Romuald Traugutt, bohater tragiczny. Wspomnienie w 198. rocznicę urodzin
Romuald Traugutt (1826-1864), podpuł- kownik armii rosyjskiej, dowódca powstańczy, dyktator powstania styczniowego, schwytany i stracony przez Rosjan. Większość życia spędził służąc w zaborczej armii. Inaczej niż wielu jego rodaków, nie wyrzekł się w niej polskości i wiary. Gdy nadeszła dla ojczyzny godzina próby, stanął do walki, nie zastanawiając się, czy zostanie uwieńczona powodzeniem. okazał się zdolnym dowódcą i wybitnym przywódcą, który tchnął w dogasające powstanie nowego ducha. W chaotyczne działania wprowadził porządek, dyscyplinę i sprawną organizację. (...) Przedstawiamy sylwetkę Romualda Traugutta.
Przyszły dyktator powstania i narodowy męczennik urodził się 16 stycznia 1826 r. w niezamożnej rodzinie szlacheckiej we wsi Szostaków na Grodzieńszczyźnie. Przodkowie jego ojca przybyli do Polski z Saksonii w XVIII w. i spolonizowali się rychło. Dziadek Romualda wziął udział w powstaniu kościuszkowskim. Z kolei babka ze strony mamy – Justyna Błocka – pochodziła z książęcego ruskiego rodu Szujskich, odznaczała się wielkim patriotyzmem i rządziła całą rodziną. To ona wychowywała małego Romualda po śmierci jego matki, a swojej córki – Alojzy z Błockich Trauguttowej.
Chłopiec uczył się w gimnazjum w Świsłoczy w powiecie grodzieńskim (ukończyli je też Józef Ignacy Kraszewski i Napoleon Orda), gdzie dał się poznać jako uczeń pilny, bystry i zdolny. Przejawiał umiejętności plastyczne i językowe, a naukę ukończył z odznaczeniem (dziś przed świsłockim gimnazjum na Białorusi stoi popiersie Traugutta). Potem chciał się kształcić na inżyniera. Techniczne wykształcenie dałoby mu solidny zawód, bo na utrzymanie z lichego majątku ziemskiego po rodzicach raczej liczyć nie mógł. Starał się dostać do Instytutu Inżynierów Dróg Komunikacyjnych w Petersburgu, ale zażądano od niego wylegitymowania się szlacheckim pochodzeniem. Nim udało się sprowadzić odpowiednie dokumenty z Drezna, upłynęły dwa lata, a młody Traugutt przekroczył granicę wieku i nie mógł zostać przyjęty…
W rosyjskim mundurze
Zrobił wtedy to, co robiło wielu Polaków w zaborze rosyjskim, a zwłaszcza na tzw. ziemiach zabranych – wybrał karierę wojskową. Wstąpił do saperów i został skierowany do szkoły oficerskiej w Żelechowie koło Siedlec. Po trzech latach nauki zdał celująco egzamin na oficera w Petersburgu i został mianowany chorążym (pierwszy stopień oficerski w armii rosyjskiej). Gdy wrócił do Żelechowa, dowiedział się, że jego jednostka zostanie skierowana do tłumienia antyhabsburskiego powstania na Węgrzech.
W maju 1848 r. III batalion saperów praporszczika Traugutta w ramach armii gen. Iwana Paskiewicza wyruszył przez Kraków (dawną stolicę Polski Traugutt obejrzał z ciekawością), Nowy Targ i Karpaty na Węgry. Nasz bohater wykonywał zadania typowo inżynieryjne: budował mosty, naprawiał drogi, stawiał polowe piekarnie. Ale wziął też udział w bitwach pod Preszowem, Koszycami, Vac i decydującej – pod Temeszwarem. Ścigał nieprzyjaciela, zdobywał miasto Oradea, uczestniczył w rozbrajaniu armii powstańczej. Nie wiadomo, czy zetknął się z Polakami walczącymi licznie po stronie węgierskich powstańców za wolność naszą i waszą. W notatkach zapisał tylko uwagę o pięknej, ale i nieszczęśliwej węgierskiej ziemi. Za udział w kampanii został awansowany na podporucznika, odznaczony orderem św. Anny II klasy i nagrodzony 450 rublami w srebrze.
