Prof. Wojciech Polak, prof. Sylwia Galij-Skarbińska: średnio każdego dnia zabijano 2 740 Polaków! Przez ponad 5 lat
Ustawieni przez Niemców pod murem obrońcy Poczty Polskiej w Gdańsku po kapitulacji placówki. Fot. stutthoffmuseum.blogspot.com. W najnowszym, listopadowym numerze „Wpisu” ukazał się wstrząsający artykuł pod znamiennym tytułem „Mityczni naziści” autorstwa prof. Wojciech Polaka i prof. Sylwii Galij-Skarbińskiej. Oboje są autorami poruszającej, wydanej kilka miesięcy temu książki „Zbrodnia i grabież” opisującej „dokonania” niemieckie podczas wojny 1939-1945 oraz sposoby tuszowania morderstw, łupiestwa i sadyzmu stosowane w Bundesrepublice. Poniżej obszerny fragment artykułu z „Wpisu”.
WPIS 11/2020 (e-wydanie)
W numerze m.in.:
„Czyściciele Kościoła”
Znany z odwagi i ciętego pióra rewelacyjny felietonista Leszek Sosnowski okiem wytrawnego reżysera demaskuje propagandowe chwyty i manipulacje, których nie brakuje w „Don Stanislao” – głośnej ostatnio produkcji (czy raczej „produkcie”) stacji TVN. „W filmie królują domniemania.
Dwunastoletnia Zosia Szukalska była wśród 1 700 000 Polaków zesłanych podczas II wojny światowej przez Niemców na przymusowe roboty do Rzeszy. Trafiła do wsi Frixheim w powiecie Grevenbroich (Nadrenia Północna-Westfalia). Po wojnie złożyła zeznanie na ręce urzędnika Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce:
„Codziennie rano, o godzinie 5 była pobudka. Potem trzeba było wydoić 4 krowy. Jako dziecko nie umiałam doić krów. Gdy jeszcze raz pomyślę, jak mnie uczono tej czynności – okrutnie przy tym bijąc – skóra na mnie cierpnie. Najpotworniejsze było to, że nie znałam niemieckiego i nie rozumiałam, co do mnie mówią. Bauerzy byli wściekli […]. Z każdej strony padały na mnie ciosy i popychania. Po wydojeniu krów trzeba było wyrzucić obornik, świniom dać jeść, a potem iść w pole. Robota ta była nie na moje dziecinne siły i ręce […]”.
Dziewczynka była wycieńczona pracą i głodna:
„Pewnego razu zasnęłam w schronie. Aby mnie zbudzić, rzucono mnie do wanny z zimną wodą. Do dziś pamiętam swój okrzyk przerażenia. I tak do rana musiałam stać pod ścianą, w mokrym ubraniu, wyszydzana i wyśmiewana przez Niemców. Kąpiel tą ciężko odchorowałam. […] Mleko pite ukradkiem ratowało mnie przed głodem. Ale nie na długo. Pewnego bowiem dnia bauer zastał mnie pijącą mleko i dał mi taką nauczkę, że do dziś na mleko patrzeć nie mogę i nie biorę go w ogóle do ust. Najpierw mnie bardzo zbił, a potem nabrał do garnuszka gnojówki, zmuszając mnie do wypicia […]”.
W dzisiejszych Niemczech przeważa narracja, że zbrodnie podczas II wojny popełniali wyłącznie tzw. naziści. Termin ten celowo wprowadzono już w latach 1950. Określenie „naziści” stało się doskonałym narzędziem do wypierania ze świadomości społeczności międzynarodowej i z własnej świadomości niemieckiej – niemieckiej winy za zbrodnie. Jako winnych z czasem zaczęto postrzegać nie Niemców, ale owych niemal mitycznych nazistów, którzy w przeświadczeniu młodszych pokoleń uważani byli za wąską grupę przywódczą. Cały naród niemiecki bywa rozgrzeszany z winy, chociaż tak naprawdę jego ogromna większość popierała politykę Hitlera. Przewrotność tego zabiegu językowego prowadziła do kolejnego skrótu myślowego. Skoro zagłada Żydów była przeprowadzana w obozach śmierci zlokalizowanych na terenie Polski, to w wielu krajach zaczęto utożsamiać nazistów z Polakami. Te kłamliwe interpretacje były i są na rękę państwu niemieckiemu, które je zresztą wspiera, tworząc dodatkowe mity – np. rycerskiego Wehrmachtu lub szerokiego w Niemczech oporu społecznego wobec Hitlera i NSDAP. Przenoszenie pojęcia „naziści” na innych lub na marginalne grupy własnego społeczeństwa to celowe i brutalne zakłamywanie historii.
