Dopóki żyję, bić się będę za ojczyznę. 218. rocznica urodzin Emilii Plater

Nasi autorzy

Dopóki żyję, bić się będę za ojczyznę. 218. rocznica urodzin Emilii Plater

„Bóg mieczem wybawienia święte zbroi dłonie/ jak niegdyś Orleankę ku Francji obronie”, pisał Gaszyński o polskiej Joannie d’Arc. Emilia Plater według paryskiej ryciny z 1832 r. Fot. BJ „Bóg mieczem wybawienia święte zbroi dłonie/ jak niegdyś Orleankę ku Francji obronie”, pisał Gaszyński o polskiej Joannie d’Arc. Emilia Plater według paryskiej ryciny z 1832 r. Fot. BJ Stała się ikoniczną postacią Polki walczącej z bronią w ręku o wyzwolenie Rzeczypospolitej z rosyjskiej niewoli. Ta niezwykła dziewczyna świadomie wybrała twarde życie frontowego żołnierza, a jej talent dowódczy, osobista odwaga i niesamowity hart ducha, którym potrafiła zawstydzić niejednego oficera, przeszły do legendy Powstania Listopadowego. Adam Mickiewicz nazywał Emilię dziewicą-bohaterem, żołnierz-poeta Konstanty Gaszyński pisał o niej jako o aniele zesłanym przez Boga na pomoc walczącym o wolność Polakom. Poświęcił jej swoje strofy Antoni Edward Odyniec, nadając jej miano godnej „dziedziczki męstwa [Mickiewiczowskiej] ‘Grażyny’”.

Wiadomość o śmierci dzielnej Platerówny, której serce nie wytrzymało tragicznej wieści o upadku Warszawy, wstrząsnęła nie tylko jej rodakami. O bohaterskiej Polce rozpisywała się prasa węgierska, francuska, włoska, angielska, szwedzka, a nawet pruska (!). Powstawały o niej niezliczone utwory poetyckie i dzieła dramatyczne, artyści malowali jej portrety. W środowisku paryskiej Wielkiej Emigracji ukazywały się pierwsze jej biografie, pisane przez towarzyszy broni. Istotnie, Emilia Plater należy do najciekawszych postaci walecznych kobiet. Choć nie pierwsza stanęła do żołnierskiej walki za Polskę, stała się inspiracją dla kolejnych pokoleń patriotek.

Dzieciństwo i wczesna młodość

Pochodziła ze znakomitego rodu Broel-Platerów, od dawna osiadłego w Kurlandii i Inflantach Polskich. Urodziła się 13 listopada 1806 r. w Wilnie, kiedy wraz z sukcesami militarnymi cesarza Napoleona i powstaniem Księstwa Warszawskiego wydawało się, że nadchodzi moment odebrania szablą tego, „co nam obca przemoc wzięła”. Wczesne dzieciństwo Emilii naznaczone było cierpieniem, gdyż jej ojciec, hrabia Franciszek Ksawery Plater, znany był w całej Litwie z hulaszczego trybu życia. Nie stronił też od przemocy, co doprowadziło matkę Emilii, hrabinę Annę z von Mohlów, jedną z najznakomitszych litewskich dam, do zabrania córki od męża i szukania ocalenia w ucieczce. Zaopiekował się nimi Michał Plater, jeden z braci Franciszka Ksawerego. To on zastąpi bratanicy ojca, bowiem hrabia już nigdy się córką nie zainteresuje.

Emilia dorastała w pięknym pałacu stryja w Liksnie, szybko znajdując wspólny język z kuzynami Ludwikiem i Kazimierzem Bartłomiejem. Poznała też pozostałych stryjecznych braci, dorastając głównie w towarzystwie chłopaków, którzy bardzo ją polubili, rywalizując nawet o jej uwagę. Uczyła się u tych samych pedagogów, których hrabia Michał zatrudnił do kształcenia swoich synów. Była bystrą uczennicą. Opanowała bez trudu języki francuski i niemiecki, nieźle grała na fortepianie, pięknie śpiewała i tańczyła, a już prawdziwą jej pasją stały się historia i literatura. Już wówczas młodziutka hrabianka, poruszona dziejami walecznej Joanny d’Arc, zapragnęła także rycerskiej walki za ojczyznę i potrafiła być w tych młodzieńczych marzeniach konsekwentna. Znakomicie jeździła konno, towarzysząc kuzynom w brawurowych rajdach nawet do odległego Dyneburga. Trenowała też szermierkę i strzelanie z pistoletu, zadziwiając celnością strzałów. Wykazywała spore zdolności matematyczne, z powodzeniem konkurując z kuzynami, którzy po podjęciu nauki w wileńskich gimnazjach uchodzili za „szczególnie zdolnych do matematyki”. To wszystko nie pozostawało bez znaczenia dla przyszłego żołnierza, którym tak bardzo pragnęła zostać.