Po powrocie do kraju ożenił się z Anną Pikiel, córką warszawskiego jubilera, która przeszła dla niego z luteranizmu na katolicyzm. Małżeństwo było szczęśliwe, a małżonkowie bardzo się kochali. Mieszkali w garnizonach, w których stacjonował Romuald: w Żelechowie, a potem Dęblinie. W lipcu 1853 r. urodziła im się córka Anna. Spokojne życie przerwał wybuch kolejnej wojny – krymskiej. 1 grudnia 1853 r. Traugutt zapisał w pamiętniku: Początek smutków i cierpień naszych. Musiałem opuścić żonę, dziecię i Babkę i ruszać na wojnę wschodnią.
W 1854 r. walczył w Mołdawii, a rok później wziął udział w słynnej obronie Sewastopola, gdzie wyróżnił się odwagą i umiejętnościami inżynierskimi. Budował stanowiska artyleryjskie, przeprawy przez rzeki, przyczółki mostowe, groble i umocnienia, często pod ogniem nieprzyjaciela. Rosyjski historyk Nikołaj Berg tak pisał o jego zachowaniu podczas oblężenia Sewastopola: Traugutt zawsze był jednaki, obojętny, skupiony w sobie, nie uśmiechnięty ani też zasępiony, żadnym gestem nie zdradzał swych myśli. Spokojnie przechadzał się po obozie, rozmawiając z oficerami Rosjanami, a jeżeli się chwilami zamykał w swym namiocie, to jedynie dla odmówienia modlitwy lub odczytania jakiegoś ustępu z Biblii, która go nigdy nie opuszczała.
Postawa Traugutta na froncie została doceniona: otrzymał order św. Anny III klasy, 26 czerwca 1857 r. awansowano go na sztabskapitana, a następnie mianowano skarbnikiem i egzekutorem komisji ds. likwidacji spraw i rachunków głównego sztabu i intendentury byłej Drugiej Armii w Charkowie. W styczniu 1859 r. został natomiast przydzielony do sztabu wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, brata cara Aleksandra II, co było dużym wyróżnieniem w wojskowej karierze. Przeniósł się do Petersburga, gdzie ściągnął żonę z córką i babkę. Wykładał tam w Wojskowym Instytucie Galwaniczno-Technicznym. Starał się o zdobycie uprawnień nauczyciela chemii i fizyki, co pozwoliłoby mu po odejściu z wojska zatrudnić się w szkole. Emerytura wojskowa i pensja nauczyciela zapewniłyby godną egzystencję, jakiej nie mogłoby dać niepewne gospodarowanie na wydzierżawionym lub kupionym folwarku. W tym czasie Trauguttom urodziła się druga córka, Alojza, a potem bliźnięta – chłopiec i dziewczynka.
Niektórzy biografowie usilnie starają się przypisać Trauguttowi domniemane kontakty z licznymi w tym okresie w Wymarsz powstańców styczniowych z Grodna. Na Grodzieńszczyźnie urodził się dyktator powstania Romuald Traugutt. Rysunek z epoki. Petersburgu organizacjami konspiracyjnymi polskich oficerów. Być może Traugutt słyszał o nich, być może nawet znał jakichś ich członków, nie ma jednak dowodów na jego przynależność do którejś z nich.
Na uwagę zasługuje jednak inny fakt: podczas całej służby w armii carskiej Traugutt nigdy nie krył swojego katolickiego wyznania, a wręcz demonstrował je. Zachowało się wiele relacji, ukazujących głęboką religijność naszego bohatera, często przezeń uzewnętrznianą. Jest to tym bardziej podziwu godne, że droga do wyższych awansów dla katolików, a zwłaszcza Polaków-katolików, była w rosyjskim wojsku zamknięta. Stąd częste przypadki przechodzenia naszych rodaków na protestantyzm, by nie zamykać sobie możliwości wojskowej kariery. Traugutt pozostał jednak wierny swojej wierze.
