Jolanta Sosnowska: Wizje Jacka Malczewskiego w obrazach-poematach. Aby Polska zmartwychwstała
To była niezwykle ciekawa i cenna, choć wydawałoby się trochę niepozorna, wystawa w Muzeum Archidiecezjalnym w Warszawie – „Malczewski. Wizja Ezechiela”. Szkoda, że trwała krótko, gdyż zaprezentowano na niej rzadko pokazywane obrazy tego znakomitego artysty Młodej Polski, i to obrazy, które nabierają w obecnej sytuacji społeczno-politycznej szczególnie aktualnego charakteru.
Nie od razu rzucało się to w oczy. Dostrzeżenie tego wymagało uważnego wpatrzenia się, zagłębienia w symbole, odkrycia ich znaczeń i odpowiedniego odczytania. Pomagał w tym niewątpliwie układ wystawy zaprojektowany przez jej kustosza – dyrektora warszawskiego Muzeum Archidiecezjalnego dr. Piotra Kopszaka, który dzieła bezpośrednio nawiązujące do tytułu ekspozycji obudował odpowiednio innymi obrazami wybitnego artysty. Stworzył właściwy kontekst zachęcający widza do prowadzenia własnych dociekań.
Dwadzieścia sześć dzieł z wcześniejszych okresów twórczości Jacka Malczewskiego (żyjącego w latach 1854–1929), pochodzących ze zbiorów prywatnych i innych muzeów w Polsce, zbliżało krok po kroku do kluczowego cyklu „Wizja Ezechiela”. Wprowadzeniem były obrazy mistrza takie jak „Po żniwie” z 1892 r., ukazujący martwych powstańców leżących przed wejściem do majątku, gdzie żniwo jest synonimem wojny. Następnie „Raport policyjny” z ok. 1890 r.; „Kobieta zarzynająca kury” z 1895–99, gdzie martwy drób symbolizuje zabijanych przez carskie wojska powstańców; niedokończone dzieło z 1885–1890 „Złożenie do trumny” przedstawiające pełen żałości pochówek, prawdopodobnie kogoś, kto oddał życie za Ojczyznę.
Silne były bowiem u tego artysty wspomnienia z dzieciństwa, kiedy, jeszcze jako ośmio-, dziewięcioletni chłopiec, przeżywał Powstanie Styczniowe, a potem krwawe popowstaniowe represje. Obrazy, których był świadkiem, wracały do niego nieustannie, znajdując odbicie na jego płótnach. Niektóre tematy pojawiają się w pracach artysty w różnych wersjach, jakby go stale męczyły. Cykl syberyjski malował Jacek Malczewski głównie w latach osiemdziesiątych XIX w., ale ten wątek pojawiał się i później. Wielokrotnie przetwarzał też na obrazach „Anhellego” Słowackiego, a więc utwór smutny, obrazujący tragiczne losy polskich zesłańców syberyjskich. Malczewski nawiązywał też do innych dzieł tego wieszcza, co na wystawie zostało również zasygnalizowane.
Pod koniec życia Jacka Malczewskiego w jego twórczości dominował wątek religijny. Przykładem tego na wystawie były „Autoportret z figurą Chrystusa upadającego pod krzyżem” z 1922 r. czy kilka „Głów Chrystusa w koronie cierniowej”. Jedną z nich namalował artysta w 1925 r., gdy tracił już wzrok.
Kiedy znów mamy do czynienia z wielkim zagrożeniem suwerenności Polski, przypominają się artystyczne, filozoficzne, profetyczne wizje polskich romantyków. Malczewskiego uważa się poniekąd za spóźnionego, bardzo zainspirowanego twórczością Juliusza Słowackiego malarza romantyka, o czym dobitnie przypomniała również nie tak dawna wystawa w krakowskim Muzeum Narodowym. Poza tym, przypada właśnie 161. rocznica Powstania Styczniowego, które nieustannie powracało nie tylko w twórczości Malczewskiego. W pamięci obecnych, znających ojczystą historię patriotów każda kolejna rocznica tego zrywu ku niepodległości przywołuje odwagę i determinację Polaków, podziwianą w całej ówczesnej Europie, ale także dotkliwe represje i krwawe akty zemsty carskiego ciemiężyciela, w tym zsyłki i katorgi, jakie spotkały powstańców i ich rodziny za udział w zrywie niepodległościowym.
