„Z Bogiem, Panie Majorze!”. Historia niezłomnego dowódcy 5. Brygady Wileńskiej AK

Nasi autorzy

„Z Bogiem, Panie Majorze!”. Historia niezłomnego dowódcy 5. Brygady Wileńskiej AK

5 Wileńska Brygada Armii Krajowej w marszu. Od lewej: rtm. Zygmunt Szendzielarz – „Łupaszka”, kapelan – ks. Aleksander Grabowski „Ksiądz Ignac” (piąty z lewej), dowódca 1 kompanii 5 Brygady – ppor. Wiktor Wiącek „Rakoczy” (szósty z lewej), por. Grabowski „Pancerny” (dziewiąty z lewej) i ppor. Sergiusz Sprudin – fotoreporter z Komendy Okręgu Wileńskiego AK 5 Wileńska Brygada Armii Krajowej w marszu. Od lewej: rtm. Zygmunt Szendzielarz – „Łupaszka”, kapelan – ks. Aleksander Grabowski „Ksiądz Ignac” (piąty z lewej), dowódca 1 kompanii 5 Brygady – ppor. Wiktor Wiącek „Rakoczy” (szósty z lewej), por. Grabowski „Pancerny” (dziewiąty z lewej) i ppor. Sergiusz Sprudin – fotoreporter z Komendy Okręgu Wileńskiego AK Z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych publikujemy artykuł dr Moniki Makowskiej. Materiał ukazał się w miesięczniku WPiS - Wiara, patriotyzm i sztuka. 

Prenumerata próbna miesięcznika WPIS (e-wydanie)

Prenumerata próbna miesięcznika WPIS (e-wydanie)

 

.


***

Należał do najzdolniejszych oficerów Wojska Polskiego, znany był z talentów dowódczych, odwagi i z nieokiełznanej, prawdziwie ułańskiej fantazji, jak przystało na kawalerzystę z 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Major Zygmunt Szendzielarz, jeszcze jako młody porucznik, przeszedł szlak bojowy pamiętnego września 1939 r., walcząc zarówno z Niemcami, jak i z Sowietami. Niezłomny dowódca 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK, znany pod konspiracyjnym pseudonimem „Łupaszko” (vel „Łupaszka”), po zakończeniu wojny nigdy nie złożył broni, prowadząc udane akcje zbrojne przeciwko sowieckiemu okupantowi, stając się prawdziwą legendą antykomunistycznej partyzantki. Jego imię urosło do rangi symbolu heroicznej walki przeciwko totalitarnemu reżimowi. Schwytany przez komunistycznych siepaczy, zginął zamordowany strzałem w tył głowy po sfingowanym pokazowym procesie, na którym wydano na niego aż 18 wyroków śmierci…

Pochodził z dawnych kresów Rzeczypospolitej; urodził się w 1910 r. w Stryju jako najmłodszy syn urzędnika kolejowego Karola Szendzielarza i Eufrozyny z Osieckich. Dzieciństwo Zygmunta przypadło na czas Wielkiej Wojny; już wówczas kilkuletni chłopiec po raz pierwszy doświadczył zagrożenia, jakie niesie ze sobą konflikt zbrojny, bowiem w związku z postępującą ofensywą armii carskiej rodzina Szendzielarzów musiała opuścić Stryj. Schronienie znaleźli we Lwowie, gdzie w 1917 r. Zygmunt rozpoczął edukację w szkole powszechnej.

Dla chłopca wychowanego w szczególnej atmosferze kresowego patriotyzmu odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 r. stało się wyjątkowo poruszającym wydarzeniem. Kiedy miastu zagrozili bojownicy ukraińscy, dwaj starsi bracia Zygmunta – Marian i Rudolf – zaciągnęli się w szeregi słynnych Orląt Lwowskich. Rudolf poległ na polu chwały w 1919 r., Marian za bohaterską walkę z Ukraińcami i bolszewikami otrzymał Krzyż Virtuti Militari, zaś po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej postanowił kontynuować karierę zawodowego żołnierza. Wstąpił do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, skąd następnie przydzielono go do 20. Pułku Ułanów im. Króla Jana III Sobieskiego. Młodziutkiemu Zygmuntowi bardzo imponował ten najstarszy brat – bohater wojenny. Podobnie jak on zapragnął poświęcić się służbie w Wojsku Polskim.

