Królewska droga do wieczności, czyli o śmierci i dwóch pogrzebach Kazimierza Wielkiego

Nasi autorzy

Królewska droga do wieczności, czyli o śmierci i dwóch pogrzebach Kazimierza Wielkiego

Pomnik Kazimierza Wielkiego w Niepołomicach. Królowi towarzyszy wiejski chłopiec, który według legendy miał być jego chrześniakiem. fot. Adam Bujak z albumu Pomnik Kazimierza Wielkiego w Niepołomicach. Królowi towarzyszy wiejski chłopiec, który według legendy miał być jego chrześniakiem. fot. Adam Bujak z albumu "Narodziny potęgi", wyd. Biały Kruk. Od czasu ciężkiej choroby latem 1351 r. Kazimierz przez wiele lat cieszył się dobrym zdrowiem, o czym świadczą nie tylko prowadzone przezeń wojny, ale również liczne wyczerpujące podróże po kraju związane ze sprawowaniem rządów oraz dyplomatyczne zagraniczne wyprawy do sąsiednich państw. W pierwszych miesiącach roku 1370 nic nie wskazywało na jakąkolwiek słabość sześćdziesięcioletniego władcy. Jan z Czarnkowa, podkanclerzy koronny, stale towarzyszący królowi, przekazał w swojej Kronice dość bogatą w szczegóły wiarygodną relację z ostatnich dwóch miesięcy życia Kazimierza.

Upadek z konia

Jak zanotował w Kronice, król 8 września 1370 r. w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny „bawił na dworze Przedbórz, przezeń na nowo razem z miastem założonym, a przepięknie i zbytkownie urządzonym, chciał, jak to było w jego zwyczaju, iść na łowy na jelenie. Gdy już wóz jego królewski był przygotowany, król chciał wsiadać do niego, niektórzy z wiernych [dworzan] radzili mu, aby w ten dzień jechania na łowy zaniechał. Zgadzając się na to król zamierzał już był pozostać, atoli któryś niecnota podszepnął mu parę słów o jakiejś – jak podobniej do prawdy sądzą – zabawie, wskutek czego król, nie zważając na rozsądną radę, wsiadł na wóz i pośpieszył na łowy do lasu. Tam, nazajutrz, goniąc jelenia, gdy koń się pod nim przewrócił, spadł z niego i otrzymał niemałą ranę w lewą goleń. Z tego uderzenia wywiązała się gorączka, która jednakże w krótkim czasie go opuściła”.

Podane fakty układają się w jasny ciąg zdarzeń. Zamek w Przedborzu wzniesiony przez króla był jego ulubioną rezydencją, położoną w ziemi sandomierskiej w pobliżu dużych obszarów puszczańskich. Stąd Kazimierz ruszał niekiedy na łowy, co poświadcza jego itinerarium, opracowane przez profesora Antoniego Gąsiorowskiego. Ze względu na święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny część towarzyszących królowi dworzan, zapewne duchowni (kapelani), odradzała mu urządzanie polowania. Kazimierz, choć gotów był ich posłuchać, nie zrezygnował z monarszej rozrywki. Z relacji Jana z Czarnkowa wynika jednoznacznie, że władca spadając z konia odniósł dużą ranę w lewą goleń i nic nie świadczy o tym, jakoby miał złamać nogę. Wynikła z tego gorączka szybko ustała. Dalszy przebieg wydarzeń i stan zdrowia monarchy nie są tak klarownie ukazane przez podkanclerzego.

Powrót gorączki

Z Przedborza Kazimierz udał się do Sandomierza, co wymagało kilku dni drogi, i tam po jego wizycie w łaźni, czego zabraniał mu nadworny medyk Henryk, wywodzący się z mieszczańskiej rodziny krakowskiej przybyłej z Kolonii (dlatego pisał się „z Kolonii”), znów pojawiła się ciężka gorączka, trawiąca organizm króla. W takim stanie Kazimierz wyruszył w stronę Krakowa i „uszedłszy jedną milę od Sandomierza, napił się dużo zimnej wody, po czym jeszcze więcej się rozpalił, zmordowany żarem wewnętrznym”. Od tego czasu król cierpiał na stale powracającą gorączkę, która męczyła go po kilka dni.

