Halina Konopacka - dama polskiego sportu i narodowy skarb. Opowieść w 36. rocznicę śmierci
Halina Konopacka z kibicami i polskimi sportowcami na stadionie w Amsterdamie po zdobyciu złotego medalu. Fot. Holenderska Biblioteka Narodowa Była jedną z największych dam Drugiej Rzeczypospolitej. Dobrze urodzona, wykształcona, znająca języki obce, artystycznie uzdolniona i do tego wysportowana. Jej mężem był Ignacy Matuszewski – czołowy polityk tamtej epoki, pełniący przez dwa lata funkcję ministra skarbu. Na kartach historii zapisała się przede wszystkim jako pierwsza osoba z Polski, która sięgnęła po złoty medal igrzysk olimpijskich. Warto przypomnieć, że aktywność społeczna Haliny Konopackiej wykraczała daleko poza sport.
Piękna dyskobolka
Pochodziła z bardzo starego i zasłużonego rodu, którego historia sięga początków istnienia państwa polskiego. Z rodziną Konopackich spokrewniony był słynny astronom Mikołaj Kopernik, zaś król Zygmunt Stary stwierdził kiedyś: „Konopaccy z chętnym i wiernym umysłem, godnie i z niezachwianą przywiązania wytrwałością, Ojczyźnie służyli”. Halina, potomkini tego rodu, urodziła się 26 lutego 1900 r. w Rawie Mazowieckiej jako córka Marianny z domu Raszkiewicz i Jakuba Konopackich. Zamożne małżeństwo miało również drugą córkę, Czesławę (1899-1950), i syna (1895-1990), który w przyszłości także związał swoje życie ze sportem. Tadeusz Konopacki, piłkarz Polonii, znany był też słuchaczom Polskiego Radia m.in. jako prezenter porannej gimnastyki.
Po kilku latach rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie młodziutka Halina rozpoczęła edukację. Rodzice kładli duży nacisk na wszechstronne wykształcenie, dlatego zdobywała wiedzę z różnych dziedzin – literatury pięknej, języków obcych, sztuki i muzyki. Dziewczyna chętnie uprawiała też ćwiczenia fizyczne i rozmaite zabawy ruchowe na świeżym powietrzu.
W czasie nauki w gimnazjum ujawniła się ponadprzeciętna sprawność Haliny i jej predyspozycje do uprawiania sportu. Lubiła bawić się w Ogrodzie Gier i Zabaw Ruchowych im. W.E. Raua na Agrykoli, ślizgała się na łyżwach w bardzo popularnej wówczas wśród mieszkańców stolicy Dolinie Szwajcarskiej, lubiła także pływać w Wiśle. Przygodę z prawdziwym sportem rozpoczęła jednak dopiero podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie zasmakowała, co to jest wyczyn.
Jako studentka filologii polskiej Halina, za namową koleżanki Woynarowskiej, zapisała się do Akademickiego Związku Sportowego. Szybko skoncentrowała się na treningu lekkoatletycznym, ale dla przyjemności lubiła też grać w koszykówkę, latem w tenisa (doszła nawet do półfinału mistrzostw kraju w grze singlowej), a zimą jeździć na nartach. Bez względu na porę roku bardzo pasjonowała ją także jazda samochodem. Konopacka znana była z rzadkiego wówczas w damskim gronie zamiłowania do automobilizmu; swoim kabrioletem marki Lancia startowała również w rajdach. Podziwu godne jest to, iż przy tak ogromnej aktywności ruchowej nie zaniedbywała rozwoju duchowego – grała na fortepianie i gitarze, pisywała wiersze, biegle władała kilkoma językami obcymi. Niejednokrotnie chwytała także za pędzel, by malować, oraz… igłę i nici, żeby haftować.
