14 rocznica katastrofy smoleńskiej. W cieniu wielkopiątkowego krzyża i w blasku wielkanocnego poranka

Nasi autorzy

14 rocznica katastrofy smoleńskiej. W cieniu wielkopiątkowego krzyża i w blasku wielkanocnego poranka

Lotnisko wojskowe na Okęciu, 15 kwietnia 2010. Powitanie 34 ciał ofiar katastrofy samolotu Tu -154M w Smoleńsku. Wojsko Polskie godnie i z honorami przywitało powracających z ostatniej podróży w służbie dla Ojczyzny. fot. NAC Lotnisko wojskowe na Okęciu, 15 kwietnia 2010. Powitanie 34 ciał ofiar katastrofy samolotu Tu -154M w Smoleńsku. Wojsko Polskie godnie i z honorami przywitało powracających z ostatniej podróży w służbie dla Ojczyzny. fot. NAC W 14. rocznicę katastrofy smoleńskiej przypominamy tekst, jaki napisał śp. kard. Stanisław Nagy dwa tygodnie po tamtych tragicznych wydarzeniach. Artykuł ukazał się w miesięczniku "WPiS. Wiara, patriotyzm i sztuka".  

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2024. Wydanie papierowe

 

"WPIS" to najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku. 
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks. Waldemar Chrostowski, Marek Deszczyński, Marek Klecel, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Andrzej Nowak, ks.

 

W cieniu wielkopiątkowego krzyża i w blasku wielkanocnego poranka

Czymże jest człowiek, że pamiętasz o nim…

Kard. prof. Stanisław Nagy 


Na to, co stało się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, i co działo się potem z polskim Narodem, można patrzeć z podwójnej, radykalnie przeciwstawnej perspektywy. Od tego, którą z nich się przyjmie, zależeć będzie ocena radykalnie bolesna lub względnie bolesna. Głównymi wypadkowymi tej perspektywy jest chrześcijańska konsekwentna wiara w transcendencję albo – całkowita jej negacja.

W pierwszym wypadku nie da się całkowicie wyeliminować tragizmu i smutku, ale ani jeden, ani drugi nie stanowią wyłącznych i ostatecznych współczynników końcowego rachunku tej kolejnej ogólnonarodowej tragedii. Zgoła inaczej rachunek ten wygląda przy założeniu niewiary i odrzuceniu wizji życia pozagrobowego. Wtedy rachunek końcowy jest definitywnie ujemny, radykalnie tragiczny, bo całkowicie pozbawiony sensu.

Okruchy tego sensu w pamięci, różnie wyrażonej, podobne są do więdnących kwiatów nagrobnych. Niech ta smutna, bezbrzeżna konstatacja wystarczy. Jeżeli się ją tu formułuje, to tylko jako wyraz żalu i ogólnonarodowego solidarnego bólu.

Człowiek w perspektywie chrześcijaństwa

Naczelnym ogniwem tragizmu i dramaturgii katastrofy pod Smoleńskiem był fakt, że zginęli ludzie. Prawie sto istnień zostało niemal w mgnieniu oka zagarniętych przez śmierć. A były to osoby z własną historią, bogactwem duchowym, fizycznym i społecznym.

Od początku istnienia człowiek zadaje sobie pytanie: kim jestem? Echem tego jest Psalm 8 z dramatycznym zawołaniem: „[…] czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”. Prorok natychmiast daje rewelacyjną, choć jeszcze nie pełną odpowiedź: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś”. Co więcej: „Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy […]” (Ps 8,5–7).

Słowa te na swój sposób dopełnia Księga Rodzaju z zapisem stworzenia człowieka, ale swoje ostateczne dopełnienie znajdują one w nauczaniu i tajemnicy Chrystusa, Boga-Człowieka. Lapidarnie wyraził to Katechizm Kościoła Katolickiego, stwierdzając: „Chrystus […] już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie”.

Bóg powołuje człowieka do istnienia w procesie budowania świata: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył; stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Człowiek zatem był ukoronowaniem świata z całym jego bogactwem. I jako taki miał „panować nad tak wyposażoną ziemią, która dla niego została powołana do istnienia. Zajmując takie miejsce w całym układzie stworzenia, człowiek wyposażony został w określone atrybuty, które zadecydowały, że przystoi mu to, aby upodabniał się do samego Boga zgodnie z prawidłowością stworzenia” (por. Rdz 1,26). Wyposażony został w materialne ciało oraz duszę nieśmiertelną, która implikuje otwartość na Słowo Boże oraz poznanie gwarantujące wolność woli. To pierwsze zapewnia charyzmat samoświadomości, to drugie możliwość swobodnego wyboru dobra czy zła i wynikające z tego poczucie odpowiedzialności.