Odżywa też dziś na nowo w całej ostrości sprawa dwóch przeciwstawnych postaw wobec Ojczyzny i Boga – powodowanej miłością wierności i kierującej się nienawiścią zdrady. Przypominają się Mickiewiczowskie mesjańskie wizje cierpiącej, ale potem niczym Mesjasz zmartwychwstającej Polski, a także rozważania o miejscu i misji naszego narodu pośród wszystkich innych. Przypominają się wreszcie różne proroctwa, o których nigdy nie wiadomo, czy spełniły się już do końca…
Jednym z wielkich proroków starotestamentowych był Ezechiel. Jego imię znaczy po hebrajsku „Bóg umacnia”. Pochodził z rodu kapłańskiego (kapłaństwo było dziedziczone z ojca na syna) i sam był kapłanem. Ezechiel obserwował za swego życia bolesne doświadczenia swej ojczyzny – zburzenie Jerozolimy, która została powtórnie zdobyta przez Babilończyków w 586 r. przed Chr. i całkowicie zniszczona wraz ze Świątynią jerozolimską. Pociągnęło to za sobą dotkliwe wygnanie synów Izraela z ich domów. Izrael, który wykazał dużą niechęć do wiernego wypełniania zobowiązań przymierza z Bogiem, był świadom kary, która go spotkała. Można powiedzieć, że dzisiaj ponownie, jak za czasów Ezechiela i jak to już wielokrotnie w dziejach ludzkich bywało, rozluźniają się obyczaje i słabnie wiara, i znów potrzeba pokuty i nawrócenia…
Z babilońskiej niewoli Ezechiel ciągle kierował wzrok ku ukochanej Jerozolimie. Na wygnaniu, w wieku ok. 30 lat, został powołany na proroka. W spisanych przez niego wizjach prorockich, będących częścią Starego Testamentu, pojawiają się obrazy rodzinnego kraju, Jerozolimy i świątyni.
„Mimo licznych przeciwności, a nawet aktów wrogości wobec proroka, jego działalność przyniosła zbawcze owoce – pisze ks. prof. Tomasz Tułowiecki. – Jego osoba i jego dom stały się dla wygnańców ośrodkiem życia religijnego poprzez odczytywanie Ksiąg Pisma Świętego i rozpoznawanie woli Bożej w najtrudniejszych momentach dla narodu wybranego (Ez 3,24; 8,1; 14,1; 20,1). Dzięki zaangażowaniu proroka wygnańcy z Judy nie zatracili swojej wiary w momencie utraty państwowości. Z czasem zaś dzięki Ezechielowi mogli odrodzić się duchowo, stając się zaczątkiem nowego Izraela”.
„Ze zdumieniem stwierdzamy, że stare mądrości są w naszym XXI wieku niebywale na czasie – pisze w swej najnowszej książce ‘Przymierze z Bogiem’ wybitny znawca poruszanej tu tematyki, ks. prof. Waldemar Chrostowski. – Choćby wypowiedź proroka Ezechiela: ‘Tak mówi Pan Bóg: Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec?’. Biada takim pasterzom wszędzie, także w Polsce. Stosowanie się do tezy ‘wszystko wolno’, jakże dziś modnej i nagłaśnianej, grozi niszczycielskim zainfekowaniem. W życiu chrześcijanina dozwolone i godne naśladowania jest tylko to, co służy budowaniu wspólnoty wyznawców Chrystusa i ją wzmacnia. Natomiast to, co tę budowlę osłabia i szpeci, powinno być napiętnowane jako szkodliwe i odrzucane”.