Po zakończeniu edukacji w 1931 r. zgłosił się na ochotnika do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Dał się poznać jako znakomity żołnierz o wyjątkowo sumiennym podejściu do powierzanych mu obowiązków, wykazywał się też żelazną wytrzymałością podczas regulaminowych ćwiczeń wojskowych. Przełożeni podkreślali też, iż młody podchorąży był bardzo towarzyski i uczynny dla kolegów, ci zaś uważali go za świetnego kompana. W marcu 1932 r. Zygmunt złożył przysięgę, zaś latem ukończył podchorążówkę w stopniu kaprala z bardzo dobrym wynikiem.

Nie chciał jednak kontynuować tak efektownie rozpoczętej przygody z piechotą, pragnął bowiem tak jak jego starszy brat zostać ułanem. „Charakter wyrobiony; wesoły, czasem porywczy, o bardzo dużej ambicji. Bardzo pewny siebie, wybitnie koleżeński i ofiarny, (…) karny, sumienny i obowiązkowy”, napisał o nim dowódca kompanii we wniosku kwalifikacyjnym o przyjęcie do prestiżowej Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Trzeba było tam sprostać takim wyzwaniom jak m.in. kurs jazdy konnej (w tym woltyżerka), kurs szermierki, taktyka, wyszkolenie strzeleckie, ćwiczenia polowe i ćwiczenia musztry konnej i pieszej, obrona przeciwgazowa i wyszkolenie pionierskie, nie mówiąc już o opanowaniu regulaminów, a także o całym szeregu przedmiotów ogólnych i teoretycznych, jak m.in. historia wojen, geografia wojenna, administracja, psychologia, prawo i kursy języków obcych. Szczególny talent do jazdy konnej i szabli dał o sobie znać w licznych sukcesach impulsywnego młodzieńca, takich jak zwycięstwo w tradycyjnym biegu św. Huberta w 1933 r. czy też w rok później pierwsze miejsce w zawodach o puchar płk. Tomasza Dobrzańskiego we władaniu bronią białą. Ułańska fantazja w połączeniu z ambicją, wybuchowym charakterem, a także skłonnością do ryzyka podsuwała jednak niekiedy Zygmuntowi tak zwariowane pomysły jak poprowadzenie kolegów do brawurowej szarży z szablami w centrum miasta na… krzewy oleandrów ozdabiające wejście do eleganckiej grudziądzkiej restauracji „Królewski Dwór”. To oryginalne ćwiczenie w „cięciu łóz” nie zyskało jednak uznania jego przełożonych, bowiem całe towarzystwo łącznie z dowódcą-zawadiaką zostało poddane surowym karom dyscyplinarnym przewidzianym regulaminem.

Numer 02/2022

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 02/2022

 

 

15 sierpnia 1934 r. w dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, będącym jednocześnie świętem Wojska Polskiego, Zygmunt otrzymał awans na podporucznika i wstąpił w poczet zawodowych oficerów, stając się tym samym absolwentem Szkoły Podchorążych Kawalerii. Przydzielono go do służby w charakterze dowódcy plutonu w 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich stacjonującym w Wilnie. Dla ppor. Szendzielarza miało to szczególne znaczenie, bowiem ten właśnie pułk w 1919 r. brał udział w obronie Lwowa, zaś w maju tego samego roku jako pierwszy polski pułk przeszedł linię Niemna.

Jak przystało na oficera, nie stronił także od życia towarzyskiego i kulturalnego zarówno w garnizonie, jak i poza nim, a nieokiełznana fantazja zmuszała go do szukania coraz to nowych sportowych wyzwań. Nadal z pasją trenował jeździectwo, zajmując wysokie lokaty w zawodach hippicznych organizowanych na wileńskiej Pohulance, zaś w 1937 r. w efektownym stylu zwyciężył w olimpiadzie wojskowej zorganizowanej w Białymstoku. W chwilach wolnych od służby uczęszczał na zajęcia z kolarstwa, wioślarstwa i pływania, nadal ćwiczył się w szermierce, przeszedł także szkolenie narciarskie. Niestety, podczas treningu spadł z konia, co zakończyło się poważną kontuzją wymagającą półrocznej hospitalizacji; powrócił do zdrowia, jednak do końca życia zmagał się z dotkliwymi bólami kręgosłupa, co szczególnie w czasach walk partyzanckich przysparzało mu cierpień. W 1938 r. otrzymał awans na porucznika; powierzono mu także dowództwo 2. Szwadronu 4. PUZ. W tym samym roku przystojny oficer zakochał się bez pamięci i z wzajemnością w młodziutkiej Annie Swolkieniównie herbu Pomian. Po kilku miesiącach narzeczeństwa młodzi pobrali się w wileńskim kościele św. Ignacego 28 stycznia 1939 r. Ich ślub stał się głośnym wydarzeniem towarzyskim Wilna.

