Zamach na polskość – zbyt mocne słowa? Tak powiedzą niektórzy. Ale jak inaczej nazwać rzeczywistość, w której policja wkracza do Pałacu Prezydenckiego, wojsko przeszukuje mieszkania cywilów, a rząd ignoruje wyroki sądów i jawnie podporządkowuje się Berlinowi i Brukseli? Jak określić kraj, w którym większość obywateli myślących inaczej niż rządzący ma być „opiłowana” z praw, a prawo staje się narzędziem politycznej zemsty, interpretowanym zgodnie z wygodą władzy? Jeśli dzisiaj jeszcze wahamy się, czy nazywać to zamachem, to jutro możemy obudzić się w kraju, który już nie będzie nasz.

To właśnie z głębokiej troski o Ojczyznę zrodziła się ta współpraca środowisk prawicowych, której owocem jest „Zamach na polskość”. To głos patriotów i wybitnych umysłów współczesnej Polski zjednoczonych w walce o przyszłość narodu.

Prof. A. Nowak kreśli mroczną, lecz realną wizję Polski bez Polaków, ostrzegając przed konsekwencjami destrukcyjnych ideologii. R. Ziemkiewicz i prof. P. Czarnek zwracają uwagę na to, jak umiera demokracja. Ks. prof. R. Skrzypczak w poruszającym tekście obnaża ataki na autorytet św. Jana Pawła II, będące częścią szerszej strategii podważania fundamentów polskiej tożsamości. Zaś ks. prof. J. Królikowski zadaje pytanie o rolę Kościoła i jego nauczania w tych procesach.

Z kolei A. Bujak, prof. W. Roszkowski, P. Lisicki i W. Reszczyński opisują mechanizmy, za pomocą których światowa lewica, wspierana przez swoich posłusznych wykonawców w Polsce, usiłuje zniszczyć chrześcijańską kulturę, tradycję i obyczaje. W ich miejsce forsuje nową „normalność” – eksperyment społeczny prowadzący do samobójstwa cywilizacyjnego. Aby dobić suwerenne i samodzielnie myślące narody jak Polska, ataki są wymierzone także w niezależne media, instytucje, edukację oraz gospodarkę, na co zwracają uwagę J. Maciejewski, dr hab. K. Szczucki, B. Nowak, prof. A. Śliwiński i prezes L. Sosnowski. Ci dwaj ostatni wykazują ponadto, jak oddawanie suwerenności państwa skutkuje zubożeniem gospodarczym narodu. W dramatycznych esejach prof. W. Polak oraz prof. G. Kucharczyk ostrzegają przed niemiecką hegemonią.

To niezwykle aktualna i wieloaspektowa książka, która nie tylko diagnozuje zagrożenia, ale również budzi sumienia i przypomina, że Polska nadal może pozostać sobą – jeśli tylko jej obywatele odważą się zdecydowanie powiedzieć „dość”.

TOŻSAMOŚĆ

8

Prof. Andrzej Nowak
Polska bez Polaków?

10

Prof. Wojciech Polak
Rozkwit niemieckiej polityki historycznej i wygaszanie polskiej

34

Barbara Nowak
Co zostawimy naszym dzieciom i wnukom

78

Prof. Grzegorz Kucharczyk
Asymetria i wygaszanie

108

WIARA

124

Ks. prof. Robert Skrzypczak
Wygaszanie św. Jana Pawła II

126

Ks. prof. Janusz Królikowski
Kościół pośród utrapień

162

KULTURA

202

Prof. Wojciech Roszkowski
Królestwo chorych umysłów

204

Jakub Augustyn Maciejewski
Wyłączenie bezpieczeństwa informacyjnego państwa

240

Adam Bujak
Upadek narodowej twórczości

266

OBYCZAJE

280

Paweł Lisicki
Czy Polskę stać na kontrrewolucję?

282

Wojciech Reszczyński
Złe rządy są jak zbójce

318

Ks. prof. Janusz Królikowski
Trucizna rewolucji seksualnej i jej biedne ofiary

344

GOSPODARKA

396

Prof. Artur Śliwiński
Dążenie do hegemonii globalnej

398

Leszek Sosnowski
Deal tysiąclecia

432

DEMOKRACJA

464

Rafał A. Ziemkiewicz
Odmowa demokracji – Zachód i polska specyfika

466

Dr hab. Krzysztof Szczucki
Monowładza, czyli siła ciemiężyciela

492

Prof. Przemysław Czarnek
Demokracja umiera w ciszy

516

 

Polska bez Polaków?

