Antoni Macierewicz: grozi nam imperium rosyjsko-niemieckie!

Nasi autorzy

Antoni Macierewicz: grozi nam imperium rosyjsko-niemieckie!

Antoni Macierewicz. Fot.: Biały Kruk Antoni Macierewicz. Fot.: Biały Kruk

W ostatnim numerze miesięcznika „Wpis” ukazał się artykuł Antoniego Macierewicza, który można nazwać credo politycznym tego wybitnego, bardzo doświadczonego polityka i patrioty. Śle on wiele ostrzeżeń pod adresem opozycji, ale i własnego obozu. Analiza Antoniego Macierewicza jest spowodowana głęboką troską o los naszej Ojczyzny. Poniżej obszerny fragment artykułu Antoniego Macierewicza:

 

            Umocnienie narodu, jego wiary i tożsamości, gotowość walki za Ojczyznę, rozwój gospodarki, odbudowa przemysłu, wojska - to wielkie cele i na dalszą metę od ich realizacji zależą nasze losy. Ale dzisiaj wszystko waży się na szali wydarzeń i wyborów międzynarodowych, dzisiaj decyduje się, czy w ogóle Polska będzie państwem, czy też swoją państwowość utraci. Dziś rozstrzyga się, czy Polska stanie się fragmentem innej międzynarodowej struktury o liberalno-antychrześcijańskiej ideologii, czy też wywalczy na arenie międzynarodowej status niepodległego państwa, samodzielnego aktora sceny politycznej. W tej kwestii błędu nie można popełnić. W przeszłości za taki błąd płaciliśmy straconymi latami, milionami polskich uchodźców szukających pracy za granicą, zniszczonym przemysłem, demoralizacją elit i społeczeństwa. W ciągu ostatnich trzech lat odzyskaliśmy zdolność kształtowania naszego państwa i decydowania o własnym losie. Nie zmarnujmy tego wielkiego dobra, które odziedziczyliśmy po naszych przodkach i wywalczyliśmy wysiłkiem i poświęceniem całego narodu w ostatnich trzydziestu latach...

            Skupię się więc na analizie polskiej strategii niepodległościowej, bo ona zdecyduje o tym, czy Polska utrzyma państwo czy też - jak bywało to w ostatnim stuleciu już wielokrotnie -  zmarnuje szanse na jego odbudowę. Myli się ten, kto widzi problem wyboru strategii niepodległościowej, jako prostą kontynuację walki, która doprowadziła do odzyskania niepodległości. Często postrzegamy tę kwestię, jako przedłużenie działań Dmowskiego, Piłsudskiego, ruchu narodowego, ruchu niepodległościowego, etc, etc. To błąd, bo czym innym jest odzyskanie niepodległości po stu dwudziestu trzech latach niewoli, a czym innym jest budowa i rozwój niepodległego państwa polskiego. (…)

            W ciągu ostatnich lat – jeśli chodzi o strategię geopolityczną – znaleźliśmy się w zupełnie nowej rzeczywistości, innej niż ta, która zaczęła się atakiem Rosji i Niemiec na Polskę.  Nie ma już podziału na dwa wielkie bloki łączące z jednej strony wolne narody a z drugiej więźniów komunizmu. Nie ma też struktury, która wyrosła z II Wojny Światowej, układów jałtańskich i maltańskich lat 1945- 1988, nie ma wielkich, globalnych wyzwań jednoczących różne narody walczące przeciwko komunizmowi. Unia Europejska jawiła się nam jako sojusznik USA, organizacja wzmacniająca siłę obrońców niepodległości narodowej, wolnej gospodarki opartej na własności prywatnej i sprawiedliwości gwarantowanej przez silne państwo narodowe, wartości chrześcijańskich i demokratycznych zasad.

