Niesłabnący przykład św. Maksymiliana Kolbego: bojkotowanie złej prasy, następnie popieranie dobrej. Rozważania na Światowy Dzień Środków Masowego Przekazu

Nasi autorzy

Niesłabnący przykład św. Maksymiliana Kolbego: bojkotowanie złej prasy, następnie popieranie dobrej. Rozważania na Światowy Dzień Środków Masowego Przekazu

Zakonnicy przy pracy w niepokalanowskiej drukarni. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Zakonnicy przy pracy w niepokalanowskiej drukarni. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Św. Maksymilian Kolbe (...) był gruntownie wykształcony, niebywale inteligentny, obserwował świat i rozumiał mechanizmy nim targające. Dlatego olbrzymią wagę przywiązywał do mediów, widząc ich gwałtownie rosnący wpływ na społeczeństwa. Media nie były dla niego celem, lecz narzędziem ewangelizacyjnym. Dawał praktyczną odpowiedź na zapoczątkowane już w XIX wieku przechwytywanie prasy (a potem innych środków przekazu) przez siły antykatolickie. Poniżej poświęcony temu zagadnieniu fragment znakomitej książki Czesława Ryszki „Wiara i ofiara”, biografii świętego ukazującej nie tylko męczeństwo, ale i wszechstronność osobowości oraz bogactwo życia o. Maksymiliana Kolbego.

Zwrócił uwagę na wypowiedź arcybiskupa Saragossy na kongresie dziennikarzy katolickich w 1910 r., który nie wahał się mówić: „Dużo jest bogatych katolików, co swych bogactw używają na to, by fundować nowe kościoły i klasztory albo je przyozdabiać w obrazy świętych. Bezsprzecznie bardzo to piękna rzecz! Ale, niestety, jeden nieszczęśliwy wypadek może to wszystko zniszczyć, podczas gdy owoce dobrego dziennika są wprost niezniszczalne. Czyby zatem nie było lepszą rzeczą zakładać wielkie dzienniki dla dobra ludu? Dziennik jest w dzisiejszych czasach szybko strzelającym działem. Bóg tak chce!”.

Od młodości wiedział, jak wielkie znaczenie w czasach postępu i cywilizacji posiadają środki społecznego przekazu myśli: prasa, radio, film, teatr; myślał także o telewizji, która była wówczas w fazie eksperymentów. Zakładając Rycerstwo Niepokalanej, pragnął nowoczesną technikę wprzęgnąć w służbę idei naczelnej: „zdobycia świata dla Niepokalanej”.

Znaczenie prasy dla wiary katolickiej

Ojciec Kolbe doceniał znaczenie zwłaszcza prasy, zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że ona kształtuje postawy światopoglądowe i moralne szerokich mas ludzkich. Obserwował umiejętnie zorganizowaną propagandę, jaką dzięki prasie prowadziły różne ugrupowania areligijne i antykościelne, dostrzegał słabości prasy katolickiej, która nie wywierała na społeczeństwo tak silnego wpływu, jak by należało tego oczekiwać. W swoich tekstach na ten temat przywoływał słowa francuskiego Żyda Adolfa Crémieux, który na zjeździe masonów mówił: „Miejcie sobie wszystko za nic, za nic pieniądze, za nic poważanie, prasa jest wszystkim. Mając prasę, będziemy mieli wszystko”. Podobnie na międzynarodowym zjeździe rabinów w Krakowie w 1848 r. angielski rabin Mojżesz Montefiore przekonywał: „Jak długo gazety świata nie będą w naszych rękach, tak długo wszystko na nic się nie przyda”.

Dlatego pierwsze, co uczynili masoni, pragnący rządzić światem – jak zauważa Ojciec Maksymilian – to opanowali prawie wszystkie agencje telegraficzne i przez nie kierują innymi pismami. Sama agencja Reutera w Londynie – jak informował w „Rycerzu” – zaopatruje 5 tys. dzienników; agencja Stefani w Rzymie – wszystkie dzienniki włoskie; agencja Havasa w Paryżu – francuskie, hiszpańskie i belgijskie; agencja Wolffa w Berlinie – wszystkie niemieckie, a agencja „Stowarzyszenie Prasy” w Nowym Jorku – dzienniki amerykańskie.

