Idiotokracja, czyli zmowa głupców
liczba stron: | 192 |
format: | 16.5 x 23.5 cm. |
papier: | offset 150 g. |
data wydania: | 13.02.2020 |
ISBN: | ISBN 978-83-7553-283-8 |
EAN: | 9788375532838 |
Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić. Nic dziwnego, że Autor książki, znany zresztą z bystrej inteligencji i ciętego języka, dopatrzył się we współczesnym świecie zjawiska, które nazwał idiotokracją. Jest to ciężka choroba całej cywilizacji zachodniej, od USA po Ukrainę, od północnego kręgu polarnego po Australię. Miejmy nadzieję, że nie okaże się, iż mamy do czynienia z chorobą śmiertelną. W każdym razie zjawisko idiotokracji przybrało rozmiary zarazy, a jego wirus masowo rozprzestrzenia się za pomocą Internetu, tzw. serwisów społecznościowych i innych środków globalnego przekazu i komunikowania się. Wspomagają go różne utopijne doktryny lansowane nie tylko przez pseudonaukowców, lecz również polityków, którzy są gotowi zawracać świat ku pogaństwu – w imię postępu oczywiście.
Co jest lekiem na idiotokrację? Rozum i mądrość, zdrowy rozsądek, uczciwość i moralność. Bez powrotu do Boga, twierdzi zarówno Janusz Szewczak, jak i wiele cytowanych przez niego prawdziwych autorytetów, świat się nie wyleczy; bez Boga nasza cywilizacja, zakorzeniona tak głęboko w chrześcijaństwie, zginie. Jednymi z najlepszych narzędzi terapeutycznych są mądre książki. Do nich trzeba na pewno zaliczyć dzieło, które, drogi Czytelniku, trzymasz w ręku, nie tylko mądre, ale i wydane na najwyższym poziomie edytorskim, pięknie ilustrowane.
Wprowadzenie
Terror nowoczesnej głupoty
Rozdział I
Głupota kontra mądrość
Rozdział II
Co historia mówi nam o głupocie
Rozdział III
Odrzucenie autorytetów i spowalniacze postępu
Rozdział IV
Idiotokracja – nowa tendencja czy już nowy system?
Rozdział V
Stara choroba cywilizacji w nowej odsłonie technologii i mediów społecznościowych
Rozdział VI
Dżuma XXI wieku uczyni z nas jeszcze większych głupców
Rozdział VII
Szaleństwo i głupota jednostek i społeczeństw coraz mniej uleczalne
Rozdział VIII
Boska Mądrość, ludzka mądrość
Bibliografia
Terror nowoczesnej głupoty
Dzisiaj każdy odruch rozumności i przyzwoitości, nie mówiąc o patriotyzmie lub wartościach chrześcijańskich czy elegancji zachowań, budzi niedowierzanie. Nowoczesny surrealizm światopoglądowy rozkwita. Coraz częściej mamy do czynienia z „przekazem myśli bez jakiejkolwiek kontroli rozumu, bez zamierzeń estetycznych i moralnych”, jak napisano w słynnym Manifeście surrealizmu, jeszcze w 1924 r. Druga wersja tej proklamacji z 1929 r., redagowana także przez André Bretona, zawierała jasną deklarację, że chodzi o „wywołanie kryzysu świadomości” w człowieku i w społeczeństwach. To się udało. Wiatr kretynizmu wieje coraz silniej, a my czujemy się coraz bardziej zaczadzeni oparami głupoty.
Mądrość bez odwagi rodzi tylko frustrację i sceptycyzm, ale z kolei odwaga w połączeniu z głupotą jest już prawdziwym nieszczęściem; prowadzi do szkód, arogancji i demoralizacji. Są tacy, którzy twierdzą, że „nadmiar intelektu odbiera odwagę czynu” (Witkacy). Ale głupota często powoduje, że czyn ten jest bezwartościowy lub wręcz niebezpieczny. Nic dziwnego, że coraz mniej wokół nas tych, którzy wiedzą, że nie wiedzą, a coraz więcej tych, co nie wiedzą, że nie wiedzą, choć są przekonani, a nawet pewni, że wiedzą już wszystko. Współczesny świat, ale i nasze krajowe otoczenie, pełen jest dziś bezdennej głupoty, prostactwa, podłości, ale również kiczu i bylejakości.