Tak ukształtowany człowiek pozostawał początkowo w harmonijnej jedności z Bogiem. Ten stan tzw. pierwotnej sprawiedliwości został fundamentalnie zakłócony przez grzech, cierpienie i śmierć. Człowiek był zostawiony samemu sobie, choć na horyzoncie jego losu zarysowana została nadzieja i zapowiedź zbawczej naprawy (por. Rdz 3,15). Bóg utrzymał ją w dziejach Narodu Wybranego i w zaskakujący sposób zrealizował we Wcielonym w ludzką naturę Jednorodzonym Synu swoim, w Osobie Jezusa Chrystusa. Ogrom bogactwa tajemnicy odkupienia człowieka w Chrystusie i przez Chrystusa wyraża Kościół w paschalnej liturgii słowami „O szczęśliwa wino, która takiego miałaś Odkupiciela”.

WPIS 03/2024 (e-wydanie)

WPIS 03/2024 (e-wydanie)

 

Przed Państwem kolejny, tym razem świąteczny, wielkanocny numer miesięcznika „Wpis”. Jak każdego miesiąca, nie mogło w nim zabraknąć zarówno wnikliwych felietonów komentujących aktualną, najnowszą sytuację polityczną i obyczajową, jak i całej serii artykułów dla pasjonatów historii, zarówno tej sprzed co najmniej kilku stuleci, jak i najnowszej.

 

Zaiste Bóg stwarzający człowieka – koronę stworzenia, poświęca własnego Syna jako bezcenną zapłatę za naruszony porządek dzieła stworzenia. Chrystus, Syn Boży nie tylko przyjął postać człowieka, nie tylko wyrównał jego dług zaciągnięty wobec Boga poprzez pierworodny bunt, ale przywrócił z powrotem do poufałej jedności ze Sobą, pokazał, jak realnie odbudować w sobie ład przybranego dziecka Bożego.

Chrystus słowem i czynem ukazuje Boga Ojca. W swoim krótkim życiu ustanowił niezawodny wzór postępowania człowieka, prowadzący do zjednoczenia z Bogiem. Droga ta wiedzie poprzez zjednoczenie z Chrystusem – Jego życiem, Jego męką, Jego śmiercią i Jego zmartwychwstaniem. Wszystko to zostało przeniknięte i było wyrazem najgłębszej miłości Boga do człowieka.

W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w ­krzyżu miłości nauka

Tamten wielkopiątkowy kalwaryjski krzyż był krzyżem straszliwego cierpienia, trwającego w czasie niecałą dobę. Św. Paweł wyrazi to lapidarnie stwierdzając, że Chrystus „uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (por. Flp 2,8).

Polski krzyż spod Smoleńska też był okropnym cierpieniem dla tych, którzy go doznali, ale jego konkretny wyraz jest sprawą wyobraźni. Nie da się go ująć w kategorie czasowe, a ponadto był przyczyną męki dużej grupy wybitnych i ważnych – ale mimo wszystko – tylko ludzi.

Na kalwaryjskiej Golgocie cierpiał i umarł jeden człowiek, ale ten Człowiek był Wcielonym Bogiem. Co więcej, znalazł się na krzyżu nie na skutek nieszczęśliwego wypadku, ale na podstawie podwójnego werdyktu sądowego, którego na długo przedtem był świadom i o którym wielokrotnie mówił. Jest jeszcze jedna istotna różnica. Męka i śmierć Chrystusa zorientowane były na zbawienie całej ludzkości, i tym też zaowocowały. Tragedia męki i śmierci pod Smoleńskiem była sprawą naszego Narodu, a otwartą kwestią jest, czy i jakie przyniesie skutki. Nie oznacza to jednak, że między krzyżem z Wielkiego Piątku a tym naszym narodowym spod Smoleńska nie ma istotnych więzi.

Krzyż Chrystusowy poprzez dokonane na nim dzieło odkupienia ramionami swymi obejmuje tych, którzy znaleźli się w kręgu krzyża ze Smoleńska, zjednoczonych z Chrystusem wiarą i chrztem. Nie umierali więc samotni, ale zatopieni w Chrystusie. A oto, jak misterium to wykłada św. Paweł: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (por. Rz 6,3–4).

Ta okoliczność, że ochrzczeni i wierzący zanurzeni są w zbawiającym Chrystusie, stanowi krzepiącą nadzieję, że ofiary smoleńskiej tragedii już są po tej dobrej stronie, ku której wędruje ostatecznie każdy człowiek przez swe krótkie lub długie, eksponowane lub proste życie. Ważne, by nie było ono odarte z wiary.

