Wielki sportowiec prosto z serca przeciw obowiązującym kłamstwom. Takich mężczyzn, autentycznych i bezkompromisowych katolików, potrzebuje świat

Nasi autorzy

Wielki sportowiec prosto z serca przeciw obowiązującym kłamstwom. Takich mężczyzn, autentycznych i bezkompromisowych katolików, potrzebuje świat

Harrison Butker podczas rozgrzewki przed meczem z Los Angeles Chargers na SoFi Stadium. Butker jest trzykrotnym mistrzem NFL i tym samym należy do elitarnego grona najlepszych zawodników w historii tego sportu. Fot. Getty Image/Ryan Kang

Harrison Butker podczas rozgrzewki przed meczem z Los Angeles Chargers na SoFi Stadium. Butker jest trzykrotnym mistrzem NFL i tym samym należy do elitarnego grona najlepszych zawodników w historii tego sportu. Fot. Getty Image/Ryan Kang

28-letni chłopak z małego amerykańskiego miasteczka wyszedł na scenę. Zobaczył z niej setki młodych ludzi, radosnych, odświętnie ubranych, oczekujących na jego słowa. W ciszy poprawił mikrofon po poprzednim prelegencie; miał prawie dwa metry wzrostu. Uśmiechnął się i raz jeszcze głęboko odetchnął. Nie był mówcą, zajmował się czymś zupełnie innym. Początkowa trema ulotniła się wraz z pierwszymi słowami; przemawiał z pasją i zaangażowaniem przez 20 minut. Jego słowa przejdą do historii jako głos młodego pokolenia, które czuje gniew i zawód z powodu tego, co dzieje się wokół. Nie był to bynajmniej głos Ostatniego Pokolenia aktywistów klimatycznych czy wojowników o tzw. sprawiedliwość społeczną. Nie – to był głos pokolenia katolików i młodych rodziców, którzy zewsząd zdają się tracić wsparcie. Ten chłopak bez doktoratów i wyszukanych studiów, bez znajomości postmodernistycznych i dekonstrukcyjnych trendów, powiedział piękniej i głębiej niż papież czy hierarchowie w ostatnich latach. Mówił prosto z serca.

Harrison Butker jest graczem w amerykańskiej lidze NFL; napisałem już o nim kilka słów w kwietniowym wydaniu miesięcznika „Wpis”, kiedy przyglądaliśmy się wierze niektórych futbolistów. Któż by się spodziewał, że parę tygodni później tenże Butker zostanie głównym tematem mediów w USA oraz znienawidzonym celem ataków środowisk lewicowych. 11 maja br. wygłosił bowiem wykład dla absolwentów katolickiej szkoły wyższej Benedictine College, który przez liberałów został odebrany jako uderzający w godność człowieka. W internecie tymczasem został już obejrzany kilkadziesiąt milionów razy i był komentowany we wszystkich najważniejszych amerykańskich stacjach telewizyjnych.

Cóż takiego powiedział, że rozgrzał do czerwoności salony w Nowym Jorku i Kalifornii? Przeczytajmy:

„Nasze państwo jest rządzone przez człowieka, który publicznie i dumnie głosi swoją katolicką wiarę, ale jednocześnie jest na tyle obłudny, że czyni znak krzyża podczas wiecu proaborcyjnego. Był tak zdecydowany w swoim poparciu dla zabijania niewinnych dzieci, że jestem pewien, iż dla wielu ludzi wygląda teraz tak, że można być jednocześnie katolikiem i zwolennikiem tzw. prawa do wyboru. To są właśnie te rzeczy, o których na salonach się nie mówi. Wiecie, że to trudne i nieprzyjemne sprawy. Ale jeśli mamy być mężczyznami i kobietami na ten czas w historii, musimy przestać udawać, że ‘Miły Kościół’ jest propozycją, która może zwyciężyć. Zawsze musimy mówić i działać z miłością, ale nigdy nie mylmy miłości z tchórzostwem.

