Jak do tego doszło? Fatalna synteza nowoczesności i nienawiści, która doprowadziła do wybuchu II wojny światowej
Żołnierze Wehrmachtu rozstrzeliwują bezbronnych mieszkańców Bochni. Niemcy z maniakalną teutońską precyzją wykonywali zbrodniczy rozkaz Adolfa Hitlera: „Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie żywych sił nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii”. fot. z książki "III Rzesza Niemiecka", wyd. Biały Kruk Jak to się stało, że kierowane przez Adolfa Hitlera Niemcy rozpoczęły II wojnę światową dopuszczając się tak niewiarygonych zbrodni? Próbą odpowiedzi na to pytanie jest porażająca książka prof. Grzegorza Kucharczyka "III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść", która jest także - a może przede wszystkim - ostrzeżeniem. Oddajmy jednak głos samemu autorowi.
***
Autostrady, ochrona przyrody i profilaktyka zdrowotna
Blisko czterdzieści lat temu Jeffrey Herf, amerykański badacz ideologii i ustroju hitlerowskiego reżimu, ukuł pojęcie „reakcyjnej nowoczesności”, której ucieleśnieniem była stworzona przez Narodowosocjalistyczną Partię Robotników Niemiec (NSDAP) III Rzesza Niemiecka. W tym kierunku poszli również inni badacze (także niemieccy), wskazujący na to, że narodowego socjalizmu nie można separować od nowoczesności rozumianej jako rozwój techniki, medycyny czy ekologii. Wskazuje się, że „nazizm był kulturową syntezą rozmaitych ideologicznych motywów”, których nie można ryczałtowo potraktować jako sprzeciwu wobec nowoczesności. (...)
Należy zgodzić się z opinią innego historyka zajmującego się odmiennym aspektem nowoczesności w III Rzeszy Niemieckiej, a dotyczącym propagowania i egzekwowania „zdrowego trybu życia”, że „nazizm był bardziej złożonym zjawiskiem niż zazwyczaj sobie wyobrażamy, bardziej uwodzicielskim, bardziej wiarygodnym. […] W nazizmie nie chodziło tylko o nordycką supremację, czy też upokarzanie, a potem zabijanie upośledzonych; nie tylko chodziło o terytorialną ekspansję lub tylko o mordowanie Żydów i Cyganów”. Odwoływanie się przez niemieckich narodowych socjalistów do nowoczesności – podkreśla ten sam badacz – w dużym stopniu tłumaczy, dlaczego na NSDAP głosowały miliony Niemców, niekoniecznie zapatrzonych w ideologię skrajnego nacjonalizmu (volkizm) czy wzdychających za „niemiecką przestrzenią życiową [Lebensraum] na Wschodzie”. Autostrady, walka z paleniem papierosów, przesiewowe badania pod kątem diagnostyki raka piersi czy tworzenie ogólnopaństwowej polityki ochrony przyrody – to dla wielu Niemców mogło być przed 1939 rokiem wystarczającym argumentem legitymizującym narodowosocjalistyczną politykę budowy „nowych Niemiec”. (...)
Korzenie rasizmu
Oświeceniowi les philosophes z pogardą wypowiadali się o Murzynach i Żydach (w tym autor „Traktatu o tolerancji”). To wśród niemieckich elit oświeceniowych pojawiła się po raz pierwszy myśl usunięcia z Europy wszystkich Żydów – jeszcze nie jako fizycznej eksterminacji, ale masowego wysiedlenia poza Stary Kontynent (pierwsza wersja „planu madagaskarskiego”). Odrzucenie chrześcijańskiej religii objawionej skutkowało m.in. zanegowaniem opisanej w Piśmie Świętym genealogii ludzkości, pochodzącej od wspólnej dla wszystkich pierwszej pary rodziców (monogeneza). To zaś ułatwiało uzasadnienie, że są „rasy lepsze” i „rasy gorsze”.