Ojciec Maksymilian przywołuje słowa biskupa J. B. Zwergera (1884): „Kto daje pieniądze na złą prasę, ten prowadzi wojnę przeciwko Kościołowi i nie może zwać się prawdziwym katolikiem”, a biskup moguncki W. E. Ketteler posuwał się dalej i twierdził, że kto względem prasy [katolickiej] jest obojętny, ten nie ma prawa zwać się wiernym synem Kościoła. Z kolei o. Maksymilian powołuje się na słowa kard. Franciszka Nagla z Wiednia (1911 r.), który pisał: „Obowiązkiem każdego katolika jest występować w obronie katolickiej prasy i popierać ją modlitwą, słowem i czynem”.

Pamiętał słowa Ojca Św. Piusa X, który w 1905 r. pisał do biskupów meksykańskich: „Co się tyczy dzienników i gazet, to chciałbym raz wszystkich trzeźwo myślących przekonać, że należy wszystkimi siłami starać się, by katolicy tylko prawdziwie katolickie pisma i dzienniki trzymali. W dzisiejszych czasach jest to, moim zdaniem, najważniejsza sprawa”.

Myśląc o Polsce, Ojciec Maksymilian potwierdzał, że „istnieją wprawdzie i silniejsze ogniska jak Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha w Poznaniu, Wydawnictwo OO. Jezuitów w Krakowie, Wydawnictwo Karola Miarki w Mikołowie itd., ale przeważnie spotyka się rozstrzelone wysiłki, nieraz i bardzo wielkie, pojedynczych ludzi. Brak nam jeszcze ogólnego porozumienia się w tej pracy i wzajemnej pomocy. Ze strony zaś społeczeństwa wielkie jeszcze panuje niezrozumienie doniosłości tej pracy, a ofiarność okazuje się niedostateczna, by prasę katolicką w Polsce postawić na silne nogi. Wrogowie Kościoła mają miliony i miliardy [dolarów], a pracownik na niwie katolickiej prasy nie może wytężyć sił, by prace swe doskonalić i potęgować, bo musi po prostu walczyć o byt materialny dla swojej prasowej działalności. Mało też mamy świeckich ludzi dostatecznie wyrobionych, by mogli pracować piórem na katolickiej niwie: stąd też dorobek prasy katolickiej u nas jest bardzo, a bardzo jeszcze Ojciec Maksymilian Kolbe; zdjęcie portretowe z 1927 r. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Ojciec Maksymilian Kolbe; zdjęcie portretowe z 1927 r. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów skromny. Przygotować i świeckich pracowników, i zapewnić wydawnictwom byt materialny – to najbardziej może piekąca sprawa w akcji prasowej”.

Plany o. Kolbego

By dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, uważał, że Rycerstwo Niepokalanej powinno wydawać różne rodzaje pism, a więc: dzienniki, tygodniki, miesięczniki, kwartalniki, ulotki, broszury, książki. Marzeniem Ojca Kolbego było także, by Rycerstwo stworzyło własną literaturę przeznaczoną dla dorosłych, młodzieży i dzieci z wszystkich warstw społecznych i by pozycje książkowe drukowało całymi seriami.

Gdyby w jednym zdaniu ująć to, co chciał zakomunikować światu, należałoby napisać, że chodziło mu o apostolstwo Ewangelii, nawrócenie wszystkich, by pomyśleli o życiu wiecznym. Życie doczesne było dla niego małym odcinkiem, życie wieczne – rzeczywistością nieskończoną. Zdawał sobie sprawę z tego, jak wielu ludzi jest obojętnych, niewierzących, żyjących z dnia na dzień, od przyjemności do przyjemności. Do nich należało dotrzeć z Dobrą Nowiną za pomocą telegraficznego drutu, fal radiowych, druku, jednym słowem wszelkimi dostępnymi środkami komunikacji.