Jako członkowie Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa mamy obowiązek i ostatecznie przywilej bycia autentycznymi i bezkompromisowymi katolikami. Nie dajcie się zwieść, bo nawet wewnątrz Kościoła ludzie w kulturalnych kręgach katolickich będą próbować przekonać was do milczenia. Ale nasza katolicka wiara zawsze była kontrkulturowa. Nasz Pan, wraz z niezliczonymi uczniami, został stracony za wierność tym naukom. Świat wokół nas mówi, że powinniśmy zachować nasze przekonania dla siebie, gdyż są sprzeczne z tyranią różnorodności, równości i inkluzji. Boimy się mówić prawdę, ponieważ teraz, niestety, prawda jest w mniejszości.

Ale nie miejcie złudzeń, zanim spróbujemy rozwiązać jakiekolwiek problemy nękające społeczeństwo, musimy najpierw uporządkować własny dom, a zaczyna się to od naszych przywódców. Biskupi i księża wyznaczeni przez Boga jako nasi duchowi ojcowie sami muszą być właściwie uporządkowani wewnętrznie. Dziś nie mam wystarczająco czasu, aby wymienić wszystkie historie o księżach i biskupach wprowadzających swoje owieczki w błąd, ale nikt z nas nie może już zrzucać winy na niewiedzę i bezmyślnie głosić, że ‘tak powiedział ksiądz’. Niestety, wielu księży, których szukamy, by nas poprowadzili, to ci sami, dla których ważniejsze są ich hobby, zdjęcia z psami na profilach społecznościowych czy dobrany pod właściwy kolor ubiór.

Nam, świeckim, łatwo przychodzi w tej sytuacji myśl, że sami powinniśmy zaangażować się w życie naszej parafii, aby ją naprawić. Oczywiście, absolutnie powinniśmy być zaangażowani we wspieranie naszych parafii, ale nie możemy być źródłem, na którym nasi parafialni księża będą polegać, aby rozwiązywać swoje problemy. Tak jak patrzymy na relację między ojcem a synem, tak samo powinniśmy patrzeć na relację między księdzem a jego ludem. Nie byłoby to odpowiednie, abym zawsze szukał pomocy u mojego syna, ponieważ to moją rolą jako ojca jest, by go prowadzić. Św. Josemaría Escrivá przypomina nam, że kapłani są wyświęcani do służby i nie powinni ulegać pokusie naśladowania świeckich, lecz powinni być kapłanami w pełnym tego słowa znaczeniu. Niestety, wielu kapłanów czerpie dużą część swojego szczęścia z adoracji, jaką otrzymują od swoich parafian. Poszukując jej, tracą czujność i stają się zbyt poufali.

Chaos świata odbija się w chaosie naszych parafii, a niestety również w chaosie naszych katedr. Jak widzieliśmy podczas pandemii, zbyt wielu biskupów w ogóle nie było przywódcami wiernych. Byli motywowani strachem – strachem przed pozwami, strachem przed usunięciem, strachem przed byciem nielubianym. Swoimi działaniami, zamierzonymi lub niezamierzonymi, pokazali, że sakramenty tak naprawdę nie mają znaczenia. Z tego powodu niezliczona ilość ludzi umarła w samotności, bez dostępu do sakramentów, co jest tragedią, której nigdy nie możemy zapomnieć. Jako katolicy możemy patrzeć na przykłady bohaterskich pasterzy w ciągu minionych wieków, którzy oddali życie za swoich wiernych, a ostatecznie za Kościół. Nie możemy wierzyć w kłamstwo, że to, czego doświadczyliśmy podczas pandemii, było słuszne. Na przestrzeni historii były wielkie wojny, wielkie klęski głodu i nawet wielkie zarazy, które niosły za sobą wysoki poziom śmiertelności i zagrożenia. Jednak przywódcy Kościoła w przeszłości zawsze byli wierni swojemu powołaniu i dbali o to, aby wierni otrzymali sakramenty. Bo tak jak ojciec kocha swoje dziecko, tak pasterz powinien kochać swoje duchowe dzieci.