Narodowy obowiązek
W każdym razie zarówno życie rodzinne, jak i kariera zawodowa układały się Trauguttowi pomyślnie. Miał szczęśliwą i kochającą się rodzinę, w armii był ceniony i cieszył się opinią solidnego i fachowego oficera. Niestety, los zwykle nie lubi, gdy ludzkie sprawy idą zbyt dobrze. W 1859 r. Romualda dotknęła seria ciężkich nieszczęść. Zaczęło się od śmierci ukochanej babki Justyny, która zmarła w listopadzie. Miesiąc później zmarła najmłodsza córka, potem żona Anna i najmłodszy syn… Traugutt pozostał z dwiema córkami: siedmioletnią Anną i trzyletnią Alojzą.
Wyczerpany fizycznie i psychicznie wyjechał odpocząć do majątku swojej siostry Alojzy Juszkiewiczowej. Potem objął niewielki spadek w postaci wsi Ostrów i Zabawa po swoim ojcu chrzestnym Witalisie Szujskim. Gospodarował tam na spółkę z rodziną Bęklewskich, która uczestniczyła w spadku. Jako że małe córki potrzebowały kobiecej ręki, zdecydował się ponownie się ożenić. Kandydatkę znalazł w osobie Antoniny Kościuszkówny, spokrewnionej z Naczelnikiem Kościuszką, o której rękę starał się notabene także bratanek Adama Mickiewicza – Franciszek Mickiewicz.
Romuald i Antonina pobrali się 13 czerwca 1860 r. Żona została w Ostrowiu, a mąż wrócił do Petersburga. Ponowne ustabilizowanie życia rodzinnego, ale i słabnące zdrowie skłoniło Traugutta do złożenia podania o zwolnienie z armii. Formalności trwały rok. Z szeregów odszedł 14 czerwca 1862 r. w stopniu podpułkownika, z prawem noszenia munduru i emeryturą w wysokości 2/3 poborów, co dawało rocznie 230 rubli w srebrze. W tym czasie w Warszawie trwały już burzliwe demonstracje patriotyczne, a nastroje powoli dojrzewały do wybuchu powstania.
Na emeryturze Traugutt poświęcił się gospodarowaniu w swoim majątku (który przynosił niewielkie dochody i był mocno zadłużony) oraz wychowywaniu dzieci. Gdy w Królestwie wybuchło powstanie, śledził jego przebieg, konferował z zaufanymi sąsiadami, ale sam trzymał się z daleka. Poglądami zbliżony był do umiarkowanego stronnictwa białych. Namawiany przez sąsiadów znających jego wojskowe doświadczenie do objęcia dowództwa nad miejscowym oddziałem, odmawiał. Twierdził, że partyzancka walka przeciw regularnej armii i to armii państwa będącego militarną potęgą z góry skazana jest na porażkę. Wybuch powstania zbiegł się ze śmiercią niespełna dwuletniego syna Traugutta Romusia, który zmarł na zapalenie płuc. Być może ta kolejna już rodzinna tragedia wpłynęła na wstrzemięźliwość ojca.
Wreszcie jednak poczucie narodowego obowiązku zwyciężyło i Traugutt dał się przekonać perswazjom Jana Mitraszewskiego, powstańczego naczelnika Kobrynia. Zgodziłem się wtedy, bo jako Polak osądziłem za mą powinność nieoszczędzanie siebie tam, gdzie inni wszystko poświęcali – powiedział później. W nocy z 7 na 8 maja 1863 r. w lesie pod Kobryniem koło Brześcia Litewskiego Traugutt objął dowództwo nad 160-osobowym oddziałem powstańczym sformowanym przez miejscowych ziemian, urzędników i leśników. Powstańcy byli słabo uzbrojeni i nie mieli wojskowego wyszkolenia. Dowódca rozpoczął więc naukę komend, musztry i walki.
