić ich w organizm całości”. Przytaczając liczne przykłady ograniczeń, którym podlegali starozakonni, Władysław Smoleński twierdził, że walnie przyczyniły się one do wyizolowania Żydów ze społeczeństwa, utrzymania wśród nich konserwatyzmu i ciemnoty: „uprzedzenia, zazdrość, chciwość i niebaczna polityka rządu, bezustannie szkodząc Żydom w pracy przemysłowo-handlowej, nie dozwalały im służyć krajowi należycie, ani się odpowiednio rozwijać. Gdzie tylko Żydzi odkryli jakieś źródło zyskowne, zaraz tam albo zawiść, albo chęć dzielenia pożytków starała się im szkodzić”. W pracy uwidoczniły się zainteresowania Smoleńskiego problematyką społeczną.
Kolejną książką historyczną była „Mazowiecka szlachta w poddaństwie proboszczów płockich” z 1878 r., która świadczyła o dużej erudycji młodego historyka; wykład rozpoczął od średniowiecza, a zakończył na wieku XVIII. Zbliżonej tematyce poświęcił studium społeczne „Drobna szlachta w Królestwie Polskim” (1879), oparte przede wszystkim na obserwacjach zapamiętanych z młodości. Dał się ponieść emocjom w przedstawieniu prymitywizmu cywilizacyjnego polskiej szlachty, co sprawiło, że Eliza Orzeszkowa uznała go za wroga ziemiaństwa. Zainteresowanie tym środowiskiem zaowocowało kolejnymi artykułami na łamach „Ateneum” – „Szlachta w świetle własnych opinii” (1880) oraz „Szlachta w świetle opinii XVIII wieku” (1881). Przy pisaniu tych artykułów Smoleński oparł się na tekstach publicystycznych, dając wyraz przekonaniu o doniosłej roli przemian w dziedzinie mentalności polskiej szlachty, podlegającej oddziaływaniu ideologii europejskiego oświecenia. Z tego nurtu badawczego zrodziły się jego najlepsze prace, m.in. „Kuźnica Kołłątajowska” z 1884 r., wnosząca wiele nowych ustaleń do dziejów publicystyki polskiej okresu Sejmu Czteroletniego oraz do biografii niektórych jej przedstawicieli (Franciszek Ksawery Jezierski, Antoni Trębicki, Franciszek Ksawery Dmochowski, Józef Mejer, Kazimierz Konopka, Jan Dembowski). Praca została przyjęta z dużym uznaniem w inteligenckim środowisku warszawskim, docenił ją także w recenzji Aleksander Świętochowski.
W 1886 r. Smoleński ogłosił na łamach „Ateneum” rozprawę „Szkoły historyczne w Polsce. Główne kierunki poglądów na przeszłość”. Praca ta do dziś wzbudza emocje wskutek pasji polemicznej autora, który w ostry sposób deprecjonował zwłaszcza osiągnięcia Michała Bobrzyńskiego i Józefa Szujskiego. W wywodach grawitujących ku pamfletowi politycznemu uznawał, że krakowska szkoła historyczna „jest emanacją stronnictwa stańczyków, którego zasady, (…) katolicyzm i lojalność sformułował najdokładniej urzędnik austriacki Antoni Walewski”. Autor stwierdzał, że choć szkoła krakowska nie chce się do tego przyznać, to powtarza ona poglądy Adama Naruszewicza i jego następców, niepotrzebnie je wyostrzając. Za największy błąd jej przedstawicieli Smoleński uważał przykładanie większej wagi do dziejów państwa niż do dziejów narodu oraz patrzenie na historię Rzeczypospolitej poprzez katastrofę rozbiorów, wskutek czego krytykowani historycy zaprawili „pogląd na najoględniejsze okresy przeszłości pesymizmem”. Atak na krakowską szkołę historyczną był dominującym elementem rozprawy Smoleńskiego, a jej dopełnienie stanowił artykuł „Stanowisko Waleriana Kalinki w historiografii polskiej” z 1887 r. Poglądy Kalinki, historyka i zmartwychwstańca, łączył nasz badacz z obozem stańczyków, którzy swój trójlojalizm uzasadniali kategoriami naukowymi. Nieukrywany dydaktyzm i konfesyjne moralizatorstwo, którymi Kalinka oplatał swą historyczną narrację, posłużyły Smoleńskiemu do łatwej i daleko idącej krytyki, w której wręcz odmawiał autorowi „Sejmu Czteroletniego” miana zawodowego historyka. Przeciwstawiał mu Kazimierza Jarochowskiego jako badacza o wiele dojrzalszego i bardziej bezstronnego.