We współczesnym świecie silne tożsamości narodowe nadal odgrywają kluczową rolę

Czy istnieje możliwość, by Polska przetrwała bez Polaków? To pytanie na pierwszy rzut oka może wydawać się prowokacyjne, wręcz absurdalne. A jednak, jeśli spojrzeć na pewne procesy historyczne i współczesne działania, które zachodzą na naszej ziemi i w odniesieniu do jej mieszkańców – zwłaszcza elit – pytanie to nabiera realnego znaczenia. To nie tylko rozważanie teoretyczne, lecz konkretne zagadnienie, które ma swoje korzenie w wielowiekowych przemianach oraz wpływach zewnętrznych i wewnętrznych, prowadzących do erozji polskiej tożsamości i polskości w ogóle.

Od co najmniej trzystu lat Polska poddawana była różnym naciskom zewnętrznym, nieraz bardzo brutalnym i bezwzględnym. Od prób – dodajmy, niestety skutecznych – wymazania jej z mapy świata do działań mających na celu osłabienie jej kultury i duchowej suwerenności oraz biologiczne wyniszczenie – choćby w czasie II wojny światowej. Współczesne tendencje sugerują, że polskość jest czymś anachronicznym, zbędnym, a nawet… wstydliwym. W narracji tej pojawia się pomysł, że należy odciąć się od narodowej tradycji, odrzucić ją jako przeżytek lub balast, który przeszkadza w budowaniu nowoczesnego społeczeństwa. To nie tylko proces kulturowy, ale także intelektualna próba redefiniowania tożsamości narodowej w sposób, który prowadzi do jej rozmycia i w końcu unicestwienia.

Potwierdzenie tego współczesnego trendu znajduje odzwierciedlenie w wynikach badań opinii publicznej. Jedno z nich, które zresztą często przywołuję, zostało przeprowadzone kilkanaście miesięcy temu przez Instytut Psychologii Polskiej Akademii Nauk na reprezentatywnej grupie ponad 1500 respondentów i dostarcza istotnych i zarazem bardzo niepokojących danych. Badanie to miało na celu określenie stopnia identyfikacji mieszkańców Polski z polskością.

Rezultaty były zastanawiające – aż 14% respondentów, co w przeliczeniu na całą populację Polski odpowiadałoby mniej więcej pięciu milionom obywateli, otwarcie zadeklarowało, że wstydzi się swojej narodowości. Nie tylko nie odczuwają dumy z polskiej historii, kultury czy tradycji, ale wręcz odrzucają te wartości, nie chcąc być z nimi utożsamiani. To nie jest jedynie wyraz niezadowolenia z rządów konkretnej partii politycznej – badanie przeprowadzono jeszcze w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości – lecz głębsze odrzucenie samej idei polskości jako takiej.

Co więcej, w tej grupie dominuje przeświadczenie, że polska kultura, obyczaje, historia i dziedzictwo są czymś nienormalnym, czymś, co należy zepchnąć na margines lub całkowicie wymazać. To podejście, choć nienowe, nawiązuje do poglądów wyrażanych już wcześniej w polskim dyskursie publicznym. Wystarczy przypomnieć esej Donalda Tuska z 1987 roku, opublikowany w miesięczniku „Znak”, w którym pojawia się krytyczne spojrzenie na polską tradycję narodową wyrażone m.in. w słynnym stwierdzeniu, że „polskość to nienormalność”.

Nie jest to wszakże jedynie problem teoretyczny czy akademicki – przejawia się on bowiem w konkretnych postawach społecznych i medialnych. Można tu przywołać głosy znanych postaci ze świata kultury, jak choćby pewnego znanego aktora-celebryty, który wielokrotnie podkreślał, że „ma dość tych Mickiewiczów i Sienkiewiczów”. Takie deklaracje, albo jeszcze bardziej ordynarne, nie są jedynie osobistą opinią jednostki, ale symptomem głębszego zjawiska: erozji narodowej tożsamości, jaką niektórzy próbują aktywnie przyspieszać; intensywnie nad tym pracują.

Pytanie, czy Polska może istnieć bez Polaków, przestaje więc być wyłącznie prowokacyjną figurą retoryczną. Staje się realnym dylematem, przed którym stoimy jako społeczeństwo. Polskie społeczeństwo. Jeśli odrzucimy swoją historię, swoje dziedzictwo i tożsamość, czy wciąż będziemy mogli mówić o istnieniu Polski jako suwerennego bytu kulturowego i narodowego? Nie mówiąc o bycie politycznym. Czy kraj, w którym coraz większa liczba obywateli nie czuje związku z jego historią i tradycją, nie stanie się jedynie pustą przestrzenią, w której dawne wartości ustąpią miejsca nowym, narzuconym z zewnątrz ideologiom?