            Tego świata już nie ma. Oczywiście jest Unia Europejska i jest Polska, która ma tam swoje miejsce określane przez Konstytucję RP. Bo Unia, jaką Polska zaakceptowała i za którą Polacy głosowali w referendum z 2004 roku, to był związek suwerennych narodów i niepodległych państw. Ta kwestia została rozstrzygnięta przez polski Trybunał Konstytucyjny w 2010 roku w odpowiedzi na wniosek grupy posłów, których miałem zaszczyt reprezentować.  Polska jest wobec takiej Unii lojalna i oczekuje wzajemności. Ale ta Unia właśnie odchodzi w przeszłość. 

Dziś kanclerz Niemiec Angela Merkel mówi nam otwarcie, że mamy zrezygnować z naszej niepodległości i suwerenności narodowej, prezydent Francji Emmanuel Macron ogłasza, że europejska armia, która miałaby powstać, może być użyta do walki z USA, Trybunał Sprawiedliwości staje się gwarantem postkomunistycznego dyktatu w polskim sądownictwie, a Parlament Europejski potępia polski patriotyzm i chce na nas  wymusić porzucenie wartości chrześcijańskich. Demokrację i wolę narodu wyrażaną w wolnych wyborach chce się zastąpić sondażami, propagandą, dezinformacją i przekupstwem. Przed takim właśnie kierunkiem zmian przestrzegał wielki polski święty Jan Paweł II przypominając, że demokracja bez wartości może obrócić się w system totalitarny. Dziś stajemy właśnie wobec takiego zagrożenia.

Jak w orwellowskich powieściach okazało się, że walcząc o najwyższe wartości znaleźliśmy się w świecie, w którym pod hasłem liberalizmu próbuje się narzucić nam antywartości!  I to nie jest science fiction czy kłamliwa, antyeuropejska propaganda. To od dawna przygotowywany plan, który dziś jest brutalnie wprowadzany w życie. Przed tym zalewem antywartości, zalewem cywilizacji śmierci może nas obronić jedynie ład oparty na współpracy i porozumieniu demokratycznych państw narodowych, ład, zgodnie z którym każdy ma obowiązek kształtować tak swój naród i swoje państwo, żeby było ono zdolne samo się obronić. I było zdolne respektując prawa naturalne wyrosłe z Ewangelii partycypować we wspólnym wysiłku całej społeczności międzynarodowej. (…)

Ale, jak trafnie twierdzi Friedman, USA nie mają innej możliwości niż sojusz z Polską i trudno sobie wyobrazić cenę, jaką Moskwa mogłaby zapłacić Waszyngtonowi za porzucenie Polski. Friedman ma rację twierdząc, że w perspektywie sojuszu rosyjsko-niemieckiego tylko my mamy szansę skupić państwa i narody Europy Środkowo-Wschodniej i stworzyć polityczną przestrzeń uniemożliwiającą budowę euroazjatyckiego imperium. A takie imperium faktycznie zdolne byłoby rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym. Rzecz tylko w tym, że powstanie takiego imperium stwarza dla USA ryzyko ograniczenia dominacji na świecie, a dla Polski - oznacza likwidację naszego państwa i zniszczenie narodu.  I o tej nierównowadze zagrożeń nie wolno zapominać! (…)

Repolonizacja Polski

Repolonizacja Polski

Adam Bujak, Andrzej Nowak, ks. Dariusz Oko, Jerzy Kruszelnicki, Krzysztof Masłoń, Antoni Macierewicz

Czy można repolonizować Polskę? Cały kraj? Otóż można i trzeba, gdyż niemal cały majątek narodowy został wysprzedany (za grosze!), bo rządzący jeszcze niedawno politycy systematycznie i całkowicie podporządkowywali nasze życie gospodarcze, kulturalne czy medialne wymogom zagranicznych hegemonów.