W latach 1818–1822 Emilia mocno przeżywała wolnościowy zryw Greków, walczących o wyzwolenie ojczyzny spod tureckiego panowania. Szczególne wrażenie zrobiła na niej dzielna postawa tamtejszej patriotki Laskariny Bubuliny (Boboliny), która wzięła udział w starciach z Turkami jako… dowódca greckiej floty; z należącego do niej okrętu wojennego „Agamemnon” oddano salwę armatnią jako sygnał do rozpoczęcia powstania. Był to też czas, w którym rozpoczęła się tajna działalność patriotyczna wileńskiej młodzieży w kołach filomatów i filaretów, do których należeli także kuzyni Emilii. Ideały filomackie i filareckie stały się bliskie młodej dziewczynie, która tym gorliwiej pracowała nad swoim wykształceniem. Namiętnie czytała kroniki polskie. Wielkie wrażenie zrobiły na niej wydane w 1822 r. debiutanckie Ballady i romanse Mickiewicza, a rok później Grażyna. Historia litewskiej księżnej, „niewiasty z wdzięków, bohaterki z ducha”, która „niewieście zabawy gardząc twardego imała się oręża”, aż w końcu oddała życie w walce o wyzwolenie Litwy spod krzyżackiego panowania, stała się ulubioną lekturą Emilii, która „dorastając marzyła o sławie polskiej i to w okresie, gdy inne dziewczęta marzą o swych przyszłych mężach” – pisał znający ją od dziecka Józef Straszewicz.

Dobra panienka Emilia

Emilia zainteresowała się także życiem ludu wiejskiego; wrażliwa na ludzkie cierpienie, z zaangażowaniem pomagała chłopom z liksnieńskich dóbr, przynosząc im leki oraz pieniądze. Pracując nad edukacją wiejskich dzieci, Emilia Plater prowadzi do boju swój oddział kosynierów. Obraz Jana Rosena. Fot. Wikimedia Emilia Plater prowadzi do boju swój oddział kosynierów. Obraz Jana Rosena. Fot. Wikimedia zyskała przydomek „dobrej panienki Emilii”. Nic dziwnego, że włościanie obdarzali ją sympatią i zaufaniem, a białoruska i litewska młodzież zaczynała pod jej wpływem rozumieć doniosłość polskiej sprawy narodowej. Emilia, podobnie jak wielu wówczas młodych Polaków z Korony i Litwy, odwiedzała wiejskie chaty, by zbierać i zapisywać melodie ludowe, które później odtwarzała na fortepianie. Nauczyła się nawet śpiewać na sposób ludowy, przejmująco wykonując lamentacyjne kobiece pieśni litewskie i białoruskie. Tańczyła też z dziewczętami tradycyjne tańce obrzędowe, do których ludność wiejska rzadko kiedy dopuszczała osoby spoza swojej społeczności, w tym wymagającą sporej zwinności lepietuchę. „Platerówna z tytułu usiłowań swoich i zamiłowania stanąć może obok znanych współczesnych sobie polskich folklorystów na Białorusi (…) m.in. Jana Czeczota”, pisał wybitny literaturoznawca Wilhelm Bruchnalski, profesor Uniwersytetu Lwowskiego.

