Ta wojna jest blisko. Kilkanaście kilometrów od polskiej granicy znajdują się w pełni uzbrojone posterunki wojskowe, a w nich żołnierze gotowi walczyć z rosyjskim najeźdźcą aż do śmierci. Ale oprócz geografii chowa się w bliskości tej wojny jeszcze inna, upiorna prawda. Niemiłosiernie bombardowana charkowska dzielnica Sałtiwka łudząco przypomina przecież blokowiska łódzkiego Widzewa czy warszawskiego Ursusa. Tak więc serce podpowiada mroczne pytanie: czy wojna taka może rozgorzeć w Polsce? Umysł nie pozostaje dłużny tym rozważaniom – Rosjanie ćwiczyli przecież już atak nuklearny na Warszawę. Wrogość do Polski wpisana jest w ideologię rosyjskiego imperium.

Reportaż wojenny Jakuba Maciejewskiego jest lekturą nie tylko niezwykle wciągającą, ale także do bólu prawdziwą i pouczającą. Autor książki dotarł na front jako jeden z pierwszych i spędził tam – z przerwami – ponad 140 dni. Doświadczył rzeczy, które nam – Polakom XXI wieku – wydawały się już niemożliwe. Przeżył koszmar donbaskiego frontu, trwał z mieszkańcami Kijowa podczas bombardowań, widział ślady rosyjskiego ludobójstwa dokonanego w Iziumie. Na tak zwanych drogach życia stał się świadkiem niezwykłej odwagi ukraińskiej ludności cywilnej, zaś w Jagodnem trafił na świeże ślady obozu koncentracyjnego, w którym Rosjanie mordowali Ukraińców.

I choć nieraz łzy złości, rozpaczy i bólu uniemożliwiały mu pisanie, to jednak Jakub Maciejewski relacjonuje tę wojnę szczerze i bezpośrednio. Słowo jest uzupełnione obrazem, który nieraz staje się najmocniejszą formą przekazu. Blisko 80 ilustracji zamieszczonych w tej książce domyka klamrą brutalny krajobraz po rosyjskiej inwazji. Co ważne, ta książka jest również ostrzeżeniem. Przez kilka dekad wierzyliśmy w naiwną bajeczkę o lepszych i bezpieczniejszych czasach. Co jeśli zachodnim politykom morderstwa w Irpieniu czy bombardowania szpitali i przedszkoli nie przemówiły do rozsądku? Czy będzie inaczej, gdyby to Polska stała się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji? Czy nie znajdzie się jakieś wygodne usprawiedliwienie, by reakcję krajów zachodnich opóźnić?

Perspektywa polska wraca w tej książce często. Autor zauważa, że jego polskość otworzyła mu na Ukrainie wiele drzwi, które dla innych pozostały zamknięte. Każdy z oficerów i żołnierzy podkreślał wobec niego swoją dozgonną wdzięczność za serca i drzwi, które zostały otwarte w Polsce dla ich matek, żon, dzieci i starców. Czy może się to stać fundamentem odbudowy idei starej i wielkiej Rzeczypospolitej – pomimo niezwykle trudnej historii najnowszej? Również na to pytanie Autor książki szuka odpowiedzi.

Biogram autora 

Wstęp

CZĘŚĆ PIERWSZA

NAJPRAWDZIWSZA WOJNA

Rozdział I • Wtargnięcie

Rozdział II • Ukraina się broni

CZĘŚĆ DRUGA

DONBAS, CZYLI PIEKŁO

Rozdział III • Ludzie bez nadziei

Rozdział IV • Wybuchy w Donbasie

Rozdział V • Ucieczka z Donbasu

CZĘŚĆ TRZECIA

RZECZPOSPOLITA

Rozdział VI • Zmartwychwstanie Rzeczpospolitej

Rozdział VII • „Ogniem i mieczem”

Znamy tę wojnę od dekad

Zakończenie

 

 