 

            O tym agenturalno -rosyjskim uzależnieniu polityki Donalda Tuska musimy dziś jasno mówić, bo brutalnie kłamliwa propaganda totalnej opozycji i bezradność publicznych środków informacji robią wrażenie na młodym pokoleniu nie pamiętającym tamtych wydarzeń. Większość mediów ignoruje „niewygodne” fakty i ustalenia Komisji Smoleńskiej. Tymczasem w polskiej świadomości społecznej na zawsze już pozostanie przekonanie o konsekwencjach absurdalnego flirtu z polityką rosyjsko-niemiecką. I pamiętać o tym powinni nie tylko zwolennicy totalnej opozycji, ale także ci, którzy wprawdzie dzisiaj z innych pobudek, ale gotowi by byli pójść w ich ślady.

            Rozpoczęta wówczas kampania nienawiści przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i de facto polskiej tradycji niepodległościowej na zawsze już pozostanie symbolem Platformy Obywatelskiej i obozu totalnej opozycji. Ten obraz oczywiście można by rozszerzyć przypominając diagnozy strategów prezydenta Bronisława Komorowskiego, że przez najbliższych dwadzieścia lat w Europie nie będzie wojny a Rosja może stać się częścią NATO. Taka właśnie była geneza planu stopniowej likwidacji armii, walki z patriotyzmem, podporządkowywania polityki polskiej Niemcom i Rosji. Takie też były źródła tragedii smoleńskiej!

            Przywołanie tych faktów było niezbędne dla zrozumienia przed jakim dylematem staje dziś polityka polska, próbująca powrócić do idei sojuszu niemieckiego (a w konsekwencji -rosyjskiego!). Oczywiście, zwolennicy tej koncepcji po stronie prawicy wychodzą z zupełnie innych założeń i argumentują swoje propozycje inaczej niż Donald Tusk i totalna opozycja. Nie sugeruję że są ich ukrytymi zwolennikami, ale rzecz w tym, że mimo pięknie umotywowanych intencji, konsekwencje ich działań rysują się podobnie. Widzą oni sojusz z niemiecką Unią Europejską albo jako część wielkiej cywilizacyjnej operacji antyanglosaskiej, albo jako możliwość wpłynięcia na trwałe uformowanie UE przeciw Rosji. Jednak tylko pierwsza z tych możliwości jest realistyczna. Sojusz z Niemcami nie da antyrosyjskiego efektu, przeciwnie, musi doprowadzić do wepchnięcia Polski do rosyjskiej strefy wpływów, a w najlepszym razie - do uczynienia z Polski swoistego kondominium rosyjsko-niemieckiego. Nie zdają sobie z tego sprawy ci polscy patrioci, którzy uwiedzeni konserwatywnymi wypowiedziami Putina i motywowani antyamerykanizmem propagują wielką unię europejsko-rosyjską, od Lizbony po Władywostok. 

Sojusz rosyjsko-niemiecki, dotychczas zawsze prowadził do zniszczenia Polski. Wystarczy zajrzeć do prac Aleksandra Dugina, głównego ideologa Putina i twórcy putinowskiej strategii geopolitycznej, by zobaczyć, co naprawdę niesie Polsce imperium niemiecko-rosyjskie. (…)

            Tak więc odrzucić trzeba nadzieje na trwały sojusz niemiecki skierowany strategicznie przeciw Rosji. Niemcy, które po zjednoczeniu stały się hegemonem UE nie zamierzają traktować Polski jak partnera, nie zamierzają nawet respektować naszej cywilizacyjnej tożsamości w sferze wiary, obyczaju i stosunku do narodowej przeszłości. I jeśli paneuropejscy patrioci twierdzą, że sojusz europejsko-rosyjski stworzy wspólnotę militarną, gospodarczą oraz duchową - to albo nie rozumieją uwarunkowań politycznych, albo po prostu Polaków oszukują.

            Niestety, to samo trzeba powiedzieć o zwolennikach wepchnięcia Polski w objęcia niemieckiej Unii Europejskiej w przekonaniu, że stanie się ona narzędziem cywilizacyjnej odnowy Rosji. Koncepcja ta ma dwie odmiany. Zwolennicy PO pragną modernizacji Polski na wzór postmarksistowskiej ideologii gender, a następnie doprowadzenia do analogicznej przemiany Rosji. Ich przeciwnicy wierzą, że UE i Niemcy mogą zostać wykorzystane do izolowania Rosji i wymuszania głębokich demokratycznych przemian, a może nawet dotrwania do kryzysu przewidywanego po odejściu Władimira Putina.

