„Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”. 14 lipca 1854r. przyszedł na świat Jacek Malczewski

Nasi autorzy

„Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”. 14 lipca 1854r. przyszedł na świat Jacek Malczewski

Zdjęcie Jacka Malczewskiego wykonane w pracowni ok. 1895 r. na tle szkicu „Błędnego koła”. fot. z miesięcznika WPiS nr 141-142. Zdjęcie Jacka Malczewskiego wykonane w pracowni ok. 1895 r. na tle szkicu „Błędnego koła”. fot. z miesięcznika WPiS nr 141-142. W 170. rocznicę urodzin Jacka Malczewskiego publikujemy artykuł Jolanty Sosnowskiej o wystawie krakowskiego Muzeum Narodowego "Malczewski romantyczny". Tekst pochodzi z miesięcznika WPiS. 

*** 

Nie jest to wystawa poświęcona w całości twórczości Jacka Malczewskiego, a jedynie wątkom romantycznym, które wszakże są silnie obecne w jego twórczości. Przejawiają się one w mesjanizmie, inspirowanym zwłaszcza twórczością poetycką Juliusza Słowackiego, a w sposób szczególny poematem „Anhelli”. „Ilustrowanie dzieł poetyckich Słowackiego! Cóż za niemiłosiernie trudne zadanie…” – miał pewnego razu powiedzieć Malczewski.

Drugim wątkiem jest walka o wyzwolenie z niewoli zaborczej i cena, jaką przychodzi za to płacić. Powtarzają się i do głębi poruszają w twórczości Jacka Malczewskiego losy powstańców styczniowych zesłanych przez carat na Sybir w ramach popowstaniowych represji.

Trzecim wątkiem jest młodopolski zachwyt, wyrosły z romantycznej fascynacji kulturą polskiej wsi, światem postaci z ludowych legend, szczególnie rusałkami i faunami.

I wreszcie poruszana jest sprawa twórczego natchnienia, dotkliwego i bolesnego zazwyczaj procesu tworzenia, inspiracji dla powstawania dzieł sztuki, twórczych zmagań, zachwiań i wątpliwości. Ale też pojmowania i rozumienia roli sztuki – jej zaangażowania, misyjnego charakteru w budzeniu świadomości narodowej, przekazywania polskiego kodu kulturowego mimo nieistnienia polskiego państwa, pobudzania do walki, niegodzenia się z utratą niepodległości.

Postawę tę Jacek Malczewski, który był, można powiedzieć, targanym emocjami romantycznym malarzem-poetą, wyniósł z domu rodzinnego, z rodzinnych patriotycznych tradycji, o czym napisał w wierszu: „Wyraz Polska wciąż wpada mi w ucho/ O niej wciąż była rozmowa,/ Nią ciągle byli zajęci/ Czy to była ich myśli Królowa/ Czy też oni nie byli Jej święci?/ Bo tak w mieście o Niej było głucho,/ że oni z daleka od ludzi/ w polu, w żytach i deptanej miedzy/ Widzieli Ją, jak się budzi/ Ofiarnicy dziwnej jakiejś wiedzy/ Brzęku kłosów znający rozmowę./ Więc słuchałem, czy kłos/ Imię Polska, trącany o drugi, nie wypowie”.

W 1903 r. namalował tryptyk „Prawo, Ojczyzna, Sztuka”. Podobno zachęcał swoich uczniów, aby malowali tak, „by Polska zmartwychwstała”. Trzeba tu wspomnieć, że był cenionym nauczycielem i pedagogiem; w latach 1896-1900 oraz 1910-1921 wykładał w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Na wystawie oglądamy ponad 150 dzieł malarskich, ale także fotografie archiwalne z życia Jacka Malczewskiego, teksty literackie mające odniesienie do jego malarstwa. Zanurzamy się krok po kroku w malarski, ale też prywatny świat tego niepowtarzalnego artysty – liryka, epika i dramaturga pędzla. Używam liczby mnogiej, gdyż chodzę po wystawie ze znakomitą rysowniczką i karykaturzystką Ewą Barańską-Jamrozik, dobrze znaną zarówno czytelnikom książek Białego Kruka, jak i „Wpisu”. Wspólne z nią zwiedzanie muzealnych ekspozycji, oglądanie i przeżywanie dzieł sztuki jest zawsze wielką przygodą i nadzwyczaj odkrywczą eskapadą. Nie tylko bowiem sama jest mistrzynią artystycznego fachu, posiada też ogromną wiedzę z historii sztuki, umie sztukę czytać i rozgryzać, oraz fascynująco o niej opowiadać.

Oglądamy obrazy, na których w dość różnorodny sposób Jacek Malczewski przedstawił swoich najbliższych. Portret prawie sześćdziesięcioletniej matki z ok. 1880 r. utrzymany jest w ciemnych barwach. Przedstawia siedzącą w fotelu, patrzącą nieco w bok poważną, naznaczoną przeżyciami kobietę. Ewa zwraca uwagę na pięknie oświetloną światłem nocnej lampy twarz matki. Portret siostry Heleny z 1874 r. ukazuje z profilu trzynastoletnią, nad wiek poważną dziewczynę w ciemnej sukni, grającą na fortepianie. Wykonany pastelem ok. 1896 r. portret obojga dzieci – Julii i Rafała, niewątpliwie przywodzi skojarzenia z podobnymi dziełami Stanisława Wyspiańskiego, choć jest wykonany po Jackowemu.

Późniejsze wizerunki pociech Malczewskiego, powstałe ok. 1902 r., mają inny styl. Siedząca na kanapie zaczytana córka Julia nie jest już tak szczegółowo odmalowana jak wcześniej matka czy siostra. Uwagę widza przyciągają skrzyżowane, obute stopy dziewczynki, zdradzające wielki stopień skupienia, zatopienia w lekturze. Portret syna Rafała zatytułowany „Pegaz” ukazuje kilkuletniego chłopca umieszczonego po prawej stronie obrazu, w którego centrum znajduje się ciemnej maści koń z ledwo widocznymi jasnymi skrzydłami – ucieleśnienie zwycięskiej walki ze złem. Obraz zasiedlają ponadto różne dziwne, na poły fantastyczne postaci. Tylko Rafał wydaje się na nim postacią realną, ale nieco zagubioną.

Fragment ekspozycji w MNK ukazującej od lewej portrety córki Julii, żony Marii, siostry Heleny i matki. fot. z miesięcznika WPiS nr 141 - 142. Fragment ekspozycji w MNK ukazującej od lewej portrety córki Julii, żony Marii, siostry Heleny i matki. fot. z miesięcznika WPiS nr 141 - 142. W 1887 r. Malczewski namalował bardzo piękny, utrzymany w jasnych barwach, wykonany z profilu niemal z fotograficzną precyzją portret swej narzeczonej Marii Gralewskiej. Z miłością oddał kunszt jej stroju, uczesania, cień rzucany na ścianę, wzdłuż której przechodzi, trzymając w jednej ręce wachlarz, a drugą podtrzymując delikatnie fałdy sukni. Ten wizerunek musiał się przyszłej żonie spodobać. Był realistyczny, bez cienia symbolizmu czy dwuznaczności, nadzwyczaj doskonale – można by rzec akademicko – wykonany. Patrząc na ten obraz, odnosimy z Ewą wrażenie, że narzeczony nie chciał w żaden sposób narazić się narzeczonej, która być może niezbyt znała się na sztuce, a szczególnie na jej nowych prądach.

Warto bliżej przyjrzeć się rodzinie Malczewskich, gdyż dom rodzinny, tradycje i wartości stamtąd wyniesione w dużej mierze ukształtowały artystę. Także przeżycia z dzieciństwa zdeterminowały niewątpliwie jego twórczość. Oboje rodzice Jacka – Julian Malczewski (1820-1884) i Maria Malczewska z domu Szymanowska (1822-1898), pochodzili ze zubożałych rodzin ziemiańskich. Ojciec pieczętował się herbem Tarnawa, a matka herbem Korwin. Przyszły malarz urodził się 14 lipca 1854 r. w Radomiu i tamże został ochrzczony 10 września 1854 r. w kościele św. Jana Chrzciciela, otrzymując imiona Jacek Michał. Miał czworo rodzeństwa: starszego brata Stanisława Dominika, starszą siostrę Bronisławę (ur. w 1853 r)., młodszego brata Teodora (ur. w 1857 r.) i młodszą siostrę Helenę (ur. w 1861 r.). W 1865 r. w wieku ośmiu lat zmarł brat Teodor, towarzysz wspólnych zabaw, co nie pozostanie bez wpływu na emocjonalny rozwój bardzo wrażliwego jedenastoletniego Jacka. W wieku dziecięcym zmarł również Stanisław Dominik. Temat śmierci, z którym Jacek Malczewski dość wcześnie został skonfrontowany, pojawi się w jego twórczości po raz pierwszy po śmierci ojca w 1884 r. Artysta miał wtedy lat 30.

Julian Malczewski dostrzegł uzdolnienia plastyczne, ale też nieprzeciętną inteligencję i głód wiedzy swego syna. Starannie dobierał mu lektury polskie i obce, zachęcał do nauki francuskiego, angielskiego i łaciny oraz przedmiotów ścisłych, kształtował postawę patriotyczną. „Jacek był wielkim po ojcu znawcą kultur – dodaje Ewa Barańska-Jamrozik. Fascynowały go rozbudzające wyobraźnię postacie fantastyczne”. Julian Malczewski nie zaniedbywał rozwoju duchowego i pogłębiania wiary, kładąc nacisk na lekturę Pisma Świętego oraz zachęcając do pracy nad sobą.

Na formację religijną chłopca wpłynęła także ciotka Wanda Malczewska (1822-1896), mistyczka, dzisiaj kandydatka na ołtarze, która doświadczyła m.in. siedmiu widzeń Męki Pana Jezusa i przepowiedziała Cud nad Wisłą. Osiemnastoletni Jacek namalował dla niej w 1872 r. obrazek Matki Bożej, przed którym ona często modliła się w intencji, aby bratanek „swego talentu na szkodę duszy i Ojczyzny nie użył, tak jak wielu malarzy, rzeźbiarzy czy powieściopisarzy, którzy swoimi bezwstydnymi utworami psują tysiące dusz i do piekła prowadzą”. Na modlitwie otrzymała od Matki Bożej obietnicę, że Jacek zostanie malarzem „sławnym o kierunku czysto religijnym, narodowym i historycznym”. „Pokorna modlitwa ciotki została wysłuchana” – napisał w dwudziestoleciu międzywojennym biograf Wandy Malczewskiej ks. Grzegorz Augustynik. Dodać tu trzeba aczkolwiek, że długoletni związek Jacka z jego słynną muzą pozostawił pewien rys na apostolskim niejako wizerunku artysty.

Patriotyczne uformowanie przyszłego znakomitego malarza gruntowało się w sposób szczególny, gdy dziewięcioletni Jacek śledził i przeżywał wydarzenia Powstania Styczniowego. Znajdą one szczególne swoje odbicie w obrazach z cyklu sybirskiego czy nieustannie powracających, wstrząsających wersjach – olejnych, pastelowych, akwarelowych, rysowanych kredką – przedstawień Ellenai, bohaterki poematu Słowackiego „Anhelli”, które można podziwiać i kontemplować na wystawie. Wśród nich są niewielkich rozmiarów „Śmierć Ellenai” z 1877 r. i z 1907 r. oraz dzieło o tym samym tytule z 1907 r. o rozmiarach 208 x 114 cm, na którym w tle znajduje się wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej.

W różnych dziełach Jacka Malczewskiego, m.in. „Powstaniec”, „Sybirak”, „Sybiracy”, pojawiają się także jako symbole kajdany, jakucka czapka, a szczególnie wojskowy szynel, który artysta nazwie wiernym towarzyszem całego swego życia. Wdziewał go na siebie na niektórych autoportretach. Jakby w duszy sam był sybirakiem, jakby współcierpiał z zesłańcami… „Jacek Malczewski był niesamowicie twórczym malarzem, wspaniałym artystą, ale z drugiej strony jako osoba publiczna czuł i niósł na sobie ciężar odpowiedzialności za sprawy narodowe” – mówi Ewa.