Wojskowe nawyki trudno było jednak zaszczepić cywilom, a podczas jednego z próbnych alarmów doszło do Nieraz zdarzało się, że do powstańczej walki w latach 1863-1864 zgłaszali się przedstawiciele różnych pokoleń. Na zdjęciu: ziemianin Domański z synami. Fotografia z 1863 r. tragicznego zdarzenia. Gdy jeden z żołnierzy znów się spóźnił, Traugutt podszedł do niego, przystawił mu pistolet do czoła i powiedział, że zastrzeli każdego, kto nie wykona w porę rozkazu. Gdy opuszczał pistolet, kurek zahaczył o ubranie i padł przypadkowy strzał. Żołnierz – Feliks Kwiatkowski – został ranny w brzuch i po czterech dniach zmarł. Jak się potem okazało, Kwiatkowski należał do najlepszych powstańców, padł tylko ofiarą pomyłki, wskazany przez podoficera jako spóźnialski. Ten bolesny dla mnie wypadek dla oddziału przyniósł najlepsze skutki. Odtąd śmiało mogę powiedzieć, że najbardziej wprawny i wyćwiczony żołnierz nie mógłby się na każdy alarm prędzej i porządniej uszykować jak ci ludzie, którzy przed tygodniem jeszcze pojęcia o żołnierce nie mieli – powiedział później Traugutt.
Na czele swojego oddziału nasz bohater przez dwa miesiące operował w lasach horeckich, staczając z Rosjanami siedem potyczek, w tym parę zwycięskich. Skuteczność i ruchliwość partii sprawiła, że Rosjanie byli przekonani, iż mają do czynienia z o wiele większymi siłami. W pewnym momencie grupę Traugutta tropiło tysiąc żołnierzy. W dodatku miejscowa ludność białoruska albo nie popierała powstania, albo była mu zupełnie obojętna, uznając, że to polscy panowie biją się z rosyjskimi.
Nic dziwnego, że oddział stopniowo wykruszał się i z czasem stopniał do 70 osób, w dodatku wyczerpanych, zmęczonych i nieustannie zagrożonych przez Rosjan. Sam Traugutt został ranny i potrzebował odpoczynku. Rozpuścił więc swoich ludzi i ukrył się w majątku Elizy Orzeszkowej w Ludwinowie. Ta przewiozła go następnie w swoim powozie do Królestwa. Tam Traugutt dotarł do Warszawy, zamieszkał w Hotelu Drezdeńskim i nawiązał kontakt z Rządem Narodowym. Doświadczony wojskowy, w dodatku otoczony legendą skutecznego dowódcy polowego był dla rządu cennym nabytkiem. Rychło mianowano go generałem i komisarzem rządowym i wysłano w misję dyplomatyczną do Paryża.
Bohaterski naród polski
W powstaniu nie działo się bowiem dobrze. Władze rozrywane były konfliktem między czerwonymi i białymi, którzy mieli odmienne wizje działania i starali się je za wszelką cenę przeforsować. Na polu wojskowym rywalizowali ze sobą Ludwik Mierosławski i Marian Langiewicz, obaj aspirujący do roli dyktatora, obaj ambitni i obaj emocjonalnie zmienni. Z kolei wyprowadzone w pole powstańcze partie radziły sobie kiepsko. Słabo uzbrojone i wyćwiczone, zwykle źle dowodzone, były rozbijane przez Rosjan. Dowódcy nie mieli kiedy zdobyć doświadczenia… Podziemnym władzom nie udało się zorganizować wystarczających dostaw uzbrojenia z zagranicy, a mocarstwa zachodnie – Francja i Anglia – nie kwapiły się do udzielenia pomocy powstaniu.
We Francji Traugutt spotkał się m.in. z tamtejszym ministrem spraw zagranicznych, usiłując nakłonić go do udzielenia poparcia dla powstańczego ruchu. Poza gładkimi słówkami i wyrazami uznania dla bohaterskiego i męczeńskiego narodu polskiego nie usłyszał jednak żadnych konkretów. Misja skończyła się fiaskiem, a Traugutt został wezwany z powrotem do Warszawy, gdzie władzę nad powstaniem przejęli czerwoni. Po drodze zatrzymał się w Krakowie i odbył rozmowy z przedstawicielami zarówno białych, jak i czerwonych. Jako „pełnomocnik wojskowy” poprzedniego rządu zwołał tam też naradę powstańczych dowódców. Przybyli na nią generałowie Józef Hauke-Bosak, Dionizy Czachowski, Michał Heydenreich, Aleksander Waligórski i Karol Różycki. Traugutt krótko i jasno przedstawił konieczność wznowienia działań wojennych, by pokazać na arenie międzynarodowej wolę polskiego oporu i w ten sposób skłonić mocarstwa zachodnie do interwencji na rzecz Polski. Zarysował też plan akcji ofensywnej w południowo-wschodniej części Kongresówki, między Wisłą a Bugiem. Zdecydowane i rzeczowe wystąpienie mówcy zrobiło wrażenie na dowódcach, którzy wyrazili poparcie dla planu.
Na czele powstania
Do Warszawy Traugutt przybył 10 października, posługując się dokumentami na nazwisko kupca galicyjskiego Michała Czarneckiego. Odsunięci od władzy biali zaproponowali mu objęcie kierownictwa powstania, na co przystał. 17 października o godz. 10 rano wszedł do konspiracyjnego lokalu, w którym zebrali się członkowie Rządu Narodowego utworzonego przez czerwonych. Przedstawił im sytuację powstania, brak poparcia za granicą i błędy, jakie popełniono. Na końcu oświadczył: Od tej chwili mogą panowie zupełnie swobodnie rozporządzać swojemi osobami, gdyż przestajecie być panowie Rządem Narodowym. Sam obejmuję ster rządu z całkowitą odpowiedzialnością przed Bogiem i historią. Trzej obecni na spotkaniu ministrowie – Adam Asnyk, Józef Narzymski i Piotr Kobylański – pożegnali się i wyszli. Cała akcja objęcia władzy dyktatorskiej przez Traugutta trwała niecałe pół godziny. Odbyła się w całkowitym spokoju – napisał biograf dyktatora o. Władysław Kluz OCD.
Odtąd Romuald Traugutt jednoosobowo przejął kierowanie powstańczym ruchem. Istniały wprawdzie wydziały rządu i ich kierownicy, ale w praktyce całość pracy wykonywał dyktator. Współpracownicy referowali mu sprawy, ale decyzje podejmował on sam. W gasnące już powstanie tchnął na pół roku nowe życie. Odtworzył kontakty z naczelnikami powiatów i oddziałami na prowincji. Doprowadził do wytyczenia tajnych szlaków komunikacyjnych. Na trzech szlakach kolejowych podziemna władza miała korzystać z pomocy polskiego personelu w transporcie ludzi, poczty, druków i broni. Gdzie indziej komunikacja miała być oparta na zasadzie obywatelskiej, tj. za pomocą prywatnych środków komunikacji dostarczanych w praktyce przez dwory.
Nałożył nadzwyczajny podatek na Polaków przebywających za granicą. Wydał dekret nakazujący powrót Rycina przedstawiająca zniszczenie linii Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej przez powstańców, wydana nakładem księgarni Franciszka Grzybowskiego w Krakowie. urzędnikom, którzy zdezerterowali, oraz drugi, zapowiadający zwrot majątków skonfiskowanych przez Rosjan. Ustanowił fundusz wsparcia dla rodzin zesłanych na Sybir i poległych. Powołał delegatów terenowych do przeprowadzenia uwłaszczenia chłopów, zapowiedział też wyroki śmierci za przymuszanie ich do czynszu, okupu lub pańszczyzny. Wprowadził jednolitą, ogólnokrajową organizację wojskową na korpusy, dywizje i pułki, znosząc podział na województwa i oddziały. Wezwał do powrotu oficerów, którzy opuścili szeregi. Rozpisał pożyczkę zagraniczną i krajową.
Wszystko to sam, w małym pokoju wynajmowanym w domu aktorki Heleny Kirkorowej przy ul. Smolnej w Warszawie. Prowadził tam uregulowany tryb życia, pracując cały dzień, a wieczorem udawał się na miasto na spotkania z dyrektorami wydziałów. Dzień zaczynał i kończył modlitwą odbywaną na kolanach.
