27 września to rocznica świetnej wiktorii wojsk polskich pod Kircholmem. Jak przebiegała ta słynna bitwa?
Dokładnie 27 września 1605 roku polskie wojska dowodzone przez hetmana Jana Karola Chodkiewicza rozgromiły Szwedów w bitwie pod Kircholmem. O tym miażdżącym zwycięstwie opowiada w swoim dziele „Wodzowie Polski” Edmund Oppman – fragment książki dotyczący bitwy publikujemy poniżej.
Sytuacja przed bitwą
Szwedzi tymczasem wytężali wszystkie siły do walki z Rzecząpospolitą i pomimo ogromnych strat, jakie ponieśli w ciągu paru lat wojny, zdobyli się w 1605 r. na wystawienie nowej armii w sile 14 000 ludzi i zamierzali, uderzywszy na Rygę, zdobyć ją, a następnie wyprzeć wojska hetmańskie z Estonii.
Chodkiewicz miał pod swymi rozkazami tylko 2400 jazdy i 1000 piechoty. I znów słał hetman do króla listy z prośbą o posiłki, do szlachty i magnatów wezwania, zaklinając na rycerską cnotę i miłość ojczyzny, lecz wszystko to nie odniosło skutku. Król był głuchy i niemy, a za nim szlachta. Powstała w umyśle hetmana myśl szalona i straszna pod wpływem tylu niepowodzeń. Postanowił wysadzić w powietrze wszystkie zamki Inflant. Szwedzi dostaliby w swoje ręce pusty, wielki cmentarz. W ostatniej chwili szczęśliwy los odwrócił ten straszliwy zamiar, wysłannik królewski przywiózł bowiem 100 000 złotych. Rozdzieliwszy pieniądze wojsku, zażegnał Chodkiewicz grożący bunt i nakłonił swą żelazną wolą wojsko do dalszej służby.
Plany Chodkiewicza
Obudził się w wielkim hetmanie żądny walki wódz; nie bacząc na wyczerpanie rycerstwa, postanowił rozbić potęgę szwedzką. Korzystając z podziału sił nieprzyjacielskich, chciał rozprawić się z gen. Lindersonem, stojącym pod Felinem. Otrzymawszy w międzyczasie nagłe wezwanie do odsieczy Rygi, obleganej przez hr. Mansfelda, skoczył na pomoc; wiadomość następna była uspokajająca, więc zostawiwszy kilka chorągwi na obserwacji działań Mansfelda, ruszył na północ, aby plan swój wykonać.
W pogoni za Szwedami
Linderson, dowiedziawszy się o zbliżającym się hetmanie, zapadł w lasy, unikając spotkania w polu z Polakami. Chodkiewicz, wzmocniwszy załogę w Felinie, wrócił szybkim marszem i pod Kiesią czekał na nieprzyjaciół. Lecz Szwedzi uparcie unikali spotkania przed całkowitym połączeniem swych wojsk. Powziął tedy hetman decyzję desperacką, poszedł z całą swą siłą szukać Szwedów pod Rygę, którą chciał za wszelką cenę obronić, gdyż zdawał sobie sprawę z wagi tej pozycji. Przygotował do rozprawy ostatecznej armię swą, jakby wysyłał ją na pewną śmierć.
Pod Kircholmem
25 września przybiegł jak wicher pod Kircholm i stanął tam obozem. Król Karol, dowiedziawszy się o bliskości Chodkiewicza, na radzie wojennej chciał przeciwstawić hetmanowi 8000 wojska, lecz po długich debatach usłuchał rady Lindersona i postanowił na razie zaniechać oblężenia Rygi, aż do ostatecznej rozprawy z niezwyciężonym hetmanem. Zaraz też wyruszył pod Kircholm i w nocy zamierzał napaść niespodzianie na obóz polski. Burza, która zerwała się gwałtownie, udaremniła projekt.
Nad ranem stanęły naprzeciw siebie dwie armie. Jakże nikłą wydawała się garstka polskich rycerzy, znękanych w bojach i trudach paroletnich, wygłodzonych i wynędzniałych, naprzeciw świetnie wyglądających, świeżych i liczebnie czterokrotnie przewyższających wojsk króla Karola. Uszykowane wojska królewskie oczekiwały natarcia polskiego, pod okiem Karola, który dla dodania sobie i wojsku otuchy kpił wobec swego wojska ze znikomej ilości przeciwników i z ich woli.