Zaledwie miesiące dzieliły Polskę od potężnego wyzwania dziejowego, nie ulegało bowiem wątpliwości, iż agresywna polityka Adolfa Hitlera i intensywne zbrojenia Wehrmachtu oznaczają nieuchronny wybuch wojny.

Naczelne Dowództwo, przewidując, iż główne uderzenie Wehrmachtu wyjdzie od strony Śląska na Warszawę, wyznaczyło Armię „Prusy”(w skład której wszedł 4. PUZ w ramach Wileńskiej Brygady Kawalerii) do obrony dojścia do stolicy w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego, Sulejowa i Tomaszowa Mazowieckiego. Mobilizacja 4. Pułku Ułanów nastąpiła 24 sierpnia, zaś w nocy z 29 na 30 sierpnia po złożeniu przysięgi na cmentarzu na Rossie przed sarkofagiem z sercem Marszałka Piłsudskiego rozpoczął się załadunek żołnierzy do eszelonów. „Wśród ułanów panował nastrój podniecenia, a zapał był niesamowity”, wspominał kapral Wojciech Urbanowski. Polscy kawalerzyści byli przekonani, iż do czasu nadejścia sprzymierzonych armii francuskich i brytyjskich powstrzymają niemiecką ofensywę. Porucznik Zygmunt Szendzielarz poszedł na front jako dowódca 2. Szwadronu 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Armia „Łódź” pod dowództwem gen. dyw. Juliusza Rómmla i operująca na jej zapleczu Armia „Prusy” (dowódca gen. dyw. Stefan Dąb-Biernacki) stanęły do bohaterskiej, choć niestety nierównej walki z potężną 8. armią gen. Johannesa Blaskowitza i 10. armią gen. Waltera von Reichenaua, dysponującą m.in. aż pięcioma dywizjami pancernymi i lekkimi. Ogromna liczebna przewaga Wehrmachtu wyposażonego w ciężki sprzęt bojowy szybko doprowadziła do rozerwania pozycji Armii „Łódź”, mimo heroicznej postawy polskich żołnierzy pod Borową Górą. Szlak bojowy 4. Pułku Ułanów rozpoczął się 2 września, podczas obrony Piotrkowa Trybunalskiego. W nocy z 4 na 5 września, ułani wileńscy ruszyli do brawurowej szarży, wykonując zaskakujące przeciwuderzenie na silne pozycje nieprzyjacielskich karabinów maszynowych – udało im się zmusić Niemców do odwrotu. Niestety –nie na długo. Po morderczych walkach 6 i 7 września, wobec zmasowanego ataku niemieckich jednostek pancernych, a co gorsza – regularnego bombardowania prowadzonego z samolotów Luftwaffe, gen. Dąb-Biernacki wydał rozkaz wycofania się na prawy brzeg Wisły.

8 września 2. szwadron por. Szendzielarza osłaniał przyczółek mostowy w okolicy Maciejowic, współdziałając z 4 szwadronem rtm. Domańskiego; zniszczył m.in. dwa niemieckie czołgi i motocykl z karabinem maszynowym. Następnej nocy rozpoczęła się przeprawa wyczerpanych morderczą walką żołnierzy Brygady Wileńskiej przez szeroko rozlaną Wisłę. 2. szwadron por. Szendzielarza przez wiele godzin odpierał zmasowane niemieckie ataki, umożliwiając kolejnym polskim oddziałom wyjście z matni. Mimo iż był najbardziej narażony na ostrzał nieprzyjacielski, wycofał się bez większych strat, zachowując pełną wartość bojową.

Rozbite jednostki Armii „Prusy” weszły w skład formującej się brygady płk. Adama Zakrzewskiego. Pod jego komendą por. Szendzielarz wraz ze swoim szwadronem przeszedł szlak bojowy przez Włodawę, Lubartów i Krasnystaw, zaś po wyniszczających walkach w nocy z 18 na 19 września w rejonie Majdanu Sopockiego poszarpana brygada płk. Zakrzewskiego podporządkowała się rozkazom gen, Andersa, wchodząc w skład jego Grupy Operacyjnej. Pod jego dowództwem por. Szendzielarz brał udział w natarciu na Komarów, działając na prawym skrzydle wraz z grupą płk. Zakrzewskiego. Raz jeszcze w tych tragicznych dniach wrześniowych polscy ułani mieli swoją chwilę chwały, biorąc w rejonie Krasnobrodu do niewoli kompletnie zaskoczoną kompanię Wehrmachtu; po rozbrojeniu niemieckich żołnierzy zwrócono im wolność.