Perspektywa umieszczająca tragedię pod Smoleńskiem jako wpisaną w misterium krzyża Chrystusowego jest dla człowieka wierzącego niewzruszoną przesłanką błogosławionej nadziei i swoistego optymizmu. Oni – nasze Siostry i Bracia ofiary spod Smoleńska, według naszej ludzkiej miary ważni i wielcy, ale mali w odniesieniu do ofiary Wcielonego Syna Bożego – doszli już do mety bytowania na tym świecie, są w objęciach Miłosiernego Ojca. I to nie jest religiancki banał, ale nieodparty wniosek płynący z wyznawanej przez nich wiary.

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2024 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2024 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

 

Roczna prenumerata elektronicznej wersji miesięcznika WPIS - najciekawszy i najbogatszy miesięcznik na rynku co miesiąc na Twojej skrzynce mailowej!
Najbogatszy – z uwagi na bogactwo treści i tematów, wspaniałą fotografię i grafikę, wyjątkowe edytorstwo. „Wpis” czytają i rekomendują największe autorytety w naszym kraju! Do grona naszych autorów należą m.in. Adam Bujak, ks.

 

W tej perspektywie krzyż smoleński bardzo boli różnymi odmianami i rozmiarami męki. Ale nie boli beznadziejnie, bo nie wszystko już definitywnie zakończone, choć okruchy wspomnień słabną z dnia na dzień. Czy te dwie diametralnie różne kategorie: rozdzierający serca ból oraz błogosławiona nadzieja i święty optymizm mogą ze sobą współistnieć? Tak! Mogą i muszą.

Rozstanie z najgłębszą miłością, serdeczną przyjaźnią, cenioną znajomością stanowi zawsze rozłąkę, która wyciska łzy, powoduje fizyczny ból, pogrąża w doczesnej żałobie. Nie wyklucza ona jednak głębokiej, niewzruszonej wiary w to, że ci, którzy odeszli, nie zniknęli bez reszty, że są i żyją, nie tylko w nas, ale we wspólnocie Ludu Bożego, która jest Mistycznym Ciałem Chrystusa rozciągającym się w obydwie strony: tam i tu. Stwarza to grunt pod możliwość mistycznej łączności (obcowanie świętych), realnego kontaktu i wzajemnego oddziaływania. Oni „stamtąd” mogą wstawiać się za nami, my „stąd” możemy realnie pomagać w osiągnięciu pełnej dojrzałości dzieci Bożych w Domu Ojca.

Tyle w wielkim skrócie można powiedzieć o tragedii spod Smoleńska przez pryzmat tajemnicy Chrystusowej męki. Pozostało dotknąć jeszcze kilku dość ważnych zagadnień.

Wielkanocny poranek

Rozpocząć trzeba od tego, co stało się wieczorem Wielkiego Piątku, a potem działo się aż do tego poranka „Gdy minął szabat […]” (por. Mk 16,1), „o świcie pierwszego dnia tygodnia […]” (por. Mt 28,1) z gronem najbliższych Chrystusowi ludzi. Stanowili go apostołowie przez Niego formowani, dokładnie instruowani i poinformowani o tym, że będzie wydany, że będzie cierpiał i poniesie gwałtowną śmierć. Nadchodzącą katastrofę widzieli wyraźnie w narastającym konflikcie z Żydami, a zwłaszcza z ich najwyższym kierownictwem. Chrystus wskazuje zdrajcę, przestrzega Piotra, że się Go zaprze. Ostatecznie apostołowie rozproszyli się i pod krzyżem znalazł się tylko jeden, Jan.

Jak zachowali się w momencie kataklizmu na Golgocie i tuż po nim? Powiedzmy z brutalną szczerością: rozpierzchli się jak stado spłoszonych gołębi, zatrwożonych o własny los. I wtedy opuścili Go wszyscy; nie widać ich nawet przy pospiesznym pogrzebie ciała umarłego Mistrza. Czy to było dziwne i szokujące? Nie, to było naturalne, tyle że po tym, co „mówili prorocy” i co On im tak dobitnie zapowiedział, było to zachowanie nielogiczne, irracjonalne. Jezus niebawem im to wytknie, mówiąc „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy” (por. Łk 24,25–27).