Hetman przed zaczęciem walnej rozprawy z właściwym sobie zapałem przemawiał do wojska; zachęcając do walki i zaznaczając, że walka musi być rozstrzygająca, gdyż w razie porażki odwrót jest zamknięty Dźwiną. Ustawione w ściśniętych kolumnach wojska hetmana wydawały się liczebnie jeszcze mniejsze. Stały tak obie armie naprzeciw siebie w ciszy. Karol nie miał odwagi zaczynać bitwy, hetman zaczynać jej nie chciał pierwszy. Plan jego polegał na ściągnięciu oddziałów szwedzkich ze wzgórza na równinę, która nadawała się do rozpoczęcia uderzenia jazdy. Zaczęły się harce pojedynczych jeźdźców na oczach obu wojsk. Szwedzi jednak nie opuszczali swych stanowisk. Miłą niespodzianką dla hetmana było ukazanie się 300 jazdy kurlandzkiej księcia Kettlera.
Podstęp hetmana
Gdy potem jeszcze ukazały się nowe zastępy na tyłach polskich, zastępy ciurów, którym hetman kazał dla otuchy swoich, a dla niepokoju Szwedów wojska Radziwiłła udawać, odwaga wstąpiła w serca rycerstwa. Wielki hetman, nie mogąc się doczekać rozprawy, gdyż wojska Karola ze wzgórza zejść nie chciały, użył podstępu, kazał mianowicie pojedynczym harcownikom w pewnym momencie rzucić się do ucieczki. Podstęp okazał się znakomity. Widząc uciekających jeźdźców, król dał rozkaz do ataku. Ruszyła więc ława piechoty naprzód, za nią artyleria, po skrzydłach ruszyła cała masa jazdy, jakby starając się zamknąć w swym żelaznym pierścieniu szczupłą garstkę rycerzy polskich. Gdy cała armia szwedzka zaległa równinę, na znak hetmana husaria w błyskawicznym tempie rozwinęła się w długą linię i jak huragan ruszyła na szeregi piechoty.
Druzgocące uderzenie
Straszliwe to uderzenie zdruzgotało pierwsze szeregi muszkietników, następne dopiero szeregi wstrzymały ten huragan, lecz nie osłabiły ani siły, ani zapału walczących. Żelazne rycerstwo jak lwy szarpało oszalałą piechotę. Hetman, widząc tę nierówną walkę, posłał na pomoc dwie chorągwie kurlandzkie, które wpadłszy na formujące się już szyki nieprzyjacielskiej piechoty, rozerwały je i wzmogły jeszcze bardziej popłoch i przerażenie. Podczas gdy piechota była zmęczona walką i prawie unieszkodliwiona, chorągwie husarskie lewego skrzydła runęły na rajtarię hr. Mansfelda i spędziwszy ją swym szalonym rozmachem na równinę, zepchnęły na własną piechotę. Rajtarzy, wydostawszy się na wolną przestrzeń, opadnięci zostali przez petyhorców, husarze zaś i Kozacy w myśl hetmańskiego rozkazu gromili piechotę szwedzką z boku. Gdy straszliwy pogrom był już zaczęty, rzucił hetman litewską piechotę w bój dla dokończenia dzieła zniszczenia. Najcięższa walka trwała na prawym skrzydle, zajmowanym przez gen. Brandta i Karola. Husaria walczyła z gen. Brandtem, gdy Karol rzucił swą rezerwę w bok walczącym husarzom. Rycerstwo broniło się dzielnie, lecz siły jego się wyczerpywały. Impet tych 650 jeźdźców był tak wielki, że 2200 rajtarii na oczach swego króla nie mogło się im oprzeć. Jazda królewska jednak nie dala się rozgromić, sprawiała swe szyki i mężnie stawiała czoło zmordowanym husarzom.
Kompletna klęska Szwedów
Hetman, widząc niebezpieczeństwo, własną osobą starał się dodać odwagi, by wytrzymać jeszcze jedno natarcie; o mało nie przypłacił życiem swego zapału. Widząc, że król Karol nie ma już zupełnie w odwodzie jazdy i wojska szwedzkie zupełnie osłabły i straciły zapał, pchnął do boju ostatnią swoją chorągiew. Zwycięstwo było przesądzone. Ostatni ten hufiec, zakreśliwszy łuk, wpadł z tak straszną siłą w bok walczącej rajtarii, że ta złamała szyki i znów ze strasznym impetem wtłoczyła się na własną piechotę. Piechota, stratowana przez husarię i rajtarów, przestała istnieć. Król Karol, widząc kompletną klęskę, umknął traktem w kierunku Rygi z jedną chorągwią, która jednak, dopędzona przez zajadłe chorągwie hetmańskie, została wycięta, król zaś, pod którym konia ubito, uratował się dzięki uczynności szlachcica inflanckiego, który oddał mu swego konia. I tylko dzięki temu przypadkowi król szwedzki ocalił swą osobę od niewoli, stracił jednak całą swą armię i wielu mężnych oficerów cudzoziemskich, którzy życiem swym musieli okupić szwedzkie zapały odwetowe.
Kunszt wodzowski Chodkiewicza
To wielkie zwycięstwo hetmana nad przeważającymi siłami dało jeszcze jeden dowód, że ten wielki wódz tak nieliczne swe hufce, wyczerpane walkami i marszami, swą żelazną wolą pobudził do nadludzkiego wysiłku, dodał im swej niespożytej energii, a oprócz tego, wykorzystawszy wszystkie słabe momenty wroga, przeprowadził swój plan bojowy, odnosząc niesłychane zwycięstwo, co rozsławiło odwagę jazdy polskiej, której szalonemu uderzeniu nie była zdolna oprzeć się niezrównana dotychczas piechota cudzoziemska.
Zawiadomiwszy króla o zwycięstwie, nie chełpiąc się swym triumfem, prosił Chodkiewicz w prostych słowach o przysłanie świeżych oddziałów, gdyż jego wojska, strudzone paroletnim ciężkim zmaganiem się z wrogiem i warunkami bytu, potrzebują zasłużonego odpoczynku.
***
Powyższy tekst pochodzi z książki Edmunda Oppmana "Wodzowie Polski", wyd. Biały Kruk. Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.
Zapraszamy na naszą półkę z książkami historycznymi - można wśród nich znaleźć prawdziwe skarby:
Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego
Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.
Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego
Naprawdę jest czym się szczycić, jeśli chodzi o polską historię. Już Bolesław Chrobry (967–1025) stworzył bardzo silne i rozległe państwo. Ponad sto lat po nim przyszedł okres osłabienia, zwany rozbiciem dzielnicowym, ale pamiętajmy, że było to wówczas zjawisko powszechne w całej Europie.
Najgroźniejszy agitator sprawy polskiej. Awanturniczy żywot Harro Harringa Kazimirowicza, poety, bojownika o wolność, Polaka z wyboru.
Coż za barwny i bogaty żywot! Historia prawdziwego romantyka, jakim był Harro Harring (1798–1870). Duńczyk z urodzenia, niemieckojęzyczny pisarz, z wyboru Polak, był zarówno niebywale popularnym w swej epoce poetą, jak i niepospolicie odważnym bojownikiem o wolność narodów, prześladowanym do końca swoich dni przez… carską policję. Mając niespełna 30 lat został ułanem, oficerem gwardii przybocznej wielkiego księcia Konstantego w Warszawie.
Kronika Polaków
Aż trudno uwierzyć, że Kronika Polaków (Chronica Polonorum) Macieja z Miechowa musiała czekać ponad 500 lat aż zostanie przetłumaczona na język polski. To wielkie dzieło było oczywiście dobrze znane historykom – wielu z nich odwoływało się do jego treści – ale czytanie go wymagało dobrego opanowania łaciny.
Konfederacja targowicka
Czytając tę historyczną książkę, zaczynamy się zastanawiać, czy jednak nie odnosi się ona do czasów jak najbardziej nam współczesnych. Nie chodzi tylko o samo zjawisko zdrady narodowej, ale o metody działania targowiczan. Nasuwa się co chwilę refleksja: to wtedy też już tak było?! Tak, już wtedy np. zastosowano terror wobec wolnych obywateli Rzeczypospolitej, rekwirowano majątki, pozbawiano stanowisk.
Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku
Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.
PAKIET Dzieje Polski tomy 1 - 6 w cenie 399 zł
Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu:
Dzieje Polski. Tom 1. Skąd nasz ród
Dzieje Polski. Tom 2. Od rozbicia do nowej Polski
Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła
Dzieje Polski. Tom 4. Trudny złoty wiek.
Dzieje Polski. Tom 5. Imperium Rzeczypospolitej
Dzieje Polski. Tom 6. Potop i ogień
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.