*

W latach 1867-1871 Jacek Malczewski przebywał w majątku swego wuja Feliksa Karczewskiego w Wielgiem pod Radomiem, gdzie jego guwernerem był Adolf Dygasiński. To właśnie przyszły powieściopisarz i publicysta odkrył niezwykłość talentu malarskiego nastoletniego chłopca i niecodzienność jego charakteru. W Wielgiem kształtowała się u Jacka wrażliwość na piękno ojczystego krajobrazu, poznawał tam ludowe opowieści pełne rusałek i innych fantastycznych stworów, ukochał rodzimy folklor, a także utrwalał w sobie poczucie polskości. W latach 1915-1919 namalował bardzo poetycki, przepełniony nostalgią cykl wspomnieniowy „Moje życie”, na który złożyło się dziewięć obrazów, odwołujących się do lat spędzonych w Wielgiem. Bije z nich tęsknota za okresem dzieciństwa, za domem rodzinnym. Pochodzący z 1919 r. obraz „Dzieciństwo – Jacek nad stawem w Wielgiem” przedstawia siedzącego w łódce małego chłopca. W tle widać dwór otoczony tyleż urokliwym, co zagadkowym krajobrazem. Powstały w 1923 r. zadziwiający tryptyk „Mój pogrzeb” zamyka wątek dzieciństwa spędzonego w Radomiu i w Wielgiem.

Motyw ukochania ludowych tradycji, w których życie przeplata się z baśnią i przekazywanymi z pokolenia na pokolenie podaniami, widoczny jest we wspaniale świetlistych kompozycjach takich jak „On i ona” oraz „Opętany” z 1887 r., „Boginka w dziewannach”, „Załaskotany” czy „Topielec w uściskach dziwożony” z 1888 r. „Malczewski wspaniale używał światła dla pogłębienia nastroju, wprost fenomenalnie je malował” – mówi z podziwem Ewa.

Za namową Dygasińskiego chłopak rozpoczął w 1872 r. w Krakowie lekcje rysunku u Leona Piccarda i jako wolny słuchacz uczęszczał do klasy Władysława Łuszczkiewicza w Szkole Sztuk Pięknych. Rok później, za radą Jana Matejki, podjął regularny tok studiów u Łuszczkiewicza i Feliksa Szynalewskiego, uczęszczał też na prywatne lekcje rysunku u Floriana Cynka. Później, w latach 1876-1877, doskonalił się w paryskiej École des Beaux-Arts, chodząc do pracowni Henri Ernesta Lehmanna.

W 1879 r. ukończył w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych rozpoczęty w 1875 r. kurs kompozycji w klasie Jana Matejki. Malarstwo starego i uznanego mistrza, mimo różnic co do artystycznej formy i ekspresji – „w cudzych chomątach nie mogę jakoś maszerować”, powie Malczewski – odcisnęło jednak trwałe i inspirujące piętno na wyobraźni i twórczości czołowego symbolisty, który poszedł jednakowoż własną drogą artystyczną. „Dla przeciwstawienia się kolorytowi Matejki, zacząłem malować obrazki z Sybiru w szarych barwach – mówił Malczewski w 1925 r. – Pragnąłem inaczej wyrazić pierwiastek narodowy mojej sztuki. Był on dla mnie zawsze najsilniejszym bodźcem do pracy. (…) Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą. Z drugiej strony, nie zacieśniałem nigdy polskości mojej sztuki do pewnych wąskich, z góry nakreślonych ram. Wyspiański np. ograniczył pojęcie polskości do jednego miejsca. (…) Tymczasem ja tłumaczyłem mu zawsze, że Polska – to pola, miedze, wierzby przydrożne, nastrój tej wsi o zachodzie słońca, ta chwila jest teraz”.

*

W 1887 r. Jacek ożenił się z córką krakowskiego aptekarza Marią Gralewską. Urodziło im się dwoje dzieci – córka Julia i syn Rafał. Na początku lat 1890. Malczewski zainicjował w młodopolskim malarstwie nurt symbolizmu, przyczyniając się zarazem do odrodzenia tradycji romantycznej. W 1897 r. wstąpił do grona członków założycieli elitarnego Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, z którym regularnie wystawiał swoje obrazy. W 1898 r. został członkiem honorowym wiedeńskiego Vereinigung Bildender Künstler Österreichs Secession. Żona uznanego już artysty Jacka Malczewskiego nie miała ambicji bycia jego muzą, nie wpływała na jego twórczość, nie inspirowała, nie dzieliła pasji. Podobno po kilkunastu latach małżeństwa przestało im się dobrze układać: ona żyła swoim ulubionym mieszczańskim życiem, a on wiódł życie twórcy, który wiele czasu spędza w pracowni. Lukę, jaka się między nimi wytworzyła, wypełniła zarówno w życiu, jak i w twórczości Jacka Malczewskiego inna Maria, młodsza aż o 25 lat – z Brunickich Balowa. Namalowany w 1908 r. „Autoportret z muzą” przedstawia ją z Malczewskim na tle tonącego w zieleni ogrodu prześwietlonego słońcem na horyzoncie. Na drugim planie towarzyszy im korowód faunów, fantastycznych postaci, którymi artysta zafascynował się w pewnym momencie, zapełniając nimi swoje dzieła. Pośród tych baśniowych stworów Malczewski wykonał też inny autoportret, na którym ma na sobie wojskowy szynel, a na rękach i nogach kajdany. „Autoportret z Muzą” Jacka Malczewskiego z 1908 r. Muzą jest tu Maria Balowa, z którą łączył artystę 13-letni romans. fot. z miesięcznika WPiS nr 141 - 142. „Autoportret z Muzą” Jacka Malczewskiego z 1908 r. Muzą jest tu Maria Balowa, z którą łączył artystę 13-letni romans. fot. z miesięcznika WPiS nr 141 - 142.

Malczewski i Balowa poznali się prawdopodobnie ok. 1900 r. w Rozdole, w majątku serdecznego przyjaciela Jacka, Karola Lanckorońskiego. Zafascynowany nią artysta nazywał ją „Afrodytą swego życia”. Słynęła z urody i nieprzepartego wdzięku. Była jego muzą, pozowała mu do obrazów, zachwycała się jego twórczością, inspirowała. Gorący romans, który ich połączył, trwał 13 lat. Pieczołowicie go ukrywali, gdyż obydwoje byli w związkach małżeńskich. Adam Heydel pisał o Marii Balowej: „Piękna jak misternie wyrzeźbiony klejnot, jak diament rzucająca świetne, różnobarwne, migocące blaski. (…) Rozjaśniła mu ciemne godziny. Z szumem, pędem, jak meteor wdarła się w jego życie i jak meteor przeleciała, zgasła”.

Co ciekawe, twórczością Malczewskiego wielce zafascynowany był również mąż Marii Balowej, Stanisław. Ów zachwyt i podziw odzwierciedliły się m.in. w tym, że na terenie rodzinnej posiadłości Balów, Tuligłów pod Lwowem, wybudował on dla artysty pracownię ze szklanym dachem. Malczewski często odwiedzał Tuligłowy, korzystając z ciepła tamtejszego domowego ogniska, a raczej chyba należałoby powiedzieć, że go nadużywając. Młoda kochanka i muza Maria Balowa całkowicie zawładnęła nim, nie krył wobec niej słów zachwytu: „Piękno tej kobiety wyrosłej z polskiej ziemi w artystę rzemieślnika przetwarza (…) Tobie, Kypryjska, zawdzięczam jedynie tę nić pogodną w mej sztuce, że się objawia, i że wciąż płynie”. Ona zaś pisała do niego w listach: „Najdroższy Panie Mój, Myślą z Tobą złączona posyłam Ci pocałunki z głębi duszy na otarcie łez melancholii Twej. Dziękuję Ci panie najdroższy, dziękuję i do nóg ci składam miłość moją, szczęście ducha swego i tęsknotę. Dziękuję, żeś mi stworzył świat nowy przeczysty, wyłącznie nasz – tajemny a olbrzymi. Już o wyznanie uczuć pana mego prosić nie będę, bo wiem, że wszystko żyje na zawsze…”.

W 1906 r. powstał obraz „Zauroczenie”, na którym Maria Balowa, niewątpliwie ukazana tu jako towarzyszka jego życiowej drogi, pewna swej na niego siły oddziaływania oraz uroku, jaki rzuca na słynnego artystę, przygrywa Malczewskiemu na dość dziwnych skrzypcach bez strun. Stoi za malarzem, jest jakby na drugim planie, ale to jej postać jest dominująca. Na innych obrazach artysty Balowa wcielała się m.in. w role Beatrycze, Eurydyki, Zuzanny, Salome (trzyma na tacy głowę Malczewskiego), Ellenai, Meduzy, Chimery, Harpii, Polonii, Nike, Eloe, Erosa i Śmierci. Krytycy sztuki zgodnie uważają, że to z inspiracji Marii Balowej Jacek Malczewski wprowadził do swoich dzieł więcej koloru i światła, a także postaci mityczne, że jego twórczość nabrała pod jej wpływem nadzwyczajnego charakteru.

Pod koniec 1913 r. Maria Balowa z niewiadomego powodu zerwała nagle z malarzem. Adam Heydel tak określił ówczesny stan ducha artysty: „nie mogąc poświęcić Polsce życia – poświęca swoją miłość, miłość, która była wyłomem w linii jego życia – życia apostoła”. Może muza i kochanka Malczewskiego wiedziała jednak, że mimo głębokiego i żarliwego uczucia do niej on, głęboko wierzący i praktykujący katolik, mąż i ojciec, przeżywał wyrzuty sumienia, doznawał wewnętrznego rozdarcia. Mimo to artystę bardzo boleśnie dotknęło rozstanie, po którym na modelki wybierał kobiety podobne do Marii Balowej.

Żona Malczewskiego, dowiedziawszy się o jego romansie, długo nie mogła mu tej zdrady wybaczyć; uczyniła to chyba dopiero przed śmiercią. Traktowała męża oschle i ozięble. Żeby jakoś się usprawiedliwić, nazwał w liście do niej uczucie do Balowej „obłąkaniem artysty”. Malarz Marcin Samlicki napisał, że „jego [Malczewskiego] obrazy to była ciągła spowiedź duszy jego łaknącej wypowiedzieć co czuł, czego pragnął, o czem marzył”. Weźmy choćby cykl „Zatrutych studni”, w którym odnajdujemy bez wątpienia odwołanie do „wody życia”, pokrzepiającej mocy i źródła prawdy, ale też do zatruwających ją grzesznych pokus, myśli i pragnień, odbicia niełatwych ludzkich losów w tafli studziennej wody. Występuje tu młoda kobieta i starszy mężczyzna, podobnie jak na obrazie „U źródła prawdy” z 1909 r., na którym naga postać Marii Balowej wylewa z dzbana cienką strużką wodę, którą ze skalnego zagłębienia pije pochylony nagi mężczyzna-satyr. Dzieła te mogą być bez wątpienia odczytane jako swego rodzaju „spowiedź duszy”.

W innym, również znakomitym obrazie „Zatruta studnia z autoportretem” z 1916 r. przedstawiony w części centralnej artysta ma głowę uniesioną ku górze, a wyraz twarzy poważny i skupiony. Z jego postaci emanują pewność i siła. Na krawędzi studni, po jej obu stronach, przysiadły dwie nagie, mocno zbudowane kobiety. Obraz odczytywany jest jako nieustające borykanie się twórcy z życiem, ze sztuką, miłością do rodziny i ojczyzny. „Malczewski, jak większość artystów, potwornie zmagał się sam z sobą – mówi Ewa Barańska-Jamrozik. – Jeden z jego współczesnych powiedział o nim, że jak zwykle jest tajemniczy i trudno zrozumieć jego obrazy. Częstokroć trudno jest bowiem odkryć w całości intencje, przesłanie i zamysł artysty. Zawsze pozostaje pole dla interpretacji i emocji widza, który obraz ogląda”. W 1914 r. artysta powiedział z przekorą pewnemu dziennikarzowi: „moje wizje to moje życie… Najlepiej malować dla siebie i nikomu nie pokazywać… pisz pan tak: Jacek jest zdrów, ma się dobrze i maluje historyjki, których nikt nie rozumie. Do widzenia”.

Od lata 1919 r. do Bożego Narodzenia 1926 r. Jacek Malczewski wraz ze swoimi siostrami Bronisławą i Heleną mieszkał we dworze w Lusławicach nad Dunajcem, niedaleko Tarnowa. Stamtąd pisał do ucznia i przyjaciela, znakomitego malarza Vlastimila Hofmana: „Ja siedzę już na wsi, powoli wracają mnie siły i spokój wobec natury i widoków nieba i pól rozłożystych szeroko, aż do horyzontów dalekich”. Malował w Lusławicach pejzaże ukazujące widoki tamtejszego dworu i parku, portrety, autoportrety, kompozycje symboliczne. Wtedy powstały m.in. „Zmartwychwstanie” (1920), „Święta Agnieszka” (1920-1921), „Pusty dwór” (1922). Na przełomie października i listopada 1926 r. Jacek Malczewski wrócił do Krakowa i zamieszkał z żoną w willi na Salwatorze przy ul. Anczyca 7. Miał już wtedy problemy z malowaniem na skutek postępującej choroby oczu, powodującej stopniową utratę wzroku. W Krakowie, gdzie zmarł w wieku 75 lat 8 października 1929 r., powstały ostatnie autoportrety oraz portrety żony.

Warto na koniec zwrócić uwagę na obrazy o charakterze religijnym, które Jacek Malczewski również malował. W 1896 r. powstała „Skrucha”, przedstawiająca dwóch wiejskich chłopców, którzy ze spuszczonymi głowami stoją przed znajdującą się wśród pól kaplicą z wizerunkiem Pani Jasnogórskiej. Kaplica ta przypomina bardziej dom Maryi otoczony typowo wiejskim ogródkiem kwiatowym, aniżeli obiekt sakralny. Tryptyk „Chrystus w Emaus” z 1897 r. ukazuje Chrystusa (o rysach twarzy młodego Jacka Malczewskiego), który po zmartwychwstaniu ukazuje się zesłańcom i dla nich łamie chleb. Z 1891 r. pochodzi umieszczony w wiejskim pejzażu w różnych porach roku tryptyk „Za aniołem”, ukazujący różnych ludzi podążających za Bożym posłańcem. Podobny temat jest na obrazie z tego samego czasu „Aniele, pójdę za Tobą”. Poruszająca jest umieszczona w skalisto-górskim krajobrazie kompozycja z ok. 1900 r. „Chrystus Frasobliwy”. Ten powszechnie znany motyw ikonograficzny został przedstawiony przez Malczewskiego inaczej; oto Jezus w cierniowej koronie, okryty szkarłatnym płaszczem, siedzi w otwartej kaplicy przypominającej górski szałas i wygląda, jakby słuchał spowiedzi klęczącego z boku młodego mężczyzny.

Późniejsze dzieła, z okresu związku z Marią Balową, mają jakby wymiar pokutny. Ciekawy jest namalowany w 1910 r. obraz „Chrystus i jawnogrzesznica”, na którym Jezus przedstawiony na pierwszym planie znów ma rysy twarzy młodego Malczewskiego. Stojąca za nim kobieta w chustce na głowie zakrywa rękami twarz ze wstydu. Również w „Niewiernym Tomaszu” odnajdujemy w postaci Chrystusa swoisty autoportret Malczewskiego. Pochylona postać siedzącego przy stole apostoła z lewej nie potrzebuje ujrzenia ran Zbawiciela, by wierzyć, ma oczy zamknięte. Natomiast dwaj mężczyźni po prawej są niedowiarkami, szczególnie ten, który niby zasłonił twarz, ale lewym okiem przenikliwie patrzy przez rozcapierzone palce, żeby uzyskać potwierdzenie, iż stoi przed nim Zmartwychwstały. „Zwiastowanie” z 1923 r. ukazuje Maryję, która nosi rysy córki Malczewskiego, Julii, w wieku dziewczęcym. Ma włosy zaplecione w warkocz, w geście pokory z rękami skrzyżowanymi na piersiach przyjmuje w skromnym pokoju archanioła, którego twarz jest twarzą syna artysty, Rafała.

