Niedoceniany ojciec polskiej opery narodowej. 205 lat temu przyszedł na świat Stanisław Moniuszko

Nasi autorzy

Niedoceniany ojciec polskiej opery narodowej. 205 lat temu przyszedł na świat Stanisław Moniuszko

Stanisław Moniuszko (grafika Adolphe’a Lafosse’a). fot. Wikimedia Stanisław Moniuszko (grafika Adolphe’a Lafosse’a). fot. Wikimedia Spiżowa i nieskazitelnie czysta postać Moniuszki, zarówno za życia, jak i po śmierci została potraktowana trochę po macoszemu. Należy on do tych wielkich artystów polskich, do których nawet tego znanego przysłowia „po śmierci kadzą, a za życia jeść nie dadzą" nie można stosować dosłownie. Jego nie okadzono zbytnio nawet po śmierci. Do- piero w roku 1930 doczekał się pierwszego godnego siebie pomnika, którym Śląsk zawstydził stolicę państwa. Gdy pomników Mickiewicza mamy bez liku, złych i dobrych, ale mamy – to o Moniuszce, który jest odpowiednikiem naszego wieszcza słów w dziedzinie tonów, dotychczas nie pomyślano. Opera warszawska, przy której pulpicie sam dyrygował wszystkimi premierami swoich utworów, po blisko dwóch dziesiątkach lat niepodległości państwowej nawet nie pomyślała o skompletowaniu repertuaru moniuszkowskiego, ograniczając się do dwóch lub trzech najpopularniejszych jego oper.

A przecież należał do jej najbardziej kasowych kompozytorów - i nie otrzymał nigdy żadnych tantiem autorskich. Cóż za niewdzięczność!

Już w roku 1885 (28 czerwca) odbyło się na scenie warszawskiej trzechsetne przedstawienie „Halki”, z którego połowa czystego dochodu została przeznaczona na rzecz żyjącej w niedostatku rodziny Moniuszki. Obsada opery była następująca:

Stolnik (Niedźwiedzki), Janusz (Wierzbicki), Zofia (Wojakowska), Halka (Dowiakowska), Jontek (Myszuga), Dziemba (Suszyński). Dyrygował Münchheimer. Do tej daty dyrygowało „Halką” warszawską czterech dyrygentów: Quattrini, Moniuszko, Münchheimer i kilka razy Trombini. Halek występowało czternaście, dziesięciu Stolników i dziewięciu Jontków. O tym przedstawieniu tak pisał Kleczyński: „Trzechsetne przedstawienie 'Halki' napełniło dość szczelnie teatr co się tyczy parteru oraz lóż i miejsc górnych - loże parterowe i pierwszorzędne (opuszczono, zdaje się, słowo „fotele") świeciły pustkami. Smutne to, gdy pomyślimy, że ci, którzy zwykle te loże zajmują, ubiegali się w wigilię dnia tego o lożę na ‘Trubadura', choćby na wagę złota... Dla imienia Moniuszki zapału nie stało”.

Dowiakowska śpiewała już wówczas Halkę więcej niż 150 razy, Myszuga Jontka po raz pierwszy. Krytyk zakończył swe sprawozdanie w „Echu Muzycznym" następującym zapytaniem: „Biustu Moniuszki po przedstawieniu nie uwieńczono. Perché?”.

Dnia 9 grudnia 1900 r. odbyły się dwa przedstawienia „Halki”, po południu przedstawienie pięćsetne, wieczorem pięćsetne pierwsze. Obsada była podwójna. Pierwszego: Kruszelnicka, Sienkiewicz, Chodakowski, Bogucka, Górski i Dyliński. Drugiego: Korolewiczówna, Floryański, Didur, Skulska, Grąbczewski i Kawalski.

Prawie cały numer 897 „Echa Muzycznego" z 8 grudnia 1900 r. został poświęcony „Halce" i jej kompozytorowi i zawierał, prócz artykułów Jana Karłowicza, Adama Münchheimera, Lucjana Uziębły, nadto wspomnienia: Dowiakowskiej, Floryańskiego, Ludwika Grossmana, Henryka Jareckiego i Emila Młynarskiego. Słynny Jontek, Aleksander Myszuga, tak pisał:

„Czczę i wielbię Moniuszkę, ale w diademie jego twórczości cenię najbardziej jedną perłę – ‘Halkę'. Ta perła to nie tylko klejnot diademu, to nie tylko arcydzieło polskiej literatury muzycznej; to jeden z piękniejszych tworów muzyki wszecheuropejskiej, jeżeli pod tą muzyką rozumieć będziemy twory prawdziwego natchnienia”.

Ze wszystkich wykonawczyń partii Halki na scenie warszawskiej rekord zdobyła Dowiakowska, śpiewając ją przeszło 200 razy.

Biedny Moniuszko! Przez całe swoje bardzo pracowite życie z długami walczył, w długach umarł, a jednak notował codziennie skrupulatnie w swych kalendarzykach nawet kilkukopiejkowe wydatki, na przykład: dorożka 25 kop., woda sodowa 10 kop., ambra i ocet 35 kop., piwo 20 kop. i daktyle 44 kop... A imię jego jest czterdzieści cztery!... Wzruszająca dokładność pełna beznadziejności! Przez całe życie notować codziennie każdy grosz wydatków i chodzić zawsze bez pieniędzy!

W tych kalendarzykach Moniuszki zanotowano dochody brutto z każdego przedstawienia jego oper. Chociaż nie otrzymywał żadnych tantiem autorskich, to jednak posiadał ambicję autora, dla którego frekwencja publiczności na jego operach nie mogła być obojętna.

Te daty i cyfry oraz zamieszczone przy nich uwagi są tak bardzo wymowne i tak wzruszające, że nie mogę się powstrzymać od przytoczenia ich. A więc np. pod datą 11 sierpnia 1870 r. znajdujemy zanotowane, że 140. przedstawienie „Halki” w ogrodzie (Teatr Letni) dało 424 rs. dochodu. Dopisek usprawiedliwiający: „deszcz - potem pogoda". Następne z kolei (141.) w dniu 16 września (dopisek: „słota - zimno") 416 rubli. Ostatnie w roku 1870 (142.) 510 rs. Kalendarzyk z roku 1871 wykazuje piękny dochód z przedstawienia 144. (z Dowiakowską w partii tytułowej) 725 rs. Sto czterdzieste piąte (25 kwietnia) 420 rs., 148 (27 września) 540 rs., 149. (4 listopada) 570 rs., natomiast 150. (25 listopada) tylko 317 rs.

Ostatni kalendarzyk kompozytora „Halki” z roku 1872 (rok śmierci Moniuszki - umarł 4 czerwca) notuje jeszcze tylko dwa przedstawienia „Halki”: 151., w dniu 7 marca, zamiast „Roberta Diabła" (dopisek „bez ogłoszeń”, aby usprawiedliwić – przed sobą samym - wyjątkowo mały wpływ kasowy w kwocie 343 rs.), i 152., w dniu 18 maja (ostatnie za ży- cia Moniuszki), z wpływem kasowym jeszcze mniejszym, bo tylko 240 rs., usprawiedliwionym bardzo wymownym dopiskiem „w upały”...

Ten skromny człowiek, żyjący tylko w ramach własnego ogniska rodzinnego, otoczony gromadą dzieci, dla których zdobycie chleba nie było dla muzyka rzeczą łatwą, sam zresztą słabego zdrowia, zmuszony do corocznego wyjazdu na kurację do Druskiennik, z natury raczej nieśmiały i nielubiący głośno wypowiadać swych sądów o ludziach, zabierający głos chyba w obronie kogoś pokrzywdzonego, niemający żadnych przygód ani romansów - czyż nadawał się na bohatera, powieści, chociażby tylko biograficznej?

A jednak był niezaprzeczonym twórcą polskiej opery narodowej. Właśnie on, nikt inny, Stanisław Moniuszko, zapisujący skrupulatnie w swym kalendarzu np. pod datą 28 marca roku śmierci (1872) „rękawiczki 75, domino 60", a pod datą wcześniejszą (4 marca), że pożyczył od córki Elki 1 rubla, „dawniej dwa”, lub notujący dzień 9 marca jako feralny, ponieważ „gubi klucze na próbie", a w dniu 31 marca wieczorem zjedzonego „indyka", pod datą 9 kwietnia czytamy: „Mariannę (przypuszczalnie służąca) oddala się, pozostaje do opłacenia jej 11 rs.”.

Tak jest, takimi rzeczami zajmował się twórca polskiej opery narodowej. I nie miał żadnego romansu w życiu! Przynajmniej nikomu nie było nic o tym wiadomym. 

Od kilku lat krynicznie czysta muzyka Moniuszki zatriumfowała na szerokim świecie. I znowu „Halka" wyrębuje jej drogę. Początek zrobiło Berno szwajcarskie. Przyjęcie było entuzjastyczne, krytyka nie zawahała się porównać Moniuszki z Verdim. Po Bernie poszły inne inscenizacje zagraniczne. Jesteśmy świadkami renesansu opery moniuszkowskiej.

Śpiewactwo polskie było mu zawsze wierne, kilkadziesiąt chórów w kraju i za granicą nosi jego nazwisko. Śpiewactwo śląskie wystawiło mu pomnik ze spiżu.

Obok pomnika spiżowego należał się Moniuszce również pomnik słowa drukowanego, z którego by przemówił do czytelników człowiek żywy, pracujący i borykający się z życiem i kłopotami dnia powszedniego, radujący się i cierpiący. Współczesny czytelnik niechętnie bierze do ręki monografie, woli powieść biograficzną. Trzeba mu więc dać powieść. Niechajże idzie w świat na chwałę tego, którego szare i znojne życie opowiada.

Dla pamięci zaznaczam, że przypadł mi w udziale ten niezmierny zaszczyt, iż wszystkie notatki, wyciągi, odpisy z listów sporządziłem na autentycznym biurku Moniuszki w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym, przy którym spędziłem wiele dziesiątek godzin.

W.F.

***

Powyższy tekst pochodzi z powieści biograficznej Władysława Fabrego "Moniuszko", która ponownie ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.

Moniuszko. Powieść biograficzna

Moniuszko. Powieść biograficzna

 

Stanisław Moniuszko (1819–1872), herbu Krzywda, nie bez powodu nazywany jest ojcem polskiej opery narodowej, choć duchem patriotycznym przesiąknięta była cała jego twórczość, także liczne pieśni, kantaty, operetki, utwory symfoniczne.

 

 

Dziecięce zabawy

Dziecięce zabawy

 

Justyna Chłap-Nowakowa – pracuje w Akademii Ignatianum w Krakowie. Zajmuje się historią literatury emigracyjnej XX w. oraz tradycjami kultury polskiej. Opublikowała m.in. monografię Sybir, Bliski Wschód, Monte Cassino. Środowisko poetyckie 2.

 

 

Na Powrót. Wiersze

Na Powrót. Wiersze

Bogusław Dopart

Zamieszczone w tym tomie wiersze powstały na przestrzeni wielu lat; mimo swej różnorodności tematycznej stanowią spójną całość. Sam Autor określa ten zbiór mianem „cyklu poetyckiego o duszy w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”.

 

 

Rafael w Watykanie

Rafael w Watykanie

 

Kolejna, po "Kaplicy Sykstyńskiej", monumentalna publikacja, prezentująca sztukę Watykanu! Potężne dzieło edytorskie. Pierwsze w świecie pełne studium wykonywanych przez najwybitniejszych artystów dekoracji krużganków (Loggi) w Pałacu Apostolskim. Wyjątkowe, bogate i nowatorskie opracowanie wybitnej historyk sztuki – Nicole Dacos.

 

 

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta

 

Kaplica Sykstyńska, miejsce tak ważne dla dziejów Kościoła katolickiego i światowej kultury, w 2013 r. obchodziła 530-lecie istnienia! W tym czasie była świadkiem wielu wyborów Następcy św. Piotra i najważniejszych uroczystości, a także została ozdobiona bezcennymi freskami. Tegoroczny jubileusz to wspaniała okazja, by odkryć ją na nowo.

 

 

Piękno zdeptane, kult brzydoty

Piękno zdeptane, kult brzydoty

Janusz Szewczak

Popularny autor i publicysta Janusz Szewczak znany jest od dawna z nieustępliwej walki z wypaczeniami zachodniej cywilizacji, do której przecież i my, Polacy, należymy od tysiąca lat. Ta książka jest tego najlepszym dowodem. Niektórzy twierdzą, że cywilizacja nasza jest w stanie upadku. Autor jest również tego zdania, ale w przeciwieństwie do wielu pesymistów uważa, że z tego upadku można się jeszcze wydźwignąć.

 

 

 
 

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.