Dziś wspominamy św. Rafała Kalinowskiego, zakonnika, powstańca, sybiraka i patriotę
Rafał Józef Kalinowski, oficer rosyjski, potem członek władz Powstania Styczniowego na Litwie, syberyjski zesłaniec, a wreszcie zakonnik i święty. Józef Kalinowski, znany później pod zakonnym imieniem Rafał, wywodził się z wileńskiej rodziny o bogatych tradycjach patriotycznych. Urodził się w 1835 r., a jego matka, Józefa Połońska, zmarła przy porodzie. Wychowywała go następna żona ojca, Andrzeja Kalinowskiego, Zofia z Puttkamerów, córka słynnej Maryli z Wereszczaków Puttkamerowej. Józef wychowywał się z licznym rodzeństwem i krewnymi w atmosferze legendy Mickiewiczowskiej miłości do Maryli. Był też mocno związany z domem i rodziną swej matki. Połońscy byli bardziej praktyczni i gospodarni, utrzymywali szerokie związki rodzinne.
Wilno czasów represji popowstaniowych było miastem coraz bardziej zrusyfikowanym. W Instytucie Szlacheckim, gdzie nauczycielem był ojciec Józefa, a on sam rozpoczynał naukę, obowiązywał język rosyjski, choć nauczyciele i uczniowie byli Polakami. Młody Józef widział z okien szkoły klasztor Dominikanów zamieniony na więzienie. Górujący nad miastem dawny zamek królewski był teraz uzbrojony w działa i krył kazamaty. Chłopiec zapamiętał wywożonych z więzień na rynek skazańców, nad głowami których łamano szablę na znak pozbawienia ich przed wywózką na Sybir wszelkich praw i szlachectwa. „Oddychało się niewolniczością” – wspominał później czasy wileńskie. Jednak to pod wpływem takich wydarzeń bardziej świadoma część młodzieży polskiej dojrzewała patriotycznie.
Jedyną drogę kariery dla młodych Polaków niosło wtedy wykształcenie w Rosji, praca w rosyjskiej administracji, urzędach, wojsku. Kalinowski najpierw uczył się w Instytucie Agronomicznym, później studiował w Mikołajewskiej Szkole Inżynierskiej w Petersburgu, gdzie następnie wykładał. Wreszcie wstąpił do wojska, pracował przy budowie kolei na trasie Kursk-Kijów-Odessa. Gdy po 1855 r. zelżała nieco atmosfera ucisku i represji, polskie środowiska patriotyczne na uczelniach Petersburga, Moskwy i Kijowa wzmocniły się i rozszerzyły swą działalność. Od 1857 r. działało w stolicy Rosji tajne stowarzyszenie organizowane przez Zygmunta Sierakowskiego, najpierw oficera w armii rosyjskiej, później przywódcę Powstania Styczniowego na Wileńszczyźnie, a także Jarosława Dąbrowskiego, konspiratora i późniejszego emigranta w Paryżu. Kalinowski odbył wtedy wiele podróży, także do kraju. W Warszawie w 1861 r. odczuł atmosferę przedpowstańczą, był na wielkiej manifestacji patriotycznej, jaką stał się pogrzeb księcia Adama Czartoryskiego.
Powstanie styczniowe
Józef nie był zwolennikiem powstania, ale gdy wybuchło, uznał, że musi do niego przystąpić; wcześniej długo starał się o zwolnienie z wojska rosyjskiego. Po rozpoczęciu powstania na Litwie został jednym z jego naczelników, ale nie zdążył wziąć czynnego udziału w walkach. Po aresztowaniu głównych przywódców, gen. Zygmunta Sierakowskiego i Wincentego Kalinowskiego (nie był jego krewnym), pozostał jednym z ostatnich, już tylko nominalnych, dowódców. Widział egzekucje Sierakowskiego oraz Kalinowskiego, komisarza Rządu Narodowego, na placu Łukiskim w Wilnie. Dopiero niedawno odnaleziono ich szczątki, porzucone w bezimiennych dołach pod Górą Zamkową w Wilnie, i uroczyście, z honorami państwowymi, pogrzebano. Żona Zygmunta Sierakowskiego, Apolonia Dalewska, została zesłana w głąb Rosji, mimo że była w ciąży. Dziecko zmarło po urodzeniu.