Już wówczas zdawał sobie sprawę, że świat jest globalną wioską, wystarczy nadać właściwą wiadomość, aby obiegła świat w mgnieniu oka i… zbawiła. Ważne było, kto tę wiadomość nadaje i jaką najlepszą możliwą treść powinna zawierać. On nadał jej imię Niepokalana, które oznaczało wszystkie świętości.

Niepokalana – to słowo należało nadawać nieustannie przez radio, drukować w milionach egzemplarzy, rozrzucać z samolotów, rozsiać po świecie, dotykając osobiście każdego tą wiarą, tą pewnością, dla której w końcu sam oddał życie. By jednak można było marzyć o nawróceniu całego świata, należało sięgnąć do masowych środków przekazu.

"Rycerz Niepokalanej" i nie tylko

Apostolat mediów stanowił dla Ojca Maksymiliana najbardziej właściwą i największą szansę ewangelizacji całego świata. Ich siła była niepoliczalna i niemierzalna. Znał się na promocji, i tak, by jeszcze bardziej zwiększyć odbiór „Rycerza Niepokalanej”, wydrukował w 1938 r. milion egzemplarzy i w ramach promocji bezpłatnie rozprowadził ok. 300 tysięcy. Okazało się, że w 1939 r. rozprowadzał już płatnie milion egzemplarzy! Od 1932 r. ukazywał się „Rycerz Niepokalanej” w języku włoskim (Cavaliere dell’ Immacolata), w 1933 r. „Rycerzyk Niepokalanej” dla młodzieży, a w 1935 r. „Mały Dziennik”, drukowany w tempie (od września 1936 r.) 76 tys. egzemplarzy na godzinę. W 1935 r. ukazał się „Informator Rycerza Niepokalanej”, przeznaczony dla kół i ognisk Milicji Niepokalanej w Polsce, w 1938 r. – Miles Immaculatae w języku łacińskim i „Mały Rycerzyk Niepokalanej” dla dzieci, a w 1939 r. – „Biuletyn Misyjny”.

Pragnął Ojciec Maksymilian wprzęgnąć w działalność apostolską także film i sztukę, uważając, że można jeszcze lepiej, w sposób bardziej wyrazisty niż przez prasę, ukazać i uwypuklić prawdę oraz dobro. Myślał także o telewizji, która wówczas zaczęła dopiero wchodzić w fazę pierwszych eksperymentów. Uważał, że wszelkie nowości techniczne należy wykorzystać „w kierunku oświecenia umysłów i zapalania serc”.

Poza uznanymi środkami społecznego przekazywania myśli – jak pisał – Rycerstwo powinno wykorzystywać także środki bardziej ubogie i tradycyjne, jak biblioteki, czytelnie, odczyty, akademie i im podobne. Poleca członkom Rycerstwa, aby „gdzie już w liczniejsze zebrali się koła, postarali się, o ile to możliwe, zapoczątkowywać wypożyczalnie dobrych książek. Zadaniem ich byłoby nie tylko ustalić w wierze samych członków i zachęcać do dobrego, ale także przedostać się przez ręce członków M. I. do obojętnych w wierze, złych katolików i akatolików”.

Powołując się na papieża Piusa XI, wyjaśniał, że jeśli prasy nie ujmiemy w swoje ręce, na próżno będzie się głosić kazania czy budować kościoły. „My więc obraliśmy ten środek, bo to jest wolą Niepokalanej, którą wyraża Namiestnik Chrystusa”. „Prasa to słowo, które nie przebrzmiewa, lecz dotąd tkwi, dopóki papier jest nie zniszczony, chociaż może jest ono mniej żywe niż ustne. Są słowa, które szeroko rozbrzmiewają, lecz przebrzmiewają – to są przez radio nadane. Dalej sztuka. Sztuka dla sztuki to jeszcze nic, bo można ją zamknąć pod klucz, lecz sztuka dla widzów musi mieć dobry cel”.