Niestety, 26 września w okolicach Sądowej Wiszni brygada płk. Grobickiego, w której znajdował się szwadron por. Szendzielarza, została rozbita. Naszemu bohaterowi udało się uniknąć niemieckiej niewoli, a co więcej, zebrał rozproszonych żołnierzy i wraz z nimi przedarł się do głównych sił Nowogródzkiej Brygady. Gen. Anders wobec opanowania Lwowa przez Sowietów i braku możliwości zorganizowania dalszej obrony wydał rozkaz rozwiązania brygady; żołnierze w małych grupach mieli podjąć próbę przedarcia się na Węgry. Por. Szendzielarz znalazł się wówczas najprawdopodobniej w grupie płk. Albrechta, która, odcięta przez Sowietów od węgierskiej granicy, 29 września dostała się w rejonie Medyki do niemieckiej niewoli. Nasz bohater podjął brawurową próbę ucieczki i przedarł się do Lwowa, gdzie mimo przerażającego sowieckiego terroru udało mu się znaleźć schronienie. Przejście na Węgry nie wchodziło w grę, podjął zatem niebezpieczną próbę przedostania się do Wilna, pozostającego podobnie jak Lwów pod okupacją sowiecką. Udało mu się tam dotrzeć 16 listopada w święto Matki Bożej Ostrobramskiej. Tego samego dnia przyszła na świat jego jedyna córka Basia.

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie papierowe

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.

 

Młody porucznik ani przez chwilę nie chciał myśleć o zaprzestaniu walki o Polskę. Planował przedostanie się Francji, później zaś do Anglii, co okazało się jednak niemożliwe. Wiedząc, iż jako oficer Wojska Polskiego jest narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony NKWD, wielokrotnie musiał się ukrywać zarówno przed Sowietami, jak i przed Litwinami… Przygodę z konspiracją rozpoczął prawdopodobnie w połowie 1940 r., w okresie wzmożonego sowieckiego terroru, grabieży i zsyłek polskiej ludności Wileńszczyzny w głąb ZSRR. Wstępując do tajnego wileńskiego Koła Kawalerzystów kierowanego przez płk. Adama Obtułowicza „Leona” i kpt. Antoniego Olechnowicza „Meteora”, cudem ocalonego od obozu w Kozielsku, por. Szendzielarz przyjął konspiracyjny pseudonim „Łupaszka” na pamiątkę bohatera wojny polsko-bolszewickiej ppłk. Jerzego Dombrowskiego. Otrzymał zadanie zorganizowania przyszłego sztabu odtwarzanego 4. PUZ, który miał wejść w skład „Wileńskiego Pułku Oddziałów Śmierci”.

Niestety, wileńskie struktury konspiracyjne zostały rozbite przez masowe aresztowania, które NKWD przeprowadziło wiosną 1941 r. „Łupaszka” cudem wówczas uniknął tragicznego losu kolegów. Działalność konspiracyjna na Wileńszczyźnie została wznowiona po ataku Niemiec na ZSRR, 22 czerwca 1941 r.; oddziały Wehrmachtu już kilka dni później wkroczyły do Wilna. W latach 1941–1942 nasz bohater prowadził działalność w jednostce wywiadowczej ZWZ, później zaś AK, organizując siatkę konspiracyjną na linii kolejowej Wilno-Podbrodzie-Ryga. Upragniona walka zbrojna przeciwko okupantowi rozpoczęła się dla niego wiosną 1943 r., kiedy na rozkaz Komendanta Wileńskiego Okręgu AK ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” został oddelegowany do przejęcia dowództwa pierwszego partyzanckiego oddziału polskiego działającego na ziemi wileńskiej. Był to oddział por. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”.

Prowadzenie walki partyzanckiej na terenie Wileńszczyzny było zadaniem szczególnie trudnym i niebezpiecznym. Żołnierze AK musieli się bowiem zmagać nie tylko z oddziałami Wehrmachtu i kolaborującymi z nimi litewskimi jednostkami policyjnymi i paramilitarnymi, ale także z prężnie rozwijającą się partyzantką sowiecką, stanowiącą tak naprawdę forpocztę nadciągającej Armii Czerwonej. Bojownicy sowieccy już 22 czerwca 1943 r. otrzymali rozkaz o „bezwzględnym zwalczaniu wojskowo-politycznego ruchu polskiego na terenie Wileńszczyzny, Nowogródczyzny i Polesia”. Bezlitośnie napadali także na miejscową ludność, dokonując brutalnych mordów, gwałtów i grabieży. „Łupaszka” wiedział, iż angażując się w partyzantkę, będzie musiał podjąć walkę na dwóch frontach. Sowieci zachowywali, co prawda, pozory „przyjaźni” pod hasłami „wspólnej walki przeciwko Niemcom”, był to jednak cyniczny podstęp. Brutalny mord dokonany przez nich na napadniętym zdradziecko oddziale „Kmicica”, który wraz z 80 żołnierzami swojego oddziału został rozstrzelany w lasach w okolicy jeziora Narocz, nie pozostawiał złudzeń co do prawdziwych zamiarów czerwonych „partyzantów”.

