"Wielcy prorocy dzisiaj" - wywiad Jolanty Sosnowskiej dla kwartalnika "Galilea"

Nasi autorzy

"Wielcy prorocy dzisiaj" - wywiad Jolanty Sosnowskiej dla kwartalnika "Galilea"

Prezes Jolanta Sosnowska, autorka książki Prezes Jolanta Sosnowska, autorka książki "Święty Prorok" podczas XXIX Targów Wydawców Katolickich w Warszawie. Fot. Michał Klag/Wydawnictwo Biały Kruk Wielcy prorocy dzisiaj

W dziesiątą rocznicę kanonizacji Jana Pawła II odbyła się w Krakowie promocja jedynej jak do  tej pory biografii, która w kontekście prorockim przedstawia całe życie i misję świętego papieża, nawiązując do komentarzy teologów, biblistów: Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II1.  O współczesnym proroku rozmawiamy z autorką książki – Jolantą Sosnowską.

O tym, jakim prorokiem był Karol Wojtyła, mówił podczas promocji prof. Andrzej Nowak, historyk:

Obok tego wątku, który prowadzi całą opowieść autorki i który prowadził życie Jana Pawła II – prowadzonego przez Boga i Słowo Boże, drugim wątkiem równoległym jest ten, który tka kultura narodowa, naród. Prorok, jeżeli stosujemy to określenie do Jana Pawła II, jest także prorokiem narodowym. Prorocy Izraela byli prorokami narodu – konkretnego narodu. Jan Paweł II oprócz tego, że urósł do rangi kogoś, kto stara się swoim słowem, przykładem poruszyć świat w stronę Chrystusa, nigdy nie przestał być prorokiem narodu. Warto uświadomić sobie to, co cechuje postawę proroków w kontekście narodowym. Znakomicie opisał to autor najwspanialszej chyba monografii proroków Izraela, rabin Abraham Joshua Heschel (jeden z największych teologów żydowskich XX w . – przyp. red.), który przypomina, że prorok przede wszystkim jest od tego, żeby mówić rzeczy bardzo nieprzyjemne narodowi, jeżeli ten zawodzi oczekiwania, odchodzi od drogi Bożej. To główna misja proroka, niełatwa. Z tej perspektywy lepiej widzimy to, co Jan Paweł II nam zostawia. To nie wspomnienie kremówek, do którego próbowano go zredukować. Na pewno potrzebne są i żarty, i uśmiech, ale… proroctwa nie da się utopić  w kremówkach!

Myślę, że to, co prowadziło myśl i słowa Jana Pawła II, jego życie – proroka wielkiej Polski – to było obok tego, co najważniejsze, i o czym przypomina autorka, czyli Słowa Bożego, słowo polskiej kultury.  Zanurzenie w polską kulturę, zwłaszcza romantyczną, wydaje mi się fundamentalnie ważne dla zrozumienia przesłania Jana Pawła II kierowanego w czasie jego życia i do nas, dzisiaj2.

Prorok Boga, prorok narodu

Aneta M. Krawczyk („Galilea”): W naszej rozmowie o papieżu Benedykcie XVI3 wspominała Pani, że podczas pracy nad biografią szuka Pani początku historii człowieka, a jest to zwykle dom rodzinny, najbliższe otoczenie, naród, kultura, która wpływa na osobowość. Tym razem sięga Pani do biblijnego rozumienia tego, kim jest prorok, odnosząc te określenia do Jana Pawła II. Dlaczego?

Jolanta Sosnowska (Biały Kruk): Za jego życia nazywaliśmy go, trochę intuicyjnie, „prorokiem naszych czasów”. Gdy mówił z uniesieniem, mogło się zdawać, że to Mojżesz; tak właśnie skojarzyła mi się jego postać. Przywołuję w książce przykład walki Izraelitów z Amalekitami: jak długo Mojżesz trzymał ręce wzniesione do góry, Izraelici zwyciężali, kiedy jego ręce mdlały i opuszczał je, naród przegrywał. Dlatego ręce proroka podtrzymywano. To obraz biblijny (Wj 17,8-11 – przyp. red.). Wyobrażałam sobie naszego Jana Pawła II jako Mojżesza, który przez cały swój pontyfikat wznosi ręce do Boga. To były ręce nieustannie wzniesione do modlitwy – za Polskę, za cały świat, aby był Boży, aby były przestrzegane w nim Boże  przykazania.