Jacek Malczewski był głęboko wierzącym człowiekiem – co wyniósł z rodzinnego domu – i dlatego zainteresował się prorockim przepowiadaniem Ezechiela. Matka artysty Maria z Korwin-Szymanowskich była bardzo pobożna i religijna, a jego ciotką ze strony ojca była mistyczka i wizjonerka Wanda Malczewska (część spadku po rodzicach przeznaczyła na edukację malarską swego bratanka Jacka).
Artysta dostrzegł analogię między losem żyjących w asyryjskiej niewoli starotestamentowych Izraelczyków a losem współczesnych rodaków, znoszących wraz z nim jarzmo zaborczych ciemiężców. W sensie cierpień narodu dawnego Izraela odczytywał sens cierpień narodu polskiego. „Szukał Malczewski rozwiązania straszliwej zagadki i znalazł je w proroctwie Ezechiela – pisał Adam Heydel. – Ezechielowi położył Bóg rękę na czole i dał mu moc uczynić, aby zbiegły się, zrosły i zmartwychwstały kości poległych. W co się obróci ich śmiertelna ofiara, jakie życiem zakwitnie pobojowisko? Malczewski kurczowo chwyta się wiary, że życie – piękniejsze życie – powróci”.
„Gdy w rezultacie najazdów babilońskich – pisze ks. prof. Chrostowski z kolei w ‘Collectanea Theologica’ – Judejczycy nie mogli już dłużej się chełpić, że uniknęli losu Samarii [popadała w niewolę – przyp. red.], Ezechiel, cieszący się wielkim autorytetem w społeczności wygnańców i jej starszyzny, wzywa rodaków pochodzących z obu terytoriów do gruntownego rachunku sumienia, a w jego następstwie do odbudowywania jedności podzielonego narodu i kształtowania wspólnej przyszłości. Te wezwania stanowią jedną z wiodących linii głoszonego przez niego orędzia, doskonale widoczną w całej księdze i wchodzącej w jej skład wizji wyschniętych kości”. Wezwania Ezechiela nie tracą nic na aktualności tyle wieków później, tysiące kilometrów dalej na północ, nad Wisłą, a wezwanie do narodowego rachunku sumienia staje się nakazem chwili.
Artysta, który mówił do swoich uczniów: „Malujcie tak, by Polska zmartwychwstała” – sam również tak czynił.
Jacek Malczewski wyprowadził niejako metodami artystycznymi Ezechiela ze Starego Testamentu i wprowadził do Nowego Testamentu, albowiem na każdym z tych obrazów pojawia się postać Zbawiciela – najczęściej w wielce wymownej cierniowej koronie chwały. Tematowi temu artysta poświęcił aż 9 obrazów, które stworzył w latach 1914–1920. Na wystawie warszawskiej prezentowane były cztery z nich.
Na obrazie z 1917 r., na którym Ezechiel przybiera twarz i postać malarza Wlastimila Hofmana, przyjaciela i ucznia Malczewskiego, prorok zrzuca sybiracki szynel, który jest symbolem zniewolenia Polaków, ale też losów wygnańczych starotestamentowego proroka. Stojący za Ezechielem Chrystus podtrzymuje jego uniesione ręce. Jest to zarówno znak Bożego wsparcia, zapowiedzi odrodzenia, jak i udzielenia mocy przepowiadania artyście-wieszczowi. To także odniesienie do losów Polski i polskiego społeczeństwa zarówno pod zaborami, jak i podczas wielkiej wojny.
