Dziś wspominamy Ofiarowanie NMP. To szczególne święto sióstr klauzurowych
Siostra Aniela Kisielewska to jedna z pierwszych Polek szczycących się dyplomem uczelni artystycznej. W klasztornym archiwum przechowano niewiele rzeczy osobistych tej ubogiej mniszki – kilka urzędowych zaświadczeń, dowód osobisty, pocztówki słane do Monachium przez rodzeństwo, kasetę z doskonałymi przedwojennymi przyborami malarskimi i jedną, jedyną fotografię w habicie. Uwieczniła ona na tle rabat klasztornego ogrodu drobną kobiecą postać o ciepłej, uduchowionej twarzy i wyrazistym, przenikliwym spojrzeniu. Ta miła fizjonomia, a zwłaszcza spojrzenie, będzie wielokrotnie powracać w portretach świętych – jakby na znak duchowej przyjaźni i szczególnego utożsamiania się z bohaterami własnych obrazów.
Źródła do poznania życia wielce utalentowanej s. Anieli Kisielewskiej, bernardynki z klasztoru św. Józefa przy ul. Poselskiej w Krakowie, pozostają dziś niekompletne, ograniczone właściwie do kilku wymaganych przez prawo dokumentów, zaświadczeń i zdawkowych opinii – za sprawą franciszkańskiego ideału ukrycia i umniejszenia. Protokół egzaminu kanonicznego stwierdza, że 37-letnia kandydatka, wykształcona w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, porzuciła świat dla życia za klauzurą, kierując się „szlachetnymi pobudkami służenia Bogu przez modlitwę”. W zbiorze akt personalnych zachowało się pokwitowanie posagu w wysokości 20 tys. zł, który córka zamożnych ziemian Ludwika Kisielewskiego i Stefanii Fischer – zgodnie z obowiązującym prawem – wniosła do wspólnej kasy mniszek.
W rodzinnym dworze ziemiańskim, położonym w malowniczej wsi Barczków koło Bochni, otrzymała Aniela staranne wychowanie w duchu katolickiej pobożności i tradycji patriotycznych. Przyszła na świat w dzień liturgicznego wspomnienia św. Antoniego z Padwy, 13 czerwca 1892 r. Religijni rodzice nie przeoczyli tego faktu, nadając córce podczas chrztu w kościele parafialnym w Uściu Solnym dwa imiona: Antonina, na cześć Cudotwórcy z Padwy, oraz Wanda, na pamiątkę legendarnej córki księcia Kraka.
Nieliczne, starsze bernardynki, które dziś jeszcze pamiętają siostrę Anielę, podkreślają jej szlachetną skromność, cichość i pracowitość „Usposobienie miała radosne – czytamy w sprawozdaniu matki Ludwiki – była lubiana przez siostry”. Ceniła sobie samotność w celi. Podczas rekreacji tryskała natomiast radością i zawsze miała w zanadrzu inteligentną i pouczającą anegdotę. Nie traciła ducha mimo choroby wywołanej w dzieciństwie kontuzją Pierwsza stacja Drogi Krzyżowej z cyklu namalowanego przez siostrę bernardynkę Anielę Kisielewską. Fot. z miesięcznika WPiS. kręgosłupa. Zwyrodnienie kręgów szyjnych dokuczało jej do tego stopnia, że zarząd wspólnoty wystarał się dla niej u prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego o zamianę obowiązkowego oficjum brewiarzowego na proste pacierze. Mimo takich przeciwności przez 9 lat pracowała w ogrodzie, chętnie służąc także swym talentem oraz wiedzą artystyczną w klasztornej pracowni haftu.
Wielka to strata, że nie zachował się dziennik duchowy mniszki; jego prowadzenie w latach powojennych było wciąż jeszcze oczywistą i ugruntowaną praktyką. Nieco rozczarowującą lekturę klasztornych archiwaliów rekompensują zeznania siostry Kisielewskiej, jakie złożyła w procesie kanonicznym Sługi Bożej Anieli Salawy (1881-1922), dziś błogosławionej. Krótka wypowiedź, opublikowana w zbiorze źródeł do poznania cnót tej tercjarki i mistyczki, nie ma nic wspólnego z suchym żargonem prawniczym. To literacka perełka, osobista i konkretna, której lektura ujawnia między wierszami także autoportret wewnętrzny naszej mniszki-malarki.