Najbardziej przemówiło do mnie stwierdzenie ks. prof. W . Chrostowskiego, że prorok to człowiek, który nieustannie zgłębia Boże Słowo i niestrudzenie głosi Bożą prawdę. Starałam się więc w mojej książce ukazać Jana Pawła II jako tego, który od początku swego świadomego życia rozeznawał, jakie plany ma wobec niego Pan Bóg i jak on tym Bożym zamiarom powinien sprostać. Papież Polak wyraził to publicznie, kiedy rozpoczynał pontyfikat. W pierwszych przemówieniach, a także w trakcie pierwszych pielgrzymek mówił o momencie dziejowym, w którym biskup ze stolicy św. Stanisława w Krakowie został zrządzeniem  Bożym powołany na Stolicę Piotrową. Starał się rozeznać Boży plan w tym właśnie kontekście. Było to bardzo symptomatyczne.

Ks. prof. Marek Chmielewski, którego Pani cytuje, nazywa go prorokiem miłości Boga w czasach współczesnych. Jan Paweł II przyszedł do świata z orędziem, że Bóg jest miłością. Był głosem, który mówił o nas i za nas. Ale tych rąk prorockich, które błagały za nami w geście Mojżesza, już nie podtrzymujemy.

Kiedy umarł, zauważyliśmy, jak szybko jako katolicy przegrywamy… Jak szybko jesteśmy spychani do defensywy. Zabrakło tego proroka – człowieka, który brał na siebie wielki ciężar, przyjmował olbrzymią odpowiedzialność za prowadzenie Kościoła na początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Pragnął zostawić Kościół katolicki w jak największym rozkwicie, aby stan wiary był jak najbardziej imponujący. Po to były wszystkie jego starania, m.in. pielgrzymki, nieraz tak długie i wyczerpujące, jego nauczanie, audiencje środowe, beatyfikacje, kanonizacje – program duszpasterski, w który angażował się bez reszty. Wszystko po to, by wzmocnić katolicyzm. Sądzę, że robił to z myślą o tym, że gdy umrze, Kościół będzie silny. Widzimy, że bez niego pod wieloma względami jest nam niezwykle trudno. Nie możemy się jednak poddawać, zostawił nam słowa, do których możemy wracać i wzór życia, który powinniśmy naśladować.

Czy szczególne okoliczności pisały jego osobistą księgę prorocką?

Prowadząc narrację biograficzną, wskazuję na ujawniające się w życiu papieża Wojtyły, na różnych etapach, wątki prorockie. Najpierw przedstawiam sylwetkę proroka w ujęciu teologów, a później snując opowieść o życiu Karola Wojtyły, uwypuklam to, co w szczególny sposób go ukształtowało, odcisnęło na nim swe  piętno i sprawiło, że ten wyjątkowy człowiek stawał się prorokiem.

Powinniśmy patrzeć na papieża z naszego „dalekiego kraju” jak na proroka? Co nam to dzisiaj da?

W jego proroctwach możemy dojrzeć dzisiejszy obraz świata i Polski, spełnianie się tego, przed czym św. Jan Paweł II przestrzegał, a co my zignorowaliśmy. Prorok to człowiek, który widzi więcej dlatego, że patrzy na wszystko przez pryzmat Bożego słowa, Bożych przykazań. Jan Paweł II potrafił w wyjątkowy sposób dostrzegać nawet nieznaczne symptomy zagrożeń, odczytywać znaki czasu, w którym przyszło mu żyć.  Przestrzegał przed tym, co dziś nas boli i boleśnie dotyka, a nawet poniża – jak choćby postępująca  genderyzacja różnych dziedzin życia, prześladowanie katolików, niszczenie rodzin, macierzyństwa,  bezwzględna walka z ludzkim życiem od poczęcia do naturalnej śmierci.

Zanim świat ujrzał w nim proroka Kościoła powszechnego, był ukrytym prorokiem Bożej  miłości jedynie w oczach wiernych w Krakowie i to w czasach niesprzyjających katolikom.