Oddział „Łupaszki” otrzymał nazwę 5. Wileńskiej Brygady AK; nazywano ich także „Brygadą Śmierci”. Ze względu na niebezpieczeństwo związane z organizowaniem stałej bazy dowódca podzielił swój oddział na pozostające w łączności plutony, które kwaterowały w różnych miejscach i spotykały się jedynie w wyznaczonych punktach. Pierwsze akcje zbrojne żołnierzy „Łupaszki” były wymierzone przeciwko wielokrotnie liczniejszym oddziałom sowieckim, napadającym na bezbronnych mieszkańców wileńskich wsi i zaścianków; znakomicie zorganizowane lotne polskie plutony zadawały czerwonym „partyzantom” tak ciężkie straty, iż Sowieci wyznaczyli cenę za głowę „Łupaszki”.

Nie mniejsze sukcesy jego żołnierze odnosili także w starciach z Niemcami; 15 stycznia 1944 r. pod Żodziszkami podwładni „Maksa” i „Kitka” – najlepszych oficerów „Łupaszki”, pokonali znacznie silniejszy niemiecki oddział, dysponujący samochodami opancerzonymi, ciężką bronią maszynową i lekkim działkiem. Jednak najsłynniejsze starcie polskich partyzantów z regularnymi kompaniami Wehrmachtu miało miejsce w okolicach Worzian, gdzie „Łupaszka” zarządził koncentrację swoich oddziałów. Pierwsze uderzenie Polaków zmusiło nieprzyjaciół do wycofania się na pobliski cmentarz, gdzie jednak Niemcy, wykorzystując nagrobki jako osłonę dla ognia karabinów maszynowych, przeszli do ofensywy. Silny ostrzał stwarzał niebezpieczeństwo zaalarmowania znajdujących się w pobliżu kolejnych oddziałów Wehrmachtu wyposażonych w czołg, co groziło całkowitym rozbiciem Polaków. „Łupaszka” wykazał się jednak ponownie wielkim talentem taktycznym, choć tym razem nie było innego wyjścia, jak ruszyć do czołowego natarcia prosto pod ogień niemieckiej broni maszynowej.

WPIS 02/2022 (e-wydanie)

WPIS 02/2022 (e-wydanie)

 

Pojawił się już najnowszy, lutowy numer „Wpisu”. Jak każdego miesiąca przygotowaliśmy dla Państwa całą serię felietonów na aktualne tematy, wywiady z czołowymi postaciami polskiej polityki, biznesu i świata artystycznego, a także – zestaw artykułów poświęconych wydarzeniom i postaciom historycznym powiązanym z bieżącymi rocznicami.

 

Na polu chwały pozostało kilkunastu partyzantów, wielu odniosło rany, jednak szaleńczy atak zmusił Niemców do odwrotu. Sam „Łupaszka” odniósł ranę w prawą rękę, jednak już po odparciu nieprzyjaciela nie pozwolił się opatrzyć, dopóki sanitariuszki nie udzieliły pomocy ostatniemu rannemu żołnierzowi. Była to największa partyzancka bitwa 5. Wileńskiej Brygady AK.

„Łupaszka”, wiedząc, iż wiadomość o klęsce Niemców niewątpliwie dotrze do pobliskich garnizonów wroga, zarządził natychmiastowe opuszczenie okolicy. Partyzanci wycofali się w stronę lasów w okolicy Radziuszy, gdzie 2 lutego 1944 r. zostali zaatakowani przez silny oddział Sowietów. Sytuacja była wyjątkowo trudna, nieprzyjaciel zniszczył bowiem most na pobliskiej rzece, a Polakom po niedawnym starciu z Niemcami brakowało amunicji. „Łupaszka” i tym razem jednak wyprowadził swoich żołnierzy z matni, zarządzając odwrót przez rzekę. Kiedy cała 5. Brygada z minimalnymi stratami bezpiecznie znalazła się na przeciwległym brzegu, okazało się, że strzelanina nie ustała, Sowieci bowiem nie zauważyli polskiego odwrotu i po nastaniu ciemności zamiast ścigać przeciwnika strzelali sami do siebie! Żołnierze wileńskiej brygady nie mieli wątpliwości, iż wyjście z opresji zawdzięczają Matce Bożej Gromnicznej, w której święto przypadło opisywane starcie. Wiadomość o heroicznych bojach „Łupaszki” i jego podwładnych nadały stacje BBC.

W kwietniu 1944 r. omal nie doszło do tragedii, nasz bohater został bowiem aresztowany przez litewskich policjantów w wileńskim mieszkaniu swojej teściowej. Rzecz jasna, miał przy sobie fałszywe dokumenty, jednak jednemu z funkcjonariuszy wydało się podejrzane, iż „prosty robotnik” nosi eleganckie oficerki… „Łupaszka” usiłował wyrwać się policjantom, jednak kiedy jeden z nich uderzył go w twarz, impulsywny oficer nie wytrzymał, krzycząc, iż „litewski funkcjonariusz nie ma prawa bić dowódcy 5. Brygady AK!” Litwini przekazali cennego jeńca gestapo. Wobec postępującej ofensywy Armii Czerwonej Niemcom zależało na pozyskaniu tak utalentowanego dowódcy i jego żołnierzy i nakłaniali „Łupaszkę” do współpracy, ten jednak twardo odmawiał. Co więcej, zastępujący go na stanowisku dowódcy „Rakoczy” (por. Wiktor Wiącek, cichociemny) zintensyfikował działania przeciwko Niemcom i rozpoczął akcję… wyłapywania niemieckich żołnierzy, którzy mieli zostać zakładnikami za bezpieczeństwo „Łupaszki”. Zmusiło to Niemców do wypuszczenia na wolność kłopotliwego jeńca pod koniec kwietnia 1944 r., co usiłowała później wykorzystać komunistyczna propaganda, fałszywie oskarżając „Łupaszkę” o kolaborację.

Tymczasem w związku z postępującą ofensywą sowiecką w połowie czerwca 1944 r. gen. „Bór” przekazał ppłk. „Wilkowi” rozkaz niezwłocznego przygotowania planu „Burza”. Niestety, generał nie mógł przewidzieć, iż oddziały Armii Czerwonej dosłownie zmiotą niemieckie linie obrony i podejdą pod Wilno już na początku lipca, co nie pozwoli Wileńskiemu Okręgowi AK na przygotowanie tak skomplikowanej operacji. Podczas narady w wileńskim sztabie ppłk. „Wilka” szef jego sztabu mjr Teodor Cetys „Sław” przedstawił plan operacji „Ostra Brama”, zakładający wyzwolenie Wilna z rąk niemieckich, ale przy taktycznym założeniu współpracy Sowietów. Wezwany na naradę wojenną „Łupaszka”, któremu ppłk „Wilk” w planowanej operacji zamierzał powierzyć dowództwo zgrupowania „Zachód”, zadeklarował, iż ani on, ani jego żołnierze nie wezmą w tym udziału. Wiedział, że nawet operacyjne założenie współpracy z Sowietami zakończy się tragedią, czyli rozbiciem polskich oddziałów, aresztowaniem żołnierzy i wymordowaniem oficerów. Ostatecznie jego 5. Brygada nie wzięła udziału w walkach o Wilno.

Tak, jak przewidział „Łupaszka”, operacja „Ostra Brama” zakończyła się tragicznie. Po ustąpieniu z miasta Niemców oddziały sowieckie przez kilka dni zachowywały jeszcze pozory „braterstwa broni” z Polakami, po czym 14 lipca 1944 r. dowództwo sowieckie podjęło decyzję o całkowitym zlikwidowaniu polskiej partyzantki na Wileńszczyźnie, co osobiście miał koordynować generał NKWD Iwan Sierow.

17 lipca ppłk „Wilk” i mjr „Sław” zostali aresztowani w wileńskiej siedzibie, tego samego dnia w Boguszach aresztowano kadrę oficerską Wileńskiego Okręgu AK. Rozpoczęły się bezwzględne polowania Sowietów na żołnierzy AK; schwytanych przewożono do utworzonego obozu w Miednikach Królewskich, skąd większość wywieziono na Sybir. „Łupaszka” wraz ze swoim oddziałem, klucząc pomiędzy oddziałami Armii Czerwonej, przedarł się do Puszczy Rudnickiej. Kiedy po dotarciu do linii Niemna zorientował się, że sforsowanie kontrolowanej przez sowieckie patrole rzeki siłami całej brygady jest niemożliwe, z bólem serca zdecydował się na jej rozwiązanie; część żołnierzy, wychodząc z założenia, że ich małą ojczyzną jest ziemia wileńska, postanowiła powrócić do Wilna i podjąć walkę, nawet jeśli oznaczało to pewną śmierć. Sam „Łupaszka” i część najbliższych mu oficerów postanowili przedrzeć się w rejon Puszczy Augustowskiej, aby kontynuować walkę. Po wielu trudach dotarli do Białegostoku. Tak zakończyła się wojenna historia 5. Wileńskiej Brygady AK.