Aniela Salawa w życiu Wandy Kisielewskiej
Wanda Kisielewska jako osoba młoda, poszukująca swej drogi życiowej, żywiła podziw dla postawy Anieli Salawy. Dobrze ją znała, gdyż ta pracowała jako służąca u jej wuja, adwokata Edmunda Fischera, w kolejnych mieszkaniach przy ul. Senackiej i św. Marka w Krakowie. „W osobowości Anieli – przyznała – uderzał mnie jakiś majestat i dostojeństwo niezwykłe”. Zapamiętała jej miłą powierzchowność, zawsze staranny i skromny ubiór, umartwiony styl życia, opanowanie języka, pracowitość. Fischerowie bezgranicznie ufali służącej, pozostawiając na czas zagranicznych wyjazdów mieszkanie jedynie pod jej opieką. Wanda Kisielewska dostrzegła dojrzałą pobożność Anieli Salawy, dla której – jak mówi – największym szczęściem były chwile adoracji Najświętszego Sakramentu w ulubionym kościele św. Józefa przy ul. Poselskiej. Ta prosta kobieta, praktykując w świecie życie kontemplacyjne, jednocześnie nie zaniedbywała postawy apostolskiej, która przejawiała się przez odważne i taktowne napomnienia i mobilizowanie do życia sakramentalnego swoich pracodawców i ich znajomych.
W wypowiedziach Wandy Kisielewskiej widać głębokie przekonanie o autentycznej świętości Anieli, służącej z Sieprawia, której m.in. przypisywała cudowne uzdrowienie brata Mariana. Najcenniejsza wypowiedź w zeznaniach bernardyńskiej malarki dotyczy wyboru unikatowej drogi życia poświęconego Bogu. Podczas jednej z wizyt u wujostwa rozmawiano o wyjeździe Wandy na studia malarskie do cenionego wówczas ośrodka artystycznego w Monachium. „Po co panienka ma jechać do jakiegoś Monachium – zawołała na to spontanicznie Aniela. – Lepiej niech panienka wstąpi do karmelitanek”. Opinia służącej musiała mieć w sobie wielki ładunek tajemniczej mocy – może była nawet proroctwem? Wanda Kisielewska wyznaje bowiem: „Myśl ta, podana mi przez Anielę, nie opuszczała mnie potem ani na chwilę”.
Istotnie, pod jej wpływem, bez żadnych wcześniejszych planów czy natchnień, Wanda zapukała do furty karmelitanek. Nie przyjęto jej wówczas ze względu na słaby stan zdrowia, ale ta odmowa nie zgasiła w niej zapału do życia zakonnego. Pojechała więc do Monachium, a po powrocie, już jako dyplomowana malarka i artystka, udała się do klasztoru bernardynek przy kościele św. Józefa, w którym tak chętnie modliła się świątobliwa służąca Aniela Salawa. Tym razem siostry przyjęły Wandę bez jakichkolwiek zastrzeżeń, co malarka podkreśliła: „Przytaczam ten szczegół, gdyż uważam, że Anieli zawdzięczam łaskę powołania zakonnego”.
Za furtą klasztoru
Na furcie klasztornej Wanda zameldowała się 1 listopada 1929 r. Po dwóch tygodniach pozwolono jej rozpocząć postulat. Niespełna rok później została obleczona w brunatny habit św. Klary i rozpoczęła kanoniczny okres nowicjatu. Do uroczystej profesji została dopuszczona z pewnym opóźnieniem, 3 marca 1935 r., co wiązało się z wątłym stanem jej zdrowia. Jako mniszka trzeciego zakonu św. Franciszka z Asyżu przyjęła imię Aniela. Gest ten wyrażał wdzięczność dla duchowej przewodniczki lat młodzieńczych. Do obowiązków siostry Anieli należała troska o ogród klasztorny i zaopatrywanie klasztornej pracowni hafciarskiej w projekty motywów zdobniczych, szczególnie kwiatowych. Po niespełna dekadzie pracy w ogrodzie poświęciła się już tylko malarstwu i życiu modlitewnemu. Klasztorne dokumenty niewiele mówią o szczegółach jej pracy artystycznej. Jedyna ocena może skromnego pod względem ilościowym, ale interesującego artystycznie i tematycznie dorobku to zdanie przełożonej skreślone na marginesie opinii: „Malarstwu oddawała się z poświęceniem i wielkim zaangażowaniem”.