Bauer, który pobił Zosię, a potem zmusił ją do wypicia gnojówki, z dużym prawdopodobieństwem umarł we własnym łóżku, otoczony szacunkiem rodziny i sąsiadów. Jego wnuki wspominają go zapewne z rozrzewnieniem jako dobrego, poczciwego dziadziusia. W powszechnej świadomości dzisiejszych Niemców ich dziadkowie byli raczej ofiarami owych nazistów. Prawda jednak jest inna. Ogromna większość Niemców czynnie popierała Hitlera, korzystała z owoców barbarzyńskiego rabunku podbitych krajów, a Polaków wywożonych do pracy traktowała jak zwierzęta. Prawda jest taka, że zbrodnie popełniały miliony Niemców, takich jak ów „poczciwy dziadek z Frixheim”. Po wojnie ukarano mały ułamek procenta tych zbrodniarzy.
(…)
Ta wojna nie miała polegać na walce z polską armią, ale głównie na masowym terrorze ludności cywilnej.
Kilka dni przed agresją na Polskę, 22 sierpnia 1939 r., Adolf Hitler na specjalnej odprawie kadry dowódczej w swojej górskiej rezydencji Berghof mówił: „Naszą siłą jest nasza szybkość i nasza brutalność. Wydałem rozkaz i każę każdego rozstrzelać, kto by chociaż jednym słowem usiłował krytykować, iż celem wojny nie jest osiągnięcie oznaczonych linii, lecz fizyczne zniszczenie przeciwnika. W tym celu przygotowałem na razie tylko na wschodzie moje oddziały Totenkopf, rozkazując im zabijać bez miłosierdzia i bez litości mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy. Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy”. (…)
Należy z całą mocą jeszcze raz podkreślić, iż II wojna światowa stanowiła zwrot w procesie ewolucji cywilizowanej społeczności, a tym samym odwrót od koncepcji działań wojennych skierowanych przeciwko armiom i państwom.
W zamyśle Hitlera mechanizm tej zbrodni – jej zasięg i siła – determinowany był zarówno sytuacją społeczno-polityczną podbijanych państw, jak i „zdolnością” ich narodów do pełnego zgermanizowania. Ten ostatni warunek najlepiej spełniały te uważane za spokrewnione z Niemcami – m.in. Holendrzy, Norwegowie, Luksemburczycy. Były jednak narody uważane w koncepcji Hitlera za nienadające się do germanizacji i niegodne germanizacji. Czekało je upodlenie i wyniszczenie. Niekiedy miało ono przybierać formę natychmiastową – tak jak w przypadku Żydów, których udziałem miała stać się całkowita i szybka eksterminacja. Udziałem zaś narodu polskiego miały stać się masowe mordy, upodlenie, wyniszczenie poprzez ciężką przymusową pracę dla III Rzeszy.
(…)
Nie sposób w tym krótkim tekście przedstawić wszystkich okrutnych form ludobójstwa, dlatego posłużymy się jego najbardziej jaskrawymi przykładami:
– Pirackie ataki bombowe, połączone z celowym ostrzeliwaniem cywilnej ludności z broni pokładowej, celowym niszczeniem obiektów chronionych prawem międzynarodowym, takich jak szpitale, masowe zabijanie ludności cywilnej z broni pokładowej, akcje masowego niszczenia otwartych polskich miast i wsi, które przyniosły setki tysięcy zabitych.
– Zbrodnie sądowe, np. zamordowanie bohaterskich obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku.
– Zbrodnie dokonane na jeńcach wojennych, których w cywilizowanym świecie chroni prawo międzynarodowe; były wśród nich masowe rozstrzelania bez sądu, zdarzały się także przypadki spalenia żywcem wziętych do niewoli polskich żołnierzy.
– Przeprowadzane krwawe pacyfikacje polskich wsi, które okrutne żniwo zebrały m.in. na Kielecczyźnie, a także w okolicach Białegostoku, Białowieży, na Zamojszczyźnie. Według szacunków Niemcy spacyfikowali ponad 800 polskich wsi, około 75 wsi zniszczono całkowicie (kilku z nich nigdy nie odbudowano). Ginęły wówczas całe rodziny. Wieś Michniów jest jednym z symboli bestialsko pomordowanych dzieci. Niemcy w ciągu dwóch dni – 12 i 13 lipca 1943 r. – wymordowali tam 204 osoby: 103 mężczyzn – w większości spalonych żywcem, 53 kobiety i 48 dzieci. Najmłodszą ofiarą był dziewięciodniowy Stefanek Dąbrowa, wrzucony przez niemieckiego żandarma do płonącej stodoły.
