„Ofiarowuję me cierpienia, aby wypełnił się plan Boży, a Jego słowo szło między ludzi”. 20 lat temu Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca
Jan Paweł II w wielkiej pokorze i uniżoności – tylko w albie i stule, bez butów – adoruje krzyż podczas liturgii Wielkiego Piątku w Bazylice św. Piotra. Fot. Adam Bujak z książki "Największy z rodu Polaków", wyd. Biały Kruk. Św. Jan Paweł II powrócił ze szpitala do swego mieszkania w Pałacu Apostolskim na końcówkę życia. W środy i niedziele, w porze tradycyjnych spotkań, podwożono go do otwartego okna biblioteki, by choć niemym gestem mógł pozdrowić rzesze wiernych na Placu św. Piotra. W Niedzielę Palmową z twarzą wykrzywioną wielkim bólem pomachał do młodzieży w dniu ich święta; trzymał w ręku gałązkę oliwną. Odpowiedzieli mu entuzjazmem i radością.
Wstrząsające do głębi, przepełnione dramatyzmem były próby czynione przez Jana Pawła II w Wielką Środę, 23 marca, by przemówić do wiernych. Nie był już jednak w stanie wydobyć głosu, bezradnie tylko kiwał głową; raz po raz. Twarz miał bardzo zmienioną chorobą, naznaczoną niewypowiedzianym bólem, bliskością śmierci. Kilkakrotnie pobłogosławił wiernych znakiem krzyża. Wśród tysiąca pielgrzymów było 350 Polaków, którzy w podzięce za ten wielki trud choć krótkiego spotkania zaśpiewali Papieżowi jego ukochaną „Czarną Madonnę”.
Osobistą Kalwarią było dla Jana Pawła II ostatnie w jego życiu Triduum Sacrum, w którym mógł uczestniczyć jedynie – jak sam napisał – „sercem i umysłem”. Podczas porannej wielkoczwartkowej Mszy św. Krzyżma w Bazylice św. Piotra kard. Giovanni Battista Re, prefekt Kongregacji ds. Biskupów, przeczytał jego przesłanie: „Z mojego apartamentu, dzięki telewizji, duchowo jestem wśród was, najdrożsi. Z wami dziękuję Bogu za dar i tajemnicę naszego kapłaństwa; razem z wami i z całą rodziną wierzących modlę się, aby nigdy nie zabrakło w Kościele licznych i świętych kapłanów”. Papieskie słowa podczas wieczornej Mszy św. Wieczerzy Pańskiej wybrzmiały głosem kard. Alfonsa Lópeza Trujillo.
Ostatni Wielki Piątek
Wielkopiątkowa liturgia Męki Pańskiej w Bazylice św. Piotra sprawowana była pod przewodnictwem kard. Jamesa Francisa Stafforda, a wieczorną Drogę Krzyżową w rzymskim Koloseum prowadził kard. Camillo Ruini. W czasie telewizyjnej transmisji z tego nabożeństwa obrazy z Koloseum przeplatały się z obrazami osobistej modlitwy Jana Pawła II w prywatnej kaplicy. Zamontowana tam kamera pokazywała tylko plecy Papieża, ale też nieco z lewego boku. Na szyi miał czerwoną stułę, trzymał w obu dłoniach pokaźnych rozmiarów drewniany krzyż. Policzek przytulał do pasyjki.
(...)
Papieskie przemówienie, które przeczytał na koniec Drogi Krzyżowej w Koloseum kard. Camillo Ruini, miało rangę niebywałego osobistego świadectwa. Apostolska nauka Papieża Polaka o cierpieniu stapiała się w jedno z jego czynem, zyskując niezrywalną pieczęć. „Przyłączam się do was w bogatym w znaczenie wołaniu: Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi, quia per sanctam crucem tuam redemisti mundum1 – napisał Jan Paweł II. – Tak, wielbimy i błogosławimy tajemnicę Krzyża Syna Bożego, albowiem ta śmierć przyniosła nową nadzieję ludzkości. Adoracja Krzyża odsyła nas do zadania, od którego nie wolno się nam wymówić: misji, którą św. Paweł wyraził w tych słowach: ‘W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra jego Ciała, którym jest Kościół’ (Kol 1,24). Ja także ofiarowuję me cierpienia, aby wypełnił się plan Boży, a Jego słowo szło między ludzi. Ze swej strony jestem bliski tym wszystkim, którzy w tej chwili doświadczają cierpienia. Modlę się za każdego z nich. W tym dniu wspomnienia Chrystusa ukrzyżowanego patrzę z wami na Krzyż i wielbię Go, powtarzając słowa liturgii: O crux, ave spes unica! Witaj, Krzyżu, jedyna nadziejo, obdarz nas cierpliwością i odwagą, i wyjednaj światu pokój!”.
Niedziela i oktawa Zmartwychwstania Pańskiego
W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego Jan Paweł II ze ściskającym za serce wyrazem obolałej twarzy pokazał się w oknie swego apartamentu, w milczeniu udzielając błogosławieństwa Urbi et Orbi. Choć tego dnia przez cały ranek mówił dobrze, w oknie znów z wielkiego wzruszenia nie udało mu się nic powiedzieć. Świadkami tego przedostatniego spotkania z Piotrem naszych czasów na Placu św. Piotra było 70 tys. wiernych, a dzięki transmisji telewizyjnej do 74 krajów świata – niezliczone miliony. Wielu płakało ze wzruszenia.
W środę 30 marca nastąpiło spotkanie ostatnie, kilkuminutowe, kiedy w porze środowej audiencji zgromadziło się pod jego oknami kilkanaście tysięcy osób. To było nasze z nim pożegnanie, ale ludzie czuwali na Placu św. Piotra w modlitewnej zadumie do końca. 1 kwietnia wieczorem było ich tam 60 tys. Nikt wówczas nie wiedział, ile heroicznych wyrzeczeń i dodatkowego cierpienia brał na siebie św. Jan Paweł II, by w ostatnich swych dniach choć na te krótkie chwile pokazać się ludziom w oknie Pałacu Apostolskiego i im błogosławić. Joaquín Navarro-Valls ujawnił, że po powrocie ze szpitala Papież miał niedokrwistość i brak zdolności przełykania, dlatego by móc go odżywiać, wprowadzono mu na stałe zgłębnik nosowy. Przed ukazaniem się Ojca Świętego wiernym każdorazowo usuwano mu pod lekką narkozą ów zgłębnik, który miał po prawej stronie. Dlatego nie było go widać, gdy filmowano Ojca Świętego w kaplicy w Wielki Piątek od strony pleców i lekko z lewej. Joaquín Navarro-Valls wspominał ów dzień: „widzę, że prowadzą Papieża z jego pokoju do kaplicy na fotelu na kółkach. Nie na tym fotelu, którego używają podczas ceremonii, tylko na klasycznym fotelu inwalidzkim. Jechał opatulony białą kołdrą. Wydaje się, jakby jego postać uległa zmniejszeniu. Widzę go i odczuwam wzruszenie. Łzy napływają mi do oczu”.
1 kwietnia ostatni raz Jan Paweł II koncelebrował w swoim pokoju Mszę św. (...)
W ostatnich dniach Papież miał bardzo niskie ciśnienie tętnicze, bardzo wysoką gorączkę i wielkie trudności z oddychaniem. Pozostał jednak do końca przytomny, świadomy i z jasnym umysłem. W widoczny sposób dołączał się do modlitw, które nieustannie wznosiły towarzyszące mu w pokoju osoby. Próbował się porozumiewać, pisząc flamastrem na kartce, ale trudno było rozszyfrować jego pismo. Dłoń była posiniaczona od licznych nakłuć. Na piersiach miał szkaplerz i złoty krzyż z relikwiami świętych po kard. Sapiesze. Nie chciał już więcej iść do szpitala. Swemu osobistemu sekretarzowi ks. abp. Stanisławowi Dziwiszowi zostawił ostatnie przesłanie: „Błogosławię Kościołowi. Błogosławię mojej rzymskiej diecezji. Błogosławię całemu światu, nie wykluczając nikogo”.
Modlitwa odprowadziła Go do nieba
Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca 2 kwietnia o godzinie 21.37, w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Towarzyszyła mu z Placu św. Piotra modlitwa różańcowa zanoszona przez ponad 100 tys. ludzi. Tego dnia od rana przychodzili do apartamentu papieskiego bliscy współpracownicy, by się z nim pożegnać. Odprawiono przy Ojcu Świętym poranną Mszę św., czytano Pismo Święte. Cały czas był przytomny. „Kiedy się z nim rozmawia – reaguje, na przykład otwierając oczy” – mówił Joaquín Navarro-Valls. O godz. 20 odprawiono jeszcze w papieskim pokoju Eucharystię według formularza z Niedzieli Bożego Miłosierdzia. Sprawowali ją pod przewodnictwem abp. Stanisława Dziwisza kard. Marian Jaworski, abp Stanisław Ryłko, ks. prał. Mieczysław Mokrzycki i ks. prof. Tadeusz Styczeń. W trakcie nabożeństwa udzielono Janowi Pawłowi II ostatniej Komunii św., czyli wiatyku – pokarmu na drogę do życia wiecznego, jak również sakramentu namaszczenia chorych.
Przyczyną zgonu był wstrząs septyczny, będący skutkiem zakażenia dróg moczowych, który zaczął się już w czwartek, oraz nieodwracalna zapaść krążeniowo-oddechowa. Śmierć została stwierdzona na podstawie 20-minutowego zapisu EKG. Święty Papież cierpiał bez użalania się, znosił ból w pokorze i całkowitym oddaniu Panu Bogu. Być może wzorował się w tej postawie na swym dawnym mistrzu Janie Tyranowskim, ukształtowanym w duchowości mistyków – św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Dzieciątka Jezus… Kiedy ów skromny krawiec z Dębnik, założyciel Kółek Żywego Różańca, umierał w krakowskim szpitalu w marcu 1947 r. na gruźlicę płuc w strasznych męczarniach, ale bez jęku i bez słów skargi, młody ks. Karol Wojtyła był już wtedy na studiach w Rzymie. Później dowiedział się, że Jan ofiarował wszystkie swoje cierpienie za jego świętość. Ofiara ta się spełniła.
Abp Stanisław Ryłko zatrzymał zegar w pokoju zmarłego na godzinie 21.37. Wszyscy obecni wspólnie zaśpiewali zaintonowane spontanicznie przez abp. Stanisława Dziwisza dziękczynne Te Deum laudamus za dar życia i posługi Papieża. Po jakimś czasie przybył do apartamentu kard. kamerling Eduardo Martínez Somalo. Zbliżył się do łoża zmarłego, zdjął chustę nakrywającą jego twarz, nachylił się i trzy razy zawołał: Carolus (łacińskie brzmienie imienia Karol). Kiedy Ojciec Święty mu nie odpowiedział, zdjął mu z palca pierścień, symbol papieskiej władzy, i zgodnie z ceremoniałem rzekł: Vere papa mortuus est (Zaprawdę papież umarł).
Na Placu św. Piotra trwała modlitwa różańcowa z udziałem 100 tys. ludzi. Gdy odśpiewano Litanię loretańską i pieśń Salve Regina, abp Leonardo Sandri powiedział do zgromadzonych: „Najdrożsi bracia i siostry, o 21.37 nasz ukochany Ojciec Święty wrócił do domu Ojca. Módlmy się za niego”. Rozległy się najpierw długie oklaski, a potem zapadła głęboka i przejmująca cisza. Ludzie płakali. Odmówiono psalm De profundis. Gdy zaczęto odmawiać chwalebną część Różańca, rozległo się żałobne bicie dzwonu z Bazyliki św. Piotra. Trzy rozświetlone okna papieskich apartamentów również oznajmiły śmierć Jana Pawła II.
Najbliżsi współpracownicy i przyjaciele czuwali przy nim do rana w prywatnej kaplicy Pałacu Apostolskiego.
3 kwietnia rano, pod kierunkiem kard. kamerlinga Eduarda Martíneza Somalo, odbyła się w papieskim apartamencie, zgodnie z konstytucją Universi Dominici Gregis, ceremonia oficjalnego stwierdzenia faktu śmierci Jana Pawła II. Sporządzono akt zgonu, zaświadczenie medyczne podpisał papieski lekarz Renato Buzzonetti. Apartament został następnie zapieczętowany i od tej pory nikt nie mógł już tam wejść.
Pielęgniarze, którzy z wielką czcią umyli ciało Jana Pawła II i ubrali je w czerwone szaty pontyfikalne oraz białą mitrę, byli zdumieni, że było tak elastyczne. Również lekarz potwierdził, że odkąd wykonuje swój zawód, nie widział po śmierci ciała w takim stanie.
Żegnał Go cały świat
Ciało Papieża Polaka zostało przeniesione na marach z prywatnej kaplicy do sali Klementyńskiej. Złożono je na katafalku w miejscu, gdzie zawsze siedział w czasie audiencji. Tam oddali zmarłemu hołd najbliżsi współpracownicy, członkowie Kurii Rzymskiej, kardynałowie, biskupi, władze państwowe Włoch i korpus dyplomatyczny. Następnego dnia w obecności wielu tysięcy wiernych ciało Ojca Świętego zostało przeniesione na marach do Bazyliki św. Piotra w uroczystym kondukcie przez dziesięciu mężczyzn ubranych we fraki. Trasa procesji prowadziła przez pierwsze piętro Pałacu Apostolskiego, salę Książęcą, salę Królewską, barokową klatkę schodową, Spiżową Bramę i Plac św. Piotra. Od 4 do 7 kwietnia setki tysięcy wiernych oddały w Bazylice ostatni hołd Papieżowi. 6 kwietnia w gigantycznej, trzykilometrowej kolejce stanęło ponad 1,5 mln osób.
Żałobę narodową ogłoszono po śmierci Jana Pawła II w wielu krajach, w tym w Polsce (na nadzwyczajnym posiedzeniu rządu), Hiszpanii i USA.
W Krakowie modlono się pod oknem pałacu arcybiskupiego na ul. Franciszkańskiej 3 oraz na Błoniach przy wtórze dzwonu Zygmunta, który bił przez 25 minut. „Odszedł od nas Dobry Pasterz, Ojciec i Brat, przewodnik po drogach Chrystusa” – powiedział kard. Franciszek Macharski w kościele Franciszkanów w pierwszą noc po śmierci Jana Pawła II. 3 kwietnia w Warszawie w Eucharystii na pl. Piłsudskiego uczestniczyło 150 tys. osób. Nazajutrz na narodową Mszę św. w tym samym miejscu pod przewodnictwem prymasa Polski kard. Józefa Glempa przybyło 250 tys. osób z całego kraju. Na Pałacu Kultury i Nauki zawisł ogromnych rozmiarów portret Jana Pawła II i flaga papieska. Obok krzyża na Giewoncie, którego Jan Paweł II polecił nam wszystkim bronić, umieszczono flagi biało-żółtą i biało-czerwoną przepasane żałobnymi wstążkami. Na środku sali plenarnej polskiego Sejmu ustawiono na podwyższeniu przykryty kirem papieski fotel z historycznej wizyty w 1999 r., a na telebimach emitowano wygłoszone wtedy przez Papieża Polaka przemówienie. Zgromadzenie Narodowe (Sejm i Senat) przyjęło też przez aklamację „Akt oddania hołdu pamięci Ojca Świętego Jana Pawła II”.
W Krakowie na Błoniach płonęły dziesiątki tysięcy świec, a odprawiona tam Msza św., zamówiona w imieniu mieszkańców przez prezydenta miasta, zgromadziła milion wiernych. Była zwieńczeniem Białego Marszu Wdzięczności, który przeszedł tu z Rynku Głównego. Na stadionie Cracovii, której Ojciec Święty zawsze był sympatykiem, odbyła się Msza św. pojednania, zorganizowana przez kibiców odwiecznych rywali: Cracovii i Wisły Kraków – uczestniczyło ponad 30 tys. osób. W Lublinie, na terenie byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku, zgromadziło się na modlitwie 40 tys. młodych. W całej Polsce wzdłuż ulic i placów noszących imię Jana Pawła II oraz pod jego pomnikami zapłonęły w przeddzień pogrzebu o godz. 21 znicze. Układano z nich serca i krzyże. Na pożegnanie Papieża pojechało do Rzymu 6 specjalnych pociągów – cztery z Warszawy i dwa z Krakowa, liczących po 21 wagonów. Podróż trwała 34 godziny, niektórzy spali na korytarzach. Żaden jednak trud dla Jana Pawła II nie był wtedy za wielki.