Pierwsze dwa tytuły mistrzyni Polski zdobyła w 1924 r. w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. I to właśnie ta druga konkurencja, której tradycja sięga jeszcze czasów antycznych, miała jej wkrótce przynieść światowy rozgłos i sławę. A zaczęło się podobno od zupełnego przypadku – zachęcona przez kogoś na stadionie wzięła po raz pierwszy dysk do ręki, zamachnęła się i od razu rzuciła nim… dalej niż wynosił ówczesny rekord Polski. Talent miała zatem wrodzony.
Zachęcona i zmotywowana dwoma szybkimi sukcesami Halina z satysfakcją kontynuowała treningi pod okiem znanego w owym czasie francuskiego trenera kadry lekkoatletów – Maurice’a Baqueta, co procentowało coraz lepszymi rezultatami. Ambitna i pracowita Konopacka szybko osiągnęła wysoki poziom międzynarodowy i już po dwóch latach pobiła rekord świata! Na Światowych Igrzyskach Kobiet w 1926 r w Göteborgu wywalczyła złoty medal. Tym samym stała się poważną kandydatką do podium w Amsterdamie, gdzie na przełomie lipca i sierpnia 1928 r. odbywały się letnie igrzyska olimpijskie.
Również przed igrzyskami Halina Konopacka uzyskiwała najlepsze na świecie rezultaty. Mało tego – podczas całego siedmioletniego okresu przygody z wyczynowym uprawianiem rzutu dyskiem ta wspaniała mistrzyni ani razu nie została pokonana ani w kraju, ani za granicą. 56 razy ustanawiała rekordy Polski nie tylko w rzucie dyskiem, ale też w pchnięciu kulą i rzucie oszczepem. Była dwukrotną laureatką – w 1927 i 1928 r. – zarówno Wielkiej Honorowej Nagrody Sportowej, jak i Plebiscytu Przeglądu Sportowego na najlepszego sportowca Polski.
Na igrzyskach amsterdamskich Halina Konopacka rzuciła dysk na odległość 39,62 m, ustanawiając tym samym kolejny rekord świata, będący jednocześnie rekordem olimpijskim. Ową pamiętną datą stał się wtorek, 31 lipca Halina Konopacka była wyróżniającą się sportsmenką, ale także piękną kobietą. 1928. Polka konkurs wygrała bardzo pewnie, z przewagą dwóch i pół metra nad Amerykanką Lillian Copeland; po brązowy medal sięgnęła Szwedka Ruth Svedberg. Dyskobolka wspominała potem: „Zwyciężyłam i nie miałam siły cieszyć się ze zwycięstwa. Widziałam, jak cieszą się wszyscy wokoło mnie, oszałamiały mnie serdeczne uściski dłoni, zewsząd płynące objawy sympatii, swoich i obcych, i te powodzie kwiatów, kwiatów. Była grupka Polaków, którzy mieli biało-czerwone chorągiewki. Było ich ze trzydziestu. W tej szarzyźnie dnia widziałam te biało-czerwone chorągiewki, które powiewały i one właściwie wygrały tę olimpiadę”.
Prezydent RP Ignacy Mościcki wysłał depeszę gratulacyjną następującej treści: „Serdeczne pozdrowienia p. H. Konopackiej. Zwycięstwo i wielki triumf Polki wobec całego świata jest dowodem żywotności i niespożytej energii naszego narodu”.
Halina Konopacka mogła cieszyć się w Amsterdamie z jeszcze jednego sukcesu – obrano ją miss igrzysk! Polka była bowiem przy wszystkich swoich zdolnościach również bardzo atrakcyjną, smukłą i wysoką młodą kobietą o pełnym uroku spojrzeniu i miłym, szczerym uśmiechu, która do tego nosiła się bardzo wytwornie. Niektórzy mówili wręcz, że ma antyczną, posągową urodę. Na zawodach występowała w czerwonym berecie.