– Akcje specjalne przeprowadzane z zamiarem fizycznej likwidacji warstwy polskiej inteligencji, m.in. akcja „Inteligencja”. Najkrwawsze żniwo zebrały one na Pomorzu, gdzie wymordowano od 30 do 40 tysięcy przedstawicieli elit politycznych, wolnych zawodów, ziemiaństwa, a także nauczycieli, księży, kupców, urzędników, działaczy społecznych i kulturalnych, emerytowanych wojskowych. Mordów dokonywano m.in. w Lasach Piaśnickich (nazywanych „kaszubską Golgotą”) koło Wejherowa, w Mniszku pod Świeciem i Lesie Szpęgawskim pod Starogardem, a także w podbydgoskim Fordonie.
– Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna AB pochłonęła życie około 6 500 Polaków – w tym około 3 500 przedstawicieli polskich elit politycznych i intelektualnych. Zbrodniczego planu Niemcy dopełniali w Palmirach – w Puszczy Kampinoskiej w okolicach Warszawy, w Krakowie, Jaśle i Ropczycach w Rzeszowskiem, w Rurach Jezuickich w Lubelskiem, w Kumowej Dolinie pod Chełmem, w okolicach Częstochowy, na stadionie leśnym w Kielcach, na radomskim Firleju.
WPIS 11/2020 (e-wydanie)
W numerze m.in.:
„Czyściciele Kościoła”
Znany z odwagi i ciętego pióra rewelacyjny felietonista Leszek Sosnowski okiem wytrawnego reżysera demaskuje propagandowe chwyty i manipulacje, których nie brakuje w „Don Stanislao” – głośnej ostatnio produkcji (czy raczej „produkcie”) stacji TVN. „W filmie królują domniemania.
– Uśmiercanie osób niepełnosprawnych w ramach akcji T4. Skala tej zbrodni jest przerażająca. Mordów dokonywano w różny sposób: jako pierwsi rozstrzelani zostali chorzy w Zakładach Psychiatrycznych na Pomorzu w Świeciu (1 300 zabitych) i w Kocborowie koło Stargardu Gdańskiego (1692 zabitych). Osoby niepełnosprawne mordowano również przy pomocy komór gazowych (np. Zakład Psychiatryczny w Owińskach – 1 100 osób), a także za pomocą głodzenia (np. Zakład Psychiatryczny w Kulparkowie – większość z 1 179 ofiar została zagłodzona) oraz zastrzyków z trucizną.
– Sonderaktion Krakau – zbrodnicze działania wymierzone w profesorów i inteligencję krakowską.
– Mord na profesorach lwowskich w lipcu 1941 r.
– Akcje odwetowe, m.in. w Bydgoszczy i w Wawrze, na Woli po Powstaniu Warszawskim, kiedy w dniach pomiędzy 2 a 12 sierpnia 1944 r. zginęło z rąk SS i policji niemieckiej ponad 50 tysięcy jej mieszkańców (niektóre szacunki mówią nawet o 65 tysiącach zabitych).
– Masowa zagłada Żydów, której krwawe początki naznaczyła zbrodnia w Ponarach w lipcu 1941 r., kiedy zginęło 100 tys. osób głównie narodowości żydowskiej. Trzy miliony Żydów zamordowanych przez Niemców było obywatelami polskimi.
– System niemieckich obozów, zwłaszcza obozów koncentracyjnych, obozów zagłady, takich jak Auschwitz, Bełżec, Sobibór, Treblinka, Majdanek, Stutthof czy Chełmno nad Nerem i wiele, wiele innych. Mordowano tam na ogromną skalę Żydów, ale także Polaków, Romów i przedstawicieli innych narodowości.
– Zbrodnicze i często mordercze eksperymenty medyczne, którym byli poddawani więźniowie obozów stworzonych przez Niemców.
– Ofiary wśród Polaków ratujących Żydów, m.in. w Markowej, w Starym Ciepielowie i pobliskiej Rekówce oraz w wielu innych miejscach.