Są to obrazy mało sakralne, bardziej ludzkie, umiejscowione pośród spraw i problemów, którymi się on w danej chwili zajmuje, które go poruszają, które na niego wpływają i go kształtują. Taka jest również w swej wymowie „Madonna i dzieci” z 1897 r., którą adorują zarówno grające na skrzypcach blade aniołki, jak i dwóch urwisów ze spuszczonymi głowami (przypominają tych z obrazu „Skrucha”), taka jest też namalowana w konwencji symbolizmu „Madonna z Dzieciątkiem” z 1903 r.

Wystawa „Jacek Malczewski romantyczny” w Muzeum Narodowym w Krakowie pozwala bez wątpienia ulec fascynacji dziełami tego wybitnego i niepowtarzalnego artysty, popatrzeć na nie własnym okiem, doznać zachwytu i poruszenia.

***

Powyższy artykuł Jolanty Sosnowskiej ukazał się w miesięczniku "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" nr 141-142. 

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2024 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2024 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

 

Roczna prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.

 

 

 

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.

 

 

Romantyzm polski

Romantyzm polski

Bohdan Urbankowski

Książka pełna niezwykłego uroku, tajemniczości i emocji – jak cały romantyzm.

 

 

Księga Norwidowa. Życie, poezja, rysunki. wyd. 2022

Księga Norwidowa. Życie, poezja, rysunki. wyd. 2022

Bohdan Urbankowski

Ten rodem z mazowieckiego dworku szlacheckiego artysta mówił sam o sobie – jakże słusznie! – że jest sztuk-mistrzem, a więc twórcą korzystającym z wielu narzędzi: słowa, pędzla, piórka, rylca, a nawet dłuta. W istocie Cyprian Kamil Norwid był artystą tyleż wybitnym, co wszechstronnym.

 

 

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

 

Kaplica Sykstyńska, miejsce tak ważne dla dziejów Kościoła katolickiego i światowej kultury, w 2013 r. obchodziła 530-lecie istnienia! W tym czasie była świadkiem wielu wyborów Następcy św. Piotra i najważniejszych uroczystości, a także została ozdobiona bezcennymi freskami. Tegoroczny jubileusz to wspaniała okazja, by odkryć ją na nowo.

 

 

Rafael w Watykanie

Rafael w Watykanie

 

Kolejna, po "Kaplicy Sykstyńskiej", monumentalna publikacja, prezentująca sztukę Watykanu! Potężne dzieło edytorskie. Pierwsze w świecie pełne studium wykonywanych przez najwybitniejszych artystów dekoracji krużganków (Loggi) w Pałacu Apostolskim. Wyjątkowe, bogate i nowatorskie opracowanie wybitnej historyk sztuki – Nicole Dacos.

 

 

Na Powrót. Wiersze

Na Powrót. Wiersze

Bogusław Dopart

Zamieszczone w tym tomie wiersze powstały na przestrzeni wielu lat; mimo swej różnorodności tematycznej stanowią spójną całość. Sam Autor określa ten zbiór mianem „cyklu poetyckiego o duszy w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”.

 

 

Dziecięce zabawy

Dziecięce zabawy

 

Justyna Chłap-Nowakowa – pracuje w Akademii Ignatianum w Krakowie. Zajmuje się historią literatury emigracyjnej XX w. oraz tradycjami kultury polskiej. Opublikowała m.in. monografię Sybir, Bliski Wschód, Monte Cassino. Środowisko poetyckie 2.

 

 

Moniuszko. Powieść biograficzna

Moniuszko. Powieść biograficzna

 

Stanisław Moniuszko (1819–1872), herbu Krzywda, nie bez powodu nazywany jest ojcem polskiej opery narodowej, choć duchem patriotycznym przesiąknięta była cała jego twórczość, także liczne pieśni, kantaty, operetki, utwory symfoniczne.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.