PAKIET Dzieje Polski tomy 5 - 6 w cenie 139 zł
PAKIET Dzieje Polski tomy 5 - 6 w cenie 139 zł
liczba stron: | 488 + 496 |
format: | 19,5 cm x 24 cm |
oprawa: | twarda, złocone tłoczenia |
data wydania: | 06.09.2024 |
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
Zobacz poszczególne tomy wchodzące w skład pakietu:
Tom V |
|
Część 1 1572–1586 |
7 |
Część 2 1587–1609 |
171 |
Część 3 1600–1632 |
267 |
Źródła i bibliografia |
469 |
Indeks osób |
477 |
Tom VI |
|
Wyjaśnienie… |
6 |
Część 1 OBYWATELE NIE CHCĄ IMPERIUM (1632–1648) |
9 |
Część 2 FALE POTOPU: OD ŻÓŁTYCH WÓD DO OLIWY (1648–1660) |
153 |
Część 3 POWSTANIE EUROPY WSCHODNIEJ (1660–1673) |
321 |
Źródła i bibliografia |
469 |
Indeks osób |
478 |
Indeks nazw geograficznych |
488 |
Indeks nazw geograficznych – tom V |
492 |
Z tomu V:
Losy Rzeczpospolitej, ciężar wojen: i tych domowych, i najazdów zewnętrznych, kładł się jednak na wszystkich – a więc na nich, może zwłaszcza na nich – wielkim ciężarem. Czy można było tego doświadczenia uniknąć? Czy można przeżyć życie – bez walki, bez ciężaru? Czy Rzeczpospolita przegrała walkę z samą sobą, ze swoimi słabościami, z „zepsowaniem” przez „łakome marności” sarmackiego samouwielbienia? A może jednak nie całkiem przegrała?
To pytania, które narzuca z całą brutalnością lektura świadectw historycznych tego okresu. Powinniśmy na nie odpowiedzieć. Ale przecież poprzedni tom kończyła wizja wielkiego, zgodnego poloneza, w którym spotykają się różne stany, polityczne i społeczne, w szczęśliwej chwili przyjmowania nowej unii w Lublinie, w roku 1569? Zgoda, Concordia, tak ważna w kulturze renesansowych humanistów, opiewana m.in. w utworze Kochanowskiego pod tym właśnie tytułem, była motywem stale powracającym w rozmowach przy stole i na sejmiku, w domach, nie tylko szlacheckich, ale i w cieszących się samorządem miastach. „A naprzód starajcie się o społecznej zgodzie: / W tejci samej nadzieja, że się przy swobodzie / Swej dawnej zostoicie i drogę najdziecie, / Jako w pierwszy porządek wszystko przywiedziecie”. Zapisane przez Kochanowskiego w roku 1563 słowa świadczą tyleż o aktualności ideału zgody, co o jej zagrożeniu.
Skąd ono się mogło brać? Z wnętrza, z ustroju, gospodarki, struktury społecznej Rzeczpospolitej czy mentalnej jej elit? Czy (również) z dynamiki zmian w geopolitycznym układzie na mapie Europy? Z podziałów religijnych, które tę dynamikę jeszcze powiększały – od czasu wystąpienia Lutra? Zanim na te pytania spróbujemy odpowiedzieć, przypomnijmy więc, jak wyglądało polsko-litewskie mocarstwo (?) na tle politycznej i religijnej mapy Europy ostatniej ćwierci XVI wieku.