Odpowiedź na to pytanie zależy od nas samych – od tego, czy uznamy, że polskość jest wartością, którą warto pielęgnować i przekazywać kolejnym pokoleniom, czy też pozwolimy, by rozmyła się w globalnym nurcie uniformizacji i wykorzenienia.

Polskość, choć dla wielu jest powodem do dumy, w pewnych kręgach społecznych od lat bywa traktowana jako coś, od czego należy się dystansować. To zjawisko, które można zaobserwować wśród ludzi uważających się za elitę, ma długą historię i głęboko zakorzenione przyczyny. Wspomnienie nieżyjącego już aktora – ojca wspomnianego wcześniej przeciwnika klasycznej literatury – który podkreślał, że w podróżach zagranicznych stara się nie mówić po polsku, bo wstydzi się swojej narodowości, stanowi tylko jeden z wielu przykładów tego zjawiska. Szczególnie wśród przedstawicieli wyższych warstw społecznych można dostrzec tendencję do odcinania się od polskości, zwłaszcza w kontekście międzynarodowym.

Nie jest to jednak przypadłość, która dotyczy, jak z pozoru mogłoby się wydawać, niewykształconych mieszkańców wsi – tych, którzy w ankietach socjologicznych często określani są z nutą pogardy. Wręcz przeciwnie, jest to postawa zauważalna głównie wśród tych, którzy uważają się za elitę intelektualną. Już blisko trzy dekady temu zwrócił na to uwagę wybitny historyk idei, prof. Jerzy Szacki. W jednym z wywiadów dla „Rzeczypospolitej” podkreślił, że wśród ludzi aspirujących w naszym kraju do miana elity istnieje nie tylko krytyczny, ale wręcz odrzucający stosunek do polskiego dziedzictwa kulturowego. Mickiewicz, Sienkiewicz, Malczewski czy Wyspiański – znajomość ich dzieł mogłaby w mniemaniu tej „elity” obniżyć jej prestiż intelektualny. Ludzie ci wolą identyfikować się z kulturą światową – im dalej od Polski, tym dla nich lepiej. Inna sprawa, na ile znają tę światową kulturę…

Choć były to refleksje z połowy lat 90. ubiegłego wieku, nietrudno dostrzec, że zjawisko to wcale nie osłabło w ciągu kolejnych trzech dekad. Wprost przeciwnie. Wystarczy spojrzeć na dominujące na polskim rynku media – zarówno telewizję, jak i największe gazety oraz portale internetowe. Z polskością kojarzone jest tam najchętniej wszystko, co odpychające: skandale, obciach, obrzydliwość. Jeśli zaś dochodzi do nawiązania do polskiej historii, zwłaszcza tej połączonej z chrześcijaństwem, reakcja bywa jeszcze bardziej negatywna. Kojarzenie polskości z chrześcijaństwem, a więc dwóch elementów, które przez „postępowe elity” często są traktowane jako opresyjne, prowadzić ma niemal już odruchowo do dezaprobaty. Można wręcz mówić o wypracowanym przez media, w olbrzymiej większości znajdujące się w rękach cudzoziemskich, mechanizmie przypominającym odruch warunkowy psa Pawłowa – słysząc o polskości, odwracają się z niechęcią w sposób automatyczny, taki mają odruch.

Tego rodzaju podejście nie jest oczywiście przypadkowe, lecz wynika z długotrwałego procesu. Jego korzenie sięgają nie tylko transformacji ustrojowej, ale też wcześniejszych dekad, w których narzucano przekonanie, że Polska i jej kultura nie są wystarczająco nowoczesne ani atrakcyjne. Media, system edukacyjny i inne instytucje kultury przez lata kreowały obraz polskości jako czegoś drugorzędnego, co powinno być zastąpione wzorcami zagranicznymi.

Warto jednak zastanowić się, dokąd prowadzi ten proces. Czy odrzucenie własnej tożsamości narodowej rzeczywiście pozwala osiągnąć wyższy status? Czy nie jest to jednak wyraz kompleksów i wewnętrznej niepewności?

Polskość, zamiast być traktowana jako powód do wstydu, powinna stać się fundamentem tożsamości, który pozwala otwierać się na świat bez konieczności wyrzekania się własnych korzeni. Dla wielu jest to oczywiste, ale urosła grupa ludzi, która tak już nie myśli. Aby nie oderwać się od własnych korzeni, konieczne jest przewartościowanie sposobu, w jaki mówi się i myśli o polskiej historii oraz kulturze – nie jako o ciężarze, ale jako o dziedzictwie wartym pielęgnowania i sprzyjającym rozwojowi. Oderwanie się od swoich korzeni powoduje uwiąd.


Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl