Pontyfikat, który odmienił oblicze tej ziemi. 42 lata temu Karol Wojtyła został wybrany papieżem
Uroczystą Mszą św. rozpoczęło się 14 października po południu drugie już w tym roku konklawe, spowodowane niespodziewaną śmiercią papieża Jana Pawła I - zmarł 28 września, zaledwie 33 dni po wyborze. (…)
Dopiero ósma tura głosowania, która odbyła się po południu 16 października, w liturgiczne wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej, przyniosła wreszcie rozstrzygnięcie, które miało zmienić oblicze Kościoła i świata na następne 27 lat. Jak bardzo je zmieniło, najbardziej mieliśmy przekonać się jednak dopiero po śmierci tego papieża…
Nowym Ojcem Świętym wybrany został, ku zdumieniu i zaskoczeniu wielu, nie Włoch, a - Polak. Tego w długich dziejach Kościoła jeszcze nie było. Biskup nie z zachodu Europy, a zza żelaznej kurtyny - wybitny metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła. Ten sam, który brał żywy i twórczy udział w obradach Vaticanum II (1962–65), a dwa lata przed tym konklawe, od 5 do 12 marca 1976 r., głosił porywające serce i duszę rozważania wielkopostne dla papieża Pawła VI zatytułowane Znak, któremu sprzeciwiać się będą, które po latach okażą się jakże proroczą analizą oraz wizją świata chrześcijańskiego, ale i świata świeckiego; jego konkluzje są w pełni aktualne do dziś. Ten sam, który w owładniętej zbrodniczym komunizmem Polsce stale był przez tajne służby inwigilowany i śledzony. Ten sam, który wraz z kard. Stefanem Wyszyńskim, nieugiętym i heroicznym biskupem poznańskim Antonim Baraniakiem oraz wrocławskim arcybiskupem Bolesławem Kominkiem odważnie i niezłomnie prowadził naród przez dumne obchody Millennium Chrztu Polski, stale zakłócane, a nawet profanowane przez PRL-owskie władze, władze z sowieckiego nadania. Ten sam, który walczył o budowę nowych świątyń, odprawiał Pasterki w polu, na mrozie, dla mieszkańców Nowej Huty, bo odmawiano im prawa do adorowania krzyża i wzniesienia kościoła. Kościoła, który towarzyszył temu narodowi już od tysiąca lat. Ten sam, który prowadził krakowian w procesjach Bożego Ciała oraz ku czci św. Stanisława po ulicach w pobliżu Katedry Wawelskiej, głosząc Chrystusa i Jego zbawczą naukę „w porę i nie w porę”, wzmacniając ducha wiary, ale także ducha polskości i chwały Rzeczypospolitej. Ten sam, który jeszcze w 1965 r. wszczął proces informacyjny odnośnie do życia i cnót Siostry Faustyny, Apostołki Bożego Miłosierdzia, i wyjednał u Stolicy Apostolskiej zniesienie (5 kwietnia 1978 r.) notyfikacji Kongregacji Świętego Oficjum zabraniającej szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia w formach przekazanych przez Faustynę w jej objawieniach. Ten sam wreszcie, który był wzorem pobożności i uwielbienia Boga, który miał za sobą świetną karierę naukową i takiż dorobek, który pisał poezję i był w przeszłości utalentowanym aktorem Teatru Rapsodycznego. Ten sam, którego mowa była zawsze „tak – tak, nie – nie”. Zawsze tak było. Boży człowiek o niewyobrażalnej pracowitości i głębokiej, wrażliwej duszy artysty, tytan modlitwy i wielki przyjaciel ludzi. (…)
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie 199zł
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.
Na pytanie, czy wybór przyjmuje, kard. Wojtyła odpowiedział: „W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła – świadom wszelkich trudności - przyjmuję”. Oznajmił też, że przybierze imię Jana Pawła II, a jego zawołaniem pozostanie Totus Tuus (Cały Twój [Maryjo]). Kiedy cztery miesiące później ukaże się jego pierwsza encyklika Redemptor hominis, wyjawi w niej: „Poprzednik Jan Paweł I (…) kiedy wobec Świętego Kolegium ujawnił, że chce się nazywać Jan Paweł – a ta dwoistość imienia była bez precedensu w historii – dostrzegłem w tym jakby wymowny znak łaski na drodze nowego pontyfikatu. A ponieważ pontyfikat ten trwał tylko 33 dni, wypada mi go nie tylko kontynuować, ale niejako podjąć w samym punkcie wyjścia, o którym świadczy naprzód wybór tych dwu właśnie imion. Przyjmując je w ślad za moim umiłowanym Poprzednikiem, pragnę przez to – mniemam, że podobnie jak On – dać wyraz umiłowania dla tego szczególnego dziedzictwa, jakie pozostawili Papieże Jan XXIII i Paweł VI, oraz gotowości jego kontynuowania z Bożą pomocą. Poprzez te dwa imiona i dwa pontyfikaty nawiązuję łączność z całą tradycją tej Świętej Stolicy, z wszystkimi Poprzednikami w wymiarze tego dwudziestego stulecia i w wymiarze stuleci poprzednich, łącząc się coraz dalszymi jakby etapami z całą tą rozciągłością posłannictwa i służby, która wyznacza szczególne miejsce Stolicy Piotrowej w Kościele”.
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - Biografia św. Jana Pawła II, Tom 4.
Cóż z tego, że ciało słabło, skoro ani duch, ani Jego umysł nie gasły; Papież Polak nie zamierzał schodzić z krzyża. Ostatni tom „Hetmana Chrystusa”, opowiadając o schyłku pontyfikatu, opowiada zarazem o nadal intensywnej posłudze, o heroicznym wypełnianiu Piotrowej misji aż do ziemskiego końca.
Ojciec Święty nie miał spokojnej starości.
Na znak radości i wdzięczności kardynałowie zaintonowali śpiew Te Deum Laudamus, a w ślad za tym o godz. 18.18 zaczął unosić się z komina Kaplicy Sykstyńskiej biały dym, który rzeszom oczekującym na Placu św. Piotra ogłosił wybór nowego Namiestnika Chrystusa, 264. Następcy św. Piotra. Byli wśród nich liczni dziennikarze, fotoreporterzy i operatorzy kamer z całego świata, którzy od dwóch dni non stop mieli obiektywy wycelowane w Bazylikę św. Piotra. Po pewnym czasie na plac wmaszerowała pięknie się prezentująca Gwardia Szwajcarska w swych kolorowych galowych strojach, a za nią orkiestra w mundurach niosąca papieską flagę. Ustawili się w szykach w oczekiwaniu na dalszy przebieg doniosłych wydarzeń. Również galerie nad kolumnadą Berniniego, okalającą plac swymi troskliwymi szerokimi ramionami, zaczęły zapełniać się ludźmi. O 18.44 w Loży Błogosławieństw Bazyliki, na którą skierowane były mocne reflektory, ukazał się sędziwy kardynał protodiakon Pericle Felici w procesjonalnej asyście i wypowiedział tradycyjną formułę, na którą wszyscy w napięciu czekali: „Zwiastuję wam radość wielką – mamy papieża: Najdostojniejszego i Najprzewielebniejszego Pana Świętego Kościoła Rzymskiego, Kardynała Karola [tu zrobił krótką przerwę, przez co napięcie jeszcze bardziej się wzmogło] Wojtyłę, który przybrał sobie imię Jan Paweł II”. (...)
Nowy papież, którego nazwisko zostało nie całkiem poprawnie wypowiedziane przez kardynała protodiakona (Wojtyla…), najpierw wywołał na Placu św. Piotra niemałe zamieszanie, ale i za moment burzę oklasków, które biegły hen od Bazyliki św. Piotra, gdzieś nad Tybr, do Zamku Anioła, a jeszcze za kilka chwil poprzez agencje medialne daleko w świat. Hałas był nie do opisania, wszyscy się przekrzykiwali, wielu zadawało sobie pytanie, kim jest i skąd pochodzi ów „Wojtyla”. On tymczasem, jeszcze z dala od tłumów, przyjmował od kardynałów elektorów ślubowanie wierności i posłuszeństwa (obbedienza). Nie siedział jednak na tronie, jak jego poprzednicy, lecz na stojąco wymienił z każdym serdeczny uścisk i pocałunek pokoju. To był pierwszy widomy znak, że ten pontyfikat będzie inny… (…)
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - Biografia św. Jana Pawła II, Tom 3.
Dopóki żył Papież Wojtyła, dopóki paliły się światła w oknach jego apartamentów wychodzących na Plac św. Piotra, dopóty świat wydawał się być jeszcze w błogosławionych ryzach piękna, dobra i prawdy. Ten biskup w bieli miał bowiem dar jednoczenia ludzi na całym świecie wokół światła Chrystusowej nauki.
Jan Paweł II znajdował się jeszcze w przedsionku Kaplicy Sykstyńskiej, zwanym camera lacrimatoria – pokój płaczu. Wcale tam jednak nie płakał, wieść o tym, że został wybrany, nie wywołała w nim uczucia, że oto rzucone mu zostało na barki brzemię, którego być może nie będzie w stanie udźwignąć. Miał duszę lwa, nie był strachliwy, umiał stawiać czoła wyzwaniom i działać roztropnie. Umiał słuchać, ale też suwerennie podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność. A przede wszystkim miał niezachwianą wiarę w Bożą Opatrzność i bezgranicznie ufał Maryi – Totus Tuus. Tylko Bogu chciał się podobać w swych poczynaniach, tylko Jego wolę realizować i Jego przykazań przestrzegać. Metropolita krakowski powiedział kiedyś: „Człowiek podobieństwa do Boga nie może zatracić. Nawet tam, gdzie ono najbardziej było zdeptane, gdzie stanowiło przedmiot pogardy. Musi je natomiast wciąż odzyskiwać. Musi za nie płacić trudem każdej osoby, a zarazem całej historii. Chrystus zapłacił za nasze podobieństwo do Boga, które stanowi istotę człowieczeństwa, swoją Kalwarią”. (...)