– Zabijanie i wyniszczanie dzieci. Zbrodnie w obozach dla dzieci, m.in. w Lubawie, Lublińcu, Łodzi i in. Były ośrodki, w których śmiertelność dzieci wynosiła ponad 50 proc. Były też i takie, gdzie umierało blisko 90 proc. dzieci. W zakładach położniczych dla Polek i robotnic ze wschodu w Brunszwiku w Dolnej Saksonii i w bawarskim Laberweinting zagłodzono połowę przebywających tam niemowląt. W Rühen (Dolna Saksonia) życie straciło od 250 do 350 maluchów, w Burgkirchen an der Alz (Bawaria) uśmiercono 152 dzieci, w kilku ośrodkach w powiecie Verden (Dolna Saksonia) śmierć poniosło około 130 niemowląt. Nieznany jest los setek dzieci, które urodziły się w obozie dla kobiet ciężarnych w Pfaffenwald (Hesja). Niektóre dzieci zostały poddane eksperymentom pseudomedycznym. Miejscem, gdzie dochodziło do takich praktyk, był m.in. Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Lublińcu, który w 1939 r. został przejęty przez okupacyjne władze niemieckie i w jego miejsce utworzono Landes Heil- und Pflegeanstalt Loben. W połowie 1942 r. w szpitalu utworzono placówkę dziecięcą pod nazwą Jugendpsychiatrische Klinik, posiadającą dwa oddziały, oznaczone literami A i B. Było to miejsce, do którego trafiały dzieci zakwalifikowane jako chore fizycznie lub umysłowo w wieku od kilku miesięcy do 14 lat (często były to dzieci zdrowe) – których w myśl zasad stworzonych przez Hitlera należało się pozbyć. Hitlerowska ideologia głosiła także, iż śmierć istot zbędnych powinna być wykorzystana dla wzbogacenia nauki. Stąd też w „programie badań” lublinieckiej placówki znalazło się podawanie małym pensjonariuszom dużych dawek barbituranów, m.in. luminalu i weronalu, i obserwowanie wpływu, jaki wywołują one na organizm. (…)
Niekiedy po śmierci dziecka dokonywano sekcji zwłok, podczas której pobierano próbkę mózgu. Była ona przesyłana w celach badawczych do barona prof. Viktora von Weizsäckera w Neurologisches Forschungsinstitut we Wrocławiu. Profesor baron Viktor von Weizsäcker (1886–1957) był stryjem Richarda von Weizsäckera, prezydenta RFN w latach 1984–94.
Niemcy podczas II wojny światowej wymordowali w sumie co najmniej 5 milionów 200 tysięcy obywateli polskich.
(…)
Zrabowane w Polsce dzieła sztuki i archiwalia pozostają nadal w zbiorach niemieckich, a polskie apele o ich zwrot kwitowane są bezczelnymi i cynicznymi odpowiedziami. Polacy, którym bestialstwo niemieckich żołnierzy, policjantów i urzędników odebrało zdrowie i mienie, nie dostali żadnych odszkodowań lub uzyskali je w wymiarze tylko symbolicznym (polscy więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych). Polska w praktyce nie otrzymała prawie żadnych rekompensat od Niemiec ani za straty materialne (głównie w wyniku rabunku na gigantyczną skalę i celowych zniszczeń), ani za straty moralne, ani za wymordowanie milionów obywateli polskich, ani za darmową przymusową pracę milionów Polaków.
Niemcy swoich zbrodni wobec Polski i Polaków nie przepracowali, nie poprosili o przebaczenie, nie odbyli pokuty, nie dokonali zadośćuczynienia, nie wyciągnęli wniosków.
*
Pojednanie polsko-niemieckie jest potrzebne. Jego podstawowe warunki odnoszą się do Niemiec. Pierwszy warunek to ujawnienie całej prawdy o niemieckich zbrodniach w czasie II wojny światowej oraz o bezkarności sprawców po jej zakończeniu. Drugi polega na zadośćuczynieniu Polsce za popełnione winy poprzez wypłatę sprawiedliwych reparacji zarówno całemu państwu, jak i skrzywdzonym obywatelom i ich potomkom. W tym drugim warunku mieści się też zwrot zagrabionych skarbów kultury i sztuki, zbiorów bibliotecznych oraz archiwalnych. Trzeci warunek to zaprzestanie agresywnej polityki mającej na celu wasalizację polityczną naszego kraju i jego podporządkowanie gospodarcze, a także zaprzestanie polityki lekceważenia i pogardy wobec Polaków, instalowania w Polsce agentury wpływu, zawierania sojuszy gospodarczo-politycznych wymierzonych w nasz kraj itp.
My, Polacy, mamy obowiązek zachowania pamięci o męczennikach II wojny światowej. Oprócz ofiar poległych z rąk niemieckich musimy też pamiętać o ofiarach barbarzyństwa sowieckiego – łagrów, przesiedleń, egzekucji, katowania przez enkawudzistów i żołnierzy Armii Czerwonej. Mamy też obowiązek pamiętania o ofiarach ukraińskiej rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Narzekamy dzisiaj na ciężkie doświadczenia indywidualne i zbiorowe związane z panującą epidemią. Jest wielkim zadaniem dla nas wszystkich, żeby ją przejść, nie doprowadzając do katastrofy społecznej i ekonomicznej. Z drugiej jednak strony musimy pamiętać, że nasz naród jeszcze całkiem niedawno przechodził przez doświadczenia znacznie poważniejsze. I przetrwał. W czasie II wojny zginęło zapewne blisko 6 milionów Polaków. Oznacza to, statystycznie rzecz ujmując, że każdego dnia zabitych było 2 740 naszych obywateli. Teraz, gdy mamy własne suwerenne państwo, mamy szanse poradzić sobie nawet z największymi zagrożeniami. Potrzebny jest jednak patriotyzm i solidarność. A także modlitwa, która już nie raz sprawiała przełomowe cuda w naszej historii!
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.