W chwili śmierci Zygmunta Augusta Rzeczpospolita rozciągała swą władzę na około 800 tysięcy km2. Moskwa Iwana Groźnego trzymała świeżo zagarnięte tereny Inflant oraz województwa połockiego i części witebskiego, a także zajęte w poprzednich wojnach, kosztem Litwy, ziemie smoleńską, siewierską i czernihowską. Po zdobyciu chanatów kazańskiego i astrachańskiego, Moskwa zaczynała też wkraczać powoli na obszary za Uralem. To było prawosławne imperium: jedyne suwerenne państwo, w którym prawosławie było religią panującą i dostarczającą ideologii panującym – ideologii wyzwolenia współbraci w wierze, „jęczących pod jarzmem pogan i łacinników”. Wyznawcy prawosławia znajdowali się przecież jeszcze w dużej liczbie tak w samej Rzeczpospolitej, jak też pod panowaniem islamskich władców Stambułu – m.in. w Bułgarii, Serbii, większej części dzisiejszej Grecji, a także w hospodarstwach Wołoszczyzny i Mołdawii. O zwierzchność nad tą ostatnią, jak wiadomo, nie przestała się upominać Korona Polska. Hospodar Bogdan IV z rodu Lăpușneanu, wychowany na polskim dworze, uznawał się za lennika Zygmunta Augusta i szukał w 1572 roku pomocy w Polsce, kiedy z kraju usunął go – oczywiście w oparciu o Turcję – jego rywal, Jan Srogi.
Druga pod względem wielkości terytorium w Europie (po Moskwie), gdy idzie liczbę ludności Rzeczpospolita, z około 8 milionami mieszkańców, ustępowała nie tylko imperium Iwana (około 11-12 milionów), ale także najludniejszej – Francji (około 16-17 milionów) i Hiszpanii (około 9 milionów, a z Niderlandami Południowymi – czyli mniej więcej dzisiejszą Belgią – około 10,5 miliona). Dodajmy jednak, że od 1580, kiedy Portugalia została połączona z Hiszpanią dynastyczną unią, razem z koloniami zamorskimi, głównie amerykańskimi, imperium króla Filipa II obejmowało swą władzą łącznie ponad 25 milionów poddanych. Traciło ich wszakże w małej, ale jakże bogatej prowincji, w Niderlandach. Północna ich część, zbuntowana pod sztandarem reformacji przeciw panowaniu katolickiej Hiszpanii już w roku 1568, przekształciła się w trwającej wiele lat wojnie z wojskami Filipa II w energiczną republikę kupiecką: Zjednoczone Prowincje (od 1588 roku). Była to pierwsza potęga w Europie (po Szkocji), w której rangę panującej religii zdobyły nauki Kalwina. Bogate miasta niderlandzkie wcześniej już zdołały stworzyć potężną flotę handlową, która zdominowała handel bałtycki. W latach 1560. z samego Gdańska docierało do portów holenderskich rocznie ponad 40 tysięcy łasztów – czyli ponad 80 tysięcy ton zboża z Rzeczpospolitej. Wystarczyło to, by wyżywić pół miliona ludzi, podczas gdy w całych Zjednoczonych Prowincjach mieszkało w końcu wieku XVI mniej niż półtora miliona. Bez zboża i drewna z Rzeczpospolitej Holandia nie udźwignęłaby ciężaru wojny przeciw imperium hiszpańskiemu… Ten niezmiernie korzystny dla kupców holenderskich handel, tworzący wyjątkowe bogactwo pośredniczącego w nim Gdańska, ale opłacalny także dla polskiego ziemiaństwa – będzie w następnych latach, aż do drugiej dekady XVII wieku, jeszcze szybko rósł. W ten sposób będzie utrwalał się charakter gospodarki Rzeczpospolitej jako zaplecza surowcowego centrum modernizującej się Europy. Z północnych Włoch, z Florencji, Mediolanu, Genui, pełniących rolę owego centrum jeszcze w XV wieku, przeniosło się ono na progu wieku XVII właśnie do Amsterdamu, który od spustoszonej przez żołnierzy hiszpańskich Antwerpii przejął pierwszeństwo wśród niderlandzkich miast i portów. Holandia była niewątpliwie rozpoznawalnym punktem na mapie mentalnej polskich właścicieli folwarków, nie tylko ewangelików reformowanych, idących za głosem Kalwina, ale i jak najpobożniejszych katolików.
Z sąsiadów Rzeczpospolitej imperium osmańskie, rozciągające się na trzech kontynentach, dysponowało najliczniejszym „rezerwuarem ludzkim” – około 25 milionów mieszkańców. Sulejman Wspaniały był już blisko rzucenia na kolana imperium Habsburgów, ale na przeszkodzie stanęła śmierć poniesiona przez wielkiego władcę w czasie oblężenia węgierskiej twierdzy Szigetvar. Jego syn i następca, Selim II, zwany nie bez powodu Pijakiem (panował w latach 1566-1574), zawarł pokój z cesarzem Maksymilianem II, utrwalający rozbiór Węgier. Wielka flota turecka poniosła, co prawda, w październiku 1571 roku druzgocącą klęskę pod Lepanto, na Morzu Jońskim, w starciu z flotą Ligi Świętej (okręty hiszpańskie, weneckie i genueńskie, z błogosławieństwem papieża), ale zdobytego wcześniej Cypru Selim już nie oddał Wenecjanom. Jego syn i następca, Murad III (panował 1574-1595) prowadzić musiał walki o utrzymanie wpływów swego wielkiego władztwa: od Maroka na zachodzie, Etiopii na południu, Persji na wschodzie (jej kosztem udało się poszerzyć panowanie osmańskie na tereny dzisiejszej Gruzji i Azerbejdżanu), aż po węgierskie pogranicze z imperium Habsburgów. Z Rzeczpospolitą wojen nie wywoływał.
W wyliczeniu bliższych i dalszych sąsiadów państwa polsko-litewskiego oraz ewentualnych zagrożeń, z którymi mierzyć musieli się jego mieszkańcy, trudno jednak pominąć formalnie podległy sułtanowi Chanat Krymski. Utrwalona w XV wieku, po rozpadzie Złotej Ordy, ta ostatnia forma państwowości dziedziczącej tradycje Czyngis-chana, pod władzą dynastii Girejów starała się jeszcze odzyskać te części wielkiego dziedzictwa stepowego, które niedawno zagarnął Iwan Groźny dla Moskwy. Podjęta wspólnie z imperium osmańskim próba odbicia Astrachania i basenu dolnej Wołgi u jej ujścia do Morza Kaspijskiego nie udała się. Chanat Krymski, z ludnością niewiele przekraczającą 300 tysięcy mieszkańców, pod rządami Dewlet Gireja (panował w latach 1551-1577) i jego synów (z przerwami będą zajmowali tron w Bakczysaraju aż do 1627 roku) ustabilizował swoją szczególną pozycję na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Od ujścia Dniestru do ujścia Dniepru, na obszarze zwanym Jedysan, na styku z hospodarstwem mołdawskim i ziemiami województwa bracławskiego i kijowskiego Rzeczpospolitej, usadowiła się nominalnie podległa chanowi krymskiemu koczownicza orda Nogajów. Z kolei na wschód od Krymu, władztwo chanów okalało brzegi Morza Azowskiego, sięgając po rzekę Kubań. Dość było na tym całym obszarze sił, by zorganizować samonapędzającą się machinę wojenną, nastawioną niemal wyłącznie na zdobycz. Tę stanowiła nie tyle ziemia, ile jasyr: ludzie zamienieni w niewolników – mieszkańcy Rzeczpospolitej, albo Moskwy, zdobywani w czasie kolejnych grabieżczych wypraw i sprzedawani dalej na targach niewolników w imperium osmańskim. Szczęśliwie dla Rzeczpospolitej, tuż przed śmiercią Zygmunta Augusta, potężny najazd tatarski, wspierany przez Turcję, spadł nie na województwa koronne, ale na Moskwę, obezwładniając na kilkanaście przynajmniej miesięcy ekspansywne możliwości Iwana Groźnego. Wyprawa pod wodzą samego Dewleta Gireja całkowicie spaliła w maju 1571 roku Moskwę i zmusiła cara do haniebnej ucieczki ze stolicy. Jak zobaczymy, straszliwe w skutkach – ze względu na skalę wziętego jasyru – najazdy tatarskie wrócą szybko także na ziemie Rzeczpospolitej.
Obejmujące Austrię, Czechy (oczywiście z Morawami i większością Śląska) oraz Węgry Zachodnie i Górne (Słowację), imperium Habsburgów austriackich, już rozdzielone od posiadłości hiszpańskiej linii cesarskiego rodu, panowało bezpośrednio nad około 6 milionami poddanych. Habsburgowie starali się także utrzymać i wykorzystywać pośrednią zwierzchność nad krajami niemieckimi podzielonej wyznaniowo Rzeszy (około 11-12 milionów mieszkańców). Od 1555 roku i zwartego wówczas pokoju augsburskiego, trwał w Rzeszy religijny rozejm. Oparty był na zasadzie cuius regio, eius religio, co oznaczało w rzeczywistości prawo panującego w danym kraju do narzucania swojej wiary poddanym. Pokój uznawał jednak, obok katolicyzmu, tylko luteranizm. Ewangelicy reformowani, zwani kalwinami, a także wyznawcy mniejszych, bardziej radykalnych odłamów protestantyzmu, pozbawieni byli w Rzeszy ochrony prawnej. Względny spokój jednak trwał, a skłonny do kompromisu cesarz Maksymilian II (panował od 1564, po swoim ojcu, Ferdynandzie I, do roku 1576) starał się go nie naruszać.
W Rzeszy bliskimi sąsiadami Rzeczpospolitej były państwa, których władcy przyjęli wyznanie luterańskie: Brandenburgia i Saksonia. Ta druga, gdzie studentów z Polski i Litwy przyciągały (luterańskie oczywiście) uniwersytety w Wittenberdze i Lipsku, znajdowała się w większej części pod panowaniem linii albertyńskiej dynastii Wettynów: w latach 1553-1586 elektorem saskim był książę August. Rozciągające się na północ od Saksonii władztwo elektorów brandenburskich od XV wieku należało do dynastii Hohenzollernów. W latach 1535-1571 panował w nim margrabia-elektor, Joachim Hektor. Jego drugą żoną była przyrodnia siostra Zygmunta Augusta, Jadwiga (córka Zygmunta I Starego i Barbary Zapolyi). Pomogło to elektorowi uzyskać w roku 1563 od polskiego szwagra prawo dziedziczenia w lennych wobec Korony Polskiej Prusach, gdyby wygasła tamtejsza linia Hohenzollernów, po księciu Albrechcie. O okolicznościach tego nieroztropnego posunięcia Zygmunta Augusta, związanych z rozpoczynającą się wtedy wojną o Inflanty z Moskwą, pisaliśmy obszerniej w poprzednim tomie. Kiedy jednak po śmierci Joachima Hektora tron w Brandenburgii obejmował jego syn, Jan Jerzy (panował od 1571 do 1598 roku), sprawa fatalnego dla polski połączenia Brandenburgii z Prusami nie była jeszcze wcale przesądzona. Albrecht miał bowiem dziedzica dla swego panowania w Prusach. Na tronie w Królewcu zasiadł w roku 1568 jego syn, Albrecht Fryderyk. W następnym roku złożył uroczysty hołd lenny Koronie Polskiej na sejmie w Lublinie – tym samym, w czasie którego ułożona została nowa, wiekopomna unia z Litwą. Niestety, Albrecht Fryderyk, świetnie znający język polski i przygotowywany przez swego ojca do czynnej roli w polityce Rzeczpospolitej (nawet do roli kandydata do tronu po wygaśnięciu Jagiellonów), zaczął wkrótce zdradzać objawy choroby umysłowej. Doprowadzi to do oddania kurateli nad nim i nad księstwem w Prusach jego stryjecznemu bratu, Jerzemu Fryderykowi Hohenzollernowi, margrabiemu Ansbach i Bayreuth w dalekiej Frankonii, ale także księciu karniowskiemu (na Śląsku Opawskim) i panu dóbr na Górnym Śląsku – m.in. Bytomia i Tarnowskich Gór. Jerzy Fryderyk umrze jednak również bezpotomny, a wtedy, to jest w roku 1603 – jak zobaczymy – do gry o tron w Prusach Książęcych wrócą elektorzy brandenburscy.
Opinie o produkcie (0)