Błądzić jest rzeczą ludzką, jest to przywilej i filozofów, i maluczkich. Wiadomo, że tylko głupcy nie mylą się nigdy; kiedyś, jeszcze nie tak dawno, prości ludzie, jakże często przy tym rozumni, kwitowali takie samochwalstwo retorycznym pytaniem: „Człowieku, czy cię Bóg opuścił?”. Każdy bowiem grzech karmi się głupotą.
Zawsze intrygowała mnie kwestia ludzkiej głupoty, ale od pewnego czasu, zwłaszcza w związku z niesłychanym wręcz rozkwitem tzw. mediów społecznościowych i nowoczesnego internetu, fenomen głupoty nie tyle już intryguje, co wręcz irytuje i coraz bardziej niepokoi. Na pewno wielka i prawdziwa jest umiejętność znoszenia głupoty innych, tyle że trzeba mieć wtedy anielską cierpliwość. Jednak człowiek nawet najcierpliwszy powinien z przejawami głupoty walczyć, zwłaszcza gdy przybierają one wprost kosmiczne rozmiary.
Czy na głupotę jest jakieś lekarstwo? Czy nieuchronnie czekają nas rządy głupców? Czy przypadkiem zamiast obecnej, wielce ułomnej i coraz głupszej, i coraz bardziej zdegenerowanej demokracji nie czeka nas jeszcze głupsza – idiotokracja? Czy tak zawsze bywało? Odpowiedź na te pytania nie będzie łatwa, tak jak nie jest łatwo pisać mądrze o głupocie. Ale zaryzykujmy.
***
Już jakiś czas temu, ale za to jakże trafnie czy wręcz proroczo, naszą współczesność i nowoczesność przewidział rosyjski mistrz psychologicznej prozy Fiodor Dostojewski w swym wielkim dziele Bracia Karamazow, kiedy pisał: „Zapewnia się, że im dalej, tym bardziej świat się jednoczy, zespala w bratnim obcowaniu, skracając odległości, przekazując myśli drogą napowietrzną. Niestety, nie wierzcie w takie zjednoczenie ludzi. Rozumiejąc przez wolność – mnożenie i jak najszybsze zaspokajanie potrzeb, wypaczają własną naturę, bo wzbudzają w sobie mnóstwo bezsensownych i głupich pragnień, przyzwyczajeń i najniedorzeczniejszych fantazmatów. Karmi ich jedynie wzajemna zawiść, żądza użycia i pycha”. I właśnie o owych niedorzecznych fantazmatach i ludzkiej głupocie warto może skreślić kilka aktualnych słów na nowo. O tym, jak nowoczesna i postępowa głupota niszczy dziś przy pomocy tzw. mediów społecznościowych i wszechobecnego internetu prawdziwą oraz wielką kulturę, racjonalną debatę publiczną, intelektualną aktywność, krytycyzm i równie skutecznie zabija zdrowy rozsądek.
To właśnie głupota, coraz bardziej powszechna, zagraża dziś demokracji, nawet tej wielce ułomnej, liberalnej demokracji. Carl Sagan (1934–1996), amerykański astronom i popularyzator nauki, mawiał: „Opłaca się posiadać otwarty umysł, ale nie na tyle otwarty, aby wypadł z niego mózg”. Niestety, współcześnie praktycznie na co dzień wręcz potykamy się o owe wypadłe mózgi celebrytów, uniwersyteckich i sądowych luminarzy, dziennikarzy, nie mówiąc już o politykach. Zapewnienia zaś Marka Zuckerberga, współtwórcy Facebooka, o tym, jak to: „Częstsze dzielenie się z innymi, choćby tylko najbliższymi osobami, prowadzi do stworzenia bardziej otwartej kultury i lepszego zrozumienia, jak inni żyją i myślą” stoi dziś w jaskrawej sprzeczności z tym, co uważał nie tylko Fiodor Dostojewski, ale co także sądzili w tej materii starożytni, wybitni mędrcy, filozofowie i uczeni. Twórca Facebooka, rocznik 1984, co roku zarabia 7 miliardów dolarów na czysto, ale również nielegalnie, zbierając dane biometryczne spośród 2,7 miliarda użytkowników bez ich zgody w ramach m.in. technologii rozpoznawania twarzy. Cechuje go misjonarska pycha, która dużo mówi o jego strategii marketingowej, niewiele zaś o zniewolonych współczesnych umysłach, o bezgranicznej ludzkiej głupocie albo o ludzkiej mądrości, nie mówiąc już o Mądrości Boskiej.