Choć powiedziane to było do uczniów idących do Emaus, to przecież odnosiło się i do apostołów. Jaskrawym przykładem był św. Tomasz ze swoim „nie uwierzę, jeżeli nie ujrzę” (por. J 20,25–29). Z drugiej strony jednak trudno się apostołom dziwić. Ten Chrystus jest niby Ten Sam, jakim Go znali i widzieli jeszcze w Ogrojcu, a potem na krzyżu, ale po tych trzech dniach i poranku wielkanocnym, jest też jakiś inny. Przechodzi przez zamknięte drzwi, pojawia się nagle i znika z Emaus, przygotowuje posiłek nad jeziorem Genezaret.

Jak to wyjaśnić? Chrystus Zmartwychwstały żyje już uwielbiony przez Ojca w wymiarze nieba i uwielbionej natury ludzkiej. Równocześnie jednak przez 40 dni pojawia się w inny, nowy sposób w porządku ziemskim. Dla prostych rybaków, a zwłaszcza dla ciągle wiernych wyznawców Mojżesza, było to trudne do pojęcia, szczególnie po strasznej katastrofie Wielkiego Piątku. Co prawda, niedługo przed nią, trzech z nich uczestniczyło w tajemniczym Przemienieniu na górze Tabor – pokazał im się wtedy w tym innym wymiarze. Ale po hekatombie krzyża zdołali o tym zapomnieć, zwłaszcza że prawie do końca majaczyło im się królestwo Chrystusa w formach politycznych.

Tak więc świadkowie działalności Jezusa, zakończonej Jego haniebną i gwałtowną śmiercią, bardzo powoli otrząsali się z Jego nowej, istniejącej na dwu poziomach egzystencji. Stan ten trwał 40 dni, aż do Wniebowstąpienia Chrystusa. Ulegnie radykalnej zmianie w ich świadomości, zgodnie z Jego uprzedzającą ten zadziwiający fakt zapowiedzią. „[…] Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26). Jakżeż skutecznie nauczył. W 10 dni po odejściu Chrystusa przychodzi w konkretnym wydarzeniu Duch Święty, i ci wahający się prości ludzie nie mają już wątpliwości i powiedzą groźnemu Sanhedrynowi „że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych” (por. Dz 4,10), bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. Co więcej, oni już nie wracają do swoich dawnych zadań, bo ich zadaniem życiowym staje się głoszenie prawdy o Chrystusie Zmartwychwstałym.

Teologia ma wiele do powiedzenia o wielkim chrześcijańskim dniu Pięćdziesiątnicy, ale w ramach tego tematu trzeba wrócić do tych dni, które nastąpiły po „wielkanocnym poranku”, i czasu po nim. Tragedia z 10 kwietnia 2010 roku przyniosła koszmarną śmierć wyjątkowej grupie Rodaków z Głową Państwa i jego Małżonką na czele. Tragedia to zaiste bez precedensu. Cały Naród odpowiedział na nią głębią smutku; przyprawiła ona narodowe sumienie o prawdziwy wstrząs.

Ale ten historyczny korowód pogrzebów, jaki przetoczył się zwłaszcza przez Warszawę, przenikał jeszcze inny motyw tej bolesnej zadumy – ogrom strat, jaki poniósł Naród. Z dnia na dzień umarli objawiali się jako cenne perły Narodu o wyjątkowych walorach intelektu, charakteru, wiernej służby Ojczyźnie. Dotyczyło to przede wszystkim Głowy Państwa, Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i jego Małżonki Marii. Tak jak wtedy, „w poranek wielkanocny” zamilkły głosy: „precz, ukrzyżuj”.

Werdykt wnikliwego narodowego plebiscytu objawił inny wizerunek Prezydenta. Dojrzano w nim pośmiertnie płomień ukochania Ojczyzny, jej wielkiej i bohaterskiej historii, żarliwą troskę o niezależność i niepodległość kraju. Triumfalny hołd oddany Parze Prezydenckiej przez morze wylanych łez, królewski pochód żałobny na Wawel, gorącą ogólnonarodową modlitwę były wymownym wyrazem tego dziwnego plebiscytu. Czy ten polski poranek wielkanocny przyjmie postać chrześcijańskich Zielonych Świąt – pokaże czas. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości, że to, co stało się 10 kwietnia i to, co potem nastąpiło w Narodzie, zostawi ślad w jego dziejowym losie.

Artykuł napisany 2 tygodnie po Katastrofie Smoleńskiej.

Hołd Katyński 2

Hołd Katyński 2

Adam Bujak, Andrzej Nowak, Marcin Bujak, Jarosław Kaczyński, Leszek Sosnowski

Piękny i poruszający album skłaniający do zadumy i głębokiej refleksji. Ukazuje dowody pamięci polskiego społeczeństwa składane zarówno podczas trwania rocznej żałoby, jak i obchodów pierwszej rocznicy smoleńskiej katastrofy.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.