„Łupaszka” nie miał złudzeń, iż wejście Armii Czerwonej oznacza nową okupację, a zatem w połowie października 1944 r. przystąpił do rekonstrukcji 5. Wileńskiej Brygady AK. W listopadzie otrzymał awans do stopnia majora. Rzecz jasna, odtwarzanie oddziałów AK w tych warunkach było zadaniem nad wyraz trudnym i niebezpiecznym, bowiem po nadejściu frontu Białystok, podobnie jak kilka miesięcy wcześniej Wilno, stał się terenem wzmożonego terroru NKWD.

W kwietniu 1945 r. (już w ramach AKO, bowiem gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” podjął w styczniu decyzję o rozwiązaniu AK, co jednak nie oznaczało końca walki) podstawowa siła bojowa „Łupaszki” wynosiła już 2 szwadrony. Do najbardziej spektakularnych akcji z tego okresu należy bitwa pod Majdanem z 28 maja 1945 r., gdzie oddziały „Łupaszki” pokonały wielokrotnie silniejsze oddziały NKWD i KBW. Podobnie spektakularnym sukcesem zakończyło się starcie z potężną grupą operacyjną połączonych sił NKWD, ludowego wojska i PUB pod Miodusami Pokrzywnymi, gdzie śmierć poniósł major NKWD Gribko, odpowiedzialny za koordynowanie działań sowieckiego aparatu terroru w regionie podlaskim.

W czerwcu 1945 r. do oddziałów „Łupaszki” dołączyła młoda dziewczyna, Danusia Siedzikówna, uratowana przez żołnierzy por. Stanisława Wołoncieja „Konusa” z konwoju aresztowanych przez NKWD i UB pracowników nadleśnictwa w Narewce. Danusia postanowiła dołączyć do swoich wybawców jako sanitariuszka, przyjmując konspiracyjny pseudonim „Inka”. Podlaska epopeja odtworzonej 5. Brygady Wileńskiej zakończyła się 7 września 1945 r., kiedy „Łupaszka” po ogłoszonej w sierpniu 1945 r. przez władze komunistyczne „amnestii” został zmuszony do wykonania rozkazu rozformowania brygady. Oczywiście ani on, ani jego żołnierze nie zamierzali się ujawniać, zdając sobie sprawę, iż jeśli zdecydują się na wyjście z podziemia, natychmiast trafią do ubeckich katowni. Nie chciał też pozostawiać swoich podwładnych bez pomocy, zapewniając im w miarę bezpieczne cywilne dokumenty.

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie elektroniczne

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie elektroniczne

 

Roczna prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.

 

W tym czasie wiadomo było, iż na Pomorze napływają setki tysięcy kresowiaków wyrzuconych z ojcowizny po zagarnięciu tej części Rzeczypospolitej przez ZSRR. Nie istniały jeszcze wówczas w tym rejonie mocno rozwinięte struktury komunistycznej bezpieki, był to zatem przynajmniej przez pewien czas dogodny teren do osiedlenia się i wznowienia działalności zbrojnej.

„Łupaszka” zatrzymał się w Gdańsku, gdzie podporządkował się pod rozkazy swojego dawnego przełożonego, ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego”, komendanta eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK. Początkowo prowadził działalność propagandową podtrzymującą w społeczeństwie polskim ducha oporu przeciwko sowietyzacji, to mu jednak nie wystarczało. Pragnął nadal walczyć o prawdziwie wolną Polskę i służyć w Wojsku Polskim niezależnym od Sowietów. Na początku 1946 r. po otrzymaniu pozwolenia swojego przełożonego rozpoczął organizację antykomunistycznego podziemia na Pomorzu. Odtworzona przez niego po raz trzeci 5. Wileńska Brygada po raz kolejny ruszyła do walki przeciw komunistycznej bezpiece, biorąc udział w ponad 200 akcjach bojowych. W połowie 1946 r. pod zwierzchnictwem „Łupaszki” działały oddziały na obszarze od Koszalina przez Gdańsk, Kwidzyn i Grudziądz aż po Białystok i Siemiatycze. Niezłomni żołnierze w polskich mundurach z Orłem w koronie i z ryngrafami z Matką Bożą Ostrobramską dokonywali cudów waleczności w starciu z funkcjonariuszami MO i UB. Niestety, losy wielu z nich przesądziła zdrada jednej z najbardziej zaufanych łączniczek „Łupaszki” – „Reginy”, która postanowiła pójść na współpracę z bezpieką.