Msze św. w jego intencji odprawiano na całym świecie, w tym w Bazylice Grobu Bożego w Jerozolimie. Kondolencje płynęły z najodleglejszych zakątków globu. Komitet wykonawczy Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej opublikował w Brukseli specjalną deklarację, w której podkreślono: „Jan Paweł II głosił chrześcijańską nadzieję i budował mosty pomiędzy wszystkimi ludźmi, gdyż był papieżem całego świata. Europa ma szczególny dług wobec wizji i energii Ojca Świętego. On pierwszy wyobraził sobie Europę przekraczającą podziały zimnej wojny, docenił proces integracji europejskiej, który powinien objąć cały kontynent, by Europa oddychała dwoma płucami”. Prezydent G.W. Bush zapewniał żarliwie, że „Ameryka wyjątkowo kochała polskiego papieża. Był on inspiracją dla milionów Amerykanów. Kościół stracił w nim swego pasterza, świat obrońcę ludzkiej wolności oraz dobrego i pełnego wiary sługę Boga”.
Ceremonia złożenia ciała Jana Pawła II do trumny odbyła się w dniu pogrzebu – 8 kwietnia, o godz. 8 w Bazylice św. Piotra bez telewizyjnych kamer. Do bardzo skromnej cyprysowej trumny włożono także pamiątkowe medale wybite podczas pontyfikatu oraz zapieczętowany akt notarialny, tzw. rogito, zawierający krótki łaciński życiorys Ojca Świętego. Twarz Papieża zakryli białym jedwabnym welonem mistrz ceremonii liturgicznych abp Piero Marini i osobisty sekretarz abp Stanisław Dziwisz, modląc się: „Jego twarz, która badała Twoje szlaki, by wskazywać je Kościołowi, niechaj ujrzy teraz Twoje Ojcowskie oblicze”.
Trumnę przykryto prostym wiekiem, które zdobił inkrustowany krzyż i monogram Maryi z herbu Jana Pawła II. Wyniosło ją z Bazyliki św. Piotra dwunastu papieskich kamerdynerów. Postawili ją na dywanie bezpośrednio na ziemi; obok stał zapalony paschał. Na wieku trumny ceremoniarz ks. prał. Konrad Krajewski położył otwarty Ewangeliarz. Silny wiatr, którego powiew stanowi symbol Ducha Świętego, przewracał przez pewien czas kartki księgi, aż definitywnie ją zamknął…
Msza św. pogrzebowa sprawowana była pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera. W koncelebrze było prawie 200 kardynałów i patriarchów katolickich Kościołów wschodnich. Uroczystość transmitowano na 27 telebimach ustawionych na placach i ulicach Rzymu. Na pogrzeb przy było ok. 4–5 mln wiernych z całego świata, w tym ok. 1–2 mln Polaków, 200 oficjalnych delegacji państwowych, ok. 2500 osobistości, w tym koronowane głowy, prezydenci i premierzy m.in. z USA, Polski, Francji, Niemiec, Irlandii, Słowacji, Węgier, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, Austrii i Bułgarii, przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso oraz sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Uczestniczyło ponadto 60 delegacji różnych odłamów chrześcijaństwa, w tym patriarcha ekumeniczny Konstantynopola Bartłomiej I, patriarcha Jerozolimy Teoktyst, patriarcha Aleksandrii Petrus, reprezentant Cerkwi moskiewskiej metropolita Cyryl, arcybiskup Aten i Grecji Chrystodulos, a także przedstawiciele religii niechrześcijańskich.
Kard. Joseph Ratzinger, jak się miało niebawem okazać – następca Papieża Polaka, nie krył wzruszenia: „Pozostaje w naszej pamięci niezapomniany widok, jak w ostatnią Niedzielę Wielkanocną swego życia naznaczony cierpieniem Jan Paweł II jeszcze raz ukazał się w oknie Pałacu Apostolskiego i po raz ostatni udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi. Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi”.
Na słowa te rozległy się gromkie brawa oraz donośne, długie skandowanie: „Święty, święty!” oraz „Santo subito” (święty natychmiast).
Podczas obrzędu pożegnania odśpiewano po łacinie Litanię do Wszystkich Świętych; ostatnie wezwanie brzmiało: „Św. Mario Faustyno, módl się za niego”. Odmówiono też specjalną modlitwę Kościołów wschodnich z nabożeństwa za zmarłych w liturgii bizantyjskiej, a potem modlili się zwierzchnik anglikanów abp Rowan Williams, prawosławny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I oraz katolicki patriarcha koptyjski Aleksandrii Stefan II Ghattas.