Książka Święty Prorok jest pięknie ilustrowana, a to głównie dzięki zasobom z fotograficznego archiwum Adama Bujaka, który dokumentował życie bp. Karola Wojtyły na długo przed wybraniem go na papieża. Towarzyszył mu z aparatem fotograficznym podczas różnych uroczystości. Rola Adama Bujaka jest nie do przecenienia, tym bardziej, że niemal 20 lat utrwalał działalność krakowskiego biskupa, a potem metropolity właściwie „do szuflady”. Żadna komunistyczna prasa nie była przecież zainteresowana publikowaniem tych zdjęć. Fotografował z miłości do swojego krakowskiego biskupa, którego bardzo cenił jako pasterza, ale też podziwiał za walkę z komunistycznym zniewoleniem. W Krakowie wiedzieli to o Wojtyle wszyscy, którzy byli blisko kurii, albo chociażby uczestniczyli w majowych procesjach z Wawelu na Skałkę ku czci św. Stanisława czy w tłumnych procesjach Bożego Ciała, które za jego arcybiskupstwa nie mogły zejść z Wawelu do Rynku Głównego, bo komuniści się na to nie zgadzali. Kard. Karol Wojtyła wiódł ludzi za sobą, nie bał się stanąć na czele wiernych. Taki był też potem jako Jan Paweł II. Zdjęcie z okładki Świętego Proroka, również autorstwa Adama Bujaka, przedstawia papieża z otwartymi, wyciągniętymi do ludzi dłońmi, które zachęcają, by je chwycić i pójść z nim za Chrystusem. Czy z tego zdjęcia nie patrzy na nas ktoś  w rodzaju proroka? Właśnie te zdjęcia Adama Bujaka, na których Ojciec Święty wygląda jak prorok, poprowadziły mnie ku myśli, by w całym życiu Karola Wojtyły – Jana Pawła II prześledzić wątki prorockie. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej widziałam go jako współczesnego Mojżesza, świętego proroka.

Jednym z takich wątków jest wspomnienie ks. inf. Jerzego Bryły, który w latach 50. poznał  Wojtyłę w krakowskiej parafii św. Floriana i dostrzegał, że miał on jakieś wielkie widzenia  prorockie, olśnienia od Boga?

Ks. Bryła opowiadał: Rozmawialiśmy przy stole, jak długo jeszcze ten komunizm będzie trwał w Polsce. Padały opinie, że chyba jeszcze z 50 lat. Ojciec Święty przestał wtedy jeść i powiedział, że Bóg czasem ingeruje w historię. Zabrzmiało to tak, jakby miał widzenie prorockie, że nie będzie tak, jak my sądzimy. To było charakterystyczne dla Jana Pawła II, że miał jakieś olśnienia, że może już naprzód widział to, co będzie się działo. Jan Paweł II był znakomitym obserwatorem. Żaden z innych wielkich tamtego czasu nie potrafił tak rozeznawać jak on. Miał też niezwykłe zdolności, i to w wielu dziedzinach, a także niesamowitą pamięć. Potrafił np. nauczyć się języka japońskiego w takim stopniu, by wygłosić w nim część homilii podczas pielgrzymki. To wielki dar od Boga, wielkie narzędzie – jedno z wielu, jakie miał do dyspozycji i jakie w sobie rozwijał, by potem jakże pięknie wykorzystywać je na Bożą chwałę. Zwracam też baczniejszą uwagę na część życia  Karola Wojtyły, która była związana z aktorstwem, albowiem głoszenie słowa zaprowadziło go ku  głoszeniu Słowa. A przecież prorok głosi Słowo. Prorok jest po to, aby wierni go słuchali.

Prorok według etymologii greckiego słowa prophetes, co podkreśla cytowany przez Panią ks.  Alessandro Pronzato (pro znaczy też ‘przed’), ma przepowiadać, głosić otwarcie, publicznie.  Pozwala się zrozumieć przez słowo i gesty.

Kard. Wojtyła – papież Jan Paweł II mówił piękną polszczyzną z recytatorskim zacięciem. Potrafił, można powiedzieć, aktorsko zaaranżować kazania. Umiał przykuć uwagę bez względu na to, w jakim języku mówił.

Ale nie odgrywał roli proroka.

Nie, w jego życiu nie było fałszu, co współczesnemu człowiekowi nastawionemu na autokreację, trudno zrozumieć. Kiedy mówimy „Karol Wojtyła aktor”, nie możemy mieć na myśli dzisiejszego rozumienia  aktorstwa jako celebryctwa. Dla niego teatr był bowiem rodzajem apostolatu, sceną głoszenia Bożego  Słowa. Nawet jeśli potem prasa nazywała go „Jan Paweł II Superstar”, on absolutnie tego nie chciał! Nie chciał być żadną gwiazdą, zupełnie go to nie interesowało – w każdej książce to podkreślam. Był sługą Chrystusa. Każde zgromadzenie z jego udziałem, gdziekolwiek się odbywało, zawsze rozpoczynał słowami: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Przestrzegał przed banalizacją religii, nabożeństw, obrzędów, czego doświadczył już zaraz po swoim wyborze na papieża. Odprawianie nabożeństw to nie teatr, ale też teatr  daleki jest, niestety, od bycia sceną głoszenia Bożego Słowa.

Dlatego Karol Wojtyła porzucił aktorstwo?