Tyczy się to jeszcze bardziej naszych biskupów, tych mężczyzn, którzy przecież są współczesnymi apostołami. Kiedyś nasi biskupi gromadzili tłumy ludzi, którzy ich szanowali, z czcią całowali ich pierścienie i chłonęli każde ich słowo, podczas gdy obecni przystali na pozbawioną jakiegokolwiek znaczenia egzystencję. Teraz, gdy biskup jakiejś diecezji lub konferencja biskupów jako całość wydaje ważny dokument na ten czy inny temat, nikt nawet nie zadaje sobie trudu, aby go przeczytać, nie mówiąc już o jego przestrzeganiu. Dzisiaj nasi pasterze są znacznie bardziej zainteresowani utrzymywaniem otwartych drzwi kurii niż głośnym wypowiadaniem trudnych spraw. Wydaje się, że jedynym czasem, kiedy słyszymy głos swoich biskupów, jest nadejście pory corocznych zbiórek. Tymczasem my potrzebujemy, aby nasi biskupi, odrzucając własną wygodę i przyjmując swój krzyż, głośno mówili o naukach Kościoła. Nasi biskupi nie są politykami, lecz pasterzami, więc zamiast dostosowywać się do świata, aby się w nim rozmyć, oni również muszą pozostać na swojej drodze i nas prowadzić.

Nie mówię tego wszystkiego w gniewie, ponieważ mamy takich przywódców, na jakich zasługujemy. Ale to skłania mnie do refleksji, bym pozostał na mojej drodze, bym skupił się na moim własnym powołaniu oraz na tym, jak mogę być lepszym ojcem i mężem, oraz jak żyć w świecie, ale nie być jego częścią. Skupienie się na własnym powołaniu oraz modlitwa i post za tych mężczyzn zrobią więcej dla Kościoła niż narzekanie na jego przywódców”.

Prosty sportowiec bez studiów teologicznych powiedział więcej słów prawdy o stanie Kościoła i problemach świata katolickiego niż encykliki papieskie ostatniego pontyfikatu, dlatego warto było przytoczyć dłuższy fragment jego wystąpienia. Zamiast na wydumanych problemach ekologicznych czy błogosławieństwach dla gejów skupił się na tym, czego wierni doświadczają codziennie, a więc na narastającym wykluczeniu społecznym i medialnym, tchórzliwości katolików we własnych środowiskach, bierności i próżności kapłanów – zwłaszcza hierarchów. Oczywiście słowa Butkera padły z perspektywy amerykańskiej rzeczywistości, sytuacja w polskich parafiach, przede wszystkim w wiejskich, nie jest tak dramatyczna. Ale przecież i w Polsce mamy brylującego w mediach o. Kramera, który publikuje bluźnierczy wizerunek Matki Bożej na tle kolorów LGBT, by następnie wygrzewać się w aplauzie mediów reżimowych. A biskupi? Który katolik wie, kto jest obecnym prymasem Polski? Albo przewodniczącym Episkopatu? Kto potrafiłby wymienić jakąś znaczącą inicjatywę polskiego Kościoła w ostatnich latach? W mediach głównego nurtu obecni są tylko ci księża, dla których „ważniejsze są ich hobby, zdjęcia z psami na profilach społecznościowych czy dobrany pod właściwy kolor ubiór”.

