Wigilie młodego Adama Mickiewicza. Od szczęsnego dzieciństwa do carskiej celi.

Nasi autorzy

Wigilie młodego Adama Mickiewicza. Od szczęsnego dzieciństwa do carskiej celi.

Było to Roku Pańskiego 1798 na Litwie, oderwanej wówczas od Korony i zagarniętej po upadku Powstania Kościuszkowskiego przez imperium rosyjskie. Zbliżał się wieczór wigilijny; pan Mikołaj Mickiewicz herbu Poraj, szlachcic z Nowogródka, poważany w mieście adwokat, jechał wraz z małżonką Barbarą do stryja Bazylego, właściciela Zaosia. W jego bowiem dworku młodzi państwo Mickiewiczowie mieli spędzić święta Narodzenia Pańskiego, po staropolsku Godami jeszcze wówczas zwane. Nie dojechali…

Barbara, będąca wówczas w stanie błogosławionym, zasłabła w drodze. Wyniesiono ją z sań do przydrożnej gospody, gdzie urodziła syna. Uboga, niczym betlejemska stajenka, była ta litewska karczma, choć podobno Wygodą ją zwano… Nie było nawet gdzie położyć nowo narodzonego dziecka, gdyż zabrakło w izbie stołu. Pan Mikołaj wydobył zatem z kufrów podróżnych dużą księgę, na której akuszerka złożyła chłopca, owijając go w pieluszki. Nadano mu imię Adam. I tak, jak Syn Boży przyszedł na świat w ubóstwie, tak podobnie najwybitniejszemu polskiemu poecie dane było urodzić się w skromnej karczmie. Nie było co prawda wołu i osiołka, ale konie przy saniach parskały na dobrą wróżbę. (…) Pierwszą kolebeczką była [Adamowi] księga, pierwszą kołysanką – kolęda – pięknie pisze Barbara Wachowicz. Jak podała znakomita autorka dzieła o Adamowych Wigiliach, tę urokliwą legendę o narodzinach wieszcza przekazał jego starszy brat Franciszek Antoniemu Małeckiemu, który w przyszłości miał zostać znanym z porywających wykładów profesorem literatury i języka polskiego na Uniwersytecie Lwowskim, a także rektorem tejże Alma Mater. W domu jego ojca porucznik Franciszek Mickiewicz, uczestnik Powstania Listopadowego, znalazł po upadku Warszawy schronienie… Opowiedziane przez niego dzieje narodzin Adama potwierdzał także jeden z młodszych braci Mickiewiczów, Aleksander.

Mimo tych rodzinnych przekazów, które przejął później także syn poety Władysław, do tej pory nie wiadomo, czy największy z poetów polskich przyszedł na świat w Zaosiu, czy też – w dawnym grodzie wielkiego księcia litewskiego Mendoga, czyli w Nowogródku, który w przyszłości tak wspaniale powróci do czasów swojej świetności na kartach Grażyny. O Homera walczyło siedem miast greckich; o polskiego wieszcza „bój toczą” jedynie dwie miejscowości dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego (dziś teren Białorusi). I tak już pewnie pozostanie…

Z czasów „sielskiego, anielskiego” dzieciństwa Adama pochodziły wspomnienia niepowtarzalnych wieczorów wigilijnych spędzanych z rodzicami i braćmi w Nowogródku. Zarówno przyszły poeta, jak i jego starszy brat Franciszek byli wówczas uczniami nowogrodzkiej szkoły powiatowej prowadzonej przez ojców dominikanów. Adam był bystrym uczniem, chwytał wszystko w lot, nie lubił jednak kaligrafii, mówiąc, iż litery przypominają mu rozgniecione pająki, zaś tych ostatnich chronicznie nie cierpiał. Piszesz jak kura grzebie – mówiła mama przyszłego wieszcza – gdybyś był wielkim panem, sekretarz by za ciebie machał piórem, a ponieważ jesteś ubogim szlachcicem, musisz umieć sam sobie dawać radę. Jednak w tym szczególnym czasie świąt Narodzenia Pańskiego problemy kaligraficzne Adama schodziły na dalszy plan, tym bardziej że półroczne świadectwa przynosił znakomite. Obyczajów wigilijnych nigdy nie zapomniał, przestrzegając ich do końca życia.

Były położone na rodzinnym stole opłatki z wizerunkiem Tej, co w Ostrej świeci Bramie, sianko umieszczone pod obrusem, jak również – puste krzesło dla „zbłąkanego wędrowca”. Domownicy dzielili się „Bożym chlebem” z licznymi zwierzętami, m.in. z oswojonym lisem (!), krukiem i psem, o których będzie jeszcze wspominać z ojcowskich bajań o Litwie Maria Mickiewiczówna (po mężu – Gorecka). Nie brakowało także gawęd starego sługi Błażeja, jak również kolęd śpiewanych przez całą rodzinę, w których celowała jedna z dziewcząt służebnych. Równie pięknie rozbrzmiewały te, których Adam słuchał podczas Pasterki w nowogródzkim kościele farnym, zwanym Farą Witoldową, gdyż wybudowano go na miejscu dawniejszego kościoła ufundowanego przez wielkiego księcia litewskiego, Witolda brata Jagiełłowego. Właśnie tam znajduje się do dziś konterfekt Matki Bożej, która gród zamkowy, Nowogródzki ochrania z jego wiernym ludem, zaś samego poetę cudem powróciła do zdrowia, kiedy jako trzyletni chłopiec wypadł przez okno, a przerażona matka oddała go pod Jej opiekę… Po wielu latach, już na paryskim bruku, Adam Mickiewicz – wówczas profesor katedry literatury słowiańskiej Collége de France, powiedział: Nie wiem, czy inny kraj może pochlubić się zbiorem podobnym do tego, który posiada Polska. Mówię o zbiorze kantyczek (…) pieśni o Bożym Narodzeniu. Uczucia w nich wypowiedziane, uczucia macierzyńskie, gorliwej czci Najświętszej Panny dla Boskiego Dzieciątka są tak delikatne i święte, że (…) trudno znaleźć w jakiejkolwiek innej poezji wyrażenia tak czyste, o takiej słodyczy i delikatności.

Pamiętnego roku 1809 na Litwę docierały wspaniałe wieści o zwycięstwie księcia Józefa pod Raszynem i triumfalnym pochodzie wojska polskiego w głąb Galicji, o odzyskaniu Krakowa, jak również – o rozgromieniu Austriaków pod Wagram przez Napoleona. Mikołaj Mickiewicz zaangażował się w pracę konspiracyjną na rzecz przyszłego połączenia Litwy z Księstwem Warszawskim. W nowogródzkim domu państwa Mickiewiczów pojawiały się tajemnicze postacie emisariuszy politycznych w mnisich kapturach, zaś pani Barbara zajmowała się ukrywaniem papierów konspiracyjnych. Franciszek zapamiętał matkę dziergającą białego orzełka na czerwonej kanwie – pisze Barbara Wachowicz. W rok później uczniowie nowogrodzkiego gimnazjum, zachwyceni powstającą legendą wojska polskiego, stworzyli oddział szkolnych ułanów – dowodził Franciszek Mickiewicz, wówczas czternastoletni młodzieniec, Adam był „szefem sztabu”, zaś Aleksander – dowódcą plutonu jazdy. Oddział umundurowały matki i siostry dzielnych wojaków. Niestety, tego samego roku zmarł najmłodszy z braci Mickiewiczów, Michał Antoni. Podczas smutnej Wigilii 1810 r. przy stole w nowogródzkim domu stało puste krzesło jako pamiątka po przedwcześnie zgasłym chłopcu.

W 1811 r. podczas obchodów rocznicy Konstytucji 3 maja Franciszek przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego poprowadził swoje wojsko na defiladę przez Nowogródek. Niestety, oddział zauważyli rosyjscy żołnierze stacjonujący w mieście; dowódca straży, odznaczony krzyżem za rzeź Pragi podczas Powstania Kościuszkowskiego, zerwał jednemu z chłopców miniaturkę polskiego orderu. Tego było za wiele dla Franciszka Mickiewicza – impulsywny młodzieniec wydał komendę Do ataku broń! i cały oddział ruszył na moskiewskich sołdatów. Komendant garnizonu nie chciał doprowadzić do zesłania młodziutkich ludzi na Sybir; rozwiązano jednak oddział, a Franciszka wyrzucono ze szkoły. Ten ostatni bardzo przeżył tę sprawę; ciężko zachorował, jednak mimo to zdołał jeszcze w tym samym roku podczas wielkiego pożaru Nowogródka uratować życie swojemu ojcu i ocalić cenne dokumenty dotyczące ówczesnych tajemnic Orła z Pogonią. Ucierpiał jednak także dworek Mickiewiczów; Wigilia Anno Domini 1811 miała miejsce w okopconym od pożaru salonie; stan zdrowia zarówno Franciszka, jak i jego ojca był nad wyraz niepokojący…

