Niemcy: nie można narzucać języka inkluzywnego
Spór autorki z wydawnictwem w kwestii użycia języka inkluzywnego zakończył się ugodą przed sądem krajowym w Hamburgu. Sprawa dotyczyła artykułu arteterapeutki Sabine Mertens, który ukazał się w magazynie „Training aktuell” wydawnictwa „Manager Seminare” w Bonn. Redakcja zamieniła w tekście – wbrew życzeniu autorki, która wielokrotnie komunikowała brak zgody na taki zabieg – słowo „Zeichner” (rysownik/rysujący) na wyrażenie „zeichnende Person” (rysująca osoba). W związku z powyższym Mertens pozwała „Manager Seminare” w związku z naruszeniem praw autorskich, domagając się odszkodowania. Jej skargę poparło (i częściowo sfinansowało koszty procesu) Stowarzyszenie Języka Niemieckiego (VDS), w obrębie którego terapeutka prowadzi grupę roboczą odnośnie do języka inkluzywnego.
W wyniku zawartej ugody wydawnictwo zgodziło się na przywrócenie pierwotnego brzmienia spornego fragmentu w wersji artykułu zamieszczonej online; wersja drukowana magazynu będzie mogła dalej być rozpowszechniana. Sąd nie przyznał Mertens prawa do odszkodowania. „Opłaca się występować przeciwko ideologicznie napędzanemu językowi inkluzywnemu i nie poddać się”, skomentował przewodniczący VDS, Walter Krämer.
Źródło: Welt.de, Bild.de, AM
Nie mamy prawa milczeć! Apologia Kościoła
Zbyt wielu z nas milczy. Zbyt wielu najbardziej ceni sobie święty spokój, czyli spokój uzyskany kosztem przeróżnych ustępstw na polu moralności i zasad wiary. Poprawność polityczna nachalnie propagowana przez mass media i wymuszana coraz to nowymi rozporządzeniami prawnymi dotknęła także niektórych reprezentantów i członków Kościoła.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.