Ale jest też druga strona medalu, czyli bierność świeckich. Oddolny brak zaangażowania katolików w jakiekolwiek sprawy społeczne oraz wycofanie się ich na pozycję wygodnego milczenia są również do zaobserwowania na naszym rodzimym podwórku. Już pomijając fakt, że w kraju mającym rzekomo 90 proc. katolików mogła dorwać się do władzy światopoglądowa mieszanina, zgodnie napierająca w kierunku aborcji, związków homoseksualnych i wyrugowania Kościoła z przestrzeni publicznej, to gdzie są katolicy w swoich lokalnych środowiskach? Nie chodzi o publiczne wystąpienia, jak to Harrisona Butkera, bo mało kto ma tak wielką możliwość dotarcia do szerokiego grona odbiorców, niewielu ma też ku temu predyspozycje. Ale dlaczego młodzi rodzice nie idą do dyrektorów swoich szkół z pretensją, że nie życzą sobie usuwania lekcji religii? Dlaczego nie podpisują chociażby petycji przeciwko niszczeniu kanonu lektur? Dlaczego w rozmowach ze znajomymi nie broni się swojej wiary i swych przekonań? Nieraz wystarczy jeden gest albo jedno słowo, nigdy bowiem nie wiadomo, jakie będzie miało ono wpływ na innych słuchających. Pierwszych chrześcijan rozrywały lwy, a my się boimy, że nasz znajomy nas wyśmieje? Wiele wspólnot i tzw. letni katolicy próbują tę postawę zasłonić miłością, ale Harrison Butker idealnie zdemaskował ten fałsz, przestrzegając przed tym, aby miłości nie mylić z tchórzostwem. Owszem, będąc bezkompromisowym katolikiem wielu można do siebie zrazić – ale równocześnie innych można pozyskać. Miałkość jest drogą donikąd.

Pierwsza część przemówienia Butkera była poświęcona raczej wewnętrznym sprawom środowiska katolickiego i to nie dziwne, biorąc pod uwagę, że przemawiał na katolickiej uczelni. Te słowa umknęły jednak w dużej mierze uwadze mediów amerykańskich, prawdopodobnie zostały w relacjach celowo pominięte. Największą wrzawę salonów medialnych Harrison Butker wywołał kolejnymi słowami, które skierował bezpośrednio do obecnych na sali młodych kobiet:

„Dla pań obecnych tu dzisiaj, gratulacje za niesamowite osiągnięcia. Powinnyście być dumne ze wszystkiego, co do tej pory w swoim młodym życiu osiągnęłyście. Chcę skierować do was kilka słów, ponieważ uważam, że to właśnie wam, kobietom, wmówiono najwięcej diabolicznych kłamstw. Ile z was siedzi teraz tutaj, przy wejściu na scenę, myśląc o wszystkich awansach i tytułach, które zdobędziecie w swojej karierze? Niektóre z was odniosą może wielkie sukcesy w swoich dziedzinach i pójdą w świat, ale zaryzykuję stwierdzenie, że większość z was najbardziej cieszy się perspektywą małżeństwa i dzieci, które wydacie na ten świat.

Mogę powiedzieć, że moja piękna żona Isabelle byłaby pierwszą, która potwierdzi, że jej życie naprawdę zaczęło się wtedy, gdy poświęciła się swojemu powołaniu jako żona i matka. Jestem dzisiaj na scenie i mogę być tym mężczyzną, którym jestem, ponieważ mam żonę, która żyje w zgodzie ze swoim powołaniem. Zostałem niezwykle pobłogosławiony wieloma talentami, które dał mi Bóg, ale nie można przecenić tego, że moje sukcesy możliwe są tylko dzięki tej dziewczynie, którą poznałem w gimnazjum na lekcjach muzyki, która nawróciła się na wiarę, została moją żoną i przyjęła jeden z najważniejszych tytułów: ta, która tworzy ognisko domowe”.

Ten właśnie fragment wystąpienia Harrisona Butkera doprowadził środowiska feministyczne i LGBT w USA do prawdziwego szału. Do tych reakcji później jeszcze powrócę, warto jednak odnotować, że kobiety będące na sali zerwały się w tym momencie z krzeseł i długimi owacjami na stojąco wyraziły aplauz, potwierdzając prawdziwość słów utytułowanego sportowca. Wśród młodych kobiet jest pragnienie macierzyństwa, toteż wmawianie im, że jest inaczej, a także przedstawianie rodziny jako więzienia to istotnie szatańska zagrywka. Tym piękniej zatem brzmią słowa, którymi Butker zakończył swoją przemowę:

„Moja żona jest główną nauczycielką naszych dzieci. To ona dba o to, by futbol lub moja działalność publiczna nie odciągały mnie od obowiązków męża i ojca. Ona jest osobą, która najlepiej zna mnie w głębi mej duszy. To poprzez nasze małżeństwo oboje, z Bożą wolą, osiągniemy zbawienie.

Mówię to wszystko do was, ponieważ widziałem na własne oczy, że dużo szczęśliwszy może być człowiek, gdy ignoruje zewnętrzny hałas i coraz bardziej zbliża się w swoim życiu do woli Bożej. Marzenie Isabelle o karierze się nie spełniło, ale gdybyście ją dzisiaj zapytali, czy żałuje swojej decyzji, śmiałaby się głośno i powiedziałaby bez wahania: Absolutnie nie.

Jako człowiek, który otrzymuje dużo pochwał i ma możliwość przemawiania do publiczności, tak jak tu dzisiaj, modlę się, aby zawsze używać swojego głosu dla Boga, a nie dla siebie. Wszystko, co mówię do was, nie pochodzi z perspektywy mądrości, lecz z perspektywy doświadczenia. Mam nadzieję, że słowa te będą postrzegane jako słowa człowieka, niewiele starszego od was, który uważa, że to środowisko, to pokolenie obecnego czasu w naszym społeczeństwie muszą przestać udawać, że rzeczy, które widzimy wokół nas, są normalne.

Do panów obecnych dzisiaj: Część problemów, które nękają nasze społeczeństwo, są pochodną kłamstwa, które wam wmówiono, że mężczyźni nie są potrzebni w domu ani w naszych społecznościach. Jako mężczyźni nadajemy ton kulturze, a kiedy tego brakuje, wkraczają nieporządek, dysfunkcja i chaos. Brak mężczyzn w domu jest odpowiedzialny za przemoc, którą widzimy w całym kraju. Inne kraje nie mają tak wysokich wskaźników nieobecnych ojców jak USA, nieprzypadkowo więc wskaźniki używania przemocy są też w tamtych krajach niższe.

Nigdy nie przepraszajcie za swoją męskość i walczcie z kulturową kastracją mężczyzn. Róbcie trudne rzeczy. Nigdy nie zadowalajcie się tym, co łatwe. Możecie mieć talent, który niekoniecznie sprawia wam przyjemność, ale jeśli służy on uwielbianiu Boga, może powinniście skupić się na nim, zamiast na czymś innym, co wydaje się wam bardziej odpowiednie. Mówię tu z własnego doświadczenia jako introwertyk, który teraz odnajduje się w roli amatorskiego mówcy publicznego i przedsiębiorcy, czego wcześniej, odbierając dyplom z inżynierii przemysłowej, nigdy bym się po sobie nie spodziewał.

Przygotowując się do wejścia na rynek pracy, niezwykle ważne jest, abyście rzeczywiście zastanowili się nad miejscem, do którego się przenosicie. Kto tam jest biskupem? Jakie są tam parafie? Czy oferują trydencką Mszę św. i mają księży, którzy w pełni realizują swoje powołanie kapłańskie? Koszty życia nie mogą być jedynym kryterium wyboru, ponieważ życie bez Boga to nie życie, a koszt zbawienia wart jest więcej niż jakakolwiek kariera.

Nigdy nie bójcie się wyznawać jedynego, świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła, ponieważ jest to Kościół, który założył Jezus Chrystus, poprzez który otrzymujemy łaskę uświęcającą. Nie miejcie złudzeń: Wkraczacie na teren misyjny w świecie po Bogu, ale też zostaliście stworzeni do tego zadania. A z Bogiem u swego boku i z nieustannym dążeniem do cnoty w waszym powołaniu, wy również możecie zostać świętymi.

Chrystus jest Królem. Ku wyżynom!”.