Polska patriotka

W 1823 r. kuzyn Emilii Michał, uczeń wileńskiego gimnazjum, jako jeden z pierwszych filomatów jawnie dał wyraz swym patriotycznym przekonaniom, pisząc na tablicy „Niech żyje Konstytucja 3 maja!”. To odważne wystąpienie nie uszło uwadze carskich władz, od dłuższego czasu obserwujących wileńską młodzież. Na śledztwo przyjechał z Warszawy owiany złą sławą senator Nikołaj Nowosilcow. Jako pierwszy wpadł filareta Janek Czeczot, zadenuncjowany przez członka stowarzyszenia Jana Jankowskiego, który sypał swoich towarzyszy ku uciesze carskiego agenta. W ręce siepaczy wpadli więc Mickiewicz, Zan, Rukiewicz, Sobolewski i wielu innych, na których władze rosyjskie wydały wyjątkowo okrutne wyroki. Zan został zesłany do Orenburga, Mickiewicza i jego dziewiętnastu kolegów wywieziono w głąb Rosji. Michał Plater, aresztowany na samym początku śledztwa, został mimo hrabiowskiego pochodzenia przymusowo wcielony jako szeregowiec do karnego korpusu i wysłany na tereny Gruzji i Kirgizji. Powrócił na Litwę po siedmiu latach, trawiony ciężką chorobą psychiczną, która spowodowała jego przedwczesną śmierć na krótko przed wybuchem Powstania Listopadowego. Pamięć nieszczęsnego młodzieńca „ze szkół gwałtem w rekruty oddanego” uczcił Adam Mickiewicz w Dziadach części III.

Emilia głęboko przeżywała tragedię patriotycznej wileńskiej młodzieży, w tym kuzyna. Obawiała się także o los braci Michała – Lucjana i Ferdynanda, którzy prawdopodobnie z nakazu Nowosilcowa zostali oddani do Szkoły Podchorążych w Dyneburgu, gdzie na rozkaz cara Aleksandra I rozbudowywano wojskową twierdzę. Po roku 1824 Emilia często wyjeżdżała do Dyneburga. Tam, podobnie jak w warszawskiej podchorążówce, miał się zawiązać patriotyczny spisek, gdyż elewi nie mieli wątpliwości, że czeka ich służba w armii carskiej. Tymczasem Emilia, urodziwa panna na wydaniu, wpadła w oko rosyjskiemu gen. Kabłukowowi, naczelnemu inżynierowi kierującemu rozbudową twierdzy dyneburskiej. Bajecznie bogaty carski generał oświadczył się nawet o jej rękę. Odpowiedź pozbawiła go jednak złudzeń: „Nie! Jestem wszak Polką!”.

Odmowa nie wynikała wyłącznie z pobudek patriotycznych, gdyż dziewczyna kochała wówczas barona Dallwiga, młodego kapitana inżynierii, pochodzącego z Saksonii. Ów młodzieniec, zachwycony nie tylko jej urokiem osobistym, ale i horyzontami intelektualnymi, chętnie udzielał jej lekcji matematyki i strategii wojennej. Często też widywano ich na przejażdżkach konnych w liksnieńskim parku. Baron nigdy jednak nie odważył się jej oświadczyć, tak więc Emilia, przeczuwając być może swą przyszłą dziejową rolę, zadecydowała o rozstaniu z ukochanym. A może uznała, wzorem krakowskiej Wandy, że małżeństwo z Niemcem jest niegodne polskiej patriotki.

Ostatnim pogodnym wydarzeniem w życiu Platerówny była podróż do Warszawy i Krakowa, w którą wybrała się z matką latem 1829 r., albowiem wraz z nastaniem zimy umarł stryj Kasper Plater, a kilka miesięcy później – matka. Osierocona dziewczyna nie mogła liczyć na pomoc ojca, który był zajęty przygotowaniami do ślubu z nową narzeczoną. Był wrzesień 1830 r.

