"Zobaczyłem ściekającą mi z ręki krew". 43. rocznica pacyfikacji kopalni „Wujek”

Nasi autorzy

"Zobaczyłem ściekającą mi z ręki krew". 43. rocznica pacyfikacji kopalni „Wujek”

Zomowcy nie dopuszczali karetek na teren kopalni, rannych wynosili za bramę koledzy. Fot. z książki Zomowcy nie dopuszczali karetek na teren kopalni, rannych wynosili za bramę koledzy. Fot. z książki "Nikczemność i honor", wyd. Biały Kruk. Kopalnia „Wujek” w Katowicach strajkowała od 13 grudnia 1981 r. Na czele Komitetu Strajkowego stał Stanisław Płatek. Sformułowano postulaty: uwolnienie przewodniczącego Komitetu Zakładowego „Solidarności” Jana Ludwiczaka, odwołanie stanu wojennego, przywrócenie działalności Związku i zrealizowanie porozumienia z Jastrzębia. Górnicy podjęli przygotowania do obrony, m.in. zaopatrzyli się w metalowe dzidy, kamienie, cegły, styliska do łopat. Zbudowali też barykady i zaspawali bramy. 16 grudnia 1981 r. do strajkujących przybył dyrektor wraz z przedstawicielami wojska. Podczas rozmów płk Piotr Gębka dał górnikom godzinę na opuszczenie zakładu. Nim jednak owa godzina minęła, rozpoczęto interwencję siłową. Najpierw przy użyciu armatek wodnych i gazów Grudzień 1981 r. Funkcjonariusze ZOMO i żołnierze Ludowego WP dokonali masakry górników z kopalni „Wujek” protestujących przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Fot. z książki Grudzień 1981 r. Funkcjonariusze ZOMO i żołnierze Ludowego WP dokonali masakry górników z kopalni „Wujek” protestujących przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Fot. z książki "Nikczemność i honor", wyd. Biały Kruk. łzawiących rozproszono stojące przed bramą kobiety i dzieci. Potem do akcji weszły czołgi, które zaczęły forsować mur. Przez utworzone wyrwy na teren kopalni wtargnęła milicja. Z helikopterów i wyrzutni naziemnych wystrzeliwano w stronę górników petardy z gazami. Dochodziło do gwałtownych starć górników z zomowcami. Tuż po godzinie 12.30 milicjanci zaczęli strzelać ostrą amunicją. Jeden z górników wspominał:

I w momencie, kiedy nikt się właściwie tego nie spodziewał, bo spodziewano się raczej, że ponownie ruszą zomowcy, usłyszałem strzały ślepakami, bo nie zauważyłem, żeby ktoś padł. W dodatku cały czas był rzucany gaz, tak że człowiek miał oczy załzawione i nie było dokładnego przeglądu sytuacji. Kiedy chmura tego gazu spadła, zauważyłem leżącego człowieka. Dla mnie strzał obronny jest wtedy, kiedy człowiek, broniąc się, naciska spust i sieje magazynek do końca. A to były krótkie serie, nawet strzały pojedyncze. Dowodem tego może być, że kiedy wyskoczyłem zza tego winkla do leżącego, nawet nie wiem, kto to był, najpierw dostałem petardą, a pochylając się nad nim, właśnie pocisk. Momentalnie odskoczyłem za róg, a w tym momencie tego naszego kolegę zabrano i wyniesiono. Stanąłem za murem i zobaczyłem ściekającą mi z ręki krew. Wtedy sobie uzmysłowiłem i powiedziałem głośno: oni strzelają ostrą amunicją.

A oto inna relacja uczestnika wydarzeń:

W czterech punktach zaatakowały czołgi, bo myśmy zrobili barykadę. Barykady zrobiliśmy solidne w naszym mniemaniu, ale po interwencji pierwszego czołgu na główną bramę okazało się, że nasze barykady to pestka. Zmiażdżyły dwa wozy z piaskiem jak zapałki i zrobiła się wyrwa ok. 12 metrów. Wyrwa ta przeznaczona była do ataku dla zomowców. Myśmy się z tym liczyli, wojsko miało za zadanie zdruzgotać nasze barykady i dopuścić do ataku ZOMO. W tym czasie – ja nie mogę powiedzieć, co było na całej kopalni, bo byłem tylko na głównej bramie i później się dopiero dowiedziałem – zaatakowały nas skoty. W każdym z nich siedziało około 12 zomowców i oni utworzyli taki pierścień. Wyskoczyli z tyłu, tankietki się posuwały i chcieli tak ten pierścień zakleszczyć, aby nas zupełnie okrążyć. Potem mieli nas stamtąd wykurzyć jak szczury i bić. Ale to im się nie udało. Dlaczego? Bo ludzie mieli takie nerwy, taka zadziorność w nich powstała i wiedzieliśmy na sto procent, że wojsko nie będzie do nas strzelało z ostrej broni. Tankietki były prowadzone przez wojskowych. Wtedy ludzie powskakiwali na te wozy i szturmem przegonili zomowców za płot. Jeszcze wtedy nie było ofiar. Nagle odezwały się piorunujące salwy ze wszystkich czołgów – walili ślepymi nabojami. Zomowcy zaczęli bić w nas gazami obezwładniającymi i łzawiącymi – to były właściwie trzy gatunki tych gazów, bo zostały dowody, mamy łuski, a nawet instrukcje, jak się z tym obchodzić, bo wszystko to oni zostawili, uciekając w popłochu. Usłyszałem dwie serie z karabinu maszynowego; myślałem, że to z czołgu, ale nie, bo czołg ma większy kaliber. To był uliczny k-m, jak oni go nazywają. Taki malutki, krótki. Z tej broni zostały oddane dwie serie i 6 ludzi padło trupem przy głównej bramie. Ale nikt z nas nie zdawał sobie sprawy z tego, że ci ludzie nie żyją. I z powrotem był atak na zomowców.

Zomowcy, którzy strzelali, nie działali w warunkach zagrożenia życia. Żaden z nich nie był otoczony przez górników.

W czasie gwałtownych starć w ręce górników wpadło kilku zomowców. Jeden z górników, bezpośrednio po wydarzeniach, wspominał:

Okazało się, że nasi chwycili kapitana ZOMO i trzech szaraków – zomowców. Jeden z nich był w bardzo ciężkim stanie, to go odesłali na punkt opatrunkowy. Tam była nasza karetka, która odwiozła go do szpitala. Nie wiadomo, czy żyje. A tych trzech, to chcieliśmy normalnie powiesić. Jedni podobno chcieli odciąć im głowy, inni – nogi i ręce powyrywać – różne wersje tego były. Zaznaczam, że przed atakiem wszyscyśmy Mszę św. i komunię przyjęli. I to zaważyło na tym, że paru ludzi, którzy przyjęli komunię, było widocznie najbardziej opanowanych i nie dopuściło do tych rzeczy. Mało tego: rozbroiliśmy kapitana i tych zomowców – okazało się, że tylko oficerowie mieli krótką broń maszynową, a ci szaracy nie mieli nic, prócz pał i gazów łzawiących oraz pistoletów do wyrzucania tych gazów. Rozstrzygnie czas, czy dobrze zrobiliśmy. W każdym razie, oddaliśmy tych zakładników, bo oni po prostu błagali na kolanach, żebyśmy ich nie zabijali, żebyśmy ich wypuścili, bo prawdopodobnie możemy się „dogadać” z tym pułkownikiem. Ale wtedy już wszyscy wiedzieli, że mamy 7 trupów – nie 6, tylko 7, bo jeden starszy człowiek dostał petardą z paru metrów prosto w twarz. Jeszcze do nas nie dotarło, ilu naszych jest rannych. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że pod głównym wejściem zomowcy dobili trzech naszych ciężko rannych. Byli postrzeleni, jeszcze oddychali, ale ZOMO ich dobiło.

Informację o dobiciu trzech rannych górników przez zomowców podaje też inna relacja z wydarzeń. Prawdopodobnie była to jednak nieprawdziwa plotka.

