Aby dodawać produkty do przechowalni musisz być zalogowany

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość

Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach. Ginęło wtedy wielu katolików na wschodzie Rzeczypospolitej Obojga Narodów; grzebano ich pospiesznie, szybko zapominano o miejscach pochówku. Tak samo było z o. Andrzejem Bobolą, który jednak w 1702 r. ukazał się jako zakonnik w Pińsku i poprosił o odnalezienie jego trumny. 19 kwietnia tegoż roku trumna została rzeczywiście odnaleziona. Po jej otwarciu okazało się, że zwłoki Męczennika w ogóle nie mają oznak rozkładu! Obok samego objawienia był to widomy znak od Niebios, że Męczennik jest ich wybrańcem. Przybyły z zaświatów o. Andrzej Bobola obiecał wówczas mieszkańcom Pińska, że wybawi ich z rąk szwedzkich żołdaków, którzy pustoszyli kraj podczas wojny północnej. Dotrzymał słowa, Pińsk cudem ocalał.

Tak jak za życia – również po śmierci Bobola się nie poddał. Stwierdzenie to może wydawać się dziwne, ale tylko tym, którzy nie znają losów tego dzielnego księdza i wielkiego patrioty. Książka ta przybliża koleje jego dramatycznego życia oraz późniejszych niezwykłych objawień, które dokonują się po dzień dzisiejszy! Objawienia te związane były (i są) zawsze z intencją ratowania Ojczyzny. Np. w 1819 r. o. Bobola budził nadzieje Polaków, przepowiadając, że po wielkiej wojnie odzyskają niepodległość. Jak wiemy, stało się to faktycznie po I wojnie światowej w 1918 r. Za każdym razem o. Andrzej Bobola, który w 1853 r. został beatyfikowany, a w 1937 r. kanonizowany, jawi się jako orędownik spraw narodowych. Ostatnie zjawienie Męczennika odbyło się 1 maja 2020 r.

Książka jest opowieścią o człowieku niezłomnym choć pełnym sprzeczności, o świętym, o wielkim orędowniku naszej Ojczyzny w Niebie. Dzieje św. Andrzeja Boboli rzucone zostały na tło historii Rzeczypospolitej, co czyni ją szczególnie barwną i zarazem pouczającą. Potrzebujemy dzisiaj mocnego świadectwa wiary płynącego nie z deklaracji, ale przede wszystkim z postawy życia. Na obecne trudne czasy trudno o lepszy wzór, o lepszy przykład dla nas wierzących niż urodzony w Strachocinie św. Andrzej Bobola.

Książka ta, którą przeczytacie jednym tchem, pomaga w odróżnieniu prawdy od fałszu, dobra od zła, wolności od zniewolenia, tworzenia od niszczenia, kultury życia od cywilizacji śmierci. Opowieść wzbogaca 170 starannie dobranych ilustracji.

CZĘŚĆ I: BOSKI SCENARIUSZ

8

1. Z familii starożytnej i rycerskiej

9

2. Rodzinne gniazdo Bobolów herbu Leliwa

16

3. Gorliwy sodalis

21

4. Kłopoty młodego zakonnika i kapłana

35

5. Skuteczny duszochwat

55

6. Sługa Maryi, Królowej Polski

61

7. Współautor ślubów królewskich

74

8. Męczennik

83

CZĘŚĆ II: SŁUGA CHRYSTUSA I OJCZYZNY

96

1. Posłany po raz pierwszy

97

2. Posłany po raz drugi

105

3. Błogosławiony

109

4. Patron Niepodległej

119

5. Zwycięstwo roku 1920

131

6. Wołanie o kanonizację

145

7. Święty

151

8. Wojenny tułacz

161

9. Animator ślubów jasnogórskich

169

10. Niezwyciężony męczennik za wiarę

193

11. Z Królową nawiedzał swój lud

203

12. Millennium Chrztu Polski ze św. Andrzejem Bobolą

213

13. Z Królową odzyskanej wolności

223

CZĘŚĆ III: ORĘDOWNIK

236

1. Mała Ojczyzna

237

2. Tajemnicza zjawa

247

3. Niepokalanów Żeński

255

4. Bobolówka

263

5. Patron Metropolii Warszawskiej

277

6. Nowy rodzaj prześladowań

285

7. Patron Polski

291

8. Jeżeli obywatele boją się składać ofiarę, to naród gnuśnieje, zanika i obumiera   

299

9. Obrońca w czasach zarazy

309

10. (Nie) ostatnie zjawienie

319

11. Patron jedności ziem Rzeczypospolitej

327

12. Główny patron Polski na nasze czasy

335

Modlitwa

348

Wybrana bibliografia

350

 

Skuteczny duszochwat | 5

 

Nie znamy pism ani kazań o. Andrzeja Boboli, nie wiemy zatem dokładnie, czym poza osobistym świadectwem zasłużył na miano duszochwata. Na pewno jego działanie było głęboko przemyślane i przemodlone. Stało za nim doświadczenie młodego co prawda, ale za to prężnego w czynach zakonu jezuitów, w którego duchowości się wykształcił i z której czerpał. Jezuici w tym czasie starali się nie tylko odzyskać to, co Luter oderwał od Rzymu. Pracowali na misjach na Dalekim Wschodzie, w Chinach, Japonii i w Ameryce Południowej, zdobywając dla Kościoła nowe ziemie i nowych wiernych. Mieli wizję wielkiego rozwoju chrześcijaństwa także tam, gdzie nie dotarła jeszcze Dobra Nowina o Chrystusie.