To uniwersalne, rzekomo postępowe i nowoczesne remedium na wszystkie nasze ludzkie, egzystencjalne bolączki coraz bardziej zawodzi. Dziś to właśnie te tzw. otwarte media społecznościowe z Facebookiem i Google’em na czele przyczyniają się coraz bardziej do podziałów, samotności, wrogości, zamętu i zagubienia, ale i coraz powszechniej do coraz bardziej dominującej we współczesnym świecie – autentycznej ludzkiej głupoty. I wcale nie jest to takie pewne, że ludzkość wygra wyścig po mądrość, doprowadzając do połączenia w sposób technologiczny naszego mózgu z komputerem, a symbioza człowieka ze sztuczną inteligencją (SI) da wyłącznie pozytywny efekt. Tym bardziej nie wygląda na to, że ziszczą się fantazje o nieśmiertelności.
Według amerykańsko-kanadyjsko-południowoafrykańskiego biznesmena-wizjonera Elona Muska (majątek 22,8 mld USD) wszyscy staniemy się w nieodległej przyszłości supermądrzy dzięki implantom mózgu. To będzie jakoby oznaczać, że głupi i głupota znikną z ziemskiego padołu. Firma neurotechnologiczna z San Francisco należąca do Muska już pracuje nad połączeniem ludzkiego mózgu z systemami komputerowymi i możliwością wszczepiania do mózgu specjalnych urządzeń. Miliarder spodziewa się, że już wkrótce ogłosi światu coś, co nie mieści się w ludzkich głowach w sensie pojęciowym, ale być może w sensie fizycznym jak najbardziej. Elon Musk twierdzi, że jest bliski osiągnięcia celu, ale tak futurolodzy, jak filozofowie i socjologowie obawiają się, że jednak nie istnieje żaden patent na mądrość i nieśmiertelność i że ta wyprawa po wiekuistą rozumność i nieśmiertelność człowieka może się skończyć tylko wielką katastrofą.
Oczywiście historia nie tylko naszej, zachodniej cywilizacji, ale i całej ludzkości to w jakimś stopniu historia ludzkiej głupoty, tej właśnie choroby umysłu, intelektu, ale i charakteru. Również ta współczesna, ponoć tylko postępowa i nowoczesna, to ciągle jednak – głupota. A jest tak niewątpliwie również dlatego, że, jak to trafnie dostrzegł austriacki pisarz Robert Musil (1880–1942) w swym eseju O głupocie: „gdyby głupota nie przypominała do złudzenia postępu, talentu, nadziei lub poprawy, nikt nie zechciałby być głupi”. A przecież głupców nadal na świecie nie brakuje. Tyle tylko że właśnie dziś coraz wyraźniejsze i coraz bardziej natarczywe staje się pytanie: jak bardzo my, współcześni, przestaliśmy korzystać z ludzkiego rozumu, a nawet zdrowego rozsądku, oddając prymat coraz wyraźniejszej głupocie?
Tyle wokół nas dziś zwykłej brzydoty, tyle nowoczesnej głupoty, tyle bylejakości, braku roztropności, tylu ignorantów uchodzących za autorytety, tylu uczonych głupców zaklinających rzeczywistość… Tylu i tyle tego, że współczesny świat pogrążył się dziś w nie byle jakim zamęcie albo inaczej: znalazł się na gigantycznym duchowym, moralnym oraz intelektualnym wirażu. Dzisiaj to właśnie głupota, a nie mądrość i roztropność triumfuje. Głupota rozpycha się łokciami na dziejowej, nie tylko politycznej czy medialnej, scenie. Ta właśnie nowoczesno-postępowa głupota znajduje coraz większy poklask i uznanie i nie ma już praktycznie żadnych zahamowań. Coraz dalej jesteśmy nie tylko od tej ludzkiej mądrości, ale nawet od zwykłego zdrowego rozsądku. A co dopiero mówić o Boskiej Mądrości…
Coraz więcej wokół nas uczonych i nagrodzonych głupców, coraz mniej prawdziwych mędrców i filozofów i dlatego zapewne coraz trudniej odróżnić człowiekowi to, co rozumne, godne i wartościowe, od tego, co głupie, podłe i deprawujące. Coraz trudniej się zorientować, kto jest naprawdę mądry, a kto zwyczajnie głupi, bowiem popularność stała się synonimem mądrości! Zamiast i tak już coraz bardziej kulejącej liberalno-lewicowej demokracji mamy coraz częściej do czynienia z jeszcze większym wynaturzeniem: z postępującą idiotokracją. Głupota, oczywiście tak nie nazwana, staje się dziś wyznacznikiem współczesności. Głupota staje się dziś nie do wytrzymania i zagraża życiu jak brak tlenu na Mount Evereście, a przecież Himalaje ludzkiej głupoty nie tylko nie maleją, ale wciąż rosną; nowe pasma górskie ludzkiej bezrozumności wypiętrzają się na całej kuli ziemskiej coraz intensywniej właśnie dzięki nowoczesnym technologiom – cyfrowym i komputerowym.