Katolicki dziennik

Faktycznie, o wydawaniu dziennika myślał Ojciec Maksymilian od dawna. Choć nie było go wtedy w Polsce, to z jego inicjatywy franciszkanie wysłali na studia filozoficzno-teologiczne do Fryburga Szwajcarskiego oraz Louvain o. Mariana Wójcika. Studiując za granicą, chodził także na kursy dziennikarskie. Po święceniach kapłańskich, latem 1934 r., przeniesiono go do Niepokalanowa, gdzie zaraz objął redakcję „Rycerza” i „Rycerzyka Niepokalanej”, a jesienią tegoż roku polecono mu przygotować się do wydawania dziennika. Próbny numer „Małego Dziennika” wydał z datą 27 listopada 1934 r. Ten numer wysłano do Ojca Kolbego do Japonii, prosząc go, jako inicjatora pomysłu, o ocenę.

Ojciec Maksymilian odpowiedział tego samego dnia, w którym otrzymał przesyłkę. W swoim liście zamieścił tylko dwie uwagi na temat treści owego próbnego numeru, a jedna z nich była następująca: „O systematycznym wypieraniu żydostwa lepiej dużo nie głosić, a raczej przyczynić się do rozwoju polskich placówek, co prędzej prowadzi do celu”. Opinia Ojca Maksymiliana wyraźnie wskazuje, że nie akceptował sposobu, w jaki pisano wówczas o Żydach, i przestrzegał, że trzeba to robić inaczej.

Kiedy 27 maja 1935 r. zaczął wychodzić „Mały Dziennik”, pisali w nim przede wszystkim redaktorzy świeccy, znający lepiej niż zakonnicy żywotne problemy ludzi, i redagowali go tak samo, jak robili to dotąd dla innych redakcji. Po Pierwsza strona „Małego Dziennika” z 6 września 1939 r. Fot. Wikimedia Pierwsza strona „Małego Dziennika” z 6 września 1939 r. Fot. Wikimedia zapoznaniu się z treścią kolejnych numerów Ojciec Maksymilian napisał do o. Mariana Wójcika, że „trzeba wymagać, by redaktorzy współpracownicy rzeczywiście pisali w duchu Milicji Niepokalanej, to jest podbicia świata dla Niepokalanej, zbawiania i uświęcenia dusz przez Niepokalaną, a unikali niepotrzebnych piętnowań ludzi czy partii, czy innych narodów”.

Miał tu na myśli Żydów, nie chcąc wzbudzać lub pogłębiać do nich wrogości w czytelnikach. Pisał z Japonii do o. Mariana Wójcika, redaktora naczelnego „Małego Dziennika”, aby nie dopuszczał do publikacji zbyt nacjonalistycznie, antyżydowsko nastawionych tekstów. Wymieniał nawet ich autorów. Zarzut, że popierał jednoznacznie polski kapitał konkurujący z żydowskim, że czasami używał powszechnie wówczas stosowanego określenia „Żydek”, nie miał nic wspólnego z antysemityzmem. Po prostu był zwolennikiem wzmocnienia polskiego życia gospodarczego. Każdy porządny obywatel, także i dzisiaj, w dobie globalizmu, dba o gospodarkę narodową, o interes własnego państwa.

Świadectwa cudów

Zamieszczając w „Rycerzu Niepokalanej” wypadki z życia codziennego o cudownym charakterze, Ojciec Maksymilian chciał przekonać czytelników o tym, że Niepokalana ze Swoją mocą i dobrocią wchodzi w życie człowieka chorego, upadłego, niewierzącego itp. Dlatego w pismach wydawanych przez centralę niepokalanowską kilkakrotnie przedrukowywano dokładne opisy objawień lourdzkich, objawień Cudownego Medalika i nadzwyczajnego nawrócenia Alfonsa Ratisbonne, gdyż według Ojca Kolbego zdarzenia te najlepiej ukazywały Jej dobroć i moc.