Kolejnymi etapami podróży do Krakowa były zapewne Chrobrzany, posiadłość kasztelana lubelskiego Grota herbu Rawicz, a następnie klasztor Cystersów w Koprzywnicy, gdzie władca przebywał, odpoczywając, przez 8 dni i poczynił tam wspomniane wyżej śluby i zapisy na rzecz katedry płockiej, aby za przyczyną św. Zygmunta odzyskać zdrowie. Następnie przez Osiek, gdzie wbrew zakazowi Henryka z Kolonii napił się miodu, co wzmogło gorączkę, dotarł Kazimierz do swego zamku w Nowym Mieście Korczynie i tam dzięki lekarzom poczuł się lepiej. Stamtąd udał się do Opatowca, gdzie przebywał wiele dni i w znacznym stopniu powrócił do zdrowia. Jednak gdy ponownie wyruszył w drogę, gorączka powróciła i w podróży do Krakowa się utrzymywała.

Przygotowania do śmierci

Na Wawel chory król przybył 30 października i mimo zapewnień lekarzy, że powróci tu do zdrowia, zaczął gotować się na śmierć. Dlatego 3 listopada sporządził testament, w którym rozporządził sprawami Królestwa i osobistymi. Jego treść przekazał nam Jan z Czarnkowa. Kazimierz zadbał w nim o swoich dworzan, ubogich i rozmaite kościoły, którym zapisał „wielką ilość dóbr i dziedzictwa”. Następnie Przedborowi z Brzezia, podstolemu krakowskiemu, i jego braciom Zbigniewowi i Pakoszowi zapisał miasto Włodzisław z przyległościami. Uczynił też zapisy kilku wsi i dóbr na rzecz swoich naturalnych synów Niemierzy, Paszka zwanego Złodziejem i Jana. Najważniejsza część testamentu dotyczyła adoptowanego wnuka królewskiego Kazimierza (Kaźka), księcia słupskiego, bowiem jemu król „zapisał księstwa dobrzyńskie, kujawskie, sieradzkie i łęczyckie z zamkami kruszwickim, bydgoskim, Wielatowem, Wałczem”. To nadanie wiązało się z planem Kazimierza na wypadek bezpotomnej śmierci Ludwika Węgierskiego, który miał objąć tron po śmierci króla w Polsce, a sam nie miał syna, tylko jedną kilkumiesięczną córkę Katarzynę. W takiej sytuacji Kaźko zostałby sukcesorem tronu po Ludwiku i Kazimierz starał się to zabezpieczyć, nadając mu w testamencie duży pas ziem Królestwa. Jednakże Andegawen po objęciu władzy w Polsce doprowadził do podważenia tego zapisu na rzecz wnuka królewskiego.

W testamencie Kazimierz obdarował także swoje dwie córki Annę i Jadwigę z ostatniego małżeństwa z Jadwigą Żagańską. Im to król, wedle przekazu Jana z Czarnkowa, „przeznaczył wszystkie ozdoby łoża, kotary i okrycie z cienkiego płótna, purpurą, perłami cennymi i drogimi kamieniami suto sadzone, oraz czary z czystego złota wyrobione, wartości wielu tysięcy srebra, tudzież połowę naczyń srebrnych i klejnotów różnego rodzaju, drugą zaś połowę żonie swojej Elżbiecie [poprawnie: Jadwidze], córce księcia głogowskiego”. Sam moment śmierci Kazimierza został lakonicznie opisany przez podkanclerzego: „Rozporządziwszy tedy przyzwoicie i prawnie tak tym, jak i wszystkim innym, w następny wtorek, który był piątym dniem miesiąca listopada, rano w schodzie słońca, w obecności wielu osób ze szlachty i duchowieństwa, odszedł szczęśliwie do Chrystusa”.