Dorobek s. Anieli
Dorobek siostry Anieli Kisielewskiej obejmuje obrazy eksponowane w klasztorze i kościele św. Józefa przy ul. Poselskiej w Krakowie, w krakowskich kościołach św. Anny (Święta królowa Jadwiga), Karmelitów Bosych (Matka Boska Bolesna), Franciszkanów (Portret bł. Anieli Salawy) i w rodzinnym kościele parafialnym w Uściu Solnym (stacje Drogi Krzyżowej, Św. Piotr Apostoł, Św. Izydor Oracz oraz Ukrzyżowanie).
Zachowane płótna mają charakter religijny jako dzieła sztuki przeznaczone do kultu prywatnego i publicznego. Poświęcone są Chrystusowi, Matce Bożej, świętym zakonu franciszkańskiego. Najbardziej uderzającą cechą tych Czternaście obrazów ze scenami Męki Pańskiej namalowała siostra Aniela w 1938 r. Na zdjęciu Stacja VI. Fot. z miesięcznika WPiS. obrazów jest konsekwencja w eksponowaniu osób samotnych, odseparowanych od realiów ziemskich i całkowicie zawładniętych przez rzeczywistość duchową, niebiańską. Niezależnie od stopnia uduchowienia postaci te są zwrócone ku wiernym, gotowe do spotkania i dialogu. Malarka nadała im ludzkie, przystępne proporcje i ogólny wyraz przyjaznego ciepła. Takim jest Chrystus w dwóch wizerunkach Najświętszego Serca „utkanych” z wielobarwnych świetlistych plamek, jakby nie tylko zranione Serce, ale cała Jego ludzka i boska natura płonęła ogniem miłości.
Obłoki stanowiące tło dla postaci Jezusa są kolejnym nieodłącznym atrybutem dzieł siostry Kisielewskiej. Zakonna malarka zgłębiała uparcie ten temat, gdyż istotą jej klauzurowego życia było „szturmowanie” Nieba. Najlepszym przykładem tak konsekwentnego ukierunkowania jest Apoteoza Niepokalanego Poczęcia wisząca w osobliwej pracowni malarki – w przeszklonym renesansowym krużganku zakonnym. Kompozycja, wzorowana na drogich franciszkanom obrazach hiszpańskich, wolna jest od mrowia aniołków i zazwyczaj przypisywanych temu motywowi dodatkowych atrybutów. Zupełnie samotna Maryja, całkowicie oderwana od ziemskich realiów, unosi się w Niebo bez jakichkolwiek oznak ciężaru fizycznego. Dynamikę duchowego dążenia potęgują kłęby obłoków. Sposób półkolistego wykadrowania sceny, wertykalizm oraz ujęcie całości płótna w sugestywne ramy wzmacnia świadomość granicy doczesnego i wiecznego świata. Maryja jawi się w tej wizji, zgodnie z tradycją franciszkańską, jako Brama Raju i Królowa Nieba. Godność królewską, szczególnie akcentowaną w polskim malarstwie religijnym, zaznacza złocista korona na skroniach Maryi.
Niebo przedkładane nad życie ziemskie zdobywa także starożytna męczenniczka, Agnieszka, z obrazu ołtarzowego w kościele konwentualnym. Święta ta przechodzi przez fizyczny ogień. Malarka również ten stary sposób ilustrowania heroicznej wiary uwalnia od nadmiernego sztafażu atrybutów. Nie pokazuje udającej antyk architektury, brutalnych katów, oskarżycieli i gapiów. Na obrazie siostry Anieli młodziutka męczennica samotnie dopełnia swej ofiary na ołtarzu Chrystusa, oddana cichej modlitwie i uwalniającym z więzów doczesności płomieniom.