Powstanie Listopadowe

29 listopada wybuchło w Warszawie powstanie; 33-letni Piotr Wysocki poprowadził podchorążych do szturmu na koszary ułanów rosyjskich, inna zaś grupa spiskowców pod dowództwem Ludwika Nabielaka dokonała słynnego ataku na Belweder. Noc Listopadowa, mimo dramatu powstańców, nad którymi żaden z polskich generałów nie Maria Raszanowiczówna – towarzyszka broni i przyjaciółka Emilii Plater. Rycina z wydanej w 1832 r. w Paryżu książki poświęconej bohaterom Powstania Listopadowego. Fot. BJ Maria Raszanowiczówna – towarzyszka broni i przyjaciółka Emilii Plater. Rycina z wydanej w 1832 r. w Paryżu książki poświęconej bohaterom Powstania Listopadowego. Fot. BJ chciał objąć komendy, zakończyła się brawurowym zdobyciem Arsenału. Do podchorążych dołączył bowiem 4. pułk piechoty liniowej, odpierając atak rosyjskiego pułku wołyńskiego. W walce pod Arsenałem wzięła udział nazywana „warszawską Nike” pani Dembińska, która, zdobywszy karabin, wystrzeliła kilkakrotnie do Rosjan. Wieść o wybuchu powstania po kilku dniach dotarła do Wilna, mimo iż senator Nowosilcow robił wszystko, aby ją zataić, w obawie, że po Koronie ruszy do walki Litwa. „Wkrótce nie było już tajemnicą, że i wojsko należy do powstania. Wiadomość, że książę Czartoryski, Niemcewicz, Lelewel stanęli na czele ruchu, że Chłopicki ogłosił się dyktatorem, sprawiła powszechną i niewypowiedzianą radość. Osoby te budziły powszechne zaufanie” – zanotował w pamiętniku jeden z wileńskich studentów. „Wszyscy mieli dość rządów i terroru Nowosilcowa” – uderzał w podobny ton Ignacy Domeyko. „Inaczej obchodzono teraz święta Bożego Narodzenia (…) Nie zabawa i wylanie uczuć rodzinnych było celem spotkań. (…) Młodzież schadzała się nocami w Wilnie, starsi i młodsi patrioci zjeżdżali się na narady, zapaleńsi już zbierali broń, lali kule, dobierali konie na partyzantkę”.

Eskalacja patriotycznych nastrojów na Litwie nie uszła uwadze władz rosyjskich, które zarządziły ostre pogotowie i ściągnięcie do Wilna silnych oddziałów wojska. Nastąpiły prewencyjne aresztowania osób znanych z patriotycznej postawy, masowe przeniesienia oficerów Polaków z Korpusu Litewskiego w głąb Rosji, a także konfiskata broni (nawet myśliwskiej). W końcu ogłoszono w całej Litwie stan wojenny i karę śmierci za jakikolwiek przejaw oporu wobec władzy. Jednak mimo tych represji i obecności wojsk rosyjskich utworzył się w Wilnie Komitet Rewolucyjny (Powstańczy), a młodzież ze Szkoły Podchorążych w Dyneburgu w ścisłej tajemnicy przygotowywała się do zbrojnego wystąpienia przeciwko Rosji. Cała Litwa oczekiwała w napięciu na przybycie Wojska Polskiego z Królestwa…

Panna w Powstaniu

W tym czasie Emilia kontynuowała wędrówki po żmudzkich i litewskich wsiach. Najprawdopodobniej prowadziła nabór ochotników do powstania wśród wiejskiej młodzieży, której groziło pobranie „w rekruty” do armii carskiej. Jako pierwsza do walki z Imperium Rosyjskim ruszyła Żmudź. W lutym 1831 r. w powiecie telszewskim rozpoczął działalność pierwszy chłopski oddział powstańczy pod dowództwem szlachcica Borysewicza i włościanina Giedryma. Sztandarową pieśnią tego zrywu stała się żmudzka wersja Mazurka Dąbrowskiego („Jeszcze Polska nie zginęła, gdy Żmudzini żyją / I Żmudź walkę rozpoczęła, gdy się w Polsce biją”), której autorstwo przypisywano Platerównie, choć ona sama nigdy się do tego nie przyznała. Emilia była wówczas w kontakcie ze swoimi kuzynami i ich kolegami z dyneburskiej Szkoły Podchorążych. Wspólnie układali plan opanowania twierdzy i przystąpienia do powstania. W lutym 1831 r., kiedy Lucjan i Ferdynand w towarzystwie jednego z kolegów z podchorążówki przyjechali pod pozorem zapustów do Liksny, nastąpiła podniosła uroczystość zaprzysiężenia powstańców. Młodzieńcy obiecali, iż w momencie, kiedy oddział powstańczy podejdzie pod Dyneburg, podchorążowie skierują bagnety przeciwko rosyjskiej załodze twierdzy, po czym dokonali aktu pasowania Emilii na Rycerza-Pannę.