Przemówienie Harrisona Butkera stało się wiralem – szybko rozprzestrzenia się w sieci, zdobywając bardzo dużą popularność. Przywołało to, rzecz jasna, na plan etatowych obrońców poprawności politycznej. Główne stacje telewizyjne w USA, jak CNN czy ABC, w licznych programach mieszały z błotem Butkera oraz jego wypowiedź, najczęściej zresztą spłycając ją do przekazu, że kazał kobietom siedzieć w domu, czego, jak wiadomo, nigdy nie powiedział. Liga NFL, której Butker jest zawodnikiem, naturalnie natychmiast przestraszyła się mediów i od razu pospieszyła, by podkreślić, że poglądy Butkera to odosobniony przypadek. Jonathan Beane, wiceprezes NFL i główny urzędnik ds. różnorodności i inkluzji (oczywiście, że takie tam stanowisko jest), podkreślił w specjalnym oświadczeniu: „Jego poglądy nie są poglądami NFL jako organizacji. NFL trwa niezłomnie w swoim zaangażowaniu na rzecz inkluzji, co tylko wzmacnia naszą ligę”. Przykładów tego typu nowomowy było oczywiście więcej, posypały się też standardowe oskarżenia o mizoginię, trans- i homofobię, a także z jakiegoś powodu o rasizm. Histeria w amerykańskich mediach rozkręcała się w najlepsze. Jakaś kolejna z niezliczonych lewackich organizacji o niewiadomym źródle finansowania zorganizowała nawet protest oraz petycję, aby Butkera wyrzucić z jego drużyny, czyli z Kansas City Chiefs, aktualnych mistrzów NFL.

Jest to typowy scenariusz, doskonale znany także i w Polsce. Rozpętać medialne piekło, zagłuszyć, zakrzyczeć i coraz bardziej pobudzać falę emocji. Skrajnie lewicowe poglądy są w Polsce praktycznie bez poparcia społecznego, ale patrząc na środki przekazu oraz media społecznościowe można by odnieść wrażenie, że co drugi jest osobą niebinarną z jakąś wymyślną orientacją seksualną.

Przypadek Harrisona Butkera pokazał jednak, że w USA być może coś zaczyna się zmieniać. Pierwszy istotny krok uczynili jego koledzy z drużyny, którzy na swoich platformach społecznościowych wyrazili wsparcie dla Butkera. Kiedy trwała na niego napaść, Chris Jones, megagwiazda w USA, zarabiająca kilkaset milionów złotych, napisał na Twitterze, że kocha Harrisona jak brata i wzywa, aby go wspierać. Patrick Mahomes, również z Kansas City Chiefs, i być może największa obecnie gwiazda sportów amerykańskich, na wszelkie możliwe sposoby podpuszczany był przez dziennikarzy, aby skrytykował Butkera. Nie dał się jednak zmanipulować, wręcz przeciwnie. „Znam go od siedmiu lat. Oceniam go na podstawie charakteru, którym pokazuje każdego dnia, jest dobrym człowiekiem – wyznał rozgrywający Chiefs. – [Harrison] To ktoś, kto dba o ludzi wokół siebie, troszczy się o swoją rodzinę i chce wywrzeć dobry wpływ na społeczeństwo”. Najbardziej zaskakująca była jednak postawa właścicieli drużyny Kansas City Chiefs, czyli rodziny Huntów, magnatów amerykańskiego rynku energetycznego. Huntowie należą do najściślejszej elity USA, a ta w ostatnich latach bała się narazić głównemu nurtowi w jakikolwiek sposób. Ale nie tym razem. Głos zabrały bowiem kobiety, czyli Tavia Hunt, żona głowy klanu, oraz ich córka Gracie. Zwłaszcza wypowiedź tej ostatniej odbiła się szerokim echem, bo pochodzi z tego pokolenia, o którego prawa walczą rzekomo feministki: „Mogę mówić tylko z własnego doświadczenia, a mianowicie, że miałam najbardziej niesamowitą mamę, która miała możliwość zostać w domu i być z nami, gdy dorastaliśmy. Rozumiem, że jest wiele kobiet, które nie mogą podjąć takiej decyzji, ale na mnie miało to ogromny i pozytywny wpływ. Dzięki temu, że wraz z rodzeństwem byliśmy z mamą, dzisiaj jesteśmy tymi, którymi jesteśmy”. Zapytana przez zaskoczonych dziennikarzy, czy zatem popiera przesłanie Butkera, Gracie Hunt odpowiedziała: „Oczywiście, i naprawdę szanuję Harrisona oraz jego katolicką wiarę oraz to, co osiągnął zarówno na boisku, jak i poza nim”.