Zadziwiająca jest konsekwencja, z jaką ta utalentowana malarsko mniszka zapisywała na swych płótnach klauzurowy ideał życia wiecznością. Bohaterowie jej malarskich, kontemplatywnych wizji – zawsze jednoznacznie ukierunkowani ku Bogu – trwają w samotności i ciszy, wolni od gwałtownych gestów i oznak komunikacji na poziomie zwyczajnym, ludzkim. Z płócien klasztornej malarki wypływa lekcja komunikacji duchowej, możliwej dzięki łasce, która płynie z Nieba. Bernardynka podkreśla to przede wszystkim poprzez mistrzowsko zniuansowane operowanie światłem, które najczęściej przyjmuje postać świetlistej mgły, obłoku lub intensywnych promieni spływających z góry. W Zwiastowaniu – chyba w sposób najbardziej konsekwentny pośród wszystkich płócien – znika wszystko, co mogłoby rozpraszać. Atmosferę skupienia, prostoty i oszczędności, którą osiągnęła tu malarka, można porównać jedynie z tekstem Ewangelii św. Łukasza. W chwili przybycia Anioła znikają wszelkie realia nazareńskiego domu. Pozostaje jedynie otwarta księga Pisma na ubogim drewnianym zydlu i obłoki światła.
Życiodajną, stwórczą siłę światła po mistrzowsku zdołała ukazać siostra Aniela w kompozycji Grobu Pańskiego. Średniowieczny i barokowy motyw, charakterystyczny dla franciszkańskiej pobożności pasyjnej, został tu uwolniony od elementów teatralnej dramatyzacji. Artystka zrezygnowała z barokowych, architektonicznych kulis oraz wypełniających je aktorów. Światem podziemnym i niebiańskim rządzi to samo metafizyczne światło, Stacja VII. Malując Drogę Krzyżową siostra Aniela wzorowała się na obrazach Gebharda Fugela. Fot. z miesięcznika WPiS. sprawiające, że Chrystus w grocie emanuje życiodajną mocą, a chóry anielskie w otwartym niebie adorują Jego powrót do chwały. Spojrzenie Niebieskich Duchów spoczywa na Sanctissimum [Przenajświętszy Sakrament, konsekrowana hostia – przyp. red.] ponad pieczarą grobu, a więc na granicy śmierci i życia. W ten sposób architektura pasyjna przybliża Chrystusa w sakramentalnym pokarmie jako źródło życia i lekarstwo nieśmiertelności.
Ten sam głęboki kult Eucharystii wyraziła siostra Kisielewska także w wizerunku św. Klary. Również i tu malarka odwołała się do skarbca tradycji i jak zawsze „wykadrowała” motyw jedynie istotny, rezygnując świadomie z wypracowanego w malarstwie włoskim modelu rozbudowanej wielofigurowej kompozycji Cudownego ocalenia Asyżu. Znikają tłumy, a wspólnotę mniszek od św. Damiana reprezentuje jedynie ich dzielna ksieni, św. Klara, zaopatrzona w „oręż” Sanctissimum. Samotna zakonnica, wyprostowana i posągowa, czuwa na skraju miejskich obwarowań na tle ponurego nieba, które staje się tu symbolem sił ciemności i dramatu atakowanego miasta. Wycofanie realiów historyczno-topograficznych na rzecz czytelnego znaku światła w Hostii ukazywanej z heroiczną wiarą nadało kompozycji charakter ponadczasowy i dogmatyczny. Blask emanujący z Hostii rozświetla młodzieńczą twarz Klary oraz jej piękne dłonie spowite welonem. Ten ostatni motyw podkreśla z kolei respekt dla świętości, wpajany córkom św. Klary na wszystkich etapach zakonnej, franciszkańskiej formacji.