Karol Wojtyła. Noc wigilijna. Nieznane przemówienia, homilie i nagrania. KSIĄŻKA Z PŁYTĄ CD

Karol Wojtyła. Noc wigilijna. Nieznane przemówienia, homilie i nagrania. KSIĄŻKA Z PŁYTĄ CD

Adam Bujak, Karol Wojtyła

Sensacyjne odkrycie 20 unikatowych nagrań i tekstów!
Po blisko pół wieku odkrywamy zupełnie nieznane nagrania kard. Karola Wojtyły, wcześniej odtwarzane z kaset magnetofonowych tylko w kręgach rodzinnych. Słychać na nich homilie i przemówienia Kardynała, dłuższe i krótsze, w których przepięknie opowiada o geniuszu polskiej kultury i tradycji wyrosłych na gruncie chrześcijaństwa, szczególnie zaś o polskim Bożym Narodzeniu.

 

Nadszedł w końcu rok ów 1812 i pamiętna wiosna (w rzeczywistości lato), o której po latach Adam miał napisać Urodzony w niewoli, okuty w powiciu/ Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu. Przez Nowogródek przemaszerowały barwne oddziały polskich ułanów idące wraz z Napoleonem na wojnę z potężnym imperium rosyjskim… Ojciec Adama nie doczekał hiobowych wieści o tragicznym odwrocie spod Moskwy, zmarł bowiem jeszcze w maju, licząc sobie zaledwie 47 lat. Matkę wraz z nieletnimi jeszcze synami wyrzucono z dworku za długi, które pozostawił pan Mikołaj… Przejmująco smutną Wigilię 1812 r. Adam spędził wraz z matką i braćmi w nieogrzewanej drewnianej oficynie. Na ulicach Nowogródka przy rozpalonych ogniskach grzali się przemarznięci i obdarci żołnierze wielkiej armii Napoleona. Przyszły autor Pana Tadeusza miał dopiero 14 lat, miała to jednak być jedna z ostatnich jego Wigilii spędzona z najbliższymi.

W 1815 r. Adam ukończył szkołę w Nowogródku i udał się na studia na Uniwersytet Wileński. Towarzyszył mu przyjaciel „ze szkolnej ławy” Janek Czeczot, zaś losem ubogiego młodzieńca zajął się ksiądz Józef Mickiewicz (nie byli spokrewnieni), dziekan Wydziału Fizyczno-Matematycznego, znany z wielkiej życzliwości dla młodzieży akademickiej. To u niego Adam zamieszkał, on też poradził mu wybór studiów w seminarium nauczycielskim przy Uniwersytecie, na których zapewnione było stypendium; jednak „kandydat do stanu nauczycielskiego” musiał po ukończeniu edukacji podjąć pracę pedagogiczną w celu odpracowania studiów. Wśród ówczesnych wykładowców wileńskiej Alma Mater prym wiedli: znakomity filolog klasyczny Godfryd Ernest Groddeck, nie mniej świetny literaturoznawca Leon Borowski oraz „największy z największych” – już wówczas pionier w zakresie historii Polski – Joachim Lelewel, któremu zdolny student Adam Mickiewicz poświęci natchnioną odę, nazywając swojego profesora „koronnym Lelewelem”. Mistrz natomiast zamieści wiersz swojego ucznia (Zima miejska) w redagowanym przez siebie Tygodniku Wileńskim, doprowadzając tym samym do debiutu prasowego Mickiewicza.

1 października 1817 r. grupa studentów wileńskich utworzyła „Towarzystwo Filomatów” czyli „miłośników nauki”, określane również jako „państwo przyjaciół”, „promienista Rzeczpospolita” lub też nieco mniej oficjalnie – „państwo przeciw troskom”. Rzecz jasna było to stowarzyszenie tajne, bowiem nie wolno było studentom bez zezwolenia bywać na balach, w kawiarniach i teatrach, a już absolutnie zabronione było zakładanie towarzystw. W tym gronie przyjaciół, wśród których błyszczał niejeden talent literacki, nie dorównujący jednak orlim lotom Mickiewiczowskiego pióra, spędzał nasz poeta ubogie studenckie Wigilie, połączone ze świętowaniem imienin; najpierw Tomasza Zana (21 grudnia), później zaś jego samego, obchodzącego wówczas także, jak wiemy, urodziny. Stąd wigilijne spotkania filomatów zyskały miano „Adamowe”.

Pierwsze takie „Adamowe”, o którym wiemy, jak pisze nieoceniona Barbara Wachowicz, odbyło się nietypowo w Sylwestra 1818 r. Wigilię bowiem solenizant spędził tym razem w Solecznikach Wielkich u zaprzyjaźnionego księdza Pawła Hrynaszkiewicza, siostrzeńca znanego nam już księdza Józefa Mickiewicza. Była wzruszająca Pasterka w małym drewnianym kościółku pamiętającym [podobno] krzyżackie na Litwę najazdy. Podczas imieninowego przyjęcia, które przyjaciele urządzili dla Adama w oficynie wileńskiego pałacu Paca, wiersze na cześć solenizanta ułożyli Zan i Czeczot, a ten ostatni przekazał ponadto, iż właśnie wtedy po raz pierwszy objawił się porywający talent improwizatorski Mickiewicza, który w latach późniejszych miał mu przysporzyć wielkiej sławy. Zachowały się nawet fragmenty „imieninowej” improwizacji, których autor z właściwym sobie humorem określił źródło tego talentu (Słuchajcie, Adam zaczyna,/ bo się dobrze napił wina). W roku następnym, 1819, „Adamowe” odbyło się już „prawidłowo” w Wigilię. Zan przygotował z tej okazji poemat, zaś Czeczot – oryginalną scenę dramatyczną na kształt ludowych spektakli wigilijnych, w której Apollo wieńczył solenizanta wawrzynem, zaś chór Muz śpiewał tekst, za który naszym bohaterom niewątpliwie groziłyby surowe represje (co też nastąpi w niedalekiej przyszłości): Oby w was młodzieńce mili/ Ci Polacy zmartwychwstali/ Co żelazne słupy wbili/ W nurty Ossy, Dniepru, Sali. Scenę kończyła (prawdziwa) przysięga filomatów: Miłość ojczyzny prawdziwa/ tęgość w nas ducha utrzyma. Przysiędze tej mieli pozostać wierni…

Następny rok, 1820, przyniósł Adamowi miłość do Marii Wereszczakówny (Maryli). Powiernikiem tego młodzieńczego uczucia, które w rok później zakończone wielkim dramatem osobistym Mickiewicza miało zostawić niezapomniany ślad w literaturze polskiej, był Tomasz Zan. Pisał wówczas o Maryli: promienista i najlepsza Maria, którą (…) Adam uwielbia. Na dwa tygodnie przed Wigilią poeta wysłał przyjaciołom „wiersz-wybuch” – Odę do młodości, która wprawiła w prawdziwą euforię Franciszka Malewskiego: To mi uczucie, to myśl, to poezja! Żaden Polak tak nie pisał! Nie mniej zachwycony był Czeczot. Na tradycyjne już „Adamowe” solenizant przywiózł przyjaciołom zawadiacką Pieśń Filaretów (stowarzyszenie założone przez filomatów) – Hej, użyjmy żywota! Nie zaprezentował jej jednak… Właśnie podczas tej Wigilii przyjaciele przekazali mu tragiczną wiadomość o śmierci matki.

