Błogosławiony z „Titanica”? Ks. Thomas Byles posługiwał aż do końca
RMS Titanic wyruszający z portu w Southampton 10 kwietnia 1912 r. Fot. domena publiczna via Wikimedia. Oddany niedawno do użytku, a już owiewany legendą RMS Titanic, transatlantyk oceanicznej kompanii żeglugowej White Star Line, stanął 3 kwietnia 1912 r. przy nadbrzeżu portowym w Southampton. Rozpoczęły się tym samym ostatnie przygotowania do dziewiczego rejsu. Wielka Brytania – najpotężniejsze imperium morskie świata – miała powody do dumy. Oto powstał największy ruchomy obiekt zbudowany ludzkimi rękami, istny cud inżynierii okrętowej. Tłokowe silniki parowe Titanica, wprawiające w ruch potężne śruby, były największymi maszynami tego typu, jakie do tej pory skonstruowano. Kotły dostarczające parę miały wysokość kilkupiętrowej kamienicy. Na statku nie zabrakło żadnego z najwspanialszych wynalazków z czasów niebywałego postępu technicznego belle époque. Cztery windy obsługiwały pokłady klas pierwszej i drugiej. Radiostację Marconi wyposażono w najnowocześniejsze urządzenia nadawczo-odbiorcze o potężnej mocy. A co powiedzieć o czterech ogromnych generatorach prądu zapewniających energię elektryczną dla 10 tys. żarówek, nie licząc pozostałych urządzeń? Liniowiec olśniewał niewyobrażalnym przepychem. W luksusowych apartamentach, kawiarniach i salonach pierwszej klasy można było znaleźć wszystko, co uchodziło w świecie za eleganckie i kosztowne.
(...)
Główny konstruktor Titanica, znany z perfekcjonizmu Thomas Andrews, wyposażył statek w podwójne dno oraz system szesnastu grodzi wodoszczelnych, umożliwiających utrzymanie się jednostki na wodzie nawet w przypadku uszkodzenia i zalania czterech z nich. Titanic mógł zabrać na pokład ponad 3000 pasażerów, mimo to wyposażono go jedynie w 20 szalup ratunkowych (16 drewnianych i 4 składane), zdolnych pomieścić niewiele ponad 1000 osób. Kiedy Andrews i jego asystent Alexander Carlisle zaproponowali wyposażenie statku w dodatkowe łodzie ratunkowe, dyrektor kompanii White Star Line Bruce Ismay i członkowie zarządu stoczni Harland and Wolff w Belfaście, w której powstał Titanic, odrzucili to, tłumacząc się kosztami i… możliwością zniszczenia prasowego wizerunku transatlantyku. Odkąd bowiem podłożono stępkę pod jego budowę, reklamowano go jako statek praktycznie niezatapialny! Agresywna reklama zrobiła więc swoje. Na obu burtach Titanica pojawiły się bluźniercze napisy sporządzone rękami nieznanych do dziś sprawców: „Ani Boga, ani Pana”, „Sam Chrystus nie da rady zatopić tego statku”. Kiedy na pokład wsiadała madame Caldwell i zapytała chłopca okrętowego, czy liniowiec istotnie jest niezatapialny, usłyszała w odpowiedzi: „Tak, proszę pani. Nawet sam Pan Bóg nie da rady go zatopić”.
Przed rozpoczęciem dziewiczego rejsu na pokładzie „niezatapialnego” odbywało się uroczyste przyjęcie w obecności burmistrza i municypalności miasta Southampton. Titanic stanął w pełnej gali, efektownie udekorowany na przyjęcie znakomitych gości. Było to 5 kwietnia, w Wielki Piątek Roku Pańskiego 1912…
Pięć dni później, w środę po Wielkanocy, w porcie w Southampton tysiące ludzi świętowało wyruszenie w morze gigantycznego transatlantyku. Spodziewano się, że zapisze kolejną chlubną kartę morskiej historii imperium Wielkiej Brytanii, o czym przypominał dumny łopot bandery. Kapitanem Titanica był cieszący się nieposzlakowaną opinią wielce doświadczony Edward J. Smith, który podczas próbnego rejsu najnowszego liniowca dał popis zadziwiających umiejętności nawigacyjnych. Miał to być jego ostatni rejs przed przejściem w stan spoczynku. (...)