Świętość franciszkańska dla mniszki-malarki ma przede wszystkim wymiar chrystocentryczny. W wizerunkach św. Franciszka z Asyżu siostra Aniela, odwołując się do wielkiej idei Alter Christus, ukazuje fizjonomię człowieka „wespół-ukrzyżowanego” z Jezusem. Malarka raz naznacza portretowe ujęcie Biedaczyny świetlistym znakiem odkupienia, innym razem wkłada w jego przebite dłonie drewniany krzyżyk. W tym ostatnim przypadku udało się artystce wyrazić uczucia niezwykłej czułości, z jakim Święty z Asyżu zwraca się do chrystusowego Krzyża.
Kompozycja Kazanie do ptaków należy do nielicznych dzieł, które prezentują bohatera w kontekście ziemskim. Jednak i tu sportretowane żywioły, odsunięte na dalszy plan, stanowią jedynie oględne i płaskie tło dla misterium komunikacji człowieka z Bogiem. Ten sam sposób pojmowania natury oddanej w dzierżawę człowiekowi i nieustannie uwielbiającej Stwórcę prezentuje tryptyk Matki Bożej Częstochowskiej. Najdroższy Polakom wizerunek Maryjny, ukazany na tle rozpogadzającego się nieba, zdobią bukiety kwiatów. Namalowane z wielką czułością lilie stanowią szczególny, uświęcony przez tradycję ikonograficzną atrybut Matki Chrystusa. Bogata symbolika kwiatu, uchodzącego za hieroglif piękna, wiązała się ściśle z jego kształtem, barwą i wspaniałą wonią. W sposób wyjątkowo Stacja XII. Obrazy siostry Anieli ukazujące Mękę Pańską to jedyne sceny wielofigurowe w jej dorobku uwzględniające realia ziemskie. Fot. z miesięcznika WPiS. trwały powiązano z lilią biel, uznawaną wręcz za prototypowy i właściwy kolor omawianego gatunku. Barwa ta oznaczała z kolei boskie światło, jasność oraz świt dnia.
Obraz Maryjny „obsypany” pięknymi kwiatami przez klasztorną malarkę i zarazem opiekunkę klauzurowego ogrodu skłania do zaakcentowania metaforyki klasztornej, zgodnie z którą lilie uprawiane w ogrodach klauzurowych wskazywały na rady ewangeliczne oraz cnoty pokory, niewinności i dziewictwa. Zadaniem kwiatów lilii było przypominanie mnichom i mniszkom o idei mistycznego ogrodu cnót, który winien rozkwitać w każdej duszy poświęconej Bogu. Ponieważ widok ogrodu klasztornego zawsze i jednoznacznie kierował uczucia osób konsekrowanych ku Niebu, wolno i ten obraz interpretować jako znak wiecznej ojczyzny.
Odpowiedzi na istotne pytanie o źródła artystycznej postawy bernardyńskiej malarki nie znajdziemy w tekstach pisanych. Udzielają jej jedynie same obrazy, a szczególnie Droga Krzyżowa, malowana w 1938 r. do rodzinnego kościoła parafialnego w Uściu Solnym. Znaczący jest fakt, ze malarka nie usiłowała stworzyć własnej koncepcji obrazów ilustrujących pasję Jezusa, lecz sięgnęła do wzoru stworzonego przez profesora królewskiej akademii w Monachium, Gebharda Fugela (1863-1939). Niemiecki artysta, uważany przez współczesnych mu za odnowiciela sztuki chrześcijańskiej, dorastał w Górnej Szwabii i studiował od 1879 r. w Szkole Artystycznej w Stuttgarcie. W czasach studenckich zwrócił się do motywów chrześcijańskich, które komponował w realistycznym stylu inspirowanym historycznym malarstwem i nazarejczykami. W bogatym dorobku pozostawił liczne freski oraz obrazy ołtarzowe w kościołach południowych Niemiec, Szwajcarii, Włoch, Austrii i Stanów Zjednoczonych. Powszechne uznanie zapewniło mu 136 ilustracji Biblii, opublikowanych jako „Szkolne malowidła ścienne”.