Na fali sukcesu naszej znakomitej dyskobolki wkrótce w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” można było przeczytać następujący komentarz redakcji: „Dla nas to sprawa narodowa. Przez wiele lat zaprzeczano nam prawa do równego rozwoju z naszymi sąsiadami. Wykazywano nam z matematyczną pewnością, że nie potrafimy osiągnąć takiego poziomu kultury, choćby fizycznej, co inni. Że jesteśmy skazami na naśladowanie cudzych wzorów”.
Sukces Konopackiej rozszedł się w polskim społeczeństwie szerokim echem, uświetniając 10. rocznicę odzyskania niepodległości. Portret mistrzyni olimpijskiej postanowił namalować sam Witkacy, a Marszałek Józef Piłsudski zaprosił ją do Belwederu. Na spotkaniu miał do niej powiedzieć: „Ach, to pani gdzieś tam w Amsterdamie zdobyła dla nas złoty medal! To dobrze! To służy Polsce!”.
Żona ministra
Pod koniec grudnia 1928 r. Konopacka wzięła ślub z przedstawicielem ówczesnej elity państwowej – Ignacym Matuszewskim, który w czasie wojny polsko-bolszewickiej był, w randze pułkownika, szefem polskiego wywiadu. Kilka miesięcy po ślubie mąż Haliny został powołany na urząd ministra skarbu. Uroczystości odbyły się w Rzymie, gdzie przez pewien czas pełnił funkcję wojskowego attaché. Antoni Słonimski ocenił wówczas, że oto nastał pierwszy rząd w historii mogący poszczycić się takim „mężem silnej ręki”. Od 1928 r. (aż do śmierci) Ignacy Matuszewski sprawował też prestiżową funkcję członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Małżeństwo z pułkownikiem Matuszewskim odciśnie dekadę później, po wybuchu drugiej wojny światowej, niezatarte piętno na losach Konopackiej. Trzeba bowiem pamiętać, że Matuszewski, choć piłsudczyk, w wielu aspektach stanowczo negował politykę rządu polskiego po śmierci Marszałka. Szczególnie krytykował ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, przekonując, że Polska za wszelką cenę powinna dążyć do uniknięcia wojny z hitlerowskimi Niemcami.
Matuszewscy mieszkali w Warszawie przy ul. Filtrowej 69, nieopodal placu Narutowicza. W pobliskim akademiku, zimową porą, żona pana ministra przeprowadzała treningi, korzystając z długich i szerokich korytarzy, albowiem sali gimnastycznej w budynku nie było.
Niewiele czasu od ślubu doszło w życiu pani Matuszewskiej-Konopackiej do kolejnego doniosłego wydarzenia – tym razem był to przełom w karierze literackiej. W 1929 r. nakładem wydawnictwa Ferdynanda Hoesicka ukazał się bowiem tomik jej wierszy „Któregoś dnia”. Prestiżu dodawał fakt, że oficyna ta znana była z publikowania dzieł najwybitniejszych literatów międzywojennej Polski. Wiersze Haliny zarekomendował poza tym słynny poeta, notabene także złoty medalista olimpijski z Amsterdamu, w dziedzinie literatury i sztuki – Kazimierz Wierzyński. Nie negując w żadnym wypadku talentu Konopackiej, obiektywnie stwierdzić jednak trzeba, że na jej twórczość poetycką patrzono dużo bardziej przychylnie po jej zamążpójściu. Wiersze mistrzyni olimpijskiej publikowały tak znamienite pisma jak „Skamander” czy „Wiadomości Literackie”.
Wybitna działaczka i dziennikarka
Halina, mimo dalszych sukcesów na lekkoatletycznych arenach, zdecydowała się w 1931 r. nie kontynuować kariery sportsmenki; rok przed igrzyskami w Los Angeles porzuciła wyczynowe uprawianie rzutu dyskiem. W 1932 r. zdetronizowała Halinę na tronie mistrzyni Polski 19-letnia Jadwiga Wajsówna, młodsza od niej o 12 lat.