Na pokład Titanica wsiadł w Southampton także 33-letni wówczas jezuicki nowicjusz Francis M. Browne, któremu wuj ufundował bilet pierwszej klasy na trasie Southampton-Cherbourg-Queenstown. Młody zakonnik, zafascynowany zapierającym dech w piersiach pięknem transatlantyku oraz niezwykłymi spotkaniami z przedstawicielami eleganckiej socjety, zrobił mnóstwo zdjęć. Pewne bogate małżeństwo podróżujące pierwszą klasą tak go polubiło, że zaproponowało mu ufundowanie biletu do Nowego Jorku i z powrotem do Anglii. Posłuszny regułom swego zgromadzenia Francis wysłał z radiostacji Titanica depeszę do ojca przełożonego z prośbą o pozwolenie. Odpowiedź była jednoznaczna: „Get off that ship”, czyli „opuść natychmiast ten statek”. Dzięki temu Francis ocalał, a zrobione przez niego zdjęcia należą do najsłynniejszych fotografii Titanica. Kiedy statek wypłynął z Queenstown, biorąc kurs na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, na jego pokładzie znajdowało się ponad 2500 osób.
Drugą klasą podróżowało trzech katolickich kapłanów – pochodzący z Litwy 27-letni ksiądz Józef Montwiłł, zmuszony do emigracji przez władze carskie, benedyktyn z Bawarii Joseph Peruschitz, płynący do pracy w Minnesocie, oraz Anglik Thomas Byles. Historia tego ostatniego to fascynująca opowieść o drodze do kapłaństwa i poświęceniu życia w służbie Bogu i bliźniemu.
Roussel Davids Byles urodził się 26 lutego 1870 r. w Leeds w hrabstwie Yorkshire jako najstarszy syn z siedmiorga dzieci Alfreda Bylesa, pastora Kościoła kongregacyjnego, i jego żony Louisy Davids. Wychowywał się zatem w rodzinie protestanckiej. Odkąd rozpoczął szkolną edukację w Leamigton College, wykazywał wybitne zdolności matematyczne. Interesowała go również historia i zgłębianie wszelkich zagadnień związanych z wiarą; uwielbiał czytać, należał do najlepszych uczniów. Miał opinię chłopca nad wyraz poważnego, częściej widywano go z książką niż podczas zabawy z rówieśnikami. Mimo to lubił pomagać w nauce swoim kolegom. W Balliol College przy Uniwersytecie Oxfordzkim studiował zgodnie z zainteresowaniami matematykę, historię i teologię (w wydaniu protestanckim). Należał też do grupy dyskusyjnej Arnold Society, gdyż właśnie w tym czasie zaczęły go nurtować poważne wątpliwości w kwestii nauczania Kościoła kongregacyjnego. Szczególnie sprawa odrzucenia sakramentów budziła jego gorący sprzeciw. Roussel często omawiał te sprawy ze swoim bratem Williamem, który przeżywał podobne rozterki. Wiele też w tym czasie czytał, poszukując odpowiedzi na dręczące go pytania dotyczące fundamentalnych zagadnień wiary. Odnalazł je w pismach świętego Tomasza z Akwinu. Zrozumiał wówczas, iż Ks. Thomas Byles. Fot. domena publiczna via Wikimedia. jedyną drogą do zbawienia jest przyjęcie nauczania Kościoła katolickiego. Tak więc 23 maja 1894 r. w oxfordzkim kościele św. Alojzego Gonzagi Roussel przyjął chrzest w obrządku katolickim z rąk jezuity, ojca Josepha Martina. Pragnąc zapewnić sobie dalszą opiekę świętego, któremu zawdzięczał nawrócenie, przyjął imię Thomas. W tym samym roku opuścił Balliol College z tytułem licencjata.
(...)