Zesłaniec
Józef, wraz z trzema braćmi, został aresztowany w nocy z 24 na 25 maja 1864 r. w wileńskim mieszkaniu rodziców. Wyrok śmierci zamieniono mu na zesłanie do kopalń Nerczyńska. Wtedy zamiast kibitek i pieszej drogi etapami w kajdanach europejską część Rosji skazańcy pokonywali koleją, później statkami parowymi drogą rzeczną, na dalekiej Syberii już tylko pieszo. Kalinowski jechał przez Petersburg, Moskwę do Niżnego Nowogrodu, skąd statkiem dopłynął do Permu. „Na wyżynie nadbrzeżnej powitałem brata mego Gabriela – pisał później we ‘Wspomnieniach’. – Osądzony był na mieszkanie w permskiej guberni za podejrzenie wzięcia udziału w rozruchach powstańczych w Instytucie Agronomicznym w Horkach, gdzie bawił jako uczeń tego Instytutu. Uściskaliśmy się, krótkie było nasze widzenie, odprowadzono nas do Ostroga”. Dojechali razem do Jekaterynburga, a potem musieli rozstać się na długie lata.
Dalszą część drogi przez Tiumeń, Tobolsk, Tomsk odbywał Józef najczęściej pieszo, etapami, z postojami co dwa dni. Ta droga zesłańców była łatwiejsza niż dawniej, a i tak trwała bardzo długo. Obszary „od samego Permu włącznie – wspominał – do dalekiego Wschodu przed Uralem i poza Uralem stały się nieznającym granic cmentarzem dziesiątków tysięcy ofiar, wyrzuconych z łona własnego narodu. Pochłonięte są one na zawsze. Tym zaś ze skazanych, którym w maluczkiej stosunkowo liczbie Opatrzność powstać z tych grobów pozwoliła, nie wolno było wrócić do dawnego rodzinnego ogniska, musieli więc przytułku szukać za obrębem domu swego i w samej ojczyźnie ocucić się jakby na obczyźnie”.
Kalinowski dotarł do Irkucka po ośmiu miesiącach na wiosnę 1865 r. Do kopalń Nerczyńska było jeszcze półtora tysiąca kilometrów. Dzięki wstawiennictwu rodziny i innych znaczących osób w Irkucku miejscowy gubernator zgodził się zmienić miejsce jego zesłania na niedalekie koszary w Usolu, gdzie były warzelnie soli. Znajdowała się tam kolonia kilkudziesięciu polskich zesłańców; pierwsza grupa pochodziła jeszcze ze spisku Konarskiego z 1839 r. Byli wśród nich Aleksander Oskierka, naczelnik Wilna w Powstaniu, Bonifacy Krupski z żoną, Feliks Zienkowicz, uczestnik Powstania.
Józef pracował z wieloma rodakami w warzelni na wyspie rzeki Angara, wśród których było wielu księży: „Dla uporządkowania warunków w naszym własnym więziennym kółku starano się dokładać wszelkich starań, aby w stosunku wzajemnym, towarzyskim zachować się mogła jedność i zgoda – wspominał. – (…) Kuchnia była wspólna, jeden z wygnańców podejmował się kucharstwa, co wielką było zasługą wobec niemałych dokuczliwości zeń płynących. Obiad był skromny, na wieczerzę jedna lekka potrawa. Pókiśmy razem zostawać mogli, rano i wieczór wspólna modlitwa, odmawiana pod kierownictwem jednego z księży. Kapłanów zaś było kilku: ks. kanonik Kaczorowski, ks. proboszcz Rogoziński z Królestwa, ks. dziekan Stulgiński ze Żmudzi, ks. proboszcz Syrwind, 70- Obraz Jacka Malczewskiego „Na etapie” („Sybiracy”). Więźniowie odpoczywają w drodze na katorgę. Każdy dzień marszu kończył się noclegiem na tzw. etapie. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie letni rześki staruszek z Litwy, ks. proboszcz Jacewicz. Pomocy więc duchowej nam nie brakło, dopóki nie postanowił rząd wszystkich księży zebrać w jedno miejsce, do Tunki”.
