„Według Marksa prawo było wolą klasy panującej”. Prof. Wojciech Roszkowski w Radiu Maryja
„Ta książka to efekt przemyśleń i materiałów, które bardzo długo zbierałem i mam od dawna” – mówi o swojej książce „Bezbożność, terror i propaganda” prof. Wojciech Roszkowski podczas rozmowy w Radiu Maryja.
„Staram się pisać zawsze w miarę przystępnie, a ta książka dotyczy marksizmu pierwotnego, czyli socjologii, ekonomii, filozofii Marksa. Potem przechodzę w niej do praktycznego dziedzictwa Marksa, czyli omawiam marksizm praktyczny, co oznacza przede wszystkim komunizm sowiecki, ale również to, co działo się w krajach satelickich, czyli między innymi w Polsce. Staram się pokazać związki między filozofią Marksa a tymi wszystkimi współczesnymi neomarksistowskimi tendencjami” – wyjaśnia autor.
Zdaniem prof. Roszkowskiego Marks mylił się w podstawowych kwestiach w swoich analizach. „Można powiedzieć, że ludzi pociągała i mamiła u niego jedna rzecz – jego występowanie w obronie uciśnionych, czyli klasy robotniczej. Ale w mojej książce pokazuję, że obrona klasy robotniczej była tylko środkiem, była pewnego rodzaju instrumentem w opinii Marksa, który przede wszystkim chciał zbudować nowe społeczeństwo. Zburzyć stare i zbudować nowe, chociaż nie bardzo wiedział nawet, jak ono ma wyglądać”.
„W swoim działaniu on tej klasy robotniczej nie tylko nie bronił, ale dla niego związki zawodowe, które walczyły o poprawę losu robotników, były właściwie szkodliwe, dlatego że opóźniały rewolucję. A on chciał rewolucji” – zauważa prof. Roszkowski, dodając, że właśnie te informacje zawarte są w „Manifeście komunistycznym”, który Marks, „teoretyk rewolucji w duchu skrajnie ateistycznym”, podpisał razem z Engelsem.
Jak zauważa autor książki „Bezbożność, terror i propaganda”, dzisiejsze dążenie do odbierania ludziom tożsamości przez współczesne nam ruchy ideologiczne wynika z marksizmu i ma prowadzić do budowy nowego człowieka, człowieka bez Boga, co także było fundamentem sposobu myślenia Marksa. „I kończyło się to zawsze katastrofą, tak jak w komunizmie. Myślę, że to samo dotyczy tych wszystkich fałszywych ideologii pokazujących, że tożsamość człowieka można dowolnie kształtować. To się zawsze źle kończy” – przestrzega historyk.
„W ideologii Marksa jest mnóstwo, to trzeba powiedzieć wprost, kłamstw. To znaczy on kradnie słowa. On nazwał swoją filozofię naukową, co jest bzdurą, bo filozofia nigdy nie jest naukowa, filozofia jest po prostu filozofią. Nauka rządzi się pewnymi prawidłami, metodologii krytycznej i tak dalej, ma warsztat naukowy. Natomiast filozofia z racji swojej natury nie jest nauką, jest tylko filozofią. I on wmawiał ludziom, że jego pogląd jest jedynie słuszny, jedynie prawdziwy, bo jest naukowy” – wyjaśnia prof. Roszkowski.
Historyk przypomina także, że Marks i Engels twierdzili, że ich ideologia miała służyć uwalnianiu człowieka. „W praktyce marksistowskiej, czyli w komunizmie, ta wolność została sprowadzona niemalże do zera, codziennością była przemoc i totalne ograniczenie wolności. A na Zachodzie marksizm był ciągle uważany za ideologię wolnościową. My w Polsce cierpieliśmy z powodu ograniczenia wolności, a jak komunizm u nas upadł, to zachłysnęliśmy się wolnością, ale tą wolnością, która na Zachodzie rozkładała cywilizację. Tą wolnością anarchiczną, która wynikała z marzeń tych neomarksistów, tej nowej lewicy na Zachodzie, tą wolnością mówiącą o wyzwalaniu człowieka ze wszystkiego”.
„Marksizm kulturowy na Zachodzie głosił fałszywą teorię wolności. Słynne hasło: ‘jeżeli coś sprawia ci przyjemność, to rób to’, to jest właśnie anarchizm wolnościowy, który jest związany z rozumieniem człowieka jako istoty, która sama się stwarza. A przecież my się sami nie stwarzamy, jesteśmy stworzeniem. I rozumienie wolności jako nieograniczonej – to się nazywa teoria człowieka, czyli antropologia, nieograniczona – że człowiek może robić co chce i sam się stwarza, jest oczywiście bałamuctwem kompletnym” – wyjaśnia naukowiec.