Dla młodego neofity miał nadejść niebawem czas kolejnej przełomowej decyzji. Thomas poczuł bowiem, że Bóg go powołuje i zdecydował się pójść za Jego głosem. Powrócił zatem do Anglii i podjął studia teologiczne w Oscott, pracując jednocześnie jako nauczyciel w St. Edmunds College. W 1899 r. zdecydował się na wyjazd do Rzymu, gdzie w Pontificio Collegio Beda kontynuował edukację w zakresie teologii. Święcenia kapłańskie przyjął 15 czerwca 1902 r. w zbudowanej na ruinach łaźni Nerona bazylice św. Apolinarego przy Termach. Nowo wyświęcony ksiądz Byles przebywał w Wiecznym Mieście jeszcze kilka miesięcy, po czym wrócił do Anglii i został członkiem Catholic Missionary Society, stowarzyszenia zrzeszającego nawróconych na katolicyzm protestantów. Jako wikary w katolickiej parafii św. Heleny w Ongar w hrabstwie Essex dał się poznać jako gorliwy kapłan, świetny kaznodzieja oraz… instruktor boksu dla drużyny skautów. Mimo że nigdy wcześniej nie trenował tego sportu, podjął się tego zadania na usilne prośby swojego przyjaciela, ks. Edwarda Watsona.
Tymczasem brat Thomasa, William, wyemigrował do Nowego Jorku, gdzie pracował w przemyśle gumowym. Tam też poznał Katherine Russel, z którą połączyło go gorące uczucie. Młodzi zaplanowali ślub w katolickim kościele św. Augustyna na Manhattanie. William, który pragnął, aby sakramentu małżeństwa udzielił im jego brat, zarezerwował dla Thomasa bilet drugiej klasy na Titanica.
42-letni ksiądz Byles wsiadł zatem 10 kwietnia w Southampton na pokład transatlantyku. Jeszcze tego samego dnia zawarł znajomość z kapitanem Smithem, proponując odprawianie na statku Mszy św. dla katolickich pasażerów i załogi Titanica. Kapłan zabrał ze sobą w podróż morską szaty i paramenty liturgiczne, mszał i przenośny ołtarz. Kapitan, chętnie wyraziwszy zgodę, wyznaczył na miejsce odprawiania Eucharystii bibliotekę drugiej klasy na pokładzie C. W odprawianych przez księdza Bylesa nabożeństwach katolickich uczestniczyli prawie wyłącznie pasażerowie drugiej i trzeciej klasy. Nabożeństwa dla pasażerów pierwszej klasy wyznania anglikańskiego prowadził osobiście kapitan Smith. Niedługo po wyjściu Titanica w morze Thomas poznał księdza Montwiłła i ojca Peruschitza, którzy włączyli się w posługę duszpasterską na statku.
(...)
Nocą z 14 na 15 kwietnia Titanic mimo otrzymania siedmiu ostrzeżeń o znajdującym się dokładnie na jego trasie polu lodowym pędził przez Atlantyk z zawrotną szybkością. Kiedy ok. godziny 21.30 kapitan Smith udał się na spoczynek, wartę objął pierwszy oficer William Murdoch. W bocianim gnieździe marynarze Fleet i Lee bacznie wpatrywali się w rozciągającą się przed nimi przestrzeń oceanu. Noc była bezwietrzna i bezksiężycowa, co niezmiernie utrudniało obserwację, tym bardziej, iż w gnieździe nie było lornetek. Dwadzieścia minut przed północą Fleet dostrzegł, zdawałoby się, niewielki obiekt dokładnie przed dziobem statku. Nastąpiło trzykrotne uderzenie w dzwon i telefon na mostek kapitański: góra lodowa na wprost! Padły komendy: „Obie maszyny cała wstecz!” , „Ster prawo na burt!”. Pierwszy oficer zrobił wszystko, co było w jego mocy, ale na Titanica zapadł już niestety wyrok. Zderzenie z górą lodową uszkodziło kadłub na długości 90 m, woda wdarła się do pięciu grodzi.
Ksiądz Thomas Byles nie spał tej nocy. Mimo przenikliwego zimna spacerował po jednym z górnych pokładów, odmawiając brewiarz. Widział zderzenie z górą lodową. Ze skali niebezpieczeństwa zdawali sobie początkowo sprawę jedynie Thomas Andrews, kapitan Smith oraz kilku oficerów z załogi. Pierwsze szalupy ratunkowe odbiły prawie puste od burt Titanica. Statek jednak w przerażającym tempie zaczął nabierać wody. Na wysłane w eter przez radiooperatora Jacka Philipsa komunikaty o śmiertelnym niebezpieczeństwie odpowiedziało kilka statków, w tym Olympic, bliźniak Titanica. Jednak tylko znajdująca się o 58 mil morskich Carpathia była na tyle blisko, aby pospieszyć z pomocą. Radiooperator znajdującego się jeszcze bliżej Californiana wyłączył na noc radiostację.