Fenomen ludzkiej głupoty ma wiele barw i odcieni, ale problem nie tylko w tym, że trudno ją wyodrębnić i sklasyfikować. Dziś trzeba już wręcz przepraszać właśnie za myślenie i dociekanie, co jest głupotą. Im bardziej narody i wspólnoty oddalają się od rozumności, tym bardziej nienawidzi się tych myślących, poszukujących prawdy, a słowa mądrości, rozwagi, słowa o moralności nazywa się dziś wręcz językiem – nienawiści, kamuflując tym samym nie tylko głupotę, ale właśnie prawdziwą mowę nienawiści.
Wybitny teolog i socjolog, ks. prof. Andrzej Zwoliński, w swej wydanej kilka lat temu książce O głupocie z wielką erudycją i znawstwem przytoczył oraz przeanalizował dziesięć przejawów głupoty: pychę, pseudonaukę, manipulację, kłamstwo, przesądy, irracjonalność, zabobon, pseudomodlitwę, magię i demagogię. Wszystkie one są dobrze znane od wieków, także dziś doskonale widoczne i coraz bardziej obecne, szczególnie w omawianych tu mediach społecznościowych, w internecie; dziś to prawdziwe imperium głupoty, którym kierują dilerzy wrażeń. Wydawałoby się, że wraz ze spuścizną Arystotelesa, Platona, Sokratesa, Seneki, św. Tomasza z Akwinu, św. Augustyna, Erazma z Rotterdamu, Kanta, ale i Leibniza, Chestertona i wielu, wielu innych, temat ludzkiej głupoty został już dogłębnie zbadany i wyczerpany. Tak jednak nie jest.
Głupota od wieków budziła zainteresowanie filozofów, uczonych, poetów, pisarzy czy historyków oraz socjologów. Jeszcze przed epoką internetu wybitny francuski pisarz Gustaw Flaubert (1821–1880) chyba jako pierwszy zauważył i określił zjawisko „terroru nowoczesnej głupoty”. Było to więc stosunkowo dawno, półtora wieku temu, jednak nic dziwnego, bowiem zjawisko „terroru nowoczesnej głupoty” było niewątpliwie efektem ubocznym już odległej od XXI wieku doby Oświecenia – ponoć Epoki Rozumu.
Każda epoka ma swoje własne kryteria mądrości, ale i głupoty. Już Biblia w Księdze Koheleta (Koh 7,9–14) mówiła, że: „Głupota sąsiaduje z mądrością”. W każdym kolejnym teatrze dziejowym, teatrze życia, my sami jakże często odgrywamy rolę błaznów, a nie mniej często, będąc zwykłymi głupcami, mamy się za prawdziwych mędrców. Dzielny wojak Szwejk przemawiał słowami czeskiego pisarza Jaroslava Haška (1883–1923), że: „Każdy omylić się może, a może omylić się tym bardziej, im bardziej o czymś myśli”. Dodawał w innym miejscu, że: „Niedobrze, jak myśli dostają nagniotków”; stąd też warto niewątpliwie zawsze pod głowę podłożyć poduszkę, ale dodajmy: pod głowę mądrą, pełną ważnych myśli.