Władze rosyjskie nie ustawały w wysiłkach, by schwytać kierownictwo powstania. Warszawę nasycono wojskiem, policją i szpiclami, przeprowadzano też na ślepo rewizje domowe i aresztowania uliczne. 3 lutego 1864 r. policja aresztowała Jana Ławcewicza, pomocnika sekretarza stanu – idąc ulicą z ważnymi dokumentami został zatrzymany przez stójkowego, który chciał go tylko wylegitymować. Ławcewicz nie wytrzymał nerwowo i zaczął uciekać. Znalezione przy nim dokumenty oraz wymuszone torturami zeznania doprowadziły do dalszych aresztowań. Jednym z kolejnych zatrzymanych był Artur Goldman, sekretarz Wydziału Skarbu. 27 marca 1864 r. wydał on Traugutta, wyjaśniając, kim jest przywódca Rządu Narodowego, podając używane przez niego fałszywe nazwisko i rysopis. Nie podał tylko adresu, bo go nie znał. Adres podał Rosjanom inny zatrzymany – Karol Przybylski.
Policja przyszła po Traugutta w nocy z 10 na 11 kwietnia. Dyktator spodziewał się aresztowania. Widział, że znikają ludzie z jego otoczenia, a dzień wcześniej Rosjanie zatrzymali jego najbliższego współpracownika – sekretarza Marcina Dubieckiego. Mimo to nie uciekł, nie zmienił kwatery, czekał w spokoju. Gdy policja weszła do domu pani Kirkorowej, leżał na łóżku. Na widok Rosjan wyrzekł tylko dwa słowa: To już.
Początkowo Traugutt nie przyznawał się, kim jest, konsekwentnie podając się za kupca Michała Czarneckiego. W jego mieszkaniu nie znaleziono żadnych kompromitujących dokumentów. Przeprowadzono więc identyfikację – wspomniany Karol Przybylski wyraźnie stwierdził, że okazany mu człowiek to Romuald Traugutt. W takiej sytuacji dyktator przestał się wypierać i zaczął składać zeznania. Dotyczyły one jednak tylko jego roli w powstaniu i nie zawierały żadnych nazwisk.
Dyktatora i jego współpracowników oddano pod sąd polowy, który podczas uproszczonej rozprawy (bez aktu oskarżenia, bez przesłuchań podsądnych i świadków) wydał wyrok. Z 30 sądzonych osób na karę śmierci skazano pięć, a 25 na katorgę lub grzywny. Pozostałych w drodze administracyjnej ukarano zesłaniem lub grzywnami albo osiedleniem na terenie cesarstwa. Osiem osób uwolniono. Tych, którzy sypiąc pomogli w śledztwie, wysłano dyskretnie w głąb Rosji. Ławcewiczowi wypłacono nawet 400 rubli, rzekomo z powodu nędzy, w jakiej żył.
Jam jest Traugutt!
Egzekucja skazanych na śmierć odbyła się 5 sierpnia 1864 r. Pod cytadelę warszawską przybył tłum mieszkańców oceniany na 30 tys. osób. Ludzie klęczeli i śpiewali pieśń „Święty Boże”. O godz. 8 żołnierze otoczyli plac egzekucji. Godzinę później w bramie cytadeli pojawiła się procesja z katem na czele. Skazańców wieziono pojedynczo na jednokonnych wózkach drabiniastych służących na co dzień do wywożenia nawozu ze stajni kawalerii. Eskortowali ich żandarmi na koniach. Pierwszy jechał Traugutt, ubrany tak, jak go aresztowano, w długim, granatowym palcie obszytym szeroką taśmą. Za nim wieziono Jana Jeziorańskiego (dyrektora Wydziału Komunikacji), Rafała Krajewskiego (dyrektora Wydziału Spraw Wewnętrznych), Józefa Toczyskiego (dyrektora Wydziału Skarbu) i Romana Żulińskiego (dyrektora Wydziału Ekspedytury). W pewnej odległości przed szubienicą skazanych sprowadzono z wózków i ustawiono przy rusztowaniu, na którym zbudowano dużą wspólną szubienicę. Do jej poprzecznej belki przymocowano pięć żelaznych kółek z przeciągniętymi pętlami. Oficer zaczął odczytywać wyroki śmierci. Skazańcy, którzy wyjątkowo nie mieli skrępowanych rąk, założyli tzw. śmiertelne koszule. Postawiono ich na małych schodkach pod stryczkami. By zagłuszyć śpiewy i lament zgromadzonych ludzi, Rosjanie kazali grać orkiestrze wojskowej. Jak przekazali świadkowie, Traugutt był zupełnie spokojny. Gdy padło pytanie, który z pięciu skazanych jest Traugutt, wyciągnął do góry obie ręce, w których trzymał krzyż i zawołał donośnym głosem: Jam jest Traugutt! Później wyczytano nazwiska kolejnych skazanych.