25 marca, w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, Platerówna, pragnąc uchronić swoich najbliższych przed prześladowaniami władz carskich, wydała oświadczenie, iż walka z bronią w ręku przeciwko imperium była jej samodzielną decyzją: „Świadczę (…), iż mnie do kroku dziś przedsięwziętego nikt nie namawiał (…) Byłam powodowana miłością do ojczyzny (…) Od wielu lat ta myśl, niezwyczajna młodym pannom, ciągle mnie zaprzątała”. Tego samego dnia obcięła piękne długie włosy, przywdziała męski strój, uzbroiła się w pistolety, strzelbę i sztylet, po czym w towarzystwie przyjaciółki Marii Prószyńskiej, która także postanowiła pójść do powstania, udała się do Dusiat. Oczekiwali tam na nią kuzyni – Cezary i Władysław, oraz zwerbowany przez nią oddział zebrany w kościele. Po uroczystej Mszy świętej Emilia wygłosiła płomienną mowę do swoich żołnierzy: „W Polsce i na Litwie już się bracia biją, by zostać wolnymi, trzeba więc poprzeć bratnie usiłowania i wypędzić wroga z kraju”. Ruszając do walki, Emilia miała pod swoją komendą znaczny oddział składający się z 280 strzelców, 60 jeźdźców i kilkuset kosynierów. Jej adiutantem została Marysia Prószyńska.

29 marca Emilia wyruszyła ze swoim powstańczym hufcem ku Dyneburgowi, zajmując po drodze obsadzoną rosyjską załogą stację pocztową Dangiele. W Wielką Sobotę 2 kwietnia poprowadziła żołnierzy do zwycięskiej walki z kompanią piechoty rosyjskiej pod Ucianami, zmuszając nieprzyjaciela do ucieczki. W Poniedziałek Wielkanocny 4 kwietnia Platerówna uderzyła na jedną z kolumn korpusu gen. Schirmana, odbijając Rosjanom Jeziorosy, po czym „zwyczajem praktykowanym za czasów Rzeczypospolitej wpisała do ksiąg ziemskich i sądowych akt powstania”. Wiedząc, iż na Litwie formują się kolejne powstańcze oddziały, Emilia kontynuowała marsz na Dyneburg. Niestety, zaalarmowany przez gen. Schirmana komendant twierdzy wzmocnił załogę. Odkrył też prawdopodobnie spisek polskich podchorążych, bowiem 10 kwietnia wydał rozkaz wysłania ich do armii gen. Dybicza, walczącej przeciwko powstańcom w Królestwie. Na szczęście Lucjanowi i Ferdynandowi Platerom oraz ich kolegom udało się zdezerterować i dołączyć do powstańczych oddziałów.

Tymczasem 19 kwietnia oddział Emilii stoczył drugą bitwę z korpusem gen. Schirmana pod Ucianami; tym razem Platerównie i jej żołnierzom groziło wzięcie w dwa ognie, bowiem od strony Dyneburga zbliżał się kolejny rosyjski oddział. Ostrzeżona przez chłopów, Emilia uderzyła jako pierwsza na korpus Schirmana, „wykazując nie tylko dzielność żołnierską i dowódczą, ale i brawurę” – jak pisał jej towarzysz broni, Józef Straszewicz. Udało jej się zaskoczyć i pokonać Rosjan, jednak jej oddział poniósł duże straty. Stało się jasnym, że opanowanie Dyneburga jest niemożliwe. Emilia połączyła się wówczas z oddziałem swego kuzyna Cezarego; razem walczyli pod Imbrodami, ponownie pod Jeziorosami i pod Kaletami. 25 kwietnia Emilia i Cezary uderzyli na gen. Schirmana i po krwawej walce odebrali mu Onikiszty, ponosząc jednak ciężkie straty. Prawdopodobnie ciężkie rany odniosła wówczas Marysia Prószyńska, którą pozostawiono pod opieką miejscowych chłopów; nie wiadomo, czy przeżyła. Przeciwko litewskim powstańcom wyruszyły kolejne silne korpusy rosyjskie: od strony Szawel gen. Pahlen, zaś z Kowna generałowie Offenberg, Malinowski i Sulima. Emilia, rozdzielona z oddziałem Cezarego pod Onikisztami, przedarła się do oddziału hrabiego Karola Załuskiego, który jako wódz połączonych sił powstańców litewskich zamierzał poprowadzić uderzenie na Wilno.