Friedrich Schiller, wielki niemiecki poeta i dramaturg (1759–1805), pisał tak: „Z głupotą sami bogowie walczą nadaremnie”, zaś polski satyryk, aforysta Stanisław Jerzy Lec (1909–1966) szyderczo napominał współczesnych, że: „Głupota nie zwalnia od myślenia”. Tym bardziej więc zasadne wydają się wątpliwości francuskiego pisarza Jeana Cocteau (1889–1963), który dokonał celnej analizy, stwierdzając z kolei, że: „Dramatem naszej epoki jest to, że głupota zabrała się do myślenia”. Jest to tym bardziej trafne, że na owym „myśleniu głupoty” wszyscy cierpimy coraz bardziej, a zasięg wyrządzanych szkód jest coraz większy i dokonuje się coraz szybciej. I choć np. Voltaire był pewny, że istnieje jeszcze coś pośredniego pomiędzy inteligencją a głupotą i jest to zdrowy rozsądek, to można śmiało stwierdzić, że to właśnie głupota radośnie i triumfalnie prze dziś do przodu, rozpycha się bez pardonu, zbierając przy tym jakże często wyrazy uznania i gromkie oklaski, głównie w sieci, ciesząc się coraz większą popularnością. Niestety także fortuna sprzyja głupcom i dzięki współczesnym mediom społecznościowym daje im świetnie zarobić.
Jakże często dziś ewidentna głupota uchodzi za normalność, za rozumność i wzór do naśladowania… Tym bardziej więc wypada zgodzić się z nie byle jakim mędrcem, Albertem Einsteinem (1879–1955), który był pewny jednego: „Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Co do tej pierwszej, są jednak pewne wątpliwości”. Patrząc na naszą obecną rzeczywistość, na coraz bardziej upadłą zachodnią cywilizację, współczesne social media i znaczną część tzw. elit politycznych, biznesowych, duchowych czy kulturowych, trudno nie podzielić poglądu Alberta Einsteina, tym bardziej że dzisiejsza głupota stała się wyjątkowo aktywna i coraz bardziej niebezpieczna. Podejmuje się ona coraz skuteczniej ogłupiania już nie tylko jednostek, ale całych narodów i pokoleń. Nowoczesna nierozumność oddała nas razem i z osobna w ręce wybranych pseudonaukowców, zaklinaczy rzeczywistości, lewackich ideologów, i to kompletnie bez związku z ich kompetencjami, wiedzą, doświadczeniem czy postawą etyczno-moralną A może właśnie dlatego? Jak to celnie mawiał znakomity polski poeta i komediopisarz Aleksander Fredro (1793–1876) „Głupoty straszna potęga: ziemię burzy, piekła sięga”.
Nowa infoapokalipsa, trucicielka serc i mącicielka umysłów, najwyraźniej przyspieszyła kroku wraz z rozwojem cyfrowych wspólnot klikającego świata. Polski uczony, filozof Jan Szczepański (1913–2004) w swym dziele Sprawy ludzkie jakże mądrze stwierdzał, że: „Pisanie o mądrości jest wielkim ryzykiem. Bowiem to, co napiszesz, musi być swego rodzaju metamądrością. Nie można mądrości opisywać w sposób głupi, gdyż wtedy nie pokażesz tego, czym ona jest naprawdę. Będzie to wizja głupca nierozumiejącego prawdziwej mądrości, minie się z celem, a zamiar okaże się ponad siły. Trzeba więc albo wielkiej mądrości, albo wielkiego zarozumialstwa, by pisać o mądrości i oczywiście to, co tu zostało napisane, jest przejawem zarozumialstwa”. Mimo to wielu już próbowało borykać się z tym tematem, począwszy od wieków antycznych, z takimi gigantami intelektualnymi na czele jak Arystoteles, Platon, Seneka czy Sokrates. Przed 500 laty działał wielki znawca głupoty Erazm z Rotterdamu (1466–1536), który zasłynął swym błyskotliwym dziełem pt. Pochwała głupoty. I tak aż po współczesnych socjologów, filozofów, pisarzy czy nawet futurologów.
W ostatnich dziesięcioleciach z głupoty uczyniono cnotę. Popularność głupców zaczęła uchodzić za fachowość, a oni sami za autorytety. Swe „uczone” poglądy wypowiadają medialni celebryci, którzy nie grzeszą rozumem czy wiedzą, a którzy mimo to – a może właśnie dlatego! – stają się wzorcami do naśladowania zwłaszcza dla ludzi młodych. Są znani głównie z tego, że są znani. Z kompletnych durniów, złotoustych oszustów, nieuków lansowanych na potęgę przez media, internet, popkulturę, z prawdziwych ignorantów uczyniono ekspertów, znawców każdego tematu. Z lewacko-liberalnych polityków i ideologów uczyniono współcześnie arystokrację ducha i myśli, a tym samym tzw. kulturowe i duchowe elity, a nawet europejskich mędrców. Być może też i dlatego, że jak prześmiewczo oceniał to Stanisław Jerzy Lec: „Ludzie najbardziej lubią takie myśli, które nie zmuszają do myślenia”?