Teatr nie pozwoliłby mu głosić Słowa Bożego tak jak kapłaństwo. Tu musimy przywołać postać  Mieczysława Kotlarczyka i jego wizję teatru, z którą Karol Wojtyła bardzo się utożsamiał – teatr miał ludzi „przeanielać”. Wojtyła nie mógłby działać artystycznie poza teatrem, który twórców i widzów nie prowadziłby do Boga, nie uwznioślał, nie uszlachetniał, nie czynił człowieka lepszym. Ludzie nowi to  muszą być ludzie Boży – pisał 20-letni Lolek w liście do Kotlarczyka. Podczas premierowego konspiracyjnego przedstawienia Króla Ducha Słowackiego Karol zagrał króla Bolesława, dumnego, pewnego siebie zabójcę biskupa Stanisława, zachwycając wyrazistą kreacją. W drugim przedstawieniu, po dwóch tygodniach, zupełnie zmienił interpretację. Po zejściu ze sceny koledzy z oburzeniem rzucili się na niego. Odpowiadał spokojnie: To jest spowiedź. To jest po wiekach męki czyśćcowej przyznanie się do winy. On nie może krzyczeć i wołać, że jest dumny, że prawda jest po jego stronie. Jakże długo potem Wojtyła nosił w sobie ten dramat polskiego króla-zabójcy! Wracając z Rzymu w 1967 r., po odebraniu insygniów kardynalskich, zahaczył o miejscowość Ossiach w Austrii, gdzie znajdował się domniemany grób Bolesława Śmiałego. Odprawił tam Mszę św., modląc się za zabójcę sprzed wieków. Proszę sobie wyobrazić takiego aktora dzisiaj! Aż nadto mamy przykładów, że odtwórca jakiejś szlachetnej postaci nie chce potem, aby brano go „za świętego”, gdy emploi „złego” wcale mu nie przeszkadza. Wojtyła zupełnie inaczej rozumiał słowo teatralne, słowo dramatu – jego znaczenie, siłę wyrazu, siłę moralną.

W ciągu kilkunastu dni od premiery Króla Ducha nastąpił przełom. Młody aktor mentalnie wchodził już „w buty” proroka. Będzie to potem wspominał.

Owe pamiętne dwa tygodnie między premierą a drugim przedstawieniem, w którym Karol Wojtyła zmienił interpretację roli Bolesława, zadecydowały o jego przyszłości, o zostaniu księdzem. Po latach prof. Danuta Michałowska, która debiutowała u boku Wojtyły w 1941 r. w Teatrze Rapsodycznym, zapytała  o to Jana Pawła II, a on potwierdził.

W tym miejscu trzeba powiedzieć o roli Jana Tyranowskiego w krystalizowaniu się drogi Karola do  kapłaństwa. Tyranowski, człowiek o niezwykłej duchowości, nazywany do dzisiaj apostołem z Dębnik, prowadził w tej salezjańskiej parafii krakowskiej (tak się składa, że to też moja parafia) Żywy Różaniec.  Długo obserwował w kościele młodego Wojtyłę, zanim do niego podszedł i zaproponował udział  w Żywym Różańcu. Zapoznał go z dziełami mistyka św. Jana od Krzyża. Jan Tyranowski poświęcił też swoje osobiste cierpienie za świętość Karola Wojtyły. Pod wpływem Tyranowskiego zamiłowanie Karola do słowa stało się wielką miłością do Słowa, które zapragnął głosić. I w tym też widzę rys prorocki, gdyż  on już wtedy intensywnie nasłuchiwał głosu Boga. Na Dębnikach przed obrazem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych wymodlił sobie powołanie. Rozmodlenie Karola od najmłodszych lat na pewno ułatwiało mu kontakt z Bogiem, słuchanie podczas modlitwy tego, co mówi Pan Bóg.

Jakie proroctwa wypowiedział Jan Paweł II?

Było ich wiele. Przytoczę kilka. Znak, któremu sprzeciwiać się będą to zapis rekolekcji kard. Karola Wojtyły wygłoszonych dla papieża Pawła VI i Kurii Rzymskiej w 1976 r. Wojtyła przepowiada w nich nadejście kontestacji krzyża jako znaku śmierci, zmartwychwstania i zbawienia człowieka przez Chrystusa. Mówi o epoce sprzeciwu wobec Boga, o czasie prześladowań: Wygląda na to, jakby najpotrzebniejszym do realizacji ‘raju na ziemi’ środkiem było odebranie człowiekowi tej siły, jaką czerpie z Chrystusa. Bo ta ‘siła’ została zdecydowanie potępiona jako słabość niegodna człowieka. Niegodna, a przede wszystkim niewygodna. Człowiek związany z tą siłą, jaką daje mu wiara, niełatwo pozwala się wepchnąć w anonimowy kolektyw. Z tego samego 1976 r. pochodzi proroctwo wygłoszone w Filadelfii o ostatecznej konfrontacji Kościoła z anty-Kościołem, Ewangelią i anty-Ewangelią: Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności; jest to czas próby, w który musi wejść Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów.

Wielu z nas pamięta jeszcze ten moment, gdy w 1979 r. Jan Paweł II oparty o laskę pasterską wołał  w Warszawie: Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi! Tej Ziemi! Ileż osób było świadkami tego wołania, które zostało wysłuchane. Nietrudno skojarzyć tu Papieża Polaka z prorokiem. Podobnie było podczas inauguracji pontyfikatu, kiedy prosił z mocą: Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jakże przewidujące były działania Jana Pawła II na rzecz rodziny, kobiet, dzieci, obrony życia ludzkiego. Gdyby nie delegacja Stolicy Apostolskiej wysłana przez niego w 1994 r. do Kairu na Konferencję nt. Zaludnienia i Rozwoju pod auspicjami ONZ, a potem w 1995 r. do Pekinu na konferencję na temat kobiet, nowomowa gender, postulaty dotyczące praw reprodukcyjnych kobiet, aborcji i eutanazji już wtedy zaczęto by wcielać w życie. On postawił temu tamę. Na konferencji w Kairze Matka Teresa z Kalkuty przestrzegała: Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali? Czy to nie było prorocze?

Podczas VI pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II przypomniał: Jedynym, który ma prawo odebrać życie, jest Ten, który je stworzył. Nikt inny nie ma tego prawa. Ani matka, ani ojciec, ani lekarz, żadna agencja, żadna konferencja i żaden rząd (Kalisz, 4.06.1997).

List do Kobiet, List do Dzieci, Rok Kobiet, Rok Rodziny, Światowe Spotkania Rodzin, Światowe Spotkania Młodzieży – to i wiele innych działań papieskich miało „zaimpregnować” nas katolików na zło, które miało nadejść i które przyszło. Przytaczam w książce słowa świadków bliskich spotkań z Janem Pawłem II, m.in. Adama Bujaka i prof. Gabriela Turowskiego, bo te świadectwa mają wielką moc. Widziałam niedawno młodych ludzi słuchających w ogromnej ciszy opowieści Adama Bujaka o Janie Pawle II, na których robiło to niezwykłe wrażenie. Żyje jeszcze tylu ludzi, którzy brali udział w pielgrzymkach Papieża Polaka do  Ojczyzny, którzy słuchali, przeżywali jego kazania, doznawali łask. Nie możemy w żaden sposób godzić się na deformowanie sylwetki świętego proroka, jakim był Karol Wojtyła – Jan Paweł II.

Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie (Łk 4,24)

Ks. Alessandro Pronzato, którego słowa Pani przytacza, mówi, że prorok zawsze przeszkadza.  Jest osobą niewygodną, sieje niepokój. Nastał czas, kiedy uwielbiany przez tłumy Jan Paweł II  staje się prorokiem lekceważonym przez naród, zgodnie z tym, co powiedział Chrystus: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie…

Tak, po raz pierwszy dano mu to odczuć w 1991 r., podczas najdłuższej pielgrzymki do Polski, kiedy  postanowił przypomnieć rodakom przykazania Dekalogu i to, że nigdy się one nie zdezaktualizują. Szalony rozwój techniki przynosi nowe wyzwania i, niestety, nowe okazje do popełniania grzechów. Papież nazywał zło po imieniu, omawiając przykazanie po przykazaniu, a złe używanie wolności nazwał swawolą. Niektórych to irytowało, szczególnie środowiska lewicowo-liberalne. Polska jest wolna, ludzie są wreszcie wolni, więc papież nie będzie im mówił jak żyć – uznano.

Sprawy Ojczyzny nie mogą mnie nie boleć…

Słowa te wypowiedziane z gniewem i podniesionym głosem padły na lotnisku w Masłowie pod Kielcami: To jest moja Matka, ta Ojczyzna! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Jan Paweł II ani  myślał akceptować zło czy też go nie dostrzegać. Tymczasem niektórzy politycy traktowali go instrumentalnie. Kiedy była moda na Papieża Polaka, fotografowano się z nim, spotykano, dużo o nim mówiono, co miało przynieść punkty wyborcze. Nie brali jednak pod uwagę tego, by wcielać w życie jego naukę, propagować ją czy być jego sojusznikiem w czynieniu świata bardziej Bożym. A przecież on po to głównie się z nimi spotykał. Niewątpliwie był też i politykiem, mężem stanu, tyle że całkiem innej jakości. Wielu dziś postanowiło zapomnieć, jak bardzo św. Jan Paweł II przyczynił się do tego, że Polska zrzuciła okowy komunizmu. Pojawiło się za to tylu innych, którzy sobie przypisali sukces. Niewdzięczność, która spotkała Papieża Polaka, jest czymś nieprawdopodobnie bolesnym. Dlatego moja książka to jakby spłacanie długu wobec Jana Pawła II, który wobec niego zaciągnęliśmy – wszyscy Polacy. Nie może być za dużo książek mówiących prawdę o tym świętym człowieku. Przychodzi na świat pokolenie, które nic o nim nie będzie wiedziało,  dla którego będzie on już jedną z postaci historycznych.

Biografie proroków starotestamentalnych, jak również wypowiedzi Jezusa: Jerozolimo, ty kamienujesz proroków…, wskazują, że cechą proroka jest to, że staje się on świadkiem i męczennikiem. Prawdziwy prorok w którymś momencie zawsze będzie odrzucony.

To, że był znienawidzony przez komunistów, czego jaskrawym znakiem był zamach na jego życie, oczywiście wpisuje się w rys prorocki Jana Pawła II. Został papieżem, wyjechał z Polski, ale nienawiść  czerwonych poszła za nim. Komunistyczni mocodawcy, posługując się zamachowcem chcieli pozbyć się swego największego wówczas przeciwnika. Kiedy zasiadł na Stolicy Piotrowej, zorientowali się, jak ogromną ma siłę oddziaływania na rzesze wiernych. Pokazały to już pierwsze pielgrzymki. Na szczęście gdy 13 maja 1981 r. jedna ręka strzelała, druga, Matki Bożej, kierowała kulą, dzięki czemu Jan Paweł II nie zginął na Placu św. Piotra. Potem jeszcze kilkakrotnie miały miejsce próby zamachu na jego życie, dzięki Bogu daremne.

Podczas jego pontyfikatu ponad trzysta milionów ludzi na świecie przeszło na katolicyzm. To wymowny znak.

Nie mógł oczywiście przewidzieć, że taka będzie siła jego odziaływania. Jan Paweł II okazał się nowoczesnym papieżem. Miał niespożyte siły witalne, by spotykać się z wiernymi w różnych zakątkach świata i wszędzie głosić Dobrą Nowinę. Stał przed nimi w białej sutannie zupełnie bezbronny, nie miał za sobą żadnych kordonów wojsk. Wystarczyło, że przemawiał – porywał tłumy. Przez dwadzieścia siedem lat setki milionów ludzi mogło mieć kontakt ze świętym i być pod jego wspaniałym wpływem.

Nie stracić proroka

Czy nie jest kolejnym zamachem na życie Jana Pawła II to, co dzieje się po jego śmierci? Niszczenie dobrego imienia, aby nie przetrwał w świadomości kolejnych pokoleń jako święty prorok?

Oczywiście. A trzeba pamiętać, że był człowiekiem, który wszystko, co robił, poświęcał Bogu. Całym swoim życiem pokazał, że taka postawa jest możliwa. Był wyjątkowy pod każdym względem, również pod względem pobożności. W miarę jak dojrzewał do tego, że zostanie księdzem, coraz bardziej widoczna była intensywność jego modlitwy. Przywołuję choćby przykład, że kiedy w czasie pracy w fabryce Solvay usłyszał bicie dzwonów na Anioł Pański, potrafił pośrodku hali uklęknąć i modlić się. A wcześniej, w dzieciństwie, kiedy w czasie wakacji bawił się nad rzeką z innymi chłopcami, ale usłyszał bicie dzwonów na nowennę przed lipcowym świętem Matki Bożej z Góry Karmel, ich dźwięk był dla niego nie do zagłuszenia. Zostawiał bawiących się rówieśników i szedł do kościoła. Dziecięca gorliwość i pobożność z wiekiem nie wygasła. Wręcz przeciwnie, stawała się coraz żarliwsza i była podbudowywana coraz głębszą wiarą; potem na poziomie profesorskim. To była pobożność człowieka nieustannie zachwyconego Bogiem. Warszawskie urszulanki, u których jako kardynał zatrzymywał się w drodze do Rzymu, wielokrotnie opowiadały, że nieraz  w ogóle w nocy nie spał, tylko leżał krzyżem w kaplicy. To wielki rys prorocki Jana Pawła II – widoczny  w nastawieniu na słuchanie głosu Bożego w sobie i w Piśmie Świętym oraz w prowadzeniu tą drogą  innych.

Chociaż wydawał się papieżem medialnym, postępował jak niemedialni prorocy. Mówił całemu światu, także młodym idealistom niewygodne prawdy.

Trzeba by się zastanowić, dlaczego potrafił porwać tylu młodych ludzi na całym świecie. Przecież nikt ich nie zmuszał, by przychodzili na spotkania z Janem Pawłem II. Nie łudził ich tanimi obietnicami, wręcz przeciwnie, stawiał im poważne wymagania. Prosił ich, kiedy staną się w przyszłości politykami, aktorami,  lekarzami, prawnikami, pisarzami, ludźmi różnych zawodów, żeby pozostali ludźmi Boga, żeby realizowali Boży plan w swoim życiu, przestrzegali przykazań, dawali świadectwo wiary w Boga w każdym środowisku, w którym się znajdą. Nie mogę zrozumieć, że ludzie ci nie zabierają głosu, kiedy Papież Polak jest obecnie postponowany. Dlaczego ich nie słychać? Trudno mi też jednak uwierzyć w to, że ziarno zasiane przez św. Jana Pawła II nie wyda owoców. Czekam na pojawienie się na różnych areopagach tego świata prawdziwych „Janopawłowych” ludzi, przez niego uformowanych.

Będąc nauczycielami, prorokami, ewangelizatorami czy spadkobiercami spuścizny Jana Pawła II, wszyscy musimy się liczyć z tym, że będziemy odrzucani.

Zamiast piękna, prawdy i dobra, królują dziś brzydota, fałsz i zło; trudno doprawdy pojąć, że ludzie polubili to na masową skalę. Każdy z nas ma jednak możliwość powiedzieć temu: „nie!” i dawać świadectwo swym odmiennym postępowaniem. Po stronie piękna, prawdy i dobra nie widać jednak jak dotąd, niestety, tej determinacji, która charakteryzuje tych, co sieją kłamstwo, szczycą się złem i brzydotą. Obowiązuje zasada, że im bardziej grzeszysz, tym większą masz szansę na popularność mierzoną liczbą lajków i odsłon, a drugi człowiek ma być co najwyżej dostarczycielem przyjemności. Postawy takie lansowane są i wspierane przez potężne media, w tym tzw. społecznościowe, będące we władaniu światowych koncernów; każdą prawdę mogą przedstawić jako fałsz, dobro jako zło, a piękno jako brzydotę.

Jest nadzieja, mimo wszystko? Jak mówi Chrystus: Nie jesteście ze świata. Ja zwyciężyłem świat. Mamy proroka – w wieczności, na tamtym świecie. Ale czy epoka Jana Pawła II tutaj, w Polsce… kończy się?

Musielibyśmy prorokować, co będzie w przyszłości, a tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że każdy wierzący ma w swym życiu zadanie do wypełnienia. Obyśmy naprawdę przykładali się do tego i wymagali od siebie, nawet wtedy, gdy inni od nas nie wymagają – jak prosił św. Jan Paweł II. Nie można ograniczać się tylko do coniedzielnej Mszy świętej, być katolikiem na godziny, a przez pozostały czas pozwalać się prowadzić medialnym iluzjom, ulegać wpływom wrogich, ateistycznych ideologii. Takie rozdwojenie jaźni to wielkie zagrożenie dla duszy.

Jan Paweł II pisał w jednym z wierszy o tym, że pragnieniem Piotra jest być posadzką, po której przejdą ludzie, służyć stopom. W pierwszym orędziu pontyfikatu mówił, że tok jego życia nie jest już w ogóle ważny, a jego osoba powinna zniknąć wobec poważnego zadania, jakie ma pełnić.

Zawsze wskazywał na Chrystusa, nigdy na siebie. Dla współczesnego człowieka zorientowanego egocentrycznie to trudne do zrozumienia, mimo to nie możemy ustawać w przypominaniu, w przywracaniu znaczenia prawdy i innych chrześcijańskich wartości. Po to też piszę książki o św. Janie Pawle II. Kiedy cieszą się dużą popularnością, mogę mieć nadzieję, że docieram z prawdziwym obliczem tego fascynującego ze wszech miar człowieka. Jak powiedziałam, przychodzą nowe pokolenia i byłoby naprawdę wielką szkodą również dla nich, gdyby etos św. Jana Pawła II został zniszczony. Jemu świętości nikt nie odbierze, choćby nie wiem, jak bardzo chciano „odjaniepawlić” rzeczywistość. Nikt nie jest mu też w stanie zaszkodzić.  Ataki na Jana Pawła II szkodzą nam wszystkim, dla których był on (albo dla których może on być) duchową przystanią, latarnią morską pośród sztormów współczesności. Szkodzą też oczywiście Kościołowi –  Uderz w pasterza, rozproszą się owce.