Fugel założył w 1893 r. w Monachium niemieckie Towarzystwo Sztuki Chrześcijańskiej, którego celem była troska o jakość dzieł sztuki sakralnej w świątyniach. Artysta poświęcił się szczególnie monumentalnemu freskowi kościelnemu, w którym odchodzi od modnych dotychczas kompozycji bogatych w akcję na rzecz zagadnień jedynie istotnych i podstawowych. W ilustracjach do Pisma Świętego nowym wizjonerskim językiem sformułował artystyczne, religijne i edukacyjne cechy biblijnego obrazu..
Droga Krzyżowa Fugela spotkała się z wielkim uznaniem. Wykonywano jej liczne repliki dla kościołów Europy środkowo-wschodniej oraz powielano w albumach i na pocztówkach. Wspaniała paleta żywych barw, które zastosował malarz, rekompensuje ascetyczny chłód białych ścian świątyni. Kompozycje opowiadają przede wszystkim o cierpieniach duszy Boga-człowieka otoczonego nienawiścią, ale także promieniem ludzkiego zrozumienia i współczucia. Artysta starał się uwypuklić kontekst czasu i przestrzeni; próbował opowiedzieć Ostatnia stacja Drogi Krzyżowej. Wszystkie obrazy znajdują się w kościele parafialnym w Uściu Solnym. Fot. z miesięcznika WPiS. tragiczne wydarzenia w ich historycznym zakresie i wszystkich możliwych kontekstach realnego życia.
W każdej z czternastu następujących po sobie odsłon drogi na Golgotę zdołał artysta utrzymać konsekwentnie nastrój ścierających się opozycyjnych postaw nienawiści i współczucia. Chrystus w tych obrazach ukazuje nieodmiennie, splatające się z największym fizycznym i emocjonalnym bólem, tajemnicze zapasy natury boskiej i ludzkiej; ciągły spadek fizycznej mocy przy jednoczesnej odmowie poddania się. Artysta pogodził umiejętnie historyczną koncepcję scen, zgodną z opisem pasyjnym i dostępną sobie wiedzą historyczną, z wymogami kultu religijnego.
Za monachijskim mistrzem siostra Kisielewska wykonała czternaście kompozycji w kształcie horyzontalnych prostokątów. Są to jedyne sceny wielofigurowe w dorobku bernardynki uwzględniające realia ziemskie – kamienne mury Jerozolimy i ludzi rozstawionych wokół Chrystusa sytuowanego zawsze w centrum, gdyż to właśnie On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jasna tunika umęczonego Nazareńczyka wybija się na tle nastrojowego półmroku dalszych planów oraz przyciemnionych postaci z otoczenia. Ten zespół obrazów pasyjnych, wiernie oddany przez absolwentkę monachijskiej szkoły artystycznej dla kobiet, pozwala zrozumieć warsztat malarski siostry Kisielewskiej, a także jej zapatrywania na sztukę.
Kobieta-malarka, jedna z pierwszych Polek szczycących się dyplomem uczelni artystycznej, dobrze zakotwiczyła swoje obrazy w tradycyjnej ikonografii chrześcijańskiej i franciszkańskiej, a jednocześnie pozostawała otwarta na najnowsze tendencje odnowy sztuki religijnej.
*
W obrazach siostry Anieli Kisielewskiej ukrył się unikalny świat klasztornej ciszy i samotności. W świetlistych płótnach utalentowanej mniszki króluje kontemplacja ojczyzny niebieskiej i afirmacja człowieka dążącego do świętości drogą ascezy i modlitwy. Wyrażone językiem malarskim chrześcijańskie ideały pozostają w pełnej harmonii z tradycją mistyki franciszkańskiej, która swe teoretyczne podstawy zawdzięcza św. Bonawenturze (ok. 1217-1274). Ten święty uczony franciszkański, nazywany Doktorem Serafickim, wierzył w potęgę piękna, które jest z Boga i objawia Jego chwałę w stworzeniu: „Ślepcem jest więc ten, do kogo nie dociera blask bijący z rzeczy stworzonych – pouczał żarliwie. – Głuchy jest ten, kto nie słyszy tak potężnego wołania. Niemy jest ten, kto nie wysławia Boga za te wszystkie skutki. Głupi jest ten, który mimo takich wskazówek nie zauważa pierwszej zasady. Otwórz więc oczy, nakłoń duchowe uszy, rozwiąż swoje usta i przyłóż swoje serce, abyś we wszystkich stworzeniach zobaczył, usłyszał, pochwalił, ukochał, uszanował, uwielbił i uczcił swojego Boga, by przypadkiem nie powstał przeciw tobie cały świat”.