W tle dynamicznej sceny interakcji między Chrystusem a Ezechielem artysta namalował powstające z martwych ludzkie szkielety, o których mowa w 37 rozdziale Księgi Ezechiela, a do czego znajdziemy odniesienia w każdym obrazie z tego cyklu:
„Stała się nade mną ręka Pańska i wyprowadził mię w duchu Pańskim, i postawił mię wpośród pola, które było pełne kości, i obwiódł mię po nich wokoło: a było ich bardzo wiele po polu i bardzo suchych. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, mniemasz, że żyć będą te kości? I rzekłem: Panie Boże, Ty wiesz. I rzekł do mnie: Prorokuj o tych kościach i rzeczesz im: Kości suche, słuchajcie słowa Pańskiego! To mówi Pan Bóg tym kościom: Oto ja wpuszczę w was ducha i żyć będziecie. I dam na was żyły i uczynię, że porośnie na was mięso a powlokę was skórą i dam wam ducha, i żyć będziecie a poznacie, żem Ja Pan. I prorokowałem, jako mi był rozkazał. I stał się szum, gdym ja prorokował, a oto poruszenie, i przystąpiły kości do kości, każda do stawu swego. I ujrzałem, a ono po nich żyły i ciało wstąpiło i rozciągnęła się na nich skóra po wierzchu, a ducha nie miały. I rzekł do mnie: Prorokuj do ducha, prorokuj, synu człowieczy, a rzeczesz do ducha: To mówi Pan Bóg: Od czterech wiatrów przyjdź duchu a natchnij te pobite, a niech ożyją. I prorokowałem, jako mi był rozkazał, i przyszedł w nie duch, a ożyły: i stanęły na nogach swych, wojsko wielkie bardzo wielce. I rzekł do mnie: Synu człowieczy, kości te wszytkie sąć dom Izraelski. Oni mówią: Wyschły kości nasze i zginęła nadzieja nasza, i jesteśmy odcięci! Przeto prorokuj a mów do nich: To mówi Pan Bóg: Oto ja otworzę groby wasze a wywiodę was z grobów waszych, ludu mój, i wwiodę was do ziemi Izraelskiej. A poznacie, żem ja Pan, gdy otworzę groby wasze i wywiodę was z grobów waszych, ludu mój. I gdy dam ducha mego w was, i gdy ożywiecie, i gdy wam dam odpocząć w ziemi waszej: a doznacie, że ja, Pan, mówiłem i uczyniłem, mówi Pan Bóg” (Ez 37,1–13).
Przytaczam tu Księgę Ezechiela w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka, bowiem to tym przekładem posługiwał się Jacek Malczewski. Ks. prof. Tomasz Tułowiecki pisze, że „Wizja ta nie stanowi bynajmniej przepowiedni wskrzeszenia umarłych czy poległych w obronie ojczyzny wojowników, jak należałoby sądzić z całej scenerii tego obrazu. Autentyczna interpretacja podana jest przez samego Boga (Ez 37,11–14), który każe widzieć w niej zapowiedź politycznego odrodzenia narodu bez podawania szczegółów, jak się to wszystko stanie”.
Drugie prezentowane na wystawie dzieło z cyklu „Wizja Ezechiela”, pochodzące z 1919 r. (ze zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi), wydaje się początkowo najbardziej niezrozumiałe. Żeby je rozszyfrować, musimy wiedzieć, że ilustruje ono proroctwo zamieszczone w 9 rozdziale Księgi Ezechiela. W tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka:
„I wołał do uszu moich głosem wielkim, mówiąc: Przybliżyły się nawiedzenia miasta, a każdy ma naczynie zabijania w ręce swej! A oto sześć mężów przyszli z drogi Bramy Wyższej, która patrzy ku północy: a każdego naczynie zginienia w ręce swej. Jeden też mąż w pośrodku ich obleczony był w płócienne szaty, a kałamarz pisarski na biodrach jego. I weszli, i stanęli podle ołtarza miedzianego. A chwała Pana Izraelowego wzięta jest z Cherub, która była na nim, do progu domu, i zawołał męża, który był obleczony w płócienne szaty, a miał kałamarz pisarski na biodrach swych. I rzekł Pan do niego: Przejdź przez środek miasta w pół Jeruzalem a naznacz Tau na czołach mężów wzdychających i żałujących nad wszystkimi obrzydłościami, które się dzieją w pośrodku jego”.