W podobnym tonie wypowiedziała się jej matka, Tavia Hunt: „Zawsze zachęcałam moje córki do zdobywania wykształcenia i dążenia do realizacji swoich marzeń. Chcę, żeby wiedziały, że mogą robić wszystko, o ile jest to miłe Bogu. Bardzo zależy mi także na tym, aby zdawały sobie sprawę z tego, że znalezienie małżonka, który kocha i szanuje je tak jak siebie samego, lub nawet bardziej, oraz wspólne wychowywanie rodziny to jedno z największych błogosławieństw, jakie oferuje ten świat. Afirmowanie macierzyństwa i wychwalanie swojej żony, a także podkreślanie poświęcenia i zaangażowania, jakie wiąże się z byciem matką, nie jest bigoterią. Uznanie, że ciężka praca kobiety w wychowywaniu dzieci nie idzie na marne, jest wzmacniające”. Nawet ze świata celebrytów zaczęły pojawiać się głosy wsparcia. Aktorka Patricia Heaton (najbardziej znana z serialu „Wszyscy kochają Raymonda”) powiedziała wprost: „Jestem katoliczką i pracowałam w trakcie dzieciństwa moich dzieci; wierzę, że to Bóg otworzył mi te drzwi. Na szczęście miałam taki grafik, który pozwalał mi być również pełnoetatową mamą. W tym, co powiedział Harrison Butker, nie znajduję nic obraźliwego”.

Najmocniejszy sygnał wsparcia przyszedł jednak z najmniej spodziewanej strony – ze świata wielkich korporacji. Gdy wybuchł „skandal” wokół Butkera, najszybciej zareagował smartfonowy gigant Samsung, podpisując z zawodnikiem umowę reklamową wartą 50 milionów dolarów (ponad 200 milionów złotych). To doprawdy potężna rysa w politpoprawnym światku korporacyjnym, zdominowanym przez lewicowe trendy i górnolotne pustosłowie. Tym bardziej że Samsung wcale nie krył się z tym, dlaczego zależało mu właśnie na kontrakcie reklamowym z Butkerem. Podczas oficjalnej prezentacji nowej twarzy południowokoreańskiej firmy slogan był jednoznaczny: „Potrzeba nam więcej mężczyzn takich jak on”.

Kilka tygodni później rozpoczął się tzw. miesiąc dumy, czyli celebracji odmienności seksualnych, który kanadyjski psycholog Jordan Peterson słusznie nazwał miesiącem pychy. NFL zmuszał do tej pory ligowe zespoły do tego, aby w ten czy inny sposób uczestniczyły w tej maskaradzie. A tu nagle w tym roku kilka drużyn powiedziało: nie, koniec z tym. Z 32 ekip NFL w tym roku po raz pierwszy 11 odmówiło wzięcia udziału w imprezie środowiska LGBT. To również pokłosie słów Harrisona Butkera.

Nie twierdzę, że jego wystąpienie zmieni całą narrację i rozprawi się z politpoprawną propagandą, która zewsząd nas w mediach otacza i zalewa. Przed środowiskami katolickimi i konserwatywnymi jest jeszcze wiele pracy, a zwłaszcza w Polsce, gdzie trend wydaje się obecnie wręcz odwrotny. Niemniej opisany powyżej przypadek daje nadzieję, że być może cywilizacja zachodnia jeszcze niezupełnie straciła rozum.

Dr Adam Sosnowski

Artykuł ukazał się w ostatnim, czerwcowym numerze miesięcznika "Wpis". Bądź z nami każdego miesiąca i zakup prenumeratę na cały 2024 rok!