Z kolei autor Kroniki katedralnej krakowskiej przekazał, że król „jako wierny chrześcijanin przyjąwszy Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej oraz zaopatrzony świętym namaszczeniem, przy wielkim płaczu i żałobie ubogich w idy listopada, jak pobożnie wierzył, odszedł do Pana”. Przekaz ten jednoznacznie ukazuje, że król przed śmiercią wyspowiadał się i przyjął Wiatyk (Komunię św. pod dwoma postaciami), a także Ostatnie Namaszczenie. Umierał jako pobożny chrześcijański władca, pojednany z Bogiem i ludźmi, w otoczeniu dostojników świeckich i duchownych oraz dworu. Analiza opisu choroby króla z Kroniki Jana z Czarnkowa doprowadziła profesora medycyny Leona Tochowicza do stwierdzenia, że przyczyną jego zgonu było krupowe zapalenie płuc.

Pogrzeb króla

Pogrzeb został przygotowany bardzo pospiesznie, o czym zadecydowali najbliżsi doradcy zmarłego monarchy na Sarkofag Kazimierza Wielkiego – gotycki nagrobek tumbowy z baldachimem fundacji Ludwika Węgierskiego umieszczony po południowo-wschodniej stronie ołtarza głównego Katedry na Wawelu. Kazimierz Wielki wybrał sobie to miejsce w 1359 r. fot. Adam Bujak z albumu Sarkofag Kazimierza Wielkiego – gotycki nagrobek tumbowy z baldachimem fundacji Ludwika Węgierskiego umieszczony po południowo-wschodniej stronie ołtarza głównego Katedry na Wawelu. Kazimierz Wielki wybrał sobie to miejsce w 1359 r. fot. Adam Bujak z albumu "Narodziny potęgi", wyd. Biały Kruk czele z arcybiskupem Jarosławem Bogorią. Nie zaczekali na przyjazd następcy tronu Ludwika Węgierskiego, który był już w drodze do Krakowa. Uroczystości pogrzebowe odprawione zostały 7 listopada przez wspomnianego arcybiskupa oraz Floriana z Mokrska, biskupa krakowskiego, i Piotra z Opola, biskupa lubuskiego, z udziałem dostojników, dworzan i duchowieństwa katedralnego. Zapewne zgodnie z wolą samego Kazimierza pochowano go „z prawej strony chóru katedralnego” we wschodniej arkadzie południowego ramienia obejścia katedry przy ołtarzu Podwyższenia Krzyża Świętego, który ufundował już w roku 1359. Na pogrzebie panowała atmosfera powszechnego smutku i żalu po zmarłym królu, co wyraził dobitnie Jan z Czarnkowa: „Jaki był jęk, jaki płacz, jakie głośne narzekania panów i szlachty i prałatów, kanoników, mężów kościelnych i ludu podczas złożenia zwłok jego, tego język ludzki niełatwo wypowiedzieć zdoła”.

Egzekwie króla Ludwika

Ludwik przybył do Krakowa 7 listopada tuż po pogrzebie i ukoronowany został na króla Polski w niedzielę 17 listopada. Zdecydował się na zorganizowanie uroczystych egzekwii, które przybrały formę powtórnego pogrzebu Kazimierza. Egzekwie odprawiono we wtorek 19 listopada we wszystkich kościołach Krakowa w obecności króla Ludwika, licznych książąt i dostojników oraz rzesz ludu.