Jako Ezechiela Malczewski przedstawił na tym obrazie siebie. Ma na sobie płócienną, bardzo kusą – przed pępek – koszulę. Nagi jest następnie od pępka do wysokości przyrodzenia, a jego biodra opasuje szeroki wzorzysty pas, do którego przytwierdzone jest naczynie – ów pisarski kałamarz, którym prorok ma naznaczać tych, co poprzez odwrócenie się od grzechu ocaleją. Tu również pojawia się zrzucony z ramion sybiracki szynel jako symbol wyzwolenia z niewoli. Jedną rękę Ezechiel – artysta i prorok w jednej osobie – wspiera na lasce, a drugą dotyka szat stojącego za nim Chrystusa, który na jego głowie kładzie obie dłonie jakby w geście namaszczenia. Wszędzie wokół widać suche kości, które na pierwszym planie formują się już w kościotrupy; niektóre z nich wstają, by niebawem oblec się, zgodnie z proroctwem, na powrót w ciało. Powstać z martwych. Głęboko w tle w mistycznym trójkącie znajduje się oko Bożej Opatrzności.
Również z 1919 r. pochodzi kolejna „Wizja Ezechiela”, znana także jako „Pole kości”. Obraz ten został zaprezentowany po raz pierwszy już w roku powstania na wystawie Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Od razu wzbudził ogromną sensację, aczkolwiek byli i tacy, którzy uważali, że autor obrazu, nawet podejmując tematykę religijną, poprzez ukazanie własnego wizerunku prezentuje swe „nadęte ego”. Ferdynand Hoesick był najwyraźniej innego zdania, pisał bowiem wówczas: „nad całą wystawą dominuje nowy wielki obraz Jacka Malczewskiego, natchniony barbarzyństwem ostatniej wojny, w którym na tle nieprzejrzanego pola szkieletów ludzkich, przeglądających spoza mogiły, rysują się na pierwszym planie dwie wspaniałe postacie symboliczne: Chrystusa i Polaka. (…) Jest to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych obrazów-poematów Malczewskiego”.
Na obrazie tym Chrystus przygarnia do siebie Malczewskiego-Ezechiela, artystę-proroka w służbie narodowej sprawy. Chrystus ma rozwiane włosy i szaty, a cierniową koronę otacza świetlista aureola. Jest zamyślony, jego ręce spoczywają na łysej głowie Malczewskiego-Ezechiela, który ma na sobie strój wygnańca-wędrowca, a przez niesiony na plecach tobołek przerzucił szynel. W tle majaczy pole kości, ale na horyzoncie wstaje już jasny, pastelowy brzask, zwiastun nadziei i zmartwychwstania.
Jan Kleczyński w „Kurjerze Warszawskim” z 1925 r. pisał wręcz, że dzieło to jest „koroną dotychczasowej twórczości wielkiego artysty” i uzasadniał: „Jako czystość wyrazu i jasność kompozycji równa się to dzieło chyba tylko z ‘Tobiaszem’, a zawiera motywy z czasów śmierci Ellenai lub ‘Eloe’, spoczywającej na przepysznie barwistych olbrzymich skrzydłach Anioła. Śmierć! Temat znany u artysty! Jak u Poego, jak w autoportrecie Boecklina ten dreszcz mistyczny nęka go i budzi wyobraźnię. Ale przedtem była to śmierć pogańska, grecka, czy ludowa, straszna, cyniczna, chociaż kojąca. Teraz – idzie w towarzystwie nadziei – Chrystusa”.
Po wojnie, w 1945 r., obraz ten otrzymała od sióstr Małgorzaty i Ireny Frydman Mirskich-Acher, w darze wdzięczności za uratowanie ich z getta, przełożona Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, matka Matylda Getter. Zakonnica przekazała potem ten obraz do warszawskiej kurii. Od 2018 r. znajduje się on w zbiorach Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.