Dobre dwa kwadranse po wystąpieniu kardynała protodiakona, o godz. 19.20, uśmiechnięty i pełen niezwykłej pogody ducha, swobody i nieodpartego uroku osobistego Jan Paweł II ukazał się w Loży Błogosławieństw, by pozdrowić Rzym i cały świat; po prawej jego ręce stał nieco w cieniu kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski. Na białą sutannę Ojciec Święty miał nałożoną białą komżę, a na nią narzuconą purpurową pelerynkę. Papieskiego stroju dopełniała szeroka stuła ze złotym haftem. Oprócz reflektorów, potężny snop światła rzucał też wprost na niego brat Księżyc, który akurat był w pełni i świecił silnym blaskiem od ulicy Conciliazione w stronę Bazyliki św. Piotra. Czyż to nie był jakiś znak?
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - Biografia św. Jana Pawła II, Tom 2.
Drugi tom „Hetmana Chrystusa” wkracza w kolejny intensywny rozdział ewangelizacji świata tylko przyhamowany próbą zabójstwa Papieża Polaka. Odbywamy z Janem Pawłem II następne podróże po świecie, w tym bardzo niebezpieczne, do targanych wojnami domowymi państw Ameryki Łacińskiej i Afryki, do obcych wyznaniowo krajów azjatyckich, do wielu krajów wyspiarskich, a także dwie pielgrzymki do Ojczyzny.
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” – Jan Paweł II zaczął po włosku od słów, których ulegający neoliberalizmowi Zachód zaczął już wtedy wstydzić się i skazywać je na zapomnienie. Nowy papież był wyraźnie wzruszony. Ręce opierał silnym gestem o balustradę. Co chwilę przerywały mu głośne oklaski i wiwaty. Mówił od serca, bez kartki. – „Najdrożsi Bracia i Siostry! Jesteśmy jeszcze wszyscy pogrążeni w bólu po śmierci naszego umiłowanego papieża Jana Pawła I i oto dostojni kardynałowie powołali nowego Biskupa Rzymu. Wezwali go z dalekiego kraju, dalekiego, lecz zawsze tak bliskiego przez wspólnotę w wierze i tradycji chrześcijańskiej. Obawiałem się przyjąć ten wybór, ale uczyniłem to w duchu posłuszeństwa względem naszego Pana Jezusa Chrystusa, z całkowitą ufnością względem Jego Matki, Najświętszej Maryi Panny. Nie wiem, czy potrafię wyrażać się jasno w waszym, naszym języku włoskim. Jeżeli się pomylę, to mnie poprawicie. I tak staję przed wami wszystkimi, aby wyznać naszą wspólną wiarę, naszą nadzieję, naszą ufność pokładaną w Matce Chrystusa i Kościoła, a także, aby rozpocząć na tej drodze historii i Kościoła z pomocą Boga i z pomocą ludzi”. Po tych słowach Jan Paweł II udzielił swego pierwszego błogosławieństwa Urbi et Orbi.
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - Biografia św. Jana Pawła II, tom 1.
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.
Dla Polaków w kraju i za granicą była to chwila, która poniekąd wynagradzała czarną noc komunizmu, jaka panowała w Ojczyźnie od 33 lat. Duma i ogromna radość rozpierały serca rodaków. Rozchodząca się po świecie lotem błyskawicy wieść, że Polak został papieżem, wlewała w ich serca otuchę i nadzieję, że Ojciec Święty stanie się ich obrońcą, rzecznikiem, źródłem mocy wreszcie. Przygniatani do ziemi komunistycznym butem, w tej chwili podnieśli głowy, choć do całkowitego ich wyprostowania i ostatecznego zwycięstwa droga była jeszcze daleka. Komunistyczni władcy z moskiewskiego nadania zgrzytali bowiem zębami z wściekłości, że nie docenili możliwości Wojtyły, że go wypuścili z kraju na konklawe. A teraz będą się z nim, jako głową Kościoła i przywódcą Państwa Watykańskiego, musieli liczyć. Po pierwszym szoku, jaki wywołała ta wiadomość, zareagowano z dużym opóźnieniem, przekazując następnego dnia „duże zadowolenie Edwarda Gierka [ówczesny I sekretarz KC PZPR – przyp. aut.] i najwyższych władz państwowych z powodu wyboru Polaka na papieża”. Władze PRL wysyłały do polskich placówek za granicą zalecenia, by urzędnicy odnosząc się do wyboru Karola Wojtyły, podkreślali, że to „kolejny element umocnienia autorytetu Polski na arenie międzynarodowej, który powoduje też dalszy wzrost prestiżu Polski we Włoszech”.
Powyższy fragment pochodzi z biografii św. Jana Pawła II "Hetman Chrystusa". Autorką tej wyjątkowej publikacji jest Jolanta Sosnowska:
Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie 199zł
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.