Przybycie bohaterki do obozu hr. Załuskiego pod Poniewieżem wywołało niebywały entuzjazm wśród powstańców. Jednak dowódca, nie chcąc narażać młodej dziewczyny na dalsze trudy, postanowił odesłać ją do domu. Nic jednak nie było w stanie odwieść Platerówny od raz powziętego postanowienia. Przydzielono ją zatem do oddziału strzelców wiłkomirskich pod dowództwem hr. Leona Potockiego, gdzie nastąpiło wzruszające spotkanie z kuzynami Lucjanem i Ferdynandem. Niedługo później nadeszła wiadomość o nadciągających w stronę Poniewieża silnych rosyjskich oddziałach generałów Sulimy, Malinowskiego i Offenberga. Hrabia Załuski zwinął zatem obóz i forsownym 24-godzinnym marszem posunął się ku Prystowianom. Niestety, gen. Sulima podążał tuż za powstańcami, zmuszając ich 3 maja między Prystowianami, Szadową i Besajgołą do przyjęcia bitwy. Emilia, wraz z oddziałem strzelców i akademików wileńskich hr. Potockiego, znalazła się na wysuniętej pozycji obronnej, kilkakrotnie celnie ostrzeliwując atakującą rosyjską piechotę. „Powstańcy zagrzani męstwem Platerówny, która z zimną krwią i pogardą śmierci biła do nieprzyjaciół, mimo rzęsistego ognia rzucili się naprzód. Dzielnie wsparci przez strzelców Kossowskiego przerwali oskrzydlający manewr wroga”.

Powstańcy ponieśli jednak wielkie straty i zostali zmuszeni do odwrotu, podczas którego wyczerpana walką Emilia straciła przytomność i spadła z konia. Przed rosyjską niewolą uratował ją towarzysz broni, wileński student Michał Pietkiewicz, który wywiózł ją w bezpieczne miejsce. Po krótkim odpoczynku w chłopskiej chacie dziewczyna zebrała 40 zabłąkanych w lasach litewskich powstańców i ponownie przedarła się do obozu hr. Załuskiego pod Rosieniami. Wobec przegranej bitwy pod Prystowianami hrabia postanowił rozdzielić swoje siły na mniejsze oddziały i kontynuować walkę partyzancką. Emilia znalazła się ponownie wśród strzelców wiłkomirskich, z którymi 17 maja wzięła udział w odbiciu Wiłkomierza z rąk rosyjskich. Tu spotkała Marię Raszanowiczównę, żołnierza ochotniczego oddziału Juliusza Grużewskiego, która także postanowiła walczyć za ojczyznę z bronią w ręku. Wraz ze swoimi oddziałami dołączyły do oddziału Konstantego Parczewskiego, z którym walczyły pod Meszajgołą. Emilia uratowała podczas odwrotu część rozbitego oddziału jazdy, którą wyprowadziła spod rosyjskiego ostrzału i przeprowadziła do lasu.