Czwartym z prezentowanych na wystawie obrazów był „Autoportret jako Chrystus”, namalowany w 1920 r. W centrum tej kompozycji malarz umieścił rudowłosą i rudobrodą postać Zbawiciela, któremu nadał własne rysy. Długie włosy Chrystusa są w nieładzie, bo zdjął właśnie z głowy cierniową koronę i trzyma ją w lewej ręce. Prawą Jego rękę przytula do swej twarzy, całując ze czcią oraz wdzięcznością za ocalenie, zesłaniec Ezechiel, w którego artysta wcielił ponownie Wlastimila Hofmana. Majaczące tło wydaje się tu być już polem kości obleczonych w ciało. Na horyzoncie jawią się trzy mistyczne trójkąty z okiem Opatrzności. Niepodległość została odzyskana, misja proroka i artysty wydaje się zakończona…
„Malczewski wcześniej był krytykowany za malowanie obrazów niezrozumiałych, obrazów, które są rebusami – mówi dyr. Piotr Kopszak. – W cyklu ‘Wizja Ezechiela’ sięga wprost do tekstu biblijnego i stara się go zilustrować. Wprowadzając postać Chrystusa, daje wyraz swojej wierze w opiekę i miłosierdzie Boże. Przedstawiając siebie jako Ezechiela, pokazuje znaczenie artysty i jego misję, wzorowaną na misji starotestamentalnego proroka”.
Nieodparcie nasuwa się tu refleksja: czy współcześni, tak nowocześni artyści są w stanie podjąć się takiej misji jak Malczewski?
Artykuł ukazał się w styczniowym, pierwszym w 2024 r. numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok!
PAKIET Świętości, upadki i nawrócenia tom 1+2 za 118 zł
Historia chrześcijaństwa. Świętości, upadki i nawrócenia, Tom 1 Od narodzin Jezusa do upadku Konstantynopola wyd. 2022
Żeby mieć argumenty, trzeba posiąść wiedzę. Żeby skutecznie bronić Kościół, trzeba poznać jego historię. Najlepiej taką, która wyszła spod pióra wybitnego pisarza i przekonanego wyznawcy, a nie zdeklarowanego lub zamaskowanego wroga.
Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe
"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku.
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.
Prenumerata miesięcznika WPiS na cały 2024 rok - wydanie drukowane + wydanie elektroniczne
Roczna prenumerata papierowej i elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc w Twojej skrzynce pocztowej i jednocześnie na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.
Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2024 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)
Roczna prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.
Do moich Rodaków. Św. Jan Paweł Wielki
Św. Jan Paweł II, zwany Wielkim, był dumnym Polakiem bez jakiegokolwiek kompleksu niższości wobec innych narodów. Takiego zachowania uczył też nas – zarówno głoszonym słowem, jak i własną postawą, którą prezentował, nie popadając przy tym w pychę czy pogardę wobec innych. Postawę swą zaś wykształcił w sobie i opierał na umiłowaniu Ojczyzny, na gruntownej wiedzy historycznej i oczywiście na głębokiej wierze w Boga i szacunku wobec bliźnich.
Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej. Życie Benedykta XVI
Benedykt XVI należał do największych w dziejach papieży – przyjaciół Rzeczypospolitej, co zostało w tej książce mocno zaakcentowane. Autorka, znana z wielu książek i artykułów m.in. upamiętniających św. Jana Pawła II, przedstawia tu wszakże całe życie Josepha Ratzingera. Poznajemy jego bawarskie korzenie, brnąc także przez ponure czasy hitlerowskiego reżimu.
PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.
Jan Paweł II. Dzień po dniu. Ilustrowane Kalendarium Wielkiego Pontyfikatu 1978-2005
Jedyne na świecie pełne kalendarium wielkiego Pontyfikatu Jana Pawła II. Spisane dzień po dniu od 16.10.1978 do 8.04.2005, od dnia wyboru po dzień pogrzebu. Obejmuje wszystkie audiencje, spotkania, nabożeństwa, dokumenty, prezentuje działalność Stolicy Apostolskiej. W tle przewijają się dzieje Europy i całego świata. Tak więc, choć jest to kalendarium, czyta się je jak najbardziej wciągającą powieść.
Matka Boża
Mamy w Polsce od wieków ogromny skarb. Ta książka tego dowodzi. Tym skarbem jest wielka miłość i cześć dla Matki Bożej, którą nazywamy też Królową Polski. Nie jest to w żadnym razie – tak jak w wielu krajach Zachodu – miłość-relikt zaklęta w dawnych dziełach sztuki, na które patrzy się jak na obiekty muzealne. Jest to miłość żywa i żarliwa, której płomień stale jest podsycany przez następne pokolenia.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.