W lutym zaś doszło do ślubu Maryli z hrabią Puttkamerem. W 1821 r. dawny jej ukochany odrzucił jej zaproszenie na Boże Narodzenie do Bolciennik. Spędził święta z przyjaciółmi w Wilnie. Dzieje niespełnionej miłości do Maryli znalazły swój wyraz w IV części Dziadów, którą Adam przywiózł swoim filaretom na spotkanie wigilijne w 1822 r. Ukazały się już wówczas także dzięki staraniom Janka Czeczota Ballady i romanse, zaś ich autor miał też już w tece rękopis Grażyny. Tym razem Mickiewicza i jego przyjaciół czekała prawdziwa uczta i to nie tylko duchowa. Do Wilna przybył bowiem Michał Rukiewicz, zwany przez Adama „szwaliżerem” ze względu na sławę bohatera wojennego służącego pod samym pułkownikiem Kozietulskim. „Szwaliżer” jako jedyny wśród filaretów był nieco lepiej sytuowany materialnie i ufundował dla wszystkich wieczerzę wigilijną z prawdziwego zdarzenia. Przyjaciele, wiedząc, że ostatnie traumatyczne przeżycia mocno nadszarpnęły zdrowie i kondycję psychiczną Adama, pragnęli wysłać go za granicę. Nie przeczuwali jednak, że była to ich ostatnia wspólna Wigilia na wolności…

Jeszcze latem 1823 r. nic nie zapowiadało tragedii. Adam, pracujący wówczas jako nauczyciel w Kownie, wybrał się w lipcu w towarzystwie brata Aleksandra, studenta prawa, i Jana Czeczota do Trok, gdzie posadę pedagoga objął Józef Jeżowski. Trwały właśnie wakacje, zatem młodzi ludzie urządzili wyprawę łodziami „do zamku Witoldowego”, gdzie odegrali efektowną scenę bitewną. Adam atakował i żeglarzy przemoczył do nitki – pisze Barbara Wachowicz. Niestety w tym samym czasie przybył do Wilna owiany już złą sławą carski senator Nikołaj Nowosilcow. Podejrzenia czujnego agenta Aleksandra I wzbudziła sprawa spoliczkowania rosyjskiego oficera przez studentów oraz umieszczony na tablicy przez uczniów jednego z wileńskich gimnazjów napis o treści patriotycznej. W miesiąc po przybyciu Nowosilcowa Tomasz Zan, pełen złych przeczuć, napisał do hrabiny Puttkamerowej: Myślę i gotuję się na przyszłość, abym mógł być dobrym żołnierzem, dobrym sierotą i dobrym wojażerem po odległych i zimnych krajach; dlatego musztruję się i odwykam od wygód. Szpiedzy carskiego senatora musieli już wówczas mieć „na celowniku” Adama, skoro Janek Czeczot próbował zorganizować dla niego schronienie u „szwaliżera” w jego wiosce pod Białymstokiem. Niestety Janek „wpadł” 10 października – aresztowano go i zamknięto w celi przy kościele świętego Kazimierza. Okazało się, że zadenuncjował go filareta Jan Jankowski, który postanowił współpracować z Nowosilcowem. „Sypał” nadal, ku uciesze carskiego zausznika. W nocy z 23 na 24 października w ręce carskich policjantów wpadli Mickiewicz i Zan. Odtąd losy wileńskiej młodzieży (Jankowski zdradził wszystkich, których znał) zależały od decyzji Nowosilcowa, o którym Morawski mówił – rozwiązły, rozpustny, zbestwiony, bezwzględnie przedajny – nigdy trzeźwy nie był, i od współpracowników senatora – nie mniej odrażających kreatur.