Do publikowania tekstów o cudach obligowała go ponadto nagonka na Kościół, a także próba zakłamania czy ośmieszenia objawień. Między innymi o objawieniach w Lourdes wypowiadał się Emil Zola, który sam był świadkiem uzdrowienia Marii Lebranchu z gruźlicy płuc, i to w ostatnim stadium choroby. Faktowi zaprzeczyć nie mógł, bo Biuro Sprawdzeń („des Constatations”), złożone z lekarzy, istnienie choroby, a następnie i stan po uzdrowieniu skrzętnie zbadało i potwierdziło. Jednak Zola pozwolił sobie na ogłoszenie, że wspomniana chora doznała tylko chwilowego polepszenia i że – zmarła. Tymczasem pani Lebranchu żyła w Paryżu i była zdrowa. W tej sytuacji Zola zaproponował jej, aby wyjechała z Paryża do pewnej zapadłej wioski belgijskiej, zobowiązując się pokryć koszty podróży i utrzymywać ją tam wraz z rodziną… Na szczęście mąż uzdrowionej wyrzucił pomysłowego pogromcę cudów za drzwi.

Komu przeszkadzały w „Rycerzu” teksty o cudach? Wyjaśnił to Ojciec Maksymilian, pisząc, że „grzesznik to najnieszczęśliwsza istota na świecie – ma duszę zbolałą, okrytą ranami, wzgardzony i odrzucony od Boga i ludzi, nie widząc dla siebie ratunku, cierpi strasznie. A więc czytając »Rycerza«, w którym ciągle opisuje się o łaskach, jakich doznają ludzie za pośrednictwem Niepokalanej, jakby odnawia się im rana (…)”.

Sztuka tworzenia czasopisma wg o. Kolbego

Po powrocie z Japonii, 27 czerwca 1936 r., Ojciec Maksymilian spotkał się z redaktorami „Małego Dziennika”, wyraźnie zaznaczając im, że „(…) Do wiadomości publicznej należy podawać rzeczy dobre i raczej pozytywne i realne, a nie na huzia! Zawsze kierować się miłością dusz. Więcej się złapie much na łyżkę miodu niż na beczkę octu, jak powiedział św. Franciszek Salezy”.

Na to też uważał we własnych tekstach na łamach „Rycerza Niepokalanej”, starając się nikogo z czytelników nie podburzać przeciwko życiu kogokolwiek ani nie sugerować, by utrudniać życie komukolwiek. Zdarzało się jedynie, że wskazywał błędy zagrażające zbawieniu człowieka, którymi inni mogli się łatwo zarazić. Sam pisał raczej niewiele, ale troszczył się szczególnie o to, by wszyscy, którzy nie są jeszcze katolikami, mogli się nimi stać, dlatego nikogo nie odpychał i do podobnej postawy formował swoich współbraci i współpracowników.

Na łamach czasopism wydawanych przez Rycerstwo urabiano przekonanie, że pisma są własnością odbiorców. Dlatego zamieszczano w nich wiele szczegółów oraz informacji z pracy redakcyjnej i kolportażowej, dzielono się z czytelnikami sukcesami i niepowodzeniami, przytaczano ich listy i opinie, a w razie potrzeby apelowano do ich ofiarności, proszono o modlitwę i artykuły. To wszystko wpływało na nawiązanie łączności między centralą a odbiorcami, zbliżało czytelników do czasopisma, doprowadzało do tego, że uważali je za swoje.

Informowano na przykład w maju 1937 r., że została uruchomiona elektrownia, zaś w grudniu o tym, że „Mały Dziennik” korzysta już z własnego dalekopisu. W kwietniu i maju 1938 r. były czynione przygotowania do zbudowania własnego lotniska, a dwaj bracia kończyli w Warszawie kurs pilotażu. W grudniu Ojciec Kolbe przemawiał z nowo otwartej radiostacji w Niepokalanowie. Jednocześnie w maju 1939 r. wyjechał na Łotwę, by obejrzeć 13-hektarową posiadłość, na której planował zbudować Niepokalanów łotewski.

A skąd czerpał pieniądze na szerzenie czci Niepokalanej przy użyciu takich środków? Odpowiadał: „Z Opatrzności Bożej przez Niepokalaną! Najlepiej tej sprawie służy ubóstwo franciszkańskie”. Za wzór stawiał św. Franciszka, jego przykład i reguła – jak mówił, „są najbardziej misyjne i najbardziej pozwalające na rozmach pracy nad zbawieniem i uświęceniem dusz. Charakter zasadniczy tej Reguły – święte ubóstwo – to kapitał pozwalający na mierzenie się z największymi potęgami finansowymi (…) bo to kasa bezdenna Opatrzności Bożej. Bez ubóstwa i polegania na Opatrzności Bożej nie ma mowy o rozmachu, o ofensywie”.

Na wzór Niepokalanej

Polecał odróżniać apostolstwo pośrednie, czyli działalność poprzez prasę czy radio, od apostolstwa bezpośredniego, czyli własnego przykładu. Mówił: „Każdy niech uważa swoje otoczenie: krewnych, znajomych, towarzyszy pracy, miejsce pobytu za teren swoich misji, by ich pozyskać dla Niepokalanej, i niech użyje wszelkich ku temu wpływów i zdolności”.

Beatyfikacji O. Maksymiliana Marii Kolbego dokonał w 1971 r. papież Paweł VI. Za portretem błogosławionego widoczny Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, natomiast z prawej strony w głębi – kard. Karol Wojtyła, późniejszy św. Jan Paweł II. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Beatyfikacji O. Maksymiliana Marii Kolbego dokonał w 1971 r. papież Paweł VI. Za portretem błogosławionego widoczny Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, natomiast z prawej strony w głębi – kard. Karol Wojtyła, późniejszy św. Jan Paweł II. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Apelował: „Gdziekolwiek nas Niepokalana postawi, wszędzie mamy prowadzić życie konsekwentnie katolickie, zachować się tak, jakby Ona na naszym miejscu się zachowała. Im więcej będziemy oddani Niepokalanej, tym skuteczniej promieniować będziemy Jej światłem i naokoło siebie woń Jej roznosić, podobni do księżyca, który odbija światło słońca i przyświeca w nocy”.

Człowiek oddany Niepokalanej nie poprzestaje na dobrym przykładzie – apostołuje również słowem, wykorzystując do tego każdą sposobność, nawet podróże, pobyt w szpitalu czy w gościnie. Ostrzega: „Niech Bóg zachowa, aby np. będąc gdzieś w towarzystwie, w pociągu miał zbyć jakiś zarzut przeciw religii odpowiedzią wymijającą i tak osłabić wiarę u słuchających”. Dlatego najpierw należy starać się jak najlepiej poznać prawdy wiary świętej i przeżyć je, by potem z pełni innym udzielać, a udzielając budować na okruchach prawdy czy tęsknotach, jakie znajdują się w ich duszach. „Sekret powodzenia apostolskiego – to zaszczepianie chwały Niepokalanej w zbłąkanych i obojętnych duszach”.

Sam pracował do późna w nocy, często w nieopalanym pokoju, w którym stały nieheblowane meble; paczki z „Rycerzem Niepokalanej” nosił sam na pocztę; swoje pisma drukował z początku na najgorszym sprzęcie drukarskim; na wyjazdy do Warszawy pożyczał buty od współbraci zakonnych; klękał do porannej modlitwy w skromnej, z desek zbudowanej kaplicy, a jego współpracownicy dzielili z nim ten sam styl życia. Najpierw starał się o własne doskonałe życie, a dopiero później myślał o maszynach drukarskich i wysokich nakładach pism. Czyli było to przedziwne połączenie środków bogatych z ubogimi, drogich maszyn i ubóstwa życia na co dzień, i w tym zapewne tkwi tajemnica wyjątkowego rozwoju i skuteczności jego dzieła apostolskiego.

Dysponując z czasem dużymi sumami pieniężnymi, kupując najnowsze urządzenia techniczne, będąc honorowany przez wielkich tego świata, widząc imponujący rozwój założonego przez siebie wydawnictwa i ogromną poczytność wydawanych czasopism – nie wstydził się chodzić w połatanym habicie, w pożyczonych butach, w miejsce kołdry przykrywał się płaszczem. Autentycznie żył na co dzień ubogo. Nawet śmierć w bunkrze głodowym, jako ofiara, którą podjął za drugiego człowieka, jest takim dopełnieniem autentyczności wszystkich składanych dotychczas ofiar. Dla nas płynie stąd nauka, że możliwe jest autentyczne, w pełni zaangażowane społecznie życie chrześcijanina w trwałym zjednoczeniu z Bogiem. Wiara nie tylko nie wyklucza człowieka z rzeczywistości ziemskiej, ale inspiruje jego twórczość i wspiera go swą mocą.

Ojciec Kolbe był osobą powszechnie znaną, złośliwi nazywali go magnatem prasowym, bogaczem, ale nikt nie mógł mu wykazać braku miłości do drugiego, pokory i ubóstwa. Miłość bliźniego wzrastała w nim wprost proporcjonalnie do rozwoju jego dzieł, ponieważ każdy dobry owoc inspirował go do nowej formy działalności, do jak najszerszego dotarcia z orędziem o Niepokalanej do świata. Przywołam jeszcze raz te liczby: po przeniesieniu wydawania „Rycerza Niepokalanej” w 1927 r. do Niepokalanowa, nakład tego sztandarowego miesięcznika w grudniu 1938 r. doszedł do miliona egzemplarzy. W 1935 r. zaczął ukazywać się „Mały Dziennik”, jego nakład w marcu 1936 r. wynosił w dni powszednie 115 tysięcy egzemplarzy, by w 1938 r. (w 10 różnych wydaniach) osiągnąć prawie 250 tysięcy.

Ojciec Maksymilian zamierzał również wydawać pismo sportowe dla młodzieży, które miało się ukazywać dwa razy w tygodniu. W grudniu 1938 r. w Niepokalanowie ruszyła własna radiostacja i nadawanie audycji rozpoczęła Stacja Polska 3 – Radio Niepokalanów. Myślano wówczas bardzo konkretnie o budowie lotniska na terenie klasztoru, z którego mogłyby startować samoloty obsługiwane przez braci zakonnych. Miało to usprawnić kolportaż prasy. Ten ostatni plan Ojca Maksymiliana, jak i pomysł stworzenia specjalnego działu filmowego w Niepokalanowie, przekreślił wybuch II wojny światowej.

Tak w „Rycerzu”, jak i w „Małym Dzienniku” poruszano nie tylko tematy religijne, ale także społeczne, polityczne i kulturalne, krzewiono wiarę i dobre obyczaje, broniono wartości rodzinnych, upominano się o sprawiedliwość społeczną, a przede wszystkim szerzono cześć Niepokalanej. Na owoce nie trzeba było długo czekać: kapłani w całej Polsce polecali te wydawnictwa, widząc, że dzięki prasie katolickiej wzrasta wiara i ludzie stają się lepsi.

Jak wielką wagę przywiązywał Ojciec Maksymilian do apostolstwa przez prasę, świadczy fakt, że zakładał ośrodki mediów katolickich nie tylko w Polsce, ale również na Dalekim Wschodzie (m.in. w Japonii) i w ogóle wszędzie tam, gdzie stanął jako misjonarz. Stale było w nim pragnienie, by zasięgiem misji ewangelizacyjnej objąć cały świat – dla Chrystusa przez Niepokalaną. Jego dzieło apostolskie nie zanikło po męczeńskiej śmierci w obozie koncentracyjnym Auschwitz, ponieważ powstały misje franciszkańskie w Brazylii, Boliwii, w Afryce, w Rosji, a także na Białorusi i Ukrainie oraz w wielu innych krajach. W ten sposób duch Ojca Maksymiliana jest obecny niemal na wszystkich kontynentach. (...)

*

Ojciec Maksymilian Kolbe pisał bez ogródek, że „w kilku większych miastach Europy cały szereg przepłaconych pismaków wylewa codziennie całą swą żółć na wszystko, co katolickie. Setki gazet i dzienników powtarza to samo i w ten sposób jad ten wciska się z dnia na dzień w setki tysięcy rodzin, zatruwając miliony dusz. Tak pracuje olbrzymia maszyna codziennej prasy, stojąca na usługach niewiary i złych obyczajów. Czas i czas najwyższy, by nastąpiła ta zmiana. Pierwszym jednak krokiem do tej zmiany – to bezwzględne bojkotowanie złej prasy; następnie – popieranie dobrej”.

Czesław Ryszka

***

Powyższy tekst jest fragmentem książki Czesława Ryszki "Wiara i ofiara", wyd. Biały Kruk; śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o polskich świętych:

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Czesław Ryszka

Któż nie słyszał o męczenniku niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem, który dobrowolnie oddał życie za współwięźnia? Jest to wiedza niemal powszechna, gorzej z głębszą znajomością obfitującego w niezwykłe zdarzenia życia tego świętego. Był to człowiek o nadzwyczajnej sile wewnętrznej i niezwykle przenikliwym umyśle.

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość

Andrzej Bobola Orędownik Polski. Życie, męczeństwo, świętość

Czesław Ryszka

Andrzej Bobola herbu Leliwa, ksiądz, zakonnik, dziś patron Polski, żył w latach 1591–1657 w niebywale burzliwym czasie wielkich zagrożeń dla Ojczyzny i Kościoła katolickiego. Zginął w sposób szczególnie okrutny z rąk Kozaków, którzy chcieli mu nawet darować życie pod warunkiem wyrzeczenia się przezeń wiary katolickiej. Mimo wyjątkowo bestialskich tortur – odmówił. Umierał w strasznych męczarniach.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II

Jolanta Sosnowska

Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.

Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji

Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji

Grzegorz Kucharczyk

Rewolucja! Co naprawdę kryje się za tym pojęciem? Ta książka demaskuje fałszywe hasła, utopijne założenia i okrucieństwo wszystkich rewolucji; od protestanckiej i francuskiej poprzez bolszewicką, nazistowską i lat 1960. aż po wiek XXI, w którym prowadzona jest kolejna rewolucja światopoglądowa. Prof. Grzegorz Kucharczyk obnaża kulisy każdej rewolucji; ich brutalność, bezwzględność i bezbożność.

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Męczennik za wiarę i Solidarność. Biografia ilustrowana bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Jolanta Sosnowska

Fascynująca książka Jolanty Sosnowskiej to poruszająca opowieść o życiu i heroicznej walce kapłana, który stał się symbolem oporu przeciwko komunistycznemu reżimowi w Polsce. Swoją niezłomną wiarą i nieugiętością inspirował miliony Polaków do walki o wolność i wiarę. Popiełuszko, z pozoru zwykły ksiądz, stał się światłem nadziei. Pozostaje aktualnym symbolem także dzisiaj, co w tej książce mocno wybrzmiewa.

AUDIOBOOK Dzienniczek św. Siostry Faustyny - czytany przez Halinę Łabonarską

AUDIOBOOK Dzienniczek św. Siostry Faustyny - czytany przez Halinę Łabonarską

Halina Łabonarska


„Dzienniczek” św. Siostry Faustyny to najczęściej tłumaczone polskie dzieło na świecie, ale przede wszystkim to perełka literatury mistycznej. Jest to lektura, która człowieka autentycznie zmienia i dotyka w samej duszy. Bóg każdemu z nas pokazuje drogę do świętości, ale z Siostrą Faustyną obcował bezpośrednio i bezpośrednio do niej przemawiał.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.