Kilka mniejszych prac opublikowanych na łamach warszawskich czasopism poświęcił Smoleński problematyce życia intelektualnego i przemian w Rzeczypospolitej za panowania Stanisława Augusta: „Towarzystwa naukowe i literackie w Polsce w XVIII wieku”, „Kalendarze w Polsce w XVIII wieku” czy „Żywioły zachowawcze i Komisja Edukacyjna”. Napisał też kilkadziesiąt recenzji z książek historycznych o tematyce od średniowiecza aż po wiek XVIII; krytycznie oceniał m.in. dzieła Włodzimierza Spasowicza, Tadeusza Korzona i Oskara Kolberga.
W 1891 r. ukazała się kolejna ważna rozprawa Smoleńskiego „Przewrót umysłowy w Polsce w XVIII wieku. Studia historyczne”, w której wystąpił jako skrajny racjonalista, antyklerykał i wolnomyśliciel. Śledząc przebieg, skutki i znaczenie przewrotu umysłowego w osiemnastowiecznej Polsce, dostarczał, jak pisał Andrzej Feliks Grabski, intelektualnej genealogii warszawskiemu pozytywizmowi. Idąc za swymi poglądami, zawęził problematykę przełomu do starcia między ideami naukowymi i filozoficznymi napływającymi z Zachodu a tradycyjną religijnością społeczeństwa polskiego. Wprowadził do obiegu naukowego wiele wydobytych ze źródeł nowych informacji, ale często prezentował je w sposób przejaskrawiony. Książka wywołała krytyczne recenzje, które bądź wypływały z odmiennych opcji ideowych, bądź podyktowane były osobistą niechęcią; dostrzeżono ideologiczne, a nie tylko badawcze nastawienie autora. Na łamach „Kwartalnika Historycznego” Tadeusz Korzon stwierdził, że „książka p. Smoleńskiego znacznie wzbogaca naszą wiedzę o Polsce w XVIII wieku”, ale zarzucał autorowi, że „urządził ekstrakt osobliwości z różnych wieków, z różnych stanów psychicznych, z wszelkich jadów satyrycznych bez klasyfikacji naukowej”. Dużo ostrzej ocenił rozprawę na łamach „Kwartalnika Historycznego” Szymon Askenazy, uznając, że brak jej „wszelkiego sprawiedliwego kryterium porównawczego skutkiem absolutnej nieznajomości współczesnej umysłowości i kultury europejskiej, zwłaszcza francuskiej”. Na skutek tej krytyki, popartej przez Bolesława Ulanowskiego i Józefa Tretiaka, zarząd Akademii Umiejętności w Krakowie odrzucił wniosek o przyznanie Smoleńskiemu nagrody z fundacji im. Probusa Barczewskiego. Wzburzony autor replikował na łamach „Prawdy” ostrą krytyką prac Askenazego. Na licznych przykładach wykazywał adwersarzowi niedostatki wiedzy, warsztatową niesolidność i nielojalność w polemikach. Nazywał go „lekkomyślnym szkodnikiem naukowym (…) świadomym szermierzem nieprawdy (…) upartym, zarozumiałym i zuchwałym”.
Władysław Smoleński pod pseudonimem Władysław Grabieński wydał w latach 1897–1898 w Krakowie „Dzieje narodu polskiego”. Znajdujemy tam wykład poglądów historyka na całokształt dziejów Polski, tym bardziej zasługujący na uwagę, że stanowił podsumowanie jego prawie dwudziestoletniej pracy badawczej i dydaktycznej. Jasność wykładu, uwzględnienie najnowszych wyników badań naukowych oraz położenie nacisku na sprawy polityczne stanowiły główne zalety tego dzieła. Tematykę społeczno-gospodarczą autor potraktował marginalnie, i to w ujęciu ustrojowo-prawnym, stosunkowo mało miejsca poświęcił też kwestiom kulturalno-religijnym. W sposób dla siebie typowy unikał sądów wartościujących, aby wydawało się, że ocena wynikała z doboru faktów. Choć od strony literackiej podręcznik nie dorównywał syntezom dziejów Polski Bobrzyńskiego i Szujskiego, to jednak odznaczał się rzeczowością i rzetelnością badawczą. Do 1921 r. ukazało się aż siedem wydań „Dziejów narodu polskiego” oraz dwa przekłady na język rosyjski.
W 1897 r. Władysław Smoleński opublikował w Krakowie monografię „Ostatni rok Sejmu Wielkiego”, która stanowiła kontynuację „Sejmu Czteroletniego” Waleriana Kalinki. Narracja książki obejmuje okres od 3 maja 1791 r. do limity Sejmu Czteroletniego 29 maja 1792 r. Drobiazgowy, acz bynajmniej nie nużący opis czynności sejmowych przeplatany jest informacjami o nastawieniu ówczesnej opinii publicznej, o poczynaniach opozycji, obozu reform i króla, wreszcie o polityce zagranicznej Polski i stosunku państw ościennych do jej spraw. Smoleński podkreślał rozpowszechnienie się nastrojów uznania dla Konstytucji 3 maja, naturalny entuzjazm mieszczan oraz dobre usposobienie szlachty. Niestety autor nie dotarł do zagranicznych źródeł dyplomatycznych ani też do korespondencji Stanisława Augusta z posłem Rzeczypospolitej w Petersburgu Augustynem Debolim, które stanowiły podstawę rozważań Waleriana Kalinki. Oparł się na rosyjskich wydawnictwach źródłowych, krajowych rękopisach i ówczesnych drukach. Najsłabszą częścią pracy było w związku z tym zreferowanie ewolucji międzynarodowego położenia kraju, co przy stosunkowo obszernie przedstawionej działalności przyszłych targowiczan wyolbrzymiało ich rolę.
Kontynuacją tej pracy była wydana w Krakowie w 1903 r. najdojrzalsza i najlepsza książka Smoleńskiego, „Konfederacja targowicka”. Mamy tu do czynienia z historią polityczną w ujęciu tradycyjnym. W pracy tej jednak autor zamierzał dać więcej niż tylko prosty opis wydarzeń, nawet tak dramatycznych jak wypadki z 1792 r. Zajmowały go wyraźnie dwie sprawy. Pierwszą była geneza konfederacji targowickiej, a w większym jeszcze stopniu – motywy psychologiczne jej twórców. Drugą było pytanie o stan umysłów w kraju, czyli o stosunek opinii publicznej do gwałtownych zmian, które zachodziły w 1792 r.
Geneza konfederacji targowickiej sprowadzała się w ujęciu Smoleńskiego przede wszystkim do akcji magnatów, którzy ze względów politycznych przeciwni byli reformom Sejmu Czteroletniego. Za motywy ich działań autor uważał prywatę i pychę. Przypisywał pożądającemu silnej władzy buławy hetmańskiej Sewerynowi Rzewuskiemu rolę głównego inspiratora konfederacji. Historyk podkreślał, że zaślepieni i naiwni targowiczanie nie przewidzieli sojuszu prusko-rosyjskiego ani też istnienia planów rozbiorowych. Narrację doprowadził do marca 1793 r. Planował napisanie dalszego ciągu, ale na łamach „Przeglądu Historycznego” ogłosił już tylko niewielki artykuł o pośle wyszogrodzkim Dionizym Mikorskim (1909). Za „Konfederację targowicką” otrzymał Smoleński nagrodę Kasy im. Józefa Mianowskiego z funduszu Zenona Pileckiego. Został też wybrany na członka korespondenta Akademii Umiejętności w Krakowie; członkiem czynnym został w 1918 r.
W okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej Smoleński koncentrował się na badaniach naukowych dotyczących dziejów Mazowsza i Warszawy w XVIII w. W latach 1905–1906 ukazały się jego „Szkice z dziejów szlachty mazowieckiej”, a później studium o Janie Dekercie, opracowane na podstawie źródeł z Archiwum Głównego Akt Dawnych, Biblioteki Ordynacji Krasińskich i ówczesnych druków. Ukoronowaniem tych badań była wydana w 1917 r. obszerna monografia „Mieszczaństwo warszawskie w końcu XVIII wieku”, w której pracowicie zebrał wiele informacji o patrycjacie warszawskim, jego stosunkach rodzinnych, pozycji majątkowej i sprawowanych urzędach. Według Andrzeja Zahorskiego książka kontynuowała „Wewnętrzne dzieje Polski za panowania Stanisława Augusta” Tadeusza Korzona oraz „Warszawę przed wybuchem insurekcji kościuszkowskiej” Wacława Tokarza. Wiadomości zebrane podczas szerokiej kwerendy archiwalnej mają dziś wartość tym większą, że w czasie II wojny światowej wiele materiałów spożytkowanych przez Smoleńskiego uległo zniszczeniu. Za tę pracę autor otrzymał nagrodę Akademii Umiejętności w Krakowie z funduszu im. Probusa Barczewskiego. Przed śmiercią zdążył jeszcze złożyć w wydawnictwie monografię „Monteskiusz w Polsce w XVIII wieku”, będącą głównie rejestracją wzmianek i opinii o Monteskiuszu, przekładów jego pism i ukrytych w nich zapożyczeń.
Władysław Smoleński brał udział w powstawaniu „Przeglądu Historycznego” i Towarzystwa Miłośników Historii. Od 1907 r. należał do członków założycieli Towarzystwa Naukowego Warszawskiego i przewodniczył jego Komisji Historycznej. Nadal prowadził wykłady na Uniwersytecie Latającym, przekształconym w 1906 r. w Wyższe Kursy Naukowe. Działał też w Polskiej Macierzy Szkolnej, wchodząc w skład jej Rady Nadzorczej.
Podczas I wojny światowej związał się z grupą aktywistów orientujących się na współpracę z mocarstwami centralnymi. Z uznaniem i sympatią wyrażał się o Naczelnym Komitecie Narodowym, Legionach Polskich i komendancie Józefie Piłsudskim. Uczestniczył nawet w tajnych spotkaniach politycznych z kurierami „zza kordonu”. Pomimo to wkroczenie Niemców do Warszawy w sierpniu 1915 r. powitał początkowo ze zdecydowaną wrogością. Po jakimś czasie zmienił zdanie i wziął udział w organizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Nie wszedł jednak do grona nauczającego, uznając, że nie będzie pracował w instytucji naukowej kontrolowanej przez Niemców. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1919 r. rozpoczął wykłady na UW, które prowadził do 1926 r. jako profesor zwyczajny nowożytnej historii Polski. Tematyka obejmowała dzieje Polski w 2. połowie XVIII w., stosunki wyznaniowe w Polsce w XVI w., ruchy kozackie w XVII w., a nawet wiek XIX, w tym Powstanie Listopadowe. Wykłady Smoleńskiego miały wg Witolda Kamienieckiego charakter zbyt popularny i nie cieszyły się uznaniem wśród studentów. Również jego seminarium nie należało do najlepszych. Jedyną jego doktorantką była Żanna Kormanowa, która napisała pracę „Bracia polscy 1560–1576”, wydaną w 1929 r., już po śmierci mistrza.