Odebranie tożsamości, skarbu?

Jest silne dążenie, aby miejsce wspaniałego świętego, dumnego i szlachetnego Polaka zajęli pseudobohaterowie, pseudoidole, którzy zniszczą już doszczętnie naszą polską i katolicką tożsamość. Musimy być świadomi, że gra o taką stawkę toczy się w świecie. To jest też oczywiście walka z Chrystusem. Walka z krzyżem.

Żegnał nas serdecznie: A na koniec, cóż powiedzieć? Żal odjeżdżać! To jego ostatnie słowa na polskiej ziemi. Można stracić proroka?

Absolutnie nie możemy sobie na to pozwolić.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Przypisy:

1 - Jolanta Sosnowska, Święty Prorok. Karol Wotyła – Jan Paweł II, Biały Kruk, Kraków 2024.

2 - Prof. Andrzej Nowak, Papieska wizja Polski, wystąpienie podczas uroczystego spotkania w sali „Sokoła” w Krakowie z okazji 10-lecia kanonizacji Jana Pawła II oraz promocji Jego biografii Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II (27.04.2024).

3 - Jolanta Sosnowska, Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej. Życie Benedykta XVI, Biały Kruk, Kraków 2023. Tekst ukazał się w 19. numerze „Galilei” (przyp. red.).

***

Wywiad ukazał się w 21. numerze kwartalnika "Galilea" poświęconego biblijnym prorokom (wydanie drukowane https://galilea-sklep.pl/galilea-nr-21).

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II

Jolanta Sosnowska

Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.


 

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie

Jolanta Sosnowska

Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

 

 

Kalendarz 2025 Św. Jan Paweł II. Modlitwa

Kalendarz 2025 Św. Jan Paweł II. Modlitwa

 

Elegancki kalendarz, na który składają się wyjątkowe fotografie naszego wielkiego rodaka św. Jana Pawła II pogrążonego w modlitwie, po mistrzowsku sportretowanego przez Adama Bujaka, jednego z najwybitniejszych fotografów na świecie.


 

Totus Tuus

Totus Tuus

Jan Paweł II, Adam Bujak, ks. prof. Jan Machniak

Ogłoszony przez polski parlament Rok św. Jana Pawła II w stulecie jego urodzin (1920–2020) każe zastanowić się nad dziełem naszego wielkiego rodaka. Ks. Karol Wojtyła na drogę swego dorosłego życia wybrał dewizę Totus Tuus, czyli po polsku Cały Twój – zawołanie odnosi się do Maryi, Matki Jezusa. To Jej tak młody kapłan, jak i sędziwy Papież zawierzył siebie samego, Ojczyznę oraz cały świat.


 

 

Nauczanie wolnego narodu. Wyd. II 2024

Nauczanie wolnego narodu. Wyd. II 2024

Jan Paweł II, Jolanta Sosnowska

Na progu transformacji ustrojowej, podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 r., Papież dobitnie zwracał uwagę, że prawdy Dekalogu są fundamentalne, że jedynie za nimi należy podążać, a nie ulegać fascynacji bardzo szkodliwymi nowinkami światopoglądowymi.


 

Do moich Rodaków. Św. Jan Paweł Wielki

Do moich Rodaków. Św. Jan Paweł Wielki

Jan Paweł II, Jolanta Sosnowska

Św. Jan Paweł II, zwany Wielkim, był dumnym Polakiem bez jakiegokolwiek kompleksu niższości wobec innych narodów. Takiego zachowania uczył też nas – zarówno głoszonym słowem, jak i własną postawą, którą prezentował, nie popadając przy tym w pychę czy pogardę wobec innych. Postawę swą zaś wykształcił w sobie i opierał na umiłowaniu Ojczyzny, na gruntownej wiedzy historycznej i oczywiście na głębokiej wierze w Boga i szacunku wobec bliźnich.

 

 

Święty Jan Paweł II na znaczkach pocztowych świata 2005-2015

Święty Jan Paweł II na znaczkach pocztowych świata 2005-2015

ks. Waldemar Chrostowski

Ks. prof. Waldemar Chrostowski, światowej sławy biblista i teolog, od dziecka pasjonujący się filatelistyką, przebywał na studiach w Rzymie w pierwszych pięciu latach pontyfikatu św. Jana Pawła II. Właśnie wtedy rozpoczął systematyczne gromadzenie, porządkowanie i opisywanie absolutnie unikatowego zbioru wszystkich „papieskich” walorów filatelistycznych, których liczba stale rosła.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.