Mimo więc ogromnego postępu nauki, techniki, technologii i komunikacji, metod gromadzenia danych i łatwości dostępu do informacji, popularyzacji wiedzy, jak i metod kształcenia przeżywamy dziś prawdziwą zapaść mądrości, zdrowego rozsądku, kultury, również tej osobistej, roztropności czy ludzkiej przyzwoitości, a zarazem mamy upadek humanistyki, czytelnictwa (szczególnie w Polsce!) i coraz większy brak prawdziwych autorytetów. Gdzie są wielcy i mądrzy przywódcy, nie tylko polityczni, ale i duchowi? W ich miejsce pojawia się istny wysyp domorosłych, medialnych „filozofów”.
Mamy dominację w naszym życiu społecznym, zawodowym i prywatnym tweetów, retweetów, postów, lajków, botów, megamanipulacji, absurdalną popularność youtuberów, freelancerów itp. To czas wielkich uproszczeń, zaklęć, memów, screenów i innych tego typu sieciowych wynalazków. Internet i media elektroniczne zasadniczo i skutecznie zmieniły dziś i przytłoczyły, a wręcz zdegenerowały praktycznie wszelkie procesy myślowe, ludzką rozumność, znacząco ograniczyły procesy analityczne, krytycyzm i wiarę, podważyły wszelkie zasady i reguły etyczne.
Politycznie poprawni kapłani mediów społecznościowych sukcesywnie infekują mózgi wciąż nowych sieciowych niewolników i zakładników terroryzmu myślowego i tzw. poprawności politycznej, czyli mówiąc po ludzku niewolników obłudy i zakłamania, którzy zdają się coraz bardziej szczęśliwi i zadowoleni ze swej ogłupiającej i bezrefleksyjnej intelektualnej niewoli. I coraz bardziej uzależnieni od fake newsów, a nawet deep fake newsów. Chciałoby się zawołać: Panie Boże! Jak żyć mądrze i godnie, gdy wokół tyle porażającej głupoty, głupoty wspieranej i finansowanej, a nade wszystko nachalnie lansowanej i co najgorsze, sowicie nagradzanej? Już Platon (427–347 p.n.e.) tak przekonywał ludzkość, choćby w tym dialogu Sokratesa z Kleniasem:
A wobec niebezpieczeństw na morzu − chyba nie przypuszczasz, żeby ktoś miał powodzenie większe niż mądrzy sternicy, żeby tak ogólnie powiedzieć?
Oczywiście, że nie.
A na wojnie z kim chętniej byś dzielił niebezpieczeństwa i niepewne losy – z mądrym wodzem, czy z nieumiejętnym?
Z mądrym.
A w chorobie pod czyją opieką wolałbyś przeżywać niebezpieczeństwo: lekarza mądrego, czy nieuka?
Mądrego.
Czy dlatego – powiedziałem – że raczej spodziewasz się powodzenia z człowiekiem mądrym niż z głupim?
Zgodził się.
Zatem mądrość wszędzie przynosi ludziom powodzenie. Przecież nigdy nikt nie chybia celu z winy mądrości; siłą rzeczy musi iść właściwą drogą i trafiać, gdzie trzeba; inaczej to by nie była mądrość .
Problem w tym, że współcześnie coraz więcej ludzi wie, że na pewno wie, choć wcale nie wie i co najgorsze, nie zamierza wiedzieć. A wszystko co wie, wie z internetu – tego wielce uniwersalnego tyrana współczesności, który chce skutecznie wykorzenić choćby najmniejsze oznaki rozumnego myślenia, który dąży do stworzenia homogenicznego społeczeństwa złożonego z posłusznych głupców i notorycznych konsumentów.