Pani ministrowa nie rozstała się jednak ze sportem w ogóle, rozpoczęła aktywność w zupełnie innym charakterze. Została wybitną działaczką Międzynarodowej Federacji Sportu Kobiet, wchodząc w skład komisji technicznej tej organizacji. Na forum krajowym była prezesem Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej Kobiet. W połowie lat 1930. redagowała ponadto wydawane przez to Towarzystwo czasopismo „Start”, w którym obok wiadomości ze świata sportu zamieszczano także porady dotyczące zdrowego stylu życia, informacje o modzie, przepisy kulinarne oraz teksty prozatorskie i poetyckie. To bardzo zasłużone dla propagowania kobiecego Powrót ministra Ignacego Matuszewskiego (drugi od prawej) z oficjalnej wizyty w Szwecji. W środku z kwiatami Halina Konopacka-Matuszewska. Fot. NAC sportu pismo, ukazujące się od 1927 r., zostało w 1936 r., na skutek modyfikacji profilu i związaną z tym utratą wielu czytelniczek, niestety zlikwidowane.
Państwo Matuszewscy uczestniczyli w najważniejszych sportowych wydarzeniach. Reprezentowali Polskę choćby w 1936 r. podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen oraz Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie, czy na Sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie rok później. W towarzystwie męża oraz drugiego polskiego członka MKOl, gen. Stanisława Roupperta, Halina Konopacka brała ponadto udział w niezwykłej uroczystości w greckiej Olimpii w 1938 r., gdzie zgodnie z życzeniem zmarłego niedawno barona Pierre’a de Coubertina urna z jego sercem została wmurowana w marmurową kolumnę. Przy tej okazji Halinę spotkało specjalne wyróżnienie – została udekorowana gałązką dzikiej oliwki, co symbolicznie nawiązywało do tradycji antycznych igrzysk olimpijskich. Dostąpiła tego zaszczytu jako… pierwsza osoba w czasach nowożytnych!
Ratowniczka narodowego skarbu
Kiedy wybuchła II wojna światowa, Ignacy Matuszewski – wraz z ministrem przemysłu i handlu Henrykiem Rajchmanem – otrzymał nadzwyczajne zadanie wywiezienia za granicę około 75 ton złota Banku Polskiego; niemal połowa tego skarbu znajdowała się w głównej siedzibie przy ulicy Bielańskiej w Warszawie. Najpierw, pod nadzorem prezesa Banku Polskiego płk. Adama Koca, narodowe zasoby kruszcu zostały ze stolicy oraz z pozostałych miast przetransportowane do Łucka, a stamtąd w asyście obydwu ministrów miały, po długiej i niebezpiecznej podróży, trafić do Francji. Według oficjalnej dokumentacji w autobusach wiozących skarb znajdowały się „przedmioty kultu i przedmioty artystyczne”.
Zarówno Matuszewskiemu, jak i Rajchmanowi towarzyszyły w tej niebezpiecznej eskapadzie żony. Do legendy przeszedł czynny udział Haliny Konopackiej, która wykorzystując swe znakomite umiejętności kierowcy, osobiście poprowadziła ostatni pojazd w kolumnie załadowanych złotem autobusów. Oto jak relacjonowała ona ową karkołomną podróż: „We dnie staliśmy w lasach, przykryci gałęziami, że trudno było dojrzeć z góry żółto-czerwone autobusy warszawskie. Spaliśmy gdzie się dało. W stodołach, w stajniach, na gołej ziemi. Aż po kilku dniach dobrnęliśmy w końcu do granicy rumuńskiej. Pierwszy raz zobaczyliśmy światło elektryczne, które nas oświecało”.
W rumuńskim porcie załadowano 75 ton cennego kruszcu na brytyjski statek: „My, kobiety – wspominała Konopacka – dźwigałyśmy te skrzynki, które były dość ciężkie – ażeby jak najprędzej znaleźć się na morzu. Statek ten szedł zygzakiem, dlatego że Morze Czarne było naładowane niemieckimi podwodnymi statkami. Ale znów szczęście nam sprzyjało. I w zupełnej ciszy, bez ognia, bez zapałki, bez papierosa – płynęliśmy do Konstantynopola”. Narodowy skarb, transportowany następnie przez Turcję, Syrię i Liban, trafił wreszcie do portu w Tulonie na Lazurowym Wybrzeżu. U celu został przekazany przedstawicielom polskiego rządu. Tak więc złoto narodowe zostało ocalone, ale przepadł niestety bez śladu podczas tej eskapady pierwszy złoty medal dla Polski w historii olimpijskich startów naszych sportowców wywalczony przez Konopacką w Amsterdamie.
Po kapitulacji Francji państwo Matuszewscy zostali zatrzymani na hiszpańskiej granicy i aresztowani. Wkrótce jednak dzięki wstawiennictwu sędziwego już Ignacego Paderewskiego, który interweniował w ich sprawie u samego prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta, zostali uwolnieni i przedostali się przez Portugalię i Brazylię do Stanów Zjednoczonych. Jak się miało okazać, osiedlili się tam na stałe. Od 1941 r. mieszkali w Nowym Jorku. Ignacy Matuszewski zajął się działalnością publicystyczną oraz organizowaniem Instytutu Józefa Piłsudskiego. Niestety po kilku latach zmarł nagle (3 sierpnia 1946 r.) na atak serca w wieku niespełna 55 lat.
Emigrantka
Trzy lata po śmierci Ignacego 49-letnia Halina Konopacka ponownie wyszła za mąż – za byłego tenisistę Jerzego Szczerbińskiego. Na emigracji uczyła jazdy na nartach, a także otworzyła salon wystawienniczy, w którym była projektantką mody. O swoim życiu w USA tak mówiła w Wigilię 1955 r. w wywiadzie dla Radia Wolna Europa: „Ze sportem nie zerwałam. Prowadziłam przez kilka lat szkołę narciarską tutaj i miałam sklep ze sprzętem narciarskim. Jeżdżę teraz na nartach i gram w tenisa. Obecnie prowadzę magazyn krawiecki w okolicach Nowego Jorku”.
Małżeństwo z przedwojennym sportowcem trwało 10 lat, gdyż Jerzy Szczerbiński zmarł w 1959 r. W kolejnych latach Halina mieszkała w mieście Sebastian na Florydzie, utrzymując się z emerytury i malowania obrazów; porzuciła pisanie wierszy na rzecz innej artystycznej pasji. Malowała głównie kwiaty, martwą naturę i pejzaże, a swoje dzieła podpisywała pseudonimem Helen Georgie.
W czasie trwania Polski Ludowej Halina Konopacka trzykrotnie odwiedziła kraj, co zawsze było dla środowiska sportowego dużym wydarzeniem, choć ówczesne władze nie nagłaśniały specjalnie jej wizyt. Podczas pierwszego pobytu w 1958 r. miała okazję obserwować pamiętny mecz lekkoatletyczny Polska – Stany Zjednoczone, rozegrany na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie i wygrany przez nasz narodowy team. Następne dwa pobyty, podczas których chętnie dzieliła się swoimi dawnymi wspomnieniami i spostrzeżeniami na temat rozwoju sportu, miały miejsce już w latach 1970.
W 1978 r. Halina Konopacka przeprowadziła się po raz kolejny – tym razem do Bradenton nad Zatoką Meksykańską. Zbiegło się to z 50. rocznicą zdobycia przez nią pierwszego dla Polski złotego medalu olimpijskiego. Z tej szczególnej okazji została odznaczona przez konsula generalnego w Waszyngtonie, Juliana Dziurdziela, Srebrną Odznaką Orderu Zasługi PRL, który skierował do niej następujące słowa: „Pani Halino! Żyje Pani w sercach starszej, młodszej i najmłodszej generacji Polaków. I wcale nie tylko tych, którzy interesują się sportem. Jest Pani naszym wspólnym skarbem”. Z kolei Polski Komitet Olimpijski ogłosił rok 1978 Rokiem Sportu Kobiet.
Halina Konopacka mimo upływu lat pozostawała sprawna fizycznie i niezwykle aktywna. Rekreacyjnie uprawiała nadal tenis, narciarstwo, pływanie i żeglarstwo. Ostatnie lata życia spędziła w domu spokojnej starości w Daytona Beach na Florydzie, gdzie zmarła w nocy z 28 na 29 stycznia 1989 r., kiedy w Polsce rozpoczynały się obrady okrągłego stołu. W październiku 1990 r. urna z prochami naszej nadzwyczajnej mistrzyni została, zgodnie z jej wolą, złożona na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
Krzysztof Szujecki
*
Powyższy artykuł Krzysztofa Szujeckiego ukazał się w miesięczniku WPiS nr 112.
(AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik WPiS oraz po książki ukazujące losy wybitnych Polaków:
Historia Sportu w Polsce Tom 1
Dzieje polskiego sportu to ważna część historii naszej Ojczyzny. Ta książka jest jedyną tak bogatą publikacją o tej tematyce na polskim rynku. Tysiące informacji zostało zebranych w jednym miejscu i ukazane w bardzo przejrzysty sposób. Treść pierwszego tomu sięga w głąb w XIX w., kiedy zaczęło funkcjonować nowoczesne pojęcie sportu.
"Historia sportu w Polsce” zawiera wiele zaskakujących wiadomości.
Żółkiewski. Pogromca Moskwy – biografia
Gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów.
Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego
Któż nie słyszał o męczenniku niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem, który dobrowolnie oddał życie za współwięźnia? Jest to wiedza niemal powszechna, gorzej z głębszą znajomością obfitującego w niezwykłe zdarzenia życia tego świętego. Był to człowiek o nadzwyczajnej sile wewnętrznej i niezwykle przenikliwym umyśle.
Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego
Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.
Księga Norwidowa. Życie, poezja, rysunki. wyd. 2024
Ten rodem z mazowieckiego dworku szlacheckiego artysta mówił sam o sobie – jakże słusznie! – że jest sztuk-mistrzem, a więc twórcą korzystającym z wielu narzędzi: słowa, pędzla, piórka, rylca, a nawet dłuta. W istocie Cyprian Kamil Norwid był artystą tyleż wybitnym, co wszechstronnym.
Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.
Moje zakazane piosenki
Prezentowane tu utwory nigdy jeszcze nie ukazały się w formie książkowej, choć niektóre z nich są szeroko znane w Polsce, a nawet w świecie, jak np. „Żeby Polska była Polską”. Jan Pietrzak występuje przed nami tym razem nie tylko jako chwytający życie na gorąco przenikliwy satyryk, ale także jako pełen fantazji poeta, nieraz liryczny, nieraz dramatyczny, ale zawsze refleksyjny.
Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.
Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość
Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach.
Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji
Rewolucja! Co naprawdę kryje się za tym pojęciem? Ta książka demaskuje fałszywe hasła, utopijne założenia i okrucieństwo wszystkich rewolucji; od protestanckiej i francuskiej poprzez bolszewicką, nazistowską i lat 1960. aż po wiek XXI, w którym prowadzona jest kolejna rewolucja światopoglądowa. Prof. Grzegorz Kucharczyk obnaża kulisy każdej rewolucji; ich brutalność, bezwzględność i bezbożność.
Nieznane rozmowy Józefa Piłsudskiego
Sporo pisze się o Józefie Piłsudskim, ale rzadko oddaje się głos jemu samemu. W tej książce jest inaczej.
Tu Marszałek przemawia do nas wprost. Rozmów z nim spisano podczas jego życia nie za wiele, jeszcze rzadziej były publikowane w formie książkowej, trwałej – toteż nie są zbyt znane. A szkoda, gdyż Komendant bardzo dużo opowiadał w nich o sobie; o swoim życiu prywatnym, ale i swoich poglądach na Rzeczpospolitą oraz Europę.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.