28 czerwca 1946 r. zginął ciężko ranny por. Zdzisław Badocha „Żelazny”; kiedy „Regina” zdradziła jego kryjówkę, podjął rozpaczliwą walkę z kilkunastoosobowym oddziałem UB, ponosząc śmierć na miejscu. W dwa miesiące później w gdańskim więzieniu zamordowano po brutalnym śledztwie młodziutką „Inkę”, która także „wpadła” wydana przez konfidentkę. W przeciwieństwie do „Reginy” nie wydała nikogo; zginęła krzycząc „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszka!”. Ostatnia zorganizowana akcja wileńskiej brygady miała miejsce w listopadzie 1946 r. W 1947 r. wobec zacieśniającej się siatki agenturalnej bezpieki „Łupaszka” po raz kolejny podjął decyzję o rozformowaniu oddziału i zwolnieniu żołnierzy z przysięgi.

Wraz z narzeczoną Lidią Lwow „Lalą” ukrywał się przez pewien czas na Górnym Śląsku, później zaś na Podhalu, kolejno w Zakopanem, Chabówce i Osielcu pod Jordanowem. Niestety, 30 czerwca 1948 r. niezłomny dowódca wileńskiej brygady wpadł w ręce siepaczy UB w domu, w którym się ukrywał. Skutego kajdankami mjr. Szendzielarza, a także aresztowaną wraz z nim „Lalę” przewieziono pod silną eskortą do siedziby WUBP w Krakowie, stamtąd zaś do Warszawy, gdzie trafił do owianego grozą Pawilonu X centralnego więzienia MBP przy ul. Rakowieckiej. Rozpoczęło się ponad dwuletnie śledztwo, podczas którego przedstawiciele stalinowskiego aparatu (nie)sprawiedliwości robili wszystko, aby zniszczyć legendę niezłomnego majora, przestawiając go jako zdegenerowanego bandytę kolaborującego z Niemcami i terroryzującego ludność cywilną.

Wyjątkowo bolesną sprawą było to, iż wyrok wydał płk Mieczysław Widaj, dawny żołnierz AK, po przejściu na stronę komunistycznego reżimu znany z hojnego szafowania wyrokami śmierci wobec niezłomnych… Nadszedł w końcu pamiętny dzień 8 lutego 1951 r. Ok. godz. 20.00 w drzwiach celi stanął żołnierz, wywołując nazwisko „Szendzielarz Zygmunt”. Major, świadomy tego, co go czeka, ostatnie chwile życia spędzał na osobistej modlitwie; podniósł się, odwrócił się do współwięźniów i dobitnym głosem powiedział: „Z Bogiem, panowie!”. „Z Bogiem, Panie Majorze!”, odpowiedzieli.

Niezłomny dowódca 5. Brygady Wileńskiej zginął, jak wielu innych oficerów Wojska Polskiego, zamordowany przez bolszewików strzałem w tył głowy. Pochowano go w zbiorowej jamie grzebalnej na warszawskich Powązkach bez najmniejszego oznaczenia miejsca wiecznego spoczynku. W zamyśle komunistycznych siepaczy pamięć o niezłomnym majorze miała przepaść na zawsze.

Tak się jednak nie stało. W 2013 r. w wyniku prac prowadzonych na powązkowskiej „Łączce” udało się odnaleźć doczesne szczątki jednego z najdzielniejszych żołnierzy antykomunistycznego podziemia. 24 kwietnia 2016 r. w Warszawie w obecności duchowieństwa, najwyższych władz państwowych i asysty wojskowej odbył się uroczysty pogrzeb majora Szendzielarza, awansowanego pośmiertnie do stopnia pułkownika. „Dziś, po 65 latach, poprzez odnalezienie doczesnych szczątków pana pułkownika, poprzez pamięć o bohaterstwie Żołnierzy Niezłomnych, poprzez państwowe uroczystości pogrzebowe – przywracamy godność Polsce”, powiedział obecny na uroczystości prezydent RP Andrzej Duda.

Dr Monika Makowska

Prenumerata próbna miesięcznika WPIS (wydanie papierowe)

Prenumerata próbna miesięcznika WPIS (wydanie papierowe)

 

.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.