Zbudował silne katolickie media i zdobył koronę męczennika. 128 lat temu urodził się Rajmund Kolbe, późniejszy o. Maksymilian

Nasi autorzy

Zbudował silne katolickie media i zdobył koronę męczennika. 128 lat temu urodził się Rajmund Kolbe, późniejszy o. Maksymilian

Św. Maksymilian Maria Kolbe. fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Św. Maksymilian Maria Kolbe. fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów Św. o. Maksymilian Maria Kolbe najczęściej wspominany jest ze względu na swoją męczeńską śmierć w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz, jednak całe jego życie to niezwykła historia człowieka, który poświęcił się na służbę Bogu i bliźnim. Pisze o tym w swojej książce "Wiara i ofiara" Czesław Ryszka. Poniżej publikujemy fragment rozdziału opisującego młodość przyszłego świętego. 

***

Wróćmy myślą do korzeni Ojca Maksymiliana, bo przecież tacy świadkowie Boga nie spadają z nieba. Nie rodzą się na kamieniu, ale pochodzą z polskich rodzin, wychowani przez religijnych, wierzących rodziców. Chodzący do polskich szkół, a więc wychowani przez polskich nauczycieli i kapłanów.

Przyszły męczennik Auschwitz urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli koło Łodzi. W kościelnym akcie urodzenia czytamy: „Działo się to w mieście Zduńska Wola 8 stycznia 1894 roku o godzinie 4 po południu. (…) Dziecku na chrzcie w dniu dzisiejszym nadano imię Rajmund. Rodzicami chrzestnymi byli Leopold Lange i Anna Dąbrowska. (…)

Przyszły święty był drugim z kolei synem Marianny i Juliusza Kolbów. Miał czterech braci: starszego Franciszka, młodszego Józefa – późniejszego o. Alfonsa, również franciszkanina, oraz Walentego i Antoniego, którzy zmarli w dzieciństwie. Rodzice zajmowali się tkactwem w kolejnym już pokoleniu (…)

Mając 8 lat, w czerwcu 1902 r., Rajmund przystąpił do Pierwszej Komunii św., natomiast 18 sierpnia 1907 r. w kościele św. Mateusza w Pabianicach przyjął z rąk bp. Stanisława Zdzitowieckiego sakrament bierzmowania. Jego matka Marianna w późniejszych zeznaniach tak scharakteryzowała sylwetkę syna z tego czasu: „Był chłopcem bardzo żywym, bystrym, trochę łobuzowatym, ale z trzech moich synów wobec nas, rodziców, był najbardziej posłuszny. Miałam w nim prawdziwą pomoc. Kiedy z mężem udawałam się do pracy, Rajmund zajmował się kuchnią, robieniem porządków w domu, załatwiając również wiele innych rzeczy. Odróżniał się od swych braci nawet w przyjmowaniu kary za jakieś drobne przewinienia”.

W domu stale były trudności materialne, dlatego rodzice postanowili kształcić tylko najstarszego Franciszka. Dla Rajmunda miało być rodzinne gospodarstwo, czyli sklep i warsztat tkacki. I tak by zostało, gdyby Rajmund nie zwrócił na siebie uwagi miejscowego aptekarza, pana Kotowskiego, który widząc jego zdolności, postanowił uczyć go łaciny. Dzięki temu, a także dzięki wsparciu ks. Włodzimierza Jakowskiego, rozpoczął naukę w Gimnazjum Handlowym, jedynej wówczas w Pabianicach szkole średniej.

Rajmund był chłopcem pełnym życia, żądnym wiedzy, o wybujałym charakterze, co czasem niepokoiło matkę, więc jednego razu wzdychając zapytała go: – Chłopcze, co z ciebie wyrośnie? Nie spodziewała się, że młody Rajmund tak przejmie się matczyną troską, że będzie pracował usilnie nad swoim charakterem, postara się zapanować na sobą, a przede wszystkim zwierzy się w modlitwie w pabianickim kościele Najświętszej Maryi Pannie, aby pomogła mu być człowiekiem szlachetnym i dobrym.

Miał około 12 lat. Prosząc Matkę Bożą, żeby mu powiedziała, co z nim będzie, otrzymał od Niej odpowiedź. Objawiła mu się w kościele św. Mateusza w Pabianicach, co później tak opisał matce: „Matka Boża pokazała mi się trzymając dwie korony: jedną białą, a drugą czerwoną. Spytała, czy chcę tych koron; biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę…”.

Historię tę znamy z listu matki z 12 października 1941 r. do franciszkanów z Niepokalanowa, która oprócz tego napisała: „Mieliśmy taki skryty ołtarzyk, do którego on często się wkradał i modlił się. (…) Byłam niespokojna, czy czasem nie jest chory, więc pytam się go, co się z tobą dzieje? (…) Drżąc ze wzruszenia i ze łzami mówi mi: jak mama mi powiedziała, co to z ciebie będzie, to ja bardzo prosiłem Matkę Bożą, żeby mi powiedziała, co ze mną będzie. I potem, gdy byłem w kościele, to znowu Ją prosiłem, wtedy Matka Boża pokazała mi się, trzymając dwie korony: jedną białą, drugą czerwoną. Z miłością na mnie patrzała i spytała, czy chcę te korony. Biała znaczy, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę… Wówczas Matka Boża mile na mnie spoglądnęła i znikła”.

To mistyczne doświadczenie musiało być prawdziwe, skoro pozostawi trwały ślad w jego życiu, będzie siłą napędową jego oddania się Matce Bożej w każdej sytuacji, wreszcie doprowadzi go aż do ofiary życia wzorem Chrystusa. Wysłuży sobie obydwie korony, wyznawcy i męczennika, najpierw obiecane w małym kościółku w Pabianicach, potem nałożone mu kolejno w największej bazylice chrześcijańskiej w Rzymie. Jak napisał André Frossard, „nie zrozumiemy Kolbego, zapominając o wizji, która rozświetla całe jego życie i czyni z niego samego jakże rzadko spotykaną istotę, dla której wszystko jest możliwe – zwłaszcza to, co niemożliwe – i której nic i nikt nie zatrzyma, nawet – zobaczymy to później – ci, którzy ją zamykają w murach więziennych”

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego

Czesław Ryszka

Któż nie słyszał o męczenniku niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem, który dobrowolnie oddał życie za współwięźnia? Jest to wiedza niemal powszechna, gorzej z głębszą znajomością obfitującego w niezwykłe zdarzenia życia tego świętego. Był to człowiek o nadzwyczajnej sile wewnętrznej i niezwykle przenikliwym umyśle.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.