Nowoczesność
Hitler salutuje oddziałom piechoty Wehrmachtu szykującym się do przekroczenia Sanu w okolicach Jarosławia. Kampania wrześniowa 1939 r. fot. NAC z książki "III Rzesza Niemiecka", wyd. Biały Kruk Rzecz jasna, nie oznacza to, że Wolter czy Kant zapisaliby się do NSDAP. Oznacza to jednak, że konotacje związane ze słowem „nowoczesność” są zróżnicowane. Zazwyczaj procesy modernizacyjne (unowocześniające), które osiągnęły swoją masę krytyczną w Europie w „długim” dziewiętnastym wieku, wiąże się z przełomem industrialnym i technologicznym, urbanizacją, rozwojem komunikacji społecznej (wysokonakładowa prasa), naukowością (scjentyzm), rozwojem powszechnej edukacji, ekspansją sekularyzmu, laicyzmu, ale i nacjonalizmu. Zauważmy, że żaden z tych aspektów nowoczesności (modernizacji) nie tylko nie był negowany przez niemiecki narodowy socjalizm, ale był przezeń wykorzystywany. Dość wspomnieć rolę prasy i radia jako podstawowych elementów nowoczesnego aparatu propagandowego stworzonego w III Rzeszy Niemieckiej przez dr. Josepha Goebbelsa. Z kolei takie elementy nowoczesności europejskiej jak laicyzm i nacjonalizm to czynniki, bez których nie do pomyślenia była narodowosocjalistyczna „rewolucja nihilizmu”
Wymienione aspekty nowoczesności, które pokolenie twórców nazizmu zastało w pierwszych dekadach dwudziestego wieku, nie stanowiły istoty ruchu narodowosocjalistycznego. To, że twórcy „Państwa Islamskiego” czy afgańscy talibowie biegle posługują się iPhone’ami oraz internetem, nie przesądza o ich tożsamości oraz o celach, do których dążą. Mają nowoczesne narzędzia, które można wykorzystać mając na względzie rozmaite „metody życia zbiorowego” – jak cywilizację zdefiniował niegdyś prof. Feliks Koneczny.
Jeszcze inne kryterium tworzenia cywilizacji podał św. Jan Paweł II, który w ślad za swoim poprzednikiem na Stolicy Piotrowej (św. Pawłem VI) mówił o „cywilizacji miłości”, którą z kolei w ślad za Benedyktem XVI można nazwać „cywilizacją szczęśliwych syntez”, umiejętnie łączącą wiarę i rozum, wolność i prawdę, dobro i piękno. Ale jest również „cywilizacja fałszywych dychotomii”, która wyrasta z fałszywego przeciwstawienia wiary rozumowi, wolności prawdzie, dobra pięknu. Żywi się tymi zafałszowanymi kontrastami i je utrwala. Jej inne imię to „cywilizacja śmierci” albo „cywilizacja nienawiści”.
Wandea i Auschwitz
Wielu z nas zadaje sobie pytanie, jak można było na chłodno rozważać technikalia masowego mordowania niewinnych ludzi, czym zajmowali się w styczniu 1942 roku podczas narady w berlińskim Wannsee wysocy funkcjonariusze (cywilni i mundurowi) III Rzeszy Niemieckiej, debatujący, jak w najkrótszym czasie doprowadzić do „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Niemal sto pięćdziesiąt lat wcześniej nowocześni deputowani z rewolucyjnego parlamentu francuskiego (Konwent Narodowy) głowili się nad podobnym zagadnieniem. Rozważali, w jaki sposób w najkrótszym czasie uśmiercić największą liczbę Wandejczyków. Wtedy właśnie, w 1793 roku, padło z parlamentarnej trybuny pytanie-zachęta: „A może by użyć gazu?”. W tamtym przypadku nowoczesna technika nie nadążała jeszcze za nowoczesnym podejściem do ostatecznego rozwiązania problemu Wandei, ale element najistotniejszy – nienawiść – już był obecny.
Zasiadający w parlamentarnych ławach przedstawiciele ludu francuskiego w odniesieniu do chłopskiego powstania w Wandei mówili, że najlepszym środkiem zaradczym powinna być „destrukcja totalna”. Przyjęty przez Konwent dekret z 1 sierpnia 1793 roku to właśnie przewidywał. Mieli być zniszczeni ludzie i przyroda. Nowoczesny umysł pewnego farmaceuty z Angers w połączeniu z jego szczerym „rewolucyjnym sentymentem” (czytaj: z nienawiścią) przywiódł go do opracowania pocisku zawierającego „rozczyn władny śmiertelnie zatruć powietrze w całej okolicy” ogarniętej ludowym powstaniem. Z kolei komisarze Konwentu, którzy na miejscu w Wandei mieli nadzorować jej ludobójczą eksterminację, proponowali zatruwanie studni arszenikiem lub stosowanie „trujących min i usypiających dymów”.