Czy to się zdarzyło naprawdę? Kiedy o 2.00 w nocy biegłem przez ostrzeliwane rosyjskimi rakietami miasto Słowiańsk w Donbasie w asyście grupki ukraińskich żołnierzy z pewnej doborowej jednostki, myślałem, że to okropny sen. Po prawej stronie płonęły budynki, ogień skwierczał i łopotał płomieniami, a ze środka dobywały się ludzkie krzyki bólu i przerażenia. Gdzieś dalej słychać było eksplozje, my zresztą przed chwilą zostaliśmy zbudzeni wielkim wybuchem, przez który szkła wyleciały z okien, a nasz budynek zadrżał od fundamentów po sam dach. Zmierzaliśmy szybko w stronę potężnego schronu zlokalizowanego, na szczęście, całkiem niedaleko. Później wojskowi kompani opowiadali z uznaniem, że „dziennikarz Polak się nie bał”, ale nie wiedzieli, że ja po prostu nie wierzyłem w to, co widzę. Czułem się, jakbym oglądał film, który zaraz wyłączę jednym kliknięciem na klawiaturze komputera. Czy to możliwe bowiem, by w 2022 roku na europejskie miasta bomby spadały tak jak na Warszawę w 1939 roku czy Londyn w 1940 roku? Czy ulice Charkowa, Bachmutu i Słowiańska mogą wyglądać tak jak niektóre dzielnice powstańczej Warszawy jesienią 1944 roku? Czy po przeczytaniu powieści Remarque’a „Na Zachodzie bez zmian”, ktoś może uwierzyć później, że siedzi w podobnych okopach w XXI wieku i przygląda się pozycjom wroga umiejscowionym kilkaset metrów dalej? Albo zbrodnie rosyjskie – czy naprawdę widzieliśmy przed chwilą masowe groby w Buczy i pod Iziumem, czy może staliśmy w Katyniu zaraz po odkryciu miejsc zbrodni kilkadziesiąt lat wcześniej? Rosjanie kradną muszle klozetowe i zegarki? To się dzieje? Przecież to dziadek opowiadał mi o takich sytuacjach ze swojej młodości, ale on zmarł dwa miesiące po wybuchu tej wojny, a przeżył II wojnę światową – gdzie więc znalazłem się ja i skąd są moje reportaże?

Co tutaj zaszło? Czy historia się poplątała i zrobiła nam niezapowiedzianą powtórkę? A może daliśmy się uśpić wygodnemu życiu w kawiarniach, restauracjach i na wycieczkach i uwierzyliśmy, że nasze czasy są lepsze niż poprzednie, takie bardziej ludzkie czy humanitarne? Czy Rosja zagrała nam straszliwą melodię ludobójstwa jako łabędzi śpiew totalitaryzmów, czy może właśnie przypomniała, że państwowe ideologie potrafiły, potrafią i w przyszłości też będą potrafić zabijać, niszczyć i przesiedlać tysiące ludzi na wybrane przez aparat urzędniczy terytoria?

Ta wojna odbywa się całkiem blisko. Nie tylko w tym sensie, że kilkanaście kilometrów od Przemyśla stoją już pierwsze posterunki gotowe bronić się przed atakiem rosyjskich dywersantów, nie tylko dlatego, że to nasz wschodni sąsiad został napadnięty przez dziką hordę złożoną zarówno z zachłannych etnicznych Rosjan, jak i ze skośnookich Tuwińców, Buriatów i Jakutów, dziwiących się na widok czajnika elektrycznego, i nie tylko dlatego, że już w pierwszych miesiącach od inwazji kilka milionów uchodźców przyjechało do naszego kraju szukać schronienia przed bombami. W bliskości tej wojny jest jeszcze inna, upiorna prawda. Gdy charkowska dzielnica Sałtiwka, na którą w marcu codziennie spadało kilkadziesiąt rakiet, tak bardzo przypomina blokowiska łódzkiego Widzewa czy warszawskiego Ursusa, gdy wsie pod Czernihowem, przez które przemykały rosyjskie czołgi, są tak podobne do wsi Podlasia i Podkarpacia, gdy pociski Putina spadają na cmentarz wojskowy w Piatichatkach, gdzie leżą także polscy oficerowie, serce podpowiada mroczne pytanie: czy taka wojna jest możliwa nad Wisłą? Umysł nie pozostaje dłużny tym rozważaniom – znane są przecież dokumenty rosyjskie, w których wojenne scenariusze dotyczą Polski – zwłaszcza Przesmyku Suwalskiego, ale także Ciechanowa, Warszawy, Białegostoku. W 2009 i w 2013 roku w ramach manewrów „Zapad” Rosjanie ćwiczyli już atak nuklearny na Warszawę. W ideologię rosyjskiego imperium wpisana jest wrogość do Polski, a święto 6 listopada, czyli obchody rocznicy wyrzucenia Polaków z Kremla w 1612 roku, są tego jaskrawym, choć nie jedynym dowodem.