Droga do Boga i świętości
Kalinowski przeszedł jeszcze w Petersburgu załamanie religijne, odszedł od wiary i praktyk. Nawrócenie przeżył w roku Powstania Styczniowego. Umocnienia wiary doznał w drodze na Syberię, jak to wyznał w jednym z listów: „kiedy wkrótce miała nastąpić chwila próby i cierpienia, które bez wiary stają się drogą upadku, albo – co może jeszcze gorzej – pych i wyrzutów Opatrzności. Dzisiaj, ogrzany uczuciem religijnym, spokojnie patrzę w rzeczywistość i w przyszłości światłą upatruję nadzieję dla siebie, we wszelkim położeniu, w jakim podoba się Opatrzności mnie doświadczyć”. W liście do rodziny pisał: „Bóg łaską swoją teraz mię oświecił: wyuczył kochać się w cierpieniu i ufać jego opiece. Dokładniejsze zaś poznanie nędzy mojej wewnętrznej wymaga nie unikać, ale szukać cierpienia dla zgładzenia win grzesznej mej młodości, w czym mi Boże dopomóż”. W Usolu mimo więziennych warunków gorliwie studiował literaturę teologiczną i religijną, jaka tam była pod ręką, zwłaszcza popularne wśród zesłańców „Wyznania” św. Augustyna i „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis.
W 1868 r. pozwolono Kalinowskiemu osiedlić się w Irkucku, gdzie było duże i prężne środowisko polskie, które w tym największym mieście wschodniej Rosji zdobyło już ważną pozycję – zakładano interesy, prowadzono handel z Mongolią i Chinami. Józef mógł tam lepiej się urządzić, zarabiać udzielaniem lekcji, coraz bardziej rozwijać duchowe powołanie. Wkrótce zamieszkał na katolickiej plebanii i uczył w szkółce parafialnej. Zaprzyjaźnił się z Janem Czerskim i Benedyktem Dybowskim, który prowadził wtedy badania przyrodnicze Bajkału. Jakiś czas mieszkali wspólnie we wsi Kułtuk koło Irkucka, gdzie Dybowski miał bazę wypadową. Józef z kilkoma innymi Polakami pomagał mu w pracy badawczej. Natomiast „w potrzebach duszy – jak wspominał – przytułkiem naszym była dość duża kaplica, a w niej Pan Jezus w Przenajświętszym Sakramencie. Przez kilka lat mego w Irkucku pobytu rządził parafią ks. proboszcz Krzysztof Szwernicki (…) z Sejnów, miasto guberni suwałkowskiej czy augustowskiej w Królestwie Polskim, gdzie znajdował się w zgromadzeniu marianów, drogą sądu za polityczne przekroczenia wysłany na Sybir i tam później na proboszcza w Irkucku przez rząd przeznaczony”. Mówiono o ks. Szwernickim, że kieruje największą parafią na świecie.
Prócz prac zarobkowych poświęcał się Kalinowski katechizacji i wychowaniu dzieci przy irkuckiej parafii, które zwłaszcza w rodzinach mieszanych łatwo mogły ulegać rusyfikacji. Niektórych wychowanków prowadził przez kilka lat, zastępując im nieraz rodziców. W miarę swych skromnych możliwości pomagał też biednym i chorym w miejscowym szpitalu. Rodzina, która go finansowo wspierała, miała mu przez to nieraz za złe, że niedobrze gospodaruje przesyłanymi mu pieniędzmi. Zapewne w Irkucku podjął ostateczną decyzję o wyborze drogi duchownej, nawet gdyby miał pozostać na Syberii i być skrytym zakonnikiem.