Według relacji Artura Śliwińskiego Józef Piłsudski zaproponował Smoleńskiemu w końcu grudnia 1918 roku objęcie teki premiera rządu RP. Historyk odmówił, zasłaniając się złym stanem zdrowia. Jak opisywał Śliwiński, na spotkanie z tymczasowym naczelnikiem państwa historyk wkroczył „ubrany w długi czarny tużurek. Bujna broda, w której srebro kontrastowało z czernią smoły, starannie wygładzona, miękką falą spadała na piersi. Czarny sznureczek od binokli, trzymający się mocno na wydatnym nosie, z fantazją przeciągnięty był przez ucho”. W czasie rozmowy zdenerwowany Smoleński zaczął „tonem nieco mentorskim” krytykować rząd Jędrzeja Moraczewskiego, twierdząc, że nie ma on „charakteru polskiego” i trzeba ogłosić dyktaturę. Piłsudski zareagował gwałtownie: „‘Co – zawołał gniewnie naczelnik – dyktaturę. Powtarzać farsę Ludwika Mierosławskiego czy Mariana Langiewicza, żebyście wy, historycy, mieli o czym pisać!’. Historyk słuchał tej repliki wstrząśnięty. ‘Proponuję profesorowi – powiedział naczelnik – abyś został premierem i przystąpił zaraz do tworzenia gabinetu’. (…) Efekt tej propozycji był zgoła niezwykły. Smoleński odsunął się gwałtownie, a twarz jego wyrażała zdumienie. Wyprostował się, przywarł mocno do oparcia kanapy, podniósł w górę głowę, potem pochylił się nieco i spoza szkieł wielkimi oczyma spoglądał w milczeniu na Józefa Piłsudskiego”. Naczelnik po krótkiej przerwie spytał go ponownie: „No cóż? Przyjmuje profesor propozycję? – Ja… sapnął Smoleński – ja premierem? Zacisnął usta, coś zdławił w sobie, poprawił na nosie binokle, chrząknął, po czym głosem, w którym, jak mi się zdawało, brzmiała gwałtowna, niemal rozpaczliwa stanowczość, wyrzucił z siebie: Nie!”.
Śliwiński był człowiekiem dobrze poinformowanym o ówczesnym życiu politycznym Warszawy i pozostawał w bliskich relacjach z Józefem Piłsudskim, zapewne więc jego relacji można zaufać. Odmienną wersję spotkania znamy z zapisu Stanisława Michalskiego, który krótko stwierdził, że rozmowa przyniosła Piłsudskiemu zawód, gdyż „zdziadziały historyk okazał się tępym endekiem” i z powodów politycznych odmówił wszelkiej współpracy. Za bardziej wiarygodną uznawana jest w środowisku historycznym relacja Śliwińskiego.
W 1921 r. Władysław Smoleński skończył 70 lat. Nadano mu wówczas doktorat honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. W tym samym roku został członkiem Towarzystwa Naukowego we Lwowie. Zimą 1926 r. na stołecznej uczelni uroczyście obchodzono pięćdziesięciolecie jego pracy naukowej. Wręczono mu księgę pamiątkową i nagrodę pieniężną, którą jubilat przeznaczył na nagrody i stypendia dla studentów historii. Podobne obchody planowano też na specjalnym posiedzeniu Towarzystwa Miłośników Historii. Niestety Smoleński ich nie dożył – zmarł nagle 7 maja 1926 r. w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu na Powązkach, a na jego nagrobku widnieje napis: „Uczył prawdy, podtrzymywał ducha miłości Polski, budził wiarę w niepodległość Ojczyzny piórem, słowem, poświęceniem”. We wspomnieniu pośmiertnym sekretarz generalny Polskiej Akademii Umiejętności, Stanisław Wróblewski, napisał, że Smoleński jawił mu się jako „potężna, twarda i jednolita indywidualność. (…) należał do tej generacji twardych ludzi i silnych charakterów, która mimo wszelkich trudności pod uciskiem rosyjskim, tłumiącym rozwój intelektualny naszego narodu, stała wiernie przy warsztacie naukowej pracy”.
Autor „Konfederacji targowickiej” swą spuściznę rękopiśmienną przekazał na rzecz Biblioteki Płockiego Towarzystwa Naukowego. W czasach PRL-u jego prace były wielokrotnie wznawiane. Małą książeczkę poświęconą życiu i twórczości Władysława Smoleńskiego napisała w 1980 r. Maria Wierzbicka. Zawarte tam konstatacje stanowią ostatnie słowo nauki o bohaterze niniejszego szkicu.