Z odsieczą walczącej Litwie wyruszył z Królestwa gen. Dezydery Chłapowski, prowadząc po drodze zwycięskie starcia z rosyjskimi oddziałami. Wiadomość o nadejściu regularnego wojska polskiego wywołała niebywały entuzjazm wśród litewskich powstańców; kto mógł, przedzierał się ku polskiemu korpusowi. Za Gabrielowem przyprowadziła generałowi swój oddział i Platerówna, która, rozdzielona z Parczewskim po przegranej bitwie pod Meszajgołą, zebrała rozproszonych powstańców i doprowadziła ich do polskich oddziałów. Chłapowski uprzejmie przywitał waleczną hrabiankę, jednak i on radził jej powrót do domu. „Generale! – odrzekła wówczas Emilia – postanowiłam być żołnierzem i walczyć o wyzwolenie ojczyzny dopóki Polska nie odzyszcze zupełnej wolności!”. Tym stwierdzeniem całkiem podbiła surowego dowódcę, który mianował ją kapitanem 2. kompanii sformowanego 25. pułku piechoty litewskiej. Dowódcą pułku został major Stanisław Macewicz, o którym powiadano, że z miejsca zakochał się w Platerównie, ale nigdy nie naraził jej honoru. Wydawało się, że powstanie na Litwie zakończy się Kuzyn Emilii Lucjan Plater (drugi z lewej) z kolegami z dyneburskiej Szkoły Podchorą- żych. To oni przygotowywali tajny plan przejęcia carskiej twierdzy. Fot. Polona Kuzyn Emilii Lucjan Plater (drugi z lewej) z kolegami z dyneburskiej Szkoły Podchorą- żych. To oni przygotowywali tajny plan przejęcia carskiej twierdzy. Fot. Polona pełnym sukcesem, bowiem na odsiecz powstańcom wyruszył też gen. Antoni Giełgud, który jako starszy rangą objął naczelne dowództwo. Nie wiedziano wówczas ani o klęsce pod Ostrołęką, ani o tym, iż na Litwę maszerują aż trzy potężne rosyjskie armie: od Witebska gen. Tołstoj, od Inflant gen. Pahlen, a od Merecza – gen. Kuruta…

Obrona Kowna

Emilia pod komendą mjr. Macewicza została odkomenderowana do Kowna, gdzie powierzono jej zadanie szkolenia oddziałów ochotniczych. Spotkała wówczas brata Adama Mickiewicza, Franciszka, który wstąpił jako ochotnik do armii gen. Chłapowskiego. Niestety, krwawo odparty przez Rosjan szturm gen. Giełguda na Wilno stał się początkiem upadku powstania na Litwie. Po klęsce powstańcy wycofywali się w stronę Kowna, na które od strony Wilna wyruszył gen. Malinowski, zaś od Augustowa – gen. Tołstoj. Emilia wykazała się dzielną postawą podczas obrony Kowna. Kiedy stało się jasnym, że utrzymanie miasta jest niemożliwe, osłaniała wraz ze swoją kompanią most na Wilii – jedyną drogę odwrotu powstańców, którym w niewoli rosyjskiej groziła pewna śmierć. Tu ponownie straciła przytomność z wyczerpania i spadła z konia. Uratował ją major Macewicz, który posadziwszy ją przed sobą na siodle, przedarł się przez atakujących kozaków do lasu. Ostatnim aktem upadającego powstania na Litwie był krwawo odparty przez Rosjan szturm na Szawle. Tu Emilia i Marysia wykazały się wielką odwagą podczas odwrotu, kiedy eskortowany przez nie tabor z kasą pułkową i rannymi wpadł w rosyjską zasadzkę. Tylko dzięki ich dzielnej postawie udało się wyrwać tabor z pułapki i przedostać do Kruszan, gdzie wycofały się główne siły gen. Giełguda. Był 9 lipca 1831 r. W Koronie, mimo majowej klęski pod Ostrołęką, trwała walka z carskim imperium. Oddziały gen. Chłapowskiego na mocy rozkazu gen. Giełguda miały przedzierać się ku Telszom.

Upadek powstania i śmierć

Mimo skrajnie trudnej sytuacji wielu oficerów i żołnierzy liczyło na to, iż Chłapowski, zdolniejszy i energiczniejszy od Giełguda, poprowadzi ich do głównej armii polskiej pod Warszawą. Nikt bowiem nie myślał o zaprzestaniu walki. Kiedy doprowadziwszy swoje wojsko do granicy pruskiej generał oświadczył jednak, iż jedynym ratunkiem jest złożenie broni przed Prusakami, podwładni nie kryli oburzenia. Kapitan Platerówna uznała tę decyzję za zdradę sprawy narodowej: „Lepiej by było umrzeć z chlubą, aniżeli kończyć z tak haniebnym upokorzeniem!” – zawołała. Nie zamierzała podporządkować się rozkazowi: „Szczęśliwej drogi jenerale! Jedź sam. Co do mnie – dopóki iskrę życia czuć będę w piersiach – bić się będę za ojczyznę”. 13 lipca oddziały polskie przekroczyły granicę pruską; żołnierze płakali, niszczyli broń, zaś kapitan Stefan Skulski w akcie rozpaczy wypalił z pistoletu do gen. Giełguda, zabijając go na miejscu. Emilia nie była świadkiem tego dramatu, bowiem wraz z Marysią i kuzynem Cezarym, klucząc pomiędzy rosyjskimi oddziałami, przedzierali się ku Warszawie. Tego samego dnia dotarli do granicy z Królestwem.