O. Andrzej Bobola był XVII-wiecznym jezuitą z krwi i kości. Miał przyjaciół wywodzących się z najinteligentniejszej młodzieży szlacheckiej, tworzącej intelektualno-duchowe centrum katolickiej Polski. Nie myślał o zdobywaniu dalekich ziem, ale dusz – tak. Spoglądał blisko przed siebie i dostrzegał upadek oraz zastój chrześcijańskiego duszpasterstwa zarówno w prawosławiu, wśród unitów, jak i u katolików. Postanowił zdobywać dla Kościoła to, co zginęło, przywrócić tych, którzy się zagubili. W tym celu szukał nowych metod misyjnych. Na Pińszczyźnie wszystko prosiło się o nowy zasiew wiary, trzeba było tylko gorliwości i odwagi.

Trafnie charakteryzuje postawę o. Boboli Zofia Kossak w opowiadaniu „Rozmowa”, w którym Andrzej toczy dialog z nieco starszym od siebie kolegą jezuitą, Maciejem Sarbiewskim, mającym właśnie wyruszyć do Italii. Ten ostatni jest zakochany w kulturze klasycznej, marzy o laurach w dziedzinie poezji. Pragnie dorównać Horacemu. Maciej nie rozumie upodobań swego zakonnego współbrata, pyta więc Andrzeja: „Coś sobie upodobał w tym Wilnie?”. W odpowiedzi „Bobola zakreślił ręką szeroki łuk nad cieniem wieczoru ogarniającego dolinę. – Ci ludzie – rzekł z prostotą. – Teraz ciemno, więc chat nie widać. Kurnych biednych chat. Ale one są. Jest ich wiele. W nich mieszkają, rodzą się, umierają ludzie, którzy o Bogu ani o sobie nie wiedzą. Nie domyślają się chwały swego człowieczeństwa ani celu, dla którego zostali stworzeni. Jak bydło żyją. Pragnąłbym przeżyć z nimi całe życie, budzić ich i nawoływać. Nie ciągną mnie misje w kraje dalekie, zamorskie, ale pragnąłbym być misjonarzem tutaj, wśród tej ludności z imienia tylko chrześcijańskiej…”.

Podobny rys wydobywa Jan Dobraczyński w powieści „Mocarz”, rysując scenę spotkania we Lwowie o. Andrzeja Boboli z królem Janem Kazimierzem. Jezuita, usłyszawszy, że monarcha chce „ślub wielki uczynić i przyrzec Maryi zajęcie się ludem wiejskim, który okazał się nadspodziewanie wierny, a który, niestety, wiele prześladowań cierpi”, reaguje spontanicznie: „Jakże się cieszę, Najjaśniejszy Panie. Pracujemy wśród tego ludu, nawracamy go – o ileż łatwiej będziemy to czynić teraz, gdy sam Najjaśniejszy Pan swój fawor chłopom okaże…”. Może gdyby król przyrzeczeń swych dotrzymał, inaczej potoczyłyby się dzieje Polski…

Była połowa XVII w., w historii Rzeczypospolitej czas bardzo burzliwy. Większość działań wojennych toczyła się w tym stuleciu o dominium Maris Baltici, czyli panowanie w basenie Morza Bałtyckiego, a w istocie – o prymat w Europie Środkowo-Wschodniej. Walki rozpoczęły się jeszcze w XVI w. Głównymi aktorami w tym teatrze działań wojennych były Rzeczpospolita, Szwecja, Dania i Moskwa, a także nieco odległa Turcja, mająca za sobą wojska tatarskie, a niebawem – Prusy. Był to czas ogromnego zamętu politycznego i religijnego, w którym wojna goniła wojnę. Wszystko to stawało się coraz bardziej niebezpieczne dla Kościoła katolickiego, w tym dla zakonu jezuitów. Wzajemne konflikty i niesnaski między katolikami a prawosławnymi ogromnie utrudniały codzienną pracę duszpasterską. W latach tych zapanowała ponadto epidemia dżumy; nie była ona na polskich ziemiach najsilniejsza (we Włoszech np. pochłonęła w połowie XVII w. aż 1,7 mln ludzkich istnień), ale gęsto zbierała swe czarne żniwo. W jednym tylko roku uśmierciła na przykład 118 jezuitów niosących ratunek ofiarom zarazy. O. Bobola szedł tam, gdzie zagrożenie było największe – zdawało się, że choroba się go nie ima. Prócz ulgi w cierpieniu niósł pociechę religijną, apelował o miłość Ojczyzny w imię jedności narodowo-religijnej.

Pierwsze powstania kozackie zostały stłumione przez polskie i litewskie wojska, a sejm warszawski w 1638 r. uchwalił ustawę antykozacką. Po krótkim okresie pokoju na czele Kozaków stanął Bohdan Chmielnicki; zapewniwszy sobie poparcie Tatarów krymskich, wtargnął w 1648 r. w głąb Rzeczypospolitej razem z armią pod dowództwem Tuhaj-beja, zadając 26 maja pod Korsuniem cios armii koronnej. Polscy hetmani, Potocki i Kalinowski, dostali się do niewoli. Na domiar złego zmarł król Władysław IV. Korzystając z bezkrólewia, armia kozacko-tatarska zaatakowała Lwów, Zamość i Brześć Litewski. Zanim nowo wybrany król, Jan Kazimierz, zawarł ugodę z Chmielnickim, Kozacy z nienawiści do Lachów, podsycanej umiejętnie przez wysłanników moskiewskich, dopuszczali się strasznych zbrodni.

O. Bobola, apostołując od 1652 r. w okolicach Pińska, pełnił obowiązki kaznodziei w miejscowym kościele św. Stanisława oraz urządzał wyprawy misyjne między Pińskiem a Janowem Poleskim. Obchodził miasteczka i wioski, w większych skupiskach głosił kazania, wstępował do wiejskich chat. O ile zaszła potrzeba, chrzcił, łączył pary małżeńskie, spowiadał, udzielał Komunii św. Musiało to budzić złość w prawosławnych parafiach, ponieważ liczni wierni przechodzili do będącej w jedności z Rzymem Cerkwi unickiej.

Trzeba tu cofnąć się w czasie i wspomnieć, że początkiem Cerkwi unickiej było podpisanie na Soborze Florenckim w 1439 r. przez metropolitę kijowskiego Izydora unii z Kościołem katolickim. Izydor – za zasługi dla zjednoczenia Kościołów mianowany później przez papieża kardynałem – został w Rzeczypospolitej po powrocie z Florencji owacyjnie przyjęty. W Moskwie jednak, gdzie udał się w celu propagowania unii z katolikami, wtrącono go do więzienia, ogłoszono heretykiem, wyklę- to i zamierzano spalić na stosie; na szczęście udało mu się zbiec. Kiedy książę moskiewski Wasyl oddał tron metropolitalny prawosławnemu Jonaszowi, papież Pius II mianował metropolitą kijowskim unitę Grzegorza i poddał pod jego zwierzchnictwo dziewięć biskupstw. Ówczesny król polski, Kazimierz Jagiellończyk (1427–1492), zapewnił poparcie Grzegorzowi, który gorliwie starał się o podtrzymanie unii. Jego następcy, niestety, ciążyli ku Moskwie. Od jawnego zerwania z Rzymem powstrzymywała ich jedynie obawa przed królem Kazimierzem, który, choć w Koronie często popadał w konflikt z biskupami łacińskimi, na wschodnich ziemiach państwa zdecydowanie z racji politycznych popierał unię. Krzyżowały się więc na tych obszarach wpływy polskie z moskiewskimi, dążenia do jedności z zamiarami likwidacji unii.

Do zawarcia unii doszło w 1596 r. w Brześciu Litewskim; powstał Kościół greckokatolicki, zwany unickim. Wierni zobowiązali się uznać dogmaty Kościoła katolickiego i zwierzchnictwo papieża, w zamian za to zachowali swój obrządek, kalendarz juliański i dawną organizację kościelną. Unia Brzeska, czyli połączenie części Cerkwi prawosławnej z Kościołem łacińskim w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, choć przyjęta z wielkim entuzjazmem w środowisku katolickim, wywołała u przeciwników, czyli dyzunitów, wzrost niechęci do Polski i polskości. Niechęć ta prowadziła nawet do zbrodni, czego przykładem jest choćby los św. Jozafata Kuncewicza (1580–1623). Urodził się on w rodzinie prawosławnej, ale pod wpływem jezuitów został katolikiem. Wstąpił do zakonu bazyliańskiego i został biskupem Połocka. Za swoją gorliwość zapłacił życiem – w wieku 43 lat został zamordowany w Witebsku podczas wizytacji kanonicznej.

Również apostolskie sukcesy o. Andrzeja Boboli wzbudzały przeciw niemu nienawiść prawosławnych, patrzących na jezuitów z jawną niechęcią jako na inspiratorów Unii Brzeskiej. Wrogość ta ujawniła się najsilniej w czasie powstania Chmielnickiego, którego prawosławni uważali za swego obrońcę, choć w rzeczywistości nie kierowały nim w ogóle motywy religijne, lecz chęć osobistej zemsty i zdobycia władzy. Bohdan Chmielnicki bezwzględną walkę z Unią Brzeską wybrał za cel ideowy swego buntu przeciw Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W 1654 r. związał się z Moskwą i już oficjalnie, jako rzekomy obrońca Cerkwi prawosławnej, walczył z „uciskiem polskim”.

Czytelników, którzy kupili tę książkę, zainteresowało również:

Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl