80 lat temu na Monte Cassino zatknięto biało-czerwoną flagę. Żołnierze gen. Andersa zdobyli zajęte przez Niemców gruzy opactwa
(...) 14 września 1941 r. w święto Podwyższenia Krzyża Świętego gen. Władysław Anders po raz pierwszy spotkał się ze swoimi żołnierzami w bazie powstającej 6. dywizji piechoty II Korpusu. Razem uczestniczyli w pierwszej od wielu lat Mszy św. Nie dało się opisać wzruszenia generała i jego podwładnych, którzy przebyli tysiące kilometrów z rozmieszczonych po całej „nieludzkiej ziemi” łagrów, aby dotrzeć tam, gdzie miało powstać Wojsko Polskie. Głód, zimno i katorżnicza praca tragicznie odbiły się na ich zdrowiu. I właśnie wówczas dała o sobie znać nieprawdopodobna siła polskiego ducha, bowiem ci odziani w strzępy polskich mundurów wycieńczeni łagiernicy zorganizowali… paradę wojskową, wprowadzając w stan prawdziwego osłupienia towarzyszących generałowi sowieckich oficjeli. „Pierwszy i daj Boże ostatni raz w życiu przyjąłem defiladę żołnierzy bez butów – pisał Władysław Anders. – Uparli się, że chcą maszerować. Chcą pokazać bolszewikom, że bosymi, poranionymi nogami potrafią na piasku wybić takt wojskowy jako początek swego marszu do Polski”. O tym, jak wielką estymą cieszył się wódz wśród swoich żołnierzy, świadczą wspomnienia jednego z nich: „zbliża się On. Nasz dowódca, który ma nas poprowadzić do walki i do zwycięstw, do wolnej Polski. Jest z nas – też przeszedł katusze więzienia. Generał dywizji Władysław Anders idzie wolno opierając się na lasce (…) każdemu patrzy głęboko w oczy. Jakby chciał w nich wyczytać, czy może na nas liczyć, czy nie zawiedziemy jego zaufania, czy pójdziemy ochoczo na bój, który nas czeka”. (…)
„Nadeszła chwila bitwy (…). Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, nowozelandzkie, walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie. Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego narodu… Z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna” – brzmiał rozkaz gen. Andersa wydany na dzień przed rozpoczęciem bitwy. To właśnie II Korpusowi Polskiemu w tej skoordynowanej operacji aliantów przypadło zadanie zdobycia obsadzonego silną załogą niemiecką Monte Cassino – wzgórza, na którym mieścił się prastary klasztor założony przez św. Benedykta, obrócony obecnie w gruzy w wyniku amerykańskiego bombardowania. Z tych ruin Niemcy uczynili „twierdzę nie do zdobycia”, od miesięcy uniemożliwiającą aliantom marsz na Rzym.
Istotnie, każda z towarzyszących Polakom w tej bitwie armii bezskutecznie próbowała zdobyć Monte Cassino, ponosząc znaczne straty. Polskie dywizje gen. Andersa podjęły ekstremalnie trudne natarcie na znakomicie rozmieszczone niemieckie pozycie strzeleckie, atakując pod górę i ciągnąc za sobą broń pod huraganowym ostrzałem nieprzyjaciela. Poszły w ogień m.in. 3 bataliony strzelców karpackich, 2 wileńskie bataliony strzelców, 5.kresowa dywizja piechoty.
Przez 7 dni II Korpus Polski dokonywał cudów waleczności, ponosząc ciężkie straty, aż w końcu ci, którzy przeszli piekło łagrów, „wdarli się na szczyt, z którego inni spadli”. 18 maja 1944 r. o godz. 10.20. 12. Pułk Ułanów zatknął biało-czerwony sztandar na ruinach klasztoru, a plutonowy Emil Czech z 3. batalionu saperów 3. Dywizji Strzelców Karpackich odegrał na trąbce hejnał mariacki. „Bóg dał zwycięstwo” napisał gen. Anders w depeszy do Naczelnego Wodza, gen. Sosnkowskiego. Bitwa o Monte Cassino przeszła do legendy jako symbol bohaterstwa i poświęcenia żołnierza polskiego.
Pierwszy wyraził uznanie dla polskiej waleczności dowodzący całością alianckiej operacji militarnej gen. Leese, który oświadczył korespondentom zagranicznym, iż zdobycie Monte Cassino jest wyłącznym dziełem Polaków. Niedługo później gen. Alexander przekazał gen. Andersowi gratulacje od króla Jerzego VI i dokonał w imieniu monarchy dekoracji polskiego dowódcy Orderem Łaźni. W czerwcu papież Pius XII przyjął zwycięzcę spod Monte Cassino na prywatnej audiencji, udzielając mu błogosławieństwa. Gen. Anders wręczył wówczas Namiestnikowi Chrystusa laskę opata klasztoru odnalezioną przez polskich żołnierzy w ruinach. „Ojciec Święty mówił z najgorętszym uczuciem o narodzie polskim, a jednocześnie nie ukrywał wielkiego niepokoju o jego przyszłość” – pisał Władysław Anders.
Szlak bojowy jego armii nie był jeszcze zakończony: żołnierze II Korpusu wzięli bowiem udział w walkach o Anconę i Loreto. W tym ostatnim mieście ocalili Bazylikę z Domkiem Najświętszej Marii Panny od pożaru.
Włoska kampania armii gen. Andersa i Powstanie Warszawskie zapisały chlubne karty polskiego bohaterstwa z czasów II wojny światowej, jednak niestety nie uratowały Polski przed tragicznym losem, przypieczętowanym na konferencjach w Jałcie i Poczdamie. Do rangi symbolu cynizmu politycznego brytyjskiego „sojusznika” przeszły słowa Churchilla skierowane do gen. Andersa 21 lutego 1945 r., niedługo przed objęciem przez niego funkcji Naczelnego Wodza: „Mamy dzisiaj dosyć wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może Pan swoje oddziały zabrać. Obejdziemy się bez nich”.
Niezłomnemu generałowi nie dane było już nigdy więcej zobaczyć Ojczyzny, o którą walczył, bowiem 26 września 1946 r. narzucone przez Moskwę władze Polski odebrały mu stopień generała i polskie obywatelstwo, uważając go za „sztandarową postać wrogiej emigracji”. Dla polskich patriotów pozostał na zawsze symbolem chwały i tragicznego losu żołnierza polskiego walczącego o wolność i suwerenność ojczyzny. Gen. Władysław Anders odszedł na wieczną wartę do Pana w Londynie 12 maja 1970 r. Zgodnie z ostatnią wolą został pochowany na cmentarzu polskim pod Monte Cassino wśród swoich żołnierzy.
dr Monika Makowska
***
Powyższy artykuł w całości ukazał się w miesięczniku "WPiS" nr 115.
WPIS 04/2024 (e-wydanie)
Najnowszy, kwietniowy numer miesięcznika „Wpis” już w sprzedaży! Jak zwykle przygotowaliśmy dla Państwa wnikliwe komentarze dotyczące aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, fascynujące artykuły o historii począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach, które wielu z nas jeszcze pamięta, jak i teksty poruszające problematykę wiary w dzisiejszym świecie.
Blask Rzeczypospolitej. Od X do XXI wieku
Oto dzieło wybitnego i wszechstronnego historyka, które czyta się jak pasjonującą powieść. Sięgając po Blask Rzeczypospolitej, każdy, kto w jednej książce chciałby zapoznać się z historią Polski na przestrzeni całych jej dziejów, ma tę możliwość. A dzieje te są długie, żywe i imponujące. Historia nasza, jak każdego wielowiekowego kraju, obfituje we wzloty i upadki. Może napawać dumą i podziwem, ale też przestrzegać przed niebezpieczeństwami.
Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego
Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.
Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015
Nowy przedmiot szkolny Historia i teraźniejszość wzbudził w 2022 roku olbrzymie zainteresowanie – okazał się niezwykle potrzebny. W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko. Wynika to z faktu, że książka napisana została w sposób szczególnie atrakcyjny.
III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść
Rzesza Niemiecka istniała tylko w okresie 1933–1945, ale bardzo mocno zapisała się w historii. Mocno i wyjątkowo niechlubnie. Gdy się ją wspomina, przychodzą na myśl druty kolczaste, niemieckie obozy zagłady, wojenna pożoga, grabież, ruiny. Do tego dochodzi pogarda dla tych, których zbrodnicza ideologia nazistowska określała jako „podludzi” i których należało likwidować w imię czystości rasy.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.