Trudy bojowe, wędrówka przez bagna i lasy, głód i nieustanna obawa przed rosyjską niewolą poważnie podkopały zdrowie Emilii. Jedenastego dnia morderczej wędrówki dostała gwałtownej gorączki i straciła przytomność. Cezary i Maria zanieśli ją do chaty leśnika, gdzie Emilia prosiła, aby ją zostawili, a sami „szli dalej służyć ojczyźnie, której jednak mogą być pożyteczni”. Cezary zdążył poprosić okoliczną rodzinę szlachecką Abłamowiczów z Justianowa, aby przyjęli jego kuzynkę pod swój dach. Tam też przewieziono Emilię i sprowadzono do niej lekarza. Marysia przez pewien czas z nią została, zaś Cezary wyruszył ku Warszawie.

Abłamowiczowie wiedząc, kim jest chora dziewczyna, ukrywali jej tożsamość przed odwiedzającymi ich dworek gośćmi. Emilia uchodziła za pannę Korawińską, nauczycielkę ich dzieci. Kiedy powróciła nieco do zdrowia, siedmioletni Józio i czteroletnia Anielka istotnie zostali jej uczniami; uwielbiali swoją guwernantkę, a i sama Emilia bardzo lubiła ich towarzystwo. Kiedy do Justianowa dotarła tragiczna wieść o upadku Warszawy i bohaterskiej śmierci gen. Sowińskiego na szańcach Woli, gościnni gospodarze robili wszystko, aby Emilia nie dowiedziała się o tym. Obawiano się o jej nadwątlone zdrowie. Nie wiedząc o klęsce powstania, Emilia wysłała list do ciotki, który zakończyła wymownym stwierdzeniem: „Los mój od losu Polski zależy”.

Bolesna prawda dotarła w końcu do Emilii. „Wieść ta była dla bohaterki ciosem śmiertelnym. Ugodzona nim w samo serce męczyła się jeszcze przez kilka tygodni, ale było to już tylko powolne konanie” – wspominał po latach jej dawny uczeń. Emilia Platerówna opatrzona świętymi sakramentami odeszła na wieczną wartę do Pana w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia 1831 r. Miała zaledwie 25 lat.

*

Powyższy artykuł dr Moniki Makowskiej ukazał się w miesięczniku WPiS nr 120. Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o ważnych postaciach w naszej historii:

Żółkiewski. Pogromca Moskwy – biografia

Żółkiewski. Pogromca Moskwy – biografia

Wojciech Polak

Gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów.

Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego

Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego

 

Niezmierzone jest bogactwo polskiej historii! Gdyby jednak oprzeć się tylko na przekazach medialnych, to nasze dzieje wyglądałyby mizernie i siermiężnie. Tak samo szkolne lekcje historii wieją nudą dzięki zubożonym do minimum zakresom nauczania oraz wyjątkowo prymitywnym podręcznikom. Historia w szkołach odarta została z narracji, z autorytetów, a przede wszystkim z bohaterstwa i patriotyzmu.

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość

Czesław Ryszka

Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach.

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Jolanta Sosnowska

Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Czesław Ryszka

Któż nie słyszał o męczenniku niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem, który dobrowolnie oddał życie za współwięźnia? Jest to wiedza niemal powszechna, gorzej z głębszą znajomością obfitującego w niezwykłe zdarzenia życia tego świętego. Był to człowiek o nadzwyczajnej sile wewnętrznej i niezwykle przenikliwym umyśle.

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

Jolanta Sosnowska

Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

Kościuszko - bohater dwóch kontynentów

Kościuszko - bohater dwóch kontynentów

Janusz Wesołowski

.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.