Oświecenie i odrzucenie Boga
Genezę tej cywilizacji straszliwej syntezy (nowoczesności i nienawiści) wyczerpująco wyjaśnił w swojej książce „Pamięć i tożsamość” św. Jan Paweł II: „Odrzucenie Chrystusa, a w szczególności jego tajemnicy paschalnej – krzyża i zmartwychwstania – zarysowało się na horyzoncie myśli europejskiej na przełomie XVII i XVIII stulecia. Był to Oddziały bojowe SS, SA i NSKK (Narodowosocjalistyczny Korpus Motorowy NSKK) podczas zjazdu NSDAP w Norymberdze w 1935 r.; po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. owe zjazdy przybrały charakter wielkich wydarzeń propagandowych. fot. Wikimedia z książki "III Rzesza Niemiecka", wyd. Biały Kruk okres oświecenia […] Jakąkolwiek przybrało postać, oświecenie sprzeciwiło się temu, czym Europa stała się w wyniku ewangelizacji”. Ten sprzeciw „wieku świateł” wobec wyrosłej z chrześcijaństwa cywilizacji katedr i uniwersytetów miał swoje dalekosiężne, zatrważające konsekwencje. W innym miejscu swojej książki Ojciec Święty podkreślał, że „to wszystko, cały ten wielki dramat dziejów zbawienia, zanikło w umysłowości oświeceniowej. Człowiek został sam: sam jako twórca własnych dziejów i własnej cywilizacji; sam jako ten, który stanowi o tym, co jest dobre, a co złe […] Skoro człowiek sam, bez Boga, może stanowić o tym, co jest dobre, a co złe, może też zdecydować, że pewna grupa ludzi powinna być unicestwiona”.
Świecka religia
Najlepszą pożywką dla wzrostu cywilizacji nienawiści jest odrzucenie „szczęśliwych syntez” wiary i rozumu oraz prawdy i wolności, które od wieków budowały w Europie „cywilizację miłości”. Jak nauczał św. Jan Paweł II w encyklice „Centesimus annus” (1991), „koncepcja ludzkiej wolności oderwanej od posłuszeństwa prawdzie, a zatem również od obowiązku poszanowania praw innych ludzi” (CA, 17) zwiodła w dwudziestym wieku wielu ludzi do mniemania, „że posiedli tajemnice doskonałej organizacji społecznej, która eliminuje zło, sądzą także, iż mogą stosować wszelkie środki, także przemoc czy kłamstwo, by ją urzeczywistnić. Polityka staje się wówczas ‘świecką religią’, która łudzi się, że buduje w ten sposób raj na ziemi” (CA, 25). Ten ostatni może mieć różne imiona – Światowa Ojczyzna Proletariatu lub Tysiącletnia Rzesza Niemiecka – a do budowy mogą być zastosowane bardzo nowoczesne środki. Sama nowoczesność może być uzasadnieniem dla totalitarnego projektu stworzenia „nowego człowieka” (nieprzypadkowo w propagandzie narodowosocjalistycznej co rusz mówiono o „nowych Niemcach” i „nowych Niemczech”).
Fatalna synteza
Książek o III Rzeszy Niemieckiej napisano już bardzo wiele. Niniejsze opracowanie nie chce więc „wyważać otwartych drzwi”. Wydaje się jednak, że warto przypominać o fatalnej syntezie nowoczesności i nienawiści, która w państwie niemieckim była od 1933 roku pieczołowicie tworzona i która przyniosła dla milionów ludzi w Niemczech, a po 1 września 1939 roku również poza ich granicami, bezmiar nieszczęść i cierpienia.
Nie jest moim zamiarem przedstawienie intelektualnych korzeni niemieckiego narodowego socjalizmu, chociaż z pewnością takie opracowanie jest bardzo potrzebne. Można by rozpocząć taką analizę od refleksji nad znaczeniem Lutra – jego kultu władzy świeckiej (książęta sprzyjający reformacji jako „biskupi z konieczności”) i radykalnego antysemityzmu, filozofii idealistycznej (świat myśli – jedynym światem dostępnym do poznania, stąd już krok do afirmacji deutsche Innerlichkeit – „niemieckiej wewnętrzności”) czy niemieckiego romantyzmu z jego fascynacją Orientem i kultem woli (obydwa aspekty u Arthura Schopenhauera, a potem i u Fryderyka Nietzschego).