Tomasz Zan, zamknięty w odosobnionej, lodowatej celi, dręczony i głodzony, zachował się prawdziwie po bohatersku, biorąc na siebie całą winę. Zrobił wszystko, aby ochronić przyjaciół. Na pytania w śledztwie odpowiadał ze wspaniałą godnością, że wspomnienia o ojczyźnie rodziły się w każdym Polaku z historii polskiej i dzieł o Polsce. Nie zawiedli go także aresztowani filareci; nikt nie chciał „sypać”, ku wściekłości Nowosilcowa. Janka Czeczota, „szwaliżera” Michała Rukiewicza, Stefana Zana (brata Tomasza), Aleksandra Mickiewicza i Kazimierza Piaseckiego siepacze carskiego senatora zamknęli w nie mniej zimnych celach klasztoru Franciszkanów. O tym, jaki hart ducha wykazali młodzi ludzie, świadczy świąteczny gryps „szwaliżera” cudem przekazany najbliższym: Michał życzył wszystkim „dobrych i wesołych świąt” i pocieszał swoją siostrę, pisząc, iż mężczyzna co w smutnej przygodzie pocieszyć nie umie nie wart [jest] litości a tem bardziej przywiązania. Zamkniętym w franciszkańskim klasztorze młodzieńcom udało się nawet zorganizować kontakt pomiędzy sobą (powybijali dziury w ścianach), a 21 grudnia urządzili dla swojego przywódcy „Tomaszowe”, którego opis, wraz z pięknym okolicznościowym wierszem (Przemoc duszy nie złamie, mur nas nie rozdzieli) udało się nawet przesłać „Arcy-Tomaszowi” do celi. Adam Mickiewicz wraz z Ignacym Domeyką, Adamem Suzinem, Antonim Freyendem, Feliksem Kułakowskim i Janem Sobolewskim – nauczycielem z gimnazjum w Krożach – został zamknięty w celi klasztoru Bazylianów. Na tydzień przed Wigilią dołączyli do nich dwaj młodziutcy więźniowie – Witkiewicz i Janczewski, uczniowie Mickiewicza i Sobolewskiego. Janczewski okazał się być godnym ich wychowankiem, oświadczając Nowosilcowowi podczas śledztwa: nie zaprzeczam, żem kochał naród; podobną odwagą wykazał się także Witkiewicz. Towarzyszył im powszechnie lubiany przez filaretów ksiądz Kalasanty Lwowicz od świętego Cyriaka. W takim oto gronie, w tragicznych warunkach w oczekiwaniu na wyrok wszechwładnego carskiego senatora, 25-letni Adam Mickiewicz – Gustaw – romantyczny kochanek, który tej nocy umarł, aby narodzić się jako Konrad – poeta opiewający miłość do ojczyzny, spędził najsłynniejszą ze swoich Wigilii. Więzienie w dawnym klasztorze Bazylianów sąsiadowało z Ostrą Bramą… Oddajmy głos Ignacemu Domeyce:

Z jutrzni w Noc Bożego Narodzenia dochodziła nas przy wtórze dalekiego organu przytłumiona pieśń – „Przybieżeli pastuszkowie”… która to pieśń przeniosła nas w progi domowe, gdzie po nas siostry i matki płakały…

Tę noc wigilijną Mickiewicz zapamiętał do końca życia; była to ostatnia jego Wigilia na Litwie. Kiedy w 1832 r. w Dreźnie „rozbije się nad nim bania z poezją”, powstanie Dziadów część III, w której poświęci on swoim kolegom jedne z najbardziej porywających strof w polskiej literaturze. I tak, dokładnie w Wigilię, młodziutki Janczewski okuty w kajdany, umieszczony już w kibitce, krzyknie „Jeszcze Polska nie zginęła!”, Tomasz – w rzeczywistości przeniesiony do celi Mickiewicza nieco później, powie z godnością Ja stałem na waszego towarzystwa czele/ mam obowiązek cierpieć za was, przyjaciele, a Feliks Kułakowski zaśpiewa słynną pieśń Nie dbam, jaka spadnie kara, która stanie się odtąd pieśnią wszystkich represjonowanych za polskość – będą ją śpiewać jeszcze żołnierze niezłomni torturowani w ubeckich katowniach… Punktem kulminacyjnym stanie się Wielka Improwizacja Konrada i przejmująca walka, którą stoczy o jego duszę ze złymi duchami ksiądz Piotr. Przerażający krzyk pani Rollison, matki młodzieńca wyrzuconego przez okno podczas śledztwa, nie zrobi żadnego wrażenia na okrutnym senatorze Nowosilcowie…

Nie oszczędził carski zausznik i naszych filaretów; zapadły surowe wyroki. Tomasz Zan został osadzony w twierdzy Orenburg, następnie skazany na zesłanie. Jan Czeczot powędrował na zesłanie do Ufy, Józef Jeżowski został wywieziony w głąb Rosji. Malewski, Sobolewski i Mickiewicz musieli osiedlić się w głębi imperium. 24 października 1824 r. poeta w jednej kibitce z Janem Sobolewskim został wywieziony z Wilna w stronę Petersburga, gdzie miano mu wyznaczyć docelowe miejsce osiedlenia. Ukochanej Litwy miał już nigdy w życiu nie zobaczyć.

Dr Monika Makowska

Artykuł ukazał się w miesięczniku Wpis (12/2019).

Numer 12/2019

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 12/2019

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.