Opisany przez Jana z Czarnkowa kondukt pogrzebowy wyglądał następująco: „naprzód szły cztery wozy, każdy w cztery piękne konie, a wszystko to – tak woźnice, jak konie i wozy – było czarnym suknem przybrane i pokryte. Potem kroczyło czterdziestu rycerzy w pełnych zbrojach, na koniach, pokrytych suknem szkarłatnym; następnie jedenastu niosło chorągwie tyluż księstw [tj. ziem], dwunasty chorągiew Królestwa Polskiego, a każdy miał tarczę ze znakiem czyli herbem księstwa [tj. ziemi]. Za nimi jechał rycerz, odziany w złocistą szatę królewską, na pięknym stępaku królewskim, purpurą pokrytym, osobę zmarłego króla wyobrażający. Za nimi szło parami procesjonalnie sześciu ludzi i niosło zapalone duże świece, których dwie były zrobione z jednego kamienia wosku. Potem szli zakonnicy i wszystkie osoby duchowne, ile ich było w mieście i na przedmieściach, śpiewając pieśni żałobne, a poprzedzając mary, pełne złotogłowia, sukna różnego i innych drogich materii, które miały być między klasztory i kościoły rozdzielone. Na końcu postępował król Ludwik, arcybiskup, biskupi, książęta i panowie i wielka moc ludu obojga płci. Pomiędzy nimi zaś a marami szli dworzanie zmarłego króla, w liczbie większej niż czterystu, wszyscy w czarną odzież przybrani i wszyscy z wielkim płaczem i jękiem. Do którego zaś kościoła wstępował ten pochód z marami – jak to do braci mniejszych [tj. Franciszkanów], Najświętszej Maryi Panny [tj. Mariackiego], braci kaznodziejów [tj. Dominikanów] – tam składano dwie purpury złociste i dwie sztuki przedniego sukna brukselskiego różnych kolorów, po szesnaście łokci każda, oraz duże ofiary w pieniądzach i wielką ilość świec. Przed marami szedł jeden z [dworzan] i szeroko rozrzucał pieniądze biednym i każdemu, kto by je chciał podnieść, ażeby wolniejszą zrobić drogę idącym i aby tym goręcej za duszę zmarłego króla się modlono. Niesiono bowiem wory pełne groszy, którymi srebrne misy, niesione przez dwu wyznaczonych do tego ludzi, napełniano, gdy tylko się opróżniły, z których to mis każdy chcący złożyć ofiarę mógł brać, ile chciał. Z taką ceremonią i w takim porządku pochód doszedł do kościoła katedralnego, w którym czcigodny ojciec, pan biskup krakowski Florian, odprawił mszę, zaś podczas tej mszy były złożone następujące ofiary”.

Kronikarz wylicza skrupulatnie te pobożnie składane ofiary, przede wszystkim przez urzędników zmarłego króla, którzy „podług swej służby, złożyli na ołtarzu naczynia, którymi zarządzali […] potem podkomorzy, czyli marszałek przyprowadził najlepszego z koni królewskich, podkoniuszy – zbrojnego rycerza w królewskie szaty odzianego, na dzielnym a bardzo przez króla lubianym stępaku królewskim, a wszystkich tych poprzedzali chorążowie, niosący chorągwie, i ów rycerz, osobę króla zmarłego wyobrażający. Po złożeniu tych ofiar, gdy zaczęto, podług zwyczaju w takich przypadkach, kruszyć chorągwie, powstał wielki taki krzyk żałosny, taki płacz i jęk wszystkich obojga płci obecnych w katedrze krakowskiej, że od tego płaczu i jęku wszyscy, osoby możne i niskie, starzy i młodzi, ledwo się utulić mogli”. Z niezwykłym bogactwem środków dla wyrażenia żałoby po zmarłym królu były zorganizowane te egzekwie w całym Krakowie. Wymagały one starannego przygotowania i sporych nakładów finansowych ze strony Andegawena. Te niezwykłe w swojej wymowie uroczystości żałobne były godne wielkiego króla i dziedzictwa, które pozostawił.

Upamiętnienie króla Kazimierza

Wkrótce po objęciu rządów w Polsce Ludwik sprawił wspaniały nagrobek dla spoczywającego w katedrze Kazimierza. Został on wykonany z czerwonego wapienia, sprowadzonego z węgierskiego Gran, przez nieznanego artystę pozostającego pod wpływem „habsburskiego stylu dworskiego, ukształtowanego przez tzw. warsztat książęcy w Wiedniu”. Na płycie wierzchniej tumby grobowej spoczywa figura króla wspierającego swe stopy na lwie symbolizującym odwagę. Kazimierz został ukazany jako stary, wysoki mężczyzna z długimi kręconymi włosami i brodą. Jego ukoronowana głowa ułożona jest na poduszce. Władca ubrany jest w skórzany kaftan i płaszcz. Biodra ma przepasane ozdobnym pasem z ogniwami w kształcie budowli obronnych i przypięty sztylet. W prawej ręce dzierży on jabłko panowania, zaś w lewej berło (niezachowane). Po bokach tumby w ośmiu arkadach umieszczone są postaci mężczyzn, którzy w czterech parach są ku sobie zwróceni twarzami i prowadzą rozmowę. Symbolizują oni doradców i urzędników zmarłego króla. Bogato zdobiony baldachim, wspierający się na 8 kolumnach bezpośrednio na tumbie, wykonany został z białego wapienia pińczowskiego. Badacze są raczej przekonani, że twarz króla z nagrobka nie jest realistycznym portretem Kazimierza Wielkiego, tylko artystyczną stylizacją podkreślającą mądrość monarchy i sprawiedliwość. Po otwarciu grobu w 1869 r. i zbadaniu zachowanych szczątków króla Jan Matejko, który był przy tym obecny, na podstawie czaszki odtworzył prawdopodobne rysy twarzy Kazimierza i narysował jego portret w swoim Poczcie królów i książąt polskich. Badania antropologiczne z 1869 r. potwierdziły dość wysoki, jak na owe czasy, wzrost władcy, ok. 185–187 cm.

Kazimierz Wielki w sprawowaniu rządów świadomie wzorował się na Salomonie, który w średniowieczu był powszechnie uważany za ideał władcy mądrego i sprawiedliwego, obdarzonego Bożym błogosławieństwem i pomyślnością. Otoczenie dworskie ostatniego Piasta na tronie polskim, szczególnie kancelaria królewska w dokumentach, upowszechniało wizerunek Kazimierza jako władcy sprawiedliwego, mądrego, dbałego o pokój, bezpieczeństwo Królestwa i dobrobyt poddanych oraz eksponowało splendor, majestat i suwerenność władzy królewskiej. Taki wizerunek króla powiązany ściśle z biblijnym ideałem władcy ukształtował spojrzenie anonimowego autora Kroniki katedralnej krakowskiej na Kazimierza Wielkiego, który niczym drugi Salomon rządził Królestwem Polskim i ludem sobie przez Boga powierzonym. Za nim ten wielce sugestywny, a jednocześnie idealizujący obraz panowania króla Kazimierza został przyjęty w Rocznikach czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego przez Jana Długosza, który tak o nim pisał w zakończeniu charakterystyki rządów i osobowości tego monarchy: „Był najłagodniejszy wśród współczesnych królów i książąt. Sprawując przez czterdzieści lat rządy w Królestwie Polskim przystępnością i dobrocią zacierał blask królewskiego majestatu. Pałał gorącą chęcią powiększenia i uświetnienia swego Królestwa Polskiego. Odznaczał się niepospolitą roztropnością, ale przy wznoszeniu budowli był hojny, co przystoi znakomitym władcom. Rządził tak bardzo sprawiedliwie, że w niczym prawie nie uchybiał wzorowi sprawiedliwego władcy. On też obudził w Polsce u wszystkich zapał do wznoszenia murowanych budowli”.

Ta tradycja o Kazimierzu jako sprawiedliwym królu i wielkim budowniczym, który „zostawił Polskę murowaną”, utrwaliła się w polskiej historiografii i narodowej świadomości historycznej Polaków, którzy obdarzyli go przydomkiem Wielki, bowiem jego rządy ukształtowały mocne fundamenty potęgi Królestwa Polskiego.

Prof. Krzysztof Ożóg

***

Jest to fragment tekstu prof. Krzysztofa Ożoga z albumu "Narodziny potęgi", który ukazał się nakładem wydawnictwa Biały Kruk; śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD. 