„My w Polsce, wychodząc spod kontroli systemu totalitarnego, uznaliśmy, że ta wolność zachodnia to jest coś dobrego, nawet bez żadnej kontroli, bez żadnych ograniczeń. I zapomnieliśmy o jednej rzeczy, fundamentalnej zupełnie: jak rozumieć wolność? I tutaj z pomocą przychodzi nam genialny, króciutki cytat ze świętego Pawła, z Pierwszego Listu do Koryntian: ‘wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi mi korzyść’. I tej drugiej części zdania na Zachodzie nie stosowano, a i myśmy o niej zapomnieli. Jeżeli nadal będziemy zapominali, to ta wolność anarchiczna, którą pokazał i którą mamił Marks, nas zniszczy” – przewiduje prof. Roszkowski.
Jak zauważa autor książki „Bezbożność, terror i propaganda”, współczesne ideologie opierają się na wspomnianej wcześniej antropologii nieograniczonej. „My w Kościele wyznajemy antropologię ograniczoną, bo człowiek jest ograniczony. Jest stworzeniem Bożym, które powstało na obraz i podobieństwo Boga, ale istnieje ze wszystkimi mankamentami człowieczeństwa, takimi jak grzeszność. Grzech pierworodny to jest właśnie ten fragment antropologii katolickiej czy chrześcijańskiej, który wskazuje, że my jesteśmy niepełni, dlatego że jesteśmy tylko stworzeniem”.
W rozmowie przywołana została również postawa szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera, który w 2018 roku, w 200. rocznicę urodzin Karola Marksa, przemawiał na odsłonięciu jego pomnika w Trewirze w Niemczech, w miejscu jego urodzenia. „I to był pomnik ufundowany przez komunistyczną partię Chin. Pięć metrów wysoki, z jakiegoś tam brązu. Pomnik postawiono przed kościołem, obecnie protestanckim, ale jednak kiedyś była to bazylika, Bazylika Konstantyna. I tam staje na pomniku Marks, staje w Unii Europejskiej, a Niemcy się cieszą. To jest właśnie Unia Europejska, czyli Unia jest marksistowska” – zauważa prof. Roszkowski.
„W Unii Europejskiej mówi się stale o regulacjach, o prawach, o porozumieniach, o traktatach i tak dalej. Ale jak przychodzi co do czego, to zawsze zwycięża wola polityczna, która gwałci istniejące prawo. Tam traktaty są traktowane zupełnie instrumentalnie. I to jest jak gdyby wyraz marksistowskiego stosunku do prawa. I jeżeli w Unii Europejskiej klasą panującą jest kasta urzędnicza brukselska, strasburska, luksemburska, według Marksa prawo było wolą klasy panującej, to to jest właśnie wola klasy panującej, która łamie porozumienia i traktaty, ‘bo tak chcę’. To jest po prostu prawo – tak jak oni je rozumieją” – konstatuje historyk.
źródło: radiomaryja.pl, AD
Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu
Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.
Komunizm światowy. Od teorii do zbrodni
Książka ta dowodzi, jak szybko może rozprzestrzeniać się zło, jeśli nie napotka od razu zdecydowanego sprzeciwu. Komunizm nie zaczął się od łagrów, mordów i zniewolenia narodów. Zaczął się od teorii – zupełnie utopijnej, ale pozornie niezwykle zatroskanej o dobro całej ludzkości. Wielu dało się nabrać; jak się to skończyło, to Polacy wiedzą najlepiej.
Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.
Dlaczego? – ciśnie się na usta za każdym razem, kiedy zastanawiamy się nad historią Rosji oraz relacji polsko-rosyjskich. Dlaczego Rosja boi się Polski? Dlaczego państwa zachodnie od stuleci naiwnie wierzą w dobre intencje Moskwy? Dlaczego w dziejach Rosji jest aż do dziś tyle brutalności, przemocy i zacofania? Dlaczego krwiożerczo napadała na kraje, które uważała za słabsze; na przykład na Polskę w 1920 czy 1939 r., na Gruzję w 2008 r. albo na Ukrainę w 2022 r.
Wojna i dziedzictwo. Historia najnowsza
Ostatnie lata naszej historii najnowszej toczyły się w cieniu wojny – najpierw tej być może najbardziej bolesnej, choć nie dosłownej, czyli wewnętrznej, w naszym własnym domu. Jej pierwszą ofiarą stała się prawda, ale przecież w jej wyniku doszło także do ofiar śmiertelnych. Potem zaczęła się wojna kulturowa, której front coraz brutalniej naciera na Polskę. W jej wyniku umierają przede wszystkim ludzkie sumienia.
Klęska imperium zła. Rok 1920
Tytuł książki mówi o klęsce „imperium zła”, nawiązując oczywiście do Związku Sowieckiego, który w roku 1919 wyruszył, aby unicestwić dopiero co odrodzoną Polskę, i na szczęście w roku 1920 poległ. Kulisy tej walki, nie tylko militarnej, ale także politycznej i społecznej, w sposób niezwykle wciągający odsłania prof.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.