Wiele strumieni w jednym nurcie
Trzeba by zwrócić uwagę na niepokojące trendy w niemieckiej kulturze politycznej takie jak podkreślanie dobroczynnej roli „zdrowego egoizmu narodowego” (taką zasadę głosili niemieccy liberałowie w czasie Wiosny Ludów z trybuny parlamentu frankfurckiego) czy wykluczanie całych grup społecznych jako „niezasługujących” z powodu swojego „kulturowego zapóźnienia” na bycie częścią niemieckiej wspólnoty narodowej (tak uzasadniano po stronie liberalnej oraz konserwatywnej spychanie niemieckich katolików do statusu obywateli drugiej kategorii w czasie kolejnych faz Kulturkampfu). Na to wszystko nałożył się rozwój na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku radykalnego niemieckiego nacjonalizmu (volkizmu), który łączył w sobie szowinizm, rasizm, antykatolicyzm i sprzeciw wobec industrialnej, mieszczańskiej cywilizacji. W tym ostatnim aspekcie zbliżał się on do zyskującego na popularności na początku dwudziestego wieku w cesarskiej Rzeszy Niemieckiej tzw. ruchu reformy życia (Lebensreformbewegung), który głosił program „powrotu do natury” (z podkreśleniem, że chodzi o „niemiecką naturę”). Przybierał on różne formy: wędrówek po malowniczych zakątkach Niemiec (Wandervögel), nudyzmu, „zdrowej żywności” czy sprzeciwu wobec przymusu szczepionkowego. Wiele było „strumyczków”, które złożyły się na jeden nurt (albo raczej: ściek) pt. niemiecki narodowy socjalizm.
W tym opracowaniu przyjmuję krótszą perspektywę czasową. Zaczynam od Wielkiej Wojny, która przyniosła własną wersję syntezy nowoczesności i nienawiści; syntezy, która zmieniła Niemcy w sposób iście rewolucyjny. Prawdziwa rewolucja w Niemczech nie rozpoczęła się w listopadzie 1918 roku, ale w sierpniu 1914 roku. Te zmiany przygotowały grunt nie tylko pod powstanie, ale przede wszystkim sukces niemieckiego narodowego socjalizmu mierzony zaufaniem, jakim miliony Niemców od września 1930 roku darzyły coraz bardziej NSDAP.
***
Powyższe fragmenty pochodzą ze wstępu do książki prof. Grzegorza Kucharczyka "III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść", wyd. Biały Kruk. Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.
III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść
Rzesza Niemiecka istniała tylko w okresie 1933–1945, ale bardzo mocno zapisała się w historii. Mocno i wyjątkowo niechlubnie. Gdy się ją wspomina, przychodzą na myśl druty kolczaste, niemieckie obozy zagłady, wojenna pożoga, grabież, ruiny. Do tego dochodzi pogarda dla tych, których zbrodnicza ideologia nazistowska określała jako „podludzi” i których należało likwidować w imię czystości rasy.
Rok 1939. Od beztroski do tragedii
Dla Polski rok 1939 był rokiem przedziwnym; przede wszystkim tragicznym, gdyż agresja na nasz kraj Niemiec dokonana 1 września, a następnie Związku Sowieckiego – 17 września spowodowała śmierć milionów rodaków jak również zamordowała prężnie rozwijającą się II Rzeczpospolitą. Ten straszny rok kojarzy nam się zatem głównie z początkiem II wojny światowej.
Pamięć Warszawy
Warszawa – dumna stolica naszego narodu nie miała łatwej historii, zwłaszcza w XX w. Równocześnie jednak Warszawa stała się symbolem niezłomnej polskiej niepodległości. Tu w 1918 r. siedzibę znalazły najwyższe polskie władze. Stąd grzmiały w 1939 r. słowa, że polski honor jest bezcenny, a mieszkańcy naszej stolicy powstali w 1944 r. przeciw okupantom, nie mogąc dłużej znieść zniewolenia.
Obrońcy stolicy. Energetycy w Powstaniu Warszawskim
Historia Powstania Warszawskiego to historia tysięcy różnych bohaterów. Bez wątpienia należą do nich także ci mężczyźni i kobiety, których Michał Tomasz Wójciuk przedstawia na kartach tej książki, czyli energetycy stołecznej Elektrowni. 1 sierpnia 1944 r. zorganizowali oni brawurowy szturm na zakłady, dzięki którym Warszawa czerpała prąd.
Stolica niezłomna. Warszawa historyczna, patriotyczna, nowoczesna
Piękno, tradycja, patriotyzm, historia, rozmach, wiara – tymi słowami można określić Warszawę, jaka wyłania się z albumu „Stolica niezłomna”. Tej niezłomnej Warszawy nie pokazują nam warszawiacy – to spojrzenie krakowiaków – fotografa Adama Bujaka oraz wydawcy i grafika Leszka Sosnowskiego. Może dlatego właśnie widzimy stolicę zupełnie inną. Są tu obiekty niespotykane w innych albumach, jak np.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.