Nowoczesne technologie internetowe, aplikacje i algorytmy, cyfrowe chmury, hasztagi, fanpage’e, tweety i lajki – dzisiejszy Homo pozostaje niby Homo sapiens, ale coraz mniej sapiens. To właśnie tak potężne dziś i coraz potężniejsze Instagramy, Google, Facebooki, Snapchaty, Tindery, Pudelki, Plotki i Kozaczki stały się prawdziwymi kuźniami głupoty, gdzie prace trwają 24 godziny na dobę.
Wielki polski poeta, biskup Ignacy Krasicki (1735–1801) w swych Bajkach i przypowieściach zręcznym słowem i obrazowo objaśnił nam owe zawiłości głupoty. Jak choćby w bajce Lis i osieł:
Lis stary, wielki oszust, sławny swym rzemiosłem,
że nie miał przyjaciela, narzekał przed osłem.
Sameś sobie w tym winien – rzekł mu osieł na to –
Jakąś sobie zgotował, obchodź się zapłatą.
Głupi ten, co wniść w przyjaźń z łotrem się ośmiela:
Umiej być przyjacielem, znajdziesz przyjaciela.
Jak to pisał wielki mędrzec, filozof i pisarz, a zarazem nie byle jaki żartowniś, Erazm z Rotterdamu, w swym jakże aktualnym i cytowanym tu dziele pt. Pochwała głupoty (po grecku Morias enkomion, po łacinie Stultitia laus): „Głupota jest zawsze sobie wierna. Tak, że nie mogą wyprzeć się mnie [głupoty] ci, co sobie choćby najbardziej roszczą tytuły do mądrości i noszą się niby owe małpy w purpurze, a w lwiej skórze osły (…), ale choćby nie wiem jak żarliwie mądrali by udawali, to im przecież którędyś długie uszy wylezą i zdradzą (…)” . Problem w tym, że ośle uszy nie są dziś uznawane za hańbiące. Cóż dopiero żądać, by pamiętano maksymę Cycerona (106–43 p.n.e.): „Matką wszelkiego dobra jest Mądrość – Sapientia”.
Święty Paweł w pierwszym Liście do Koryntian pisze pełen pokory: „Niechaj się nikt nie łudzi! Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga”. Trzeba pamiętać, że Apostoł pisał te słowa do Greków, jakże dumnych ze swych filozofów, tłumacząc im, że istnieje mądrość nie tylko ludzka, ale i Mądrość Boska oraz że mniemanie o swej mądrości może okazać się bardzo zawodne. Grecy naprawdę mogli być dumni ze swych intelektualnych osiągnięć, ale nie rozpoznali jeszcze prawdziwego Stwórcy. Bez tej wiedzy zaś łatwo o kult dla rzeczy marnych, doczesnych, jak np. własne ciało, sprawy materialne, a nawet… wynaturzenia, czego doświadczamy w XXI wieku.
Stara łacińska sentencja mówi: Sapientis est ordinare, czyli: „Mądrość porządkuje”, a więc wyznacza podziały na sprawy wielkie i małe, dobre i złe, te ziemskie i te boskie. Homer (w VIII w. p.n.e.) nie mylił się, gdy pisał: „Gdy się rzecz stanie, zobaczy ją i głupi”, podobnie jak Hezjod (850–700 p.n.e.), kiedy przekonywał sobie współczesnych, że „Kiedy głupi ucierpi, to mu się oczy otworzą”, co potwierdza w czasach nowożytnych polskie przysłowie „Tę przypowieść sobie Polak kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”. Stąd rozprawa o głupocie wydaje się konieczna i pilna, by jak najmniej ludzi ucierpiało dopiero gdy „rzecz się stanie”.
Opinie o produkcie (4)
SEP - owiec
Książkę dopiero zamierzam przeczytać ale chwała autorowi już za samo podjęcie tematu szeroko rozlewającego się po świecie i umysłach ludzi albo leniwych albo bezrozumnych
Dariusz
Chętnie przeczytam. Z niecierpliwością czekam na swój egzemplarz.
Renata
Idiotokracja zapowiada się bardzo ciekawie, szczególnie że bardzo cenię sobie autora, a Banksterów przeczytałam z przyjemnością.
Americano
Miałoby to dużo większy oddźwięk, gdyby jeszcze młodzi ludzie czytali książki. A tak... cóż, będzie dowód, że ktoś ostrzegał. Jednak sytuację znacznie lepiej diagnozuje pewien demot: https://img18.dmty.pl//uploads/201807/1532108996_nswxyq_600.jpg Trzeba przyznać, że książka jest ładnie wydana.