Jak Gruppenführer SS Gehlen pracował w RFN nad pozbawieniem Niemców odium zbrodniarzy

Nasi autorzy

Jak Gruppenführer SS Gehlen pracował w RFN nad pozbawieniem Niemców odium zbrodniarzy

Reihard Gehlen w mundurze pułkownika Wermachtu. Fot. by Bundesarchiv, Bild 183-27237-0001 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5665312 Reihard Gehlen w mundurze pułkownika Wermachtu. Fot. by Bundesarchiv, Bild 183-27237-0001 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5665312 W najnowszym numerze miesięcznika „Wpis” ukazał się artykuł Artura Guzickiego wyjaśniający mało znane okoliczności jak w powojennych zachodnich Niemczech hitlerowscy propagandyści i przestępcy pracowali nad zmianą image zbrodniarzy. Jak się okazuje byli bardzo skuteczni i stosownie nagradzani. Głównodowodzących tych manipulacji Reinhard Gehlen został nawet szefem słynnej agencji wywiadowczej BND. Poniżej obszerne fragmenty artykułu zamieszczonego w grudniowym „Wpisie”.

WPIS 12/2020 (e-wydanie)

WPIS 12/2020 (e-wydanie)

 

W numerze m.in.:
„Leworządność”
Znakomity publicysta Leszek Sosnowski tym razem rozprawia się z „poplątanym, mało konkretnym, mętnym” (tzn. mętnie sformułowanym) prawem unijnym, które pod pretekstem enigmatycznej „praworządności” (czy raczej, jak słusznie pisze autor, „leworządności”) daje prawdziwe pole do popisu rozmaitej maści dewiantom, wysuwającym coraz to nowsze roszczenia.

 

Już nie Niemcy, nawet nie naziści – tylko jacyś anonimowi mężczyźni są odpowiedzialni za wybuch II wojny światowej i zbrodnię ludobójstwa! Autorem tej makabreski jest Heiko Maas, niemiecki minister spraw zagranicznych. Narrację tę chętnie podchwycił i powielił Arndt Freytag von Loringhoven, ambasador Niemiec w Polsce, były zastępca szefa niemieckiego wywiadu BND, a przy tym syn oficera Wehrmachtu, który niemal do ostatnich dni wojny należał do ścisłego kręgu Adolfa Hitlera.

Te dwa wpisy przedstawicieli niemieckich elit politycznych doskonale pokazują, że w tych kręgach nadal realizowana jest polityka wybielania Niemców. Politykę tę opracowali byli naziści. Po zakończeniu II wojny światowej i ujawnieniu skali zbrodni niemieckich nastroje bowiem wśród Europejczyków były jednoznaczne. Słowo „Niemiec” kojarzone było z oprawcą, mordercą, zbrodniarzem. Nastroje te przekładały się nawet na warstwę językową. Wbrew zasadom ortografii w polskiej prasie słowo „Niemiec” często pisane było małą literą, co miało okazywać pogardę autora dla tej nacji. Wówczas też rozpoczęło się wielkie poszukiwanie zbrodniarzy wojennych i próba postawienia ich przed sądami. Dziś wiadomo, że tysiące z nich umknęło sprawiedliwości. Jedni dzięki sprytowi, innym pomogły zagrabione w czasie wojny dobra materialne, jeszcze innym dopomogli Amerykanie, którzy uznali, że wiedza i umiejętności owych zbrodniarzy, nabyte podczas lat służby Hitlerowi, mogą okazać się przydatne w budowaniu nowego porządku w Europie. Jednym z takich był były generał major Reinhard Gehlen, niegdyś szef wydziału wywiadu wojskowego o wdzięcznej nazwie Fremde Heere Ost – Obce Armie Wschód.

Reinhard Gehlen, późniejszy twórca i szef BND – zachodnioniemieckiej służby wywiadowczej, we współczesnej literaturze niemieckiej opisywany jest jako wzorowy i lojalny oficer, zdolny sztabowiec, świetny organizator, antykomunista i polityk, który całe życie poświęcił pracy dla dobra Niemiec. Nie miało dla niego znaczenia, czy była to Republika Weimarska, nazistowskie Niemcy Hitlera czy też demokratyczna Republika Federalna Niemiec. (…)

Kierowany przez Gehlena wydział „Obce Armie Wschód” od 1944 roku formalnie podlegał Walterowi Schellenbergowi, szefowi wywiadu SS, wysokiemu funkcjonariuszowi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), jednemu z najbliższych współpracowników Heinricha Himmlera. Miało to swoje służbowe konsekwencje dla późniejszego twórcy BND. Bliska współpraca z Schellenbergiem i włączenie jego wydziału w strukturę SS przełożyły się na pozycję Gehlena w elicie nazistowskiej władzy. Stał się formalnym członkiem tej zbrodniczej organizacji. Otrzymał nawet honorowy stopień Gruppenführera (odpowiednik pierwszego stopnia generalskiego w armii). Szef wywiadu SS bardzo cenił Gehlena. Uważał go za doskonałego analityka i oddanego nazistę. Nie bez przyczyny. Opracowania Gehlena trafiały na biurko samego Hitlera. Reinhard Gehlen, kierując swoim wydziałem, nie ograniczał się do pracy analitycznej. Starał się zbudować siatkę wywiadowczą na terenach kontrolowanych przez Sowietów. (…)

Przyszły twórca BND pochodził z rodziny z wielkimi tradycjami. Matka – flamandzka arystokratka i ojciec – oficer niemieckiej armii wychowywali go w duchu pruskiej pogardy do wszystkiego, co nie jest niemieckie. Dorastał we Wrocławiu, tam ukończył szkołę średnią i dzięki swojej niani nauczył się języka polskiego. Znajomość ta przydała mu się pod koniec wojny, kiedy zajął się rozpracowywaniem struktury polskiego państwa podziemnego. To właśnie on był jednym z autorów koncepcji zbudowania konspiracji niemieckiej po upadku III Rzeszy. (…)

Reinhard Gehlen, podobnie jak wielu wyższych dowódców, szybko zdał sobie sprawę, że tej wojny Niemcy wygrać nie mogą. Kwestią czasu była ich klęska i pociągnięcie do odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Kto mógł, zaczął się zabezpieczać. Schellenberg, bezpośredni przełożony Gehlena, za cichym przyzwoleniem Himmlera zaczął potajemnie kontaktować się z wywiadami państw zachodnich, sondując możliwość zawarcia separatystycznego pokoju. Dobrze wiedział, że akcja ta nie ma szans powodzenia, jednak to miało mu zapewnić swego rodzaju alibi na przyszłość. Sam Gehlen pomysł miał inny. Jak się okazało, lepszy.

Zaczął potajemnie wywozić archiwum swojego wydziału. W styczniu 1945 r., jeszcze przed rozpoczęciem radzieckiej ofensywy, wywiózł rodzinę z Legnicy i przeniósł swój sztab do Bawarii. Tam w górach ukrył archiwum. Dobrze wiedział, że Dolny Śląsk, który w tym czasie wielu Niemcom wydawał się głębokim zapleczem, szybko zostanie zajęty przez Sowietów. Swoje przewidywania przekazał nawet samemu Hitlerowi, ten jednak uznał, że raport jest defetystyczny i odsunął Gehlena ze swojego otoczenia. W tej sytuacji ambitny generał rozpoczął najważniejszą grę w swojej karierze. Grę o życie. Wyjechał w bawarskie góry i tam czekał na Amerykanów. Sam ze swoim sztabem oddał się w ich ręce.

Gehlen wiedział, że sojusz aliantów z satrapą, jakim był Stalin, nie przetrwa długo, a Amerykanie będą potrzebowali jego wiedzy i dokumentów. Nie pomylił się, bowiem oficerowie amerykańskich służb wywiadowczych szybko się nim zainteresowali. Okazał się tak łakomym kąskiem, że szybko uwolnili go z obozu i wysłali do USA. Tam Gehlen przekazał im swoją wiedzę i roztoczył wizję stworzenia grupy wywiadowczej nakierowanej na zdobywanie informacji o Sowietach i ich sojusznikach. Zaproponował, że siatka agentów, którą dysponuje, może teraz pracować dla nich. To wystarczyło.

Amerykanie pozwolili mu wrócić do Niemiec i stworzyć taką organizację. Zagwarantowali mu bezkarność i pieniądze. Zwłaszcza to pierwsze było dla Gehlena niezmiernie ważne. Wiedział, że Rosjanie chcą go postawić przed sądem i domagają się od Amerykanów wydania go jako zbrodniarza wojennego.

Po powrocie do ojczyzny Gehlen odnowił kontakty z byłymi kolegami i stworzył protoplastę dzisiejszego wywiadu BND, który przeszedł do historii pod nazwą Organizacja Gehlena. Amerykanie zgodzili się na to pod jednym formalnym warunkiem – do organizacji tej nie mógł trafić żaden zbrodniarz wojenny, członek SS ani tym bardziej funkcjonariusz Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Formacje te bowiem uznane zostały przez społeczność międzynarodową za organizacje zbrodnicze. Gehlen jednak w praktyce się tym nie przejmował. Pod jego skrzydła trafiło wielu zbrodniarzy, którzy dzięki niemu uniknęli odpowiedzialności. (…)

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie papierowe

Roczna prenumerata miesięcznika WPIS. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.

 

Funkcjonariusze wywiadu III Rzeszy zawsze wiedzieli, że obok działań czysto wywiadowczych niezmiernie ważne są też akcje propagandowe. Byli w tym mistrzami. Potrafili manipulować opinią publiczną nie tylko na terenie Niemiec. Nic zatem dziwnego, że w nowej rzeczywistości Gehlen postanowił wykorzystać te umiejętności. Z pomocą przyszedł mu Alfred Benzinger, były nazista, zbrodniarz wojenny. To on zaproponował proste rozwiązanie. Wystarczy pobawić się słowami – zamiast Niemców wprowadzić do obiegu publicznego słowo „naziści”. W miejsce sformułowania „niemieckie obozy koncentracyjne” – „polskie obozy”.

Benzinger przekonywał, że te dwa zabiegi mają wielkie znaczenie dla przyszłości Niemiec, a przy tym pokazują „prawdziwy” obraz. W końcu wojnę wywołali i zbrodni dokonali członkowie NSDAP – czyli naziści. A obozy koncentracyjne powstawały na terenie Polski, czyli są „polskie”. „Konsekwencja i czas zrobią resztę” – mawiał Alfred Benzinger. I niestety miał rację.

Od tego czasu prasa niemiecka, a za nią anglosaska, zaczęły powoli wprowadzać te pojęcia do powszechnego obiegu. W ślad za mediami poszedł przemysł rozrywkowy. Dzisiaj w filmach poświęconych II wojnie światowej wyprodukowanych przez Hollywood nie ma śladów Niemców. Ubrani w niemieckie mundury „naziści” nawet dialogi swoje snują po angielsku. Tylko polscy członkowie ruchu oporu, dla odróżnienia od „nazistów”, swoje kwestie wypowiadają, kalecząc język polski, używając często słów wulgarnych, jakimi w przestrzeni publicznej posługuje się w Polsce tylko niejaka pani Lempart.

Organizacja Gehlena została po latach działalności przekształcona w rządową agendę, jaką jest wywiad. Gehlen stanął na jego czele. Pod jego skrzydłami wojenni zbrodniarze działali jeszcze wiele lat. Członkowie SS, policji politycznej SD i Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy nawet pod koniec lat 1960. stanowili ponad 30 procent stanu osobowego BND. O liczbie zbrodniarzy wojennych zaangażowanych w nieoficjalne operacje BND w samych Niemczech i na świecie nic nie wiemy. Sam Gehlen przez lata służył nowym Niemcom. Był awansowany, odznaczany, cieszył się powszechnym szacunkiem. Na stanowisku szefa BND zbierał też do końca swoich dni materiały obciążające wielu polityków. Dzięki nim miał wpływ na to, co mówią i co robią.

Mimo że od jego odejścia minęło już wiele lat, duch Gehlena nadal unosi się nad niemieckimi służbami, a jego idee pozbawienia Niemców odium zbrodniarzy są twórczo rozwijane przez polityków do dzisiaj.

                                                                                                          Artur Guzicki

Więcej o przewinieniach Niemców wobec Polski - przewinieniach dawnych ale i współczesnych - przeczytać można w książce prof. Wojciecha Polaka i prof. Sylwii Galij - Skarbińskiej: 

Zbrodnia i grabież. Jak Niemcy tuszują prawdę o sobie.

Zbrodnia i grabież. Jak Niemcy tuszują prawdę o sobie.

Wojciech Polak, Sylwia Galij-Skarbińska

Książka Wojciecha Polaka i Sylwii Galij-Skarbińskiej „Zbrodnia i grabież. Jak Niemcy tuszują prawdę o sobie” jest dramatyczną panoramą trudnych relacji polsko-niemieckich po 1939 r.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.