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Prenumerata elektroniczna WPiSu na drugie półrocze 2024 roku (5 numerów od lipca do grudnia włącznie w tym jeden podwójny)

Prenumerata elektroniczna WPiSu na drugie półrocze 2024 roku (5 numerów od lipca do grudnia włącznie w tym jeden podwójny)

 

Prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.

 

W co wierzą katolicy

W co wierzą katolicy

 

Wokół wiary katolickiej narosło ostatnio sporo nieporozumień. Przyczyną tego stanu są przeważnie przekazy medialne, wprowadzające swoich odbiorców w błąd dowolnymi interpretacjami nie tylko nauki Kościoła, ale także Pisma Świętego. Znany amerykański teolog katolicki, wykładowca uniwersytecki, autor kilkudziesięciu poczytnych książek Karl Keating (ur. 1950) objaśnia w tej książce 52 najczęstsze pomyłki związane z rozumieniem wiary katolickiej.

 

Przymierze z Bogiem. Obrazy Kościoła w Piśmie Świętym

Przymierze z Bogiem. Obrazy Kościoła w Piśmie Świętym

ks. Waldemar Chrostowski

Czyż nie jest to bardzo trafny komentarz do naszych czasów: „Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje”. Te słowa napisał blisko dwa tysiące lat temu św. Paweł Apostoł – nic nie straciły na aktualności. Tak samo zresztą jak i całe nauczanie Chrystusa, którego dziełem jest nasz Kościół.

 

Dekalog

Dekalog

ks. Waldemar Chrostowski

Dziesięć Bożych Przykazań odmieniło świat, wprowadziło ład w stosunkach między ludźmi i przygotowywało człowieka na przyjście Chrystusa. Zna je niby każdy – ale czy na pewno wszystkie? Czy je rozumie? Jak np. pogodzić polecenie „nie zabijaj” z karą śmierci? Dlaczego jako dzień święty święcimy niedzielę, a nie szabat? Czy przykazań naprawdę jest dziesięć? Pytań wokół Dekalogu wiele.

 

Ojcze Nasz. Dzieje i przesłanie Modlitwy Pańskiej

Ojcze Nasz. Dzieje i przesłanie Modlitwy Pańskiej

ks. Waldemar Chrostowski

Odmawialiśmy „Ojcze nasz” tysiące razy, od dziecka znamy na pamięć treść tej modlitwy – ale czy naprawdę dobrze ją rozumiemy? To pytanie staje się szczególnie aktualne w obliczu nowego tłumaczenia szóstej prośby Modlitwy Pańskiej: „i nie wódź nas na pokuszenie”. Bóg nas ani nie kusi, ani nie przywodzi do złego – taka wykładnia chyba nikomu wierzącemu nie przychodziła do głowy.

 

Kościół i Naród. Lata trwogi, lata nadziei

Kościół i Naród. Lata trwogi, lata nadziei

Jan Żaryn

Agentura wpływu nazywana nie tak dawno sowiecką, a dziś rosyjską, poczyna sobie śmiało także w III RP. Jej dziełem jest narzucana Polakom od kilkunastu lat przez media głównego nurtu (wszystkie w rękach zagranicznych decydentów) i przez niektórych polityków tzw. polityka wstydu.

 

PAKIET Świętości, upadki i nawrócenia tom 1+2 za 109 zł

PAKIET Świętości, upadki i nawrócenia tom 1+2 za 109 zł

 

Historia chrześcijaństwa. Świętości, upadki i nawrócenia, Tom 1 Od narodzin Jezusa do upadku Konstantynopola wyd. 2022
Żeby mieć argumenty, trzeba posiąść wiedzę. Żeby skutecznie bronić Kościół, trzeba poznać jego historię. Najlepiej taką, która wyszła spod pióra wybitnego pisarza i przekonanego wyznawcy, a nie zdeklarowanego lub zamaskowanego wroga.


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.