(...)
Księdza Thomasa Bylesa widziano po raz ostatni na wynurzającej się z lodowatej wody rufie Titanica. Wokół dzielnego kapłana skupiła się rzesza pasażerów wszystkich klas, którzy odmawiali Różaniec. Niezłomny Sługa Boży do końca udzielał im rozgrzeszenia w obliczu śmierci – in articulo mortis. „Statek jęczał w agonii, jego kadłub z trudem wytrzymywał naprężenia wielekroć przewyższające to, co zgodnie z projektem miał wytrzymać – opisywał ostatnie chwile Titanica Daniel Allen Butler – Módl się za nami grzesznymi… W tym przerażającym momencie znikły wszystkie różnice między klasami społecznymi i nacjami, pasażerami i załogą. Teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Była godzina druga dwadzieścia, gdy „niezatapialny” Titanic zatonął i spoczął na zawsze na dnie Oceanu Atlantyckiego, pociągając za sobą ponad 1500 osób.
(...)
Nigdy nie zidentyfikowano ciała niezłomnego księdza Thomasa Bylesa. William Byles i jego narzeczona po skromnej ceremonii ślubnej w Nowym Jorku przywdziali żałobę i jeszcze tego samego roku wybrali się do Rzymu. Na prywatnej audiencji w pałacu apostolskim przyjął ich papież Pius X. Ojciec Święty pobłogosławił młode małżeństwo i nazwał tragicznie zmarłego księdza Bylesa męczennikiem za Kościół. W podobnym tonie utrzymany był list ojca Josepha Cooremana do Williama Bylesa: „Modlę się za Pańskiego brata, ale prawdę mówiąc, skłaniam się bardziej ku temu, żeby to jego prosić o modlitwę za mnie (...) Zginął jako męczennik miłosierdzia. I jestem szczęśliwy, że Jego Świątobliwość Papież przekazał Panu i małżonce swoje błogosławieństwo. Małżeństwo pobłogosławione z nieba przez brata męczennika i na ziemi przez Wikariusza Chrystusa musi być szczęśliwe”.
Od kwietnia 2015 r. trwa proces beatyfikacyjny księdza Thomasa Bylesa, rozpoczęty 103 lata po katastrofie.
Dr Monika Makowska
*
Powyższe fragmenty pochodzą z artykułu dr Moniki Makowskiej, który w całości ukazał się w miesięczniku WPiS nr 107.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik WPIS i po książki o odważnym wyznawaniu naszej katolickiej wiary:

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2025 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)
Miesięcznik „Wpis” już od piętnastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.

Prenumerata miesięcznika WPiS na cały 2025 rok - wydanie drukowane + wydanie elektroniczne
Miesięcznik „Wpis” już od piętnastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość
Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji
Rewolucja! Co naprawdę kryje się za tym pojęciem? Ta książka demaskuje fałszywe hasła, utopijne założenia i okrucieństwo wszystkich rewolucji; od protestanckiej i francuskiej poprzez bolszewicką, nazistowską i lat 1960. aż po wiek XXI, w którym prowadzona jest kolejna rewolucja światopoglądowa. Prof. Grzegorz Kucharczyk obnaża kulisy każdej rewolucji; ich brutalność, bezwzględność i bezbożność.

Wiara i ofiara. Wyd. II 2025
Któż nie słyszał o męczenniku niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem, który dobrowolnie oddał życie za współwięźnia? Jest to wiedza niemal powszechna, gorzej z głębszą znajomością obfitującego w niezwykłe zdarzenia życia tego świętego. Był to człowiek o nadzwyczajnej sile wewnętrznej i niezwykle przenikliwym umyśle.

Potęga nawrócenia
Wybitny pisarz i naukowiec prof. Wojciech Roszkowski przedstawia w swej kolejnej książce 81 niewiarygodnych historii życiowych ludzi, którzy będąc bardzo daleko od Boga, w ten czy inny sposób znaleźli jednak drogę do Niego. I tak na przykład poznamy mordercę i gwałciciela, który po dziesięcioleciach więzienia i pokuty odnalazł w sobie wiarę, a żywota dokonał w klasztorze.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.