Ktoś może nie wierzyć, że Kreml podniesie rękę tak daleko na Zachód. Przecież jesteśmy członkiem NATO! Ale wiemy, że przez ostatnie ćwierć wieku Moskwa eskalowała wojny coraz to poważniejsze w randze międzynarodowej – wysadzała swoje bloki mieszkalne w ramach prowokacji FSB, zabijała ludność cywilną w będącej częścią jej imperium Czeczenii, potem wysłała swoje czołgi na stolicę Gruzji, później hybrydowo sięgnęła po Krym i Donbas, a teraz – znów krok dalej, szczebel wyżej – zaatakowała Ukrainę, czyli największe państwo w Europie. W akompaniamencie wojennych wybuchów rosyjski parlament rozważa „anulowanie niepodległości” państw bałtyckich, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow grozi wojną jądrową, a Putin w tym samym przemówieniu, w którym zapowiedział zniszczenie Ukrainy, wspomina też o Polsce, która powinna być wdzięczna Związkowi Sowieckiemu za Ziemie Odzyskane. 

Sygnałów ostrzegawczych dla Polski jest jeszcze więcej. Jeden z głównych sponsorów rosyjskich zbrojeń okazał się pogodzony z potencjalną klęską Ukrainy i rosyjskimi zbrodniami na ludności cywilnej. Niemcy – wbrew polskim ostrzeżeniom i amerykańskim sankcjom – dopięły swego i w styczniu 2022 roku we współpracy z firmami Kremla ukończyły budowę drugiej nitki Gazociągu Północnego (Nord Stream II). Miesiąc później Putin mógł już rozpocząć wojnę. Berlin, mający w swojej nieodległej karcie zbrodnie narodowego socjalizmu, do tej pory ociąga się i sabotuje pomoc dla ofiar kolejnej, tym razem rosyjskiej, odsłony nazizmu. Jeśli kanclerzowi Scholzowi morderstwa w Irpieniu czy bombardowania szpitali i przedszkoli nie przemówiły do rozsądku, by przekazał ciężki sprzęt na Ukrainę, to co przemówi do naszych europejskich „sojuszników”, gdy czołgi Putina i Łukaszenki ruszą przez Suwałki w stronę Obwodu Kaliningradzkiego? Myślicie, że nie znajdzie się wygodne usprawiedliwienie, by reakcję Niemiec czy Francji opóźnić?

Bardzo trudno przemóc się w sobie, by to naprawdę zrozumieć – tuż obok nas najprawdziwsi zbrodniarze z największego państwa świata napadli na naszego sąsiada, by rabować, gwałcić i zabijać, by zniszczyć cały naród, którego w Moskwie się po prostu nie uznaje. W miastach na wschodzie i południu Ukrainy krajobrazy są takie jak ze wspomnień naszych dziadków z I i II wojny światowej, a my przez kilka dekad wierzyliśmy w naiwną bajeczkę o lepszych i bezpieczniejszych czasach. 

W przepracowaniu tych krwawych scen pomagają jasne punkty na mapie ludzkiej natury – ukraińscy żołnierze, którzy gryzą ziemię 1 000 km od domu, by nie wpuścić barbarzyńców do swojej ojczyzny, pełne fantazji zagrywki ludności cywilnej wspierającej „swoich chłopców”, wolontariusze, którzy w godzinie próby odkryli w sobie dzielność równą bohaterom powieści, od której płonęły nam policzki podczas lektury. Tak, na tej wojnie także czyste dobro pokazało swoje oblicze – a walka ze złem nadal trwa. Mam nadzieję, że niniejszy reportaż pozwoli zajrzeć głębiej w naturę jednego i drugiego, a dla nas wszystkich będzie ostrzeżeniem i pomoże uniknąć najgorszego losu.

Opinie o produkcie (1)

Rewelacyjny reportaż, wczoraj skończyłam lekturę:https://ladymakbet33.blogspot.com/2023/03/wojna-ludzie-ludziom-zgotowali-ten-los.html

7 marca 2023
do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl