ZAPOWIEDŹ: Podziemna prasa i książki – fragment najnowszej książki prof. Wojciecha Polaka „Opresja. Ilustrowana historia PRL”!

Nasi autorzy

ZAPOWIEDŹ: Podziemna prasa i książki – fragment najnowszej książki prof. Wojciecha Polaka „Opresja. Ilustrowana historia PRL”!

W takich warunkach na ręcznych powielaczach drukowano prasę i wydawnictwa drugiego obiegu. Fotografia z l. 1980. fot. z książki W takich warunkach na ręcznych powielaczach drukowano prasę i wydawnictwa drugiego obiegu. Fotografia z l. 1980. fot. z książki "Opresja", wyd. Biały Kruk W czasie szesnastu miesięcy istnienia legalnej „Solidarności” ilość urządzeń znajdujących się w rękach osób opozycyjnie nastawionych do systemu komunistycznego wzrosła w sposób bardzo znaczący. Przede wszystkim rozmaite struktury Związku posiadały zupełnie legalnie dużą ilość powielaczy białkowych. Można było na nich drukować ulotki i gazetki. Czasami drukowano tą techniką także książki. Po wprowadzeniu stanu wojennego dużo powielaczy udało się ukryć i zaczęły one pracować w solidarnościowym podziemiu. Wynikało to z faktu, że wiele siedzib struktur legalnej „Solidarności” zostało w nocy z 12/13 grudnia 1981 r. zdewastowanych (w ramach akcji „Skorpion”), ale następnie opuszczonych. Tak było np. w Toruniu. Oddziały ZOMO wkroczyły tam do siedziby Zarzą- du Regionu „Solidarności” przy ul. Mickiewicza, dewastując i niszcząc ją w środku. Wyłamano wszystkie wewnętrzne drzwi. Niektóre z nich były zastawione szafami (pełnymi papierów), a wejścia do pokoi prowadziły poprzez drzwi z innych pomieszczeń. Zomowcy nie zastanawiali się nad tym i przerąbywali się przez szafy. Połamano też inne meble, porąbano teleksy, rozsypano wszelkie papiery, butami pognieciono aparaty telefoniczne, kable ze ściany wyrywano razem z kawałkami tynku. W następnych dniach siedziba toruńskiej „Solidarności” stała opuszczona. Udali się więc do niej działacze Związku i wynosili to, co mogło przydać się w podziemiu, m.in. powielacze, papier i matryce, a nawet pieniądze. W Toruniu uratowano przed konfiskatą również powielacze użytkowane przez „Solidarność” Rolników Indywidualnych oraz przez Niezależne Zrzeszenie Studentów. Ocalone w pierwszych dniach stanu wojennego, długo pracowały dla toruńskiego podziemia. Na maszynie wyniesionej z siedziby Zarządu Regionu drukowano przez kilka lat podziemny „Toruński Informator Solidarności”.

Powielacz białkowy, wykonany z metalu, był wielkości niezbyt dużego telewizora kineskopowego. Jego serce stanowił bęben o metalowym szkielecie, obciągnięty przepuszczalną tkaniną. Owa tkanina nasączana była farbą drukarską ze specjalnego zbiorniczka. Na zewnątrz bębna przypinano zapisaną matrycę białkową, która miała format A-4 i była powleczona warstwą elastycznego białka. Należało wkręcić ją do maszyny do pisania (z wyjętą taśmą) i napisać na niej tekst. W miejscach, w które uderzała czcionka, białko wykruszało się i powstawał otworek w kształcie litery. Na matrycach tych można też było rysować, aczkolwiek jakość tych rysunków była słaba. Czasami stosowano technikę tworzenia ilustracji z kropek poprzez nakłuwanie matrycy igłą.

Matryce były najczęściej produkcji chińskiej lub duńskiej; te ostatnie przemycano do Polski nielegalnie. Najbardziej cenione były niebieskie matryce amerykańskie, także z przemytu. Wytrzymałość matrycy wynosiła formalnie tysiąc egzemplarzy. Jednak studenci toruńscy podczas strajku na jesieni 1981 r. potrafili wydrukować na jednej nawet 10 tys. sztuk gazetek.

Po przypięciu matrycy do bębna i załadowaniu papieru włączało się silnik. Bęben zaczynał się obracać, zaś specjalna łapka chwytała kartkę papieru i umieszczała ją pod bębnem. Po przetoczeniu się po kartce papieru matryca zostawiała na niej wydruk wywołany przeciśnięciem się farby przez dziurki w kształcie liter. Dobrze wyregulowany powielacz elektryczny pozwalał wydrukować tysiąc stron tekstu w godzinę. Najpopularniejszym powielaczem elektrycznym używanym w Polsce w stanie wojennym i w latach następnych był czechosłowacki Cyklos. Używano też niekiedy ręcznych powielaczy białkowych zaopatrzonych w korbę.

Powielacz po użyciu musiał być bardzo starannie umyty, zwłaszcza bęben i znajdująca się na nim tkanina. Zużywano do tego jednorazowo około litra denaturatu. Często po takim czyszczeniu maszyny drukarze byli nietrzeźwi od oparów spirytusu.

Z braku powielacza można było sobie radzić domowymi sposobami. Zbigniew Nowek, Piotr Kapczyński i Marek Wachnik, którzy stworzyli w Gdańsku niezależne Wydawnictwo „Alternatywy”, po wprowadzeniu stanu wojennego od razu przystąpili do druku solidarnościowych ulotek. Farbę drukarską mieszali w kuchennym mikserze, zagęszczając ją pastą do prania ręcznego w zimnej wodzie o nazwie Komfort. Na pomysł zastosowania w niezależnym drukarstwie tego zagęstnika wpadł jeszcze pod koniec lat 1970. warszawski opozycjonista Witold Łuczywo. Do rozpowszechnienia zaś tego wynalazku bardzo przyczynił się wybitny historyk, także zaangażowany w działania opozycyjne, prof. Adam Kersten, dlatego nazywano go żartobliwie „Lord Komfort”. Ulotki drukowano przy użyciu tzw. wałka. Zbigniew Nowek opisywał po latach techniczne aspekty tej pracy: „Wyjęliśmy z biblioteczki szyby, na to przykleiliśmy plastrami filc. Potrzebna była jeszcze tkanina – zdjąłem więc swoją koszulę flanelową – która pocięta na kawałki służyła jako filtr wierzchni. Na to przyklejało się matrycę. Praca polegała na tym, że jedna osoba podkładała kartkę, druga przeciągała po niej wałkiem, a trzecia zdejmowała zadrukowaną stronę. Przy większej wprawie ta sama osoba, która podkładała kartkę, wyciągała ją. Wraz z Markiem [Wachnikiem] potrafiliśmy drukować z szybkością wolnego powielacza. Nasze rekordy wynosiły 500 kartek formatu A3 w 20 minut”.

Trzeba dodać, że wałek musiał być posmarowany farbą drukarską z dodatkiem owej pasty Komfort.

Czasami te domowe sposoby wykorzystywano w sytuacjach awaryjnych. Działacze podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu drukowali na powielaczu, który często się psuł. Na szczęście Wojciech Polak, jeszcze w kwietniu 1982 r., zamówił u asystenta Wydziału Sztuk Pięknych UMK Marcina Kozarzewskiego drewnianą ramkę, obciągniętą tkaniną. Na ramce tej, podczas kolejnej awarii powielacza, Polak wraz z kolegami Jerzym Nielepcem i Zbigniewem Zyglewskim wydrukował dwa numery pisma „Gryf”. Technika druku była nieco inna od tej stosowanej przez Zbigniewa Nowka i jego przyjaciół. Zapisaną matrycę przyszywano bowiem igłą i nitką do tkaniny na brzegach ramki. Z wierzchu tkaninę smarowano zagęszczoną (pastą Komfort) farbą drukarską. Ramkę z matrycą przykładano do kartki i po tkaninie przeciągano linijką. Zwiększony nacisk powodował odciskanie się literek na kartce poprzez dziurki w matrycy.

W niektórych rejonach kraju stosowano rozmaite ulepszenia. Wydawany we Wrocławiu „Biuletyn Dolnośląski” powielany był na tzw. ramce wrocławskiej. Obciągnięta tkaniną ramka przymocowana była zawiasami do deski pokrytej warstwą filcu. Na spodzie ramki umieszczano zapisaną matrycę. Na deskę kładziono papier. Przyciskano kartkę papieru ramką, a następnie przejeżdżano po tkaninie (na wierzchu ramki) ciężkim wałkiem, na który pobrano uprzednio nieco farby drukarskiej. Trzeba podkreślić, że druk tysiąca egzemplarzy na takich urządzeniach trwał dłużej niż na powielaczu elektrycznym – zazwyczaj kilka godzin.

W pierwszych dniach stanu wojennego trudno było czasem zdobyć matryce białkowe. Używano więc zamienników w postaci drobnego papieru ściernego lub folii aluminiowej. Takich „matryc” używali na początku swojej działalności uczniowie wydający w Toruniu pismo „Niezależny Serwis Informacyjny” (Tomasz Kokociński, Rafał Sadowski, Krzysztof Bunda i inni). Później odkryli, że rolę matrycy białkowej może spełniać folia plastikowa, w którą wkładane były płyty gramofonowe przed zapakowaniem ich w papierową kopertę. Chłopcy wycinali z tej folii odpowiedniej wielkości matryce i pisali na nich teksty na maszynie, a następnie używali ich do druku.

***

Jest to tylko fragment rozdziału 25 pt. „Podziemna prasa i książki” najnowszej książki prof. Wojciecha Polaka „Opresja. Ilustrowana historia PRL”, która wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.

 (AD)

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki, które opowiadają o tragicznych dla Polski czasach komunizmu:

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Wojciech Polak

Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Wojciech Polak, Sylwia Galij-Skarbińska, ks. Michał Damazyn

Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem „człowieka honoru”, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Jolanta Sosnowska

Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Wojciech Roszkowski

Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

Komunizm światowy. Od teorii do zbrodni

Komunizm światowy. Od teorii do zbrodni

Wojciech Roszkowski

Książka ta dowodzi, jak szybko może rozprzestrzeniać się zło, jeśli nie napotka od razu zdecydowanego sprzeciwu. Komunizm nie zaczął się od łagrów, mordów i zniewolenia narodów. Zaczął się od teorii – zupełnie utopijnej, ale pozornie niezwykle zatroskanej o dobro całej ludzkości. Wielu dało się nabrać; jak się to skończyło, to Polacy wiedzą najlepiej.

 

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.