Nie objęły go kolejne amnestie, nadal pozostawał niebezpiecznym przywódcą Powstania. Ze względu na zły stan zdrowia pozwolono mu na kilkumiesięczny przyjazd do kraju i odwiedzenie rodziny. W 1872 r. Józef dostał zgodę na przeniesienie się z Irkucka do Permu pod Uralem, gdzie przebywał też ks. Piotr Ściegienny. Wspominał tę podróż jako pierwszy etap uwolnienia z syberyjskiego zesłania: „Nie zatrzymując się ani we dnie, ani w nocy, pędziliśmy przez Krasnojarsk do Tomska całe 1500 wiorst. Strzegł Pan Bóg nas łaskawie i żadne nas niepowodzenie nie spotkało. W Tomsku siedliśmy na statek i rzeką Tom, następnie Obem w dół ku północy, a od ujścia Irtysza, który wpada do Obu, w górę, przeciw wody Irtyszem dotarliśmy do Tiumenia. Nie da się opisać potęga, nazwać można majestatyczna, biegu rzeki Ob, szerokości nie dającej się okiem pochwycić. Rozlew tej wiosny był niesłychany i goniliśmy wodą nad wierzchołkami drzew, lasów wodą zalanych. Dzięki niezmiernej czujności kapitana statku, który bez ustanku sterował dla uchronienia się niebezpieczeństwa zaczepienia się o jaką przeszkodę, nie ulegliśmy nijakiej przygodzie”.
Kalinowski pozostał w Permie prawie dwa lata, gdzie, jak pisał we wspomnieniach, bawiło „wówczas niezbyt wielu wygnańców. Najdostojniejszy ks. biskup Kasper Borowski, biskup żytomierski, skazany na wygnanie, gdyż stanął w obronie seminarium od wdzierstwa rządu. Miał w Permie w mieszkaniu swym kapliczkę dla odprawiania Mszy św., towarzyszyło mu dwóch księży z jego parafii”. Po prawie 10 latach zesłania, na skutek starań rodziny, a także zabiegów księcia Eugeniusza Lubomirskiego, który chciał powierzyć Kalinowskiemu wychowanie swoich dzieci, nastąpiło w 1874 r. uwolnienie. Józef nie mógł jednak wrócić w rodzinne strony, co było często kolejną karą. Udał się do Warszawy, gdzie spotkał się z braćmi, a później do Sieniawy koło Jarosławia, siedziby Lubomirskich. Stamtąd z nowym podopiecznym, księciem Augustem Lubomirskim, wyruszył do Paryża. We Francji zajmował się jego wychowaniem i formacją religijną do 1877 r., kiedy to wstąpił do zakonu karmelitów bosych w austriackim Grazu (młody Lubomirski poszedł w jego ślady i został salezjaninem). Po rocznym nowicjacie Józef złożył śluby zakonne i przyjął imię Rafał. W 1881 r. opuścił Austrię i przybył do klasztoru w Czernej koło Krzeszowic. Resztę życia poświęcił odnowie życia zakonnego, podupadłego lub w ogóle kasowanego na terenach Rzeczypospolitej pod rządami zaborców. Był wybitnym duszpasterzem, kaznodzieją i organizatorem, troszczył się o zakonników i swych dawnych wychowanków.
Ojciec Rafał utrzymywał kontakty z sybirakami, pozostał w ich wdzięcznej pamięci. Córka jednego z nich, Feliksa Zienkowicza, opowiadała: „Gdy przed nami z rzadka roztaczał wspomnienia z wędrówki etapem na Sybir, z ciężkich robót w warzelniach soli w Usolu lub z pobytu na osiedleniu, o Józefie Kalinowskim mówił zawsze z najwyższą czcią i umiłowaniem. Opowiadał o jego bezgranicznym zaparciu się siebie, o niezłomnym harcie ducha, o podtrzymywaniu słowem żarliwym i własnym przykładem słabszych duchowo towarzyszy niedoli i o tym, że wygnańcy otaczali Józefa Kalinowskiego poważaniem i ufnością jakby był kapłanem, choć żadnych wówczas święceń nie posiadał”. Benedykt Dybowski zaś takie wystawił mu świadectwo: „Jeśli kto może być uznany za świętego, to w pierwszym rzędzie śp. ks. Rafał. Jego tolerancja anielska, jego miłość ludzi, jego wyrozumiałość, jego uszanowanie dla obcych poglądów, czyniła z niego człowieka tej miary, jakiej dzisiaj nie spotykamy wśród ludzi pokolenia niniejszego”.
Polski papież Jan Paweł II dokonał na krakowskich Błoniach w 1983 r. beatyfikacji o. Rafała Kalinowskiego, a w 1991 r. w Rzymie jego kanonizacji. Można by rzec, że z syberyjskiego zesłania wyszli dwaj nasi wielcy święci – Rafał Kalinowski, patron sybiraków, a także Zygmunt Szczęsny Feliński (beatyfikowany w 2002 r, kanonizowany w 2009 r.), syn zesłanej na Sybir Ewy Felińskiej, który jako biskup Warszawy otrzymał po Powstaniu Styczniowym wyrok 20 lat zesłania do Jarosławia nad Wołgą.
*
Powyższy artykuł dr. Marka Klecela w całości ukazał się w miesięczniku "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" nr 110.
(AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" oraz po książki ukazujące naszą pełną wyzwań historię:
Prenumerata elektroniczna WPiSu na pierwsze półrocze 2025 roku (6 numerów)
Miesięcznik „Wpis” już od trzynastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.
Sybir. Dzieje polskich zesłańców XVIII–XX w.
Za co?! Pytanie to nieodparcie nasuwa się podczas czytania tej przejmującej książki. Tysiące Polaków, najlepszych synów swojego narodu, było zsyłanych na Sybir za umiłowanie własnego kraju, za walkę o jego wolność, za przywiązanie do wiary katolickiej. Wszelki sprzeciw wobec caratu karany był surowo; najczęściej właśnie wyekspediowaniem na tę nieludzką ziemię, skąd przeważnie nie było już powrotu.
Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.
Dlaczego? – ciśnie się na usta za każdym razem, kiedy zastanawiamy się nad historią Rosji oraz relacji polsko-rosyjskich. Dlaczego Rosja boi się Polski? Dlaczego państwa zachodnie od stuleci naiwnie wierzą w dobre intencje Moskwy? Dlaczego w dziejach Rosji jest aż do dziś tyle brutalności, przemocy i zacofania? Dlaczego krwiożerczo napadała na kraje, które uważała za słabsze; na przykład na Polskę w 1920 czy 1939 r., na Gruzję w 2008 r. albo na Ukrainę w 2022 r.
Polacy wierni i dzielni
Polacy – kim jesteśmy? Kim byliśmy? Kim powinniśmy być w przyszłości? O. prof. Marian Zawada od ponad 40 lat szuka odpowiedzi na te pytania. Szuka – i znajduje. Zastanawia się nad kondycją naszego narodu od momentu jego narodzin w X wieku po czasy najbardziej współczesne. I nieustannie jest pełen zachwytu nad duszą polską, nad jej zdolnością przetrwania nawet największych kataklizmów, nad jej niezłomnością.
Klęska imperium zła. Rok 1920
Tytuł książki mówi o klęsce „imperium zła”, nawiązując oczywiście do Związku Sowieckiego, który w roku 1919 wyruszył, aby unicestwić dopiero co odrodzoną Polskę, i na szczęście w roku 1920 poległ. Kulisy tej walki, nie tylko militarnej, ale także politycznej i społecznej, w sposób niezwykle wciągający odsłania prof.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.