Przed wejściem na drewniane schodki pod szubienicą dyktator oddał spowiednikowi ostatnią pamiątkę po żonie i dzieciach – ich fotografię w etui, z którą nigdy się nie rozstawał – a potem zdjął okulary i rzucił je na ziemię. Na twarz założono mu czarną przepaskę. Został powieszony jako pierwszy. W ostatniej chwili złożył ręce i podniósł oczy do nieba. Tak, z podniesioną głową, pozostał na stryczku nawet jeszcze wówczas, gdy po skonstatowanej śmierci trójkątna przepaska została mu z oczu zdjętą… – napisał świadek egzekucji, wspomniany tu już Nikołaj Berg, wówczas dziennikarz gazety „Sankt-Petersburgskije Wiedomosti”.
Niezłomny bohater stał się dla narodu wzorem patriotyzmu, jego imię nosi wiele ulic, placów i szkół. Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński powiedział w 1968 r.: Będziemy się modlili o jego uczczenie publiczne – jeśli taka jest wola Boża – jako patrona Narodu polskiego, gdyż nauczył nas wiązać miłość Ojczyzny z miłością Boga i służyć Ojczyźnie po Bożemu. Trwają starania o beatyfikację Romualda Traugutta.
Paweł Stachnik
*
Powyższy artykuł Pawła Stachnika ukazał się w miesięczniku WPiS nr 63.
(AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik WPiS oraz po książki o ważnych dla naszych dziejów postaciach:
WPIS 12/2024 (e-wydanie)
Przed Państwem wyjątkowe, świąteczne wydanie ekskluzywnego miesięcznika „Wpis”! Jak zawsze przygotowaliśmy dla naszych Czytelników wyselekcjonowany zbiór felietonów na aktualne tematy i całą serię artykułów powiązanych nie tylko z bieżącymi rocznicami historycznymi, ale i z niecierpliwie wyczekiwanymi świętami Bożego Narodzenia, ukochanymi nie tylko przez najmłodszych. I tak prof.
Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2025. Wydanie drukowane
Miesięcznik „Wpis” już od piętnastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.
Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego
Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.
Żółkiewski. Pogromca Moskwy – biografia
Gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów.
Księga Norwidowa. Życie, poezja, rysunki. wyd. 2024
Ten rodem z mazowieckiego dworku szlacheckiego artysta mówił sam o sobie – jakże słusznie! – że jest sztuk-mistrzem, a więc twórcą korzystającym z wielu narzędzi: słowa, pędzla, piórka, rylca, a nawet dłuta. W istocie Cyprian Kamil Norwid był artystą tyleż wybitnym, co wszechstronnym.
Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość
Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach.
Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.
Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.
Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji
Rewolucja! Co naprawdę kryje się za tym pojęciem? Ta książka demaskuje fałszywe hasła, utopijne założenia i okrucieństwo wszystkich rewolucji; od protestanckiej i francuskiej poprzez bolszewicką, nazistowską i lat 1960. aż po wiek XXI, w którym prowadzona jest kolejna rewolucja światopoglądowa. Prof. Grzegorz Kucharczyk obnaża kulisy każdej rewolucji; ich brutalność, bezwzględność i bezbożność.
AD
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.