Poglądy Doktora Serafickiego w zdecydowany sposób przyczyniły się do wielkiego rozkwitu sztuki nie tylko u franciszkanów, ale w całym Kościele. Nauka św. Bonawentury miała niemałe znaczenie także w dziele odnowy sztuki na przełomie XIX i XX wieku wraz z falą nowej fascynacji osobą św. Franciszka i kulturą franciszkańską. W tym ważnym fenomenie istotny udział ma twórczość siostry Anieli Kisielewskiej.
*
Powyższy artykuł o. Cypriana Janusza Moryca OFM ukazał się w miesięczniku "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" nr 102. Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka" oraz po książki o życiu zakonnym:
Klasztor i sztuka. Życie i twórczość s. bernardynki Anieli Kisielewskiej
Siostra Aniela Kisielewska, zmarła przed pięćdziesięcioma laty bernardynka, łączyła w sobie dwa powołania – zakonne i malarskie. Nie zaniedbała żadnego z nich. Realizowała w swej twórczości tematykę głęboko religijną. Nie było zatem rozdźwięku między nią jako artystką i jako siostrą zakonną. Tworzeniu oddawała się z takim samym poświęceniem i zaangażowaniem jak codziennym obowiązkom zakonnym.
Skarby klasztorów
Skarby - wspaniałe dzieła sztuki, przedmioty kultu wykonane rękami genialnych artystów, gromadzone przez długie wieki w zabytkowych wnętrzach za murami zakonnych wspólnot. Ale także skarby jeszcze większe! - bezcenne wartości duchowe, związane z życiem poświęconym całkowicie Bogu, modlitwie, kontemplacji oraz pracy dla dobra zakonnej wspólnoty.
Skarby bernardynów
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z wielkiego bogactwa i różnorodności bernardyńskich skarbów - zarówno materialnych, jak i duchowych. Album ten w niespotykany dotąd sposób ukazuje najwybitniejsze z nich. Bardzo szeroka jest skala tej prezentacji: architektura, wnętrza, malarstwo, rzeźba, stolarstwo artystyczne, liturgia, cudowne wizerunki.
Arcybractwo Męki Pańskiej
Jedyny dotychczas album o Arcybractwie Męki Pańskiej istniejącym nieprzerwanie od 414 lat przy kościele franciszkanów w Krakowie. Odsłaniający zwyczaje i tradycje braci, których celem jest uświęcanie się poprzez rozpamiętywanie Męki Pańskiej. W dawnych czasach mogli oni również wykupić więźniów, nawet skazanych na śmierć. Dziś uczestniczą w nabożeństwach Męki Pańskiej odprawianych w bazylice franciszkańskiej w każdy piątek Wielkiego Postu.
Tajemnica Kamedułów
W dziejach owianego legendą Zakonu Ojców Kamedułów na Bielanach w Krakowie żaden obcy nie był dopuszczany poza mury eremu. Adam Bujak, dusza zakonnikom pokrewna, artysta bliski i Ojcu Świętemu, i prostemu bratu, wzbudził u pustelników na Srebrnej Górze takie zaufanie, że pozwolili mu ze sobą zamieszkać, by mógł przekazać prawdę o ich życiu, ich niezwykłej drodze do Boga.
Prenumerata elektroniczna WPiSu na pierwsze półrocze 2025 roku (6 numerów)
Miesięcznik „Wpis” już od trzynastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.
Prenumerata miesięcznika WPiS na cały 2025 rok - wydanie drukowane + wydanie elektroniczne
Miesięcznik „Wpis” już od trzynastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.