Postać Smoleńskiego świeżo przypomniało wydawnictwo Biały Kruk, wydając „Konfederację targowicką” (w nowej serii: „Polskie dzieła historyczne”). Edycję wzbogacono 136 ilustracjami, znakomicie przybliżającymi epokę. Mimo powstania 121 lat temu, czytana dzisiaj „Konfederacja targowicka” sprawia duże wrażenie. Motywy ludzi, którzy spiskują przeciw własnej ojczyźnie i narodowi z sąsiadem, budzą całkiem współczesne skojarzenia. Przekonanie targowickich matadorów, że sąsiad ten wymusi na Polsce korzystne dla niej rozwiązania, mamy właśnie okazję boleśnie weryfikować. A śledząc w książce Smoleńskiego Szczęsnego Potockiego, Seweryna Rzewuskiego, Ksawerego Branickiego czy Kossakowskich, którym autor przypisywał jako pobudki działania – prywatę i pychę, możemy się zastanawiać, czy te odrażające cechy wyczerpują motywy współczesnych targowiczan.
Artykuł ukazał się w ostatnim, majowym numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok!
Prof. Piotr Biliński
Konfederacja targowicka
Czytając tę historyczną książkę, zaczynamy się zastanawiać, czy jednak nie odnosi się ona do czasów jak najbardziej nam współczesnych. Nie chodzi tylko o samo zjawisko zdrady narodowej, ale o metody działania targowiczan. Nasuwa się co chwilę refleksja: to wtedy też już tak było?! Tak, już wtedy np. zastosowano terror wobec wolnych obywateli Rzeczypospolitej, rekwirowano majątki, pozbawiano stanowisk.
Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego
Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.
WPIS 05/2024
Przed Państwem majowy numer „Wpisu”. Jak co miesiąc przygotowaliśmy dla Państwa całą serię felietonów na aktualne tematy, wywiady – m.in. z odważnym katolickim biskupem diecezji charkowsko-zaporoskiej Pawło Honczarukiem – a także cykl artykułów historycznych powiązanych z bieżącymi rocznicami.
WPIS 05/2024 (e-wydanie)
Przed Państwem majowy numer „Wpisu”. Jak co miesiąc przygotowaliśmy dla Państwa całą serię felietonów na aktualne tematy, wywiady – m.in. z odważnym katolickim biskupem diecezji charkowsko-zaporoskiej Pawło Honczarukiem – a także cykl artykułów historycznych powiązanych z bieżącymi rocznicami.
Polacy wierni i dzielni
Polacy – kim jesteśmy? Kim byliśmy? Kim powinniśmy być w przyszłości? O. prof. Marian Zawada od ponad 40 lat szuka odpowiedzi na te pytania. Szuka – i znajduje. Zastanawia się nad kondycją naszego narodu od momentu jego narodzin w X wieku po czasy najbardziej współczesne. I nieustannie jest pełen zachwytu nad duszą polską, nad jej zdolnością przetrwania nawet największych kataklizmów, nad jej niezłomnością.
Sybir. Dzieje polskich zesłańców XVIII–XX w.
Za co?! Pytanie to nieodparcie nasuwa się podczas czytania tej przejmującej książki. Tysiące Polaków, najlepszych synów swojego narodu, było zsyłanych na Sybir za umiłowanie własnego kraju, za walkę o jego wolność, za przywiązanie do wiary katolickiej. Wszelki sprzeciw wobec caratu karany był surowo; najczęściej właśnie wyekspediowaniem na tę nieludzką ziemię, skąd przeważnie nie było już powrotu.
Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe
"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku.
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.
Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku
Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.
Dzieje Polski. Tom 6. Potop i ogień
Oj, działo się, działo! Kolejny tom „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka obejmuje krótszy okres czasu. Ale biorąc pod uwagę natłok ważnych dla narodu oraz państwa wydarzeń, niektórych brzemiennych w skutki na całe wieki, łatwo zrozumieć, dlaczego Autor poświęcił tym latom tak dużo miejsca. To nie Autor spowolnił pisanie, lecz w omawianym czasie historia bardzo przyspieszyła.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.