Zomowcy nie wpuszczali na teren kopalni karetek pogotowia. Dlatego też rannych wynoszono przed bramę. Rozjuszeni funkcjonariusze wywlekali ofiary z karetek i zrywali im bandaże. Pobili nawet niektórych lekarzy. Inny Strajkujący górnicy z kopalni „Wujek”. Fot. z książki Strajkujący górnicy z kopalni „Wujek”. Fot. z książki "Nikczemność i honor", wyd. Biały Kruk. świadek wydarzeń pisał:

Na odgłos strzałów zaczęły zjeżdżać cywilne karetki pogotowia. Lekarzy i sanitariuszy nie chciano dopuścić do rannych, a gdy mimo to zaczęli udzielać pomocy, czworo z nich pobito (Ilonę Łysko, Olgę Kabat, Janusza Sojkę i Adama Zdeba). Kierowców sanitarek, którzy usiłowali odwieźć rannych, wyciągnięto zza kierownicy. Pobici zostali Janusz Krajeński, Zdzisław Krawczyń, Edward Morawiecki, Alfred Gabon (ten ostatni w stanie ciężkim odwieziony do szpitala), a pobity Andrzej Kopera został zatrzymany przez milicję. Były prawdopodobnie dwie przyczyny tego barbarzyńskiego czynu. Pierwszą była obawa, że lekarze po wywiezieniu górników wypiszą im fałszywe świadectwa choroby, uwalniające od zarzutu przebywania na terenie kopalni, albo też w ogóle gdzieś ukryją. Drugą – lęk, że w trakcie badań rannych zomowców zostanie stwierdzony fakt faszerowania ich środkami pobudzającymi (jedno i drugie zresztą się stało).

Od kul polegli natychmiast następujący górnicy: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Dwaj kolejni zmarli w szpitalu. Byli to: Joachim Gnida (zmarł 2 stycznia 1982 r.) i Jan Stawisiński (zmarł 25 stycznia 1982 r.). 21 górników zostało rannych.

Ostrych pocisków milicja użyła także podczas pacyfikacji kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju. Zostało tam rannych czterech górników. Wieczorem o godzinie 19.00 górnicy opuścili kopalnię „Wujek”. Przywódcy strajku zostali aresztowani. Stanisława Płatka skazano na 4 lata więzienia. Śledztwo w sprawie użycia broni, prowadzone bezpośrednio po wypadkach przez Prokuraturę Garnizonową w Gliwicach, służyło raczej fałszowaniu, a nie odkrywaniu prawdy. Zostało ono umorzone w styczniu 1982 r. Stwierdzono wówczas, że funkcjonariusze działali w „obronie koniecznej”. Odpowiedzialność za zabicie górników ponoszą nie tylko bezpośredni sprawcy i ich dowódcy, ale także ówczesne najwyższe władze państwowe. Badająca tę sprawę od 1989 r. Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW, zwana od nazwiska jej przewodniczącego Komisją Rokity, tak pisała o tym w swoim sprawozdaniu końcowym:

W trakcie działań [w kopalni „Wujek”] miała miejsce kontrola instancyjna: stwierdzono bezpośrednie zaangażowanie osób z kierownictwa państwa – ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka i prezesa Rady Ministrów Wojciecha Jaruzelskiego, a przede wszystkim stały nadzór przedstawicieli centrali i MSW nad działaniami sił na poziomie wojewódzkim. Poczucie pełnej bezkarności funkcjonariuszy umacniane było przez brak reakcji ze strony zwierzchników na informacje wskazujące na bezprawność działania. I tak np. minister spraw wewnętrznych [Czesław Kiszczak] po uzyskaniu informacji o ofiarach strzałów oddanych przez pluton specjalny w kopalni „Manifest Lipcowy” nie wydał zakazu użycia tych samych funkcjonariuszy w kopalni „Wujek”, ani też nie interesował się np. zabezpieczeniem na potrzeby procesu broni, gdy poinformowano go o ofiarach śmiertelnych w kopalni „Wujek”. Natomiast prezes Rady Ministrów [Wojciech Jaruzelski] nie zareagował na przekazaną mu wiadomość o pobiciu załóg karetek pogotowia ratunkowego pod kopalnią „Wujek” przez funkcjonariuszy ani na doręczony mu materiał medyczno-sądowy prowadzący do wniosku o bezzasadności przyjęcia koncepcji obrony koniecznej przez funkcjonariuszy, którzy oddali strzały z broni palnej w kopalni „Wujek”. We wszystkich tych wypadkach Komisja uważa za niezbędne pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców bezpośrednich i osoby odpowiedzialne za sprawstwo kierownicze za popełnienie przestępstwa zabójstwa.

Procesy winnych zbrodni w kopalni „Wujek” mogły odbyć się dopiero po 1989 r. Pierwszy proces 22 zomowców toczył się w latach 1991–1997 przed Sądem Wojewódzkim w Katowicach i zakończył się uniewinnieniem lub umorzeniem postępowania z braku dowodów. W 1998 r. Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. W październiku 2001 r. Sąd Okręgowy w Katowicach ponownie uniewinnił część oskarżonych, wobec części znowu umorzył postępowanie z braku dowodów. W lutym 2003 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach ponownie uchylił wyrok. Trzeci proces toczył się przed Sądem Okręgowym w Katowicach w latach 2004–2007. Akt oskarżenia obejmował 17 osób. Wszyscy oskarżeni zomowcy zostali uznani za winnych. Dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak skazany został na łączną karę 11 lat pozbawienia wolności. Pozostałym zomowcom wymierzono od 2,5 do 9 lat pozbawienia wolności. Wszystkie kary zostały jednak złagodzone przez sąd o połowę na mocy amnestii z 1989. Uniewinniony został wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach. Wyroki zostały złagodzone przez Sąd Apelacyjny w Katowicach. W prawomocnym wyroku Interwencja siłowa ZOMO i Ludowego Wojska Polskiego na terenie kopalni „Wujek”, m.in. przy użyciu czołgów, zakończyła się śmiercią 9 górników. Wielu protestujących zostało rannych. Fot. z książki Interwencja siłowa ZOMO i Ludowego Wojska Polskiego na terenie kopalni „Wujek”, m.in. przy użyciu czołgów, zakończyła się śmiercią 9 górników. Wielu protestujących zostało rannych. Fot. z książki "Nikczemność i honor", wyd. Biały Kruk. skazano 14 oskarżonych, Romualdowi Cieślakowi złagodzono karę z 11 do 6 lat więzienia, zaś 13 jego podwładnym wymierzono od 3,5 do 4 lat więzienia. Wyrok ten podtrzymał Sąd Najwyższy 22 kwietnia 2009 r.

Na początku lat dziewięćdziesiątych katowicka prokuratura oskarżyła gen. Czesława Kiszczaka, że sprowadził „powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi”, wysyłając 13 grudnia 1981 r. jako minister spraw wewnętrznych szyfrogram do jednostek milicji przeznaczonych do pacyfikowania strajkujących zakładów. Zdaniem prokuratury oznaczało to przekazanie bez podstawy prawnej dowódcom oddziałów MO uprawnień do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały. Stało się to podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia użył broni w kopalniach „Manifest Lipcowy” i „Wujek”, co doprowadziło do śmierci dziewięciu górników. Mimo czterech procesów gen. Kiszczak nie został prawomocnie skazany w sprawie śmierci górników w kopalni „Wujek”.


*

Powyższy fragment pochodzi z książki "Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach" autorstwa prof. Wojciecha Polaka, prof. Sylwii Galij-Skarbińskiej i ks. dr. Michała Damazyna.

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o polskiej historii najnowszej:

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Wojciech Polak, Sylwia Galij-Skarbińska, ks. Michał Damazyn

Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem „człowieka honoru”, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Wojciech Polak

Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.

Solidarność. Kronika lat walki 1980-2015

Solidarność. Kronika lat walki 1980-2015

Jerzy Kłosiński, Krzysztof Świątek, Ewa E. Zarzycka

Czas mija, to już 40 lat od owego pod każdym względem gorącego sierpnia 1980 r. Zadań jednak nie ubywa, walka trwa, a Ojczyzna wciąż w potrzebie, wciąż żąda od swych najlepszych synów i córek bezkompromisowych postaw, obrony odwiecznych wartości, narodowej tradycji. Bo Solidarność nigdy nie walczyła tylko o prawa pracownicze, o lepsze płace, o ludzkie warunki w zakładach.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość wymaga także nowego podejścia do podręcznika. Autor – wybitny badacz, historyk i ekonomista, człowiek bardzo aktywny społecznie – postawił na narracyjność. W połączeniu z atrakcyjnym stylem pisania powinno przynieść to istotny efekt dydaktyczny, pobudza bowiem ciekawość czytelnika-ucznia.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot szkolny Historia i teraźniejszość wzbudził w 2022 roku olbrzymie zainteresowanie – okazał się niezwykle potrzebny. W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko. Wynika to z faktu, że książka napisana została w sposób szczególnie atrakcyjny.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.