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki opowiadające o dawnych dziejach Rzeczypospolitej:

Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego

Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego

Krzysztof Ożóg

Naprawdę jest czym się szczycić, jeśli chodzi o polską historię. Już Bolesław Chrobry (967–1025) stworzył bardzo silne i rozległe państwo. Ponad sto lat po nim przyszedł okres osłabienia, zwany rozbiciem dzielnicowym, ale pamiętajmy, że było to wówczas zjawisko powszechne w całej Europie.

Kronika Polaków

Kronika Polaków

Maciej Miechowita


Aż trudno uwierzyć, że Kronika Polaków (Chronica Polonorum) Macieja z Miechowa musiała czekać ponad 500 lat aż zostanie przetłumaczona na język polski. To wielkie dzieło było oczywiście dobrze znane historykom – wielu z nich odwoływało się do jego treści – ale czytanie go wymagało dobrego opanowania łaciny.

Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła

Dzieje Polski. Tom 3. Królestwo zwycięskiego orła

Andrzej Nowak


Kolejny tom wspaniałej historii Polski opowiedzianej piórem profesora Andrzeja Nowaka liczy 464 strony, czyli o 80 więcej niż poprzednia część. Podobnie jak dwa poprzednie tomy charakteryzuje się wysokim poziomem edytorskim. Zdobią go liczne fotografie, rysunki, ryciny i mapy, które nie tylko dopełniają narrację autora, ale i poruszają wyobraźnię czytelnika.
Dzieło to owoc wspaniałego warsztatu badawczego, niesamowitego talentu pisarskiego i ogromnej wiedzy profesora Nowaka.

Dziedzictwo Chrztu. 966-1966-2016

Dziedzictwo Chrztu. 966-1966-2016

Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski

KSIĄŻKA ROKU 2016!!! Przeszłość w tej książce łączy się z teraźniejszością, ukazując niezwykłą siłę przywiązania do Boga i Ojczyzny idącego przez wszystkie pokolenia Polaków. Bez chrześcijaństwa nie byłoby ani Polski, ani polskiego narodu. U źródeł naszej państwowości leży bowiem niezwykłe w swej wymowie i dalekosiężne w skutkach wydarzenie - chrzest władcy Mieszka I, który dokonał się w 966 r.

Polska. Dom tysiącletniego narodu (niem) // Polen. Das Haus einer Tausendjährigen Nation

Polska. Dom tysiącletniego narodu (niem) // Polen. Das Haus einer Tausendjährigen Nation

Adam Bujak, Janusz Dobesz

Dom jest miejscem bardzo bliskim każdemu człowiekowi, a jako zjawisko kulturowe, posiada oprócz postaci materialnej również wartość duchową. Tysiąc lat historii skłania do ogólniejszej refleksji i kusi, by przypomnieć nie tylko powszechnie znane i podziwiane, wspaniałe dzieła architektury polskiej, ale zaprezentować również te obiekty, które zwykle są pomijane w barwnych albumach.

Wawel. Skarbiec wiary i polskości

Wawel. Skarbiec wiary i polskości

Adam Bujak, Piotr Rabiej

Tu biło i bije serce Polski. Wawel – ponad tysiącletnia katedra i królewski zamek – góruje nad Krakowem, prastarą stolicą. To prawdziwy skarbiec najdawniejszych i nowszych zabytków; od romańskich po młodopolskie. Wawel to świadectwo silnej wiary Polaków i państwa-mocarstwa zwanego Rzeczpospolitą.

Wawel. Skarbiec wiary i polskości (ang.) // Wawel. Treasury of Polish Faith and Identity

Wawel. Skarbiec wiary i polskości (ang.) // Wawel. Treasury of Polish Faith and Identity

Adam Bujak, Piotr Rabiej

Here, the heart of Poland used to beat and still beats. The Wa-wel Castle – the thousand-year-old Cathedral and Royal Castle – towers over Kraków, the ancient capital. It is a veritable treasury of old and more recent monuments, from Romanesque to Young Poland. Wawel is a testimony to the strong faith of Poles and the power-state called the Republic.

 

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.