W Niemczech policja brutalnie rozpędziła demonstrację. Gaz, armatki wodne i ponad 100 aresztowań. Czy Unia uruchomi artykuł 7?

Nasi autorzy

W Niemczech policja brutalnie rozpędziła demonstrację. Gaz, armatki wodne i ponad 100 aresztowań. Czy Unia uruchomi artykuł 7?

Niemiecka policja rozbija demonstrację armatkami wodnymi. Fot.: https://twitter.com/DanielLuecking Niemiecka policja rozbija demonstrację armatkami wodnymi. Fot.: https://twitter.com/DanielLuecking

Spodziewano się tej eskalacji od chwili, kiedy rząd niemiecki ogłosił, że chce przeforsować nową ustawę, która w imię walki z pandemią da mu nieznane dotąd prerogatywy i pozwoli w sposób znaczący ograniczyć podstawowe prawa obywatelskie. Dziś parlament niemiecki ustawę przegłosował w ekspresowym tempie, a rząd zyskał prawo do niebywałej ingerencji w życie swoich obywateli. W myśl nowej ustawy pod pretekstem walki z epidemią rząd nadał sobie prawo do wyłączenia podstawowych swobód obywatelskich.

Chodzi nie tylko o to, że brak maseczki grozi już nie tylko mandatem, ale w wersji ekstremalnej nawet karą pozbawienia wolności. Katalog uprawnień niemieckiego rządu sięga o wiele dalej. Kanclerz Merkel może od dziś spokojnie zabronić Niemcom spotkań, przemieszczania się czy demonstracji. Najgorsze jest jednak to, że parlament przyznał rządowi prawo do kierowania krajem rozporządzeniami. Oznacza to, że na ten moment podział władzy ustawodawczej i wykonawczej w Niemczech nie istnieje lub przynajmniej został mocno ograniczony. Nic dziwnego więc, że krytycy porównują tę sytuację do 1933 r., kiedy Adolf Hitler za pomocą specjalnej ustawy (Ermächtigungsgesetz) przejął pełnię władzy i wprowadził nazistowską dyktaturę.

Owszem, przewidziano niektóre mechanizmy kontrolne, między innymi obowiązek wyjaśnienia danych kroków oraz pewne ramy czasowe. Są to jednak mechanizmy miękkie, albowiem jakieś wytłumaczenie zawsze się znajdzie, a terminy można przedłużać.

Wielu Niemców czuje z tego powodu zagrożenie i w związku z tym zaplanowano dziś organizację demonstracji przed Bundestagiem w Berlinie. Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych nie dało na to zgody twierdząc, że „będzie to przeszkadzało w pracach parlamentu”. Powołując się na tę argumentację zakazano 12 zgłoszonych demonstracji. Ostatecznie w Berlinie mimo wszystko zebrało się kilkadziesiąt tysięcy osób, którym przeciwstawiono 2 000 policjantów. Służby mundurowe zareagowały bardzo szybko i brutalnie rozpędziły demonstrantów korzystając przy tym z siły bezpośredniej, gazu łzawiącego i nawet armatek wodnych. Zdjęcia z tych wydarzeń, których mnóstwo można znaleźć na Twitterze, są naprawdę szokujące. Policja podała, że aresztowała ponad sto osób. Widać to również na licznych zdjęciach, gdzie unieruchomione osoby leżą na ziemi, skute i z rękami wykręconymi na plecach. Użycie siły uzasadniono tym, że uczestnicy protestów nie nosili maseczek i nie zachowali dystansu społecznego.

Media niemieckie piszą o tym nieśmiało, polskie praktycznie wcale, próżno szukać tej informacji na pierwszych miejscach i czołówkach. Ekscytują się za to garstką osób przed Sejmem, którym nota bene nikt protestować nie zabrania. Trafnie podsumował to profil FB „Nagroda Złotego Goebbelsa” pisząc:

Żeby zobaczyć co się dzieje w Berlinie i jak protestujących traktuje niemiecka policja, trzeba włączyć rosyjską agencję prasową lub stację rządową Rosji RT, gdyż te polskie i zachodnie "wolne media" nie mają wielkiej ochoty robić z tego sensacji. O ile w ogóle coś napomkną. Temat przechodzi niemal niezauważony, wielkie portale i telewizje mają ważniejsze sprawy. Przykładowo - z trwogą przyglądają się barierkom pod Sejmem w Polsce.

To oczywiście nie oznacza, że WZMIANKI nigdzie się nie pojawiły. Jednak jak zwykle chodzi o skalę. Oszczędna notka prasowa ukryta pomiędzy stosem innych informacji to nie to samo co prawdziwe zajęcie się tematem i grzanie go w sposób tradycyjny dla podobnych wydarzeń. Przyzwyczajmy się jednak, że priorytet w mediach nie jest ustalany według tego CO się dzieje, tylko KTO i GDZIE. W końcu niemieckie armatki i pałowanie są zgodne ze standardami.”

Reasumując: niemiecki rząd kolanem przeforsował ustawę, która ogranicza mechanizmy demokratyczne i zawiesza podział władzy, a protesty z tym związane rozbił siłą. Media nie widzą w tym problemu, więc zajmują się tematami zastępczymi.

Pozostaje więc tylko zadać pytanie retoryczne, czy sprawą zajmie się Unia Europejska? Czy Bruksela zdecyduje się uruchomić artykuł 7 przeciwko Niemcom?

 

Adam Sosnowski

Autor tekstu jest germanistą, literaturoznawcą oraz redaktorem miesięcznika „Wpis”.

Więcej o stosunku nieładu do niewoli można przeczytać tutaj:

Między nieładem a niewolą. Krótka historia myśli politycznej

Między nieładem a niewolą. Krótka historia myśli politycznej

Andrzej Nowak

Napisana barwnym, literackim językiem, świetnie ilustrowana książka jednego z najwybitniejszych intelektualistów europejskich. Pełna refleksji nad współczesnością historia od starożytnych myślicieli chińskich i filozofów greckich, przez świętych Augustyna i Tomasza, renesansowych humanistów, zachodnich filozofów baroku i oświecenia, po myślicieli polskich (np. Mistrz Wincenty, Paweł Włodkowic, Józef Piłsudski).


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.