            Wszystkie te rachuby są nierealistyczne i nie mają nic wspólnego z tym, co nazywa się strategią Piłsudskiego. Jedyne, co mogą rzeczywiście osiągnąć, to zmarnowanie największej w dziejach szansy na odzyskanie  trwałej niepodległości i przyczynienie się do utworzenia antyamerykańskiego sojuszu kontynentalnego. Byłaby to dla Polski katastrofa. (…)

Momentem przełomowym dla dzisiejszej geopolityki jest ukształtowanie się w Rosji i w Niemczech trwałej linii politycznej nakierowanej na stworzenie strategicznego sojuszu antyamerykańskiego, sojuszu kontynentalnego. Niektórzy politolodzy (np. George Friedman) uważają, że jest to konsekwencja nowej geopolityki, jaka powstała po rozpadzie ZSRR i ukształtowania się świata jednobiegunowego z USA na czele. Sojusz kontynentalny budowany przez Rosję i Niemcy miałby być reakcją na dominację amerykańską. W domyśle oznacza to, że Stany Zjednoczone mają pole manewru i za cenę porozumienia z Rosją mogłyby uniknąć starcia z euroazjatyckim imperium.

            Nic bardziej mylnego! Nie trzeba nawet zagłębiać się w analizy A. Golicyna od czterdziestu lat przestrzegającego Zachód przed imperialnymi dążeniami Rosji, by widzieć, że pierestrojka od początku nastawiona była ofensywnie, a nie defensywnie i to Rosja cały czas kontrolowała przebieg wypadków. Strategicznym celem Rosji było bowiem zniszczenie sojuszu amerykańsko-europejskiego opartego na trwałej obecności USA w Europie. Dlatego, gdy konfrontacja zimnowojenna okazała się nieskuteczna, podjęto decyzję o pierestrojce, która przy utrzymaniu kontroli Rosji nad Europą Środkową miała zadać Zachodowi śmiertelny cios wyrzucając Stany Zjednoczone z Europy i budując wielki sojusz kontynentalny. Wszystkie wysiłki Rosji poczynając od eurokomunizmu, który tworzył podwaliny pod przychylność elit europejskich, po Nord Stream, najtrafniej symbolizujący układ rosyjsko-niemiecki, zmierzały i zmierzają do tego samego celu: nie tylko Europa Środkowo-Wschodnia, ale cała Europa ma stać się rosyjską strefą wpływów i wszystko jedno, czy będzie się to nazywało resetem, sojuszem rosyjsko-niemieckim czy wreszcie nową federacyjną Unią Europejską. Cel jest ten sam: opanowanie Europy i stworzenie imperium zdolnego do pokonania USA.

Wygaszanie Polski 1989-2015

Wygaszanie Polski 1989-2015

Adam Bujak, Andrzej Nowak, Bogdan Chazan, Antoni Macierewicz, Leszek Sosnowski

Od 1989 r., od Okrągłego Stołu, gdzie doszło do zawarcia kontraktu między komunistycznym establishmentem a częścią przedstawicieli "Solidarności", którzy zdradzili idee Sierpnia'80 i ogłosili się samozwańczo elitą narodu, rozpoczęły się powolny demontaż i wyprzedaż polskiego państwa za plecami społeczeństwa.

 

Na przeszkodzie tych planów nie stała dotychczas ani siła polityki USA, ani solidarność europejska czy zachodnioatlantycka. Dobrze pamiętamy tych polityków zachodnich, którzy zwalczali rząd Jana Olszewskiego dążącego do wejścia do NATO, przeprowadzenia dekomunizacji, budowy silnego państwa polskiego w sojuszu z Europą Środkowo-Wschodnią. Pamiętamy urzędników i polityków opóźniających - jak tylko było to możliwe - wejście Polski do NATO, a następnie przeciwdziałających trwałemu usytuowaniu wojsk NATO i USA na flance wschodniej. Na przeszkodzie sowieckich planów stanął polski ruch niepodległościowy, który najpierw pod kierownictwem rządu Jana Olszewskiego a następnie braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich wyrwał Polskę z rosyjskiej orbity, doprowadził do stacjonowania wojsk NATO i USA w Europie Środkowo-Wschodniej, a następnie rozpoczął budowę sojuszu Międzymorza z USA. 

Trzeba o tym pamiętać, jeśli chce się budować prawdziwą strategię niepodległościową Polski. Nasze wysiłki ostatnich trzydziestu lat uniemożliwiające utworzenie neokolonialnej PRL-bis nie miały charakteru taktycznego. Polski ruch niepodległościowy nie podejmował  wysiłków po to, by dziś wspierać sojusz rosyjsko-niemiecki. Ofiara smoleńska poszłaby na marne, gdyby na jej zgliszczach miała powstać oś Moskwa – Berlin - Paryż!

            W blisko stuletniej historii walki Polaków o utrzymanie niepodległego państwa odzyskanego po 123 latach rozbiorów nigdy zapewne nie mieliśmy tak znakomitej koniunktury geopolitycznej i tak wielkiej gotowości narodu do podjęcia tego wyzwania. To prawda, że ten wysiłek napotyka zmasowany opór elit postkomunistycznych w kraju wspierany przez zagranicę, zwłaszcza w Niemczech, które szykują się do skonsumowania upragnionego sojuszu z Rosją. To prawda, że aby tę walkę wygrać, konieczne jest wsparcie powszechnego ruchu narodowego tak silnie dającego wyraz swoich dążeń w ostatnich latach. Chodzi nie tylko o poparcie sondażowe dla rządu Prawa i Sprawiedliwości. Potrzebna jest masowa zdolność działania jak ta wyrażana w wielkich demonstracjach takich jak Marsz Niepodległości, wsparcie dla tradycji Żołnierzy Niezłomnych, budowy wojsk obrony terytorialnej, gotowość przeznaczania pieniędzy budżetowych na zbrojenia, a wreszcie powszechna aprobata dla reform gospodarczych budujących silną i sprawiedliwą Polskę.

Jak nigdy w dziejach nowożytnej Polski naród gotów jest te dążenia akceptować i wspierać. Przez pierwsze dwa i pół roku rządów PiS przeprowadzono reformy, które swym  zakresem  i skalą przemieniły Polskę i rzeczywiście podniosły ją z kolan. Polski patriotyzm realnie wsparty przez władze państwowe okazał się prawdziwą siłą i udowodnił, że Niepodległość jest naprawdę możliwa.

            Spotkało się to z niebywałą reakcją nienawiści i przeciwdziałania w wymiarze krajowym i międzynarodowym. Ale najbardziej dotkliwe są wątpliwości i niewiara po naszej stronie barykady.

Czy znowu mamy „wzmacniać lewą nogę”, które to sformułowanie Lecha Wałęsy z 1990 r. zapowiedziało jego zdradę i niszczenie polskiej niepodległości? (…)

 

Antoni Macierewicz

 

Cały artykuł w grudniowym numerze miesięcznika „Wpis” 

Numer 12/2018

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 12/2018

 


Komentarze (3)

  • Podpis:
    E-mail:
  • lechn

    Bardzo złą perspektywę widzę dla Polaków Rząd przyjął cios na szczękę, cofa się ze strachu Już nie ma o czym mówić, widać coś my warci Naruszysz status quo a zaraz ktoś cię skarci. Z jednej strony jest Unia. Niemieckie dyktando I pakt Ribbentop - Mołtow (złowrogie mruczando) Być może nowy rozbiór... Bruksela przyklepie [Nie ma czego żałować, dla was przecież lepiej. Gdy ktoś wami kieruje. Czy ktoś protestuje..?!] Herr Tusk z ekipą zdrajców wiernie Rzeszy służy Pewnie swą służbę u stołu wierzy, że przedłuży. Może w lenno dostanie Polskę okrojoną Przywdzieje płaszczyk z krzyżem oraz hełm z koroną. Z dobrej, niemieckiej stali. Więc się Tusk nie żali. Wjedzie na 300-tu koniach z gwiazdą trójramienną By jako Reichu namiestnik objąć swoje lenno. Jak widać biedny Polaku przyszłość niewesoła Teraz sam się zastanów kto ci pomóc zdoła. W kraju potężna gwardia niemieckich sługusów Co tylko czeka na sygnał (tak, tak...do Anschlussu). Zaś na wschodzie jak zwykle - car śledzi uważnie Czy ktoś z byłych poddanych nie nazbyt odważnie Śmie swe zdanie wyrażać, sprzeczne z jego wolą Bo niezależne państwa są mu w oku solą! A ma tu w Polszy niemało swoich popleczników Ci tylko czekają by narobić krzyku. Są też agenci "uśpieni" - od każdej roboty, Najlepsi do spraw trudnych, na wszelkie kłopoty. Już nieraz dali świadectwo swojej fachowości Niejedna tajna służba im tego zazdrości. A do Amerykanów nie ma się co zwracać Tam lobby starozakonnych pieniądzem obraca O wszystkim decyduje. Niechaj goj nie marzy Że go darmowym obiadem Biały Dom obdarzy. Ustawa 447 już przecież przyjęta. Niech więc każdy Polak dobrze zapamięta. Bicz już jest w naszych rękach. Użyć go możemy Gdy nie po naszej myśli akcje spostrzeżemy. Tak więc za morzem Żyd czyha by zabrać twe włości Gdy twym panem zostanie... już zaznasz litości. Jak te łódzkie włókniarki! Ciężki los krajana Gdy ojczyzna jest zewsząd perfidnie szarpana. Gdzie więc szukać nadziei, do kogo się zwrócić? By zapędy zaborców spróbować ukrócić. Czy do ludzi ? Ci swój interes nad Polski przedłożą Jedną widzę nadzieję - ufność w wolę Bożą. Co Bóg da przyjąć należy. Inna perspektywa Jest Bożym atrybutem, cóż, że przyszłość skrywa. Kto wie od Niego lepiej czego w życiu szukać Skoro na miłości oparta jest Jego nauka. A że polityka nic nie ma wspólnego z miłością Zostawmy politykę - gońmy za radością I pokojem dusz naszych odartych ze złości Która donikąd prowadzi - jeno do nicości. I taka moja rada - w modlitwie tkwi siła. Choć może niewidoczna, lecz gdy Bogu miła Więcej zdziała dobrego od każdej przemocy Tak więc w Bogu szukajmy prawdziwej pomocy!

  • WiTkacy

    Podzielam w całości opinie p.Macierewicza, ciągle powtarzam , oby wasze wnuki nie musiały wybierać między niemieckim a rosyjskim.

  • kno1

    Jeżeli USA traktowało by nas naprawdę poważnie to w zamian za potencjalną wojnę (w tym możliwą tą nuklearną) na naszym terytorium i ryzyko całkowitego unicestwienia powinny już od co najmniej dwóch lat płynąć szerokim strumieniem dolary na uzbrojenie, rozwój potencjału gospodarczego i infrastruktury. A my dostaliśmy co? Panią Mosbacher dyktującą nam po chamsku co mamy robić i żydów w pakiecie którzy za chwilę staną się w Polsce okupantami. Totalne cofanie się PiSu z wszystkich obietnic wyborczych oraz zamordyzm biurokratyczny i podatkowy państwa. Takie są skutki obsesyjnego się trwania przy raz podjętych tezach że, tylko z USA mamy szansę na zachowanie niepodległości. Tak na prawdę PiS i Naczelnik spychają nas w otchłań niebytu państwowego. USA i żydzi wyciskają nas jak cytrynę czyniąc z nas bezwolną masę.

  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.