Główny celebrans kard. Joseph Ratzinger pokropił wodą święconą i okadził trumnę, którą wzięło na ramiona dwunastu kamerdynerów. Przy śpiewie hymnu Magnificat zbliżyli się do głównego wejścia Bazyliki św. Piotra. Wtedy zwrócili trumnę raz jeszcze w stronę Placu św. Piotra, aby wierni po raz ostatni mogli oddać hołd Janowi Pawłowi II. Kondukt prowadzony przez dwóch ceremoniarzy, abp. Piero Mariniego i ks. prał. Konrada Krajewskiego, przeszedł przez Bramę Śmierci po lewej stronie głównego ołtarza bazyliki. Udano się do niszy w Grotach Watykańskich, w której przed beatyfikacją spoczywał Jan XXIII. Słychać było jedno uderzenie dzwonu.
Cyprysową trumnę umieszczono w trumnie ocynkowanej, którą zaspawano. Tę zaś, przybraną czerwonymi wstęgami i opieczętowaną, w zewnętrznej trumnie z drzewa orzechowego. Grób przykryła prosta marmurowa płyta z napisem „Joannes Paulus PP. II / 16 X 1978 – 2 IV 2005”. Tam największy z rodu Polaków czekał – niedługo – na beatyfikację (odbyła się 1 maja 2011 r.), po której jego doczesne szczątki spoczęły w ołtarzu św. Sebastiana w prawej nawie Bazyliki św. Piotra. Znajdują się tam do dziś; po kanonizacji, która nastąpiła 27 kwietnia 2014 r., słowo beatus zastąpiono słowem sanctus.
Pierwsza płyta nagrobna z Grot Watykańskich powędrowała zaś jako szczególna pamiątka do największego na świecie sanktuarium św. Jana Pawła II, które powstało na Białych Morzach w Krakowie, głównie staraniem ks. kard. Stanisława Dziwisza, który trwał wiernie u boku Papieża Polaka przez dziesiątki lat we wszystkich cierpieniach i radościach. I to on nazwał to sanktuarium Domem św. Jana Pawła II.
Jolanta Sosnowska
*
Powyższe fragmenty pochodzą z książki "Największy z rodu Polaków" Jolanty Sosnowskiej i Adama Bujaka (zdjęcia) wydanej nakładem wydawnictwa Biały Kruk. Śródtytuły pochodzą od redakcji, red. AD.

Największy z rodu Polaków
Największy z rodu Polaków – to określenie wobec Jana Pawła II pojawiło się już na początku jego pontyfikatu, a potem było powszechnie wypowiadane z dumą przy bardzo wielu okazjach, w tysiącach miejsc, przez ludzi Kościoła i przez zwykłych wiernych, ale też przez polityków i środki masowego przekazu, nie wyłączając tych, którzy dzisiaj tak zaciekle zwalczają Papieża Polaka.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po ksiązki o życiu i nauczaniu Papieża Polaka:

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Do moich Rodaków. Św. Jan Paweł Wielki
Św. Jan Paweł II, zwany Wielkim, był dumnym Polakiem bez jakiegokolwiek kompleksu niższości wobec innych narodów. Takiego zachowania uczył też nas – zarówno głoszonym słowem, jak i własną postawą, którą prezentował, nie popadając przy tym w pychę czy pogardę wobec innych. Postawę swą zaś wykształcił w sobie i opierał na umiłowaniu Ojczyzny, na gruntownej wiedzy historycznej i oczywiście na głębokiej wierze w Boga i szacunku wobec bliźnich.

Święty Jan Paweł II na znaczkach pocztowych świata 2005-2015
Ks. prof. Waldemar Chrostowski, światowej sławy biblista i teolog, od dziecka pasjonujący się filatelistyką, przebywał na studiach w Rzymie w pierwszych pięciu latach pontyfikatu św. Jana Pawła II. Właśnie wtedy rozpoczął systematyczne gromadzenie, porządkowanie i opisywanie absolutnie unikatowego zbioru wszystkich „papieskich” walorów filatelistycznych, których liczba stale rosła.

Największy z rodu Polaków
Największy z rodu Polaków – to określenie wobec Jana Pawła II pojawiło się już na początku jego pontyfikatu, a potem było powszechnie wypowiadane z dumą przy bardzo wielu okazjach, w tysiącach miejsc, przez ludzi Kościoła i przez zwykłych wiernych, ale też przez polityków i środki masowego przekazu, nie wyłączając tych, którzy dzisiaj tak zaciekle zwalczają Papieża Polaka.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.